WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

kawiarnia

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Musiała przyznać, że korzystanie z aplikacji niosło ze sobą dużo różnych wygód - takiej ilości osób, które przesuwała w lewo lub w prawo na tinderze nie miała szans poznać podczas jednego wieczoru w barze, nie mówiąc już o przesiewaniu tych bardziej interesujących od tych, którzy nie zatrzymaliby na dłużej jej zainteresowania. Chociaż zawsze istniało ryzyko zmarnowania szansy tylko dlatego, że ktoś miał mało korzystne zdjęcie albo opis przyprawiający o ciarki żenady. Jednak nie można było mieć wszystkiego, dlatego Gabi nie rezygnowała z możliwych spotkań z tymi ciekawszymi ludźmi, których udało jej się wyłapać, nawet jeśli nie żywiła większych nadziei ku rozkwitowi relacji. W końcu osoba poznana w internecie na żywo może okazać się zupełnie kimś innym - i o ile nie była to przemiana w żądnego krwi przestępcę lub kogoś podobnego, Gabi z reguł nie miała nic przeciwko takim przemianom.
Nie należała do tego rodzaju kobiet, które spędzały dużo czasu przed lustrem. Wychodząc na miasto, nie przywiązywała zbyt dużej wagi do ubioru - nie widziała w tym większej potrzeby, skoro zawsze istniało spore prawdopodobieństwo, że i tak może skończyć porwanym i poplamionym krwią z nosa ubraniem, w wyniku jednej z bójek, które ostatnimi czasy tak lubiła prowokować. Podobnie z mocniejszym makijażem, tylko by się rozmazała. Trochę inaczej było, gdy szykowała się na randkę lub podobne spotkanie, gdzie w teorii musiała dobrze się zaprezentować, chociaż tu też, nienawykła do długiego grzebania przy swoim wyglądzie, nie spędzała zbyt dużo czasu. Tyle, by się odświeżyć, nałożyć mocniejszy makijaż, rozczesać włosy i ubrać pierwszą lepszą sukienkę, która nie była pognieciona. Za to potrafiła docenić te wszystkie kobiety, które w tym temacie nie przejawiały takiej ignorancji jak ona.
Gdy Saoirse pojawiła się w kawiarni podeszła do Gabi, również podając jej dłoń na przywitanie, starając się nie zmiażdżyć jej ręki w pewnym uścisku, z jakim zdarzało jej się witać z innymi. Przy okazji też nie powstrzymała się przed uważniejszym przyjrzeniu się kobiecie.
- Ty też. Do twarzy ci w tej sukience. - powiedziała, łapiąc się jednocześnie na tym, że wcale nie zmuszała się do powiedzenia komplementu, bo Saoirse faktycznie wyglądała zjawiskowo i lepiej niż na zdjęciu. - Dziękuję. Mało zgrabne i randkowe, ale głównie w takich chodzę. - jej szafka z butami wyglądała dość.. nudno, wśród ciężkiego i sportowego obuwia próżno było szukać szpilek, ponieważ uważała je po prostu za niewygodne. A Gabi była pod tym względem prostą osobą, skoro niewygodne to po co nosić?
- Mogłabym spytać, co taka atrakcyjna kobieta jak ty szuka na tinderze, ale czy to nie jest zbyt oklepane? - odparła, unosząc jeden kącik ust w imitacji uśmiechu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chociaż Gabi nie zmiażdżyła jej dłoni, to jej uścisk był mocny i pewny - to dało jej tylko potwierdzenie, ze nie ma do czynienia z delikatna paniusią, za która może przecież uważać Saoirse sama Gabriella. Hughes ogólnie nie miała jakiegoś jednego typu kobiet, jednak trzeba przyznać, ze częściej wdawała się w jakiekolwiek romantyczne relacje z chłopczycami niż takimi, które byłyby chociaż trochę podobne do niej. Dlatego w tej chwili kobieta tylko zaplusowała w jej oczach, ale nie jestem pewna czy nadal miałaby na jej temat super opinie, gdyby dowiedziała się o tych bójkach. Ona sama prowadziła spokojne życie, a jeszcze niedawno podchodziła beztrosko do niemal każdej sprawy, dopóki nie usłyszała rozmowy taty z inna kobieta o jego córce. Wtedy powoli zaczęła tracić wszystko - w tym rodzinne fundusze, od których ja odcięto.
- Dziękuje. - należała tez do osób, które umiały przyjmować komplementy, a trzeba przyznać, ze i ona uważała, ze dobrze wyglądała w tej sukience. Nie była pruderyjna ani zbyt wyzywająca, nie można tez jej było nazwać elegancką. - No coś ty. Są idealne. - uśmiechnęła się, ale naprawdę tak uważała! Takie obuwie chyba nie pasowałoby tylko do opery. Żadna z nich przecież nie miała kina w tyłku, umówiły się w kawiarni, a nie w eleganckiej restauracji, wiec nie było potrzeby wyskakiwania w ubrania, w których nie czułyby się komfortowo.
