WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://static01.nyt.com/images/2014/12 ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#2
look

Było może z godzinę po meczu i Reyna tak naprawdę nie miała zbyt wiele czasu na odpoczynek gdy dostała cynk o wywiadzie. Wróciła do domu, szybki prysznic i wrzuciła na siebie pierwsze lepsze ubrania. Micah znowu był poza miastem co było na porządku dziennym, więc i tak nie miała nic większego do roboty. Nawet nie mieli chwili by wreszcie ustalić datę ślubu, bo jak nie ona i jej koszykówka to sezon formuły 1. Zawsze coś stało na przeszkodzie, a Rey nie uciekała od tego jak niektórzy ze znajomych twierdzili. Oni po prostu skupili się na swoich karierach. Oboje byli cholernie ambitni i to dlatego. Małżeństwo nie zając nie ucieknie... chyba.
W każdym razie na miejscu pojawiła się przed czasem i nawet zielonego pojęcia nie miała czego tak naprawdę się spodziewać. Zamówiła sobie jakieś dziwne frappe, które mieli dzisiaj do zaoferowania i usiadła przy jednym z wolnych stolików. Na jej szczęście o tej godzinie nie było aż tyle ludzi, więc nawet i stolik znalazła gdzieś przy oknie. Wymieniając wiadomości z narzeczonym co chwilę spoglądała na drzwi gdy ludzie wchodzili spodziewając się pojawienia jakieś starej wyjadaczki z gazety. Ostatnio jeśli dawała jakiś mały wywiad to najczęściej pojawiał się ktoś w cholerę stary i czepiał się, ze Rey ma zaledwie dwadzieścia dziewięć lat i kasy w brud. No nie jej wina, że ojciec był gwiazdą koszykówki, która po przejściu na emeryturę zainwestowała w jeden z zespołów.
Jej wzrok zawisł na dłużej na ślicznej blondynce, która weszła do środka i aż musiała potrząsnąć głową by skupić się na wiadomości, którą własnie produkowała do Micah.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

[1]

Myślała, że jest na dobrej drodze aby stać się dziennikarką z prawdziwego zdarzenia. Pisać i mówić o tym co jest ważne. Zamiast tego, w ramach "awansu" została wciśnięta do działu plotkarskiego, gdzie największą sensacją okazały się liczne zdrady jakiegoś wielkiego futbolisty. Kogo to w ogóle obchodzi? Jak widać wszystkich, bo takie głupoty sprzedawały się jak świeże bułeczki. Ludzie lgną tam gdzie nie powinni. Wściubiają nosa do życia sław, tylko dlatego, że sami się nudzą. Czy odpowiadało to Gwen? Ależ oczywiście, że nie. To tak, jakby rzucić psu sałate. Pobawi się nią, podziamdzia, ale w ostateczności wypluje zamując się czymś ciekawszym. Tak samo czuła Blake. Była młodą dziennikarką, która musiała przetrwać kolumienkę z plotkami, tylko po to aby za kilka miesięcy robić coś na czym jej zależy.
Nie siedziała w sporcie. Nie śledzi meczy, ani nie interesuje się życiem sportowców, ale dzisiaj miała taką misję. Musiała zdobyć cenne informacje, które podbudują jej pozycje. Miała kilkanaście niewygodnych pytań, po których na pewno nie zostanie ulubioną reporterką koszykarki.
Weszła do Starbucksa z laptopem oraz notesem w dłoni bo tutaj zostały umówione i wzrokiem poszukała kobiety. Oczywiście widziała ją pierwszy raz na oczy, kilka godzin wcześniej dostała jej zdjęcie, aby zapoznać się z kim ma do czynienia. Nie byłaby sobą gdyby nie prześwietliła kobiety. Znała każdy słaby punkt i możliwe przeszkody z którymi mogła się spotkać.
Podeszła do stolika i uśmiechnęła się poprawiając okulary.
- Mam nadzieję, że nie czekasz zbyt długo. Gwendolyn Richards, The Seattle Times, byłyśmy umówione na wywiad. - położyła wszystkie manele jakie miała na stoliku, ewentualnie obok, ustawiając je odpowiednio. - Nie masz nic przeciwko abym użyła dyktafonu? - musiała się jeszcze dopytać, ale nawet jeśli Reyna nie udzieliłaby jej zgody, włączyłaby go w kieszeni. Szumy dało się wygłuszyć. Jednak kurs informatyczny się na coś przydaje.
