WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Obrazek Nie bał się przyznać, że na ten wyjazd czekał z cholerną niecierpliwością. Nie tylko ze względu na to, że kochał wspinaczkę, a Red Rock było dla niego wyzwaniem. Bardziej radował się z towarzystwa tej, która od lat była mu bliższa nawet niż własna rodzina. Tamtego dnia w kawiarni nie wierzył w swoje szczęście, kiedy sama wyszła z tą propozycją, jak to jednak mawiają, kuł żelazo póki gorące. Szybko ogarnął trochę wolnego i w ciągu godziny przedstawił jej cały plan działania. Bycie ordynatorem ma swoje plusy, organizacja jest jednym z nich. Nikogo w pracy nie zdziwiło, że bierze wolne, w sumie nawet go na nie wypychali, bo Holloway ostatnio pracował ponad swoje siły, rzucając się w wir pracy, rezygnując z przyjemności.
Ale nie tym razem.
Przyjechał po nią stosunkowo wcześnie, po drodze bukując im bilety na samolot, nie chciał ryzykować całodniowej jazdy, wolał zaoszczędzić czas, by cieszyć się nią urokami tych wytworów skalnych. Upewnił się (zwalając to na skrzywienie zawodowe), że oboje mają to, co potrzebne im do wypadu w góry i w samolocie przedstawił jej ze szczegółami całą trasę i ten jeden szczyt, którego nie udało mu się zdobyć, a o którym opowiadał jej w kawiarni. Nawet nie zdawał sobie sprawy, że mówi bez ustanku, z zapałem godnym pozazdroszczenia. Reflektował się czasami, przepraszając za to, a jednak jego niebieskie oczy błyszczały z ekscytacji której nie sposób było nie zauważyć.
Obyło się bez turbulencji, w parę minut po wylądowaniu jechali wynajętym autem w stronę kanionu, mijając kilka samochodów, aczkolwiek Chris zauważył że nie oni jedyni wpadli na pomysł wspinaczki, bo parkując na wydzielonym miejscu zauważył cztery samochody i sporą grupkę amatorów wspinaczki.
- Będziemy mieć towarzystwo. – mruknął z lekkim niesmakiem. Nie o to mu chodziło, no al przecież nie wygodni tych wszystkich ludzi tylko dlatego, że chce wspinać się z nią sam. Westchnął i zgasił silnik. - Witaj w Red Rock. Gotowa na niezapomniane wrażenia? – popatrzył na nią uśmiechając się lekko. Nie wiedział, jakie dokładnie niezapomniane wrażenia prócz pięknych widoków miał na myśli, ale oboje już przekonali się o tym, że los bywa kapryśny i tutaj może wydarzyć się dosłownie wszystko.
Upewniwszy się, że w samochodzie jest wszystko wyłączone wysiadł i otworzył bagażnik sięgając po swój plecak który zawierał wszystko to, co będzie im potrzebne. Do paska plecaka przytwierdził worek z liną, uprzężą i kilkoma innymi zabezpieczeniami. Przecież nie pozwoli, by stała jej się krzywda. Nigdy na to nie pozwoli.
Rozejrzał się dookoła.
- Mamy szczęście, pogoda sprzyja. – powiedział fachowym głosem. Rzeczywiście, jak na tą porę roku było przyjemne, a słońce nie dawało aż tak w kość. - Większość z tych ludzi idzie oficjalnym szlakiem. My jednak zboczymy nieco z drogi. Chyba że wolisz iść na łatwiznę. – wzruszył ramionami z uśmiechem. Nie, nie podejrzewał jej o to, droczył się z nią lekko, chcąc poczuć się nieco pewniej. Bo lekko zestresowany był myślą, że przez tak długi czas będą sam na sam.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Everdeen w Red Rock

Ten wyjazd mógł zmienić wszystko.
Miał zmienić.
Nie spodziewała się, że tak to się wszystko poukładało i doszło do wspólnego wyjazdu. Dotąd podróżowała sama. Niektórzy mogli zarzucić jej bycie samotniczką, chociaż starała się jednak na nią nie wychodzić i być przynajmniej miłą i nawet jeśli tego nie czuła się uśmiechać. Uśmiech był oznaką szczęścia. A ona chciała być taka, nawet jeśli nie do końca była. Teraz jednak, kiedy wsiedli razem w samolot, jak i potem samochód czuła, że – jest szczęśliwa. Już dawno czuła się tak cholernie dobrze w czyimś towarzystwie. A dopiero co zobaczyli się na własne oczy, po tylu latach pisania! Nieprawdopodobne. A jednak możliwe.
Tak jak przyzwyczajona do lotów była, tak do jego obecności – ciągle się z tym jednak oswajała. Dobra, czuła się niespodziewanie dobrze i uśmiech sam pojawiał się na jej twarzy samoistnie, gdzie nie musiała go wymuszać, a jednak ciągle się do tego wszystkiego przyzwyczajała. Przez te wszystkie lata było jej naprawdę ciężko. Tak bardzo chciała zapomnieć o przeszłości. Przelotne znajomości nie były wystarczające. Z nim znała się już tak długo, a wspólna obecność tuż obok siebie, mogła być jednak takim snem. Bo czy to dzieje się naprawdę? Pewnie jeszcze jak siedziała w samolocie, zamiast patrzeć za okno na piękne widoki, a zerkając na niego – szczypała się ukradkiem w rękę, czy to naprawdę się dzieje. Nawet turbulencje by jej teraz nie przeszkadzały, czy dzieciak kopiący w jej siedzenie, bo nie miałaby na to czasu.
Zastanawiała się, czy można utonąć w tych jego niebieskich oczach, które przypominały głębie oceanu.
Faktycznie po dojechaniu na miejsce, jej uwagę też przykuły cztery zaparkowane samochody.
- Na to wygląda – dodała do jego słów i odetchnęła. Uśmiechnęła się jednak następnie, bo jakoś dadzą radę. Ważne, że on tutaj był, inni nie mieli znaczenia.
Przytaknęła od razu, poszerzając uśmiech.
- Red Rock. To tutaj wszystko się zaczyna – odetchnęła. Miała na myśli wspólną podróż i wspólnie przeżyte niezapomniane, jak to sam określił… wrażenia.
