WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#28

Wszystko, co w ostatnim czasie, działo się dookoła Jina, wydawało mu się pokręcone, a jednocześnie jakby nieco szalone, ponieważ nie sądził, iż wpadnie w kompot zwany miłością, niczym śliwka w kompot. Jasne, że chciał powiedzieć Laurze o swoim zauroczeniu, tylko jakoś nigdy nie było czasu albo odpowiednich warunków (ponieważ dość często, gdy Jin akurat siedział w domu, to Laura spędzała czas poza nim). No ale wreszcie nadszedł ten dzień. Dzień szczerej rozmowy. Tae czuł, jakby czekała go rozmowa o pracę, zamiast zwyczajnej, przyjacielskiej pogadanki. Szczerze? Doskonale wiedział, że relacja z Jimin prędzej czy później mogła ulec zmianie, bo przecież nie wszystko trwało wiecznie. Szczególnie, zważywszy na fakt, iż istniało u Jina prawdopodobieństwo powrotu do Korei, gdyż nie zdecydował jeszcze, gdzie zapuści korzenie, a mimo wszystko tęsknił za swoją ojczyzną.
Chcąc nieco ,,osłodzić” atmosferę, zajechał do sklepu po skończonej robocie, żeby kupić ulubione wino Laury. Aczkolwiek może lepiej, gdyby kupił wódkę? Pomyślał chwilę i ostatecznie ją również zgarnął do ręki. Ostatnią rzeczą, którą wybrał, była paczka chipsów.
Gdy wrócił do domu, postawił dwie szklane (wypełnione procentami) butelki oraz kartonem soku, na stole w salonie, wraz z kieliszkami. Po wypełnieniu miski chipsami, ją również zaniósł, żeby zajmowała miejsce obok trunków. Tae posadził swój zadek na kanapie i czekał, słuchając muzyki, dobiegającej z głośników kina domowego (ponieważ wcześniej włączył też telewizor, by od razu wybrać kanał muzyczny). Słysząc kroki, sięgnął po pilota, żeby ściszyć muzykę. Wstał z kanapy, jakby właśnie usłyszał taki rozkaz.
- Częstuj się, jak masz ochotę. – powiedział, wskazując ręką wszystko, co znajdowało się na stole, samemu wrzucając sobie do buzi dwa chiperki.
- Nim przejdziemy do sedna…dobrze Ci minął dzień? – spytał, bo prędzej czy później, zadałby to pytanie, powstałe z czystej ciekawości.
Ostatnio zmieniony 2022-10-04, 07:22 przez Jin Tae, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
19
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

