WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- No powiedz. – po tych słowach, trącił dziewczynę lekko w bok. Zaczęła, to niech skończy. Naprawdę był ciekaw, co chciała powiedzieć, dlatego szykował kolejnego kuksańca.
- Czyli mówiąc krótko, lepiej nic na Ciebie nie wylewać. – stwierdził, doskonale zdając sobie sprawę o swoim szczęściu oraz tego, że czasami poruszał się niczym słoń w składzie porcelany. Bardzo często różne napoje lądowały na jego ubraniach. Kilka razy plamy soku porzeczkowego zdobiły białe bluzy Woojina, który od razu czuł zażenowanie. Czasem miał wrażenie, jakby miał dziurawą szczękę wraz z dłońmi.
- Latałem po mieście i szukałem złoczyńców. Jak chcesz, mogę Ci pokazać filmik. – odrzekł z uśmiechem. Doskonale wiedział, że ten filmik był głupi, bo atakował śmietniki oraz przedstawiał się jako nieznajomym Niesamowity T, ale mimo wszystko, potrafił poprawić Jinowi humor. Po tym incydencie oczywiście obiecywał sobie, że więcej nie pije, ale ta cała przerwa trwała mniej więcej cztery trzy dni. Sukces jakich mało normalnie.
- Te chuje nie wiedzą, co tracą. Zobaczysz, kiedyś ktoś się do Ciebie odezwie. – odparł, uważając, że wytwórnie zasługiwały na takie określenie, skoro olewały talent Song. W dodatku naprawdę chciał pomóc dziewczynie, by wypowiedziane ,,kiedyś”, nie trwało stu lat.
- To ostatnia porcja. Myślisz, żeby dać mu trochę na śniadanie czy lepiej, żeby był na czczo przed wetem? – chyba bezpieczniej, żeby pojechał, nie jedząc wcześniej, ale z drugiej strony, Jin chciał, aby Ziomek choć trochę skubnął karmy, nim opuszczą dom.
- Gotowa? – spytał Tae Jimin i gdy z jego dłoni zniknęła karma, poszedł po smycz, która w zestawie miała obróżkę, a następnie zapiął ją na szyi czworonoga. Smyczka była bajerancka, gdyż posiadała funkcję regulowania długości oraz blokady. Podniósł się z przykucu i spojrzał w kierunku, gdzie stała Song.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— Powiedziałam, że niiiic — warknęła Jimin, nic więcej właściwie nie myśląc i wywróciła oczyma — nie męcz tematu, bo jak ja Cię walne to porządnie — syknęła, popychając chłopaka w bok. Nie było to nic bolesnego, ale nie lubiła kuksańców, a jeszcze bardziej jak ktoś próbował wydobyć z niej informacje, których nie miał szans dostać. Przecież nie powie mu, że jest oczarowana jego słowami. To byłoby totalnie nie w jej guście. Jimin i powiedzenie, że ktoś zrobił na niej wrażenie? Dobre sobie.
— Lepiej ze mną nie zadzierać, na przykład sprzedając mi kuksańce — dodała, zaraz na słowa chłopaka o oblewaniu i pokręciła niechętnie głową. Naprawdę chłopak ją mocno irytował, a z drugiej strony niezbyt. Nie potrafiła sobie tego poukładać. Chciała i nie chciała, a im dłużej czasu przy nim spędzała, tym robiła się bardziej... mila? Ciepła? Kto to właściwie wie.
— I co złapałeś jakiegoś? — spytała ironicznie i aż pokręciła głową. Chciała? Oczywiście, nawet jej zachęcać nie musiał, ale czy on tego chciał? Tego już nie była pewna — nie wiem, czy chcesz, żebym to widziała. Będę się z tego długo wyśmiewać — powiedziała mu całkiem wprost. Pewnie byłaby na tyle złośliwa, że potem zrobiłaby mu zdjęcie, a potem stworzyła z milion memów. Takie umiejętności z informatyki jeszcze posiadała. Zresztą sama jeszcze parę lat temu dokuczała swoim znajomym, nie mówiąc już o większości nauczycieli.
— Nikt nie chce smętnych artystów, wolałabym tworzyć muzykę — rzuciła luźno, patrząc przez dłuższy moment na Jina. Lubiła produkować i pisać. Jimin nie nadawała się do bycia w świetle reflektorów. Dużo bardziej wolałaby się schować. Jeszcze jej przeszłość wyszłaby do opinii publicznej. Bardzo rozważnie podejmowała decyzję, zdecydowanie bardziej wolałaby być zamkniętym w swoim studiu muzykiem.
— Tak — odparła, zarzucając kaptur na głowę i została naczelnym dresem Belltown. Wystarczyło się jeszcze trochę pobujać, a każdy ściągałby przed nią czapkę z głowy — po rozumiem Shrek? — spytała, kiedy byli już na dworze. Stanęli właśnie pod jakimś drzewkiem, kiedy Ziomek postanowił usiąść na tronie, inaczej mówiąc zrobić dwójeczkę — a siateczki do kupy masz? — spytała, widząc wychodząca z psa rzeźbę. Cóż, muszą się zmierzyć z gównianą sprawą, a Song nie miała nawet chusteczek. Chociaż starsza pani już łupała na nich wzrokiem, widocznie monitoring osiedlowy nawet w Seatlle dobrze działa.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- No Jimin no, tak nie wolno. - powiedział, przewracając oczami. Oho. Okej, nie dał jej kuksańca, tylko dźgnął ją palcem w udo, jakby to miało pomóc. Wiedział, że porywał się z motyką na słońce i pewnie zaraz oberwie, ale trudno.
Jin musiał przyznać, miała twardą skorupę. Chociaż podczas tego wieczoru, pokazała, że potrafiła się jej na moment pozbyć. Tae zmrużył oczy.
- Dobrze, dobrze. - chociaż i tak ją dźgnął może ze dwa razy, nim to powiedział.
- Można tak powiedzieć...i spoko. Gdybym nie chciał Ci tego pokazać, to bym nawet o nim nie wspomniał. - odparł, zgadzając się tym samym na odtworzenie filmiku.
- Pokażę Ci go przed filmem. - dodał. Jasne, mógł go pokazać teraz, ale skoro, tak czy inaczej, będzie włączał kompa, nie widział zbytnio wielkiego sensu. Czy przejmował się wyśmiewaniem? Nie. Kiedyś by go to obeszło, ale teraz tylko latało koło nosa. Co innego, jeżeli ktoś robił to codziennie i specjalnie, ponieważ Jin wtedy aktywował swój tryb wkurwienia.
- Pochwal się kiedyś twórczością, okej? Zresztą hej, nigdy nie mów nigdy! - odrzekł, posyłając Jimin ciepły uśmiech oraz chcąc ją w ten sposób pokrzepić. Nagle, jakby wpadł na pewien pomysł, że aż mu oczy błyszczały.