Sama zabrała z samochodu swój bagaż, w którym miała równie potrzebne rzeczy do takiej wyprawy. Najważniejszy poręczny aparat na takie warunki. Coś na zapas. Wodę, coś do przegryzienia. W kieszeni zawsze miała przy sobie swój ulubiony scyzoryk i nawet zapalniczkę! (choć palacz był z niej marny)
Uniosła brwi na słowo „łatwizna”.
- Żartujesz? – zaczepiła go, trącając ramieniem. – Innej opcji tu nie widzę, tylko takiej, by nie trzymać się utartej ścieżki – oznajmiła i puściła mu jedno oko. Trochę z łobuzerskim błyskiem.
- Musze Cię wykorzystać – jak to brzmiało! Ale to nie koniec zdania. -… że tu ze mną jesteś i mogę sobie pozwolić na zbaczanie z wyznaczonej trasy – dodała z uśmiechem. Będąc samej mogło być to o wiele bardziej ryzykowne. Czasem mogła coś robić sama, ale nie wszystko dało się samemu zrobić, nawet jakby chciała. Nie zawsze chcieć, znaczy móc.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jeśli nie zmieni, wrócą do punktu wyjścia.
Na Boga, jak on tego nie chciał.
Teraz, jak na to patrzył, rzucili się na głęboką wodę, a jednak utrzymali na powierzchni i razem ruszyli w nieznane. Pomińmy fakt, że niedawno widzieli się po raz pierwszy. Lata pisania, wzajemnego wspierania się i zwierzania ze wszystkiego zbliżyły ich do tego stopnia, że nawet w samolocie nie było między nimi niezręcznej atmosfery ani ciszy, ciszy która potrafi zabić wszystko. Dzielił czas między rozmowę z nią i podziwianiem widoków, bo w swoim napiętym grafiku rzadko kiedy miał okazję gdziekolwiek wylecieć, czy chociażby ruszyć się do dziadków w odwiedziny. Zwalał to na zboczenie zawodowe, a tak naprawdę brakowało mu kogoś, z kim mógłby spędzać czas. Owszem, miał znajomych, nawet jednego przyjaciela... a jednak brakowało TEJ osoby, która chyba po raz pierwszy skłoniłaby go do zmiany swojego życia.
Błagam, bądź nią.
Nie potrafił jednak na nią nie zerkać, na jego twarzy jakby z automatu pojawiał się szczery uśmiech. Kompletnie się nie krępował tym, że wyruszają całkiem sami wspinać się na nieznanych terenach o których jedynie czytali. W sumie ten wyjazd był tylko dodatkiem, bo łapał się na tym, że zerka na jej oczy i na usta, gdy odpowiadała na jego pytania. Całe otoczenie nie istniało, zamknął ich w bańce własnego świata, który mogli stworzyć.
Pokiwał głową, widząc amatorów wspinaczki, którzy zawzięcie dyskutowali o tym, którą trasą pójdą. Sam był nie lepszy, gdy zaczynał swoją przygodę, więc doskonale ich rozumiał. Chociaż też nieco im współczuł. Są tak zaaferowani przygotowaniami, że nie docenią tego, co jest dookoła, a widoki były zapierające dech w piersiach.
- I zacznie. – dodał, zbierając swoje graty, święcie w to wierząc, że w końcu coś się ruszy, jeśli tylko sprawy potoczą się swoim tempem. Po raz pierwszy w życiu wierzył, że znajduje się w odpowiednim miejscu i czasie.
I z odpowiednią osobą.
Jak się zgubią (do czego nie dojdzie, no chyba że zrobią to specjalnie) z pragnienia i głodu nie umrą przez kilka godzin. Sam miał przy sobie to, co najpotrzebniejsze, by zapewnić im bezpieczeństwo, na wierzchu miał też apteczkę, bo jak to wiadomo, wypadki chodzą po ludziach.
Potarł ramię, udając, że go to zabolało.
- I takiej odpowiedzi oczekiwałem. – zaśmiał się, poprawiając paski plecaka, upewniając się że ciężar jest odpowiednio rozłożony.
Uniósł z uśmiechem brwi na jej kolejne słowa.
- Wiesz... – nachylił się do jej ucha z cwaniackim uśmiechem. - Tobie akurat dam się wykorzystać na wszystkie sposoby. – mruknął, owiewając ją swoim oddechem. Trwało to ledwie sekundę, gdy się wyprostował i zamknął bagażnik, nie dając po sobie poznać, że jej bliskość działa na niego jak narkotyk. - No dobra, my tu gadu gadu, a do pierwszej przeszkody mamy niecały kilometr. A pogoda sprzyja. – spojrzał w bezchmurne niebo i jasne słońce. Czego mógłby chcieć więcej. Poprowadził ją w stronę zejścia w głąb kanionu, a za sobą mieli oddalające się głosy nadal niezdecydowanych turystów.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Powrót do punktu wyjścia – czy tak się da?
Co jeśli będzie już inaczej? Ich poznanie się mogło przesądzić o wielu rzeczach, a wracanie się do tego co było wcześniej, pomimo podjęcia ryzyka wydawało się jednak takie niewiadome.
On – ten sam, a jednak inny.
Ona…
Zupełnie to nie miało dla niej teraz mieć miejsca. Jakieś powroty. Chciała rozwijać tą relację, a nie w jakiś pokręcony sposób się z nią cofać, jakby można było przywrócić ustawienia fabryczne, zapominając o tym co miało miejsce pomiędzy momentem, kiedy dochodziło do resetu – a tak się nie da. Raz zobaczony Holloway nie zniknie już z jej oczu, nawet jeśli mocno zamknie swoje powieki, by zobaczyć ciemność.
Chciała by byli dla siebie wsparciem, ale już na innych zasadach. Nie przez znajomość w sieci. Tak naprawdę, nie zakładała co miedzy nimi będzie. Cieszyła się daną chwilą i tym co mieli teraz. Poznawała swoje własne uczucia o których jeszcze nie tak dawno, być może nie miała pojęcia. Christian można powiedzieć, że zawrócił jej teraz w głowie. Od tylu lat był dla niej swojego rodzaju kotwicą, której się trzymała w ponure dni. Nie chciała by było to tylko jakimś wyobrażeniem, a mając go tuż przy sobie, czuła, że to naprawdę ma miejsce i jest to prawdziwe. Cokolwiek on do niej teraz czuł, ale wiedziała, że zawsze będzie miał już jakieś miejsce w jej sercu. Bo dzięki niemu przetrwała ostatnie lata. I jeśli coś się nie powiedzie z nimi jak powinno, to i tak nie będzie żałować tego, że spróbowali się poznać i stać się czymś/kimś realnym dla siebie, a nie tylko czymś złudnym. Pozostając dalej w sieci mogli tego nie przetrwać. To była tylko kwestia czasu, kiedy któreś zamilknie.
