WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

hotel 4*

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

Ostatnio zmieniony 2022-01-25, 22:37 przez Dreamy Seattle, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

[#2]

Przeprowadzka na stałe do Seattle kosztowała ją wiele wysiłku. Nie tylko tego organizacyjnego, ze względu na dostarczenie kompletu wszystkich dokumentów na Uniwersytet, ale również wszystkie sprawy związane z wynajęciem mieszkania w ChinaTown. Puki wszystko nie było zapięte na ostatni guzik, zwaliła się swojej starszej siostrze na głowę, chociaż ta na szczęście nie miała nic przeciwko. W końcu od czegoś musiały zacząć, ale była pewna, że z Deonne nie działo się nic dobrego - naciskanie na siostrę nie wchodziło w grę, bo niestety ona sama nie chciała zwierzać się ze swoich własnych problemów. Wcale nie była zła kiedy detektyw Eamon w końcu sprzedał swoje biuro, fakt, na szczęście uprzedził ją, że to będzie tylko chwilowe, ale tamte godziny były dla niej ogromnym doświadczeniem. Żałowała, że się to wszystko skończyło ale z drugiej strony kiedy na dobre zaczęły się zajęcia na uczelni to prawdę mówiąc nie wiedziała co ma wsadzić swoje ręce. Po tygodniu była naprawdę zmęczona i jedyne o czym marzyła to po prostu położyć się do swojego łóżka i zasnąć, ale zamiast tego zgodziła zobaczyć się z detektywem Korvenem - w końcu obydwoje znaleźli odrobinę wolnego czasu by móc się zobaczyć.
Naprawdę chciała się z nim zobaczyć - brakowało jej jego towarzystwa, a podjechanie rowerem pod jego dom niestety już nie wchodziło w grę. Życie w Seattle było dużo bardziej intensywniejsze niż to jakie wiedli w dziurze, z której przecież tak bardzo pragnęła uciec. I wreszcie była pewna, że nareszcie się udało ale chyba nie spodziewała się takiego obrotu bo fakt, nie była przyzwyczajona do takiej odpowiedzialności.
Natknięcie się na Niego było jak otwarcie gwałtownie starej zabliźnionej rany. Przestała śledzić go w momencie kiedy detektyw odkrył prawdę, że rzeczywiście dołączył do lokalnego gangu. Nie chciała mieć z nim nic wspólnego, chociaż oczywiście kusiło wynajęcie tego samego mieszkania kiedy była tutaj poprzednim razem, ale w końcu zrezygnowała z tego pomysłu - za dużo wspomnień. Kiedy szarpnął ją za ramię nie wiedziała jeszcze z kim miała do czynienia. Chciała się wyrwać i dopiero światło latarni dało jej do zrozumienia na kogo się natknęła. Nie trwało długo kiedy obydwoje wkręcili się w awanturę, ale nie chciała mu pozwolić na wyzwiska w swoją stronę. Chciała uciec ale wtedy po raz kolejny nią popchnął tak, że upadła na chodnik i nawet nie wiedziała kiedy zaczął ją kopać po brzuchu do momentu kiedy nie zajechało pod nich nagle auto. Kiedy drzwi się otworzyły i zanim wybawiciel do nich podbiegł, były Courtney zdążył jednak uciec. Zdołała się w tym czasie podnieść na trzęsących się nogach i na szczęście mogła oprzeć się na pomocnym ramieniu mężczyzny, w którym na szczęście poznała właśnie Eamona.
- Już do ciebie jechałam...ale ten gnój na mnie napadł - sapnęła drżącym głosem gdy posadził ją na miejscu pasażera i prawdopodobnie miała dużo szczęścia, że to tylko tak się skończyło. Przez całą drogę trzymała się za wciąż obolały brzuch podejrzanie patrząc na kierującego autem Eamona. - Nie chce jechać do Deonne - powiedziała prędko, chcąc od razu zlikwidować pomysł, który mógł mu się przecież zrodzić w głowie. Nie chciała, żeby siostra zobaczyła ją w tym stanie i aby jeszcze tym dodatkowo się denerwowała. W końcu dostrzegła, że zbliżali się do jednego z hoteli, więc zwyczajnie odetchnęła z ulgą i dała zaprowadzić się prosto do jego wynajętego pokoju. Zdziwiłaby się gdyby Eamon wybrał najgorszy motel w tym mieście, a ten hotel był całkiem na jego poziomie - Naprawdę nie chciałam, żeby ten wieczór tak się skończył - jęknęła gdy z trudem opadła na wolne krzesło stojącego pod oknem ukrywając jednocześnie twarz przed spojrzeniem detektywa.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W końcu dotarli. Nie był to kibel w tamtym klubie, jak wspomniała Evie, bo jednak oboje mieli na takie numery zbyt wiele klasy i ogłady. Na miejsce dojechali limuzyną, Nolan z racji, że szyby były przyciemniane, a kierowca był oczywiście bardzo dyskretny, pozwolił sobie, aby skraść kilka pocałunków brunetce. Najchętniej dobrałby się do niej w samochodzie, ale doszedł do wniosku, że lepiej im będzie w hotelu. Wieczory z Evie należały do tych, którymi warto było się delektować przez dłuższy czas, więc szybki numerek w limuzynie nie satysfakcjonowałby go. Zabrał ją do pobliskiego hotelu, który oczywiście spełniał określone standardy. Wiadomo, że jego hotel jest najlepszy w mieście, a nawet stanie, ale zbyt duże ryzyko, że jego urocza narzeczona mogłaby się dowiedzieć o wszystkim, sprawiło że wybrał inne miejsce.