- Jakbyś kiedyś chciała, możemy dla zabawy zagrać coś razem, ja na perkusji, Ty na gitarze ze śpiewem. - zaproponował, uderzając o swoje uda, odzwierciedlając tym samym uderzanie o talerze. To rzecz jasna była luźna propozycja. Tylko, jeżeli faktycznie się zgodzi, będzie musiał kilka razy pograć dla przypomnienia.
Skinął głową, kiedy usłyszał pytanie o oglądanie filmu po spacerze.
Idąc, Jin kilka razy ,,przypadkiem" otarł się ręką o rękę Jimin.
- Eee... - szybko zaczął przeszukiwać kieszonki, po czym walnął się w czoło, czyniąc tym samym pięknego facepalma.
- Zapomniałem o nich. Zaczekaj tu, bo ta baba zaraz zadzwoni po straż miejską albo policję. - po tych słowach pobiegł do domu, jakby go gonili. Otworzył drzwi z impetem, a z kuchni zgarnął woreczki oraz butelkę wody. Potem zamknął drzwi, przekręcając kluczyk dwa razy i wrócił do Ziomka i Jimin. Nabrał powietrza, by nie musieć wdychać tego jakże pięknego zapachu, a następnie spakował prezencik do worka.
- Nie mówiła nic, prawda? - spytał, rozglądając się za śmietnikiem, którego akurat w pobliżu nie było. Cholera. Czując ogromne pragnienie, odkręcił butelkę i wziął kilka potężnych łyków. Gdy skończył, podstawił butelkę przed twarz Song, sugerując, że jeżeli też chciała, mogła się poczęstować.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— Co tak nie wolno? — spytała, unosząc ton swojego i jeden z paliczek chłopaka złapała w trakcie dźgania. Czasem Jimin wydawała się być straszna — Jin, czy ma Ciebie pobić dziewczyna? — uniosła dwie brwi, puszczając dłoń chłopaka. Za to go walnęła przez głowę, a potem założyła rękę na rękę. Musiała zacząć ten swój wywód — Ty też mi na pewno wszystkiego nie mówisz, nie wierzę, że nie zdobyłeś się na powiedzenie: Jimin zdejmij tę koszulę, więc mnie teraz nie zaczepiaj, ty... ty... zaczepiolu ty. Myślisz, że nie widzę, jak zjadasz mnie wzrokiem? — a tego nie powiedział, więc ona też nie musiała mu się w ogóle tłumaczyć. Zwłaszcza że mówienie o uczuciach było dla niej nie do przejścia. Trochę zachowywała się jak kot. Może była właśnie usposobieniem tych zwierząt. Kiedy sam chciał podejść, był najukochańszy, ale jeden nieprawidłowy dotyk i zaraz uciekał.
— Dobrze, a będę mogła nagrać najlepsze momenty? — spytała słodkim głosem, ba nawet zatrzepotała wachlarzem swoich rzęs — Będę je puszczać, gdy będzie mi źle — dodała, nadymając delikatnie policzki. Liczyła na to, że chłopak się zgodzi i nagra swoje najlepsze momenty. Sama aż się zastanawiała, w jaki sposób będzie to wyglądało, ale jedno chciała wiedzieć - musi to mieć.
— Komu? — spytała całkiem wprost — ty zdajesz sobie sprawę, że z moim usposobieniem nie byłabym najlepszą idolką? — chociaż gwiazdą w Stanach mogłaby zostać skandal za skandalem by chodził. Producent byłby zadowolony, media zadowolone, a liczby na social mediach też by się zgadzały. Tylko Song nie miała zamiaru wywlekać całego życia na wierzch.
— Czy ty proponujesz założenie zespołu? — uniosła jedną brew, bo nie do końca widziała wspólne granie z kimkolwiek. Chociaż może potrzebowała kogoś przy sobie, wtedy nie popsułaby sobie gitary. Musiałaby to poważnie wziąć pod uwagę, a przy Tae jej wizerunek też powinien być trochę łagodniejszy.
— A potem się dziwisz, że nazywam Cię głupkiem — rzuciła luźno po tym pytaniu, chwytając smycz psa. Do tamtej pani mocherówki kiwnęła parę razy głową i po jakimś czasie pokazała środkowy palec, aż się kobieta schowała. Akurat chwilę później Jin do niej wrócił, uśmiechnęła się szeroko. Cóż, sprzeda mu dobre gadane — powiedziała, że Azjatów do tej dzielnicy nie wpuszczają i mam wracać do Chin — odparła szorstkim, obrażonym głosem, jakby naprawdę to ją dotknęła. Po dłuższej chwili uśmiechnęła się szeroko — a jej na to, żeby uważała na moje ziomeczka, bo trenuje gołębie i zesrają się na jej okno — dodała z wielkim uśmiechem na ustach, wkładając sobie kosmyk włosów na ucho. To tez nie była taka do końca wymyślona historyjka, bo faktycznie takowy ziomeczek od gołębi istniał.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Zaczynać....i nie kończyć. - znaczy czysto teoretycznie, można by było przyjąć, że to całe ,,Jin?", nie miało żadnej kontynuacji, ale z tego, co Tae pamiętał, gdy ktoś kogoś pytał, to zazwyczaj padała odpowiedź. Dlatego jednak nie planował cofać swoich słów.
- Wolałbym nie. - szczególnie że pewnie miała wszystko tak obcykane, że jeden ruch i umarł. Aż sobie zaczął wyobrażać, jak przychodzi po niego mroczny kosiarz. Ciekawe, czy moglibyśmy się zaprzyjaźnić... przestał myśleć o kosiarzu, gdy założyła mu rękę na rękę. Trochę niczym pani policjantka. Oczywiście próbował rozluźnić uścisk, lecz zaraz jego skupienie przeszło na słowa dziewczyny.
Przełknął ślinę. Czyli jednak było to widać. Cholera.... Jednak słysząc, że został nazwany zaczepiolem, parsknął śmiechem.
- Jesteś pierwsza, która mnie tak nazwała. - powiedział, uważając to, za całkiem urocze. Przynajmniej nie nazwała go tępym chujem lub suką, która ma pizdę na żetony. Chociaż to drugie też powodowało, że Jinowi chciało się śmiać.
- Hmmm......-Nie.- Dobra. - wzruszył ramionami.
- Mogę Ci po prostu przesłać cały. - dodał, bo wtedy wystarczyło tylko podłączyć jej telefon do kompa i myk, CTRL-C, CTRL-V i koniec roboty. Czemu się zgodził? Bo był głupi. A może raczej głupio zauroczony? Co więcej, gdzieś tam w środku, miał nadzieję, że ten filmik faktycznie będzie poprawiał Jimin humor.
