WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

halloweenowy look
#1 Ten jeden dzień w roku strachy przestawały być przerażające. Nawet najbardziej odrażające kreatury okazywały się być dobrymi kompanami do wspólnej zabawy. Znikał gdzieś podział wedle uznawanych przez społeczeństwo kategorii, a krew, w zupełnie innej formie lała się hektolitrami. Pająki i inne robactwo wdzięcznie spoglądało z kątów. Nawet diabeł przestał biegać za Bogu winnymi duszyczkami, aby poszerzyć swą misterną kolekcję.
Upiorna muzyka przygrywała, nie powodując już tak znanej gęsiej skórki. Chyba, że z ekscytacji. Kolorowe, tematyczne lampki błyskały z domów. Dzieci poprzebierane za monstra ze swych koszmarów, biegały po sąsiedztwie, by otrzymać pokaźną ilość słodyczy. Raz w roku mogły się nimi objeść do woli, aż brzuchy w toku nieprzyjemności dawały o sobie znać.
Dorośli spędzali Halloween w nieco inny sposób. Może i słodkości pojawiały się i na ich rękach, tak świętowanie przebiegało w innej, mniej szczeniackiej atmosferze.
Hudson dokonywał ostatnich szlifów przy swoim wieczornym stroju. Charakteryzacji Jokera. Spodziewał się ujrzeć ich może i kilkunastu na swej drodze - jednakże słysząc o tegorocznym Halloween, przed oczami mimowolnie stawała mu postać z filmu, która w ostatnim czasie zrobiła na nim spore wrażenie. Zamiast papki o bohaterach i złoczyńcach, widz otrzymał mroczny, psychologicznym film, ukazujący przemianę człowieka zniszczonego przez społeczeństwo oraz własnych bliskich. A takowe twory zwykle zostawały w pamięci.
Czerwony garnitur, umalowana na trupią biel twarz, na której widniały także bardziej barwne elementy. Włosy zaczesane do tyłu i pokryte zielonym sprayem koloryzującym. Efekt miał się utrzymać się do pierwszego mycia - i oby tak było, bo nazajutrz nie zamierzał się zjawić w redakcji w nowym wydaniu.
I to tylko dzięki żonie prezentował się tak dobrze. W innym wypadku założyłby pewnie na siebie prześcieradło, co by udawać ducha.
Jakże oryginalne, aczkolwiek tylko na tyle było go stać. Lubił halloween, owszem; tak samo jak tamtejsze zabawy w przebieranie. Przez swój pracoholizm miał nieco skróconą dobę, toteż nie był w stanie odpowiednio przygotować się w obrębie doboru idealnego stroju. Na szczęście z odsieczą przybyła Ann.
Jak zwykle zresztą.
Dobrze się złożyło - bo wyjście zbiegło się z ich małżeńską tradycją. Zawsze przy końcu miesiąca wychodzili na miasto bez telefonów i dyskusji o pracy. Byli dla siebie, a dzisiaj także dla skrajnej upiorności.
Wyjście do restauracji, ich stałe miejsce docelowe miesięcznych randek, zamienili na wesołe miasteczko, które jak przystało na mroczne święto - całe udekorowane zostało w tematyce Halloween.
Lampki w kształcie duszków i dyń połyskiwały z daleka, a wokół roiło się od upiorów, zombie, wróżek i superbohaterów. Prawdziwy groteskowy miszmasz, wprowadzający w idealny nastrój do zabawy.
- O, patrz! Pennywise! - Theo wykrzyknął znienacka, gdy oboje z Anną przechadzali się po głównej alei wesołego miasteczka. Palec mężczyzny mimowolnie wystrzelił w stronę klauna, znanego tak dobrze z powieści Kinga. Trochę przypominał w tym momencie rozemocjonowane dziecko, które po raz pierwszy odwiedza takowe miejsce.
A potem jego wzrok napotkał kolejkę górską...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Cóż...

1.

This is Halloween… No i naprawdę tak było. Nastrój miała już od samego rana i nie był to nastrój grobowy, co w zasadzie chyba najbardziej by się z Halloween kojarzyło. Nie, ona miała nastrój tajemniczej ekscytacji, połączonej ze zniecierpliwieniem, jakby chciała przyspieszyć przygotowania i już, natychmiast, wyruszyć w swoim kostiume, z mężem pod pachą, do lunaparku, gdzie będzie mogła się pochwalić kreacją i przy okazji obejrzeć przebrania innych. Lubiła przebieranki, z resztą nie tylko w Halloween czy podczas karnawału. Dziś postanowiła być seksowną świnką, a jednym z jej rekwizytów miała być torebka w kształcie karabinu. Torebka była dosyć spora, więc na spokojnie mogła zmieścić w niej portfel i kilka innych drobiazgów. Skąd ten pomysł? Widziała podobną świnkę na jednej z części Purge i z przyjemnością stworzyła własną wersję. Poza tym miała maskę i nikt znajomy jej nie pozna, więc wszyscy zadowoleni.
