dancing queen
: 2023-02-12, 18:59
[współtworzona playlista]
[outfit] Siedemnaste urodziny z pewnością coś oznaczały. Okej, może nie były tak ważne jak szesnaste, kiedy mogła mieć totalnie pudroworóżową imprezę i nikt nie uważał, że to dziecinne i nie tak ważne jak dwudzieste pierwsze, dzięki którym mogłaby wreszcie spróbować kawy z likierem, która w menu jej ulubionej kawiarni nazywa się strefa 51, ale… był to, jakby nie patrzeć, całkiem niezły pretekst do zaproszenia do domu państwa Riley kilkoro bliższych znajomych, zwłaszcza, że Wilma i Bob postanowili jej zaufać i powierzyć jej dom na cały piątkowy wieczór, włącznie z sobotnim porankiem. Sami zaś wybrali się na długo odkładany wypad do SPA, pouczając ją jednak wcześniej, żeby meldowała się co jakiś czas przez telefon i żeby dzwoniła, jak tylko coś się stanie. Paige wprawdzie nie wiedziała czy coś to raczej inwazja obcych, czy rozsypanie się czipsów po salonowym dywanie, ale i tak przytaknęła - najwyżej spyta Lemon, czy coś.
Jeśli chodziło o przygotowania, to siedziała nad nimi od ostatnich dwóch tygodni, przez co też mogła wydawać się odrobinę (bardziej niż zwykle) nieuchwytna. Tak bardzo zaangażowała się w wybór odpowiedniego outfitu, że finalnie miała trzy komplety stylizacji, które postanowiła zmieniać wraz z upływem nocy, większość błyszczących dekoracji była przez nią wykonana ręcznie, a z przygotowaniem przekąsek pomogła jej Wilma w piątek po południu. Wujostwo wyjechało - zgodnie z umową - godzinę przed planowanym rozpoczęciem imprezy, na odchodne całując ją w czoło i nakazując bawić się z głową, na co ona tylko przytaknęła ochoczo, niemal trzęsąc się z ekscytacji.
Ostatnie kilkadziesiąt minut przed pojawieniem się pierwszych osób zabawiła się jeszcze w ręczne kreślenie karteczek z instrukcją obsługi różnych skomplikowanych sprzętów, na wypadek, gdyby ktoś chciał się takim posłużyć, a nie wiedział jak - w ten też sposób karteczkowy dodatek zyskała rama telewizora, drzwi tarasowe, mikrofalówka, a także zamrażarka oraz gniazdka elektryczne. Nie chciała zniszczyć Ripleyom domu, stąd to całe zaangażowanie - zwłaszcza, że to pierwszy raz, kiedy wykazali się wobec niej tak dużym zaufaniem i Paige nie mogła powstrzymać wrażenia, że to wszystko jakaś podejrzana próba dojrzałości.
Ale co tam!
Ostatni raz objęła spojrzeniem całą przestrzeń przygotowaną na imprezę: do dyspozycji gości został oddany cały parter domu, składający się z przedpokoju, łazienki, salonu z jadalnią, kuchni oraz tarasu, wychodzącego na ogród. Oficjalnie pierwsze piętro pozostawało niedostępne dla gości i Paige zaangażowała się w oznaczenie tego do takiego stopnia, że zawiesiła ponad stopniami fioletową wstążeczkę, na której mazakiem nabazgrała STOP - i tyle, bez żadnego wyjaśnienia. W istocie jednak wiedziała, że pewnie zaraz o tym zapomni; mówi się trudno. Jedynym miejscem, w którym można było palić papierosy i inne rzeczy był taras, o czym też krzyczała karteczka przyczepiona do szklanych drzwi, wychodzących na zewnątrz. Z wieży stereo stojącej w salonie pogrywała rytmiczna muzyka i choć Paige przygotowała swoją playlistę, laptop, na którym chodziło Spotify był dostępny dla wszystkich na stoliku pod telewizorem. Jadalniany stół był sowicie zastawiony różnego rodzaju przystawkami, a między talerzami stało też kilka owocowych soków oraz misa bezalkoholowego ponczu, a także komplet kultowych, czerwonych plastikowych kubeczków.
Z pierwszym dzwonkiem do drzwi, Paige poskoczyła na kanapie, na której siedziała popijając sobie poncz po królewsku i puściła się pędem, żeby otworzyć. Parę dziewczyn ze szkoły - przywitała je uśmiechem i zaczęła tłumaczyć te wszystkie zasady i pokazywać karteczki z instrukcjami, ale nie zdążyła nawet zakończyć oprowadzania, a za koleżankami wsypało się kilku chłopaków, których widziała pierwszy raz w życiu. Dziewczyny, jedna przez drugą, chichocząc między sobą, wyjaśniły zaraz, że na zaproszeniu nie było nic o osobach towarzyszących, ale uznały, że nie będzie to nikomu przeszkadzać. W sumie… miały rację. Im więcej, tym weselej, nie?