#66

Oboje byli (chyba) w dość podobnej sytuacji. I o ile Laury nie dziwiła nieobecność Jina, bo dobrze wiedziała, że ten teraz dzieli swój czas na obowiązki związane z pracą, czy dorosłym życiem a przyjemnościami, czym pewnie był dla niego czas spędzany z Jimin (dla Laury oczywiście wątpliwa była to przyjemność), o tyle Jin nie do końca był świadomy, że panna Hirsch poświęca wolne na chwile na spotkania z kimś. Propozycja spotkania bardzo przypadła jej do gustu, nawet jeśli doszli do tak dziwnej sytuacji, jaką było umawianie się na konkretną godzinę, by spędzić razem czas w mieszkaniu, w którym mieszkali.
Tak więc Laura tego wieczora byłą gotowa, by spotkać się ze swoim współlokatorem na salonowej kanapie, by nadrobić wszystko, co ominęło ich w ciągu kilku ostatnich, dość intensywnych tygodni. Wracała akurat ze spotkania z Leonardem, które zakończyła wcześniej, by móc spotkać się z przyjacielem, a po drodze wstąpiła do sklepu, by kupić na wieczór jakieś przekąski. Do koszyka wrzuciła białe wino, krakersy, hummus, a także świeże warzywa, po czym z wypełnioną po brzegi szmacianą torbą dotarła do domu.
– Jestem! Mam nadzieję, że nie czekałeś długo. – rzuciła, gdy stanęła w progu salonu, odkładając na kuchenną wyspę swoje zakupy. Wedle zegarka była spóźniona jakieś trzy minuty, ale kto ją znał, to wiedział, że nienawidziła się spóźniać. Nie chciała, by Jin musiał na nią czekać. Zrzuciła ze stóp swoje buty, lekki wiosenny płaszczyk odwiesiła w przedpokoju, po czym podeszła do Jina, by się z nim przywitać, krótkim cmokiem w policzek.
– Też coś nam kupiłam. – poinformowała go z uśmiechem, stawiając na stole butelkę z winem. – Daj mi chwilkę, przygotuję to i już do ciebie idę. – poprosiła, ruszając w stronę kuchennego aneksu, gdzie zabrała się za obieranie warzyw.
– Dzień mi minął całkiem przyjemnie. Był co prawda intensywny, na szczęście jutro wolne. A jak twój dzień? – otwarta przestrzeń salonowo kuchenna pozwalała na prowadzenie swobodnej rozmowy, podczas gdy wysypywała krakersy na talerz.
– Cieszę się, że w końcu znaleźliśmy dla siebie czas. Mam wrażenie, że ostatnio ciągle się mijamy… a przecież razem mieszkamy! Szaleństwo, nie? – posłała mu uśmiech i pokręciła z niedowierzaniem głową.
Ostatnio zmieniony 2022-08-08, 17:42 przez Laura May Hirsch, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

oh.audrey

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To ciekawe, ile może się zmienić w dość krótkim czasie. Przecież po wprowadzeniu, Jin może też nie miał zbyt wiele czasu - głównie przez pracę, a potem do tego doszła pomoc w domu pogrzebowym, która aktualnie została zastąpiona korepetycjami z informatyki - ale częściej ze sobą rozmawiali (w sensie z Laurą), czy po prostu spędzili czas na graniu w planszówki albo pieczeniu babeczek. No ale każde z nich miało prawo do swojego życia a oprócz tego, mieli także obowiązki.