Gwen zamówiła sobie wodę i otowrzyła notes, biorąc jednoczesnie do ręki pióro.
- Jak mecz?- pierwsze pytanie było oczywiście czysto na rozluźnienie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rey ogólnie nie przepadała za wywiadami, bo zawsze miała wrażenie, że Ci wszyscy dziennikarze to w sumie jedynie czego chcą to jakiś pikantnych szczegółów z jej życia prywatnego. Wraz z Micah tworzyli zgrany, wręcz idealny związek i Rey się tego trzymała kurczowo. Pomijając brak czasu dla siebie to faktycznie Rey była na swój sposób szczęśliwa. Ta mała stabilizacja w życiu była tym czego w sumie potrzebowała i chociaż koszykówka stała na pierwszym miejscu to miło było wiedzieć, że miała tak w sumie do kogo wracać (nawet jeśli jego wiecznie nie było). Poza tym rodzice byli cholernie zadowoleni, że ich córa niedługo wychodzi za mąż.
-Zaledwie kilka minut - uniosła wzrok z nad telefonu by spojrzeć na swoją rozmówczynię. O dziwo to była ta sama blondynka, którą chwilę wcześniej Hanslow bezczelnie obczajała. Ona to zawsze musi mieć szczęście. Dobrze, że Gwendolyn nie zwróciła uwagi na to i Rey mogła uniknąć niewygodnych pytań.
-Jak tak będzie Ci łatwiej - wzruszyła ramionami i skrzyżowała nogi pod stołem. Zaczynało być jej niewygodnie. Była odrobinkę za wysoka by móc siedzieć w jednej pozycji. Poza tym chyba lekko się denerwowała jak w przypadku każdego wywiadu.
-Wygrany, więc chyba poszło dobrze - uśmiechnęła się. Było cholernie ciężko grać przeciwko Phoenix Mercury i za każdym razem gra była wyrównana. - Griner i jej zespół napsuły nam sporo krwi i zwycięstwo było wymęczone. No, ale to zawsze zwycięstwo - dodała krótko biorą łyka frappe. Było jej zdecydowanie za gorąco na picie ciepłej kawy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Koszykówka to kompletnie nie jest bajka Richards. W ostatnich dniach musiała bardziej przyjrzeć się jej funkcjonowaniu, aby zrozumieć chociażby dlaczego faule mogą być za różne przewinienia. Słynęła z zagłębiania się w temat, dlatego nie zamierzała powierzchownie olać go i po prostu dowiedzieć się kim jest Hanslow. Wolała postawić na bardziej dociekłą pracę dziennikarza/reportera/wywiadowcy. Research nie był zbyt trudny. Naoglądała się kilka meczy, co prawda drużyn męskich, ale czy to ma jakiekolwiek znaczenie? Chyba nie, choć oczywiście dopuszczała myśl że może się mylić.
Pokiwała głową kiedy dostała pozwolenie na użycie dyktafonu, później dzięki niemu będzie miała ułatwioną pracę. Dział plotkarski to głównie wyciąganie wszystkich brudów na światło dzienne, dlatego musiała się pilnować.
- Gratuluję. Dobrze, to przejdźmy do bardziej formalnych rzeczy. - uśmiechnęła się, włączyła rekorder i usiadła wygodniej na krześle zakładając nogę na nogę. W dłoń poszedł notes i pióro. Skupienie było na wysokim poziomie, ponieważ potrafiła się wyłączyć skupiając jedynie na osobie przed sobą.
- Wielu ludzi nie wie o Tobie nic. Przyznaję, jestem jedną z nich, choć trochę pogrzebałam. - tu puściła jej oczko. - Twoim ojcem chrzestnym jest sam Michael Jordan. Jak to jest dorastać przy takiej legendzie? - wiedziała, że musi zachować profesjonalizm, dlatego pytania czysto plotkarskie będą się przeplatać z tymi poważnymi, ponieważ chciała poruszać też kwestie ważne, które publikowała na własnym blogu.
W trakcie słuchania historii wpatrywała się w Rey, jakby chcąc odczytać czy czuję się dobrze w jej towarzystwie. To jest bardzo ważne, bo im będzie bardziej rozluźniona tym prościej będzie Gwen zadać niewygodne pytania. Upiła łyk wody, nawet na moment nie spuszczając wzroku z kobiety. Była... naprawdę ładna, co oczywiście nie umknęło uwadze blondynki. Gdyby nie fakt, że jest tu służbowo na pewno zagadałaby jakoś bardziej konkretnie.
