WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
hotel 4*
-
Teraz trafiło mu się całkiem spore zlecenie, jeden z większych hoteli w Seattle postanowił zrobić generalny remont. Wyzwanie było jednak to, że remont będzie się dział bez zamykania hotelu. Jedynie z małym zmniejszeniem liczby przyjmowanych gości. Kolejną zagwozdką było to, że goście nie mogli odczuć tego, że trwa remont. Budynek był dobrze wyciszony, wiec jedyne co zasugerował dla bezpieczeństwa Zachary to piętro przerwy między remontem a gośćmi. Zaczynali od samej góry, więc ostatnie piętro było remontowane, a przedostatnie puste i w spokoju opróżniane. Nie mogli używać głównej windy, tylko towarowej i klatki schodowej. Odrobinę utrudniało to prace, ale leżeli mieli spełnić warunek z brakiem widoczności wśród gości to było najlepsze rozwiązanie.
Dzisiaj miał przejąć klucze, spotkać się ponownie z panią architekt i mieli wspólnie ostatni raz zerknąć na projekty. Ogólne spotkanie z jego kierownikiem i inżynierem budowy oraz osobą odpowiedzialną za remont po stronie hotelu właśnie dobiegło końca. On ostatni raz miał zamiar zerknąć na projekt z architektem, by później zabrać papiery i zrobić zebranie swoich ludzi:
- Omówmy to jeszcze raz, dobrze. Lubię mieć pewność. – Zerknął na panią architekt. Audrey Denning był zgrabną blondynką, która z ewidentną dumą opowiadała o swoim projekcie. Jak zazwyczaj Zachary krzywo patrzył na wymysły architektów, tak to, co widział na jej projekcie, przypadło mu do gustu. Teraz tylko od jego ludzi zależy czy wszystko dobrze wyjdzie.
- Tutaj ma być srebrna mozaika jako główny motyw w łazience? – Wskazał miejsce i sprawdzał na swoim laptopie czy odpowiednio złożono zamówienie na materiały.
-
Kiedy jego mama, zaczęła namawiać go na zaręczyny z Nat, początkowo stanowczo odmawiał. Uważał, że ten pomysł był totalnie szalony, ale kiedy nieco lepiej to przemyślał, takie posunięcie wydawało mu się niegłupie. Wiedział, że chodziło głównie o kwestie wizerunkowe. Ich rodziny od zawsze były ze sobą blisko. W dodatku jego mama zapewniła go, że Natalie o wszystkim wie. Gdy szatynka zjawiła się na wystawnym przyjęciu, które zostało zaplanowane przez ich rodziców, Derek uśmiechnął się i od razu ruszył w jej stronę. — Przepięknie dziś wyglądasz, czyżbyś znów zmieniła fryzurę? — rzucił na powitanie i uśmiechnął się szarmancko. Nat wyglądała na lekko zmieszaną, lecz Derek postanowił to zignorować. Stwierdził, że na pewno jest lekko poddenerwowana. — Wpłaciłaś już jakiś datek? — zapytał i delikatnie uniósł ku górze jedną brew.
-
Natalie ciężko było nazwać pracoholiczką, chociaż uwielbiała swoją pracę. Była jej absolutną pasją, szczególnie, gdy czuła inspirację i mogła malować. Prawda była jednak taka, że od śmierci Matthew nie czuła inspiracji – skupiała się zatem na swojej galerii, na pozyskiwaniu nowych artystów i promowaniu ich prac oraz zbieraniu funduszy na stypendia, dla uzdolnionej artystycznie młodzieży, której nie stać było na edukację i materiały.
Czy Natalie wiedziała o zaręczynach? W ogóle. To nie tak, że nie czuła się gotowa na związek – czuła się, ale przecież już im kiedyś z Derekiem nie wyszło. Był co prawda przystojny, ich rodziny od zawsze się przyjaźniły i nie widziała na dobrą sprawę większego problemu z tym, żeby się z nim spotykać, tym bardziej, że po ich licealnym rozstaniu nie było tutaj do końca żadnej złej krwi. Jednocześnie jednak wiedziała doskonale, że małżeństwo z nim nie miałoby najmniejszego sensu, bo go nie kochała. Już nie.