Fakt, Tae nie wiedział nic a nic o spotkaniach współlokatorki ze swoją drugą połówką i nawet jakoś przez myśl mu nie przeszło, aby ją zapytać, o to, czy ktoś wpadł jej w oko. Brakowało tego magicznego czasu. Doba była stanowczo za krótka. W dodatku czas leciał stanowczo za szybko, kiedy widuję się z Jimin. pomyślał, nie rozumiejąc, jakim cudem to działa w taki sposób. Czasami zastanawiało go, czy wkrótce przyjdzie im płacić czasem, niczym w filmie ,,Wyścig z czasem", gdzie głownych bohaterów grali Justin Timberlake oraz Amanda Seyfried. Tae lubił ten film, dlatego też oglądał go kilka razy - tak samo, jak sagę Gwiezdnych Wojen.
Kiedy usłyszał głos Laury, spojrzał na zegarek leżący na jego nadgarstku, a następnie spojrzał tam, gdzie stała panienka Hirsch. Spoważniał i zaczął swoją odpowiedź bardzo poważnym tonem.
- Co Ty sobie wyobrażasz tak się spóźniać! - cmoknął, po czym pokręcił głową.
- Już myślałem, że nie przyjdziesz. Sto lat czekałem...a tak serio to nie, spokojnie. - powrócił do swojego łagodnego tonu, by Laura wiedziała, iż te wcześniejsze słowa były zwykłą wkrętką i ani trochę nie mówił ich poważnie.
- Z...mniej więcej cztery minuty, także nie ma tragedii. - odparł z uśmiechem, obdarowując współlokatorkę powitalnym uściskiem. Klasnął dłońmi, kiedy spostrzegł butelkę wina.
- Mów, jeśli potrzebujesz pomocy. Ogólnie myślę, że będzie ciekawie, jeśli to wszystko wypijemy. - powiedział do pleców Laury, gdy ta zniknęła w kuchni, a zaraz parsknął śmiechem, ponieważ wódka i dwie butelki wina mogły stworzyć mieszankę wybuchową. W jednej z szafek Tae trzymał soju, więc zawsze będą mogli zamiast jednego z alkoholi stojących na stoliku, wypić iście koreański procentowy trunek.
- To dobrze. Przynajmniej się nie nudziłaś, prawda? - spytał, a następnie odpowiedział:
- Mój? Całkiem okej. Miałem dość sporo do ogarnięcia i kilka rzeczy mi zostało, ale dokończę je po weekendzie. Na szczęście nie są jakoś mega ważne. - wyjaśnił, ponieważ gdyby musiał, to pewnie teraz, zamiast rozmawiać ze współlokatorką, siedziałby przy laptopie i kończył zdalnie, albo zajmowałby miejsce przy biurku w Light Side.
- Totalne szaleństwo. Ciekawe, ponieważ również zacząłem odnosić takie wrażenie, a jeszcze niedawno co drugi wieczór graliśmy w karty. - stwierdził, wzdychając cicho, jakby właśnie wspomniał coś mającego miejsce sto lat temu.
- Ja...nie chce owijać w bawełnę. Sam jestem zaskoczony tą całą sytuacją. Gdy przeczytałem od Ciebie wiadomość w robocie, wylałem na siebie kubek z wodą, bo jakoś tak...wyślizgnął mi się. - zaczął, będąc rad z faktu, iż zawartość kubka była wodą, a nie choćby sokiem porzeczkowym. Zostałby ładny ślad na jego białej koszuli.
- Ale no...powinnaś wiedzieć, że faktycznie spotykam się z Jimin..znaczy tą, co tu przyszła. - Aczkolwiek o byciu parą, nie miałem pojęcia.

