WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

 Prawdopodobnie przekroczył ten magiczny próg bycia upitym, albo był na samej granicy. Balansował gdzieś na granicy i teraz wszystko wydawało się dobrym pomysłem, w tym podpuszczanie „naczelnego antyfana” do pocałunku. Wątpliwe, że Ji miał ambicję na dołączenie do ruchu #metoo, albo chciał posłać Quinna do więzienia za naruszanie jego cielesnej nietykalności. Poza tym, samo całowanie jeszcze aż tak wiele nie znaczyło. Czasem trzeba było coś takiego zrobić na planie filmowym i nikt nie robił z tego większego halo. Tylko tam obywało się bez języków, bo wtedy to już się robiło dziwnie. Chyba, że się aktorzy dogadali i przyzwolenie nie było pozostawione wyłącznie w domyśle.
 Istniała szansa, że w tej chwili obaj byli dość zaskoczeni. Jingyi nie przypuszczał, że faktycznie uda mu się doprowadzić do tej sytuacji, a już w ogóle, że się tak rozwinie. Czując dotyk na tyłku lekko zamruczał i wręcz naparł na obłapiające go dłonie. Tak mi rób, zdawał się mówić gest. Chciał więcej, chciał, żeby ta chwila trwała jak najdłużej. Myśl, żeby dramatycznie wstać z jego kolan i iść przytulić się do Ramena, narzekając, że tylko on go kocha, ulotniła się chyba szybciej, niż się pojawiła. W końcu osiągnął te swoje niewielkie zwycięstwo, cel, na którym mu zależało.
 Rozchylił powoli powieki, choć zostawały jeszcze lekko przymknięte, gdy patrzył w oczy Blue. Oddech miał nieco przyspieszony, tak jak bicie serca, niepewnego czy szaleć z ekscytacji, czy też jakiegoś lęku. Logiczne myślenie zostało odstawione daleko na bok, więc i obawy wędrowały na dalszy plan. Palce jednej z dłoni wsunęły się we włosy Quinna, lekko i zadziornie go pociągnęły. Jiang rozchylił wargi jakby chciał odpowiedzieć, ale nie wydobył z siebie dźwięku. Najwyraźniej w opcjach dialogowych wybrał silence is a valid option. A chciał powiedzieć wiele. Choćby spytać czy sprawdzą jak to jest na zakładnika. Skoro jednak został zmuszony do zachowania ciszy, to postanowił się zastosować do polecenia i być posłusznym. Zamknął więc ten pysk i odpowiedział za pomocą dość dwuznacznego uśmiechu.
 Poruszył odrobinę biodrami na boki, jakby wyrażając zniecierpliwienie, albo znowu go do czegoś podjudzić. Przygryzł na chwilę wargę i zbliżył twarz do jego twarzy. Tak, że dzieliły ich tylko milimetry. Ręce, które chyba tak jak on nie potrafiły długi siedzieć w jednym miejscu i trwać w bezczynności, znów zsunęły się przez ramiona do torsu ratownika. Ji pocałował go krótko raz, drugi, a chwilę później palce jakoś tak zabłądziły pod koszulkę Quinna. Się, biedne, zagubiły. Chińczyk odsunął trochę głowę i zaśmiał się cicho. Mały, złośliwy prowokator.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

 Chrzanić logikę. Tego dnia logiką chyba miał być Jiang. Bo sprowokował, a gdy Quinn tylko na moment go wypuścił, pozwalając sobie złapać oddech, a jemu na ewentualną ucieczkę, to tamten zamiast kapitulować, jeszcze bardziej go podjudzał. Nie zamierzał więc za długo czekać, dawać mu drugiej takiej okazji do złożenia broni. Po tych dwóch pocałunkach on przyszedł z trzecim, tyle tylko, że niemalże od razu pogłębiając go. Bo go złapał. Tym bardziej sytuację podsycały wszędobylskie (jeszcze nie tak wszedo) łapska celebryty. No nieładnie.