Chciała dać mu szansę, na poznanie jej i poznanie jego.
Tak wiele bowiem miała o nim wyobrażeń, że teraz musiała sprawdzić, które było dobre, a które błędne.
Z pewnością potrafił czarować Byłaby ślepa, gdyby nie widziała jaki ma wyraz twarzy, kiedy na nią spogląda. Czy jednak tak powinno być? Czy zasługuje na to, by tak właśnie na nią patrzył?
Dzisiaj zepchnęła niechciane myśli na bok. Zamierzała dobrze się z nim bawić. Przeżyć coś niezapomnianego na ich warunkach, które teraz tworzą. Nie miała jakiegoś większego planu. Żyła teraz chwilą. Chłonęła wszystko co było jej dane usłyszeć, przeżyć.
I wcale nie chciała by szybko się to kończyło.
Od dawna bowiem czekała właśnie na ten moment.
Z nim.
Uśmiechnęła się do niego ciepło, ciesząc się na rozpoczęcie przez nich kolejnego etapu ich znajomości, właśnie tutaj w Red Rock.
A czy czuła się z nim bezpiecznie? Jak mogłoby być inaczej, skoro miała przy sobie kogoś kto na medycynie zna się lepiej, jak wszyscy pewnie turyści tutaj razem wzięci. Chyba, że któryś z nich też jest lekarzem. Ona mogła jedynie pochwalić się swoją zwinnością i dobrą kondycją, czy dobrą ręką do aparatu, który pewnie za niedługo użyje. Może nawet użyła go już wcześniej podczas ich docierania tutaj, ale jeszcze do nie sfotografowała, jakby to nie był odpowiedni moment.
Da się jej wykorzystać na wszystkie sposoby?
Przez moment mowę jej chyba odebrało. Ale szybko się ogarnęła. Zerknęła na niego kątem oka.
- Mmmm, zabrzmiało to naprawdę poważnie. Jesteś pewien, że… na wszystkie? – wydukała jakoś i wzięła na końcu głęboki wdech. – Dobra, ruszajmy – dodała szybko, pewnie nawet pierwsza ruszając, zanim dał jej jeszcze odpowiedz, chyba, że udała iż jej nie słyszy, bo mógł ją zawstydzić, czy coś.
Przez moment szła z nim, ale szybko to zmieniła.
Obróciła się do niego, jak pewnie oddaliła się o parę metrów od niego, podczas zejścia w głąb kanionu, wysunęła aparat, który wcześniej ukryła przy szyi i skierowała obiektywem na jego osobę.
- Christian… - zrobiła mu zdjęcie i opuściła aparat niżej, by spojrzeć na niego swoimi brązowymi oczętami. - Teraz już o Tobie nigdy nie zapomnę - rzuciła rozchylając lekko swoją buźkę, bo była tak poważna z tym co powiedziała, po zrobieniu tego zdjęcia. Powinna się teraz zaśmiać, rzucić jakimś zabawnym tekstem? Czemu tego jeszcze nie zrobiła, tylko się na niego tak z tymi rozchylonymi odrobinę ustami patrzyła?
Tak jakby oddychała przez małą szczelinę w ustach bo zapomniała jak się używa własnego nosa do oddychania!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wykazali się niemałą odwagą, przyjeżdżając tutaj, zapewne pod wpływem impulsu godząc się na ten wyjazd, podświadomie zapewne czując, że to może być ten moment, na który czekali. Przecież wszystko zaczęło się od wspinaczki, nawet jeśli po krótkim czasie te tematy były coraz rzadziej poruszane. Holloway sporo przeszedł, nie o wszystkim ona wie, bo było mu wstyd przyznać się do niektórych swoich zachowań. Jednak to właśnie dlatego stara się działać ostrożnie, by nie popełnić błędu, by jakikolwiek, nieprzemyślany gest, bądź też słowo nie zniszczyło tego, co było budowane między nimi. Miał dosyć uciekania, wirtualnej znajomości, która mimo że jest dla niego naprawdę ważna, przestała mu wystarczać.
W momencie kiedy utonął w jej oczach wiedział, że nie chce do tego wracać.
Wiedział, że to nie będzie łatwe, że docieranie się, badanie gruntu może być wyzwaniem, ale przecież do tego zmierzali, tego właśnie chcieli, nawet jeśli nie potrafili otwarcie o tym powiedzieć. Była jego Aniołem Stróżem, ostoją, kimś kto sprowadzał go na ziemię, gdy myśli wybiegały w złym kierunku. Nie chciał tego zniszczyć, ale też nie chciał być tylko przyjacielem. Z całych sił pragnął w końcu odrobiny szczęścia, po tym wszystkim, czego doświadczył, najzwyczajniej w świecie mu się to należało.
Potrząsnął głową, pozbywając się tych myśli. Nie, teraz nie powinien zbaczać na te kursy. Liczy się tu i teraz. To miejsce. To że są razem. To że to dopiero początek.
Coś błysnęło w jego niebieskich oczach.
- Tak, jestem pewien. – odpowiedział z wiarą pobrzmiewającą w głosie, ruszając w stronę zejścia do kanionu. Cóż, zdawał się na instynkt, pozwalał sobie na rzeczy, które do tej pory były obecne jedynie w jego myślach.
Może pora w końcu przestać żyć złudzeniami?
- Ostrożnie... – mruknął, gdy go wyprzedziła i podrapał się po nosie. Jeszcze na samym starcie zrobi sobie krzywdę. W takich chwilach dziękował za to, że poszedł na medycynę, niegroźne obrażenia da radę opatrzyć, jednak nie chce by skręciła sobie kark. Podniósł na nią wzrok gdy wymówiła jego imię i przystanął. Cichy dźwięk aparatu odbił się od skalnych ścian. Zaśmiał się i pokręcił głową.
