WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

2.

Rodzina.
To słowo zawsze brzmiało dla niej niesamowicie absurdalnie; jak zlepek przypadkowych liter, które nie niosły ze sobą żadnego głębszego znaczenia. Żadnej wartości. W końcu tą, którą pielęgnowano w jej rodzinnym domu, zawsze był pieniądz.
Everett nie mogła narzekać na swoje życie; dzieciństwo i lata wczesnej młodości upłynęły jej bowiem pod znakiem luksusu, przepychu i szerokiego wachlarza możliwości. Zamożni, wiecznie zapracowani rodzice otwierali przed swoimi pociechami niezliczoną ilość drzwi, których próg dzieciaki mogły przekroczyć, z premedytacją ignorując wymagania, którym musiały sprostać osoby z niższej klasy społecznej. To było wygodne, choć wielokrotnie również męczące. Wbrew wszelkim pozorom - niełatwo było być dzieckiem osób liczących się nie tylko w Seattle, ale również poza jego granicami. To budziło pewną presję, zaś odpowiedzialność spoczywająca na młodych, niedoświadczonych barkach bywała przytłaczająca. Z perspektywy czasu panna Thornton nie żałowała jednak takiego, a nie innego pochodzenia; w gruncie rzeczy była świadoma, jak wiele zawdzięczała nie tylko własnym ambicjom oraz ciężkiej pracy, ale również - lub może przede wszystkim? - rodzicom.
Choć kontakty z nimi były raczej neutralne, to jednak rodzeństwo stanowiło integralną część kobiecej codzienności. Everett nie akceptowała wymówek pokroju ,,nie mam czasu''. Własne życie, zawodowe obowiązki i prywatne zobowiązania - to niewątpliwie miało wpływ na życie każdego z osobna, jednak wygospodarowanie chociaż godziny w tygodniu nie było problemem niemożliwym do przeskoczenia. Urodziny, święta i inne, istotne z perspektywy ojca okazje - to wszystko było ważne, jednak nie tak jak spontaniczny wypad na kawę lub, jak dzisiaj, na zakupy z siostrą.
Everett - w typowy dla siebie sposób - zjawiła się w umówionym miejscu na chwilę przed czasem. Lubiła mieć tych kilka minut zapasu, dzięki któremu mogła zaopatrzyć się w ulubioną kawę; mrożone latte o smaku orzechów znikało w zastraszającym tempie. Kiedy Elise pojawiła się w zasięgu kobiecego wzroku, napoju już prawie nie było - jedno, brzydkie siorbnięcie poprzedziło moment, w którym opakowanie wylądowało w koszu na śmieci.
- No w końcu! - rzuciła wesoło, podnosząc się z miękkiej pufy - jednej z wielu w wydzielonej i przeznaczonej do odpoczynku strefie. Ever niemal od razu dopadła siostry, zamykając ją w ciasnym uścisku ramion. - Tragicznie potrzebuję nowych butów - pożaliwszy się, zmierzyła Elise uważnym spojrzeniem. Zaraz potem uśmiechnęła się ciepło.
- Co słychać? - zagaiła, kiedy ramię w ramię ruszyły wzdłuż alejki z ulubionymi sklepami.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Elise stawiała rodzinę na pierwszym miejscu. No okej… może na równym podium ze swoja firmą, ale generalnie była dla niej ważna. Nie czuła, żeby kiedykolwiek czegokolwiek w życiu jej brakowało. Chociaż też stosunkowo wcześnie się usamodzielniła, wyprowadzając od rodziców i wiążąc się z trochę starszym od siebie mężczyzną, co niewątpliwie dało jej własną namiastkę dorosłości. A wcześniej chyba nie miała po prostu czasu zastanawiać się, czy tak być powinno, czy może normalna rodzina wygląda inaczej… było jej dobrze. Nie czuła nigdy by straciła coś ze swojego dzieciństwa. Szkoda tylko, że sama nie potrafi sobie zorganizować normalnej szczęśliwej rodziny. Ale to temat na później!
Była na spotkaniu, gdy zerknęła na zegarek i uświadomiła sobie, że za parę chwil była umówiona z siostrą. Na szczęście wszystko udało jej się spiąć czasowo i wcale nie dotarła na miejsce AŻ tak spóźniona – No jakie w końcu? Jakie w końcu? Wcale nie jestem tak późno! – odparowała jej na dzień dobry, uśmiechając się pod nosem i wyciągając do niej ramiona, żeby mogła się przywitać – Miałam spotkanie. – wyjaśniła krótko, co miało usprawiedliwić jakiekolwiek jej spóźnienie. Zawsze. To była standardowa wymówka Elise na… właściwie każde spóźnienie. A najśmieszniejsze, że w 99% przypadków to nawet nie była wymówka – ona faktycznie była na spotkaniach. A to w szpitalu, a to ze swoim zarządem, a to z pracownikami. Było tego mnóstwo! I każdy kto ją znał wiedział, że ona naprawdę jest zapracowana – I dobrze, szukajmy więc butów. – tym samym zerknęła na swoje stopy, na których miała szpilki, za wartość których przeciętna rodzina mogła by się wyżywić przez niekrótki okres czasu. Skrzywiła się lekko pod nosem, ale trudno – sama na nie sobie zapracowała! – Na jakąś specjalną okazję? Randka? – podpytywała, trącając ją lekko łokciem w bok i szczerząc kły w szerokim uśmiechu – Bo u mnie… raczej standardowo. Nic się nie zmieniło. – rzuciła swobodnie i przygryzła wargę, bo ugh… jednak się zmieniło! Spojrzała niepewnie na siostrę, zastanawiając się czy powinna jej o tym wspomnieć – Rozmawiałam z Reggiem. – wypaliła jednak, bo nie potrafiła utrzymywać takich tajemnic. Nie przed siostrami.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ogólna słabość do wszelkiej maści rodzinnych spędów sprawiała, że Everett nie była w stanie ukryć zniecierpliwienia na samą myśl o wspólnych zakupach. Nie pamiętała, kiedy ostatnim razem ona i którakolwiek z sióstr spędziły czas w typowo kobiecy sposób; na plotkach czy kawie i zakupach, podczas których liczne sklepy z produktami z wyższej półki obławiały się ich znikającymi w zastraszającym tempie z kont pieniędzmi. Ona sama nigdy nie czuła z tego powodu szeroko pojętych wyrzutów sumienia. Nawet jeżeli majętność rodziców przyczyniła się do możliwości osiągnięcia sukcesu, to jednak ten nigdy nie zostałby zrealizowany, gdyby nie jej własna determinacja oraz gotowość do ciężkiej pracy oraz wielu poświęceń.