- Trochę, o tyle. - pokazała palcami wyraźnie rozbawiona, bo samo pytanie w ogóle jej nie przeszkadzało. Od czegoś trzeba zacząć rozmowę, co nie? - I mogłabym je zadać również tobie. - odpowiedziała zgodnie z prawda, bo nie wydawało jej się, żeby Gabi miała problem ze znalezieniem randki. - Zarejestrowałam się chyba z ciekawości. Z jednej strony jest to duże ułatwienie, z drugiej...można tam trafić na kilku dziwaków. - przesuwać ludzi w prawo i lewo można było nawet w pracy i było to naprawdę wygodne, ale prawda była taka, ze w internecie ciężej jest zauważyć, ze coś jest z kimś nie tak. A ilu nawet nie wstawiali swojego zdjęcia. Miała jednak nadzieje, ze Gabriella należała do tej „fajniejszej grupy osób”.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jeśli chodzi o płeć piękną, to Gabi nie miała jednego typu kobiet, tylko z którymi się umawiała. Spotykała się zarówno z tymi kobiecymi i bardziej subtelnymi, którym mogła pomóc zdjąć kurtkę i stawiać drinki, jak i z twardymi, silnymi, którym mogła patrzeć w oczy i czekać, kto pierwszy spuści wzrok. Jednak, jak na razie, żadna nie potrafiła zatrzymać Gabi na dłużej, a nie jedna próbowała. Nie spotkała jeszcze takiej, lub takiego, będącego w stanie utrzymać ją przy sobie. Na razie tylko po samym wyglądzie i wymianie wiadomości nie chciała określać ją jako przedstawicielkę którejkolwiek z obu tych grup, nie jeden raz przekonała się o tym, że nawet w ciele drobnej, niepozornej kobiety może ukrywać się istny demon, a punkówa może w rzeczywistości okazać się nieśmiałą, niepewną siebie osobą.
- Racja, czasami można natrafić na niezłych dziwaków. - nie tylko na osoby mające niezbyt przyjemne i etyczne intencje, czające się na te mniej uważne osoby, ale też na te, które udają kogoś, kim nie są lub same nie wiedzą, kogo i dlaczego szukają. Wszystkich takich ciężko wyłapać po zdjęciu lub krótkiej rozmowie, więc Gabi niejednokrotnie była zmuszona wymyślić na szybko jakąś wymówkę, by urwać się w trakcie spotkania. Nie zrażała się jednak do tindera, ponieważ wśród takich niewypałów, udawało jej się natrafiać też na interesujących ludzi, których warto było wyszukać spośród innych.
- Szukam przygód. Nie tylko takich, które jako pierwsze przychodzą do głowy. - Gabi nie miała nic przeciwko pójścia do łóżka na pierwszej randce, jeśli tylko natrafiła na osobę, wobec której pojawiły się odpowiednie uczucia, jednak nie było to coś, co zdarzało się nadzwyczaj często. - Ciekawych znajomości - tych, z którymi mogłabym godzinami rozmawiać na różne tematy, z którymi mogłabym pić nieprzyzwoite ilości wódki przy grze imprezowej lub włóczyć się po mieście w środku nocy, wędrując od klubu do klubu. Lub coś jeszcze innego, jestem bardzo elastyczna. - dodała. Szukała przede wszystkim nowych znajomości, też w połączeniu z romansem, jeśli natrafiłaby na tę odpowiednią osobę, więc z reguły starała się nie dawać drugiej osobie nadziei na poważny związek, a z tymi, którzy już od początku chcieli spróbować ją usidlić, kończyła rozmowę. - I być może miłości, jeśli znalazłabym kogoś odpowiedniego. - wątpiła w to nieco i nie dawała zbyt dużej szansy, ale też niczego całkowicie nie wykluczała. W końcu nie wiedziała przecież, co przyniesie przyszłość.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To nie tak, ze Saoirse oceniała po wyglądzie i dawała łatkę zgodna ze stereotypami, ale zwyczajnie tak się zawsze trafiało, ze najczęściej kończyła z tymi , które prędzej sięgną po koszule w kratę niż szpilki. Może to dlatego, ze takie do niej zagadywany? Sama nie wiedziała dlaczego tak było, ale nie miało to teraz większego znaczenia. Nie zamierzała jej tez opowiadać o tym tu i teraz, bo jakby to o niej świadczyło? Na pewno by nie zabłysnęła, a tylko straciła w jej oczach.
Kwestii internetowych dziwaków tez nie miała zamiaru ciągnąć, bo co tutaj więcej dodawać, zwłaszcza ze obie się zgadzały co do tego, ze trzeba uważać i być czujnym. Zreszta Saoirse nie chodziła przecież na tonderowe randki z każdym, bo po pierwsze nie miała czasu, a po drugie chyba była trochę wybredna. Co prawda rozmowy na komunikatorach nie równały się z tymi na żywo, jednak był to pierwszy lodołamacz i przede wszystkim krok ku randce.