Do hotelu weszli tylnym wejściem, obsługa była przyzwyczajona, że pewnych gości traktuje się inaczej i Nolan wraz z Evie byli tego rodzaju gośćmi. Zostali zaprowadzeni przez obsługę do apartamentu na jednym z wyższych pięter. Nolan oczywiście wybrał jeden z droższych pokoi, mimo, że mieli spędzić tu zaledwie jedną noc, a nawet nie było wiadomo, czy będzie to spotkanie do rana. Różnie się kończyły ich wieczory, niczemu nie można było być pewnym.
Nolan będąc pod drzwiami wpuścił najpierw Adler do środka, wsunął kilka banknotów na kieszeni koszuli mężczyźnie z obsługi i zamknął za nim drzwi.
- Może być? – zapytał podchodząc do wózka na którym stał schłodzony szampan, jakieś owoce i innego rodzaju przekąski. Wziął do ręki zimną butelkę i otworzył ją. Nalał dwa kieliszki, a jeden z nich podał kobiecie. Podszedł do okna i popijać szampana obserwował to co było za oknem. Widok był imponujący, ale nie tak bardzo jak z okien jego hotelu. Wszak wiadomo, że tamto miejsce to bijąca klasa i miejsce spotkań śmietanki towarzyskiej z całego Seattle.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wsiadła do limuzyny Nolana bez najmniejszych skrupułów. To nie ona go uwiodła, to nie ona wykonała pierwszy gest i czuła się całkiem usprawiedliwiona, to on był niewierny, zachowywał się jak ostatnia szuja i to jego powinno się ukarać. Nawet jeśli ktoś miały pretensje do niej... nie pierwszy i nie ostatni raz, więc pewnie przejęłaby się tym dokładnie tam samo jak zeszłorocznym śniegiem. Jacob zbierał wszystkie baty, był tym gorszym bliźniakiem, ciągle porównywanym do niej, więc jej wysoki umywały się przy jego zachowaniu. Limuzyna miała przyciemniane szyby, a kierowca na usługach Hamiltona z pewnością był na tyle dobrze opłacony, że nie pisnąłby słowa nawet gdyby jego pracodawca urządził sobie orgię na tylnych siedzeniach. Byli przecież grzeczni, nawet jeśli dotyk jego ust sprawiał, że przechodziły ją ciarki.
Stukot szpilek na hotelowym korytarzu rozlegał się równomiernie, kiedy kierowali się do najętego przez niego apartamentu. Nie sądziła, żeby wybrał podrzędny motel lub hotel, który nie odpowiadałby pewnym standardom. A to przecież oni we dwoje mieli wygórowane wymagania w tej kwestii, on jako właściciel hotelu czy tam dyrektor... to już w ogóle, chociaż nawet nie pamiętała czym się dokładnie zajmował. Wzięła do niego kieliszek szampana i zamoczyła w nim usta, przyjemnie schłodzony, na pewno nieco... podkręcił atmosferę. Nawet jeśli Nolan wolał zacząć od wpatrywania się w okno, a raczej widok za nim. Nie sądziła, że zerwie z niej ubrania i od razu przejdzie do rzeczy. To nie w jego stylu, a nawet jeśli był mężczyzną to i tak pewnie wiedział ile mogła kosztować ta sukienka i jak bardzo nieodpowiednim byłoby zniszczenie jej w jakikolwiek sposób. Swój kieliszek z szampanem opróżniła chwilę później, odstawiła go na stolik i podeszła od niego. Przylgnęła do jego pleców, a dłonie zaczęły powoli przesuwać się po jego klatce piersiowej, w poszukiwaniu guzików koszuli. - Najważniejsze, że nie ma tu wścibskich oczu... - stwierdziła tylko w odpowiedzi i zaczęła rozpinać guziki od samej góry. Jak byli sami zdecydowanie wolała go bez ubrania.