 Podniósł się z miejsca, podtrzymując pod dupskiem Jianga, kiedy wstawał z nim, drugą ręką dość sprawnie, ekhm, przesuwając (żeby nie napisać brzydko: wypierdalając) część zastawy po kolacji na bok, czym zrobił miejsce na blacie, na jaśnie tyłek celebryty, który zaraz potem tam posadził. To był też moment, w którym raz jeszcze porzucił jego usta, przytknąwszy palec do jego podbródka, czym przytrzymał jego twarz uniesioną ku górze, w jego stronę. Tak tylko po to, żeby miał pewność, że wyłapie ten bezczelny półuśmiech. Bo tak też chyba zamierzał mu dać do zrozumienia, że nie zamierzał teraz rezygnować z… czegokolwiek. Z tego, co planował.
 Wsparł się lewą ręką na blacie stołu, drugą przeniósł na kark chłopaka, przesuwając po chwili nieco wyżej, wplątując palce w jego pukle. Zaraz to będzie nie tylko nieubrany wyjściowo, nieumalowany, ale jeszcze nieuczesany.
 To była chwila, jeden krótki, asymetryczny szczerz, odkąd oderwał od niego wargi, by zaraz potem pocałować kącik ust chłopaka, a następnie, niespiesznie linię jego szczęki. Z niej z kolei zeskoczył na szyję chłopaka, wcześniej szarpnąwszy go odpowiednio za włosy, zmuszając go do tego, żeby mu ładniej ją wyeksponował. Taki łatwy dostęp, a przy okazji przypominał mu, że nie zapomniał o tym, że to on był liderem. Całkiem mu odpowiadała ta rola, choć nigdy się do niej specjalnie nie pchał. Był raczej ugodowy. Jak widać: nie zawsze.
 Przycisnął wargi do jego skóry w dwóch miejscach, bez pośpiechu go całując, zanim pojawiła się pewna myśl. A gdyby tak… Można by było go zaznaczyć, zwłaszcza w miejscu tak wyeksponowanym jak szyja. Celebryty. To by było wyjątkowo złośliwe, jakby nie w jego stylu, tyle tylko, że odkąd tamten uruchomił tę zazdrość w Quinnie, to jakoś mniej rozprawiał się nad tym, co wypada, a bardziej go ciągnęło do pokazania, że to on go dorwał. I to nie tylko jemu samemu. Dlatego ucałował go jeszcze w dwóch kolejnych miejscach, pozostawiając po swoich ustach mokre ślady, by z kolejnym razem przylgnąć do skóry chłopaka na nieco dłużej, tam pozostawiając wyraźny ślad po sobie.
 Hej, czy jeśli posadził go na stole, to znaczyło, że był jego daniem?
<link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... le+Cursive" rel="stylesheet"><style>.mrumagic46 {border-spacing: 1.5mm; margin-top: 20px; margin-bottom: 20px;}.mrumagic46 td {vertical-align: top;}.wielka46 {width: 130px; outline-offset: -3px; outline: solid 1px #999; }.mruczanka46a, .mruczanka46b {font-family: 'cedarville cursive'; font-size: 12px; line-height: 15px; color: #a37b54; text-transform: none;}.mruczanka46b {margin-left: 22px; margin-top: -5px;}.forphil46 {width: 130px; padding: 2px 0px 1px 1px; border-top: solid 1px #999; font-family: calibri; font-size: 9px; line-height: 10px; color: #666; letter-spacing: 1.8px; text-align: justify; text-transform: none;}.mru46 {color: grey; text-decoration: none; font-size: 6px; line-height: 10px; position: relative; margin-left: 110px; opacity: 0.8;}</style><center><table class="mrumagic46"><tbody><tr><td><img class="wielka46" src="https://64.media.tumblr.com/f58711e496e ... d><td><div class="mruczanka46a">Tell me, do I get blessed</div><div class="mruczanka46b">or do I get cursed?</div><div class="forphil46">Liar beyond that light, we fade in to reality, between these lies, we dive into this real life. And I walk like a lion, I’m making my own history. I don’t know answers, I just go my own way</div><a href="https://armia-mruczanki.tumblr.com" class="mru46">[mru]</a></td></tr></tbody></table></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

 Można się było zacząć zastanawiać kto tu właściwie zostaje wykorzystany. Quinn tylko wpadł w odwiedziny, zwabiony jedzonkiem, a kurduplasta gwiazdka zaczęła wyjeżdżać z jakimiś podtekstami i wreszcie zaczęła prowokować wprost. I teraz go obmacywała. Jeszcze na dodatek to Jiang zaczął, ładując mu się z zadkiem na kolana i wędrując po nim rękami. A może to się zaczęło w momencie, w którym Chińczyk sprawdzał sobie niewinnie muskuły ratownika?