- A co uważasz o rasiźmie? - zatrzymała na moment dyktafon. To pytanie było bardziej od samej Blake niż reporterki jaką jest. - Często się z nim spotykasz?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby wiedziała, że Gwen była z działu plotkarskiego nie nie zgodziłaby się na ten wywiad nawet za milion lat. Trzymała swoje życie prywatne dla siebie i chciała by tak zostało. Widziała jak bardzo plotki potrafiły namieszać w jej rodzinie i nie chciała tego samego dla siebie. Była z facetem idealnym i nie zamierzała się z tym jakoś wielce obnosić.
Skinęła głową, bo już dość wywiadów na temat zwycięstw drużyny. Dopiero co niedawno takiego udzieliła zaraz po meczu cała zdyszana ledwo chwytająca powietrze.
-I bardzo dobrze, że nie wiedzą nic. O to chodziło - uśmiechnęła się lekko i gdy padło pytanie o chrzestnego jej uśmiech się powiększył ukazując uroczą szparę między przednimi zębami. -jako dzieciak to był jedynie najlepszy wujek pod słońcem. Będąc gówniarzem nawet nie patrzyłam na to jaką legendą był. Liczyło się, że miał miliony prezentów i czas dla mnie - stwierdziła wzruszając ramionami -Gdy tylko zaczęłam poważniej brać koszykówkę on i ojciec byli mentorami. Chyba każdy dzieciak, który gra w kosza chce być jak Jordan czy Bryant i to samo było ze mną. - zabębniła palcami i sięgnęła po swoją frappe. Może i Michael Jordan był legendą, ale również i najlepszym wujkiem pod słońcem. Poza tym za jego czasów było jeszcze kilka gwiazd. Tak się po prostu złożyło, że jej ojciec najbliżej był właśnie z MJ.
Czuła się dość swobodnie co było dość zaskakujące, bo zwykle podczas takich wywiadów była nieco spięta i uważnie dobierała słowa. Może kwestia tego, że była zmęczona jeszcze po meczu? A może to był wpływ osoby z którą rozmawiała? Kto ją tam wie. Zwróciła uwagę, że dyktafon został na moment wyłączony czy też zatrzymany i zmarszczyła lekko brwi.
-Chyba każda osoba o innym kolorze skóry spotyka się z rasizmem na różnym stopniu. Jeśli chodzi o mnie to jest go rzadziej. Może dlatego, że obracam się w tolerancyjnych kręgach. Dostaję też sporo rasistowskich wiadomości prywatnych na instagramie, których staram się nie czytać - wzruszyła ramionami. Do tej pory nie potrafiła zrozumieć dlaczego ludzie wręcz nie znoszą ludzi o innym kolorze skóry. Może są niedowartościowani czy coś i muszą się na kimś wyżyć.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Może i Reyna nie chciała się dzielić swoim życiem prywatnym, ale praca Gwen polegała na jak najlepszym wyciągnięciu informacji z koszykarki i to miała zamiar zrobić. Nawet jeśli wyląduje na czarnej liście kobiety. Może w końcu ktoś ją doceni w tej cholernej redakcji i uzna, że jest na tyle dobra aby zająć się prawdziwie ważnymi sprawami.
- Nie każdy ma tak wielkie szczęście w życiu. Do tej pory MJ jest dla wielu legendą, która jest wręcz utożsamiana z koszykówką. Bóg... a przynajmniej niektórzy tak go porównują. Myślisz, że kiedyś mu dorównasz? - to było ciekawe pytaniw które mogło pokazać jaką osobą jest Hanslow. Pewną siebie? Zarozumiałą? Skromną? Arogancką? Skupioną tylko na wygrywaniu? Richards po prostu chciała pozanać osobę która przed nią siedziała, aby wiedzieć na co może sobie pozwolić.
- Nie masz żadnych kompleksów? Nie mówię tu czysto o tych koszykarskich, bo zapewne i tak trudno dorównać kobietom do mężczyzn - to mógł już być zapalnik do dyskusji typu "zmień moje zdanie, czekam" - ale o tych zwyczajnych. Tu za wiele ciałka, tu krzywy palec u nogi? Wkurza Cię coś w sobie? - bardzo ją to ciekawiło. Na instagramie nie widać tych wszystkich niedoskonałości. Pokazywane jest życie idealne którego miliony zazdroszczą.
