WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#14 + wdzianko

Jin już od pewnego czasu szykował się do rzucenia aktualnej pracy, ponieważ mimo dobrej pensji, denerwowało go kilka osób, w tym również szef. Ciężko było pracować, gdy środowisko było toksyczne.
Podczas przerwy, wybrał się do gabinetu szefa, aby położyć na jego biurku wypowiedzenie. Oczywiście szef zaczął gadkę w stylu
- Nie odchodź, dostaniesz premię. - albo:
- Będziesz mógł wychodzić o godzinę wcześniej bez żadnych konsekwencji! - lecz Tae nie wierzył w te bujdy. Podjął decyzję już dawno i nie planował nic zmieniać. Mógłby się zastanowić, gdyby warunkiem było wywalenie pupilka szefa, ale coś takiego nigdy by nie nastąpiło, o czym Jin doskonale wiedział. No, ale ostatecznie przełożony przyjął rezygnację stanowiska Azjaty. Będą sobie musieli znaleźć innego frajera.
Nagle Woojinowi zaszumiało w głowie, lecz tym razem nie z powodu alkoholu. Następnie poczuł metaliczny posmak krwi wewnątrz jamy ustnej oraz zaczął odczuwać zimno ziemi oraz ściany, po której kilka minut wcześniej się osunął. Piękne pożegnanie kolegi z pracy. parsknął śmiechem i posłał swojemu ulubionemu koledze serdeczny uśmiech, do którego dołączył środkowy palec.
- Tylko na tyle Cię stać? - zapytał, wstając z ziemi. Gdy tamten wykonał kolejne uderzenie, Jin zablokował je, po czym zrobił kolejną rzecz, którą chciał zrobić od dawien dawna, mianowicie oddał mu, wykorzystując całą swoją siłę.
Skończyło się tak, że obaj wyglądali, jak siedem nieszczęść i pewnie byłoby o wiele gorzej, gdyby nieznajomy postanowił iść dalej, zamiast interweniować.
Także, z rozwaloną, a zarazem krwawiącą pięścią, podbitym okiem oraz kilkoma dodatkowymi pamiątkami w postaci rozcięć i siniaków, szedł przez miasto, jak gdyby nigdy nic. Oczywiście widział miny niektórych ludzi, lecz miał to naprawdę gdzieś. Sam z siebie był bardzo zadowolony, co więcej, uważał, że dobrze zrobił, oddając kolesiowi.
Zasłużył sukinsyn.
Nim jednak wrócił, zaszedł do sklepu, aby kupić podarunek na dzień kobiet. Kupił dwa bukiety kwiatów oraz czekoladki Merci. Pewnie tandetne. pomyślał, lecz naprawdę ciężko mu było wymyśleć jakiś prezent. Najwyżej jeszcze zamówi żarcie, o!
Po przekroczeniu progu oraz zamknięciu od wewnątrz drzwi wejściowych zdjął buty i chciał szukać Laury, lecz zamiast tego usiadł na kanapie, gdyż czuł, jakby zaczął tracić siłę.
- Lauraaaaaaa, jesteś?! - krzyknął tak głośno, jak tylko mógł, lecz nie miał pewności, że został usłyszany. Planował po odzyskaniu sił wstać i jej poszukać, o!
Ostatnio zmieniony 2022-05-16, 23:27 przez Jin Tae, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
19
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

#63
outfit
Ostatnie tygodnie były dość intensywne, nawet jak na Laurę, której kalendarz potrafił być wypchany po brzegi. Lubiła, gdy wszystko było zaplanowane i szło zgodnie z harmonogramem. Czy to studia, które zajmowały jej naprawdę sporo czasu, czy dodatkowe godziny w Liberte, gdzie pomagała bratu, czy spotkania ze znajomymi, z którymi lubiła się umawiać się z kilkudniowym zapasem, by ze wszystkim zdążyć. Jednak odkąd do Seattle wrócił Leonard, wszystko wywróciło się do góry nogami. Nie mogła się skupić, wolne chwile poświęcała na pisanie z nim, a gdy tylko padła propozycja spotkania, gotowa była rzucić wszystko, co teraz robiła albo przełożyć wszystkie inne spotkania, by tylko go zobaczyć. Nie robiła tego jednak, bo próbowała udawać, że jego powrót wcale nie zmienił tak wiele, a ona nie może tak po prostu rzucić wszystkiego, by z nim być. Z trudem przychodziło jej oszukiwanie nawet samej siebie. Co pewnie mógł zauważyć nawet Jin, widząc, jak zamyślona chodzi po domu, jak uśmiecha się do telefonu albo wychodzi wieczorem wystrojona tak, jak naprawdę rzadko można było ją zobaczyć.
Ten dzień miała wyjątkowo luźny, z okazji dnia kobiet jeden z wykładowców postanowił skrócić zajęcia, więc była w domu wyjątkowo wcześnie. Miała więc czas, by zająć się swoimi notatkami i projektem dla Siriusa, w który ostatnio się zaangażowała. Było to duże wyzwanie, jak dla kogoś, kto studiował architekturę dopiero od kilku miesięcy, ale wierzyła, że da radę. Zresztą Sirius nie wymagał tak wiele, bo miał naprawdę niski budżet.
Lauraaaaaaa, jesteś?! Usłyszała. Jin miał szczęście, że nie miała na uszach słuchawek, bo wykorzystała okazję, że jest w domu sama i włączyła muzykę z głośnika. Jednak na tyle cicho, by dotarł do niej jego głos. Wyszła z pokoju, zaskoczona, że o tej porze jej przyjaciel jest w domu. Najpierw zajrzała do jego pokoju, a gdy go nie znalazła, przeszła do salonu. Stanęła w miejscu, widząc jego twarz. – Jin… – mruknęła, zaniepokojona jego pokiereszowaną twarzą. – Co się stało? – uniosła pytająco brew, podchodząc do niego w tym samym momencie. Pochyliła się nad nim, by przyjrzeć się uważnie obrażeniom. – Ale oberwałeś. – syknęła, marszcząc czoło, czekając, aż jej wyjaśni, co się właściwie stało.