- Daj mi chociaż na to zerknąć. – powiedział podchodząc do niej i zerkając w ekran aparatu. Już dawno powiedział jej, że ma talent, a takie zdjęcia zrobione z zaskoczenia, są tego najlepszym dowodem. Kąciki jego ust wykrzywił lekki uśmiech, chociaż jego twarz wyglądała na nieco zmęczoną. Odzywał się pracoholizm.
- Chyba nie muszę cię zapewniać, że masz talent. Jeszcze na laurach spoczniesz. Ale coś jeszcze może sprawić, że nie zapomnisz. – rzekł tajemniczo, delikatnie wyjmując aparat z jej rąk. Nie wiadomo kiedy znalazł się za jej plecami, lekko zgarbiony, pochylony nad jej prawym ramieniem wyciągnął przed siebie obie ręce, w sumie zamykając ją w swoich ramionach, odruchowo ze swojej klatki piersiowej robiąc oparcie dla jej pleców. Bez ostrzeżenia zrobił im zdjęcie, chciał zobaczyć na nim żywą, niewymuszoną reakcję. - To będzie ładna pamiątka. – stwierdził, składając na jej dłoniach aparat, przypadkowo muskając palcami jej skórę.
Odchrząknął, robiąc krok w tył.
Zrobiło się nieco za gorąco, jak na taką pogodę.
- Z tego szczytu są ładne widoki. – koślawo próbował zmienić temat. Gdy przychodziło co do czego, odruchowo się wycofywał, bojąc się że zostanie źle odebrany, że w ogóle zrobi coś nie tak. Uśmiechnął się jedynie przepraszająco, jakby miało to wystarczyć niż jakiekolwiek, naprędce wymyślone słowa.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Do niczego się przecież nie zmuszała. Chciała tu przyjechać i to właśnie zrobiła, nawet jeśli można było mieć wiele wątpliwości. Od wspinaczki się wszakże zaczęło i to ona sprawiła, że zostali sobie przedstawieni. Także zdecydowanie powinni wybrać się na taką wyprawę od razu dla uczczenia tego, jak i sprawdzenia czy faktycznie ta wspinaczka ich połączyła i żadne z nich nie ściemniało, że się na tym zna, a nie znało. Różne przypadki działy się w sieci. Chociaż nie tak, że Holloway zaliczał teraz jakiś tekst czy sprawdzian. Nic z tych rzeczy.
Wiele jednak muszą jeszcze o sobie poznać i odkryć. Temu miała służyć ta wyprawa – dla poznania siebie.
Powinni bowiem w końcu zacząć naprawdę żyć.
Jego obecność działała na nią zresztą bardzo dobrze. Czuła się przy nim świetnie. I chociaż czasem dziwne uczucia nią kierowały, tak jednak w większości czuła potrzebę pogłębiania tej relacji. Skoro potrafił sprawić, że w jednej chwili się zawstydza, a w drugiej uśmiecha to dobrze wróży. Bo jak widać ma na nią jakiś wpływ i nie jest na niego obojętna.
Nie chciała stać się wobec niego obojętna. Najlepiej nigdy.
Co jednak gdyby nagle zabrakło go w jej życiu? Coś poszłoby nie tak i musiałaby o nim zapomnieć? Skoro tak się ma stać, to teraz przynajmniej wykorzysta te uczucia, by potem nie żałować, że odpuściła niepotrzebnie.
Był pewien! Wiedział, czy nie wiedział co robi?
- Obyś się z tego nie wycofał – ostrzegła go z uśmiechem jeszcze, ale tak dla żartu?
Everdeen jakby go nie wykorzystała, nie robiła niczego z niecnymi zamiarami i tylko dla swoich egoistycznych pobudek. Chociaż… czasem może stać się egoistyczna, jeśli zacznie myśleć o sobie i działać bez zastanowienia. Wolałaby jednak by tak nie było. By nie doszło do takiej sytuacji, że przekroczy granice, której on nie chciałby przekroczyć. To dopiero byłoby egoistyczne z jej strony!
Oczywiście, że była ostrożna. Przynajmniej w tej chwili. Martwił się o nią? To miłe. Nie narzekałaby jednak na zdarte kolano, które on miałby jej opatrzeć. Postara się jednak uważać. Nie chciałaby być jednak ciężarem dla nikogo, a co najważniejsze, dla niego.
- Wyszło całkiem nieźle, choć brakuje tutaj czegoś… - mówiła wtedy odnośnie uśmiechu może, ale nie sądziła, że za chwilę zapełni ten brak czymś innym. Już dawno chciała zrobić mu zdjęcie. Zaskoczył ją jednak tym, co potem miało miejsce. Zastygła bez ruchu, czując jego oddech na swoim karku. Poruszającą się klatkę piersiową, stykającą się z jej plecami, które przeszedł niekontrolowany dreszcz.
Cholera, był niebezpiecznie blisko. I… czuła się z tym dobrze. Jeju…
Z pewnością i ona się na tym zdjęciu nie uśmiechała. Jednak inne odczucia były ukazane na jej twarzy.
- Nie, nie zapomnę – wyrzuciła, jak się odsuwał od niej, biorąc głęboki wdech. Było gorąco, ale teraz czuła się jak na Saharze. Musiała się napić! Gdzie ta woda? Zakładając, że i ona miała plecak i w tej sytuacji, kiedy robiła mu zdjęcie ten plecak zsunęła do swoich nóg, by jej nie przeszkadzał, to kucnęła przy nim teraz, w poszukiwaniu tej butelki z wodą.
Spojrzała na niego i przytaknęła głową.
Tak, ładne miała widoki. I w tle był właśnie sam Christian.
- Chcesz wody? – zapytała wstając, jak sama napiła się z butelki, by się jakoś ochłodzić. Aparat swobodnie wisiał przy jej szyi. Może się jeszcze przyda i nie powinna chować go do plecaka za szybko.
I kiedy napili się obydwoje czy też i ona sama, nagle postanowiła coś sprawdzić. Spakowała butelkę, zarzuciła na siebie plecak i spojrzała na niego.