- Oczywiście, że miałaś spotkanie - przytaknęła krótko, nadając swojej wypowiedzi nieco prześmiewczego tonu. Przez blisko trzydzieści lat życia zdążyła poznać i na dobre zapamiętać wszystkie wymówki, jakimi tak zgrabnie operowała starsza od niej Elise. Choć młodsza Thornton nigdy nie narzekała na brak obowiązków, to jednak nawet ona była w stanie wygospodarować jedną, wolną chwilę. Czasami żałowała, że jej większa kopia nie opanowała tej sztuki. - Cieszę się, że dotarłaś - przyznała z ciepłym uśmiechem. Odpuszczenie sobie typowo siostrzanych złośliwości nie było możliwe, ale Everett doceniała momenty takie jak ten - czasami ku własnemu zaskoczeniu.
- Nie, w zasadzie to.. nie - wiedziała, że chwila zawahania mogłaby zostać zinterpretowana w różnoraki sposób, jednak wszyscy bliscy jej ludzie byli świadomi, jak kiepsko miały się jej sprawy uczuciowe. Kolejne, mniej lub bardziej przypadkowe randki czy niezobowiązujące spotkania z mężczyznami kończyły się tak samo - fiaskiem, po którym nie rozpaczała długo. - To skomplikowane, wiesz? - rzuciła jak gdyby nigdy nic, nawet jeżeli to nie wyjaśniało absolutnie niczego, a nawet rodziło jeszcze więcej pytań.
- Z Reggiem... - powtórzyła za nią, czując niespodziewany przypływ gorąca. Nie sądziła, że mężczyzna, z którym sporadycznie się widywała i którego w jakimś sensie informowała o najnowszych plotkach z życia starszej siostry, ponownie się w nim pojawił. - Spotkaliście się na mieście? - zagaiła, unosząc brew.
Wybadanie terenu. To był jej priorytet.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zmroziła ją spojrzeniem, gdy tylko wyczuła odrobinę żartu przy komentarzu odnośnie jej spotkania. Oczywiście, że miała spotkanie. Miała wiecznie spotkanie. Czasami miała wrażenie, że od kiedy jej firma zaczęła odnosić większe sukcesy i przestała być kilkuosobową materią na miejscowym uniwersytecie, a zaczęła być firmą w prawdziwym tego słowa znaczeniu – jej życie zamieniło się w wieczne spotkania. Wieczne rozmowy. Wieczne dyskusje. Wieczne negocjacje. Czasami tęskniła za czasami, gdy mogła się zamknąć w laboratorium i robić to, co najbardziej kochała. Zamiast rządzenia! Teraz zdecydowanie więcej czasu spędzała za biurkiem albo wisząc na telefonie niż faktycznie w laboratorium. Więc no cóż… naprawdę nie pogardziłaby za odrobinę wolnego czasu. Taką trochę większą niż ma ją teraz! I nie chodziło w tym wszystkim niestety o brak zorganizowania – bo Elise była prawdopodobnie osobą z najbardziej dopracowanym kalendarzem we wszechświecie – a właśnie o brak czasu. Dlatego to podśmiechujki ze strony Ever zostały skwitowane karcącym spojrzeniem i wymownym spojrzeniem. Nigdy, ale to przenigdy nie krytykowała drogi, którą szły jej siostry – każdą wspierała we wszystkim, co wybrały, ale niewątpliwie miała wrażenie, że czasami po prostu w tym temacie trudno im się zrozumieć. Tak zwyczajnie po ludzki zrozumieć.