autor

oh.audrey

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kąciki ust Jina poszybowały w górę, gdy usłyszał swoje imię, a na pytanie, parsknął śmiechem. Dlaczego? Po prostu bawiła go ta cała sytuacja. Dzień kobiet a on nie dość, że zostawił szefowi na biurku wypowiedzenie, wziął udział w bójce z typem, który już od pierwszego dnia pracy miał (taki tam rasista) wąty do Tae, to jak gdyby nigdy nic, przechadzał się po mieście, aby kupić coś na Dzień Kobiet. Czy czegoś z wykonanych czynności żałował? Ależ skąd!
- Tak zostałem pożegnany przez ,,bardzo dobrego" kolegę z pracy. powiedział, odruchowo zaciskając pięść.
Nagle jakby coś zrozumiał i aż odetchnął, wypuszczając powietrze buzią. Mianowicie, już nigdy nie będzie musiał przekraczać progu wydawnictwa i udawać, że wszystko jest super. Ulga jak cholera. .
- Powinnaś zobaczyć, jak ten frajer oberwał. A tak w ogóle...najlepszego z okazji Dnia Kobiet. - po tych słowach, wręczył Laurze Merci oraz bukiet kwiatów.
- Mam do Ciebie prośbę. Włożysz też ten drugi bukiet do wazonu? Nie chciałbym, aby usechł. - odparł, robiąc słodkie oczka. Rzecz jasna, on by to zrobił, gdyby wróciły mu siły, dzięki którym mógłby opuścić kanapę.
- Jeśli jesteś lub będziesz głodna, możemy coś zamówić. -
Niespodziewanie, zaczęła go boleć głowa, dlatego przyłożył sobie do niej rękę, jakby to miało jakoś magicznie pomóc. Wiedział, gdzie są tabletki, lecz uważał, że minie chwila lub dwie i przejdzie.

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
19
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

Nie bardzo wiedziała, jak zareagować na śmiech współlokatora, więc tylko mu się uważnie przyglądała. Aż tak mocno dostał w głowę? Naprawdę czekała na jakieś wyjaśnienia, a gdy chłopak już odpowiedział, to nadal czuła się zagubiona.
– Chyba nie bardzo rozumiem. – zmarszczyła czoło, przysiadając obok niego na kanapie. Wyglądał naprawdę słabo. – Mam nadzieję, że wygląda gorzej. – zaśmiała się, licząc na to, że podniesie to jakoś Jina na duchu. Nie raz widziała podbite oko, czy rozcięta wargę, miała dwóch starszych braci, którzy momentami nie znali innego sposobu na rozładowanie emocji. Znała jednak Jina na tyle, by wiedzieć, że on by bójki nie sprowokował, zwłaszcza w pracy.
– Och, dziękuję! Pamiętałeś o dniu kobiet… mimo tego? – uśmiechnęła się szeroko, odbierając od przyjaciela bukiet i czekoladki, ale zaraz zerkając na niego pytająco. To było naprawdę miłe z jego strony. Zresztą Jin zawsze pamiętał o urodzinach i różnych świętach, no i był naprawdę dobrze wychowany. – Oczywiście. – pokiwała głową, wstając z kanapy i z bukietami przechodząc do kuchni. Znalazła dwa wazony w i nalała do nich wodę. Jeden od razu położyła na stoliku w salonie, drugi zostawiła w kuchni, bo przecież był dla kogoś innego.
– Oczywiście, możemy. – zgodziła się, odpowiadając my jeszcze z kuchennej części, w której w jednej z szuflad szukała czegoś, by opatrzyć jego rany. Po chwili pojawiła się z pudełeczkiem z plastrami, gazami, czymś do dezynfekcji i maścią. Usiadła obok chłopaka i westchnęła cicho, kręcąc przy tym głową i nie dowierzając, że naprawdę ktoś go pobił. – Mogę? – musiała się upewnić, że chce, by pomogła. – Opowiesz mi, co się stało? – spytała jeszcze, bo jakoś to, co powiedział jej chwilę temu, nie do końca wyjaśniało sytuację.