 Odruchowo wtulił się w Quinna, nie chcąc przypadkiem wylądować na ziemi, gdy ten się podniósł. Chyba ostatnie, czego im było teraz potrzeba, to rozbity o brzeg stołu łeb Jingyi. Jego koordynacja ruchowa teraz miała wątpliwą jakość i próbując się ratować przed jakimiś urazami mógłby sobie najpewniej wyrządzić jeszcze większą krzywdę. Trzeba było zaufać Blue, ale ten też w planach nie miał rzucania celebrytą. A raczej nie tak, żeby go specjalnie uszkodzić.
 Cokolwiek chciał zrobić Lucky, Ji-Ji odpowiedział na ten uśmieszek własnym. Takim, który wyglądał, jakby jeszcze zamierzał bezgłośnie pyskować i wyrazić własną bezczelność. Bo przecież wszystko szło po jego myśli i tak naprawdę to Queenie był tu posłuszny. To wcale nie tak, że wyglądało zupełnie na odwrót i to on wylądował na stole, przeniesiony jakby nic nie ważył. Tak brzmiał plan. Nawet jeśli nie było żadnego planu i całość wyszła dość spontanicznie. Może ta lekka złośliwość, jakby wciąż czuł, że ma odrobinę władzy, była kolejną sztuczką na prowokację?
 Oparł dłonie o blat, nie opierając się szarpnięciu. Na szczęście nie liniał jak stary szal z lisa, więc nie miał co protestować przeciwko takiemu traktowaniu. W tej chwili zresztą nie dbał o to, co się stanie z jego kudłami, ani tym bardziej nie zamierzał się przejmować jakimiś śladami na ciele. Te się zawsze dało jakoś zamaskować, żeby nie wywoływać nowych plotek, albo wręcz przeciwnie – z dumą wyeksponować i nakarmić publikę jakąś aferą, patrząc jak wychodzą z siebie, rzucając jedną teorią za drugą. To będzie problem trzeźwego Ji. Teraz pozwalał na oznaczenie się jak własności, wydobywając z siebie ciche westchnienie. Rozkaz zachowania milczenia obejmował chyba tylko mówienie, o innych dźwiękach nic Blue nie powiedział!
 I mógł zostać deserem. Tylko pytanie czy był odpowiednio słodki.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

 Nawet nie mógł tego wszystkiego zwalić na alkohol. Może i był zamroczony, ale teraz? Ledwo się skleili, a miał wrażenie, że instant przetrzeźwiał. Jeżeli miał zacząć obwiniać kogoś, a raczej coś, to raczej ten dziwny magnetyzm Jianga, o który wcześniej go tylko podejrzewał, a którego i tak próbował się wyprzeć. A raczej wyprzeć się faktu, że na niego też to działało.