- To w sumie tak jak ja. Czasem nie ma chemii, ale super się z kimś rozmawia. Nie jestem zamknięta na platoniczne znajomosci. - odpowiedziała jej, unosząc jednak nieznacznie brwi słysząc tekst o miłości. Ona sama jej nie szukała i zastanawiała się czy powinna powiedzieć jej o tym, z drugiej strony przecież to nie znaczyło, ze była to jakaś deklaracja w jej stronę czy w ogóle samej aplikacji. Przecież powiedziała, ze jeśli trafi na kogoś odpowiedniego. Czyli nie miała nikogo szczególnego na myśli.
- Mówią, ze na tinderze nie znajdzie się miłości. - uśmiechnęła się delikatnie skupiając wzrok na jej twarzy. Nie mówiła tego by ja wyśmiać, po prostu przypomniało jej się, jak Molly, świeża rozwódka, zauważyła to samo - ze na tinderze ludzie głównie skupiają się na seksie, a miłość to ostatnia rzecz jaka można tam spotkać. - Ale przecież nigdy nic nie wiadomo. - dodała niemal od razu i uśmiechnęła się szerzej do swojej towarzyszki. - Czym się zajmujesz? - spytała zmieniając tym samym temat, nadal jednak zostając w tych zwyczajnych i banalnych.

/przepraszam za zwłokę, ale święta trochę mnie pochłonęły :oops:

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gabi natomiast oceniała po wyglądzie - może i nie w taki sposób, jaki pierwszy przychodzi na myśl, ale wciąż najczęściej uważnie obserwowała swojego rozmówcę. Brała pod uwagę to, w jaki sposób się ubiera, w jaki sposób się porusza i wypowiada, by móc zaklasyfikować go do jednej z grup, na które dzieliła ludzi. Robiła to w dość ogólny sposób, zdarzało jej się mylić co do nowo poznanych osób, bo nie sposób było robić to bezbłędnie, w końcu pozory mogą mylić. Gabi najczęściej oceniała innych w bardziej biznesowych sprawach, chcąc wyczuć i rozpoznać swojego rozmówcę, by wiedzieć, w jaki sposób ma się do niego zwracać, żeby wszystko poszło po jej myśli. Coraz częściej łapała się jednak na tym, że przenosiła to na czysto prywatne, pozazawodowe relacje. Kierowała się przy tym stereotypami, czego nie ukrywała, bo tak było jej łatwiej.
Nie lubiła definiować konkretnych znajomości i wkładać je w sztywne ramy. Jeśli przyjemnie jej się z kimś rozmawiało, to spędzała godziny na dyskutowaniu z nim o nawet największych pierdołach; jeśli ktoś dorównywał jej w piciu i miał mocną głowę, to spotykała się z nim w barach; jeśli ktoś jej się podobał, to romansowała z nim. Nie potrzebowała żadnych deklaracji, pojęcie przyjaźni oraz kumplowania się zacierały się między sobą, w zależności od tego, czego w danym momencie Gabi potrzebowała od drugiej osoby.
- Są różne rodzaje miłości. - odparła tylko, uśmiechając się przy tym lekko. Nie tylko wątpiła, czy uda jej się znaleźć towarzysza życia na tinderze, ale też, czy w ogóle kiedykolwiek i gdziekolwiek. Męczyła się w takich związkach i szybko nudziła, więc z każdym kolejnym tylko utwierdzała się w przekonaniu, że woli unikać podobnych zobowiązań. - Ludzie znajdują miłość w naprawdę różnych miejscach, więc czemu nie na tinderze? Ale nie mi to oceniać. - dodała, pod koniec lekko wzruszając ramionami, dając tym samym do informacji, że jej doświadczenie na tym polu jest znikome.
- Jestem logistykiem. Planuję i organizuję transport w firmie transportowej. - powiedziała w skrócie to, czym się zajmowała, nie chcąc zanudzać nikogo szczegółami. A tym bardziej wspominać o tym, że to była tylko przykrywka pod przemyt.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

No tak, każdy to robił, wiec jakby powiedziała to na głos to wcale by jej nie zdziwiło. Sao tez to robiła, nie oceniała tylko pod takim kątem, ze miała jakiś swój typ, typu tomboy etc. Starała się jednak nikogo nie skreślać już na początku, chociaz nie było to łatwe. Kiedyś taka nie była i czasami przemawiały przez nią stare nawyki, ale starała się być lepsza wersja siebie każdego dnia. Co prawda lubiła tez tę „gorsza” Sao, ale nieważne.