- I to skomplikowane, bo to nie randka, ale chcesz dla niego ładne buty? Czy to w ogóle nie randka i potrzebujesz pocieszenia w ładnych butach? Co w tym skomplikowanego? – oczywiście, że zamierzała ją pociągnąć za język, nie widziała w ogóle innej opcji niż to, żeby dowiedzieć się wszystkiego, co chodziło po głowie jej młodszej siostry. Pod tym względem w ogóle się od siebie nie różniły, ale to chyba dobrze… przynajmniej się sobą interesowały! I gdy Ever zrobiła to samo, co Elise przed chwilą – czyli pociągnęła ją za język, nie mogła się nie zaśmiać – Nie. Zrobiłam coś dużo głupszego, bo… zadzwoniłam do niego. – przygryzła wargę, spojrzała uważnie na siostrę ciekawa jej reakcji i zanim tamta w ogóle zdążyła wyjść z pierwszego szoku i coś powiedzieć, kontynuowała – Niie pytaj mnie, co sobie myślałam, bo nie wiem. To był impuls. Siedziałam sama w domu, otworzyłam wino i zdałam sobie sprawę, że naprawdę potrzebuję usłyszeć jego głos. Chociaż jednocześnie liczyłam, że nie odbierze. Ale odebrał. – gdy to mówiła znów czuła się jak nastolatka. Tak samo w nim zakochaną i tak samo załamaną po rozstaniu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Młodsza Thornton - wbrew wszelkim pozorom - wcale nie miała na myśli niczego złego. Przeciwnie; wielokrotnie dawała Elise do zrozumienia, że szanowała jej wybory i podziwiała ją między innymi przez wzgląd na ścieżkę, jaką obrała. Niewątpliwie bowiem starsza z nich musiała zdecydować się na dużo większe poświęcenia niż te, z jakimi była skonfrontowana Eve. Ona sama nie postrzegała jednak obranych przez poszczególne osoby z rodziny ścieżek karier jako cholerny wyścig szczurów. Każdy z nich robił to, w czym był dobry i w czym odpowiednio się czuł; komentowanie tego czy podjudzanie do zmiany nie było czymś, na co Ever kiedykolwiek by się zdecydowała. Nie była złośliwa, nawet jeżeli czasami lubiła podsycić swoje wypowiedzi odrobiną ironii; ta jednak pozostawała dość łatwa do wychwycenia, toteż w ostatecznym rozrachunku Everett nie sprawiała wrażenia jakkolwiek poruszonej karcącym spojrzeniem starszej siostry.
- Powiedzmy, że potrzebuję pocieszenia - mruknęła, nie kryjąc zaskoczenia oraz podziwu dla teorii, które Elise zdążyła tak szybko ułożyć. W gruncie rzeczy nie odbiegały one od rzeczywistości tak bardzo jak można by się spodziewać. - Rok temu.. poznałam kogoś na jednym festiwalu. Spędziliśmy razem świetny dzień i noc, ale nie wymieniliśmy się żadnym kontaktem. Teraz on mieszka w apartamencie tuż obok mojego, a na dodatek ma dziewczynę i.. cholera. Nie spałabym z nim, gdybym wiedziała, że kogoś ma i teraz to ja się czuję głupio nie tyle przez niego, co z powodu tej jego panny, która o niczym nie wie i która wciąż wesoło rozwiesza po domu wspólne fotografie - wyjaśniła pokrótce, celowo wyznając całą prawdę niemal od razu; wolała uniknąć pytań, które byłyby jedynie stratą czasu. Buty zaś nie mogły czekać.
- Co?! - niemal pisnęła, kiedy i Elise wyznała wszystkie swoje grzechy. Różnica między nimi polegała jedynie na tym, że Everett pewnych swoich decyzji i ich konsekwencji była nieświadoma, natomiast starsza Thornton - w pełni poczytalna. - Ile ty masz lat? Przecież wino to najgorszy doradca na świecie - przeciągły jęk został zwieńczony wymownym spojrzeniem. Chciała wiedzieć więcej.
- No? I co dalej? - ponagliwszy ją, skręciła w jedną z mniejszych alejek, gdzie znajdował się ich ulubiony sklep.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wystarczyło jedno zdanie by ją uruchomić. Ją i jej instynkt starszej siostry. Nawet jeśli dość szybko zaczęła żyć własnym życiem i nie wtryniała nosa w sprawy młodszych sióstr to jednak zawsze starała się być tą, na którą mogły liczyć. Troszczyła się i martwiła. Więc jeśli Ever powiedziała, że potrzebuje pocieszenia – momentalnie wbiła w nią uważne spojrzenie, ściągnęła brwi i oczekiwała dalszej historii. Czy tego się spodziewała? Chyba nie. Nawet westchnęła teatralnie – Wiesz… na dobrą sprawę poznając faceta nie masz obowiązku prowadzić wywiadu środowiskowego, czy aby na pewno nikogo nie ma. Zwłaszcza, że widzieliście się pierwszy raz na oczy, tak? Nie musiałaś nawet podejrzewać, że kogoś zostawił w domu, gdy przyjechał się bawić na festiwal. To on mając dziewczynę powinien trzymać ręce przy sobie i zapięty rozporek. Rozumiesz o czym mówię? – przewróciła teatralnie ślipiami i spojrzała na siostrę, lekko trącając ją w ramię, tak dla rozpogodzenia. Jak widać będzie broniła jej zawsze, nawet jeśli ta będzie się zakochiwała w zajętym facecie. Czy tego samego oczekiwała w odpowiedzi? Wyrozumiałości dla jej głupich życiowych decyzji? Być może. Ale na tym się jeszcze nie skupiała. Najpierw musiała dokończyć myśl – Dlatego daruj sobie poczucie winy, Mała. W ogóle się go pozbądź. Nie zrobiłaś nic złego. A jeśli chcesz przestrzec dziewczynę przed tym, że jej facet jest no… jaki jest. To po prostu jej to powiedz. Prosto z mostu. – rzuciła najprostszym możliwym rozwiązaniem, ale kto powiedział, że takie nie są najlepsze? Były! Czasami kombinowanie nie przynosi nic dobrego.