 Ostemplował Jianga w kilku miejscach, tym samym go sobie w pewien sposób przywłaszczając. Widocznie i wyraźnie przywłaszczając. Może i nie było to dla reszty tak czytelne do kogo należał (nawet jeśli miałoby się to sprowadzić tylko i wyłącznie do tego jednego razu), ale sam celebryta już dokładnie wiedziałby do kogo należą te osobliwe podpisy. Tak czy siak po zaznaczeniu, że tu był oderwał się od jego szyi i przeniósł w kierunku ucha chłopaka, wcześniej robiąc tylko krótki przystanek na jego ustach, możliwie żeby mu przypomnieć, żeby był cicho. Chociaż absolutnie nie przeszkadzało mu to, że wydawał inne dźwięki niż słowne „chujowy z ciebie lider, szefowie tak nie robią”. Wszystko to, co wskazywało na to, że podoba mu się sytuacja, w jakiej się znalazł było jak najbardziej wskazane. Może i był wzrokowcem, ale działał też na słuch. Nawet bardzo.
 Przeniósł się na płatek jego ucha, z tej strony, którą sobie odpowiednio już wyeksponował, by w pierwszej kolejności musnąć je wargami, a potem zacząć pieścić językiem, od czasu do czasu, delikatnie go przygryzając. Grzał go swoim ciepłym, nieco nieregularnym oddechem – w końcu nie wyciszył się całkowicie po wcześniejszej wymianie płynów. W tym samym czasie ręka, która służyła mu za punkt podparcia, przesunęła się bliżej dupska celebryty, by bezpardonowo przesunąć po sławnym tyłku. Pewnie niejedna i niejeden chciałby pomacać! Quinn pewne też miał ochotę, tyle tylko, że on to faktycznie zrobił. Z pobocza dupy przesunął się powoli na udo chłopaka. Zwolnił też chwyt na jego włosach, bo przecież szkoda kudłów celebryty. Złapał za to go za szyję tym razem, za jego gardło. W razie, gdyby miał ochotę się rozgadać, to musiał liczyć się z tym, że chwycił go i to nielekko. Ale też bez większej przesady, za zabójstwo nie zamierzał iść siedzieć. Jeszcze musiałby pójść do sądu i się bronić historią, że jego pies wdepnął na pszczołę. Plus fejkowy płacz. Poza tym Jiang miał inny problem z oddychaniem, niż ucisk na gardle, bo ledwie to się stało, a ratownik znów przycisnął swoje usta do jego, na nowo wpraszając się z językiem między jego wargi. Odruchowo zacisnął dłoń palce na jego udzie, wczepiając palce w niego.
 Tak szczerze to mimo tego, że przed chwilą dosłownie go nakarmiono to zaczynał robić się głodny. Tyle tylko, że nie było to coś, co pewnie dało się załatwić kurczakiem czy innym kebabem, nie wiadomo jak dobrze przyrządzonym. To nie tak, że Jiang jakoś źle gotował. Bardziej kwestia tego, że to na niego najwyraźniej miał smaka. A podobno i tak apetyt rośnie w miarę jedzenia.
<link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... le+Cursive" rel="stylesheet"><style>.mrumagic46 {border-spacing: 1.5mm; margin-top: 20px; margin-bottom: 20px;}.mrumagic46 td {vertical-align: top;}.wielka46 {width: 130px; outline-offset: -3px; outline: solid 1px #999; }.mruczanka46a, .mruczanka46b {font-family: 'cedarville cursive'; font-size: 12px; line-height: 15px; color: #a37b54; text-transform: none;}.mruczanka46b {margin-left: 22px; margin-top: -5px;}.forphil46 {width: 130px; padding: 2px 0px 1px 1px; border-top: solid 1px #999; font-family: calibri; font-size: 9px; line-height: 10px; color: #666; letter-spacing: 1.8px; text-align: justify; text-transform: none;}.mru46 {color: grey; text-decoration: none; font-size: 6px; line-height: 10px; position: relative; margin-left: 110px; opacity: 0.8;}</style><center><table class="mrumagic46"><tbody><tr><td><img class="wielka46" src="https://64.media.tumblr.com/f58711e496e ... d><td><div class="mruczanka46a">Tell me, do I get blessed</div><div class="mruczanka46b">or do I get cursed?</div><div class="forphil46">Liar beyond that light, we fade in to reality, between these lies, we dive into this real life. And I walk like a lion, I’m making my own history. I don’t know answers, I just go my own way</div><a href="https://armia-mruczanki.tumblr.com" class="mru46">[mru]</a></td></tr></tbody></table></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

 Na trzeźwo pewnie nawet by o tym nie pomyślał. Albo raczej pomyślałby i szybko wybił sobie z głowy, bo dotarłoby do tego, jak bardzo pozbawione jest to sensu i jakichkolwiek szans na powodzenie. I przede wszystkim – nawet by nie umiał tego zainicjować. Jego odwaga miała swoją granicę, a jak do niej docierał to system mu się awaryjnie wyłączał. Poniekąd dalej był takim niewinnym dzieckiem bez jako takiego doświadczenia, które za bardzo o tych sprawach nie myślało. A jak pojawiały się jakieś podteksty to zaczynał się peszyć, jakby to było jakieś wielkie halo.