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
19
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

Tatooo… no weź, przestań! – najpierw teatralnie wywróciła oczami, zaraz jednak roześmiała się głośno. Znał ją na tyle, że wiedział, że specjalnie tego nie zrobiła, a w dodatku, nawet jeśli było to spotkanie w domu, na kanapie w salonie ze współlokatorem, to czterominutowe spóźnienie i tak nieco ją stresowało.
– Nie, nie. Absolutnie nie potrzebuję pomocy. To tylko kilka rzeczy, daj mi trzy minuty. – pokręciła głową i machnęła ręką. – Natomiast co do alkoholu, to myślisz, że musimy wypić wszystko? Powinniśmy coś zostawić na później i umówić już teraz, konkretnie na jakiś termin, żeby zrobić kolejne wielkie zebranie w salonie i zająć się winem. – dodała, lekko rozbawiona. Nigdy nie miała mocnej głowy i nawet przez myśl jej nie przeszło, że miałaby wypić z Jinem dwie butelki wina i wódkę. A o wódce to już w ogóle wolała nie myśleć. Może o soju trochę, bo odkąd pokazał jej to pierwszy raz, to musiała przyznać, żeby całkiem niezłe.
– Nieee. – uśmiechnęła się, choć nieco tajemniczo i pokręciła głową. – Wolny weekend brzmi wspaniale, nieprawdaż? – cieszyła się za nich oboje, że będą mieć trochę luźniej i każde będzie mogło się zająć swoimi sprawami. I to nie tak, że cieszyła ją świadomość, że pewnie znów się miną, ale jakieś takie poczucie ulgi ją ogarniało, gdy wiedziała, że w końcu będzie mieć chwilę na rzeczy, które gdzieś ciągle miała z tyłu głowy. A dużo miała na tej głowie. Jin zresztą też.
– Zgadzam się. Szczerze mówiąc… nie miałam pojęcia, że będzie to mogło w ogóle wyglądać inaczej. Mieliśmy pić winko, oglądać dramy i gadać, a tu ciągle kogoś nie ma w domu. – zażartowała, chociaż było w tym nieco prawdy. Lubiła spędzać czas z Jinem, prawie zawsze się dogadywali i potrafili odnaleźć w sytuacjach, które wymagały od nich trochę zaangażowania. Laura nie miała problemu, by pomagać Jinowi, rozmawiać z nim, oglądać ulubione seriale, czy grać w karty, gdy miał na to ochotę, a on służył pomocą, gdy potrzebowała trochę wsparcia przy jakimś projekcie albo też po prostu chciała pogadać. Potrafili razem gotować i sprzątać, chodzić po zakupy, czy zamykać się w pokojach, by dać sobie przestrzeń. To było zupełnie inne doświadczenie niż mieszkanie z upierdliwymi braćmi.
Laura przeniosła na Tae swoje spojrzenie, gdy ten trochę nagle zmienił temat i od razu nakierował ich rozmowę na konkrety. W sumie o tym właśnie mieli rozmawiać, ale nie spodziewała się tego tak szybko. Pokiwała powoli głową, a na koniec uśmiechnęła się, wyobrażając sobie przyjaciela, jak oblewa się wodą. W końcu podeszła do niego, podała mu kieliszek z winem i usiadła wygodnie na kanapie.
– Oookej. To… nie wiem, co powiedzieć. Gratuluję? – zmarszczyła nieco czoło, patrząc na niego uważnie. Była prawdopodobnie ostatnią osobą, którą można było posądzić o taką odpowiedź, jednak ta Jimin nie przypadła jej do gustu, a Laura bardzo chciała, by Jin spotykał się z kimś, kto na niego zasługiwał. – Nie… – pokręciła szybko głową. – Tu nie ma czego gratulować. – dodała, ale szybko zorientowała się, jak te słowa mogą brzmieć. – Cholera. OD nowa, przepraszam, Jin. Nie chciałam tego powiedzieć. Chodzi mi o to… że jestem zaskoczona tym, że spotykasz się z kimś takim, ale jeśli tego chcesz, to… dobrze. Ale chyba nie ma jeszcze czego gratulować, skoro to nic oficjalnego, prawda? – głupio to wszystko brzmiało, ale posłała mu przepraszający uśmiech, bo naprawdę nie chciała, żeby pomyślał, że mówi to złośliwie.