autor

oh.audrey

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Obca osoba zapewne uznałaby Tae za szaleńca lub dziwaka, gdyby usłyszała jego śmiech w tamtym momencie. Natomiast on był jedynie rozbawiony paradoksem zaistniałych sytuacji. Przez zamyślenie, nic nie dodał od siebie do słów Laury, dotyczących braku zrozumienia. Natomiast słysząc nadzieję przyjaciółki, automatycznie uniósł kąciki ust.
- Niestety nie zrobiłem zdjęcia, ale no...myślę, że spodziewał się o wiele słabszego przeciwnika. - odparł, łącząc dłonie ze sobą, co spowodowało ciche klaśnięcie.
Jin wpierw skinął głową, dając tym samym zgodę na opatrzenie ran. Czy mógł to zrobić sam? Owszem, aczkolwiek doceniał chęci przyjaciółki. Miło mu było, że sama z siebie chciała mu pomóc. Następnie spojrzał Laurze w oczy, po czym zrobił głęboki wdech nosem.
- Odszedłem z pracy. Pamiętasz takiego typa, co zawsze czepiał się mnie o wszystko? No, to kiedy wychodziłem, pożegnał mnie bardzo kulturalnym uderzeniem, albo raczej słowotokiem. Ogólnie pierdolił, że mam wracać skąd przybyłem, że nigdzie nie znajdę pracy i jeszcze kilka miłych rzeczy...więc mu przywaliłem. Stłukłem go na kwaśne jabłko. - powiedział dumnie, zaciskając pięść, wyobrażając sobie, że wewnątrz znajduje się właśnie ten typek. Czuł się tak, jakby dokonał czegoś niemożliwego lub pokonał przeciwnika w ważnym starciu na gali MMA. Wewnętrzna satysfakcja całkowicie mu wystarczyła, a jednocześnie zastępowała wszelkie nagrody.
- Nie musisz żałować wody utlenionej, nic nie czuuu - końcówkę wypowiedzi zakończyło głośne syknięcie oraz jęknięcie spowodowane pieczeniem w odkażanym miejscu. Chyba jednak czuł, ale to dobrze. Gorzej, gdyby było inaczej. Wtedy należałoby się martwić.
- Nic nie czuję. - dokończył poprzednią wypowiedź, którą należało zaliczyć do pięknej ściemy. Co ciekawe, zaczął przyglądać się plastrom znajdującym się obok i aż zaczął wspominać czasy, gdy chodził poobklejany plastrami ze Spongebobem lub Spidermanem.

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
19
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

Nie uważała Tae za szaleńca ani dziwaka, miała raczej wrażenie, że jego śmiech to reakcja na stresującą sytuację. Była zaskoczona, że faktycznie się z kimś pobił. W jej oczach (i chyba wszystkich) Jin był spokojnym chłopakiem, który wolał rozmawiać, a nie załatwiać sprawy własnymi pięściami. I tak oczywiście było, bo przecież nie on zainicjował bójkę, a tylko się bronił. Pokręciła z niedowierzaniem głową, słysząc, że nie miał zdjęcia swojego przeciwnika.
– To może nawet lepiej… – wymamrotała. Nie miała za bardzo wytłumaczenia dla swoich słów, jednak tak jej przyszło na myśl. Może gdyby tamtemu wydawało się, że Jin jest silniejszy, to pokusiłby się o zrobienie czegoś, co bolałoby bardziej, niż uderzenie pięścią? Ludzie byli różni. Z drugiej jednak strony… może by go nie uderzył, gdyby Tae wyglądał na kogoś, kto nie raz komuś podbił oko? Trudno było stwierdzić i chyba nie był to najlepszy temat do analizy.
– Dupek-rasista. – pokiwała głową, pamiętając faceta z opowieści współlokatora. – Czyli należało mu się. Bardzo dobrze. Chociaż wątpię, żeby była to jakakolwiek nauczka dla niego… – zmarszczyła czoło. Według niej jego zachowanie należało zgłosić przełożonym, o czym pewnie kiedyś z Tae rozmawiali. Skoro to nie podziałało, to może faktycznie lepiej było, że Woojin zrezygnował z pracy? Przebywanie w toksycznym środowisku było okropne.
– Cieszę się, że podjąłeś taką decyzję. Mam nadzieję, że jesteś z niej zadowolony. – dodała z uśmiechem. Starała się być wspierająca w każdej sytuacji, a tak była dość jasna! A gdyby tego było mało, to pewnie bójka utwierdziła chłopaka w przekonaniu, że była to dobra decyzja.
– Mhmm… – mruknęła rozbawiona, gdy przyłożyła nasączony wodą utlenioną gazik i przyłożyła do policzka przyjaciela. – Oczywiście, właśnie widzę. – zaśmiała się, delikatnie dotykając jego twarzy. Sama aż syknęła, przyglądając się z bliska rozciętej skórze. – Będzie siniak i niezłe limo. – skrzywiła się. Nie była pewna, czy Jin zdążył spojrzeć w lustro, więc informowała go na bieżąco, co miał na twarzy.
– Nałożę maść, okej? Może to nieco złagodzi. – zasugerowała, gdy już udało jej się doprowadzić jego buzię do porządku. Miała jakiś specyfik, który pomagał w gojeniu się ran, więc pomyślała, że nałożony od razu powinien szybko zacząć działać.