Pokiwała głowa na jej uwagę o miłości, bo oczywiście - Gabi miała racje. Były różne rodzaje miłości, ale ludzie w miejscach typu tinder - na pewno byli tacy - szukali miłości romantycznej, pewnie nie jeden z fajerwerkami i innymi dodatkami. I właśnie o takiej miłości pomyślała Sao w pierwszej chwili.
Czy ona pragnęła romansu jak w komediach romantycznych czy książkach? Czy w ogóle szukała miłości? Nie, raczej nie. Kiedyś tego zapewne pragnęła, bo miała dowody, ze taka miłość istnieje, ale teraz w nią wątpiła. Nie chciała jednak zabierać głosu w tej kwestii, patrząc, ze była przecież na randce. Kobieta mogła mówić, ze szuka również znajomosci, ale może uzna, ze Hughes nie jest warta jej czasu?
- Podobno tak. - ale jak widać ani ona, ani jej towarzyszka jeszcze takiej nie znalazły skoro obie tutaj siedziały i obie korzystały z tej samej aplikacji.
Ponownie pokiwała głowa, z lekkim uśmiechem na ustach, bo nie sadziła, ze Gabriella wykonuje taki zwyczajny zawód - ups, oceniła książkę po okładce, kłamczucha - tylko bardziej na kogoś kto jeździ motocyklem i pracuje w pubie albo jako...mechanik. Tak, pasowała jej do takiego obrazka.
Gdyby tylko wiedziała.
- Ja zajmuje się pogrzebami. Organizuje je, według wytycznych rodziny- - urwała rzecz jasna, bo kto rozmawia o nieboszczykach przy kawie? Na randce? No nikt! Nikt normalny przynajmniej. - W razie jakbyś kiedyś potrzebowała to wiesz... - zaśmiała się nerwowo, a policzki przybrały czerwony kolor, bo ZNOWU. Nic już nie mów Saoirse, nie na temat pogrzebów, nic na temat pracy.
- Palisz? - spytała, głównie po to by zmienić temat, a tamten pogrzebać w zapomnienie, mając nadzieje, ze jeszcze nie zrobiła z siebie idiotki. Ale hej! Jak coś to istniała szansa, ze już nigdy jej nie spotka, w końcu Seattle to nie mała wiocha.
Ostatnio zmieniony 2021-01-15, 02:27 przez Saoirse Hughes, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Na tinderze szukała głównie znajomości, nie określała konkretnie jakich, woląc zobaczyć, co też przyniesie jej przyszłość. Nie nastawiała się na nic konkretnego, więc nie czuła żadnego zawodu, gdy kolejna randka z rzędu okazywała się być niewypałem. Na spotkania szła bez żadnych planów, dostrzegając nutkę ekscytacji i przyjemności w niespodziance, jaką przynosiło poznawanie nowych ludzi. Nie myślała, że na tinderze spotka miłość swego życia, - w ogóle nie myślała, że gdziekolwiek na nią trafi - jednocześnie całkowicie niczego nie wykluczając. Po prostu nie szukała niczego na siłę.
- Och. - wyrwało jej się, gdy tylko usłyszała, czym zajmuje się Sao. No cóż, takie usługi były niezbędne, to musiała przyznać, chociaż z reguły nie myśli się o tym, jeśli nie są one potrzebne. Chociaż, będąc już w temacie oceniania po wyglądzie, taki zawód również nie pasował Gabi do sylwetki blondynki. - Znaczy, pewnie nie narzekasz na brak klientów, mimo sztywnej atmosfery. - dodała, nie zastanawiając się najpierw nad tym, co mówi, tylko gadając to, co jej pierwsze przyszło do głowy. Bo gdyby tylko wpierw pomyślała, na pewno by tego nie powiedziała, o czym świadczyło nieco szersze otworzenie oczu i lekki, nieco nerwowy uśmiech. Z reguły nie przeszkadzało jej szczególnie to, czy palnęła o kilka słów za dużo, ale tym razem była przecież na randce. - Naprawdę powiedziałam to na głos? - spytała, być może dość retorycznie, starając się po sobie niczego nie poznać. W końcu, chyba miała rację, bo usługi pogrzebowe należały do tego typu, które były, są i będą potrzebne. - Jasne, zapamiętam, do kogo się zgłosić... jakby co... bez urazy, ale wiesz, mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała. - i chyba nie można było jej o to winić, że wolałaby tego unikać najdłużej jak się da.