– Dziękuję, ty też wyglądasz nienajgorzej – uśmiechnęła się, odrobinę niezręcznie odgarniając włosy z twarzy i wzdychając cicho. Nie przeszkadzały jej komplementy, jednak było to odrobinkę niezręczne. Nadal. – Och, oczywiście, że tak. A ty? – uniosła jedną brew i uśmiechnęła się nieznacznie. – Twoja mama dziwnie na mnie patrzy przez cały wieczór – dorzuciła, widząc panią Richards, która pomachała jej z oddali. Natalie uśmiechnęła się jedynie delikatnie, ale nadal chyba nie do końca rozumiała, o co właściwie chodziło.
-
Cóż, w przeciwieństwie do Nat, Derek nie czuł się niezręcznie. Od zawsze był bardzo bezpośrednią osobą i świetnie radził sobie z kobietami. — Oczywiście, nie mogło być inaczej — rzucił, a przez jego twarz przemknął cień uśmiechu. Derek był wielkim fanem imprez charytatywnych. Od najmłodszych lat chętnie angażował się w pomoc potrzebującym.
— Wydaje Ci się, moja mama po prostu Cię uwielbia, na pewno zachwyca się twoim doborem kreacji, znasz ją — skwitował krótko, bo w gruncie rzeczy było w tym sporo prawdy. Ich rodziny były ze sobą bardzo blisko. Pewnie nawet Natalie nazywała Panią Richards ciocią. — Chodź, napijemy się czegoś — dodał po chwili i ruszył w kierunku baru, bo stwierdził, że lampka szampana dobrze mu zrobi zanim przejdzie do rzeczy. Musiał przyznać, że publiczne zaręczyny trochę go stresowały. Obawiał się, że coś mogłoby pójść nie tak.
-
– Skromny jak zawsze – wywróciła oczyma teatralnie i uśmiechnęła się szeroko, zerkając na Dereka. Nie miała z tym jednak problemu, doskonale wiedziała, że Richards jest jaki jest i zupełnie jej to nie dziwiło.
– Niby tak, chociaż nadal to trochę dziwne. Może powinnam się przywitać? – zastanowiła się na głos i spojrzała na mężczyznę z delikatnym rozbawieniem, gdy zaproponował coś do picia, nieco podejrzliwie unosząc jedną brew. – Czy zamierzasz mnie dzisiaj upić i wykorzystać, Richards? – spojrzała na niego uważnie, obserwując reakcję bruneta. Inna sprawa, że nie wyglądała w tym momencie na kogoś, kto miałby cokolwiek przeciwko.
-
— Hmm, to całkiem niezły pomysł. Na pewno będzie jej miło, zaraz do niej podejdziemy — rzucił i uśmiechnął się nieco nerwowo, bo kiedy to wszystko stało się faktem, zaczął się trochę denerwować. Nie było to w jego stylu, ale cała sprawa była bardzo poważna. Nie chciał zawieść swoich rodziców, a w dodatku wolałby nie zaliczyć wtopy przed całą śmietanką towarzyską Seattle.
— Kto wie? Noc jest jeszcze młoda, nigdy nie wiadomo, co przyjdzie mi do głowy — rzucił pół żartem, pół serio. Na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmieszek. Gdyby tylko Nat wiedziała, co tak naprawdę siedziała w jego głowie…
Kilka kolejnych chwil spędzili przy barze, gdzie wypili razem drinka, może dwa? Kiedy cała impreza trochę się rozkręciła, Derek wiedział, że musi zacząć działać. Ujął jej dłoń i wyciągnął ją na sam środek Sali. Natalie wyglądała na zmieszaną. Poprosił wszystkich o chwilę uwagi, a następnie uklęknął przed nią i wydusił z siebie te kilka ważnych słów. — Wyjdziesz za mnie? — spytał i otworzył pudełeczko z okazałym pierścionkiem zaręczynowym.