autor

oh.audrey

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Bójka mająca miejsce tego dnia, nie była pierwszą w życiu Tae (tą odbył, kiedy mieszkał jeszcze Korei, chodząc do liceum), ani zapewne ostatnią. Dobrze, że za dzieciaka chodził na judo i o dziwo jeszcze pamiętał niektóre chwyty.
- Może...- wzruszył ramionami, przejeżdżając językiem po uzębieniu, aby mieć pewność, że żaden z zębów nie wypadł oraz stabilnie stoi. Jakoś wolał uniknąć wizyty u dentysty, z prostego powodu. Przerażali go. Denerwowało go, nawet kiedy musiał zapisać się na kontrolę. A to dlatego, że raz miał leczenie kanałowe i gdy zeszło znieczulenie, cierpiał.
Uf. Na razie wszystko chyba jest git.
- Pewnie nie. Nie wiem, co by się musiało stać, by się ogarnął sukinsyn. - pewnie, gdyby był na zewnątrz, to by splunął, a ponieważ był w domu, to tylko przełknął ślinę. Cieszyło go, że Laura pamiętała tego typiarza, ponieważ to znaczyło, iż dobrze słuchała i dlatego mógł ją śmiało nazwać prawdziwą przyjaciółką.
- Jestem mega zadowolony, a do tego czuję ogromną ulgę po odejściu z tego syfu, serio. Jakbym zrzucił plecak wypełniony kamieniami z pleców albo zdjął obciążniki. - piękne porównania, no ale akurat takie mu w tamtej chwili przyszły do głowy. Tamta firma była niczym właśnie ciężkie obciążniki na nogach lub wór pełen kamulców. Większość tamtych pracowników można było z łatwością porównać do kamieni - bez poczucia humoru, bez wyraźnych kolorów, nie reagujący na akcje, dziejące się obok.
- No seriooaaa! - instynktownie się odsunął, bo piekło jak cholera. Przeklęta woda utleniona.
- Jestem twardy jak skała i proszę w to nie wątpić. - powiedział, gdy już przestało piec. Bo przecież trzeba twardym być, nie miętkim, ponieważ kiedy się jest miętkim, inni będą to wykorzystywać.
- Mój ojciec zawsze tak mówił, że muszę być twardy i nie dawać się byle komu. - jego ojciec ogólnie mówił wiele rzeczy i Jin doskonale te teksty pamiętał. Gdyby mógł, podziękowałby mu za te rady, które w młodości uznawał za zwykły bełkot starego.
Podejrzliwie spojrzał na trzymaną w dłoniach Laury maść, po czym uniósł do góry jedną brew.
- Okej...używałaś jej już kiedyś? - spytał z czystej ciekawości.

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
19
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

– Pewnie kilka osób musiałoby mu pokazać, że nie podoba im się jego zachowanie. A o ile dobrze pamiętam, nawet wasz szef to zlekceważył. – mruknęła niezadowolona, przypominając sobie jedną z rozmów z Jinem, w której wspominał, że nikt na zachowanie typa nie reaguje. Zawsze dziwiło ją, że po świecie chodzą jeszcze tacy nietolerancyjni ludzie, skoro wszyscy się i tak od siebie różnili i należało to zaakceptować. Żyła trochę w swojej bańce, w świecie, do którego trafiła dzięki rodzicom, wśród osób, które potrafiły się zachować, jednak zdawała sobie sprawę z tego, jak okropni ludzie potrafili być.
– To świetnie. A jeśli od razu poczułeś ulgę, to znaczy, że była to naprawdę dobra decyzja. – pokiwała głową. Przeważnie myślała racjonalnie, ale uczucia też przecież były ważne. Czasem łapała się na tym, że czuła coś, co w jakąś stronę ją pchało. I choć wolała, by to rozum był odpowiedzialny z niektóre decyzje, tak serce miewało dużo do powiedzenia.
– Właśnie widzę! – zaśmiała się, widząc reakcję przyjaciela. – Ale spokojnie… każdy twardziel zostaje pokonany przez wodę utlenioną. – zażartowała, skupiając swoją uwagę na tym, by jeszcze delikatniej przykładać gazę do jego ran. Chociaż niewiele mogła zrobić, bo to i tak płyn działał swoje. Nie raz widziała, jak jej bracia potrafili zeskoczyć ze schodów, spaść z roweru, podbić sobie oko, a na koniec i tak krzywili się tylko, gdy mama polewała rany, by je zdezynfekować.
– Z tym że nie możesz dawać się nikomu, się zgodzę… jednak z tą pierwszą częścią nie do końca. – spojrzała na Jina, marszcząc lekko czoło. – Owszem, nie możesz pozwolić, by inni robili ci krzywdę, ale… nie musisz być twardy, Jin. Mężczyźni nie muszą udawać, że ich nie boli, że dają sobie radę i że są twardzi. – uniosła znacząco brew, posyłając mu delikatny uśmiech. Chciała, by wiedział, że jej postrzeganie jego osoby się nie zmieni, gdy pokaże, że go coś zabolało albo odsłoni swoje uczucia. Bycie wrażliwym było według Laury o wiele lepsze, bo szczere, niż udawanie. Zresztą zdążyła zauważyć, że Tae był ciepłym i miłym chłopakiem i tak go właśnie postrzegała. – Każdy ma prawo pokazywać swoje emocje, mówić o nich i po prostu je odczuwać, a potem sobie z nimi radzić. – wzruszyła lekko ramionami. Dobrze wiedziała, że ich ojcom i dziadkom wydawało się, że wszystko należy trzymać w sobie, ona miała jednak inne zdanie, którym się podzieliła ze współlokatorem.
– Na sobie chyba nie, bo z nikim się nie biłam. – zażartowała. – A tak serio, moi bracia jej używali. Hm, wydaje mi się, że chyba i ja kiedyś nakładałam ją na jakąś ranę. – przyznała. Jej bracia nie raz się z kimś bili. Albo wracali z treningów z jakimiś urazami, a ta maść im pomagała.