- Nie wiem. Nie znam się zbytnio na agencjach, za to, mogę Ci powiedzieć o firmach związanych z komputerami. - wyjaśnił, bo agencji kojarzył tylko kilka, a pewniej się czuł, albo raczej mógł powiedzieć więcej, jeżeli temat dotyczył sprzętów komputerowych lub samochodów.
- Może jednak by przeszło...ale dobra już. Skoro mówisz, że nie... - dodał po chwili, bo czuł, jakby kopał pod sobą naprawdę głęboki dół, do którego wejdzie, a Jimin go zakopie. Trochę niczym na plaży.
Usłyszawszy pytanie dotyczące założenia zespołu, przyjął pozycję myśliciela.
- Nie no...najpierw zwykłe granie i gdyby dobrze nam poszło, wtedy może faktycznie, moglibyśmy pomyśleć o zespole. - odparł zgodnie z tym, co ułożył sobie w głowie. Z drugiej strony, pewnie mieliby różne przygody, gdyby faktycznie ogarnęli zespół.
Przewrócił oczami i pokręcił głową, ale już odpuścił sobie komentowanie tego.
Jin aż wypluł przed siebie wodę, którą miał wewnątrz jamy ustnej. Spokojnie, dał radę nie opluć Jimin. Oprócz tego wybuchnął prawdziwym śmiechem. Co jak co, ale piękną odpowiedzią dziewczyna zarzuciła.
- Masz ziomeczka od gołębi? Wow...to widzę ładną pogawędkę sobie urządziłyście.
Skoro Song nie skorzystała z napicie się wody, Jin zakręcił butelkę.
Gdy wracali do mieszkania, Jin wyrzucił po drodze pięknie pachnący prezent i dostrzegł rozwiązaną sznurówkę w bucie dziewczyny. Westchnął, a następnie kucnął przed nią. Bez słowa zawiązał jej buta, bardzo mocno. Drugiego na wszelki też poprawił. Wstał i zaczął iść, gapiąc się przed siebie.
- Poleciałbym kiedyś do Chin. - powiedział tak totalnie od czapy. - Zresztą wiele miejsc chciałbym odwiedzić. - sprostował, a nawiązał do Chin, ponieważ tam kazała wracać Jimin, sąsiadka Jina. Szedł i kopał kamyczek, który akurat wpadł mu pod nogi.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— A ty tak nie robisz? — spytała, unosząc jedną brew. Za dobrze znała już chłopaka, żeby mu odpuścić. Sam też nie dopowiadał niektórych kwestii, co budziło w przypadku Jimin jawny sprzeciw. Tylko ona tego nie pokazywała. Wolała ukryć to w samej sobie — cykasz się? Kurczak z Ciebie? I to taki tchórzliwy? — nie, nie dziwiła mu się, ani na moment. Właściwie to bardzo się ucieszyła. Dlaczego? Jakoś nie miała weny, by bić akurat Jina. Tak, faktycznie go polubiła, a nie za każdym razem bicie kogoś sprawia jej przyjemność. W większości budowała w takich sytuacjach swoją markę. Osoby. która nie da się pokonać.
— Bo ja i to moje słowotwórstwo — wyćwierkała Jimin, poprawiając sobie włosy. Tak potrafiła składać naprawdę to różne zdania w całość. Wcale się nie zdziwiła, że nikt go tak nie nazwał. Czasami gdy jej czegoś brakło, potrafiła rzucić randomowym stwierdzeniem. To zawsze budowało jej wizerunek w oczach odbiorcy.
— Jesteś tego pewien? Przecież będę się z ciebie śmiać — no nie miała żadnych znaków stop. W takich momentach pchała do przodu. Taki ułamek niewątpliwie byłby dla niej czymś, czego mogłaby się uczepiać w przepychankach słownych. Szczerze nawet nie miała zamiaru tego ukrywać. Postąpił dosyć fair w stosunku do chłopaka. Powiedziała mu wprost jak jest.
— Wyobrażasz sobie, żebym naskoczyła na jakiegoś reportera? — spytała, wpatrując się w chłopaka dłuższą chwilę z poważna minę. Taki scenariusz też powinien brać pod uwagę — albo jak zaczęłabym go wyzywać od kretynów? Albo sprzedała mu liścia za niezręczne pytanie?— z tego to się nawet zaśmiała. Niektórzy reporterzy faktycznie zasłużyliby na takie pytanie bez żadnego sprzeciwu. Czasami zachowywali się jak sępy, które zamiast padliny jedzą nieszczęście innych ludzi.
— Ty i ja to raczej duet — poprawiła chłopaka, bo była faktycznie tylko oni — chyba że jeszcze kogoś znajdziesz — rzuciła bardzo luźno Song, ale nie spodziewała sie niczego nadzwyczajnego usłyszeć. Mimo wszystko Jin był amatorem. Ona powoli szykowała coraz to odważniejsze kroki, ale dalej była amatorką na poziomie zaawansowanym, chociaż dalej amatorką. Czasem zastanawiała się nawet, czy nie zrobić jakiejś krótkiej muzyczki, do reklamy pasty do zębów.
— Raczej to był rodzaj pogróżek, uważaj, bo wyślę na Ciebie gołębie — odparła, wzruszając na moment ramionami. Tak, miała ziomeczka od gołębi, a one bardzo potrafiły popsuć dzień monitoringowi osiedlowemu. W końcu osrany balkon i okna to nie jest łatwa rzecz do posprzątania. Jak Tae tak chciał, to zaraz on dostanie specjalną paczkę.
Parę prazy mrugnęła oczyma, kiedy chłopak ukucnął. Nie do końca zrozumiała, co się dzieje przez moment.
— Dzięki — bąknęła Jimin, odwracając wzrok. Takie rzeczy chyba najbardziej dziwiły ja w chłopaku. Był dobry, aż za dobry. Dla niej to było coś, czego nie była w stanie pojąć — Mi wystarczą Stany — rzuciła luźno i sama w trakcie tego uroczego spaceru parę razy "otarła" się ręką o dłoń Tae — nie ciągnie mnie w ogóle do Azji.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Może robię, a może nie. - wzruszył ramionami, uznając, że nie przyzna tego wprost. Rzecz jasna starał się zawsze kończyć swoje wypowiedzi, lecz czasami zwyczajnie w ostatnim momencie zatrzymywał język za zębami.
- Na to wszystko odpowiem krótko, nie. Po prostu nie chcę. - sprostował, przewracając oczami, bo denerwowało go, kiedy był nazywany kurczakiem. A już szczególnie, tchórzącym kurczakiem, ponieważ nie uważał, że takowym był. Czy powinienem przeliterować to przeczące słowo dla lepszego efektu? A mniejsza. -
- Podoba mi się. - stwierdził z uśmiechem. - Myślałaś nad stworzeniem książki, która zawierałaby stworzone przez Ciebie słowa? - spytał zaraz. Pytanie zostało stworzone przez zwyczajną ciekawość Woojina. A skoro poziom kreatywności dziewczyny wydawał się Jinowi być na dość wysokim poziomie, to obstawiał, że mogłaby stworzyć coś takiego.