- Chodźmy razem – rzuciła z ciepłym uśmiechem, unosząc dłoń w jego kierunku. Tak, chciała przejść z nim ten niecały kilometr razem za rękę. Po tej chwilowej bliskości nie może pozwolić sobie na dystans z nim, a dążyć do ponownego kontaktu, skoro jej tak dobrze było.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Też do niczego się nie zmuszał. To było jak najbardziej spontaniczne, nawet jeśli na samym początku pojawił się lekki szok wywołany tą propozycją, to szybko zniknął, zastąpiony tą odrobiną nadziei, jaką w sobie miał, a która teraz, w tym miejscu buchnęła płomieniem, niczym ognisko w środku lasu. Powinni wcześniej wyjechać, lata temu kiedy ta relacja ledwie raczkowała, ten jeden raz zaryzykować i zobaczyć, czy to przeznaczenie ich ze sobą zetknęło, czy ślepy los zapragnął sobie zażartować ich kosztem. Nie pokazywał tego po sobie, ale cholernie się cieszył, że są tutaj, sami, w otoczeniu przyrody.
Pozwalając sobie na lepsze poznanie się.
Nie potrafił oderwać od niej oczu. Czy to w samolocie, rzucając jej ukradkowe spojrzenia, czy to teraz, idąc w stronę wąwozu, cały czas szukał kontaktu wzrokowego, bo chciał po raz kolejny tonąć w jej oczach. Sama obecność kobiety działała na niego w sposób, który nie do końca rozumiał, a który na szczęście nie wywoływał w nim jakichkolwiek nerwowych ruchów, czy większego zmieszania, bądź niepewności.
- Nie zamierzam. – odpowiedział jedynie, a w niebieskich oczach chirurga pojawiły się iskierki, cień determinacji i może odrobina pewności siebie. Podświadomie wiedział, że gdyby kazała mu skoczyć ze szczytu, zrobiłby to. Prawdopodobnie już teraz znajdował się pod jej czarem, albo zapadł w bardzo przyjemny sen, z którego nie chciał się obudzić. Mimo tego, że upijał się wręcz jej obecnością, działał ostrożnie, nie chcąc zrobić czegoś, co by sprawiło że straciłby w jej oczach, zrobić coś, czego mógłby żałować, a co mogłoby zostać źle odebrane. Jednak w tym momencie zdał się na instynkt, pozwalając sobie na ruch którym sporo ryzykował, a jednak który mógłby zapewnić i jej i jemu, miłe wspomnienia na kolejne dni. Nie udało mu się jednak ukryć lekkiego drżenia, gdy znalazł się tak blisko, gdy był w stanie wyczuć zapach jej włosów. Gdyby tylko chciał, mógłby wręcz zakleszczyć ją w swoich ramionach, a jednak... odpuścił, po raz kolejny w życiu zrezygnował z czegoś, co mogło okazać się przełomem.
Cóż, taki już jego los.
Z ulgą przyjął od niej butelkę wody, dziękując krótkim kiwnięciem głowy. To dało mu czas na pozbieranie myśli i poukładanie sobie wszystkiego w głowie. Za szybko, Holloway, chcesz wszystko mieć od razu, a to tak nie działa. Tym razem nie spieprz tego, inaczej kolejnej szansy nie będzie. Oddał jej butelkę, nadal pogrążony we własnych myślach.
Podniósł na nią wzrok dopiero, gdy wyciągnęła w jego stronę dłoń. Uśmiechnął się ciepło i bez oporów ujął ją, splatając ich palce razem, trzymając pewnie, jakby bał się że to kiepski żart i zaraz mu się wyrwie. Poczuł kolejny dreszcz, kolejny przyjemny dreszcz który rozszedł się po całym jego ciele. Musnął kciukiem wierzch jej dłoni.
- Więc w drogę. – powiedział, ruszając przed siebie, ostrożnie stawiając stopy na nierównej powierzchni, mając też baczenie na to, jak ona się porusza, by przypadkiem przez ich dłonie nie pociągnąć go na sam dół. - Mamy towarzystwo. – powiedział, pokazując wolną dłonią kierunek na prawo, gdzie w oddali majaczyły sylwetki turystów, których widzieli na parkingu. Zapewne widząc ich i mając świadomość, że są bardziej doświadczeni, postanowili iść za nimi, na co on nie pozwoli. Nie pozwoli, by ktokolwiek im przeszkadzał. - Chodź. – powiedział i pociągnął ją w lewo, za jeden z większych masywów skalnych, który ukrył ich przed wścibskim wzrokiem grupki. Droga na szczyt dłuższa, ale za to z dala od spojrzeń innych.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wiele rzeczy powinno się robić, a się tego nie robi. Umysł walczy z sercem, serce z umysłem i czasem trzeba jedynie jakiegoś danego momentu, by zakończyć walkę i się czemuś poddać. Tak jak teraz, kiedy obydwoje się spotkali i mogli spędzać razem ze sobą czas. Wybrać się na tę wyprawę, która może rozpocząć wszystko, ale i też zakończyć, jeśli coś pójdzie nie tak. Jednak i tak będzie warto – nieważne od zakończenia, którego Everdeen nawet nie miała śmiałości planować. Od dawna nauczyła się żyć po prostu aktualną chwilą, bo rozpamiętywania przeszłości miała już dość, a planowania przyszłości nie odważyłaby się za bardzo, wiedząc, że plany mają to do siebie iż lubią się zmieniać. Niczym schody w Hogwarcie, choć marny z niej widz i czytelnik jeśli chodzi o książki i film związanego z Rowling. Ale lubiła tę magię fotografii, jak i robienie filmów było w jakiś sposób fascynujące. Było jednak coś, co uwielbiała jeszcze bardziej, a mowa tutaj o naturze. Być może znalazłoby się coś, co polubiłaby jeszcze mocniej, od tych wszystkich rzeczy – mogła polubić jego. A nawet pokochać. Jednak nawet ona sama nie wiedziała teraz na ten moment, czym to wszystko jest. A może wiedziała, ale się do tego nie przyznawała przed sama sobą?
Gdyby nie została fotografem, poszłaby pewnie w kierunku dziennikarskim, gdzie nawet zaczęła studia w tym kierunku, ale ich nie zakończyła przez to co spotkało ich rodzinę. Przez bankructwo. Może robiłaby dokumenty w jakichś dziurach o jakichś innych społecznościach, podróżując w wiele odległych miejsc? Kto wie.