- Sporadycznie - w towarzystwie lub gdy czuję, że muszę. Chociaż ogólnie nie przepadam za tym. - powiedziała. Od kilkunastu lat stara się regularni ćwiczyć oraz dbać o swoją sylwetkę i kondycję, a papierosy tylko w tym przeszkadzały. Gdyby paliła niczym smok, mogłaby tylko pomarzyć o formie, w jakiej aktualnie była, a uważała ją za całkiem zadowalającą jak na jej możliwości. - Częściej zdarza mi się wypić. - dodała. Nie było to kłamstwo, ale pełna prawda też to całkowicie nie była. Zdarzało jej się spędzać w barach kilka wieczorów pod rząd, nawet samotnie, gdy akurat nie znalazła nikogo do towarzystwa, a w piciu mogła przegonić niejednego faceta. W ten sposób odreagowywała stres w pracy, do czego jeszcze nie potrafiła się przyznać. - A jak to wygląda u ciebie?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie mogła się powstrzymać i parsknęła śmiechem. Owszem, braku klientów jej nie doskwierało, bo ludzie umierali każdego dnia, ale reakcja Gabi i później jej zmieszanie po prostu ją rozbawiły. Ludzie reagowali różnie na jej zawód, głównie było to zmieszanie i ciekawość, rzadziej zniesmaczenie. Tego ostatniego nie wyczytała z jej mimiki czy mowy ciała, wiec pokiwała głowa nadal szeroko się uśmiechając.
Praca jak praca. Kiedyś pracowałam w wielkiej korporacji i powiem ci, ze już za tym nie tęsknie. – wtrąciła jeszcze, zaskoczona w sumie tym, ze przyznała to na głos. Naprawdę polubiła pracę wśród pogrzebów i smutku ludzi, ale może to tez było dlatego, ze pracowała z odpowiednimi ludźmi. Przecież na co dzień spędzała czas z Biondi i Griffithem, miała tez przerwy, na których mogła zapalić, a później znowu wracała do swoich płaczków - to znaczy klientów, tych żywych.
Papierosy rzadko. – odpowiedziała – Ale palę trawkę, pomaga mi na migreny. – w rzeczywistości migreny były ostatnim powodem, dla którego paliła ganję, ale lubiła myśleć, ze to właśnie z tego powodu skręty były jej codziennością. Albo inaczej, tak lubiła tłumaczyć innym. – Ale nie pogardzę też whisky. To znaczy, inny alkohol tez wchodzi w grę, rzecz jasna, ale nie piję codziennie. – tylko prawie codziennie. Szklaneczka whisky po pracy, czasem kieliszek wina. Na lepszy sen, do filmu, do wieczoru spędzonego ze współlokatorka...ale miała kontrolę, nie widziała w tym żadnego problemu, ze czasem sięgnęła po alkohol, wszystko przecież dla ludzi.
Gdybyś mogła wybrać, co byś wolała: nieśmiertelność, czytanie w myślach, możliwość teleportacji czy młodość aż do śmierci? – nie, nie była to żadna psychologiczna gierka, po prostu...tak jakoś. W sumie pytanie zadała bez większego powodu, może nie chciała, by Gabriellę poczuła się jak na jakimś przesłuchaniu, gdyby kolejne pytanie było z serii „co robisz w wolnym czasie? jakiej muzyki słuchasz? gdzie widzisz się za x lat?” Trochę takie zejście z tematów typowych.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie czuła zniesmaczenia ani niczego w tym rodzaju na wieść o tym, jaki zawód wykonywała Sao. Po części dlatego, że mając kontakty w świecie przestępczym była nieco znieczulona na takie sprawy, ale też dlatego, że w końcu zawód to zawód, a usługi pogrzebowe są potrzebne.
- Najważniejsze, by się móc spełniać w pracy. - podsumowała krótko. Sama lubiła grzebać się w papierach i odbierać telefony od swoich kierowców, chociaż, jeszcze przed pójściem na studia, nie wyobrażała siebie w pracy za biurkiem. Najwyraźniej jednak potrzebowała do tego odpowiedniej zachęty, jaką było dowiedzenie się o nielegalnych interesach ojca.
- Jeśli whisky, to tylko w drinku. - oby żaden zwolennik czystej whisky nie spalił jej na stosie za te herezje, ale rzadko zdarzało się, żeby Gabi piła ten alkohol czysty. - Marihuany nie palę, ale nie dlatego, że mam coś przeciwko. - żadne narkotyki jej nie przeszkadzały (dziwne, jakby było inaczej), sama jednak pod tym względem trzymała się od nich z daleka.