- Jakoś to przeżyje. -Chyba… - Spoko, nie Ty pierwsza i nie ostatnia się ze mnie będziesz śmiać. - dodał, zgodnie z prawdą. Znaczy, tak mu się zdawało, bo przecież ludzie często mieli ubaw z innych.
- W sumie….tak, jestem sobie to w stanie wyobrazić. - powiedział, parskając śmiechem. - Musiałabyś mieć silnego ochroniarza. - Najlepiej mnie. Łapiąc samego siebie na tej myśli, energicznie pokręcił głową, jakby chciał ją usunąć. Wiedział, że byłby chujowymbeznadziejnym ochroniarzem, ponieważ najprawdopodobniej reagowałby już po całym zajściu.
Serce Jina nieco przyspieszyło, gdy z ust Jimin usłyszał ,,Ty i ja”. Aż popatrzył dziewczynie w oczy, lecz nagle przypomniał sobie, że przecież zostało to wypowiedziane w kontekście wspólnej muzyki, dlatego powrócił do rzeczywistości, niczym kosmonauta na ziemię.
- Tak…duet..masz rację. Nie wiem, czy miałbym czas - I chęci.- na szukanie kogoś dodatkowego. - czy tym sposobem chciał oświadczyć, że zależało mu na wspólnym graniu tylko z Song? Owszem.
Gdy usłyszał podczas spaceru o gołębiach, przypomniał sobie pewne sytuacje.
- Karmiłem kiedyś gołębie i jednak wolałbym, aby żaden mnie nie oznaczał. - dodał, wzdrygając się, bo miał dwa takie doświadczenia. Na szczęście jego głowę ochroniła czapka z daszkiem, która wylądowała w koszu. Innym razem, biała plama zdobiła jego ramię, bo było tak gorąco, że bez koszulki pomagał przy pracach w ogrodzie.
- Drobiazg. - odparł, gdy dokładnie zawiązał buty Jimin. - Już kiedyś widziałem, jak dzieciak podczas biegu, nadepnął sobie na sznurówkę i zaliczył piękne spotkanie z ziemią. - doskonale tę sytuację Tae pamiętał, tak samo, jak pamiętał, że temu dzieciakowi po upadku, krew z nosa zaczęła lecieć. Może i Jin szedł obok Song, lecz nie potrafił przewidzieć, czy faktycznie zdążyłby ją złapać. Na pewno by się starał.
- A ze mną byś tam poleciała? - spytał, czując, jak ręka Ji dotykała jego ręki, dość sporo czasu mu zajęło, nim ostatecznie złączył ich dłonie w uścisku. Obstawiał, że zaraz albo dostanie po głowie, albo mu ją zwyczajnie wyrwie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— No to sam mi nie dokuczaj, to będziemy kwita — syknęła Song. Czasem zastanawiała się, czy chłopak zdaje sobie z możliwego niebezpieczeństwa, które napotka go tylko, jak Jimin zobaczy jakąkolwiek czerwoną flagę. Dotyczyły one najczęściej ciągnięcia tematu, pytanie o sprawy osobiste i o uczucia. Ji nie za bardzo potrafiła się znaleźć w rzeczywistości, kreowanej przez chłopaka. Aż zastanawiała się, jaki w tym jest haczyk do cholery?
— Ktokolwiek by to kupił oprócz Ciebie? — spytała poważnym tonem, unosząc jedną brew. Był pierwszą i prawdopodobnie jedyną osobą, która się tym zainteresowała. — moje słownictwo jest interesujące tylko dla ludzi, przy których go używam — bo taka była prawda, a że Jimin nie rozmawiała z za dużą liczbą ludzi. Najczęściej robiła sobie z nich wrogów. Nie musiała nawet minąć dłuższa chwila, a większość przestawała już ją trawić. Wcale im się nie dziwiła. Najczęściej byli to ludzie na tyle sztywni, że nawet kupa nie mogłaby z nich wyjść według Song.
— Skoro chcesz, to bardzo chętnie — albo raczej nie masz nic przeciwko, chociaż Jin jeszcze nie wiedział na, co konkretnie ma się szykować — ale opanowałam sztukę robienia gifów. Będę Ci go potem wysyłać — dodała zaraz, żeby chłopak wiedział na co konkretnie się pisze. Jimin potrafiła sprawiać, że ludzie zaczynali badać granicę własnej świadomości, albo własnego dobra. Potrafiła być dla nich niczym diabeł prosto z piekieł. Nawet tego nie ukrywała.
— Sama sobie wystarczę — prychnęła Jimin, wcale to miało na celu obrażenie chłopaka — to inni potrzebują ochroniarza — dodała z dumą, klepiąc się po klatce piersiowej i napinając swoje mięśnie. Na szczęście miała doskonale, czym się pochwalić. Siłownia to była jedna z jej rutyn. Nigdy jej nie odpuściła, tak samo jak trenowania walk. Nigdy nie wiadomo kogo spotka się na ulicy.
— Czemu masz taki zły humor, jak mówię o szukaniu kogoś? — rzuciła, nawet nie myśląc o samym fakcie, że to może mieć coś wspólnego z nią. Song nie rozumiała tego typu spraw, zawsze machała na nie ręką, uważała, że były bez żadnego znaczenia — przecież to może być dziewczyna — dodała zaraz, unosząc sugestywnie obie brwi. No, zawsze mogła mu się spodobać inna. Zreszta to byłby idealny schemat związków, a raczej ich brakiem u Jimin. Facet wcześniej czy później zaczynał "lecieć" na jakąś nową laseczkę. To doprowadzało ją do szału.
— Dlatego nikt ich nie lubi — prychnęła i zaraz pokazała palcem na lecącego gołębia — zakała USA — burknęła pod nosem, widząc to latające monstrum — a mało ludzi wie, że one przenoszą pewien syf i daje im jeść — już nie chciała tłumaczyć Jinowi o pewnym fakcie. Jej kolega, gdy byli bezdomni, został zagryziony przez gołębie kleszcze. Gdyby nie fakt że trafił do szpitala i że miał bogatych rodziców, a uciekł z Jimin dla funu, to by zdechł przez silną reakcję alergiczną.
— A — poczuła się właściwi trochę urażona — i teraz każdemu sznurujesz buty? — mruknęła niechętnie. Myślała, że to gest troski wobec niej, a nie randomowo przeprowadzony ruch. Nie, nie tego się spodziewała. Wyglądała na bardzo niezadowoloną — Ja innym nawet nie zwróciłabym uwagi — prychnęła, akcentując pewne słowa. Też taka była prawda. Szczerze, chciałaby nagrać, jak ten dzieciak przewraca się oraz jego późniejszą reakcję na to. Chociaż pewnie jakaś madga by się zaraz na nią obraziła.