--
SERDECZNIE ZAPRASZAM WSZYSTKICH MAŁOLATOW, NAWET JAK OFICJALNIE SIĘ NIE ZNAMY! Zakładam, że post o imprezce zaliczył virala w social mediach, więc wiecie. Zróbmy rozróbę
[outfit] Siedemnaste urodziny z pewnością coś oznaczały. Okej, może nie były tak ważne jak szesnaste, kiedy mogła mieć totalnie pudroworóżową imprezę i nikt nie uważał, że to dziecinne i nie tak ważne jak dwudzieste pierwsze, dzięki którym mogłaby wreszcie spróbować kawy z likierem, która w menu jej ulubionej kawiarni nazywa się strefa 51, ale… był to, jakby nie patrzeć, całkiem niezły pretekst do zaproszenia do domu państwa Riley kilkoro bliższych znajomych, zwłaszcza, że Wilma i Bob postanowili jej zaufać i powierzyć jej dom na cały piątkowy wieczór, włącznie z sobotnim porankiem. Sami zaś wybrali się na długo odkładany wypad do SPA, pouczając ją jednak wcześniej, żeby meldowała się co jakiś czas przez telefon i żeby dzwoniła, jak tylko coś się stanie. Paige wprawdzie nie wiedziała czy coś to raczej inwazja obcych, czy rozsypanie się czipsów po salonowym dywanie, ale i tak przytaknęła - najwyżej spyta Lemon, czy coś.
Jeśli chodziło o przygotowania, to siedziała nad nimi od ostatnich dwóch tygodni, przez co też mogła wydawać się odrobinę (bardziej niż zwykle) nieuchwytna. Tak bardzo zaangażowała się w wybór odpowiedniego outfitu, że finalnie miała trzy komplety stylizacji, które postanowiła zmieniać wraz z upływem nocy, większość błyszczących dekoracji była przez nią wykonana ręcznie, a z przygotowaniem przekąsek pomogła jej Wilma w piątek po południu. Wujostwo wyjechało - zgodnie z umową - godzinę przed planowanym rozpoczęciem imprezy, na odchodne całując ją w czoło i nakazując bawić się z głową, na co ona tylko przytaknęła ochoczo, niemal trzęsąc się z ekscytacji.
Ostatnie kilkadziesiąt minut przed pojawieniem się pierwszych osób zabawiła się jeszcze w ręczne kreślenie karteczek z instrukcją obsługi różnych skomplikowanych sprzętów, na wypadek, gdyby ktoś chciał się takim posłużyć, a nie wiedział jak - w ten też sposób karteczkowy dodatek zyskała rama telewizora, drzwi tarasowe, mikrofalówka, a także zamrażarka oraz gniazdka elektryczne. Nie chciała zniszczyć Ripleyom domu, stąd to całe zaangażowanie - zwłaszcza, że to pierwszy raz, kiedy wykazali się wobec niej tak dużym zaufaniem i Paige nie mogła powstrzymać wrażenia, że to wszystko jakaś podejrzana próba dojrzałości.
Ale co tam!
Ostatni raz objęła spojrzeniem całą przestrzeń przygotowaną na imprezę: do dyspozycji gości został oddany cały parter domu, składający się z przedpokoju, łazienki, salonu z jadalnią, kuchni oraz tarasu, wychodzącego na ogród. Oficjalnie pierwsze piętro pozostawało niedostępne dla gości i Paige zaangażowała się w oznaczenie tego do takiego stopnia, że zawiesiła ponad stopniami fioletową wstążeczkę, na której mazakiem nabazgrała STOP - i tyle, bez żadnego wyjaśnienia. W istocie jednak wiedziała, że pewnie zaraz o tym zapomni; mówi się trudno. Jedynym miejscem, w którym można było palić papierosy i inne rzeczy był taras, o czym też krzyczała karteczka przyczepiona do szklanych drzwi, wychodzących na zewnątrz. Z wieży stereo stojącej w salonie pogrywała rytmiczna muzyka i choć Paige przygotowała swoją playlistę, laptop, na którym chodziło Spotify był dostępny dla wszystkich na stoliku pod telewizorem. Jadalniany stół był sowicie zastawiony różnego rodzaju przystawkami, a między talerzami stało też kilka owocowych soków oraz misa bezalkoholowego ponczu, a także komplet kultowych, czerwonych plastikowych kubeczków.
Z pierwszym dzwonkiem do drzwi, Paige poskoczyła na kanapie, na której siedziała popijając sobie poncz po królewsku i puściła się pędem, żeby otworzyć. Parę dziewczyn ze szkoły - przywitała je uśmiechem i zaczęła tłumaczyć te wszystkie zasady i pokazywać karteczki z instrukcjami, ale nie zdążyła nawet zakończyć oprowadzania, a za koleżankami wsypało się kilku chłopaków, których widziała pierwszy raz w życiu. Dziewczyny, jedna przez drugą, chichocząc między sobą, wyjaśniły zaraz, że na zaproszeniu nie było nic o osobach towarzyszących, ale uznały, że nie będzie to nikomu przeszkadzać. W sumie… miały rację. Im więcej, tym weselej, nie?
--
SERDECZNIE ZAPRASZAM WSZYSTKICH MAŁOLATOW, NAWET JAK OFICJALNIE SIĘ NIE ZNAMY! Zakładam, że post o imprezce zaliczył virala w social mediach, więc wiecie. Zróbmy rozróbę