autor

oh.audrey

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Jakie przestań młoda damo?! Wypadałoby chociaż dać znać, że się spóźnisz... Powinnaś dostać szlaban, ale znaj me dobre serce i przymknę oko na ten straszny wybryk. - powiedział stanowczo, wcielając się w rolę ojca, tym samym kontynuując udawany teatrzyk, a żeby dać potwierdzenie, iż żartował, parsknął śmiechem i pokręcił głową. To mu przypomniało, jak bardzo zdenerwował własnego ojca, gdy zapomniał o wspólnym wyjściu do ciotki (która obchodziła urodziny), przez co spóźnili się o dobre półtorej godziny. Koniec końców zwalili na korki, ale Jin i tak widział oburzony wyraz twarzy ojca. Aż miał ochotę zapytać, czym sam się nigdy nie spóźnił, lecz w ostatniej chwili zostawił to pytanie w swojej głowie. Wolał po prostu siedzieć cicho, aby nie pogorszyć sytuacji.
- Okej. Trzy minuty mówisz...odliczanie zaczęte. - odrzekł pół żartem, pół serio. Żartem był zamiar pilnowania współlokatorki i poinformowania, gdy minie wyznaczony czas. Serio natomiast ukryte było w czynności polegającej na spojrzeniu na swój zegarek oraz podziwianie sekundowej wskazówki. Tik, tak, tik tak... aż mu piosenka Keishy wpadła do głowy, przez co zaczął ją nucić.
- Tick-tock on the clock But the party don't stop, no. Oh, whoa, whoa-oh...- tak więc przez momencik Laura mogła usłyszeć piękny śpiew Woojina. Właśnie miał kontynuować swoją solówkę, kiedy usłyszał słowa przyjaciółki.
- Myślę, że tak. To co...sobota za dwa tygodnie? - spytał tym razem całkowicie serio. Oprócz tego wyciągnął telefon, żeby gdyby Laura wyraziła zgodę, wpisać do kalendarza ustalone spotkanie w salonie z alkoholem. Dzięki temu zapisaniu istniało większe (o ile nie całkowite) prawdopodobieństwo, iż tego nie przegapi, a tym samym nie zapomni - jak o urodzinach ciotki, gdy był młodszy.
- Zgadzam się totalnie. Wreszcie można złapać oddech. Niedługo będę miał wolne i wreszcie naładuje baterie. - odparł z uśmiechem, doskonale wiedząc, gdzie spędzi czas podczas urlopu. Szczerze? Tęsknił za czasami wakacji, czyli za czasami, kiedy chodził do szkoły i miał dwa miesiące wolnego, podczas którego mógł chodzić spać nad ranem - albo wcale, a następnego dnia szedł się spotkać ze znajomymi.
- Masakra...chyba serio wprowadzimy system umawiania się na konkretny dzień, żebyśmy mogli spokojnie pogadać i nadrobić tematy. Chociaż po egzaminach chyba będziesz mieć już spokojniej, co nie? Czy gdzieś się zaciągasz? - poprzez zaciągnięcie, miał rzecz jasna na myśli miejsce pracy. Bądź co bądź, wszystko było możliwe, a pieniądze zawsze były przydatne.
- W sumie nie musisz nic mówić - wzruszył ramionami.- ..ale dziękuję. - Sam nie wiedziałem, że jest moją dziewczyną, dopóki sama się tak nie nazwała.. Ciut nerwowo przeczesał dłonią włosy, a następnie sięgnął po swój kieliszek, żeby następnie zwilżyć gardło.
Zamrugał kilkakrotnie, kiedy usłyszał kolejne słowa Laury. Zaskoczyła go. Już otwierał buzię, żeby coś powiedzieć, lecz zaraz zrozumiał, o co jej chodziło.
- Dla mnie to też szok...serio. Fakt, jest dość em...wybuchowa, ale pod tą swoją twardą skorupą, ma dobre serce. - odrzekł, obracając kieliszek w dłoniach. - Zgadza się. Oficjalnego potwierdzenia nie otrzymałem tak więc no. Zamierzam się z nią wkrótce spotkać i zobaczymy. - dokładnie tak planował, jednak ostatecznie i tak spotkają się przypadkiem. - Tak naprawdę, dowiedziałaś się szybciej o tym, że jest moją dziewczyną, niż ja sam. - dodał zaraz, parskając krótko śmiechem oraz szturchając współlokatorkę w bok.
- No a jak tam u Ciebie? - spytał, bacznie przyglądając się Laurze.

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
19
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