— Nie mam na to pieniędzy, po co rozważać kwestię nierzeczywiste? — rzuciła luźno, wymachując mimowolnie ich splecionymi razem dłońmi. Nawet było jej wygodnie. Czuła ciepło i męską dłoń. W myślach doszła do wniosku, że to całkiem wygodne. Dodatkowa myśl brzmiała: Jin ma ogromnie wielkie ręce. Zresztą nie ma w tym nic dziwnego. Każdy miałby większe ręce od Jimin.
— Jin-Oppa — ni stąd, ni zowąd Jimin wypowiedziała te słowa, wpatrując się dłuższą chwilę w Jina. Ścisnęła nawet ciut mocniej jego dłoń. Zapadła pewna niezręczna cisza, patrzyła mu się prosto w oczy i wszystko by przepowiadało idealny wieczór dla Tae, gdyby nie fakt, że zaraz spytała — dlaczego właściwie tak mówicie?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Dobrze, dobrze. - powiedział, chociaż nic nie obiecywał, ponieważ to droczenie się, było czasami silniejsze od niego. Może i miał te dwadzieścia pięć lat, lecz wciąż zostało w nim trochę z dziecka.
- Nie wiem. Ciężko mi powiedzieć, bo nie wiem, ile osób słyszało stworzone przez Ciebie słowa. - odparł, zgodnie z prawdą. Jasne, mógł powiedzieć, co mu serce podpowiadało, ale tym razem, poszedł za rozumem. - Zresztą, nawet jeśli faktycznie tylko ja bym ją kupił, to czy to coś złego? Lepsza jedna osoba niż żadna. - stwierdził, wzruszając ramionami. Chciał jeszcze dodać, że lepszy jeden, ale prawdziwy, niż tysiąc, ale fejkowych (udawanych/pseudo fanów).
- W porządku. Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć tego gifa. - odrzekł z lekkim uśmiechem, bo naprawdę był ciekaw, cóż Jimin stworzy. - Czyli jesteś mistrzynią gitary i mistrzynią gifów. - I mistrzynią w łóżku. ciekaw był, czy wkrótce pozna jeszcze jakiś talent dziewczyny. Miał przeczucie, że odpowiedź na to pytanie (zadane we własnej głowie), brzmiałaby: owszem.
- Okej. Wierzę. - powiedział krótko, po części, będąc zadowolonym z odpowiedzi dziewczyny.
- Przewidziało Ci się. Wcale nie miałem złego humoru. - powiedział.- Mi to naprawdę obojętne. - dodał, chociaż o dziewczynę raczej byłby mniej zazdrosny, niż o faceta. Szczególnie że pewnie pojawiłby się taki bad boi i od razu skradłby serce Jimin, a Jinowi na samą myśl było jakby...przykro? Musiał zacząć wmawiać sobie, żeby przestał tak myśleć i w ogóle przejmować się jakimiś głupimi uczuciami typu zazdrość.
- Prawda. - popierał słowa Jimin, dlatego też skinął głową. Zaraz jednak usłyszał coś, co go nieźle zaskoczyło.
- Jaki syf? - spytał, unosząc jedną brew. Niedawno (kilka lat temu) czytał o przypadku, gdzie służby celne Kuwejtu przechwyciły przy granicy z Irakiem gołębia z przytroczonym do grzbietu woreczkiem, zawierającym około 180 dawek narkotyku. Dość niecodziennego zatrzymania dokonano w Abdali na północy Kuwejtu, przy granicy z Irakiem. Oczywiście nie podejrzewał, by ziomek Jimin stosował gołębie do tego samego.
No i znowu powiedział o kilka słów za wiele. Może powinienem po prostu siedzieć cicho?
- Co? Nie! Po prostu przypomniałem sobie tę sytuację i nie chciałem, żebyś powtórzyła los tamtego dzieciaka, co nie znaczy, że każdemu sznuruję buty albo zwracam uwagę. - wyjaśnił zgodnie z prawdą. Bez przesady. Nie chciałoby mu się wołać do każdego, kto miał rozwiązane sznurówki.
- Hm...a gdybyś dostała taki bilet w prezencie? - spytał, patrząc na ich splecione dłonie. Było bardzo miło i przyjemnie, a dłonie Jin były takie gładkie oraz ciepłe, aż chciało się je trzymać. Mimo wszystko Jin był gotowy na otrzymanie jakiegoś tekstu, pełnego dezaprobaty oraz przepełnionego złością. Opuścił nieco tarczę ochronną, kiedy usłyszał coś, co go totalnie zaskoczyło. Oczy automatycznie mu się powiększyły, a on w ostatniej chwili zdołał utrzymać zamkniętą buzię.
Czy ona naprawdę właśnie powiedziała....nie, niemożliwe. zamrugał kilkakrotnie, wciąż przetwarzając to, co właśnie miało miejsce.
- Oppa w dosłownym znaczeniu oznacza starszego brata i używają go jedynie dziewczyny do starszych od siebie chłopaków oraz braci. Mówią też tak do swoich chłopaków, z którymi są w związku. - wyjaśnił, chociaż żałował po chwili, że nie wypowiedział jedynie tego ostatniego. Chociaż, gdyby potem sprawdziła, wpisując tę frazę do neta, to by było, że zataił pewną część.
Mimo zbliżania się do domu, Jinowi dobrze było na zewnątrz. Przynajmniej dopóki trzymał Jimin za rękę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— Też mogę sobie odpuścić ten projekt i nie zrobić nic — stwierdziła, wzruszając ramionami. Właściwie to była najlepsza opcja. Czasem jakby miała mieć dłuższy kontakt z chłopakiem, to mogłaby mu nawet wysyłać od czasu do czasu krótkie wiadomości, co właśnie wymyśliła. Prawdopodobnie ten pomysł, by szybko zniknął, bo Song po jakimś czasie uznałaby to za całkowicie głupie i bezsensu.
— Żeby spalić się ze wstydu? — spytała, unosząc do góry jedną brew i westchnęła cicho — nie nazywałabym siebie od razu mistrzynią — ale zawsze sobie piekliła. Nie potrafiła przyznać, że jest w czymś dobra. W zasadzie dla samej Jimin to było męczące. Chętniej by się położyła w łóżku i nazwałaby się mistrzem spania. Wszelkie inne pozytywne, lub nie, rzeczy odchodziły na dalszy plan.
— Czyli jak mam kumpla, który mógłby z nami grać.... — przemyślała to bardzo dobrze, ale chciała coś sobie samej udowodnić — to nie masz nic przeciwko? — spytała z niewinnym uśmiechem i czekała co na taką bombę powie chłopak. Już zdążyła zauważyć, że to całe granie w więcej niż dwie osoby w ogóle mu nie pasowało. Jimin szybko potrafiła połączyć ze sobą różne styki we własnej głowie.