<center><img src="https://64.media.tumblr.com/8c86791c456 ... 8f22a.gifv" width="160"></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czemu wpatrywał się w wieżowce za oknem ? Czyżby dopadły go wyrzuty sumienia? Możliwe. Ostatnio coraz częściej gryzło go to co robił za plecami ukochanej. Wbrew pozorom nie był bezdusznym gnojkiem, póki nie poznał Evie, nie zdarzyło mu się nawet flirtować z innymi kobietami, dopiero Adlerówna tak zakręciła mu w głowie. Mimo, że jej nie lubił, to ciągnęło go do niej niemiłosiernie. Alkohol który właśnie sączył sprawiał, że wyrzuty sumienia, które go dopadły, odchodziły gdzieś w głąb jego duszy. Coraz częściej próbował je zagłuszyć popijając luksusowy alkohol i skupiając głowę na czymś innym niż to jakim gnojem się stał w zaledwie kilkanaście tygodni. Nie zwrócił uwagi nawet jak wiele czasu trwa jego relacja z Evie, to miał być jednorazowy wyskok, które bardzo żałował, ale za każdym razem kiedy się na nią wpadał, nie potrafił się jej oprzeć.
Kiedy przylgnęła do jego pleców, zupełnie zapomniał o swoich dotychczasowych troskach. Dotyk Evie był dla niego swoistym relanium na skażoną duszę, chociaż nigdy tego otwarcie nie przyzna, nawet przed samym sobą. Uśmiechnął się tylko pod nosem na jej słowa, co mogła dostrzec w odbiciu szyby. Kiedy odpięła kilka guzików jego koszuli, odwrócił się w jej stronę i patrząc jej w oczy zaczął sunąć dłońmi, po jej plecach, od bioder w górę, aż w końcu dotarł do zamka jej sukienki. Złapał za niego i zaczął powolnym ruchem odpinać suwak. Kiedy jej plecy był już nagie przylgnął do Evie i zaczął delikatnie muskać płatek jej ucha, sunąć po jej nagich plecach sowimi dłońmi.
Łaknął jej nagiego ciała jak zwierzę, ale uwielbiał w ich zbliżeniach momenty, kiedy oboje przeciągali, to co i tak wydawało się nieuniknione. Nawet w łóżku bawili się w kotka i muszkę, i chociaż obydwoje uważali, że są kotkami w tej zabawie, to chyba nie do końca tak było. Na przemian jedno goniło drugie, tylko nigdy nie potrafili się zgrać w tym, by robić to w tym samym czasie. Chociaż powiedzmy sobie szczerzę, gdyby tak było, nie byłoby między nimi niczego ciekawego.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby żałował ich okazyjnych schadzek, nie byłoby go tutaj. Nie skusiłby sie na wycieczkę do hotelu zaledwie po kilku słowach. Aż tak bardzo nie panował nad swoimi pragnieniami czy może to Evie tak na niego działała? Była kobietą wyjątkową, o silnym charakterze, która potrafiła wiele zdziałać. Mało tego, zawsze dostawała to, czego akurat chciała, ale Nolan pewnie miał podobnie. To normalne, wśród osób, które wychowały się z górą pieniędzy na koncie i spełnianiem każdej, nawet najmniejszej i najgłupszej zachcianki. Tą dwójkę ciągnęło do siebie od samego początku i nawet jeśli on się do tego nie przyznawał, pewnie gdzieś tam w międzyczasie wkradała się w jego myśli i nie dawała mu spokoju. On jej chodził po głowie, szczególnie niedługo po spotkaniu, zazwyczaj zupełnie przypadkowym. Oboje nie chcieli kusić losu, nie umawiali się, po prostu zawsze trafiali na siebie w najmniej odpowiednim momencie. Adler przyzwyczaiła się do tego, ale jako kobieta korzystająca z życia... nie miała serca sobie odpuszczać.
Czekała na tą zabawę. Ich biodra uderzyły o siebie, kiedy Nolan odwrócił się w jej stronę, a ona bez skrępowania przylgnęła do niego, dając mu pełne pole do popisu. Rozpinał zamek jej sukienki, wydawało jej się, że zbyt wolno i robił to specjalnie, z premedytacją, byleby tylko ją rozdrażnić. Dotyk jego skóry palił, nic dziwnego, że czuła go długo po spotkaniu, a każda chwila z nim była niezwykle przyjemna. Bawił się jej ciałem i wiedział jak to robić, a ona zwyczajnie odpłacała mu pięknym za nadobne. Rozpięty zamek doprowadził do rozluźnienia się materiału sukienki, który finalnie opadł z jej bioder na ziemię, prezentując jej zgrabne ciało w najlepszym świetle. Koronkowa, ciemna bielizna odznaczała się na jej jasnej skórze, dodając jej uroku. Adler zdjęła w końcu z jego ramion koszulę, pozbywając się tej części ubrania. To dopiero początek zabawy, przecież wiedziała na jak wiele było ich stać. Wpiła się w jego usta, łącząc je w mocnym, intensywnym pocałunku, spragnionym każdej sekundy, kiedy ich usta mogły łączyć się w jedną całość. Złapała go za pasek od spodni, zrobiła krok w tył pociągając go w stronę łóżka.