- Wino, samotność, wspomnienia… Akurat na brak złych doradców nie narzekam. – skwitowała, starając się obrócić to w żart, chociaż trochę! Czy potrafiła znaleźć dla siebie jakiekolwiek inne wyjaśnienie? Nie. Niestety nie – No i nic… porozmawialiśmy. Znaczy myślę, że to nawet za wielkie określenie. Wymieniliśmy parę zdań. Bardzo… znaczących. Jak się rozłączyłam byłam chyba jeszcze bardziej pijana niż po tym winie. – westchnęła pod nosem i wskazała Ever na luksusowy butik z butami, do którego mogły w pierwszej kolejności skierować swoje kroki – Czy to możliwe, żeby po takim czasie za kimś tęsknić? Przecież minęły wieki. Wszystko stanęło na głowie, zdążyłam nawet wziąć ślub i nagle wchodzi on… a właściwie to ja dzwonię do niego, on rzuca paroma ładnymi słówkami, a ja nie mogę przestać o tym myśleć. I nie wiem, Ev… chyba nawet nastolatki nie mają takich problemów. – dodała, znów trochę koślawo uśmiechając się do siostry i wręczając jej do przymierzenia prawdopodobnie najbardziej odjechane szpilki w całym salonie. Ale od czegoś trzeba zacząć, prawda?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Everett nie chciała prowokować starszej siostry do daleko idącej troski czy nieustannego zamartwiania się o jakiekolwiek sprawy. Jednocześnie jednak jak niczego na świecie potrzebowała się wygadać; podzielić swoimi rozterkami, może w nieco pokrętny sposób poprosić o radę. Nie wyobrażała sobie, by miała się po to zgłosić do kogoś innego niż osoba o nazwisku Thornton. Ich rodzina, choć nieco pokręcona, w gruncie rzeczy była raczej zgrana.
- Owszem, rozumiem. Do tej pory zresztą niezbyt się tym przejmowałam. Wiesz, to były przyjemne wspomnienia i tylko to się liczyło. Nie fakt, że on może kogoś mieć - stwierdziła, tym samym pokazując swój niekoniecznie chlubny punkt widzenia. Przez ostatni rok do osoby Travisa powracała myślami bardzo często, jednak one wszystkie oscylowały jedynie wokół tego, jak fajnie się razem bawili i jak dobrze im ze sobą było. Jakiekolwiek inne kwestie nie były brane pod uwagę. Everett miała go za normalnego, porządnego faceta, który - mając w domu dziewczynę - nie poszedłby w tango z przypadkową panną na festiwalu. Pomyliła się i to chyba bolało ją najmocniej. - Zastanawiałam się nad tym. Z jednej strony nie powinnam się wtrącać, z drugiej nie mam ochoty świecić przed nią oczami, ale z jeszcze innej.. to moje słowo przeciwko jego. Może by przytaknął, może by zaprzeczył. Nasza historia jest tak nieprawdopodobna, że mógłby powstać z niej kolejny głupi film - mruknęła w jawnym niezadowoleniu.
Znajdowała się na rozdrożu. I to naprawdę sporym, biorąc pod uwagę fakt, że opcji było zdecydowanie za dużo. Everett nie była w stanie wybrać którejkolwiek z nich - każda miała blaski i cienie. Współczuła Bernie takiego faceta, ale kim właściwie była, by w cokolwiek się mieszać? Od tamtego jednego razu minął rok, a Travis wciąż dzielił z tamtą kobietą swoją życiową przestrzeń. To musiało coś znaczyć.
- Bardzo znaczących, czyli...? - podjęła, pozwalając, by jedna z jej brwi powędrowała ku górze. Zaintrygowanie całą sprawą niemal od niej biło. Nie tylko dlatego, że chodziło o siostrę i jej dawnego ukochanego, ale dlatego, że Reginald wcale nie stał się dla ich rodziny tak odległą przeszłością. - Nie wiem, czy tak bardzo bym się tym przejmowała. Wiesz, byłaś pijana. Z drugiej strony.. skoro rozmawiało się Wam tak dobrze to chyba nic nie stoi na przeszkodzie, żeby odnowić kontakt? To przecież nic zobowiązującego - zasugerowała, zatrzymując się przy jednej ze sklepowych półek, gdzie dojrzała parę niebotycznie wysokich, czerwonych sandałów.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przyglądała się siostrze, starając się zrozumieć jej sytuację i jej punkt widzenia. I właściwie nie było to jakoś bardzo trudne. Może dlatego, że sama nie była święta? Cholera – daleko jej było do świętej, zwłaszcza w ostatnim czasie, gdy miała wrażenie, że jej małżeństwo bardzo mocno podupadło. No i rozumiała też to, że nie chciała się wtrącać. Z jednej strony to wiele by ułatwiło, a przynajmniej zapewniłoby jej stosunkowo czyste sumienie. Ale z drugiej czy warto się było wtrącać? Eh… ciężkie wybory!
Pod tym względem mogły sobie przybić mentalną piąteczkę. Chociaż osobiście Elise wolałaby, żeby jej siostra nie musiała podejmować żadnych trudnych decyzji, zdecydowanie wolałaby, żeby wszystko jej się układało. Szkoda, że tak o to trudno. Właśnie w takich momentach trochę zazdrościła bratu, który zdążył sobie wcześniej ułożyć życie i oby jak najlepiej wiodło mu się jak najdłużej. Najlepiej do końca!