– Byłoby świetnie. Mam tylko nadzieję, że nic nam nie wypadnie i nie będzie konieczności przekładania tego spotkania. Możemy ewentualnie pomyśleć o śniadaniu, co? Istnieje większa szansa na to, że rano będziemy w domu i chociaż jeden poranek będziemy mieć spokojny. – zaproponowała, rozważając inne opcje, by obojgu to jakoś pasowało. Sama, choć bardzo chciała, nie potrafiła w tej chwili obiecać, że wieczór za dwa tygodnie będzie miała wolny. Lance planował urlop, więc dokładało to jej obowiązków w kawiarni, poza tym sobotnie wieczory często spędzała z Leonardem. Dlatego też wpadła na pomysł wspólnego śniadania, które organizacyjnie wydawało się nieco łatwiejsze do zaplanowania. No, chyba że zostałaby u Leo na noc albo Jin zaprosi do siebie jakąś koleżankę. Jakąś, bo miała nadzieję, że Tae uszanował jej prośbę i ta szurnięta Jimin nie przychodziła do ich mieszkania.
– I co planujesz, jakiś wyjazd? – zapytała, zastanawiając się, gdzie chciał się wybrać na swój urlop. Podejrzewała, że mógł być to Seul, jednak Jin mógł chcieć też wybrać się na bardziej typowe wakacje i spędzić czas nad jakimś hotelowym basem, trzymając w ręku drinka z palemką. Albo udać się w góry, nad jezioro, do lasu i spędzić swój urlop bardziej aktywnie. Gdyby Laura miała wybrać, pojechałaby na dwa - najpierw udając się na aktywny wypoczynek, by dużo spacerować i zwiedzać, a potem leżeć na plaży i regenerować siły.
– Bardzo mnie to bawi. Wiesz, ile osób powinnam mieć już wpisane w kalendarz? – zażartowała. Dla niej to było zabawne, bo w szkole średniej wcale nie była duszą towarzystwa, miała kilka koleżanek, dwie dobre przyjaciółki, wtedy jeszcze spotykała się z Finnem, a jej życie było poukładane. Odkąd zaczęła studia, zaczęła żyć. Poznała wielu ludzi, którzy mieli podobne poglądy i ambicje, w końcu odnajdując się w towarzystwie swoich rówieśników. A do grona osób, z którymi chciała spędzać czas, mogła wliczyć jeszcze rodzinę, swoją najlepszą przyjaciółkę, Jina, a od niedawna znowu Leonarda. – Jeszcze gdzieś? – zaśmiała się, słysząc jego pytanie. – Ja już chyba nie wcisnę nic więcej w swój grafik. Lance chce wziąć urlop, muszę mu pomóc z kawiarnią. Zresztą będę zastępować każdego, kto będzie w okresie wakacyjnym brał urlop. No i czekam na odpowiedź z firmy, do której zgłosiłam się na letni staż. – wyjaśniła z uśmiechem. Tak naprawdę nie potrzebowała pracy w celach zarobkowych, miała wspierającą rodzinę, która na szczęście pomagała jej w utrzymaniu się na studiach. Bardziej zależało jej na tym, by pomóc bratu w jego kawiarni, a przy okazji zdobywać doświadczenie w jakiejś firmie architektonicznej. Zwłaszcza że potrzebowała wysokich ocen, a także dodatkowych aktywności studenckich, by utrzymać stypendium.
– Wiesz co… każdy tak mówi. I to nie tak, że ci nie wierzę, ale… – zaczęła, chcąc jakoś zaangażować się w ten temat. Musiała przyznać, że po prostu nie rozumiała, dlaczego facet taki jak Jin, miałby się spotykać z tak wybuchową Jimin. – A chcesz, żeby była twoją dziewczyną? – zapytała szczerze, trochę rozbawiona i zaskoczona jego reakcją. – Nie zmieniaj tematu, Jin. Teraz rozmawiamy o tobie. – zauważyła, gdy ten od razu zadał jej pytanie. – Opowiedz mi o niej. O tym, co czujesz. Jak to między wami wygląda. – spojrzała na niego znacząco, bo jakoś sobie ich nie potrafiła wyobrazić.