-
– Co ty kombinujesz, Richards? – spytała podejrzliwie – znała go na tyle dobrze, że wiedziała, że denerwował się raczej rzadziej niż częściej, szczególnie w takim środowisku. Był przecież w swoim żywiole. Ona – niekoniecznie. Znacznie bardziej wolała siedzieć w ogrodniczkach albo luźnej sukience boho w domu i malować obrazy.
– Nawet mnie tak nie strasz – trzepnęła go lekko w klatkę piersiową i zaśmiała się perliście, ale kiedy Derek ujął jej dłoń i zaciągnął niemalże siłą na sam środek Sali. Uwaga tłumu gości skupiła się na nich, a Natalie miała w tym momencie ochotę najzwyczajniej w świecie uciec.
– Co? – spojrzała na niego zszokowana, gdy przed nią uklęknął i spytał, czy za niego wyjdzie. Nachyliła się nad nim, zasłaniając ich twarze kurtyną kręconych włosów, by wyszeptać mu na ucho : – Co ty odpierdalasz, Derek? – uśmiechnęła się przesłodko, prostując i patrząc na tłum, który ewidentnie oczekiwał odpowiedzi twierdzącej. – Zabiję cię – wycedziła przez zęby tak, żeby tylko on to słyszał i uśmiechnęła się promiennie. – Tak – wywróciła oczyma, chociaż bardziej niż radosna wydawała się poirytowana. Bo była. I zdecydowanie nie zamierzała za niego wychodzić.
-
— Cudownie — rzucił z nieco teatralnym entuzjazmem. Z perspektywy gości z pewnością wyglądał na kogoś bardzo szczęśliwego. Sam Derek cieszył się, że Natalie nie zmieniła zdania. Pewnie poczułby się okropnie, gdyby dała mu kosza na oczach tych wszystkich ludzi. — Trzeba to uczcić, stawiam drinki dla wszystkich — rzucił, a przez jego przystojną twarz przemknął cień uśmiechu. Z pewnością przez chwilę wspólnie z Natalie przyjmowali liczne gratulacje. Gdy emocje nieco opadły, odsunęli się bardziej w cień. Derek był mocno zmieszany. Jej zaskoczenie mocno ją zdziwiło. — Wyglądałaś na zaskoczoną… Zmieniłaś zdanie? — zapytał, a Natalie zapewne spojrzała na niego, jak na jakiegoś wariata. Cóż, Derek naprawdę był skonsternowany. Jego mama wielokrotnie zapewniła go, że wszystko było ustalone. Mężczyzna nie chciał stawiać Natalie w niezręcznym położeniu, w końcu zaręczyny były bardzo ważnym krokiem.
-
– Yhm – stwierdziła niezręcznie, gdy z entuzjazmem wsuwał olbrzymi pierścionek na drobną dłoń. Nie wiedziała, jakim cudem trafił z rozmiarem, chociaż diament był gigantyczny. Odetchnęła głęboko i pokiwała głową, po czym, gdy już się podniósł, zbierali gratulacje, a Nat starała się nie wybuchnąć, uśmiechając się i kiwając głową oraz udając, że nie może się doczekać ślubu. Odetchnęła głęboko, gdy w końcu ludzie dali jej spokój, ale słysząc jego słowa… Złapała go za rękę i pewnie zaciągnęła do jakiejś toalety najbardziej oddalonej od ludzi.