- W internecie każdy czuje się bezkarny. Najgorsze słowa jakie usłyszałaś to...? - tutaj Blake dała szanse koszykarce, aby dopowiedziała coś od siebie. Widziała ten wzrok który spoczął na dyktafonie. - Jeśli zastanawia Cię czemu go wyłączyłam... to pytam teraz prywatnie. Nikt nie musi o tym wiedzieć. - może umieści to w gazecie, a może nie... wszystko zależy od tego jak potoczy się dalej rozmowa, która na razie szła całkiem nieźle.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Trzeba przyznać, że młoda Richards zadawała całkiem niezłe pytania, których nie zadawali inni. Jasne, że po sieci wędrowały zdjęcia jej z ojcem i MJ, ale mało kto ogarnął, że Rey jest jego chrześnicą. Plus dla Gwen za zrobienie porządnego reserchu. Zamilkła na moment by zastanowić się nad porządną odpowiedzią. Obróciła kubek z frape w dłoni i wreszcie spojrzała na przyjazną mordkę blondynki. -MJ to MJ i nikt nie może się z nim równać. To jest wyższy poziom wtajemniczenia i nie każdy ma takie umiejętności jak on. Nigdy nie chciałam mu dorównywać, ale chcę być dobra w tym co robię. Mimo dziewięciu lat grania zawodowo w kosza nadal mam naprawdę sporo do nauki - stwierdziła. Reyna Hanslow była pewna siebie i wiedziała, że jest dobra w kosza. Gdyby nie była to nie biłoby się o nią kilka klubów. Jednak nadal uważa się za świeżaka patrząc i ucząc się od najlepszych.
-Hej, faceci mają tą przewagę, bo mogą robić popisowe wsady. My nie bardzo, ale potrafimy naprawdę nieźle grać. Przyjdź na mecz i sama oceń - wzruszyła ramionami. Na palcach jednej ręki mogła policzyć ile zawodniczek było na tyle wysokich by zrobić wsad. Czy zapraszała właśnie dziennikarkę? A i owszem. Ona jej pokaże, że kobieca koszykówka wcale nie jest gorsza niż męska.
-O matko. Znalazłoby się kilka rzeczy. Przez lata wkurzała mnie moja szpara między zębami i to, że jestem wysoka. Jednak tak naprawdę akceptuję siebie taką jaką jestem. Przytyję? Trudno. Więcej ciałka do przytulania - wzruszyła ramionami. Gdyby miała się katować sowimi niedoskonałościami to pewnie zamknęłaby się w mieszkaniu i nie pokazywała ludziom na oczy. Nawet jeśli wszyscy dookoła twierdzą inaczej. Na istagramie również stara się pokazywać siebie jako normalną laskę bez miliona filtrów. Spocona po treningu i bez makijażu.
-Pieprzona czarna pizdo idź stanąć pod latarnię, bo tylko do tego się nadajesz - dokończyła i skrzywiła się na wypowiedziane przez siebie słowa. Usłyszała to on jakiegoś faceta, po meczu na który przyszedł z dwójką dzieciaków. Reyna nie potrafiła się do końca odnaleźć w nowym świecie i na boisku była kompletnym dnem. Po tych słowach nie wychodziła z domu przez miesiąc i miała obawy przed wejściem ponownie na parkiet podczas meczu. -Faktycznie przez chwilę mnie to zastanawiało - skinęła głową. Nie będzie przecież udawać, że tak nie było. -Robisz własne dochodzenie czy mi się wydaje? - spytała wręcz zaciekawiona tym co próbuje Gwen osiągnąć zadając pytania na temat rasizmu. To dość ciężki temat do poruszenia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gwen uśmiechnęła się przyjaźnie.
- To fajnie, że dalej stawiasz na rozwój, wielu by już odpuściło, twierdząc iż są na takim poziomie do którego nikt im nie dorówna. - jak widać ktoś tu miał łeb na karku i podchodził naprawdę poważnie do tego co robi. Podobało się to dziennikarce, ponieważ nie każdy ma tyle odwagi. Nie którzy spoczywają na laurach a później staczają się gdy coś nie idzie po ich myśli.