<center><img src="https://64.media.tumblr.com/8c86791c456 ... 8f22a.gifv" width="160"></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Fakt, gdyby posypywał głowę popiołem ze szczerością nie popełniałby notorycznie tych samych błędów. Może ich schadzki wcale błędem nie były tylko to jego całe narzeczeństwo ? Cóż teraz nie miał naprawdę głowy do tego by o tym myśleć, bo chciał jak najszybciej zedrzeć z dziewczyny ubranie i przejść do rzeczy. Alkohol i pożądanie zupełnie przesłoniły mu oczy i nie można było oczekiwać od niego jakiekolwiek racjonalnego myślenia w tym momencie. Chociaż odkąd poznał Evie rzadko kiedy trzeźwo myślał, zdrowy rozsądek przesłonił mu również fakt, że cholernie jej nie znosił. Tak jakby był na nią zły, że swoją aparycją wyzwoliła w nim najgorsze rządze.
W łóżku byli jak jedność, obydwoje trafili w potrzeby drugiego i uzupełniali się dzięki czemu ich spotkania zawsze były owocne i pełne pasji. Ukradkiem otaksował jej ciało, kiedy sukienka wylądowała na pokojowej wykładzinie. Mimo, że dziewczyna należała raczej do tych drobnych nie można było odmówił jej pełnego biustu czy krągłych pośladów. Mimo, że ten widok nie był jednorazowy lubił delektować się jej wdziękami oraz zapamiętywać je, jakby każdego kolejne zbliżenie miało być ostatnim. W końcu zawsze sobie obiecywał, że tak właśnie będzie.
Kiedy znaleźli się przy łóżku pchnął Adler na pościel, odrywając przy tym na chwile swe usta z namiętnego pocałunku. Przez chwilę stał nad łóżkiem i jeszcze chwilę wpatrywał się w Evie, jakby to był najpiękniejszy widok jaki dotychczas miał przyjemność dostąpić. W końcu przylgnął do kobiety, wydawać by się mogło, że trwało to dłuższą chwilę, ale tak naprawdę rzucił na nią tylko okiem zapamiętując wszystkie detale i po chwili był już na Adlerównie.
Ponownie złączył ich usta w namiętnym pocałunku, podpierając się jedną ręką na przedramieniu, sięgnął drugą do zapięcia jej biustonosza. Po krótkiej chwili udało mu się go rozpiąć. Mimo, że miał wprawę w tych sprawach ,to biustonosze zawsze stawiały mu opór. Zaczął całować ją po żuchwie, a następnie po szyi sunąć w kierunku obojczyka. Kiedy trafił na ramiączko biustonosza, zsunął je z jej ramion zębami i zaczął kładąc w tym miejscu pocałunki. Łaknął jej jak najmocniej tylko potrafił. Swoją drogą to interesujące, że łączył ich tylko seks, a obydwoje wiecznie byli sobą nienasyceni. Zazwyczaj takie relacje szybko się wypalają, a między nimi było ciągłe napięcie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Powinni przestać to robić już po pierwszym razie, kiedy zapomnieli się i dali upust swoim frustracjom oddając się przyjemności. Nolan był dupkiem, którego totalnie nie znosiła, zachowywał się jakby był pępkiem świata i wszystko mu się należało. Oszukiwał, kłamał, ściemniał na czym świat stoi, a jednak... Wracali do siebie, do swoich ciał i pragnień raz za razem, całkowicie zapominając o otaczającej ich rzeczywistości, kiedy tylko znajdowali się w pobliżu. To całkowicie nielogiczne, zaprzeczające wszelkim prawom fizyki i świata. Dwójka ludzi, którzy całkowicie za sobą nie przepadali, a których łączyła ogromna namiętność.
Gorące pocałunki, spijanie pragnienia ze swoich ust, każdy dotyk ciała. Był w tym magnetyzm, którego Adler nie czuła przy żadnym innym mężczyźnie. Tylko Hamilton wywoływał u niej tak skrajne emocje i potrafił doprowadzić ją na skraj szaleństwa. Wystarczyła odrobina alkoholu, aby hamulce całkowicie puściły, a oni oddali się w zapomnienie w swych ramionach. Tak jak teraz. Evie błądziła dłońmi po jego ciele, po jego plecach, silnych ramionach, biodrach... Przyjemny dotyk jego ciała wzniecał w niej pragnienie jeszcze mocniej. Wiedziała, że to złe, niepoprawne i to ostatni raz... Za każdym razem powtarzała to sobie i jakoś do tej pory nie zdało egzaminu. Wystarczyła ich krótka gra słów, nakręcali sami siebie, zapędzając się w kozi róg. Czy tak właśnie powinno to wszystko wyglądać?