– Zmieniłam zdanie? W jakiej kwestii miałam zmienić zdanie?! Derek, nie jesteśmy razem, a ty mi się oświadczasz? Czy ty jesteś jakiś chory psychicznie?! – uniosła jedną brew, żywo gestykulując – Nie chciałam cię tam upokorzyć, ale o co do jasnej kurwy tam chodziło? – spytała, wskazując kierunek Sali, z której przyszli – I dlaczego, na Boga, zrobiłeś to publicznie!? – dodała jeszcze, pacnąwszy się w czoło i oddychając głęboko. No pojebało go do reszty.
-
Jej słowa sprawiły, że totalnie zgłupiał. Nie miał pojęcia, co się właśnie odwaliło. Przetarł skroń, aby zebrać myśli i ponownie spojrzał na Natalie. Nie chciał wyjść na idiotę, dlatego dokładnie przemyślał sobie to, co powinien powiedzieć. — Owszem, nie jesteśmy razem, ale przecież wszystko było ustalone — odparł z przekonaniem w głosie. — Moi rodzice zapewnili mnie, że wszystko ustalili z tobą i z twoją rodziną, zaręczyny miały być formalnością, dlatego miałem zrobić to tutaj, na oczach wszystkich. No wiesz, żeby było o nas głośno — sam Derek nie do końca lubił rozgłos, ale skoro już zgodził się na ten pokręcony układ, to chciał zrobić wszystko z przytupem. Znał się na interesach i wiedział, że ich zaręczyny dobrze wpłyną na rodzinne biznesy. — Boże, Ty naprawdę o niczym nie wiedziałaś? — zapytał i przetarł oczy, bo dopiero zaczynało docierać do niego, że w gruncie rzeczy Nat stała się ofiarą nieśmiesznego żartu, który był pomysłem ich rodzin.
-
– Co niby było ustalone? – zmrużyła oczy, patrząc na niego jak na kompletnego kretyna – Z moją rodziną? Mój ojciec zmarł przecież całkiem niedawno temu, a moja mama na pewno by nie poszła na jakiś chory układ. Mój brat też nie. Boże, czy wszyscy Richardsowie są tacy popierdoleni? – spytała, patrząc na niego z totalnym wyrzutem. No przecież to była jakaś chora sytuacja. – Nie żyjemy w średniowieczu, Derek, jeśli chcesz mnie o coś zapytać, to przychodzisz do mnie, a nie wysługujesz się mamusią – westchnęła cicho, ale zaraz do niej coś dotarło. – Ale właściwie może to nie taka najgorsza opcja.
– Nie wiedziałam, ale właściwie rozgłos by mi się przydał – zaczęła zastanawiać się na głos – Galeria prosperuje dobrze, ale w gruncie rzeczy twoja rodzina ma dużo koneksji i moglibyśmy sobie nawzajem pomóc. Nie biorąc ślubu, oczywiście – stwierdziła, patrząc na niego i przygryzając dolną wargę. Nie był to w sumie najgorszy plan. Oczywiście wolałaby nie zostać postawiona przed faktem dokonanym, ale trochę była.
-
Derek nie wiedział, jak powinni się z tego wyplątać. W końcu całe Seattle sądziło, że byli w siebie zabójczo zakochani. Byłoby głupio, gdyby wszyscy dowiedzieli się, że ich zaręczyny były jedną wielką ściemą. – Posłuchaj… Przykro mi, że postawiłem Cię w niezręcznej sytuacji, ale myślę, że powinniśmy pociągnąć to dalej, aby uniknąć kompromitacji – przyznał i delikatnie zmarszczył brwi. Miał nadzieję, że Natalie przyzna mu rację. Sam był gotowy na to, aby odegrać rolę swojego życia. – Dodatkowo, tak jak sama przyznałaś, zaręczyny na pewno pomogą nam w interesach – dodał po chwili i przyjrzał się jej nieco uważniej. Nie chciał naciskać, aczkolwiek zdawał sobie sprawę z tego, że jego reputacja leżała teraz w rękach Nat.