- Wsady wsadami, ich gra jest szybsza, bardziej agresywna. Wasza jest bardziej... - szukała dobrego słowa aby określić jak wygląda gra kobiet w koszykówkę - techniczna, a przynajmniej na to mi wygląda. - bo w końcu kompletnie się na tym nie znała i dopiero kilkanaście dni temu, tak naprawdę zaczęła obserwować poczynania sportowców w tym sporcie.
- Czy to jest zaproszenie? - uniosł brew ale zaraz machnęła ręką przechodząc do kolejnego pytania, które nie było standardowe, jednak każdy chciałby się dowiedzieć czy znana koszykarka ma jakieś kompleksy. W końcu każdy jest tylko człowiekiem i na pewno jakieś posiada.
- Myślę, że twój narzeczony byłby zadowolony - albo i nie. Wygląd kobiet był teraz uzależniony od pań z kolorowych pisemek. Wiele katowało się aby być chudszymi, szczuplejszymi, piękniejszymi, dążąc do wyimaginowamego ideału.
Kiedy usłyszała słowa Rey trochę zaniemówiła, bo nie podejrzewała, że ktoś mógłby się do niej tak odezwać. Jest naprawdę... ładna i nikt nie powinien w ten sposób się do niej zwracać. - Na pewno musiałaś czuć się okropnie... myślisz że to się kiedyś zmieni? Że ludzie zaczną traktować się z należytym szacunkiem?- oczysiście to byłaby idylla, pozbawiona najmniejszej przemocy ale taki obraz świata jest nierealny.
- Możliwe... - odparła tajemniczo na zadane pytanie. W końcu to ona miała je tutaj zadawać a nie Hanslow. Dyktafon poszedł ponownie w ruch, a ona przez chwilę bazgrała coś na kartce papieru swoim piórem.
- A jak twój związek? Jesteście z narzeczonym w rozjazdach... nie boisz się że kogoś znajdzie? - uniosła brew i wyjrzała z nad notesu. Czas na pytania plotkarskie, po których zostanie znienawidzona do reszty.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

-Nie lubię osób, które myślą że są najlepsi i nie potrzebują się rozwijać - wzruszyła lekko ramionami. Ona doskonale wiedziała, że jeszcze ma w cholerę miejsca na rozwój i chłonęła wszystko niczym gąbka. Poza tym trenowała jak durna szlifując swoje umiejętności. Tego nauczył ją właśnie wujek Jordan i reszta starej gwardii Bullsów.
-Wiesz co? Nigdy nie patrzyłam na to z tej strony. Dla mnie koszykówka to koszykówka. Możliwe, że faktycznie nasza gra jest bardziej techniczna, ale w każdym meczu znajdziesz perełki, którymi można się pozachwycać - skinęła głowa na potwierdzenie swoich słów. Dla niej najważniejsze jest w tym momencie to, że koszykarze wspierają damską koszykówkę całym sercem i bardzo często można ich spotkać na tych meczach. Kobe to chyba bywał najczęściej. -Oczywiście. Co innego oglądanie kosza w telewizji, a co innego zobaczenie tego na żywo - rzuciła uśmiechając się szeroko. Zawsze po meczu mogą wyskoczyć na kawę i przedyskutować wyższość męskiej koszykówki nad damską. Dla Rey to żaden problem, a i czasu miała pełno, bo Micah był znowu w rozjazdach.
-A to już trzeba jego pytać - stwierdziła krótko chwytając za swój napój i wreszcie go dokończyła już teraz żałując, że tak szybko go wypiła. Pewnie będzie zamawiać kolejnego, a potem wieczorem będzie miała okropny problem z zaśnięciem.
Samo wspomnienie tamtego dnia przyprawiało Rey o gęsią skórkę. Nawet po tylu latach grania w profesjonalną koszykówkę. -Chciałabym, ale obie doskonale wiemy, że to jest nierealne. Zbyt wiele zostało zakorzenione w ludziach przez pokolenia. - uśmiechnęła się smutno. Niestety realne to nigdy nie będzie i Reyna już pogodziła się z faktem, że do końca życia będzie spotykać się z rasizmem. Może też dlatego jej rodzice tak bardzo naciskali by rozglądała się za facetem Afroamerykaninem. Przynajmniej nie męczyła się jeszcze z dodatkowymi atakami.