Theo też miał świetny pomysł i chętnie pomogła mu w wykończeniu makijażu i dobraniu stroju. Joker to kontrowersyjna postać, którą każdy zna. Trochę kusiło ją, by przebrać się z tej okazji za Harley Quinn, ale to by było chyba już trochę zbyt oklepane, dlatego wygrała świnka-terrorystka.
Co? Gdzie? — spytała, rozglądając się. Maska nieco ograniczała jej widoczność, ale po chwili zobaczyła klauna, o którym mówił Theo. Lunapark wyglądał wspaniale. Zupełnie tak, jak sobie wymarzyła. W tamtym roku nie świętowali Halloween, bo była obłożnie chora i naszprycowana antybiotykiem, po prostu przespała imprezę i kilka kolejnych dni.
Torbę-karabin zawieszoną miała przez ramię. Jedną dłoń splecioną miała z dłonią męża, a w drugiej trzymała ogromnego tęczowego lizaka.
Hey, Penny! Możemy sobie zrobić z Tobą zdjęcie?! — krzyknęła i nie czekając na odpowiedź ruszyła w kierunku klauna, ciągnąć Jokera za sobą. Facet (a może i kobieta?) w przebraniu w zasadzie nic nie odpowiedział, ale też nie ruszył się z miejsca, więc Anna ustawiła Theo po jednej stronie, sama stanęła po drugiej i zrobiła kilka selfie na pamiątkę.
Uśmiechnęła się zadowolona do telefonu, po czym ruszyła dalej, w stronę kolejki górskiej, którą oglądał tak intensywnie jej mąż. Nawet nie podziękowała klaunowi za zdjęcie, oby nie postanowił jej za to na przykład zamordować.
Chcesz jechać? — spytała, chociaż chyba znała już odpowiedź na to pytanie. W zasadzie też miała na to ochotę. Dzisiaj miała ochotę wypróbować wszystkie atrakcje, tak jakby ten strój dodawał jej sił. Tylko czy ciało jej nie zdradzi i w pewnym momencie nie padnie ze zmęczenia? Oby nie, bo w końcu mieli jeszcze tyle w planach. Nie tylko w lunaparku. Podobno czekała ich romantyczna kolacja i ciąg dalszy wieczoru pełnego wrażeń w domu, a dokładniej w sypialni. Jakby mogłaby nie skorzystać z okazji, żeby nie zaciągnąć Jokera do łóżka?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Prośba o selfie z Pennywisem wyraźnie go zaskoczyła. Niestety było to średnio widoczne, zważywszy na tony makijażu, który zajmował jego twarz - ale nie oponował, choć klaun napawał go nutą lekkiego niepokoju, bo akurat musiał sobie przypomnieć co niektóre sceny filmowe. Starał się jednak robić dobrą minę do złej gry. Uśmiechnął się nawet, wywołując jeszcze więcej elementów groteskowości we własnym stroju. Powinien poczęstować wszystkich histerycznym śmieciem. Wtedy na pewno byłby uznany za najlepszą adaptację Jokera!
- Stokrotne dzięki - odezwał się w ramach podziękowań, gdy już ich wspólne pozowanie zostało uwiecznione przy pomocy telefonu Anny.
Wyglądali jak z trzech różnych światów. Wyjęci z różnych kartek powieściowych i rzuceni w wir bibliotecznych szaleństw. Wielka dziura ich wciągnęła i porzuciła w tym samym świecie.
Tańczący klaun, Joker i seksowna, acz mordercza Świnka. Theo rozejrzał się jeszcze ukradkiem, aby do tego obrazka czasami nie zaprosić superbohatera bądź księżniczki, ale niestety; tuż obok nich, przechadzały się wyłącznie duchy i kościotrupy. Wizualna kwintesencja przebrań halloweenowych. Ot co.
Pennywise odszedł, żywiąc chyba nadzieję na to, że już nikt więcej nie poprosi go o wspólne zdjęcie. Theodore zaś z wyraźną ekscytacją spoglądał na kolejkę górską i jej kręte tory. Zawsze fascynowały go tego typu konstrukcje. Z pozoru bezpieczne, acz uwalniające zew adrenaliny. Lubił strzał hormonu odwagi. Być może dlatego dla samego siebie obrał taki a nie inny zawód. Był uzależniony od tych przyjemnych dreszczy, chaotycznego bicia serca oraz krwi słyszalnie dudniącej w uszach. W takich momentach każdy z nas stawał się nadczłowiekiem, bo jego organizm pracował na zwiększonych obrotach - po to, aby przeżyć.