- Obawiam się, że to byłoby zobowiązujące. – przyznała, stając obok siostry i zerkając to na Ever to na buty – Nie potrafiłabym się z nim przyjaźnić. To nie był ten etap znajomości, gdzie po wszystkim można przejść do „hej, zostańmy przyjaciółmi”, bo no… no nie. Zdecydowanie nie. – westchnęła i przyłożyła dwa palce do nasady nosa, lekko uciskając to miejsce – Ta jedna rozmowa sprawiła, że niektóre rzeczy… wróciły. – przyznała cicho, może nawet trochę za cicho, jakby z jednej strony chciała to powiedzieć siostrze, a z drugiej nie chciała, żeby ktokolwiek to usłyszał – A przypominam, że mam męża, więc no… raczej nie powinnam. I nie wydaje mi się, żeby to wino to tłumaczyło. – dodała, decydując się na całkowitą szczerość, bo co innego jej zostało? Jednocześnie zdjęła z półki parę niebotycznie wysokich szpilek za chorą cenę i przymierzyła, przyglądając się sobie w lustrze – Chyba właśnie doszłam do wniosku, że też potrzebuję nowej paru butów. Albo… kilku? – spojrzała na Ever i uśmiechnęła się pod nosem. Czy zakupy nie były najlepszym sposobem na odreagowanie?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#8 Zakupy. Chyba tylko one mogły poprawić jej nastrój i odciągnąć myśli od zdarzeń mających miejsce w trakcie nocy Halloween. Już nawet zapomniała, kiedy ostatnio była gościem centrum handlowego, choć zapewne było to jeszcze przed tym nim odcięła się od funduszy ojca. Wtedy wydawanie kolejnych dolarów na sukienkę, którą założy raz, czy dwa nie było aż tak bolesne, jak teraz, kiedy miała świadomość, że musi wystarczyć jej również na rachunki i jedzenie. Niestety musiała zachować zdrowy rozsądek, bo przecież nie pobiegnie do rodziców, aby prosić ich o małą pożyczkę. Kiepska sprawa, kiedy większość rzeczy wiszących na wieszakach sprawiała, że w jej głowie pojawiała się od razu myśl, że musi to mieć. Co z tego, że zapewne ostatecznie w domu okaże się, że jednak trochę kiepsko w tym wygląda i w sumie, to w sklepowej przymierzalni jakoś tak bardziej jej się ta bluzka podobała. Istny koszmar. Chyba nigdy tak długo nie stała przed lustrem analizując w głowie, czy na pewno dana część stroju będzie pasować do reszty jej garderoby i czy nie dodaje jej kilku kilogramów. Nie zabrakło oczywiście wysyłania setek zdjęć do przyjaciółek z prośbą o poradę. W końcu, jednak udało jej się wybrać parę rzeczy i nawet nie skusiła się na dodatkowe pierdoły, które ostatecznie okazałyby się jedynie marnotrawstwem pieniędzy. Była z siebie dumna. Nawet bardzo. Wystarczyło jeszcze zahaczyć o sektor z jedzeniem, aby zjeść coś na szybko i zregenerować stracone siły i pojechać do domu, aby nacieszyć się swoimi łupami.
Niestety, ale siadając przy jednym ze stolików nie zauważyła, że mężczyzna obok postawił niemalże identyczną torbę z zakupami, a ta jej postanowiła się odrobinę zawieruszyć i przewrócić na bok. Zapewne mogła wcześniej pomyśleć i odnieść rzeczy do auta, aby nie utrudniać sobie życia ciągając wszystko ze sobą, ale przecież nie było w końcu tego tak wiele. Gdyby tylko wiedziała, że przez przypadek sięgnie po swoje zakupy zamiast jego, to pewnie dwa razy zastanowiła się nad własnym roztargnieniem i głupotą. Niestety, ale własną nieuwagę zauważyła dopiero po wyjściu z centrum, kiedy jeszcze raz postanowiła zajrzeć do toreb i.. jej oczom ukazały się rzeczy, których wcale nie kupowała. No bo, jednak celowała bardziej w ubrania damskie, niż męskie, a to co widziała jakoś wcale nie przypominała tej nieziemskiej, niebieskiej sukienki, którą pakowała jej do torby kasjerka. Po prostu cudownie. Nie dość, że ukradła (nieświadomie, ale jednak) czyjeś ubrania, to jeszcze zgubiła swoje. To chyba byłoby na tyle z zakupów na poprawę humoru. Z irytacją i rozżaleniem wypisanym na twarzy udała się sklepu, którego nazwę odczytała z logo na torbie, aby zwrócić nie swoje rzeczy, bo co innego miała zrobić? Krzyczeć na środku centrum, czy może jakiś facet nie wpadł w posiadanie jej sukienki, a może udać się z prośbą, aby wygłosili tą informacje przez głośniki?