autor

oh.audrey

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

in automatycznie zacisnął pięści, kiedy usłyszał o byłym szefie, ponieważ za nim nie przepadał, ba, nienawidził go. Może ciut mniej niż typa rasisty, no ale fakt był taki, iż obydwaj znajdowali się na czarnej liście Jina, który miał nadzieję, że kiedyś jednak przełożony zareaguje jakkolwiek, lecz gdy jeden z drugim są przyjaciółmi, można zapomnieć o karze. Także Tae podpisywał się pod przysłowiem ,,nadzieja matką głupich".
- Szef to kolejny debil, któremu najchętniej bym przywalił tak szczerze. - powiedział, rozluźniając jedną rękę, aby zakryć nią drugą, która wciąż była zaciśnięta w pięść. Zapewne Laura miała rację, że sam Jin to za mało, ale co innego, gdyby więcej osób pokazałoby swoje niezadowolenie.
Tae parsknął śmiechem na słowa przyjaciółki.
- Moim zdaniem, to byłby dobry tytuł dla jakiejś komedii. Starcie tytanów: Woda utleniona kontra twardziel. - nawet zaczął sobie wyobrażać, jak na ringu bokserskim, do walki staje taki typowy napakowany byczek, a po przeciwnej stronie, ogromna butla z wodą utlenioną. W sumie może Jin powinien pomyśleć o boksie? Niby w młodości trenował taekwondo, ale po tych dzisiejszych uderzeniach, poczuł chęć powrotu do uprawiania jakiejś sztuki walki. Chociaż bardzo możliwe, że gdyby zamontował sobie worek w pokoju, pouderzałby kilka razy i to również by wystarczyło.
Szczerze? Laura go w tamtej chwili zagięła, dlatego też po otworzeniu buzi, zaraz ją zamknął. Przełknął ślinę, a następnie spojrzał gdzieś przed siebie.
- To nie takie proste. - odpowiedział wreszcie, bo z jednej strony wiedział, że Laura znowu miała rację, tylko z drugiej, musiałby odrzucić słowa ojca, które były zakorzenione w nim bardzo głęboko. Zresztą czasami uważał, że lepiej było zgrywać obojętnego, bezuczuciowego oraz twardego, ponieważ często ludzie wykorzystywali słabości innych. Life is brutal and full of zasakdzas.
- Ty powinnaś studiować psychologię zamiast architektury, wiesz? I wydać książkę. Na pewno bym ją kupił. - powiedział szczerze, kładąc rękę na piersi, aby zapewnić o szczerości swoich słów. Uważał tak, iż wygłosiła piękną mowę o emocjach. Naprawdę mu się podobało.
- Fakt. Nie zaprzeczę co do okazywania emocji, jednak uważam, że czasami lepiej nie pokazywać za dużo, bo potem można się spotkać z przykrymi konsekwencjami... - dodał, wzruszając ramionami.
- Ale przyjemnie chłodzi. A właśnie, co tam u Twoich braci? Wszystko okej? - zapytał z czystej ciekawości. W ogóle pewnie, gdyby Laura chciała, Jin mógłby dać jej kilka lekcji z samoobrony, bo przecież nigdy nic nie wiadomo. Chyba że nosiła przy sobie gaz pieprzowy, wtedy Tae mógł być o nią spokojny. Zaproponuje jej to wkrótce, bo czemu nie?