-
– Derek, znasz mnie od lat i nie przyszło ci do głowy, żeby… No nie wiem, zapytać mnie? Naprawdę sądzisz, że poszłabym na coś takiego? – wykonała w tym momencie gest, jakby chciała objąć całą niedorzeczność tej sytuacji – nie dało się oczywiście tego zrobić, bo wyjebało jej trochę skalę żenady, jeśli miała być szczera. – Gdyby ktoś mi powiedział, że się zgodziłeś na taką szopkę, zadzwoniłabym do ciebie, a nie wierzyła na słowo – skrzywiła się, wyraźnie niezadowolona z obrotu sytuacji. Ciężko było ją w sumie winić, bo przed chwilą oświadczył się jej przed całym tabunem ludzi.
– Jedyną skompromitowaną osobą byłbyś ty – wzruszyła ramionami niewinnie, ale nie zamierzała go torturować, bo w gruncie rzeczy mógł to być naprawdę całkiem niezły ruch biznesowy. – Tak, ale nie zamierzam planować ślubu i utkwić z tobą w małżeństwie – oświadczyła od razu, patrząc mu w oczy. Brzmiało to tak, jakby to była najgorsza rzecz na świecie, ale trochę tak było – Nat nie wyobrażała sobie kompletnie być w związku małżeńskim z kimś, kogo nie kochała.
-
— Ciężko powiedzieć, oboje się zmieniliśmy. Nic nie jest już takie samo, jak kiedyś. Wiem, że ostatni rok był dla Ciebie trudny. Myślałem, że po tym wszystkim taki układ będzie dla Ciebie łatwiejszy — przyznał zgodnie z prawdą i spojrzał na nią skruszonym wzrokiem. Derek naprawdę żałował swojego zachowania. — W każdym razie, naprawdę Cię przepraszam, zachowałam się jak skończony głupek — stwierdził i delikatnie uniósł kąciki ust ku górze. Naprawdę było mu głupio, ale nie mógł cofnąć czasu.
— Nie dobijaj mnie, Nat. Nie wiem, jak mogłem na to pójść — odparł i przetarł swoją zmęczoną twarz. Miał nadzieję, że z pomocą Nat uda mu się jakoś wyjść z tej pokręconej sytuacji z twarzą. — Jeju, nie wiem, jak Ci dziękować. Obiecuję, że zrobię wszystko, żeby ta sytuacja była dla Ciebie mało uciążliwa — odparł i znów się uśmiechnął, ale tym razem znacznie szerzej. Kamień spadł mu z serca. Derek naprawdę wierzył, że wspólnie jakoś posprzątają cały ten bałagan.
-
– Taki? Związek bez miłości? Chryste, Derek – wywróciła oczyma, wyrzucając dłonie w powietrze, bo nie do końca go w tym momencie rozumiała. Jego podejście było dla niej totalnie niezrozumiałe. Odetchnęła głęboko i skinęła głową. – W porządku, oboje musimy z tym żyć – stwierdziła, chociaż w głosie szatynki pojawiła się wyczuwalna nuta rozbawienia tą całą sytuacją. Westchnęła mimowolnie, lustrując wzrokiem jego twarz.
– Twoja mama potrafi nieźle manipulować – rozłożyła bezradnie ręce i uśmiechnęła się delikatnie, odrobinę pokrzepiająco nawet, żeby zbytnio nie zaprzątał sobie tym głowy. Odetchnęła głęboko i pokiwała głową.
– Po prostu będziemy przeciągać zaręczyny. Jak mówiłam, to nie problem, ale.. – zawahała się, lekko przygryzając dolną wargę i spoglądając na Richardsa. – Musimy to dobrze przemyśleć. Na przykład kwestie mieszkaniowe. Ludzie mogą mimo wszystko nabrać podejrzeń – zniżyła głos do konspiracyjnego szeptu i uśmiechnęła się nieco niezręcznie. Pierwszy raz była w takiej sytuacji i nie wiedziała, jak ma się zachować.