-Nie boję. To nie tak, że jestem pewna swego i żadna pindzia mi nie dorówna. Tylko gdybym się bała to pewnie dostałabym świra wiedząc, że jest gdzieś i może wyrywać sobie jakieś dupy. Związek to zaufanie.- stwierdziła uśmiechając się lekko. Może i żartowali sobie z Micah na ten temat, ale tak naprawdę zawsze jest delikatna obawa, że będzie ktoś lepszy, bo ona idealna nie była. Od pół roku próbują ustalić tą pieprzoną datę ślubu ku niepocieszeniu rodziców.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby jeszcze Richards interesowała się koszykówką na tyle aby wydać pieniądze (zarobione na cudzym cierpieniu) na bilety, to może prędzej czy później spotkałaby kobietę, tylko z pozycji trybun? Kto wie, może kiedyś to nastąpi, jak na razie Gwen nie miała zamiaru zapuszczać się gdzieś, gdzie na dobrą sprawę nie czuje się komfortowo. Prawie nic nie wie o tym sporcie, poza oczywistym researchem który zrobiła na potrzeby wywiadu.
- Może się skuszę. - a przy okazji zawita do szatni, bo Isaac podrobi jej przepustkę. Jest to idealny prestekst. Mimo iż nie lubiła tej plotkarskiej strony swojej pracy, to chciała być najlepsza w tym co robi, nawet jeśli oznaczało to bycie niefair.
Kiedy temat zszedł na narzeczonego Gwen zauważyła lekką zmianę na twarzy Reyny, nawet jeśli ona nie była jej świadoma.
- Zaufanie, mówisz? - zdecydowanie, to chyba będzie ich ostatnia rozmowa bo słowa jakich teraz użyje, nigdy nie powinna wypowiadać, ale porządny research, to informacje, które niektórzy ukrywają. - To jak wytłumaczysz fakt, że widziano Cię w towarzystwie kobiet w klubie, w dość jednoznacznych sytuacjach, gdy przymilałaś się do jednej z nich? To jest zaufanie? Może i twój mężczyzna jest wierny, ale czy Ty nie masz jakiegoś sekretu? - wierciła dziurę w brzuchu koszykarki, przy okazji kopiąc sobie grób. Nie było to ani trochę miłe, a wręcz podłe. Wszystko nagrało się na dyktafon. Oczywiście Gwen później mogła zrobić z nim co chce. Przytoczyć słowa Rey, zniekształcić je, aby poleciała plotka w świat... mogła wszystko.
Widziała jak zatkało kobietę, zapewne nie spodziewała się takiego pytania i szczerze Blake czuła się z tym naprawdę źle... a słów swoich nie cofnie. Każdy w gazecie będzie szczęśliwy... każdy poza nią.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby Rey wiedziała, że siedzące przed nią dziewczę nie ma zielonego pojęcia o koszykówce tak naprawdę to roześmiałaby się. Brawo dla gazety za przydzielenie jej do wywiadu z Hanslow. Jednak teraz posłała jej jeden z tych swoich rozbrajających uśmiechów. -Jak już się skusisz to zapraszam na mały tour - stwierdziła wesoło. Oj gdyby wiedziała z czym zaraz pani reporterka wyleci to tak chętnie nie proponowałaby rzeczy. Rozluźniła się i zapłaci za to bardzo wielką cenę.