- Zdecydowanie nie nieśmiertelność, to jest trochę przerażające. - zaczęła, po chwili zastanowienia. Perspektywa życia kilka setek lat, jeśli nawet nie dłużej było czymś, czego zdecydowanie by nie chciała. Nie miała zielonego pojęcia, jak świat będzie wyglądał po tak długim okresie czasu (chociaż nawet wybieganie w przyszłość o te dwadzieścia lat nie było czymś oczywistym, biorąc pod uwagę to, jak szybko rzeczywistość się zmienia) i prawdę mówiąc, nie chciała przekonać się na własnej skórze. Pod tym względem bliżej jej było do pesymistki, tak daleką przyszłość widząc prędzej w szarych barwach, rodem z Fallouta. - Chyba czytanie w myślach, ale tylko pod warunkiem, że dałabym radę to kontrolować. W innym przypadku można by było od tego zwariować. - brzmiało to trochę jak ciężki przypadek choroby psychicznej i sytuacji, w której wszystkie myśli mieszałyby się ze sobą, aż ciężko byłoby rozpoznać, które są własne, a które obce. - Teleportacja w sumie też wydaje się być ciekawą opcją, w końcu kto by nie chciał w ciągu kilku sekund znaleźć się w jakimś ciepłym miejscu pod palmami, ale co w sytuacji, gdy teleportujemy się komuś wprost na głowę? Albo na sam środek jakiegoś jeziora? Z tym trzeba było być ostrożnym. - dodała. Prawdę mówiąc, przed oczami stanęły jej również nieudane teleportacje z Harryego Pottera, których też zdecydowanie wolałaby uniknąć. - Młodość aż do śmierci... według mnie, najmniej ekscytujące z tych wszystkich, ale chyba najbardziej bezpieczne.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Szczerze mówiąc, to zdążył już zapomnieć o incydencie sprzed paru dni. Spotkanie zrozpaczonego faceta w deszczu, którego z początku się bał, wyewoluowało do zabrania go do siebie, gdzie pozwolił mu wziąć prysznic, wysuszyć się, wypić gorącą herbatę, a następnie wezwał mu taksówkę. Niewiele się od niego dowiedział, bo nawet kiedy ten wyrwał się ze swojego dziwnego transu, to i tak nieszczególnie podawał mu jakieś konkrety odnośnie swojego stanu. Nie przeszkadzało mu to, bo wiadomo, że ludzie różnie radzili sobie z traumami. Z dobroci serca podał mu swój numer i zapewnił, że może się do niego odezwać jeśli będzie taka potrzeba. Musiał przyznać, że z góry założył iż nie będzie to miało miejsca. Gdyby sam znalazł się w jego położeniu, to na bank by nie zadzwonił, bo by się cholernie wstydził swojego zachowania. Nie, żeby uważał je za jakieś złe, głupie czy kłopotliwe, ale no... on się zawsze wstydził zabiegać o czyjąś uwagę. Tłumaczył sobie, że był od leczenia innych, a nie odwrotnie.
Kolejne dni ponownie przysłoniła mu rozpacz po Marianne. Kiedy tak bowiem zaopiekował się nieznajomym, który okazał się mieć na imię James, to odczuł, że brakowało mu opieki nad kobietą. Może nie dosłownie, ale lubił robić jej prezenty, planować dla nich czas i ogólnie być dla niej. Teraz taka opcja nie wchodziła w grę i nawet jeśli mieli okazję się ostatnio zobaczyć, to dla niego niewiele to zmieniło. Chciał po prostu znów czuć się tak, jak kiedy Chambers przybyła do Seattle i był jej numerem jeden.

Przekroczył próg kawiarni i posłał lekki uśmiech w stronę faceta, który dzisiaj prezentował się o wiele lepiej niż ostatnio. Nie sprawiał wrażenia kogoś zrozpaczonego czy obłąkanego. Podszedł do niego niespiesznym krokiem i zmierzwił przy okazji grzywkę, która dziś niesfornie opadała mu na czoło. - Witaj James, dobrze Cię widzieć - skłamał, ale no... coś musiał powiedzieć. To też nie tak, że spotkanie było mu nie na rękę, po prostu nie wiedział za bardzo o czym ma z nim rozmawiać. Bał się, że jak wróci do tamtego dnia, to striggeruje kolejną spiralę u mężczyzny. - Ładne miejsce, nigdy tutaj nie byłem, jest taki przestronne - The Hottest faktycznie było bardzo mocno oszklone, więc wnętrze wraz z prostym kwadratowym kształtem zdawało się niezwykle przejrzyste i świeże.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#3

James nie zapomniał. To co się działo te kilka dni temu na nowo rozdrapało ledwo zagojone rany. Był w takim stanie, że niewiele pamiętał z tego jak trafił z powrotem do domu swojej siostry, choć moment, gdy nieznajomy uspokajał go na swojej kanapie był w jego głowie bardzo wyraźny. Ale już mu przeszło. Nie ryczał już jak małe dziecko i nie demolował wszystkiego, co znalazło mu się na drodze. Teraz przyszła pora na wstyd. Tak, wstydził się tego, co odwalił, a boląca noga tylko mu o tym przypominała. Nie czuł się z tym wszystkim komfortowo i dlatego postanowił skorzystać z otrzymanego numeru telefonu. Nie czułby sie dobrze, gdyby nie przeprosił mężczyzny i nie podziękował mu za pomoc. Bo przecież mógł go tam zostawić w tej kałuży w parku, a jednak pomógł mu bezinteresownie i nawet zabrał go do swojego domu. Kto normalny zrobiłby to w stosunku do kogoś, kto wykrzykiwał przez łzy, że kogoś zabił? On sam by tego nie zrobił. Pewnie zadzwoniłby na policje i cichaczem ulotnił się z miejsca zdarzenia. No ale był przeogromnie wdzięczny, że Melvin jednak tego nie zrobił.