Ostatnio zmieniony 2020-12-01, 02:16 przez Maeve Thompson, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zbliżał się gorący okres, już zaczynało się mnóstwo promocji i okazji, więc pasowało wystawić głowę z domu. Nie lubił zakupów, ale z racji tego że był prawnikiem, musiał zawsze wyglądać nienagannie, ubrany w odpowiednio skrojony garnitur, koszulę i inne takie pierdoły. Często też dokupował dodatki i to markowe, bo tak jakoś stało, że się wkręcił w ten temat. Zresztą kto bogatemu zabroni? Póki nie posiadał rodziny i nie planował jej zakładać, inwestował przede wszystkim w siebie, po to aby mimo upływu lat, wciąż trzymać nieskazitelną formę i inne takie składowe, łączące się w całość. Co nie oznacza oczywiście, że polubił ten szał zakupowy, takie atrakcje to zachowywał zdecydowanie dla kobiet, on miał jak zwykle plan no i jak gdzieś wchodził to od razu kupował, a nie tracił kilka godzin w centrum handlowym. Tym razem było podobnie, szybko się obrobił a po wszystkim udał się na zasłużoną kawę i dobre ciastko do tego. Planował przy tym resztę dnia, dzwoniąc do swoich klientów czy też do kancelarii. Miał bowiem w planach, jeszcze podskoczyć i obejrzeć płytki, do łazienki, która to aktualnie musiała przechodzić remont gwałtowny po nieszczęsnym zalaniu. Dużo miał na głowie i nawet nie zwrócił uwagi, że ktoś może mu podwędzić siatkę z zakupami i w ogóle. Ogólnie to dużo się ludzi się wszędzie przewijało a on też tak położył swoje zakupy, że no każdy by się pomylił. Chyba. Mniejsza jednak z tym, nie świadomie siedział i popijał relaksująco kawkę, tworząc w głowie plan na resztę dnia. Dopiero w chwili gdy podniósł z krzesła swój tyłek, łapiąc za uszy owej torby, zorientował się, że coś nie gra. Cholernie bardzo. Nie przypominał sobie jakiś damskich ciuszków, a może i nawet bielizny, którą ze zdziwieniem zaczął wyciągać ze środka, z dziwnym wyrazem twarzy. Szybko się jednak ogarnął, bo chyba robił z siebie kompletnego debila w tamtej chwili, toteż oddalił się jak najszybciej, myśląc co dalej. Czy iść do ochrony czy od razu do sklepu, czy coś jeszcze. Ogarnął, które to piętro i że to ten ten sam sklep, co sam odwiedził, z wyjątkiem tego, że dział damski a nie męski. Tak czy inaczej, prawie w wejściu, wpadł na kobietę, która być może była sprawczynią całego tego zamieszania. Zmarszczył brwi, próbując sobie przypomnieć jakieś wskazówki związane z nią i chwilą wcześniej na dole przy tych stolikach. Nic mu to nie mówiło, ale fakt że pojawiła się równocześnie w tym samym momencie przy tym sklepie co on, rodziło nadzieje na szczęśliwy finał, wpadki zagadki. - Ekheem. Czy to nie są przypadkiem moje zakupy? - zaczął, wskazując na jej torbę, podczas gdy on trzymał wręcz za same koniuszki palców, te jej zakupy znowuż. Nie żeby coś ale nawet miły był i ładnie się uśmiechnął, bo jakby nie spojrzeć kobieta przed nim była niczego sobie, a on jako ten kobieciarz, nie mógł sobie podarować może i nawet delikatnego flirtu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Stresowała się. Bardzo. Nigdy wcześniej nie była w takiej sytuacji. Nigdy niczego nie ukradła, a teraz zrobiła to całkowicie nieświadomie i bała się, że nagle dopadnie ją ochrona wykrzykując, że jest złodziejką. Nie wiedziała nawet, co powiedzieć w sklepie. Prawdę? Czy może lepiej skłamać, że znalazła porzuconą i zapomnianą przez kogoś torbę? Może wtedy nie naślą na nią natychmiastowo ochrony i nie zadzwonią na policję. Zdecydowanie nie chciała się ponownie znaleźć w areszcie. I to kolejny raz za coś, czego nie zrobiła, bo przecież nie chciała zawinąć jakiemuś przypadkowemu facetowi zakupów i jeszcze zostawić mu swoich. Może trochę przesadzała i nikt w takim wypadku nie dzwoniłby na policję, jednak w jej głowie panował istny mętlik. Tak bardzo żałowała, że nie zajrzała do torby przed tym, jak ją podniosła. Ułatwiłoby jej to teraz życie. Nie musiałaby palić się ze wstydu i bełkotać przed kasjerką w sklepie swoje nieudolne wytłumaczenie tego w jaki sposób wpadła w posiadanie czyichś rzeczy. W głowie już miała obraz niezadowolonych ludzi stojących za nią w kolejce i wyzywających ją od idiotek, bo przecież oni się spieszą, a ona jedynie robi zamieszenie. Po prostu cudownie. Czy może być gorzej? Cóż, chyba mogło. Przekonała się o tym dość dobitnie, kiedy już miała przekraczać próg sklepu, jednak nagle napotkała na opór i zderzyła się z jakimś mężczyzną. Kolejny punkt za nierozgarnięcie życiowe trafia wprost do niej! Chyba idąc w zatłuczonym miejscu wypadałoby, jednak patrzeć przed siebie, a nie w podłogę.