Szczerze powiedziawszy była bardzo zaskoczona słowami Gwen i z nerwów przełknęła głośno ślinę. Zatkało Rey kompletnie i jak debil patrzyła się w swoją rozmówczynię. Wreszcie pierwszy szok minął i koszykarka zmarszczył gniewnie brwi -Chi Ci do mojego życia prywatnego. Impreza, alkohol i ludzie czasem robią durne rzeczy - warknęła pochylając się nad stolikiem. Plotek się blondynce zachciało. Prawda była jedna. Rey faktycznie przymilała się do jednej z dziewczyn, z którymi tamtego wieczoru imprezowała. I gdyby nie fakt, że była tam z kuzynką to kto wie jakby się to zakończyło. Jednak winę do tej pory zwalała na alkohol. Poza tym nigdy w życiu nie podejrzewała, że mogła być zainteresowana płcią piękną, a jednak wiecznie ją ciągnęło w stronę kobiet. -Nie mam sekretów przed narzeczonym - burknęła wracając do poprzedniej pozycji. -Czy Twoje super źródła widziały może jak wracałam z tą rzekomą dziewczyną do domu? Bo akurat po imprezie wróciłam do domu wujostwa w towarzystwie swojej kuzynki. Coś jeszcze masz na mnie? - zacisnęła zęby aż ją szczęka zabolała. Blondynka siedząca naprzeciw niej właśnie wykopała sobie grób... łyżeczką.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wiedziała, że porusza się po bardzo cienkim lodzie który w każdej chwili może się pod nią zapaść. Było to po pierwsze okropne z jej strony, ponieważ nie tak została wychowana, a praca dziennikarki nie polegała na zbieraniu goracych ploteczek, tylko na dociekaniu faktów, które powinny być najważniejsze. Po drugie czuła się z tym źle od samego początku. Szefostwo dało jej kredyt zaufania umieszczając w dziale który był tak naprawdę kompletnie obcy dla Gwendolyn. Lawirowała pomiędzy różnymi tematami aby tylko nie dostać wywiadów z ludźmi, którzy czują i są tylko prawdziwi.
Nie mogła cofnąć niejako oskarżeń jakie rzuciła w stronę Reyny. Czy miały jakiekolwiek odzwierciedlenie w rzeczywistości? Nie dowie się tego, jednak plotka powstanie a świat znów zajrzy na stronę jej gazety. Sukces? Połowiczny, bo robienie sobie wrogów w swiecie showbiznesu nie jest najlepszym pomysłem dla nikogo, zwłaszcza dla dziewczyny która chce podążać zupełnie inną ścieżką.
- Durne? Jesteś osobą publiczną, media śledzą twoje poczynania, nie uważasz że powinnaś ograniczyć takie "wyskoki". Niektóre małe dziewczynki mają Cię za idolkę... jak im to wytłumaczysz? - czuła że ciśnie po bandzie, ale w tym momencie już się nie cofnie. Dyktafon dalej działa a ona? Ona musiała brnąć dalej, zwłaszcza gdy Hanslow powiedziała o narzeczonym.
- Czyli wie o twoich koleżankach? - zdrada jest zdradą, ale widać że tego można się wyprzeć.
Gwen sama siebie nie poznawała, nigdy nie była tą złą choć w tym przypadku właśnie tak się działo.
- Moje źródła się nie mylą, ale jeśli uważasz inaczej... - wzruszyła ramionami wbijając wzrok w kobietę. - Nie mam, czekam aż Ty mi coś jeszcze opowiesz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Do tej pory rozmawiało im się bardzo fajnie i Reyna poczuła się cholernie swobodnie przy blond dziennikarce. Właśnie dlatego tak ją łatwo było podejść. Za cholerę nie podejrzewała, że Gwen mogła mieć właśnie takie pytania w rękawie. Jasne spodziewała się, że mogła zadać kilka niewygodnych pytań, ale teraz pojechała po bandzie i zrobiła sobie z Reyny wroga numer jeden. W koszykarce się wręcz gotowało i miała ochotę przypierdolić z pięści w ten uroczy pyszczek Richards. Będzie musiała dzisiaj pogadać z Micah i ostrzec go przed niewygodnymi pytaniami. Popiła tamtego wieczoru i nawet sama do końca nie ogarniała, że tak perfidnie się przystawiała do jednej z dziewczyn. Szlag... czas pić rozważniej. No i lepiej by jej facet dowiedział się o puszczonej plotce od niej niż od kogoś obcego a co gorsza z mediów.
-Nikomu nic nie będę tłumaczyć. - rzuciła w odpowiedzi. Oj blondynka ugodziła w czuły punkt -Mam prawo się wyszaleć, a nie być wiecznie aniołkiem - powinna przestać paplać, zamknąć jadaczkę i nie odpowiadać na jakiekolwiek pytania. Jednak siedząc naprzeciw niej kobieta zaczynała działać na nią jak czerwona płachta na byka. Kolejne pytanie na temat narzeczonego zignorowała. Niewinny wypad na imprezę wydarzył się jakiś czas temu. Kto by pomyślał, że dociekliwa dziennikareczka przypierdoli się właśnie do tego. Zastanawiające jest kto był na tyle łasy na kasę by mówić o takiej głupocie. Jak się Jordan dowie to dostanie po łbie.