 Kierowany instynktem i własnymi zachciankami mógł się po prostu oddać tym pieszczotom, płynąć z prądem i o niczym nie myśleć. Myślenie zresztą na tę chwilę nie miało większego sensu i mogłoby narobić więcej szkód niż pożytku. A poza tym to pewnie by bolało, bo trybiki w głowie się poluzowały i nie zamierzały w najbliższym czasie wracać na swoje miejsce z tego nagłego urlopu. Pomagało to w zachowaniu ciszy. Względnej, bo jednak ciche westchnięcia czy pomruki wywoływane dotykiem Quinna wciąż były jakimiś tam odgłosami. Zamknięty był, poniekąd. Chociaż to, co Lucky zrobił za chwilę, wyglądało, jakby miał na myśli całkowitą ciszę.
 Rozchylił lekko wargi i spojrzał na twarz ratownika spod niemalże zamkniętych powiek, kiedy ręka wylądowała na jego gardle. Przebiegł go lekki, dość przyjemny dreszcz, zrobiło mu się jakoś tak gorąco. Nie przypuszczał, że groźba uduszenia mogła mu się tak spodobać – miał niemałą niespodziankę i to raczej z tych miłych. Albo to po prostu alkoholowe lekceważenie zagrożenia. Gdyby tylko palce zacisnęły się mocniej, za nic w świecie nie byłby w stanie się wybronić. Idealne warunki do morderstwa ze strony antyfana. Wykasuje wiadomości z telefonu, wytrze odciski palców. Jedyny problem mogłaby stanowić sierść Ramena, chociaż czy śledczy przeczesywaliby całe Seattle w poszukiwaniu tej jednej konkretnej shiby, żeby rzucić oskarżenia na jego właściciela? Chociaż dobra. Jingyi był teraz też nieco ośliniony. Materiału genetycznego trochę jednak było, więc chyba nie powinien się obawiać zostania ofiarą zabójcy.
 Może pozycja deseru wyeksponowanego na stole jak do jakiejś sesji fotograficznej była dość wygodna i Jiang mógł sobie tak grzecznie siedzieć, odwzajemniając kolejny z pocałunków, ale nie byłby sobą, gdyby tak usiedział dłużej w jednym miejscu w jako takim bezruchu. Jedną dłoń położył na dłoni Quinna, która spoczywała na jego udzie, drugą woląc się na wszelki wypadek dalej podpierać, bo jak nic prędzej czy później choćby chwilowo straciłby równowagę. Zwłaszcza w przypadku jakiegoś nieoczekiwanego zawrotu głowy, na przykład od zbyt małej ilości tlenu. Korzystając jednak z drugiej wolnej i dość wygimnastykowanej nogi, przesunął palcami po udzie Blue, żeby zaraz niby to tak przypadkiem prześliznąć się stopą w bok. I to raczej nie było w kierunku biodra, a zdecydowanie w drugą stronę. Udawał jednak niewiniątko, zdane na łaskę i niełaskę liderującego starszego kolegi. A to, że nieco mocniej naparł śródstopiem na ciało Quinna to było tylko ostrzeżenie, że jak go spróbuje udusić, to dostanie bolesnego kopa w czułe miejsce. Mhm, ta, jasne. I na pewno właśnie taki był przekaz, kiedy wykonywał ruchy przypominające lekkie masowanie. Oczywiście, że chodziło o taką groźbę. Wcale nie o to, że by się mógł mu oddać choćby tu, teraz, na tym stole. Gdzieżby. Przecież Jingyi nigdy by czegoś takiego nie zrobił!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

 Rozpędzony niczym lokomotywa! Za siebie się nie oglądał, nie rozprawiał o za i przeciw, tylko brnął naprzód ku wspólnej zabawie. I feel train to you, czy coś takiego. W tym momencie na pewno.