- Przepraszam.. - mruknęła i już chciała uciekać, aby nie wdawać się w dalszą dyskusje z nieznajomym, bo zapewne nie wyniknęłoby z niej nic dobrego, kiedy usłyszała jego słowa i momentalnie uniosła wzrok. Blokowanie ludzi w kolejce i wizja rozmowy z kasjerką nie wydawały się teraz już takie okropne, kiedy przed oczami miała ofiarę swojej kradzieży. Świetnie. Teraz nawet nie mogła skłamać, że znalazła gdzieś te zakupy i jako odpowiedzialny człowiek postanowiła je odnieść do sklepu, aby ich właściciel mógł je odebrać. - Uhm, chyba tak - odpowiedziała, a jej policzki przybrały buraczane odcienie. Tak bardzo było jej wstyd. Dosłownie chciała zapaść się pod ziemie. Zwłaszcza, że tak naprawdę nie miała żadnego dobrego wytłumaczenia, dlaczego doszło w ogóle do takiej sytuacji. Przecież się nie spieszyła. Miała dzień wolnego i czas wcale ją nie naglił. Chyba, wypadało po prostu przeprosić i przyznać się do tego, że czasem bywała straszną ciamajdą - Przepraszam.. ja.. nie chciałam. Wzięłam nie tą torbę, co trzeba.. bo wyglądały podobnie - wypaliła mając nadzieję, że nie szykuje jej się pogawędka o tym, że przez swoją głupotę przysporzyła mu problemów i stracił czas na poszukiwania własnych zakupów. - Proszę - wyciągnęła w jego kierunku torbę mając nadzieję, że to rozwiąże sprawę i obędzie się bez awantury. Przynajmniej może uda się jej odzyskać własne zakupy. Byłoby miło, bo już spisała je na straty.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nawet jeśli był prawnikiem i tak dalej, to nie miał zamiaru robić afery z tego, że ktoś albo sam, zgubil gdzieś swoje zakupy. No bo właśnie mógł je nawet nie zabrać ze sobą ze sklepu albo zostawić na ławce i tak dalej. Różne myśli chodzą po głowie człowiekowi, po co więc od razu robić niepotrzebny być może szum? Tutaj akurat jak się okazało doszło do zabawnej podmianki toreb, które były z jednego sklepu, bo tak jakoś się złożył, że był tam dział zarówno męski jak i damski, prosta sprawa. Postanowił, więc pójść tym tropem i wrócić się na piętro, chociażby właśnie po to aby sprawdzić czy nie znajdzie się jego zguba i w ogóle. Teoretycznie liczył na to, że odzyska swoje zakupy, bo było tam parę ciekawych rzeczy, też trochę droższych i markowych. Nie oszczędzał sobie, powiedzmy to szczerze. Póki był kawalerem i nie miał też zadnej laski, to inwestował w siebie ile wlezie, kupujac momentami rzeczy które nawet nie były mu potrzebne. Bo tak właśnie czasem jest, że ktoś się napali na coś a potem jak już to ma, to się nie przydaje albo nie korzysta z tego wcale.
Z impetem chciał wejść do tego sklepu, skrócić róg i inne takie, a tu proszę, prawie wpadł na fajną z wyglądu brunetkę, jak się miało okazać sprawczynie zamieszania.
- Nie szkodzi. Nie szkodzi. - odmruknął i pewnie by ją ominął, gdyby nie fakt że miała tą samą torbę i też miała zamiar wbić do sklepu, po raz drugi? Uważał to za głupie, więc stąd się zdobył na stwierdzenie, że jest tą osobą która szuka, a której zakupy dzierży w dłoni. - Pani złodziejka? Proszę jak miło.. A już myślałem, że moje zakupy przepadną, ktoś już dawno stąd wyszedł i takie tam. - zaczął, o dziwo nie zdenerwowany, tylko rozbawiony, bo cóż, te zakupy kobiece chyba na niego podziałały. Zresztą nawet jeśli nie to, to sam fakt że miał do czynienia z piękną brunetką, a on sam był koneserem kobiecego piękna. i jakby mógł się wściekac? Wręcz przeciwnie, zaraz mu przeszło, szczególnie gdy tak dyplomatycznie wymienili się z rączki do rączki tym siatami. - Nie ma co, ja się nie gniewam szczerze. Nawet powiem więcej, cieszę się że to trafiło w damskie ręce niżeli jakiegoś faceta. Wtedy różnie by mogło być. Wiadomo jacy są ludzie i takie tam. - stwierdził, wzdychając przy tym ciężko. Trochę ludzi ich mijało, więc ostatecznie się odsunęli trochę żeby nie tarasować wejścia do sklepu. Postanowił nawet lekko damę przesunąć, co by nie robili za tłum, nie potrzebny. - Emm, zaproponowałbym kawę ale przed chwilą ją wypiłem. Więc.. Może pani ma pomysł? Na jakąś rekompensatę za te nerwy, chwilę złości i stratę czasu? Nie żeby coś ale noo, chyba mi się należy? - chwila dłuższego flirtu, nigdy by temu nie odmówił, szczególnie że jak się potem miało okazać, mogła być osobą, która potrzebuje pana prawnika.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Niewątpliwie nie było jej zbyt miło, kiedy postanowił nazwać ją złodziejką. Było to raczej żartobliwe, jednak Mae nie patrzyła na to w ten sposób. Czuła wręcz upokorzenie malujące się na jej twarzy. Naprawdę nie chciała zabrać mu tej torby. Była to jedynie kwestia nieuwagi. Gdyby tylko mogła, to najchętniej cofnęłaby się w czasie i dwa razy sprawdziła, czy aby na pewna sięga po swoje zakupy. Nie doprowadziłaby do tego, aby stać przed nim z wypiekami na twarzy spowodowanymi zawstydzeniem i chęcią zapadnięcia się pod ziemie.