Po długiej chwili opadli miękko na pościel w hotelowym pokoju. Spełnienie zagłuszyło wyrzuty sumienia, które pewnie pojawią się ponownie zaraz po tym jak zamkną za sobą drzwi tego pokoju. Najgorsze było milczenie, z którym spotykali się po tym wszystkim. Co miała mu powiedzieć, skoro tak na dobrą sprawę nawet za nim nie przepadała? Lubiła seks z nim, lubiła tą zabawę, w którą grali od dłuższego czasu, ale kompletnie nic więcej ich nie łączyło. No, może poza tym, że pracowała dla jego żony. Postanowiła milczeć, leżąc i wpatrując się przez chwilę w sufit. Co ona tu w ogóle robiła...
<center><img src="https://64.media.tumblr.com/8c86791c456 ... 8f22a.gifv" width="160"></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pewne pozornie niewinne pytanie nie dawało mu spokoju, odkąd wraz z ostatnimi promieniami zachodzącego słońca opuszczał Narada Falls. Czy dał się wciągnąć w kapitalizm? Mimo, iż z całego serca pragnął z początku zaprzeczyć i z pełną nonszalancją zapewnić Idę o swoim zgoła odmiennym podejściu do tego typu kwestii to wiedział, że na dłuższą metę kłamstwo nie ma sensu. Oboje doskonale zdawali sobie sprawę, że się zmienił. Odkąd wraz z matką i rodzeńśtwem opuszczali nieco obskurne przedmieścia, czuł, że nic nie będzie już takie samo. W zasadzie to z początku podchodził do wszystkiego co nowe z nieznaną sobie dotąd dozą ekscytacji, ciesząc się jak głupi na widok pokoju rodem z katalogu sklepu meblowego i szafy przepełnionej drogimi ubraniami. Z czasem ekscytacja być może ustąpiła, ale pewne nawyki zakorzenił się w nim na dobre. Właśnie dlatego nie mrugnął nawet okiem, gdy z jego karty ściągnięta została bajońska suma, tylko po to by przez kilka godzin mógł lawirować w towarzystwie w nowym, skrojonym na miarę garniaku. Lubił luksus, łechtał swoje ego bywaniem w drogich butikach i z radością zapewniał szafki nowymi gadżetami o których szybko zapominał. Może właśnie dlatego niespodziewane spotkanie z idą zrobiło na nim takie wrażenie? W jednej chwili przypomniała mu o tym co dawno zatracił, sprawiając, że ponownie zatęsknił za dawną beztroską. W każdym razie podczas ostatnich tygodni co ciekawe nie garnął się do zaaranżowania ich kolejnego spotkania. Natłok pracy w szpitalu dawał mu się we znaki, a jedyny wolny wieczór zgodnie z planem spędzić miał na imprezie charytatywnej dla pracowników szpitala. Naturalnie ów wydarzenie nie zapowiadało się na niezwykle ekscytujące doświadczenie, ale czego się nie robi by pobrylować w towarzystwie? Plotki, skandale i inne towarzyskie niuanse, które nie mogły mu umknąć przez najbliższe godziny były wręcz na wyciągnięcie ręki.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie można zaprzeczyć temu, że obecne zajęcie Idy było raczej wątpliwym moralnie. Nie żeby męczyło to Idę każdego dnia, po prostu kiedy już wyrzuty sumienia zaczęły ją uwierać i śmiesznie łaskotać, wtedy wygrzebywała jakąś kreację w lumpeksie wyglądającą jak miliony monet i szła na jakiś pierwszy charytatywny event, żeby wpłacić nienormalnie dużą kwotę pieniędzy, co przeważnie zdawało egzamin. Poza tym, też trochę dlatego chciała dorobić się swojej małej fortuny; żeby pomagać ludziom, którzy - tak jak ona kiedyś - z jakiegoś powodu znajdowali się w trudnej sytuacji, na marginesie społecznym. Zatem odjebała się jak szczur na otwarcie kanału i nawet jakiegoś przyzwoitego ubera sobie wynajęła, aby ją podwiózł. Dla tych wszystkich ludzi nie była Idellą Kennedy, nie, podawała się jako Georgina Konstatinova, bo jakoś wydawało jej się, że rosyjskie kobiety zawsze budzą zainteresowanie i szacunek. Chociaż równie dobrze mogła to być tylko Ida i jej dziwne wymysły, co znowu nie byłoby takie nadzwyczajne.