Siedział sobie przy stoliku bezmyślnie obracając w palcach telefon. Zdecydowanie wyglądał dziś lepiej, na co zapewne wpływ miała końska dawka antydepresantów, które zażywał. Nawet uśmiechnął się szczerze na widok i wstał, bo niegrzecznie było witać się rozwalonym na krześle.
- Dzięki, Ciebie też. Usiądziesz na chwilę? Nie zabiorę Ci dużo czasu - wskazał na krzesło przy stoliku i z powrotem zajął swoje. Nie bardzo wiedział, gdzie mógłby się z nim spotkać. Na początku rozważał te nieszczęsna plaże, ale w końcu uznał, że to kiepski pomysł. Myślał też, żeby odwiedzić go w jego mieszkaniu, ale w końcu doszedł do wniosku, że to byłoby bardzo nie na miejscu, bo już i tak nadużył jego gościnności. To powinno być miejsce całkowicie neutralne i eureka!
- Kiedyś uwielbiałem tu przychodzić. Mieli przepyszne dyniowe latte i piernik. Mam nadzieję, że nadal je serwują. Masz na coś ochotę? - zapytał podsuwając mu kartę. - Chciałby odwdzięczyć Ci się chociaż dobrą kawą.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Jasne. Nie mam żadnych planów, więc nigdzie mi się nie spieszy - nie mówił tego, bo chciał sobie z nim kawkować przez resztę dnia. Chodziło mu jedynie o to, aby dać mu do zrozumienia, że nie musiał się spieszyć czy czuć jakąś presję odnośnie tego spotkania. Domyślał się, że i tak było mu głupio po tym co ostatnio zrobił, więc nie chciał kopać leżącego. Wystarczyło, że sam kopał śmietniki. - Wszystko w porządku z Twoją nogą? - zapytał aż, wskazując palcem na dolną partię Jamesa. Wstał całkiem normalnie z tego krzesła, więc chyba nie było najgorzej.
- Kawa jest w porządku, najlepiej z dużą ilością mleka - uśmiechnął się życzliwie, zerkając jedynie pobieżnie na kartę. Nie zamierzał wymyślać jakichś niestworzonych rzeczy, a nie był też głodny, więc narażał Jamesa na minimalne koszty. Nie wyglądał na kogoś biednego, chociaż ciężko było ocenić takie rzeczy. Sam często się ubierał jak jakiś młody biznesman (on tak o sobie myślał, a czy zgadzało się to z percepcją innych, to już osobna kwestia), a żył od wypłaty do wypłaty. - Mam nadzieję, że czujesz się chociaż odrobinę lepiej - powiedział niepewnie, posyłając mu lekki uśmiech. Skoro go tutaj zaprosił, to jakiś postęp zrobić musiał. Miał nadzieję, że nie był to tylko chwilowy epizod.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Owszem, było mu głupio, bo nigdy w życiu nie znalazł się w takiej sytuacji. Przed wypadkiem takie rzeczy się nie zdarzały, nikt obcy nie zbieral go z ulicy nawet gdy był narąbany jak szpadel.
- Super - uśmiechnął się blado. Miał nadzieję, że Melvin nie mówił tego z grzeczności i nie nadwyrężał swojego planu dnia dla tego spotkania. Nie byłoby fajnie, gdyby siedział jak na szpilkach i nerwowo zerkał na zegarek byle urwać się jak najszybciej. Nie żeby James przeciągał to spotkanie w nieskończoność, ale powinni mieć wystarczająco dużo czasu, by w spokoju wypić kawę nie narażając się na oparzenia podniebienia.
- Tak. Trochę boli, ale przynajmniej mam nauczkę, by nie kopać silniejszego - zażartował niemrawo. Na szczęście powodem bólu był tylko wielki siniak, a nie pęknięcie śródstopia, co potwierdziło przeswietlenie.
Przytaknął na znak, że zrozumiał, iż jego rozmówca niekoniecznie jest kawoszem. On sam kawę wręcz ubóstwiał. Wstał i poszedł zamówić im napoje - dla towarzysza latte macchiato i mokkę dla siebie. Wrócił do stolika, do którego za chwilę ktoś doniesie im kawę. Czy czuł się lepiej? Pokiwał głową.