Pragnienie poznania Christiana było jednak tak mocne i odczuwalne, że przynajmniej tego się w żaden sposób nie wypierała, a właśnie to robiła.
Gdyby kazała mu skoczyć z klifu, powinien wiedzieć, że to raczej nie miłość, a bardziej nienawiść. Nie powinno się robić czegoś takiego – to byłby obłęd. Czy można oszaleć aż tak bardzo, by coś takiego faktycznie zrobić? Chciałaby jednak w miłości/ fascynacji/zauroczeniu zachować jasność umysłu i znać jakieś granice, których nie powinno się dopuszczać. Chociaż nie mogła powiedzieć jak to będzie, bo w swoim życiu była tylko raz zakochana, a i tak to chyba nie była jakaś miłość bez granic, skoro ona była tutaj, a tamten chłopak, gdzieś tam. Gdziekolwiek był.
Dopiero zaczęli wspólną podróż. Co prawda wiele drzemało w głowach obojga, bo i ona miała jakieś tam swoje pragnienia i obawy, których nie wypowiadała. Ale zachowania w stosunku co do niego przychodziły jej jednak swobodnie. Nie mogło minąć wiele, by wyjaśnili sobie o wiele więcej z tego co jeszcze nie zostało wypowiedziane. Już i tak poczynili spore postępy, skoro po pierwszym spotkaniu doszło do takiego wspólnego wyjazdu!
Podała mu dłoń. Przyjął ją. Kolejny krok na przód.
To było naprawdę przyjemne uczucie. Szła tuż przy nim, ciesząc się z danej chwili. Spojrzała na niego kątem oka, kiedy rzucił o innych. Wzrokiem powędrowała pewnie w tamtym kierunku i nie wiedzieć, kiedy nawet już kierowali się gdzieś poza trasę. Uśmiechnęła się pod nosem.
- Rozumiem, że to ten moment, kiedy zbaczamy z kursu – rzuciła z lekkim śmiechem jeszcze, widząc jak ukryli się za skałami, za tym tak zwanym towarzystwem, który w każdym momencie mógł przerwać tą ich intymność?
Albo on szedł za szybko przez chwilę, albo ona nie zauważyła tego wystającego kamienia przed jej nogami, ale zahaczyła o niego i potknęła o niego, by złapać się bardziej Christiana, jak tylko przez uścisk jednej z dłoni. Znowu byli bliżej siebie, że czuła bardziej jego bliskość.
- Czas chyba uważniej patrzeć pod nogi – zaznaczyła, unosząc na niego spojrzenie, bo jednak byli na uboczu, gdzie mogło czaić się wszystko, a nie na wyznaczonej trasie. A jeszcze nawet nie zaczęli się wspinać!
- Ogólnie jestem naprawdę bardzo uważna i skupiona, ale przy Tobie chyba się bardziej staram jak zawsze, by czegoś nie nawalić, a wychodzi inaczej – wyznała i uśmiechnęła się łagodnie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To było coś nowego. Coś, co z jednej strony wprawiało go w zakłopotanie i w niepewność, a z drugiej ciekawiło, niczym dziecko z wyczekaniem czekające na najważniejszy dzień w swoim życiu. Nie zakładał nic, a jednocześnie nie działał całkowicie na ślepo, bojąc się popełnić jakikolwiek błąd. Wszystko się może zdarzyć, jeden nieprzemyślany gest, ruch, albo słowo zaprzepaszczą szansę na cokolwiek, co mogłoby pomóc im wejść stopień wyżej w tej relacji. Lata naprawdę kiepskich doświadczeń nauczyły go, by nie spodziewał się za wiele, a jednak miał cichą nadzieję na to, że w końcu w jego życiu nastanie cud, że te demony, które ciągną się za nim latami w końcu odpuszczą, dadzą mu szansę na zaznanie szczęścia. Przecież każdy na nie zasługuje w swoim życiu.
A on zbyt wiele wycierpiał.
Bycie lekarzem wiązało się z odpowiedzialnością. Z chęcią niesienia pomocy innym. Od zawsze nie potrafił patrzeć na krzywdę innych, nie potrafił znieść myśli, że najbardziej potrzebujący nie mogą pomocy otrzymać. W jakimś stopniu chciał przyczynić się do poprawy ich jakości życia. Może na to nie wyglądał, ale miał miękkie serce, wrodzoną empatię. Umiał słuchać i doradzać, nie oczekując niczego w zamian. Poświecił naprawdę wiele, by być teraz w tym miejscu. Mało zyskał, ale świadomość, że pomaga innym potrafi budować człowieka.
Nigdy nie powinno się nikogo do czegokolwiek zmuszać, argumentując to stwierdzeniem „jeśli mnie kochasz, to to zrobisz”. To był zwykły, emocjonalny szantaż, coś poniżej ludzkiej godności, coś czego on nigdy by nie zrobił. Jeże;i uczucie jest prawdziwe, nie potrzebuje takich rzeczy. Jeżeli to coś mocnego, świadomie dbasz o tą drugą osobę, troszczysz się o nią, chcesz być wsparciem, a nie kolejnym problemem. Od zakochania do obsesji czasami dzieli człowieka jeden krok. Sam kiedyś był mocno zakochany, w kobiecie która bojąc się najwidoczniej tego, w jaki sposób ta relacja się potoczyła, zniknęła z jego życia, sprawiła że pozostała w nim dziura, którą ciężko mu idzie teraz załatać. W tamtym momencie stracił część siebie i przez lata próbował odnaleźć się w nowej rzeczywistości, po raz kolejny popełniając błędy, pokładając uczucia w nieodpowiednich osobach. Przechodząc załamanie psychiczne próbował się pozbierać, po Los Angeles poprzysiągł sobie, że więcej nie doprowadzi do takiej sytuacji. Że nie chce już więcej cierpieć, przez kogokolwiek. Że lepiej, by był sam.
Ale, do cholery, teraz zmienił zdanie.
Ujęcie jej dłoni zburzyło jakąś cegiełkę w murze, którym się otaczał, broniąc się przed zranieniem, przed tym by ktokolwiek, kogo obdarzy silniejszymi uczuciami nie zranił go dotkliwie. Sparzył się wystarczającą ilość razy, by wiedzieć że kolejny zwód może być tragiczny w skutkach. A jednak, czując jej dotyk, bliskość i brak niepewności miał nadal w sobie tą cichą nadzieję, że w końcu będzie dobrze. Że już nie musi się bać.