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
19
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

Westchnęła tylko, słysząc jego słowa. Niestety przykra prawda o świecie i ludziach była taka, że wiele osób, z którymi miało się styczność, była debilami. W Laurze natomiast nie buzowało tyle nienawiści, by na głos mówiła o tym, że chciałaby komuś przywalić. Rozumiała jednak Jina, bo doświadczył ze strony obu mężczyzn naprawdę nieprzyjemnych rzeczy i miał prawo ich nie lubić, chcieć im przywalić, czy nazywać ich debilami.
– Ktoś powinien zrobić takie reality show. – zażartowała. Byłoby ono tak głupie i absurdalne, jak większość takich programów, ale pewnie masa osób cieszyłaby się, oglądając skrzywione miny tych, których rany polewane byłyby wodą utlenioną.
– Wiem. – przytaknęła, zgadzając się z jego werdyktem. Uczucia nie były łatwe, a wpajane przez lata przekonania zakorzeniały się głęboko. Chciała jedynie, żeby wiedział, że przy niej nie musi zgrywać twardziela. Ona rozumiała. Mogła go wysłuchać, spróbować doradzić, porozmawiać na każdy temat. Mogła podać mu chusteczkę, gdy będzie płakał, przytulić, gdy poczuje smutek. Nie uważała, żeby okazywanie emocji było niemęskie. A przecież mieszkali razem, więc nie musiał udawać. Bo jej zdaniem mało kto był faktycznie taki twardy, jak mu się wydawało. A ona nie była osobą, która wykorzystałaby jego słabości przeciwko niemu.
– Czy ja wiem. – zaśmiała się, marszcząc lekko nosek. – Chociaż psychologia jest fascynująca, to chyba przytłoczyłyby mnie problemy innych ludzi. Wolę myśleć o tym, że budynek, który zaprojektuję, ma szansę faktycznie powstać, niż obawiać się, że nawet lata pracy z kimś, mogą okazać się niewystarczające. – dodała, wzruszając lekko ramionami, ale nie tak, jakby miała to gdzieś, a jakby był to temat, o którym wcześniej myślała i takie były po prostu jej przemyślenia. – Oj Jin, kupiłbyś nawet szmaciane bransoletki, gdybym zajmowała się ich pleceniem. – zażartowała, posyłając współlokatorowi ciepły uśmiech. Doceniała jego słowa.
– Masz rację. Należy też chronić siebie. Przede wszystkim siebie. Tylko wiesz… jak to wszystko się gromadzi, to potem człowiek wybucha, a to też ma swoje konsekwencje. – przyznała, kiwając powoli głową. Po prostu należało mieć w życiu osoby, z którymi można było szczerze porozmawiać, by nie tłamsić w sobie wszystkiego.
– W zasadzie nic szczególnego. Tay nadal jakoś utrzymuje się na studiach i chyba ma nową dziewczynę, ale to jeszcze nic oficjalnego. Byłam w tamtym tygodniu u Lance’a w kawiarni, on jak zwykle zawalony pracą. – odpowiedziała z uśmiechem. U najstarszego brata trochę sobie dorabiała, gdy potrzebował wsparcia w swoim lokalu. Natomiast z Taylorem się nieco mijali, bo miał mecze, treningi, a dodatku faktycznie latał za jakąś dziewczyną ostatnio.

autor

oh.audrey

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Woojin uśmiechnął się, gdy usłyszał słowa Laury o tym, że powinno powstać reality, gdzie doszłoby do starcia między wodą utlenioną a mięśniakiem.
- Serio. Skoro ludzie oglądają różne głupoty, to też by zapewne oglądali. - taka prawda. Wiele głupich programów można było obejrzeć w ciągu dnia. Zresztą często też głupie filmiki na YouTubie miały bardzo dużo wyświetleń. Kilka razy nawet Tae wrzucił jakiś filmik do sieci (właśnie na YT), który pochodził z gry - tak dokładniej tymi filmikami były ładne gole (w jego opinii rzecz jasna) strzelone w FIFIE przez Jina. Jeden z goli nawet miał ponad półtora tysiąca wyświetleń, więc uważał, że zaraz ktoś będzie chciał z nim podpisać kontrakcik o współpracy, lecz niczego takiego się nie doczekał biedaczek.
- To dobrze, że wiesz. - po tych słowach, ponownie można było dostrzec uśmiech na twarzy Azjaty. Szczerze? Był cholernie szczęśliwy, mając taką osobę jak Laura za swoją przyjaciółkę. W ramach wdzięczności miał ochotę ją mocno wyściskać oraz obrzucić złotem za możliwość wygadania się o każdej porze i nie tylko, ale ostatecznie jedynie...poklepał ją po udzie. Dla niej zapewne było to bardzo randomowe.
- Okej, racja. W ogóle proszę nie zapomnieć o zaproszeniu mnie, gdy zostanie zbudowany zaprojektowany przez Ciebie budynek. - wiedział, że będzie cholernie dumny z Laury i na pewno zaprojektowane przez nią budowle, będą zajebiste.
Parsknął śmiechem po usłyszeniu kolejnych słów przyjaciółki, która notabene miała znowu rację.
- Mógłbym zaprzeczyć, lecz wtedy bym skłamał. Oj no bo ej, chcę tylko żebyś pamiętała, że masz we mnie wsparcie. - mówił całkowicie poważnie. Nawet wyraz jego twarzy spoważniał w tamtej chwili. Tak, on był tym typem przyjaciela, który potrafił przyjść na występ godzinę wcześniej, aby zająć miejsce najbliżej sceny i krzyczeć najgłośniej, gdy przedstawienie dobiegało końca.
Tae przejechał czystą ręką (nie tą, która miała zdarte knykcie) po włosach, a następnie westchnął cicho.
- Chyba każdy wybuch niesie ze sobą jakieś konsekwencje, wybuch złości, emocji, wulkanu....- stwierdził, jakby odkrył coś niesamowitego. Wiele razy był świadkiem wybuchu złości pomiędzy swoimi rodzicami, ale uważał, że to normalne wśród dorosłych.
- Dobrze, że u nich wszystko okej, chociaż Lance powinien odpocząć, bo się zamęczy przez tę robotę. - jedynym plusem (zdaniem Tae) tego, kiedy w robocie otrzymało się wiele zadań do zrobienia, był szybko lecący czas.
- Ty jakoś niedługo kończysz semestr letni, prawda? - zapytał, ponieważ kojarzył zakończenie semestru letniego jakoś podczas ciepłych miesięcy, chyba między majem a czerwcem. Ciekawe, czy miała już jakieś plany na wakacje.