Tylko na moment się zatrzymał, kiedy wyczuł, że celebryta to w razie czego jest gotowy do obrony. Nie planował się jednak wycofać. Zaraz po tym, jak jego wzrok spadł na dół, by obadać sytuację, znów patrzył na swojego partnera w zbrodni. Kącik ust ratownika podniósł się w dość wymowny półuśmiechu. Nie to, żeby go to wszystko w jakiś sposób rajcowało, ale… Ale tak, to raczej było to. Choć zdecydowanie bardziej wolał być zagrożeniem, zgrabnie określanym jako top, niemniej odpowiadało mu, jak o tę dominację musiał jednak powalczyć. Chociaż to dopiero zaczątki, ciężko było mówić o dominacji, chociaż w tym rozkładzie to chyba było widoczne.
 Dreszcz ekscytacji, kolejny już w przeciągu tych kilku minut, przebiegł przez jego grzbiet, spinając na nim wszelkie mięśnie. Była to reakcja, na przedstawioną mu groźbę. Chociaż chyba nie przyniosła ona oczekiwanego skutku, bo zamiast się obawiać, tylko jeszcze bardziej zainteresował się swoim kolegą. Choć rozluźnił palce na jego szyi, a to tylko po to, by przesunąć nimi w dół, po jego ciele, kierując się do boku. Krawędzie górnej warstwy ubrania celebryty schwycił sprawnie w dłonie, by szarpnąć ku górze i zdjąć. Gdzie garderobę odrzucił to nawet nie wiedział. Istotne, że na bok. Teraz mógł swobodnie przebiec palcami po odsłoniętej skórze gospodarza.
 Dał sobie, także i jemu chwilę na złapanie oddechu. A to tylko dlatego, żeby potem na nowo wpakować się mu między wargi ze swoim językiem, raz kolejny zatykając go dla pewności. Żeby przypadkiem nie zachciało mu się gadać. Była to też dobra dywersja dla tego, co robiły jego rozbiegane rączki, bo te sprawnie rozpracowywały zapięcie przy spodniach chłopaka. Niby nic, no przecież. Ściągać ich i tak nie zamierzał, to byłoby niewygodne w tym ustawieniu. To była inwestycja w plany na przyszłość, w dodatku nie tak bardzo odległą.
 Jedna z zabłąkanych rączek Quinna, zaraz po tym, jak poradził sobie z portkami celebryty, posłużyła za podparcie dla ratownika, znów na blacie, za to druga za bardzo nie opuściła swojego posterunku, bo niespiesznie przewędrowała po tym charakterystycznym wybrzuszeniu na spodniach chłopaka, na którym zacisnął powoli palce. To rozpinał po to, żeby szturchać go przez materiał. Potrzebował jeszcze chwili, bawił się z kolegą, najwyraźniej próbując go podjudzić. Zupełnie jak on. Ale myślami zastanawiał się już, gdzie by go sobie rzucić. Bo gdzieś na pewno.