Że wszystko jest na swoim miejscu.
- Wiesz, po pierwsze to szansa na ciekawsze i ładniejsze widoki. A po drugie, nie chcę się tobą dzielić z tymi amatorami. – mruknął, ciągnąc ją na ścieżkę w głąb kanionu. Ta grupka zapewne chciałaby się dołączyć, argumentując to nieznajomością trasy i miejsca. Wśród tej grupki było kilku postawnych mężczyzn. Nutka zazdrości pojawiła się w jego oczach, gdy zerkał w ich stronę, upewniając się, że nie nadążą za ich tempem. I chyba trochę przesadził. W porę zareagował, łapiąc ją za ramiona chroniąc ją przed bolesnym uderzeniem w ziemię. Po raz drugi znalazła się tak blisko, po raz drugi czuł ciepło jej ciała i zapach który mamił zmysły.
Wpadłeś, Holloway.
- Nie musisz się starać. – powiedział, odruchowo odgarniając jej włosy z czoła, zasłaniające oczy. - Jest w tym pewien urok. Wiesz, mogę się wykazać jako facet, a zwykle takich okazji nie mam. – zaśmiał się lekko, kciukiem muskając policzek kobiety, jakby nie potrafił się od niej oderwać. Coś go przyciągało, coś sprawiało że nagle starał się być bardziej opiekuńczy, niż zwykle. - Zawsze ci pomogę. – powiedział cicho.
Bo taka była prawda.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chciałaby wiedzieć co siedzi w jego głowie, przynajmniej na jeden krótki moment. Bo nie tak, że chciała w tej głowie ciągle być. Ale mógłby się podzielić niektórymi myślami, które tak by ułatwiły im wszystko. Co pewnie idzie też w drugą stronę, chociaż starała się być naprawdę otwarta w stosunku co do niego i nawet o swoich obawach jawnie mówiła. Także chociaż z tym powinna być z siebie dumna, że się na niego nie zamykała, a coraz bardziej otwierała.
Byli odwoje doświadczeni życiowo. Przeżyli parę różnych sytuacji w swoim życiu – zarówno wzlotów, jak i tych nieszczęsnych upadków z których tak ciężko było się im podnieść nawet teraz. Ciągle niczym cień podążały za nimi w pogodne pory. Wszystko jednak było częścią nich, czy tego chcą czy nie. Te przeżycia już zawsze z nimi zostaną. Jednak to nie znaczy, że trzeba ciągle z nimi żyć. Można się przecież z nimi pogodzić… tylko czemu to bywa tak cholernie trudne i w kolejnych problemach – przytłaczające? Jakoś to będzie. Musiała wierzyć, że będzie lepiej.
Nie są jedyni, ani pierwsi.
Ceniła jego zawód, jak i zapewne podziwiała umysł, godny dobrego lekarza. Byle kto takim nie zostawał, chyba, że Ci pchnięci dzięki rodzinie, bez talentu do tego. On jednak był inny. Widać było po nim, że chce pomóc i nie robi tego, bo ma z tego dobry szmal. A robi to w konkretnym i dobrym celu.
Jej zwód i sama fotografia pomimo swojej magii, również ma dwie strony medalu, bo cieszy, ale i zarazem nie raz rani. Czasem nie da się tego uniknąć, gdzie nie wszystko można przewidzieć.
Miłość = miłość.
Miłość z obłędem i przekraczającym zdrowy rozsądek, szaleństwem - nie powinno iść w parze.
Ona nie chciała go zranić, gdzie nawet najgorszemu wrogowi nie życzyła najgorszego. Przynajmniej tego była pewna. Pokładała nawet w nim małe skrywane nadzieje, że jest kimś więcej dla niej, a nie okaże się zupełnie kimś innym jak myślała i obydwoje siebie tylko zranią. Tej opcji zranienia nawet nie było. Kategorycznie mówiła nie i postara się by było miedzy nimi dobrze. Po tylu latach pisania i wspierania się w dobrym i złych momentach, inaczej tego nie widziała. Nie mogło być zresztą inaczej, skoro tak dobrze teraz czuła się w jego towarzystwie, a i on nie wyglądał jakby był nią rozczarowany i chciał nagle stąd zniknąć.
Uśmiechnęła się pod nosem. Często to robiła przy nim, co wprawiało ją w pozytywne wibracje (dobry humor).
- Kto powiedział, że do nich pójdę? Zdecydowanie wolę wyłącznie tylko Twoje towarzystwo. O to możesz być spokojny – zapewniła go. Facetów trzeba zapewniać o takich rzeczach, by czuli się pewniejsi siebie. A przynajmniej tak jej się wydawało, bo ona tam jakimś znawcą mężczyzn nie była. Potem wszystko stało się takie niekontrolowane i już była w jego ramionach (znowu). Nieźle. A jeszcze nawet nie doszli do końca trasy.
- Może masz rację – wykrztusiła tylko, przełykając cicho ślinę i wpatrując się w niego, kiedy tak muskał jej policzek. Nie wiedzieć kiedy, sama uniosła swoją dłoń ku górze i przejechała po jego zaroście na linii żuchwy.
- Dobrze Ci z tym zarostem – rzuciła słodko i uśmiechnęła się odrobinę. – Chciałabym znaleźć się z Tobą już na szczycie. Idziemy? – dodała jeszcze. Zawsze jej pomoże? – Dziękuję – powiedziała trochę ciszej, szybko musnęła ustami jego policzek, przy podniesieniu głowy do niego i odsunęła się też od razu.
Teraz pewnie dojdą do jakiejś ściany, którą będę musieli pokonać przez wspinanie się. Kolejne zbliżenie?
Zawsze wskazane.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wyrażenie grosik za twoje myśli, nabiera tutaj większego znaczenia. I sensu. Chciałby wiedzieć, co siedzi jej w głowie, czy w jakiś sposób nie wpływa na nią negatywnie swoimi słowami, i odważnymi, bądź co bądź gestami. Zapewne, gdyby zrobił coś nie tak, powiedziałaby mu. On poczułby się głupio i bardziej na swoje gesty i słowa uważał. Przy niej jednak nie potrafił udawać kogoś, kim nie jest, gdzieś dawno zgubiona odwaga powoli się w nim pojawiała i śmiałość, o której nie miał pojęcia, która już dawno temu opuściła jego życie, zastąpiona przez wycofanie i ostrożność. Bo ktoś, kto wiele razy się sparzył, nagle nie zmieni swojego zachowania, a jednak, cuda się zdarzają.