Trzeba jej jednak przyznać, że wystroiła się stosownie do okazji i mając niezwykle dobry humor wypróbowywała swój snobistyczny śmiech, próbując wtopić się w towarzystwo, jako Georgina Konstantinova. Cóż, przynajmniej tym razem nie podawała się za córkę dawno zaginionej księżniczki rosyjskiej. Nie, żeby w ogóle się jakoś przejęła i policzyła, czy coś takiego jest możliwe. Mniejsza oto. Co ją naprawdę zdziwiło to znajoma twarz wyłapana wśród tłumu. Jacykolwiek bogowie kierowali jej przeznaczeniem, ostatnio często krzyżowali jej drogi z kompanem dziecięcych zabaw. - Jackie! - rzuciła, odwołując się do podwórkowego przezwiska, które przecież sama mu nadała.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Lawirował spojrzeniem między gośćmi, starając się napotkać na swej drodze jakąkolwiek znajomą twarz. Po dobrej godzinie był już poważnie znużony przechwałkami ordynatora, o niewybrednych żartach nowego kardiologa nie wspominając. Podchmielone małżonki jego kumpli dokazywały podchmielone przy jednym z suto zastawionych stołów z przekąskami. Mimo, iż przybył tu spragniony sensacji to szybko zdał sobie sprawę, że w zasadzie to wolałby się napić. Wobec czego rozpoczął gorączkowe lokalizowanie kelnera, po czym bólem wymalowanym na twarzy chwycił kieliszek szampana. Z bólem, bo przez myśl przeszło mu zgarnięcie dwóch, ale nie chciał wyjść na alkoholika przy tak znamienitym gronie frajerów, na których zdaniu tak naprawdę zupełnie mu nie zależało. Cóż, czego nie robi się dla podtrzymania nieskalanej jakimkolwiek występkiem reputacji?
Gdy miał już formułować w myślach podstępną wymówkę, która uchroniłaby go przed kolejną potwornie nudną, grzecznościową wymianą zdań z pracownikami szpitala, jego uszu dobiegł znajomy głos. Należał do osoby, z którą przed laty nie było mowy o jakiejkolwiek nudzie.
- Ida, wow .- wydusił z siebie na widok panny Kennedy, której w tym wydaniu z całą pewnością miała w sobie niewiele z obrazu przyjaciółki, który brunet zwykł nosić swojej pamięci przez lata. - Niezła kiecka.- dodał siląc się na nonszalancję, co by nie wyjść na frajera, wszakże były przyjaciółmi, prawda? Znali się od dziecka, razem ganiali po osiedlu i wyśmiewali bogaczy z luksusowych apartamentów po drugiej stronie miasta. Mimo, iż wiele się zmieniło to Joaquin chyba nie bardzo umiał przejść z tym do porządku dziennego. Stracili kontakt lata temu, poniekąd z jego winy, ale jak tu zachować zdrowy rozsądek, gdy twoja ex przyjaciółka wygląda jak gwiazda filmowa? - Co tu tak właściwie robisz?- zapytał unosząc brew. Może wyszedł już z obiegu i niewiele wiedział o życiu blondynki, ale nawet teraz potrafił wyczuć, że to zbiegowisko bandy snobów to zdecydowanie nie jej klimaty. Czyżby z kimś przyszła? Wszak, wieczorowa suknia, misternie zaczesana fryzura i makijaż nie wskazywały na to by zabłądziła.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

1.

To miał być ostatni raz.
Nie wiedział już, który z kolei, bo na pewno nie pierwszy, ale z całą pewnością ostatni. Był tego pewien jak jeszcze nigdy wcześniej, a w pełni świadomy, że w ten sam sposób tłumaczył się sobie tydzień i dwa temu, kompletnie nie zwracał uwagi na głos, który szeptał mu, że się myli przez całą drogę ze szpitala do hotelu. Morały o tym, jak źle postępował, które nasuwały mu się na myśl za każdym razem, gdy rano stawał przed lustrem znał już na pamięć, nie musiał ich sobie teraz powtarzać. Jadąc na miejsce spotkania próbował zachować spokój, zupełnie tak, jakby nie zamierzał w ogóle okazać emocji w związku z tym wszystkim. Jakby chciał podejść do ich schadzki w pełni rzeczowo, a później załatwić co trzeba i wrócić do domu, gdzie czekało na niego p r a w d z i w e życie.
Wiedział, że to były bzdury. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że stan rzeczywisty zawsze różnił się od tego, co rodziło się w jego głowie, a te idealne plany, w tym ten na zakończenie tego romansu, prawdopodobnie nie miały wejść w życie. Wiedział też, że choćby wszystko dokładnie sobie zaplanował, i tak ostatecznie w grę miały wejść emocje, tak szybko jak tylko ją zobaczy. To było problematyczne, a za razem niezwykle wymowne, a on wciąż próbował to ignorować. Był zbyt słaby, by postawić sprawę jasno, z którąkolwiek ze stron. I wcale nie czuł się z tym najlepiej.