autor

oh.audrey

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jin pstryknął palcami, gdy usłyszał pomysł Laury o tym, żeby zamiast faktycznie rezerwować dnia, spotkać się podczas śniadania - nawet jeśli Jin musiałby wstać wcześniej, to przecież mógłby, ponieważ chodziło o spotkanie z przyjaciółką, a nie kimś totalnie nieznajomym.
- Śniadanie uważam za całkiem dobry pomysł. Przy stole spotykamy się o ósmej, czy wolisz siódmą? - spytał. - Chociaż w piątek najprawdopodobniej będę pracował z domu, także na piątek możemy ustalić późniejszą godzinę. - dodał, przypominając sobie o tym istotnym fakcie, jakim była praca zdalna z miejsca zamieszkania. Bardzo lubił taką postać rzeczy, ponieważ mógł wstać później, niż kiedy normalnie szedł do roboty, a oprócz tego, mógł ogarnąć kilka innych rzeczy typu pójść o normalnej porze do sklepu, aby zrobić zakupy - ponieważ zostawiał włączony system, gdzie był zalogowany, więc nikt mu nie mógł zarzucić czegoś w rodzaju: ,,Ej, nie pracujesz!" ponieważ Jin wtedy grzecznie odpowiedziałby takiej osobie, aby weszła w logi systemowe i powiedziała godzinę zalogowania Woojina do systemu oraz wylogowania. Zresztą taki tekst kojarzył mu się z poprzednią robotą, ponieważ usłyszał właśnie coś tego typu.
- Owszem. Mam już zabukowany bilet do Korei. Chcesz coś? Jakąś koszulkę? Albo długopis? - spytał, nie wiedząc jeszcze, że w dzień przylotu, odbędzie się pogrzeb jego ciotki, która traktowała Jina jak swojego własnego syna - była siostrą rodzicielki Tae. Jeżeli chodziło o przywiezienie Laurze jakiejś pamiątki, nie miał z tym żadnego problemu. Sam planował kupić oryginalne instant zupki i spakować, gdy będzie wracał do Seattle.
- Ile? Z dziesięć? - spytał, podjąć jakąś randomową liczbę - aczkolwiek po chwili jakby dotarło do niego, że gdyby on musiał znaleźć czas dla dziesięciu osób, mogłoby być ciężko. Jeszcze spoko, kiedy chociaż kilka osób zna się ze sobą, ponieważ można wtedy kombinować wspólne spotkanie, zapraszając też te osoby. Czy Jin złapał, że Laura zarzuciła żartem? Niestety mimo śmiechu, nie.
Uniósł dłonie w geście typu ,,ja nic nie wiem", po czym posłał przyjaciółce ciepły uśmiech.
- O kurcze, czyli intensywnie zapowiada się Twoje lato. I trzymam kciuki - w tym momencie, zacisnął dłonie w pięści, aby pokazać, iż faktycznie je trzymał - żeby firma się do Ciebie odezwała. Jeżeli tego nie zrobią, pojadę tam, żeby im wpierd...zielić. - powiedział, przyjmując poważny wyraz twarzy oraz uderzając zamkniętą dłonią w otwartą, tak, jakby on był pięścią, a ta firma, otwartą dłonią.
Usłyszawszy kolejne słowa Laury, ułożył usta w kreskę.
- Ja? Zmieniać temat? Ależ skąd! Gdzież bym śmiał. - odrzekłszy to, pokręcił szybko głową, aczkolwiek z drugiej strony faktycznie, miał nadzieję, że uniknie ,,odpowiadania pod tablicą". Przeczesał dłonią włosy, a następnie chwilę mu zajęło zastanowienie się nad odpowiedzią.
- Myślę...że tak, w sensie...tak, chciałbym. - odpowiedział, czując się, jak na przesłuchaniu. Brakowało jedynie lampki skierowanej w jego stronę.
- Ja...cóż. Znam ją jeszcze z występów na ulicy, śpiewa naprawdę pięknie. Spotkaliśmy się kilka razy, a jak ją zapytałem w klubie, po...chyba jednym drinku, czy zostanie moją dziewczyną, usłyszałem, żebym nie zrozumiał jej źle, ale odpowiedź w tej formie brzmi źle. Zastanawiałem się, o co jej chodzi, ale domyśliłem się, że o fakt, iż pytałem, nie będąc całkowicie trzeźwym....no ale potem sama się tak nazwała, więc myślę, że mimo wszystko ona też jakoś chce kontynuować tę znajomość. Zresztą przygarnęła psiaka ze śmietnika, więc jednak nie jest taka totalnie bezduszna. Mogę Ci pokazać zdjęcia tego malucha. - Malucha...ten maluch rósł, jak na drożdżach i był coraz cięższy. oczywiście mówiąc o maluchu, mówił o Ziomku, czyli psiaku rasy chow-chow, który był dla Jina niczym syn.