<link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... le+Cursive" rel="stylesheet"><style>.mrumagic46 {border-spacing: 1.5mm; margin-top: 20px; margin-bottom: 20px;}.mrumagic46 td {vertical-align: top;}.wielka46 {width: 130px; outline-offset: -3px; outline: solid 1px #999; }.mruczanka46a, .mruczanka46b {font-family: 'cedarville cursive'; font-size: 12px; line-height: 15px; color: #a37b54; text-transform: none;}.mruczanka46b {margin-left: 22px; margin-top: -5px;}.forphil46 {width: 130px; padding: 2px 0px 1px 1px; border-top: solid 1px #999; font-family: calibri; font-size: 9px; line-height: 10px; color: #666; letter-spacing: 1.8px; text-align: justify; text-transform: none;}.mru46 {color: grey; text-decoration: none; font-size: 6px; line-height: 10px; position: relative; margin-left: 110px; opacity: 0.8;}</style><center><table class="mrumagic46"><tbody><tr><td><img class="wielka46" src="https://64.media.tumblr.com/f58711e496e ... d><td><div class="mruczanka46a">Tell me, do I get blessed</div><div class="mruczanka46b">or do I get cursed?</div><div class="forphil46">Liar beyond that light, we fade in to reality, between these lies, we dive into this real life. And I walk like a lion, I’m making my own history. I don’t know answers, I just go my own way</div><a href="https://armia-mruczanki.tumblr.com" class="mru46">[mru]</a></td></tr></tbody></table></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

 Zmrużone oczy, ostrzegawczy, a zarazem zachęcający uśmieszek wymalowany na twarzy Chińczyka. Nie zamierzał się bronić, choć mógł. Jako tako, chyba. Turlając się po podłodze jak w gatunku soulslike, bo raczej za daleko by nie uciekł w obecnym stanie. Do uciekania było mu zresztą daleko, za bardzo podobała mu się obecna sytuacja. Siedzenie na blacie, na podwyższeniu, jak jakiś wyjątkowo ładny eksponat, który najwyraźniej przyciągał też sporo uwagi. A Jiang bardzo, bardzo lubił być w centrum uwagi.
 Nadal grzecznie współpracował, unosząc ręce i pozwalając się pozbawić koszulki. Stawianie oporu niosło ze sobą zagrożenie uszkodzenia odzieży, a to, w co się przebrał po powrocie do domu i prysznicu, raczej nie zasługiwało na niemiłe traktowanie. To nie były jakieś luźne, domowe ciuchy, w których wyglądał jak typowy pracownik biurowy, który mocno się zasiedział na pracy zdalnej. Nawet nie planując niczego poza nakarmieniem miejskich służb medycznych z ewentualnym pogadaniem o bzdurach, podświadomie założył coś prezentującego się… no po prostu godnie (nie mylić z „głodnie”, to by było raczej przeciwieństwo).
 Nieznacznie zadrżał pod dotykiem Quinna, prężąc się niczym modelka podczas sesji zdjęciowej czy dama malowana przez portrecistę. Oparł na moment dłonie o drewno za plecami i odchylił się trochę, próbując uspokoić szybki oddech, który nadrabiał niedostatki w tlenie. Wzrok Azjaty utkwiony był w oczach ratownika, a żeby go jeszcze bardziej zachęcić do zabawy, przygryzł dolną wargę i ponownie zaczepił go stopą. Nie planował zabierać mu jego roli topa, choć teraz mógł robić się nieco bezczelny i, kto wie, gdyby nie został zmuszony do posłuszeństwa, może i by próbował być tym nieco bardziej dominującym, rządzącym się bottomem. Aczkolwiek wciąż jeszcze mógł zmienić swoje plany
 Przymknął powieki, oddając się kolejnym pocałunkom. Jedna z dłoni wsunęła się we włosy Blue, ale po chwili zsunęła się na jego kark, łagodnie drapiąc skórę wraz z cichym pomrukiem, który wydobył z siebie pod wpływem kolejnego dotyku. Nie do końca świadomie druga ręka powędrowała do dłoni, którą Quinn się podparł, a palce przesunęły się po jego skórze – delikatnie, jakby go właśnie smyrnął motyl.
 Gdziekolwiek Lucky chciałby go rzucić, Jingyi przyjąłby te miejsce z przyjemnością. Chyba, że skończyłoby się na porzuceniu, to wtedy na pewno nie omieszkałby przypomnieć, że potrafi mówić i przede wszystkim wyrażać niezadowolenie.

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”