- Powiedzmy, że jest ok. Wiesz, zwykle nie walczę z elementami krajobrazu miejskiego i nie tarzam się w błocie . Miałem naprawdę paskudny dzień - dodał na swoje usprawiedliwienie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Roześmiał się głośno, może nawet lekko z tym przesadzając, ale zaskoczył go tym tekstem. Postanowił go zapamiętać, bo być może ta cała sytuacja z Jamesem była dobrą bazą pod jakiś krótki program stand-upowy? Ostatnio starał się napisać coś sensowniejszego niż pojedyncze anegdoty, a że zbliżał się konkurs dla komików amatorów, to dlaczego miałby nie spróbować? Przekonywał się z całych sił, ale bojaźliwa natura nieustannie walczyła z wieloletnim powołaniem i pewnie do ostatniej chwili nie będzie wiadomo, które z nich zwycięży w sercu Melvina. Mężczyzna rzecz jasna nie mógł zdawać sobie sprawy z jego rozterek wewnętrznych, ale coś mu mówiło, że było to nic w porównaniu z tym, z czym zmagał się jego nietypowy towarzysz.
- Wierzę Ci na słowo - to akurat było prawdą. Z Brancatisano był ogólnie naiwny człowiek, a przez obecne zachowanie Jamesa miał dowód na to, że był to w gruncie rzeczy zwyczajny facet. No.... prawie, bo wspomnienie tamtej histerii jednak będzie jeszcze tkwić w jego głowie przez jakiś czas. - Ja jakiś czas temu potknąłem się na ulicy o cudzego psa i wybiłem sobie zęba, bo tak mocno uderzyłem w ławkę. Krew była wszędzie, ja myślałem, że nie ręczę za siebie. Zęby to dla mnie strasznie ważna rzecz, od dziecka się boję, że mi wypadną i jak mi się śni coś takiego, to potem mam paranoję jakąś - w związku z tym, że trochę się krępował tego spotkania i nie wiedział czy może go pytać wprost o problemy, to zaczął po prostu się rozgadywać na swój temat. Klasyka gatunku w wykonaniu Melvina. - No ale mniejsza. Zacząłem trochę szarpać właścicielkę tego psa i krzyczeć, ubrudziłem ją krwią... no nie wspominam tego dobrze. Potem sepleniłem przez miesiąc i się ukrywałem przed wszystkimi, ale już mi wstawili nową jedynkę, więc jest okej - wyszczerzył się nawet demonstracyjnie i dopiero wtedy pokrył czerwienią. - W sumie to nie wiem po co o tym mówię, wybacz. Czy chciałbyś porozmawiać o tamtym dniu? Jakby co, to uprzedzam, że zawodowo jestem psychologiem, ale pytam Cię jako zatroskany... nieznajomy, a nie jako fachowiec - uśmiechnął się uroczo, choć on sam miał wrażenie, że wyglądał raczej głupio. Uznał, że musiał mu wprost wyjawić kim był, bo gdyby najpierw od niego wyciągnął jakieś informacje, a potem dopiero się przyznał... no w odwrotnej sytuacji chyba by się źle z czymś takim poczuł.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Oj chyba James nie byłby zadowolony, gdyby kiedyś jakimś cudem trafił na stand-up o sobie. Albo inaczej, gdyby zobaczył go teraz nie byłby zadowolony, bo dawniej pewnie pokładałby się ze śmiechu. Dziś pewnie poczułby się tym dotknięty, ale jutro... za tydzień, miesiąc czy dwa sytuacja może się znowu zmienić. Dziś raczej sie nie śmiał i prawie nie uśmiechał, a jeśli już to robił, to zdecydowanie nie był to JEGO uśmiech. Każdy kto go znał wczesnej od razu widział, że coś było nie tak. Dawniej był wiecznym optymistą, zawsze uśmiechnięty i radosny. I normalny. Zdecydowanie normalny.
Wysłuchał opowieści o złamanym zębie wzdrygając się. Nie lubił rozmawiać o zębach i złamanych paznokciach, bo zawsze czuł wtedy niekomfortowe mrowienie gdzieś z tyłu głowy i autentycznie doświadczał fantomowego bólu.
- Aj... Nie lubię psów. I wypadających zębów - wzdrygnął się znowu. Jimmy był zdecydowanie kociarzem. Kochał koty i teraz chyba był odpowiedni moment, by takiego nabyć. Przydałby się mu teraz taki futrzak do miziania i przytulania. Może taki kociak pomógłby mu uporać się ze swoimi problemami? Ale co powiedziałaby na to jego siostra? Chyba nie chciałby obciążać jej jeszcze zwierzakiem.
- Seplenienie jest słodkie. - uśmiechnął się lekko. Nie, nie nabijał się.
Podziękował miłej pani, która przyniosła im kawy i od razu upił łyk swojego napoju delektując się smakiem.
- Jesteś psychologiem? - zapytał zaintrygowany. To by wyjaśniało, czemu pochylił sie nad nim w parku i zaoferował mu pomoc.
- Nie chciałbym Ci się narzucać. Poza tym moje relacje z psychologami są dość chwiejne. Tamtego dnia pokłóciłem się z moim terapeutą. Nie chciałbym pokłócić się z Tobą.

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”