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
19
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

– Piątek… niech pomyślę. Mogę dać ci znać jutro? Ustalę grafik w kawiarni na przyszły tydzień i zobaczę, czy piątek rano będę mieć wolny. – odparła z uśmiechem, nie chcąc niczego nie obiecywać, bo miała też zobowiązania w pracy. A będąc siostrą właściciela, miała nieco więcej obowiązków, oczywiście na własne życzenie. Nie lubiła się nudzić, więc swój planer miała wypełniony niemal po brzegi.
– Oczywiście, że chcę! – uśmiechnęła się szeroko. – Tylko… – zaczęła, robiąc niewinną minkę. – Chciałabym koszulkę i długopis. I case na telefon, maseczkę do twarzy, notes i… coś jeszcze chodziło mi po głowie, ale już zapomniałam. Myślisz, że dałbyś radę to dla mnie kupić? – uśmiechnęła się uroczo. Uwielbiała takie drobne prezenty i pamiątki, jednak już kilka od Jina dostała, więc pomyślała o tym, że tym razem mógłby kupić dla niej coś, co miała na jakiejś swojej „chciej liście”. Laura gardziła konsumpcjonizmem, to też kupowanie dla samego kupowania nie wchodziło w grę. Natomiast chciała poprosić Jina o kilka drobiazgów, z których na pewno będzie korzystać, a przy okazji sprawią jej radość.
– Oj, no mogłoby się tyle uzbierać. – zaśmiała się po chwili zastanowienia. Nie myślała o tym wcześniej, ale odkąd zaczęła studia, grono jej znajomych naprawdę się poszerzyło. Oczywiście były osoby, które chciała widywać regularnie i spotkania z nimi były dla niej priorytetem, ale czasami przecież miało się potrzebę spotkać się tak po prostu z kimś, kogo widuje się raz na jakiś czas.
– To prawda, zapowiada się intensywnie. Ale wiesz, że ja tak lubię. Co innego miałabym robić? Tyloma rzeczami chciałabym się zajmować, że jakoś muszę je wszystkie wcisnąć w grafik. – odparła z uśmiechem. Była świadoma tego, że dość dużo bierze na swoje barki, jednak lubiła być zajęta. To w dziwny sposób dawało jej poczucie kontroli nad własnym życiem i wyborami, dawało jej cel i było wyzwaniem. A Laura była cholernie ambitna i chętnie podejmowała te wyzwania.
Przeniosła spojrzenie na Jina i tylko pokręciła głową. Znała go, wiedziała, że nie będzie chciał prowadzić tej rozmowy, jednak była ona konieczna. Przynajmniej tak się jej wydawało. Chciała dać mu bezpieczną przestrzeń, w której poczuje się pewnie i będzie mógł wyrzucić to, co leży mu na sercu albo podzielić się z nią jakimiś głębszymi emocjami. To jednak nie było tak łatwe, skoro poznała Jimin w nieciekawych okolicznościach i te cztery minuty, które spędziła w jej towarzystwie, pozwoliły jej wyrobić dość silną opinię na temat „dziewczyny” Jina.
– Poczekaj, muszę się upewnić, czy dobrze rozumiem. Spotkaliście się kilka razy, a ty się zapytałeś, czy będzie twoją dziewczyną? – uniosła pytająco brew, powtarzając jego słowa, by zrozumieć. – Szybko... – mruknęła, bo trochę była zaskoczona, że tak szybko się to zadziało. Nie dziwiło jej jednak to, że Jin znalazł w sobie odwagę po drinku. – Rozmawialiście o tym, że teraz udajecie, że nic się nie wydarzyło? – dopytała jeszcze. – Zdjęcia pieska chętnie zobaczę później, Jin. – teraz był za bardzo zaangażowana w jego „związkową” sytuację, którą chciała mu pomóc rozwiązać. No i w tym kontekście myślała również o sobie i Leo, z którym spotykała się od kilku tygodni i bardzo wiedziała, na jakim właściwie etapie są.

autor

oh.audrey

ODPOWIEDZ

Wróć do „202”