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
19
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

Troszeczkę parsknęła śmiechem, gdy Jin poklepał ją po udzie. Ale tak cichutko, pod nosem, po prostu posyłając mu rozbawione spojrzenie. Mogła się domyślić, że miało być to swego rodzaju potwierdzenie, że cieszy się, że wiedziała.
– Skoro jesteś taki chętny do kupowania wszystkiego, co wyjdzie spod moich rąk, to może zostaniesz jego właścicielem i razem urządzimy jakieś oficjalne otwarcie. – najpierw spojrzała na Jina z dość poważnym wyrazem twarzy, a po chwili się zaśmiała. Myśl, że Tae ją wspierał, była naprawdę miła. Rozbawiła ją jednak wizja kupującego jej pierwszy projekt przyjaciela. Już pomijając sam aspekt pieniężny, bo postawienie budynku wiązało się z ogromnymi kosztami, ale także biorąc pod uwagę, że pewnie zgłosiłby się do niej jako pierwszy i może nawet dałby jej wolną rękę przy projektowaniu! No byłoby wspaniale.
– Dziękuję. Ty również masz we mnie wsparcie. – spojrzała na niego znacząco, kiwając powoli głową, tak na potwierdzenie swoich słów. Oczywiście ta ich relacja już wcześniej była taka, że mogli spodziewać się pomocy i wsparcia od drugiej osoby, jednak odkąd zamieszali razem, te więzi się zacieśniły. No i faktycznie mogli przyjść o każdej porze nocy i dnia, bo mieli całkiem niedaleko. A to też ważne, prawda? Czasami, gdy miało się świadomość, że by do kogoś dotrzeć, należało poświęcić godzinę, a trakcie tej godziny emocje opadały albo problemy stawały się mniej istotne, to po prostu wolało się zostać w domu. Tak samo było z telefonami. Czasami lepiej było zobaczyć kogoś na żywo, przytulić, złapać za dłoń, czasami sam głos nie wystarczał. Także mogli cieszyć się faktem, że mieszkali razem i w razie jakichkolwiek życiowych rozterek, mieli siebie obok. Nawet jeśli czasami chodziło błahostki albo po prostu dzielenie jakiejś radości.
– Myślę, że na razie jest na etapie ekscytacji tą pracą, ciągłej nauki, wdrażania się, więc jakoś ma więcej energii. Zresztą Laurence zawsze miał dużo energii, więc zmęczenie mu niestraszne. Zwłaszcza, jak po pracy idzie na siłownię. – zaśmiała się. Czym innym było wykonywać zlecone zadania, a czym innym zarządzanie i pracowanie na swoje. Lance zapewne czuł, że każde wykonane zadanie skreślał ze swojej, a nie czyjejś listy. Poza tym faktycznie od zawsze działał na pełnych obrotach, a praca we własnej kawiarni chyba tylko mu takie działanie bardziej umożliwiała.
– Tak. Oh... to faktycznie już całkiem nie długo. Czas szybko mija, gdy ciągle go brakuje. – wywróciła oczami, wzdychając cicho. Starała się wykorzystywać każdą wolną chwilę, jednak wiele by dała na cały wolny weekend, który poświęciłaby tylko sobie, a może i tylko odpoczywaniu? – No ale najpierw egzaminy. – zmarszczyła delikatnie nosek. Egzaminy na studiach to było zupełnie coś innego, niż to, co znała ze szkoły średniej.