— Ptasie kleszcze, jak dziabną w większej ilości, to tylko szpital pomoże — bo kto o nich nie słyszał, niech się strzeże. Jeszcze warto byłoby poruszyć temat Strzyżaka Jeleniego, ale to już całkiem inny temat. Obrzeżek gołębi normalnie je z gołębi, ale jeśli one przypadkowo odlecą... To potrafi poważnie zaatakować ludzi.
— Czyli jestem osobą specjalnej troski? — spytała, unosząc jedną brew. Trochę prowokowała chłopaka, ale wcale jej to nie przeszkadzało. Chciała dowiedzieć się konkretnych rzeczy — może jednak zna jej historię i dlatego jest teraz dla niej taki litościwy. Szczerze długo się nad tym zastanawiała. Może widział ją, kiedy żyła na ulicy i sobie o tym przypomniał? Przecież nikt nie był miły bez żadnego racjonalnego powodu.
— Jin to nie są proste sprawy, wpierw muszę się upewnić, że mogę wziąć urlop — stwierdziła Song, wywracając oczyma. Dla niej wyjazd to dramat - ogarnięcie klientów, ogarnięcie zmian za siebie. Odkąd zaczęła na dobre pracować w Seattle starała się podejmować racjonalne decyzje. To najbardziej ją budowało, żeby przeżyć. Dlatego tak zdziwił ją fakt, że przez zwykłe zapytanie się chłopaka, pojawiło się tyle nowych myśli. Czuła cały czas jego rękę, bliskość, ciepło. Coś czego nigdy nie miała, może z tego powodu chciała powiedzieć mu tak.
— Ale to głupie — rzuciła od razu Jimin, bez żadnego zastanowienia i zaraz dokończyła swoją jakże wielką myśl — czemu brata i chłopaka nazywa się w ten sam sposób? To trochę śmierdzi kazirodztwem — stwierdziła zaraz po całym procesie intensywnego myślenia. Taki obraz jej się niemalże od razu pojawił. To była pierwsza rzecz, o której tak długo myślała. Miała dosyć skonsternowaną minę. Ci Koreańczycy jednak byli dziwni.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Możesz, to prawda. Twoje słowa, Twoja decyzja. – powiedział, unosząc ręce do góry, co by miało oznaczać, że totalnie nie ma zamiaru się w to mieszać, ani pilnować, żeby faktycznie to stworzyła. Jasne, byłoby fajnie poczytać taka słowotwórczą księgę, ale jednocześnie potrzebny byłby czas. Ogólnie dla Jina czas leciał bardzo szybko.
- Nie, czemu? – spytał, nie pojmując, co Jimin miała na myśli, gdy mówiła o spaleniu się ze wstydy. - A powinnaś tak myśleć. – dodał po chwili, patrząc dziewczynie prosto w oczy. Miał ochotę złapać ją za ramiona, by potem nimi potrząsnąć, jakby miało to pomóc w uświadomieniu, że była naprawdę dobra w wymienionych wcześniej przez Woojina czynnościach.
- Jasne, czemu nie. – powiedział, starając się brzmieć spokojnie, a wzrok specjalnie miał wlepiony w okno. Wolał patrzeć na uciekające chmury, niż pokazać, jak bardzo nie podobał mu się pomysł włączenia kumpla do ICH wspólnego grania. Bez sensu.
- Nie słyszałem o tym nigdy wcześniej. – Jin zmarszczył brwi, kiedy usłyszał o ptasich kleszczach, ponieważ kojarzył jedynie te takie zwykłe kleszcze, chowające się w trawach oraz na liściach drzew liściastych.
- Ogólnie kleszcze są chujowe. – dodał, bo przecież niczego dobrego nie dostarczały, a jedynie czyniły szkody, przenosząc różne syfy. Jeszcze dodatkowo, należało na nie uważać podczas spacerów. Dobrze, że istniały wszelkie spraye oraz inne zabezpieczające produkty.
Usłyszawszy pytanie Jimin, zatrzymał się na moment. Ona naprawdę tak pomyślała? Aż musiał westchnąć.
- Nie, jeju. – przewrócił oczami. - Jeżeli tak bardzo Ci przeszkadza, że zadbałem o Twoje bezpieczeństwo, to sorry. – myślał nad dodaniem, że więcej tego nie zrobi, ale doskonale zdawał sobie sprawę z faktu, iż byłoby to zwyczajnym kłamstwem. Nie potrafił tego logicznie wytłumaczyć, dlaczego zależało mu na bezpieczeństwie Song. To było dla niego zbyt…skomplikowane, chociaż prawda była dość oczywista. Zaczynało mu coraz bardziej zależeć, mimo tych wszystkich złośliwości oraz testów.
- W porządku, rozumiem. – wzruszył ramionami, niczego w sumie się nie dowiadując. Gdzieś tam w środku, liczył, że usłyszy prostą, konkretną odpowiedź a zamiast tego dostał co innego. Chociaż fakt, kwestia urlopu też była zmorą dla Jina i obecnie sam nie był pewien, kiedy dokładnie weźmie wolne. Mimo wszystko, na pewno planował je wziąć, bo przecież należało odpocząć od roboty.
- To zwykły zwrot grzecznościowy. – stwierdził, nigdy nie analizując tego jakoś dokładnie. Wiedział, że było to oparte na hierarchii oraz pozycji społecznej.
Nim weszli do środka, Jin przystanął trochę z boku, by wyjąć opakowanie fajek – wykonał to jedną ręką, trzymając wodę pod pachą. Niechętnie uwolnił swoją rękę z uścisku, po czym zaproponował papierosa Jimin, wyciągając opakowanie zawierające kilka szlugów, w jej kierunku. Bez względu na to, czy wzięła, czy nie, podpalił swojego fajeczka i zaciągnął się głęboko.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— Przecież wiesz już, że jestem strasznie wredna — odparła od razu Jimin. No to nie będą wcale miłe gify. Już widziała oczami wyobraźni te przybliżenia na rajty, w których chodził Jin. Nie, dla niej to nie było niczym specjalnym, ale zawsze super bohaterzy oraz ich stroje niesamowicie ją bawili. Chociaż potem zawsze miała na co patrzeć. Dlatego też
liczyła u Woojina na rajty. Mogłaby sobie robić specjalne przybliżenia — dlaczego? Są ludzie, których bardziej ode mnie mógłbyś tak nazwać? — rzuciła całkiem luźno. Przecież inni ludzie bardziej znali się na robieniu memów czy graniu. Brali za to pieniądze, także to było całkowicie normalne. W przypadku Jimin taka prawidłowość się nie sprawdzała. Wszystko robiła amatorsko, a szersza publika nigdy się nią nie zainteresowała. Stąd to nie powinno być niczym dziwnym.