Wszedł do pustego pokoju na jakiś czas przed umówioną godziną. Celowo wyjechał wcześniej, chcąc zjawić się tutaj pierwszym. Potrzebował prysznica i kilku łyków alkoholu, który miał pomóc mu się uspokoić: tak naprawdę taka ilość nie robiła wrażenia na jego organizmie, ale od pewnego czasu posiadał swego rodzaju rytuał w napiciu się odrobiny czegoś mocniejszego, kiedy nachodził go stres. Nie pozwalał sobie doszukiwać się znamion problemu w swoim zachowaniu, przecież tych miał już wystarczająco. Miał ich całą kolekcję, a nawet nie próbował ich zbierać. — Nie słyszałem, jak weszłaś — raczej nie spodziewał się jej zastać tak wcześnie, więc na jej widok żołądek wykonał niezrozumiały dla niego ruch. Wciąż był cały mokry, zaledwie w ręczniku, ale nie sprawiło mu problemu, że w taki sposób go zastała. Widziała już przecież więcej, niż w tym momencie, nawet o wiele więcej, niż powinna. Jedynym zaskoczeniem był tutaj fakt, że nie on jeden zdecydował się z jakiegoś powodu przybyć wcześniej. — Ładnie wyglądasz — powiedział swobodnie, podchodząc do stolika, na którym zostawił szklankę z alkoholem. Nie było to wymuszone, a wręcz te słowa wypłynęły z jego ust naturalnie. To było tylko spostrzeżenie, zgodne z tym, co zobaczył. Naprawdę wyglądała pięknie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post



Każdy kolejny raz był ostatnim. Była tego brutalnie świadoma i wiedziała, że dla ich dobra to faktycznie powinien być ostatni raz. Nie powinna się mieszać w cudze małżeństwo, bo chociaż sama była już rozwódką to jednak jeszcze w grę wchodziło to drugiej strony. Za bardzo go lubiła, za bardzo go szanowała i za bardzo jej na nim zależało, żeby to tak koncertowo spieprzyć. A jednak! Robiła to za każdym kolejnym razem, gdy nie potrafili utrzymać rąk przy sobie. Dzisiaj miało być inaczej.
Powtórzyła sobie to przynajmniej kilkukrotnie, gdy opuściła biuro, powtarzając swojej asystentce, że dzisiaj będzie już niedostępna i mogą dzwonić tylko w sytuacji zagrażającej życiu, ale najlepiej wcale – gdyby się waliło i paliło, mieli sobie radzić sami. Ona… miała plany. Jak inaczej można było to nazwać? Na boga… mieli spotkać się w hotelu. Nie u niej, nie gdzieś w sprzyjających okolicznościach przyrody za miastem. W hotelu. Czy mogło być gorzej? Czy jednocześnie można było bardziej pokazać jakiego typu to relacja? To tylko seks.
Ale czy na pewno? Gdy odebrała z recepcji swoją kartę do pokoju, gdy weszła do pokoju i stanęła twarzą w twarz z mężczyzną, dla którego tutaj przyszła. Czy to na pewno było tylko to? Uśmiechnęła się, przesunęła wzrokiem po jego sylwetce, a śmieszny dreszcz przeszedł wzdłuż jej kręgosłupa – Ty również – odbiła piłeczkę, żartując sobie i wracając spojrzeniem do jego twarzy – Przyznam szczerze, że myślałam, że będę pierwsza… nie wiem dlaczego, ale tak myślałam. – przyznała, odrzuciła skórzaną kurtkę oraz torebkę na fotel stojący w rogu pokoju, a sama podeszła trochę bliżej Orwella, właściwie likwidując cały dystans między nimi, opierając dłonie na jego torsie i zadzierając głowę do góry, żeby na niego spojrzeć – I nie chcę wiedzieć, co sobie o nas pomyśleli w recepcji – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, wspięła się na palce, żeby sięgnąć jego policzek, złożyć na nim lekki pocałunek, z którym jednak zaraz zsunęła się trochę niżej i złożyła kilka przelotnych pocałunków na jego skórze na szyi, obojczyku czy mostku. A zaraz po tym odsunęła się, jakby to co zrobiła było najbardziej normalną rzeczą między dwójką przyjaciół i już w bezpiecznej odległości od mężczyzny też nalała sobie drinka.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#2

Kolejny tydzień minął im w grobowej atmosferze. Leo wczesnym rankiem wychodził z rezydencji i wracał późnym wieczorem, jadał nieregularne posiłki oraz pił o pięć kaw dziennie za dużo. Nawet jeżeli zdążyło mu się popołudniu wpaść do domu, to było to tylko na chwilę. Przeważnie zapomniał czegoś zabrać z gabinetu, albo musiał się po prostu przebrać. Po bałaganie pozostawionym często w kuchni i łazience zauważył, że Sienna na tyle na ile pozwoliła jej własna duma, zdążyła rozgościć się w rezydencji.
Informacja odnośnie niewielkiego, biznesowego przyjęcia pojawiła się znienacka. Teść obwieścił mu radosną nowinę, świergocząc przez telefon, że znalazł dla D'C Chocolatte nowego sponsora, a jednocześnie osobę, która była chętna wprowadzić na europejski rynek reklamę ich wyrobów. Leo nie mógł zaprzepaścić okazji i zanim zdążył dokładnie przeanalizować sytuację, zgodził się uczestniczyć w spotkaniu.
I o ile biznesowe sprawy nie wprawiały go w konsternacje, to decyzja o obowiązku przyprowadzenia osoby towarzyszącej, wzbudziła w nim mieszane uczucia. Tym razem nie mógł liczyć na swoją sekretarkę, ponieważ na miejscu znajdował się także Pan Sulewsky, który podejrzliwie by na nich patrzył.