autor

oh.audrey

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jin pstryknął palcami, ponieważ plan Luary jego zdaniem był całkiem niezły. Syriuszowi proponował, że w razie ostateczności, sami założą jakąś firmę, bo przecież nic nie stało na przeszkodzie, by to zrobić. Gorzej tylko z wyróżniającym pomysłem, który faktycznie przyciągnąłby potencjalnych konsumentów. Bądź co bądź konkurencja machała za rogiem, praktycznie w każdej dziedzinie. Jin rzecz jasna dalej planował stworzenie pomocniczej apki, lecz przez nakład obowiązków, niezły miał czas ją tworzyć. Jedyne co miał, to kartkę schowaną wewnątrz szuflady, gdzie zapisywał różne koncepcje powiązane z aplikacją.
- Jestem totalnie na tak. Serio. - aż mu oczy zabłyszczały, lecz zaraz pojął, że to żart, dlatego również zaczął się śmiać, ręką (tą mniej stłuczoną), przejeżdżając po włosach. Gdy śmiechy dobiegły końca, Tae spojrzał przyjaciółce w oczy.
- Ja...dziękuję. I serio cieszę się, że mogłem tu zamieszkać. - powiedział, a jego kąciki ust, poszły do góry. Mimo bycia jedynakiem kompletnie tego nie czuł, odkąd relacje z Laurą przeistoczyły się w prawdziwą przyjaźń. Chciał, aby była szczęśliwa i miał nadzieję, że nikt jej nigdy nie skrzywdzi, bo jak tak, wtedy zwyczajnie pójdzie wpierdzielić tej osobie, żeby dokładnie przemyślała swoje czyny. Nie bał się o konsekwencje, bo czemu miałby?
- O, to dobrze, że chodził na siłkę, bo jakby po pracy dalej robił coś z nią związanego, wtedy mogłyby to być oznaki pracoholizmu..znaczy no....pewnie masz rację. - powiedział z uśmiechem. W sumie entuzjazm wraz z chęciami do pracy były dość ważne oraz pomagały zmobilizować się do wykonania czegokolwiek. Aż Jin przypomniał sobie, jak sam był przeszczęśliwy, gdy otrzymał swoją pierwszą, poważną pracę.
- Poradzisz sobie. Na pewno zdasz je śpiewająco. - nagle przez głowę Tae przeszła pewna myśl. A co gdybym...dokonał włamania na stronę komisji edukacyjnej, by wykraść arkusz? Szczerze? Mógłby spróbować, tylko wpierw, Laura powinna wiedzieć o jego...dodatkowej robocie. Ostatecznie wymyśliłby piękną ściemę.
- Chociaż sam pamiętam te nerwy....jak zdasz, stawiam Twoje ulubione żarcie oraz szampana. Sama będziesz mogła wybrać, czy z procentami, czy takiego owocowego.- odparł z uśmiechem, bo przecież nawet szampany bezalkoholowe były smaczne.

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
19
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

– Ja też się cieszę, że ze mną mieszkasz. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że nie kręci mi się tu obca osoba, z którą nie potrafiłabym się dogadać. – przyznała szczerze, uśmiechając się do współlokatora. Przez Jinem miała dwójkę współlokatorów, niby swoich znajomych, jednak nie tak bliskich, jak bliski był jej Tae. Tomas prowadził imprezowe życie, do tego zawsze znajdywał okazję, by z Laurą na jakiś temat dyskutować, a ona czuła się, jakby znów mieszkała ze swoim upierdliwym bratem. Mimo że z Callaghanem nie mieszkało się tak źle, to jednak sporo ich różniło, a przy okazji każde miało inny tryb życia i bywało to męczące. Dlatego Laura odetchnęła nieco z ulgą, gdy ten oznajmił, że się przeprowadza bliżej uczelni i swojej pracy, do jakiejś kumpla. Drugi pokój zajmowała Barbie, którą Laura znała z liceum, ale nigdy tak naprawdę nie miała z niej jakiejś zażyłej relacji. Fajnie było mieć w mieszkaniu drugą dziewczynę, jednak ta miała również dziwny stosunek do Tomasa, co wpływało na ich relacje. Ona również wyprowadziła się po kilku miesiącach.
Hirschówna pokiwała tylko głową. Znała brata i wiedziała, że pracoholizm mu nie grozi. Lubił imprezy, swoje sportowe zajęcia, nie był typem osoby, która spędzałaby po 10 albo 12 godzin za biurkiem w korpo, by piąć się po szczeblach kariery. Chciał pracować dla siebie, widzieć efekty swojej pracy, czerpać z niej przyjemność. To był jeden z powodów, dlaczego tak chętnie mu pomagała. Atmosfera w jego kawiarni była naprawdę świetna.
– Powiem ci, kiedy będziesz miał trzymać kciuki. – zaśmiała się. Laura z pewnością nie zdecydowała się na oszustwo. Miała dużo nauki, trudne egzaminy, jednak wiedziała, że musi się do nich przygotować, utrwalając w ten sposób zdobytą wiedzę oraz dowiadując się czegoś nowego, gdy zaglądała do książek. Była przykładną studentką i zależało jej, by na studiach faktycznie się czegoś nauczyć i mieć szansę pracować w przyszłości.
– Żarcie tak, szampan fuj. – skwitowała, posyłając mu zaczepny uśmiech. – Zamówmy coś teraz. – zarządziła po chwili, bo skoro wcześniej podjęli ten temat, a jego twarz i dłonie były już opatrzone, to mogli się zająć kolacją. – Wybierz sobie. – podała Tae telefon, by przejrzał menu, po czym zamówili jedzenie i dopóki nie przyjechało, to Jin miał chwilę, by trochę ogarnąć po swoich przygodach.

/ koniec

autor

oh.audrey

ODPOWIEDZ

Wróć do „202”