— A jakbym się z nim przespała? — spytała, unosząc jedną brew. W końcu musiała sprowokować chłopaka. No chyba, że mu na niej nie zależało. Także odpowiedź wszystko załatwi. Nawet zauroczony facet jest zazdrosny. Jimin doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Dlatego do samego końca będzie triggerowała Jina. Chciała uzyskać jedną, konkretną odpowiedź. Chociaż wcale nie miała zamiaru rezygnować z kontaktów seksualnych z innymi.
— To jesteś dziwny i mieszkasz w jakiejś sporej kuli niedoinformowania — skwitowała brak jakiejkolwiek informacji o ptasich kleszczach. Raz przecież napadły na posterunek policji i zatłukły funkcjonariuszy bardziej i lepiej niż tradycyjna policja — a to akurat prawda, nie lubię ich. Szczególnie tych latających — przyznała chłopakowi, chociaż już wiedziała, że o latających też będzie musiała mu wspomnieć trochę więcej. Są w lasach, normalnie zjadają sarnę, ale czasem mylą ludzi ze zwierzętami. Jak taki koleżka Ci wejdzie na głowę, to nic bardziej nie boli, a jeszcze wczepia się w Ciebie tymi cholernymi nogami! No dramat!
— Dżizaaaaas, mógłbyś ładniej odpowiadać na moje pytania — spytała, wywracając przy tym teatralnie oczyma. Spokojnie mogłaby zostać jakąś dobrą aktorką z jej charakterystycznymi reakcjami, albo zostać prezenterką jakiegoś show telewizyjnego. Zostałaby dobrym memem — tak trudno odpowiedzieć nie, nie jesteś? Albo jakieś inne typu pierdy? Musisz od razu być pasywno agresywny? — prychnęła Jimin i zaraz porządnie chuchnęła na kosmyk włosów, który się jej napatoczył. Tak, powiedziała, że chłopak jest passive agressive. Cóż, ciekawe, co by powiedziała na temat jej własnego zachowania. Też pozostawiało wiele do życzenia.
— Czyli lepiej tak nie mówić do Koreańczyków? — spytała z czystej ciekawości. Też zastanawiała się, czy zacząć tak mówić do Jina. W końcu tak czy siak był od niej starszy — W ogóle faceci serio się z tego cieszą? To nie jest passe? — zagadnęła dalej, raczej badała teren. Jeżeli nie, to zacznie tak mówić na chłopaka, a jak tak... to porządnie się nad tym zastanowi. Nie widziała w tym nic złego. Może będzie się wtedy trzymał bliżej niej?
Tak, Jimin nigdy nie odmawiała fajki. Wzięła od chłopaka, zdążyła się lekko zaciągnąć i w swojej prostolinijności musiała zadać jedno bardzo ważne pytanie.
— Chcesz potem uprawiać seks? — zagadnęła całkiem luźno, po czym zaciągnęła się papierosem. Dopiero po dłuższej chwili wypuściła dym z ust. Ciekawiła ją odpowiedź chłopaka.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- To prawda. - skinął głową, bo cóż, faktycznie zdążył poznać zachowanie Jimin. Wredna, wulgarna, agresywna...ale czy mu to jakoś szczególnie przeszkadzało? Absolutnie nie.
- Możliwe, ale uważam, że nie grasz jak zwykły amator. - stwierdził, patrząc dziewczynie prosto w oczy.
Usłyszawszy pytanie Song, zrobił wielkie oczy ze zdziwienia, albo raczej były one spowodowane zaskoczeniem. Toczył ze sobą wewnętrzną bitwę, dlatego ułożył jedną dłoń w pięść.
- Cóż...wtedy pewnie miałbym coś przeciwko, lecz nie za bardzo rozumiem, po co mnie w ogóle o to pytasz? - spytał, czując, że jego plan, gdzie miał udawać obojętnego, poszedł się właśnie pierdolić. Tak, nie chciał, żeby spała z innymi, nie chciał oraz żeby patrzyła na nich tak, jak patrzyła na niego, ale przecież nie mógł jej tego powiedzieć. Co więcej, nie mógł jej czegokolwiek zakazywać, skoro nie byli razem. Doskonale o tym wiedział.
- Trudno. - wzruszył ramionami. - Nie wszyscy wszystko wiedzą. - taka prawda. Zresztą akurat kwestia związana z kleszczami, niezbyt interesowała Woojina.
- Są też latające? - pewnie teraz wyszedł na jeszcze większego głupka, ale miał to naprawdę gdzieś. Zaraz zaczął zastanawiać się, jak można byłoby walczyć z takimi latającymi gnojkami, które w każdej chwili, mogły na kimś usiąść, by wyrządzić sobie wyżerkę.
- Przecież odpowiedziałem normalnie. - odparł, przewracając oczami, lecz zaraz poczuł, jakby znowu dostał z liścia. Takiego słownego liścia. Aż miał ochotę przestać jej odpowiadać na kolejne pytania przez pewien czas.
- Zarzucasz mi pasywno agresywność, serio? - uniósł brwi, a następnie parsknął i pokręcił głową, nie mogąc uwierzyć własnym uszom. No nieźle. pomyślał.
Na kolejne pytanie, odpowiedział dość szybko, bez większego zastanowienia.
- Znaczy no, lepiej mówić, bo to oznacza szacunek. - po tych słowach, zrobił krótką przerwę, by złapać oddech.
- Czy ja wiem, czy się cieszą...raczej chyba się przyzwyczajają. Dla nich to normalne. - wyjaśnił, zgodnie z własnymi przeczuciami oraz spostrzeżeniami.
Zakrztusił się porządnie dymem, gdy usłyszał pytanie dziewczyny. Zakrztuszenie spowodowało, że zaczęły mu łzawić oczy. Nie chcąc sobie przypalić niczego (albo oparzyć Jimin), wyrzucił czym prędzej peta na ziemię (chodnik), a następnie zgasił go butem. Intensywnie przecierał oczy dłonią, by przestały łzawić. Naprawdę???? Znowu go zaskoczyła tą bezpośredniością. Spór ze sobą toczyły serce oraz rozum Jina, który przełknął dość głośno ślinę.
- Chcę...chcę....chcę z Tobą potem obejrzeć film. - powiedział zgodnie z prawdą, kiedy już był w stanie wypowiedzieć cokolwiek. Jasne, chciał powtórzyć to, co zrobili po powrocie z klubu, i to bardzo, lecz rzecz w tym, że wtedy jego działania zostały wykonane za pomocą procentowych trunków, a teraz...teraz starał się zachować trzeźwość umysłu. Uśmiechnięty Tae, wziął sobie bucha od Song, bo jakoś nie chciał odpalać kolejnego fajka. Przynajmniej na razie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— Może w takim razie nigdy nie widziałeś profesjonalisty? — spytała, wkładając sobie kosmyk w ucho. Aż musiała się uśmiechnąć. Może on mylił ją z profesjonalistą? Dla niej to nie było nic dziwnego. Brzmiała jak amatorka, która miała jakiekolwiek doświadczenie. Chłopak w zasadzie nie słyszał jej prawdziwej muzyki, przez co nie wiedział do końca o co jej chodziło. Była amatorką, a dopóki sama nie wyda zawodowo jakiejś piosenki będzie mogła tak mówić do zesranej śmierci.