W związku z pojawieniem się ważnych osobowości na miejsce przyjęcia wybrano sale The Paramout. Pasowała idealnie przez wzgląd na położenie i wystrój, świadczący o przepychu. Wewnątrz była także scena, na której tego wieczoru koncert dawała jakaś znana pianistka. Obsługa stała ciągle w gotowości, aby wyręczyć trzydziestu paru gości w niemal każdej drobnostce.
Leo przed wejściem na salę pochwycił Sienne za ramię. Zrobił to dosyć zaborczo, aby zapobiec jej ewentualnemu wyrwaniu. Następnie pchnął potężne, ozłocone drzwi za jakimi unosił się zapach ponczu, wina i tiramisu.
- Uśmiechaj się chociaż tak, jakbyś nie miała aparatu ortodontycznego w ustach - zagadnął, patrząc nieco wzburzony na Sienne. Wiedział, że ten wieczór będzie dla nich obojga niebywałym zadaniem. W dodatku nie zdążył z nią porozmawiać, bo nawet w taksówce ciągle ktoś do niego wydzwaniał.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

cztery

Rutyna. Czy w ten sposób można opisać aktualne relacje łączące świeżo upieczone narzeczeństwo? Sulewski celowo robiła mężczyźnie na złość - zostawiała brudne naczynia w zlewie, swoje ubrania na kanapie w salonie, blokowała swoim autem jego miejsce na podjeździe, zapominała wyłączyć telewizor w środku nocy, wyrzuciła jego szczoteczkę do śmieci, a piątkowego poranka, gdy akurat wychodził do pracy, wpadła na niego z kubkiem wypełnionym kawą, zalewając nie tylko śnieżnobiałą koszulę ciemną cieczą, ale także garnitur i elegancką torbę. Wynosiła cierpliwość Leo na wyżyny i traktowała to jak swego rodzaju nowe hobby.
Zdarzały się sytuacje, jak ta dzisiejsza, kiedy nie było sensu dyskutować. Sienna dowiedziała się o przyjęciu prawdopodobnie jeszcze przed Leonardem, bowiem matka od rana napastowała ją telefonami, których nie odebrała. Poddając się po którymś z kolei, rzuciła markotne słucham, a połączenie trwało nawet nie minutę - padła nazwa hotelu, wszystkie najważniejsze informacje i nim brunetka w ogóle zdołała wtrącić jakieś słowo, usłyszała ciszę po drugiej stronie. Jak zwykle - tak było od zawsze, życie pod dyktando tego, czego aktualnie pragnęła jej matka. Chciała zrobić z Elle, siostry Sienny, pianistkę? Zapisała ją na lekcje, katując codziennie przez kilka godzin zupełnie wbrew zdaniu dziewczyny. Chciała, by Sienna tańczyła w najlepszej szkole baletowej? I to wymusiła. Jej uporu uczynienia dzieci najlepszymi nie ograniczyła nawet kontuzja i kilka niezależnych opinii lekarskich, że noga Sienny nigdy nie wróci do stanu sprzed wypadku. Dzisiaj matce zdawało się, że wciąż miała kontrolę i chociaż brunetka wmawiała sobie, że wcale tak nie jest, była świadoma jak wierutne to kłamstwo. Gdyby było inaczej, wówczas późnym wieczorem nie przekraczałaby progu eleganckiego hotelu, w robiącej wrażenie sukni, przyklejając do twarzy nieszczery uśmiech, gdy Leo przyciągnął ją do boku, pierwszy raz pozwalając sobie na tak wiele. - Nie ucieknę stąd, nie zachowuj się jak zaborczy imbecyl - niemal siłą odepchnęła męską dłoń, wsuwając swoją lekko pod jego ramię, kobieco się na nim uwieszając. - Nienawidzę tych przyjęć na pokaz, nie będę udawać, że jest inaczej. Wie o tym mój ojciec i wie moja matka... która właśnie chwali się tym, jak wspaniały zięć jej się przytrafił - skinieniem głowy przywitała się z obcym mężczyzną, którego mijali, by po chwili zmienić wyraz twarzy i wskazać na własną rodzicielkę. - Muszę się napić, nie przeżyję tego na trzeźwo - z tacy kelnera zgarnęła kieliszek z szampanem, upijając jego zawartość w zbyt dużej ilości jak na jeden raz. - Ciekawe czy ci wszyscy ludzie... - stanęła twarzą w twarz (prawie, bo ciągle zadzierała głowę) z Leo, wciąż fałszywie, aczkolwiek z absolutnym urokiem, się uśmiechając: -...też planują dla swoich córek takie piekło - jakby idealnie weszła w rolę, wolną dłonią poprawiła muchę na szyi bruneta i ktoś obserwujący ich z boku, mógłby uznać, że naprawdę są zakochani. Ironiczny blef.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Madison Valley”