-Każde źródła się mylą by podsycić kolumnę plotkarską. Wszystko byleby luzie czytali nie?- rzuciła uśmiechając się wrednie. -Nie mam Ci nic więcej do powiedzenia - wstała z miejsca dość gwałtownie i przez to krzesło spadło z hukiem za nią. Nie zamierzała się żegnać ominęła stolik i już zamierzała wyjść gdy ją coś tchnęło. Chwyciła za wodę towarzyszki i wylała wszystko na ten blond łeb. Jeśli nie mogła jej przywalić, a musiała jakoś sobie ulżyć w złości. Zaraz po tym wyszła ze Starbucksa i wróciła do domu gdzie przez kolejnych kilka godzin spędziła w piwnicy na swoim boisku do kosza.

z/t x2

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

II

- Poproszę caffe latte, do tego kawałek ciasta z wiśniami, czekoladowe ciastko i twój numer telefonu. – onieśmielił młodą dziewczynę stojącą po drugiej stronie kontuaru, dobijając ją jeszcze swoim nieco figlarnym uśmiechem. Przesunął swoją Visę przez terminal, płacąc za zamówienie a następnie odszedł w kierunku wolnego miejsca, gdzieś przy witrynie lokalu, na której znajdowało się charakterystyczne zielono-białe logo. Usiadł na miękkim siedzeniu i odchylił na moment głowę przymykając oczy, pozwalając sobie na chwilę relaksu.
Każda operacja jeszcze była dla niego przeżyciem. Chociaż miał mocne nerwy a przy stole był opanowany i spokojny, to dłubanie przy czyimś sercu było zabawą ze zwiększonym poziomem ryzyka. Jeden mały błąd mógł spowodować duży problem. Niemniej, nie myślał w tych kategoriach uważając, że pracuje w jednym z najlepszych szpitali w kraju z bardzo dobrymi specjalistami. Uwielbiał za to momenty, kiedy wszystko przebiegło sprawnie i pojawia się to osobliwe uczucie satysfakcji.
Będąc na nogach od samego rana wykorzystywał swoją przerwę na spanie w kawiarni. Zniżył nieco swoją pozycję, przechodząc do takiej pół leżącej, pół siedzącej, jednocześnie splatając palce na swoim brzuchu. Na moment odciął się od szarego miasta, przyprószonego jesiennymi kolorami, typowymi dla tej pory roku, w tej części świata i oczami wyobraźni znalazł się w słonecznym Johannesburgu, relaksując się w domku przy basenie czy chodząc po pustynnych wzgórzach.
Nagle jego ciało postanowiło otrząsnąć go z tego letargu i sprowadzić z powrotem do Seattle. Przetarł nieco zmęczone oczy i wtedy dostrzegł najpierw parujący kubek z kawą, której aromat dopadł jego nozdrza oraz talerzyk z kawałkiem ciasta i ciastkiem u boku. Następnie uniósł wzrok wyżej i dostrzegł blondynkę, która siedziała naprzeciwko niego z kawą w ręku i wpatrywała się w jego osobę. Chwilę wymieniał z nią spojrzenia aż błogo się uśmiechnął, tkwiąc jeszcze w tej samej pozycji.
- Jeszcze tylko buziak i byłoby to śniadanie idealne. – odezwał się, trochę zaskoczony tym nieoczekiwanym spotkaniem oraz tym, że przespał odbiór swojego zamówienia, które dobrzy ludzie dostarczyli mu do stolika. Pewne rzeczy nie zmieniały się nawet od dziecka.
Patrzył na Molly, jakby chciał wyłapać u niej jakieś zmiany lub przypomnieć sobie jak wygląda. Minęło trochę czasu, odkąd widzieli się ostatnim razem, co było zabawne, biorąc pod uwagę fakt, że mieszkali w tym samym mieście. Kiedyś łączyło ich trochę więcej zażyłości względem siebie. Kiedyś, to on ledwie zaczął pracę w szpitalu i miał więcej czasu na zabawę i swoje głupoty. Dorosłe życie dopadało go coraz bardziej i nadal próbował to jakoś ułożyć. Niemniej, ich wspólna noc wciąż była żywa w jego pamięci.
- Co tam słychać w świecie bogatych? – zapytał, biorąc w dłonie kubek z kawą, którzy przy okazji przyjemnie ogrzewał mu ręce i upijając parę łyków czarnego napoju.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „First Hill”