- Zamierzałam przekazać je kasjerce, gdyby ktoś postanowił po nie przyjść - odparła, aby rozwiać wszelkie wątpliwości, co do tego, że mogłaby chcieć zwyczajnie je ukraść. Zresztą chyba nie miała ku temu żadnych powodów. Ani to nie był jej rozmiar, ani krój. Najwyżej mogłaby użyć jednej zakupionych przez niego koszulek, jako piżamy, ale wciąż wolałaby mieć własne ciuchy, który o wiele bardziej na nią pasowały. - Też się cieszę, że ostatecznie odzyskałam swoją własność - mruknęła w trakcie wymiany, bo zapewne minie sporo czasu zanim ponownie postanowi wybrać się do centrum. Już pomijając kwestię niewątpliwego upokorzenia, to jej aktualna pensja nie pozwalała na szastanie pieniędzmi na prawo i lewo.
Naprawdę nie spodziewała się tego, że mężczyzna przed nią zareaguje tak nad wyraz spokojnie. Prędzej spodziewała się wyzwisk i awantury, a ten nawet wspominał coś o kawie. Nic więc dziwnego, że w pierwszej chwili odrobinę nie wiedziała, co powiedzieć i odezwała się dopiero, kiedy zebrała myśli w miarę do kupy. - Emm.. tak - odparła dość niepewne i nerwowo zaczęła miętosić w ręce rączkę od torby. Nie przychodziło jej do głowy nic konkretnego. Kawa wydawała się zwykle rozsądnym rozwiązaniem, ale skoro nie wchodziła w grę, to musiała wymyślić coś innego - Może.. jakiś drink? - uniosła brwi wciąż większą uwagę poświęcając podłodze, niż mu. Zapewne, gdyby nie to, to od razu dostrzegłaby, że może kojarzyć stojącego przed nią mężczyznę. - Chyba niedaleko jest nawet jakiś klub - dodała po chwili unosząc delikatnie kąciki ust. Tylko to przychodziło jej głowy. Wydawało się też całkiem dobrą rekompensatą za stracone nerwy. Zresztą sama musiała napić się czegoś mocniejszego po tym całym stresie jaki przeżyła.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Spokojnie nie musisz się tłumaczyć. Nie żeby coś ale chyba nie gustujesz w męskich rzeczach, co? - zagadnął, nie wściekając się wcale ani trochę. Rozumiał, że to mogło być przez roztargnięcie, ewentualnie no zdarza się. Sklep sprzedaje i damskie i męskie rzeczy, a torby dawane z zakupami wyglądają indetycznie, bez szczególnych oznakować, które miały by pomóc w rozpoznaniu i tak dalej. Zresztą no po co kobiecie męskie rzeczy? Rozumiał gdyby wyglądała jak jakaś bezdomna czy coś w tym stylu, ale no nie było tak. To też uciął temat i machnął ręką, skoro i tak odzyskał zgubę, to po co robić aferę. Po za tym dobrze było poznać nowy patent na podryw dziewczyn, na zagubione czy podmienione siatki z zakupami. - Grunt to szybka reakcja, kto wie. Może akurat byłbym już daleko stąd, albo Ty. - stwierdził z rozbawieniem na ustach. Co jak co ale nie miał serca się gniewać na piękną panią, gdy tak się jej przyglądał dłużej to mu się nawet i spodobała. Nawet jeśli poznanie mieli takie a nie inne, zabawne i niespodziewane a przy tym lekko nerwowe. No jakby nie spojrzeć oboje drżeli o swoje zakupowe łupy. Tak czy inaczej postanowił nie odchodzić, a wręcz przeciwnie namówić kobietę na małe co nie co, w ramach małych przeprosin. - Hmmm, klub? Nie wiem czy to dobry pomysł. - stwierdził, może trochę kręcać głową jak naburmuszony dzieciak, po czym sam chyba spojrzał na zegarek aby określić ile mniej więcej ma czasu. Taki tik prawnika, który wiecznie gonił dzień i każdą godzinę przez zawalony grafik czy od razu całe życie. - Może zjedzmy coś? Nie wiem czy masz za sobą jakis posiłek. Ja tylko wypiłem kawę w sumie i chętnie bym coś zjadł. Nawet prostego burgera, więc możesz mi postawić i zapomnimy o tym incydencie. Ewentualnie polączymy jedzenie z jakimś trunkiem. Gdzieś mają też punkt z różnego rodzaju piwami. - rzucił luzno, w sumie nie czekając na jej reakcje ruszył ponownie w tą strefę z żarełkiem. Odwrócił się aby sprawdzić czy za nim podążyła, po czym odpowiedział jednak coś do jej propozycji nawiązujac. - Na klub znajdziemy pewnie i czas, może następnym razem? - no kurcze czuł, że jeszcze sie spotkają i tak dalej. No a już na pewno nie raz przeczucie go nie zawodziło. Po za tym był prawnikiem, a skoro miała jakieś problemy to a) albo się o tym dowie bo będzie jej pomagał, albo b) wyjdzie w rozmowie i się okaże, że już nawet mają wstępnie coś ugadane. No kurczę, Harris nie miał głowy ani do imion ani nazwisk, ale może akuta rozmawiali już ze sobą przez telefon? Czy coś w podobie.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „South Lake Union”