Ann rozumiała to. I akceptowała. Nigdy nie usłyszał od niej, że ma rzucić pracę w redakcji, bądź przenieść się do innego działu, gdzie byłby jedynie podrzędnym piśmakiem.
Tak jak kiedyś.
Zamiast nieprzyjemnych obiekcji oraz kłótni było wsparcie oraz zrozumienie. Sama przecież stąpała po granicy szaleństwa, czerpiąc jak najwięcej z zawodowego (choć nie tylko) dreszczyku emocji. Dlatego też przystała bez cienia wahania na podróż szaleńczą kolejką i tak jak jej mąż, wpatrywała się w przejazd z rosnącym pragnieniem, aby spróbować owej atrakcji.
- Chodźmy! - nawet nie musiał odpowiadać na jej pytanie, bowiem cała jego postawa zdradzała chęć zabawy. Teraz pragnął tylko wcisnąć się do wagonika i przez chwilę nie myśleć o niczym innym.
Chwyciwszy żonę za dłoń pociągnął ją w kierunku tworzącej się kolejki. Przed sobą mieli jakiegoś zmutowanego pająka i wiedźmę z miotłą. Natomiast mężczyzna dyrygujący przejazdem przyodział na siebie strój dowódcy ze Squid Game, co nie do końca budziło w ludziach optymizm.
- Radziłbym ściągnąć maskę na czas przejazdu - ów jegomość zwrócił się do Anny, dłonią wskazując na głowę Zabójczej Świnki - Pani rozumie. Kwestie bezpieczeństwa.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Selfik

Patrzyła na kolejkę górską z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony zdawała sobie sprawę, że to całkiem niezła zabawa i tak naprawdę dziwnie jest iść do lunaparku i nie korzystać z jego najlepszych atrakcji. Dreszcz emocji, adrenalina i strach połączony z ekscytacją były mieszanką wybuchową i często ludzie powtarzali, że to ostatni raz, a po jakiś czasie wracali i dawali namówić się na to po raz kolejny. Anna nie było do końca przekonana nie ze względu na strach, który mogłaby odczuwać, ale ze względu na wątpliwe bezpieczeństwo konstrukcji. Jasne, że pracownicy zapewniali, że wszystko jest w porządku, że nic im się nie stanie, jeżeli zastosują się do zaleceń i środków ostrożności, ale z takimi rzeczami nigdy nic nie wiadomo. Wystarczy jedna niedokręcona śrubka i nieszczęście gotowe. Poza tym doskonale pamiętała letni festiwal i palący się diabelski młyn oraz ludzi, którzy zostali uwięzieni na samym szczycie i ledwo uszli z życiem. Mieli tak duże szczęście, że czasami nie dowierzała, że naprawdę udało im się zejść. Całe szczęście, że sama tam nie poszła.
Dzisiaj jednak, mimo obaw, miała typowy nastrój początkującego imprezowicza. Chciała zrobić wszystko, najlepiej jak najszybciej. Poza tym Theo też chciał jechać, więc nie zostanie tu sama, albo co gorsza, nie pozwoli Theo jechać tym potworem samemu.
Ruszyła za mężem, dając się mu prowadzić. Przyjrzała się pracownikom kolejki po kolei. Pająk nie budził w niej zaufania, czarownica była w zasadzie w porządku, a dowódca Squid Game wywołał na jej twarzy dziwny uśmiech. Tylko nie plastry miodu, pomyślała z rozbawieniem i pokręciła głową. Tego gestu chyba nikt nie zrozumiał.
Jeżeli zdejmę maskę będę musiała cię zabić — odparła śmiertelnie poważnie, nie wykonując gestu, świadczącego o tym, że mimo wszystko zdejmie maskę, bo na przykład żartuje. Cisza trwała długo, a reakcją pracowników było zdziwienie połączone z lekkim niedowierzaniem. Najpierw pewnie myśleli, że żartuje, ale im dłużej milczała, tym bardziej zaczęli się zastanawiać czy nie mówi przypadkiem prawdy. Mało to świrów na świecie? Szczególnie w Halloween. Poza tym, Anna miała przy sobie karabin. Ciekawe czy zaczęli się mu lepiej przyglądać, zastanawiając się czy aby przypadkiem nie jest prawdziwy. Czy zobaczyli zapięcie na środku, które otwierało torebkę?
W pewnym momencie, gdy sytuacja stała się napięta do granicy możliwości, Anna zaśmiała się głośno, po czym zdjęła maskę i opuściła ją, aby ta zawisła swobodnie na jej piersi, przytrzymywana przez różową wstążkę.
Żartowałam… Chodź, wsiadamy — powiedziała wesoło, po czym wpakowała się do jednego z wagoników.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Wild Waves Theme and Water Park”