— Tak, ale wiedza dotycząca tego, co może Cię zabić jest ważna — odparła chłodnym tonem, mierząc Jina. On naprawdę był w wojsku? W czasie jakiejkolwiek katastrofy takie proste informacje były najważniejsze. To one pozwalały na usystematyzowanie sobie wiedzy i przeżycia, chociażby w czasie apokalipsy zombie. Jasne, nie zginiesz pożarty, ale co to za śmierć przez ugryzienia roztoczy— tak, są też latające, ale się wczepiają i raczej to mocno nie boli — dodała całkiem swobodnym tonem. Prawdopodobnie gdyby nie uciekała z domu, nigdy nie posiadałaby aż takiej sporej wiedzy. Jej to już nie dziwiło. Od kiedy tylko zaczynała planować swoje ucieczki z domu, od razu sprawdzała, co może się jej przydarzyć i co jeszcze mogłaby zabrać ze sobą.
Żeby nie zginąć przez przypadek.
— Nie, to była odpowiedź na moim poziomie — powiedziała chłodnym tonem, a przecież znała swój sposób wypowiadania się. Wiedziała, że chłopak na JEGO poziom przesadził. Jimin była specyficzna, sama sobie nie dałaby wmówić, że robi coś źle, ale innym będzie to wypominała — może się mylę, ale z tego co się zorientowałam, to chcesz o mnie dbać — prychnęła dziewczyna, kręcąc swoją głową. Przecież zdawała sobie sprawę z prostych faktów życiowych. Jeden z nich wcale nie był zaskakujący. Widziała, że chłopak wcale nie miał jej tak w pośladkach jak reszta społeczeństwa. Nie zmieniało to faktu, że Jimin mu niezbyt ufała. Skoro nie potrafił powiedzieć prostych słów, to co będzie dalej?
— Tobie też tak mówić? Jesteś starszy nie? — zagadnęła, a na jej twarzy zagościł przez chwilę miły uśmiech. Czasami zastanawiała się, czy Tae zdawał sobie sprawę z własnych reakcji. Dla normalnego osobnika były one oczywiste. Jimin mogła jasno stwierdzić, że darzył ją innym uczuciem niż pożądaniem, ale to było dla niej nie co... dziwne — A dla Ciebie? Przecież nie mieszkasz w Korei — no to było całkiem oczywiste pytanie. Jimin zbierała dla siebie całkiem nowy, bardziej potężny rodzaj wiedzy. Zastanawiała się, czy chłopak będzie chciał słyszeć tego typu rzeczy. Jej takie rzeczy chyba niezbyt ruszały. Chociaż słowo oppa brzmiało całkiem ładnie.
— Oglądać film bez seksu? — spytała, unosząc jedną brew — A może film nazywasz seksem? — przechyliła delikatnie głowę i zaczęła drążyć temat. Była jak działająca śruba, która miała zamiar wszystko wyciągnąć z chłopaka. Miała prosty plan, chociaż w poście nie będę jeszcze go zdradzać — nie rozumiem Cię, nie pyta sie dziewczyny na noc, właśnie po to? — moi drodzy mistrzowie i mistrzynie podrywu, tak właśnie było, prawda? Zwłaszcza gdy dwie osoby nie są w relacji platonicznej. Song stała i patrzyła jak wryta na reakcję chłopaka.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Może tak. - wzruszył ramionami, chociaż wydawało mu się, że tak właściwie to widział, ale już uznał, że stanie po stronie Jimin, przyznając jej rację. Czasami należało tak robić, o czym Jin doskonale wiedział.
- Prawie wszystko może Cię zabić. Życie to jedna wielka trucizna. - stwierdził, mając świadomość, ile rzeczy dookoła oraz substancji było szkodliwych. Łącznie z papierosami, alkoholem czy fast foodem.
- Mm, cudownie. Więcej krwiopijców, a jest coraz cieplej, więc pewnie będzie ich coraz więcej. - odparł, nie będąc zadowolonym z tego faktu. Znaczy, cieszyło go, że było cieplej. Ogólnie zamierzał iść nad morze, gdy tylko temperatura na termometrze przekroczy dwadzieścia stopni. Najwyżej założy piankę.
- Mówisz? - uniósł brew, a zaraz parsknął śmiechem, bo może faktycznie miała rację, nad czym sam zaczął dumać w myślach. Przestał to ogarniać, gdy usłyszał kolejne słowa dziewczyny, na które odpowiedział praktycznie od razu, bez większego zastanowienia.
- No bo chcę. - wzruszył ramionami, patrząc Jimin w oczy. To chyba nic złego? pomyślał, a nawet zacisnął nieco mocniej ich dłonie, jakby na potwierdzenie swoich słów.
- W styczniu skończyłem dwadzieścia pięć lat, więc jeśli faktycznie jestem starszy, to spoko. Możesz śmiało mówić, nie obrażę się. - wyjaśnił z lekkim uśmiechem, wyznając, ile miał lat. Także kolejne karty odkrył przed Jimin. Ćwierć wieku. Nim się obejrzy, 30 zacznie pukać do jego drzwi.
- Dla mnie? Hm...może i faktycznie, nie mieszkam aktualnie w Korei, ale zawsze fajnie, kiedy spotykam kogoś, kto też stamtąd pochodzi i możemy pogadać w ojczystym języku, obgadać to, co się dzieje w kraju, napić soju...wtedy w sumie mam wrażenie, jakbym tam wrócił. - opowiadał o tym z błyskiem w oczach, jakby właśnie opowiadał coś o dość dużym znaczeniu. Tęsknił za miejsce, gdzie przyszedł na świat, stawiał swoje pierwsze kroki, poznawał pierwszych znajomych...dlatego mimo wszystko robił wszystko, co w jego mocy, by chociaż raz w ciągu roku tam polecieć, chociażby na kilka dni.
- Noo...dzisiaj wyjątkowo bez. - powiedział bardzo niechętnie, ale za to bardzo szybko, żeby mieć to z głowy, a na koniec przymknął oczy, jakby oczekiwał werdyktu. Prawda rzecz jasna była taka, że chciał tegoi to bardzo, tylko no, naprawdę chciał być dla niej kimś więcej, niż tylko chłoptasiem od seksu.
- Nie wiem, pewnie tak, jednak przecież można też po prostu robić inne rzeczy, a potem...potem po prostu położyć się spać. - przełknął ślinę, bo miał wrażenie, że zaraz zostanie zwyzywany od staroświeckich dziwaków.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „202”