Ona jest tym cudem.
Łapał się na tym, że lubi jej słuchać, że w pewnym stopniu działa na niego ton głosu kobiety, gdy rozmawiają o rzeczach mało ważnych. Nie wątpił też, że ma wiele do powiedzenia na bardziej poważne tematy, nawet w momencie, gdy wymieniali tylko wiadomości, nigdy nie naciskał na pewne kwestie, wiedząc że każdy podchodzi do nich indywidualnie i nie każdy jest skory do zwierzeń, tym bardziej w internecie, a jednak byli do siebie na tyle podobni, że niepewność praktycznie nie zagrzała miejsca. Że to, co się rodziło nie było przez nic zakłócane, rozwijało się swoim własnym tempem, zapewniając im radość ze spotkania, ze swojej obecności, z drobnych gestów czy pięknych słów.
Zapewniając im udany start w nieznane.
Coś na pewno czuł. Coś, co myślał że dawno opuściło jego życie i już nie wróci. Nie przyznał się do tego, ale przez te lata przywiązał się do niej, czując emocjonalne połączenie ufał jej, nawet jej nie widząc. A teraz, gdy w końcu mógł bez skrępowania patrzeć jej w oczy, usłyszeć głos... Wpadał po uszy rozkoszując się tym niczym narkotykiem, mając jej pełną uwagę niczego więcej nie potrzebował. Po prostu chciał być blisko. I tyle.
Odetchnął z ulgą.
- Uspokoiłaś mnie. Serio. Mawiają że im więcej tym weselej, ale tym razem chyba wolę tylko twoje towarzystwo. – nie, wcale nie pobrzmiewała w jego głosie zazdrość. Umiejętnie ją maskował, mimo że w środku trochę go ponosiło. Panował jednak nad sobą, perfekcyjnie ukrywając te nieprzyjemne emocje.
Drgnął, pod jej dotykiem, trwało to ledwie sekundę, po chwili wtulił jednak policzek w jej dłoń, pozwalając sobie na ciche westchnienie. Takie drobne gesty działają na wyobraźnie, dają tą nadzieję której z rąk nie chcesz wypuścić. Jego uśmiech poszerzył się znacznie, gdy poczuł usta na swoim policzku.
Nie chcę się z tego snu budzić.
- Racja. W takim tempie nigdy nie dojdziemy. – wrócił na ziemię i bez skrępowania ujął ją za rękę, wznawiając wędrówkę, z ulgą przyjmując że turyści chyba ich zgubili. Schodząc stromo w dół, pomógł jej zejść, by uniknąć niebezpiecznego wypadku. Na dole kanionu rozejrzał się i pokazał dłonią prostą we wspinaczce skałę. - Tu będzie dobrze. Nie za stromo, słońce nie daje po oczach, żadne wyzwanie. – odparł, ściągając plecach, nadal jednak mimowolnie mając wspomnienie jej dotyku, który nieco go rozpraszał.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ciekawe czy można zbankrutować, chcąc dowiedzieć się czyichś myśli na bieżąco? Tak jakby w którymś momencie, miało brakować grosików. Z jakiegoś jednak powodu znajomość myśli nie jest możliwa, dopóki ktoś nam o nich nie powie. Dlatego jest coś takiego jak rozmowa. Milczenie też jest dobre – owszem, ale nie zawsze wyjaśni wszystko.
Nie uważała się za cud. Ale to nie ona doprowadziła do zagłady swojej rodziny, więc nie powinna też źle o sobie myśleć i skreślać to, że może czynić dobro, a nie tylko sprawiać chaos. To nie ona raniła innych, ale inni ranili ją. Ktoś musiałby zajść jej dobrze za skórę, by jednak była niemiła w stosunku do kogoś.
Przez otwartość z nim, nawet jeśli było to wcześniej pisanie uważała, że mogłaby poruszać z nim tematy, nawet te wrażliwe. Nie wiedziała jednak czy to odpowiednia pora na to, by zaczynać naprawdę poważne tematy, chociaż się i na nie też nie zamykała. Jeśli przyjdą to przyjdą. Jeśli tylko ich najdzie na rozmawianie o czymkolwiek, przecież nie tak, że zamknie się w sobie i sobie pójdzie, bo – uwaga – nie chce o tym gadać. Z pewnością wyjaśniłaby mu, gdyby jakiegoś tematu nie chciała poruszać, mówiąc mu o tym, że coś jest dla niej drażliwe, czy ciężko jej przychodzi. Szczerość – tym się kierowała, jeśli chciała by cokolwiek z nim jej wyszło. Budowanie relacji na kłamstwach nie mogło przetrwać. A sama nie chciała sobie tego robić, czy mu. Miała też skrytą nadzieję, że i on będzie w stosunku co do niej szczery i wszystko sobie wyjaśnią. Nawet jeśli mają o sobie wiele braków i w sieci wydawało się coś inne, jak w rzeczywistości.
Czy powinna się martwić jeśli chodzi o zazdrość? Jeśli nie jest to chora zazdrość, jakoś to zaakceptuje. Inaczej wiele trzeba byłoby sobie wyjaśnić. Na ten moment jednak, jako osobą, która nie lgnie do społeczeństwa i ludzi aż tak bardzo, a jedynie przy bliskich czuje się dobrze – to nie sądziła, że da mu powód do pogłębiania tego. Teraz miał ją z pewnością na wyłączność.
Uśmiechnęła się do niego jeszcze ciepło. Odpowiadało jej to, że byli teraz tylko całkiem sami i nikt na nich nie patrzy. Potem wszystko toczyło się już samo, pod wpływem chwili.
Przytaknęła na to, że to dobre miejsce.
- Masz ochotę na małą rywalizację, czy wolisz wspólnie się wspinać? – zagadnęła, sama pewnie ściągając plecak, by się przygotować do wspinaczki. Może jeszcze jakąś fotkę na szybko zrobiła tej skały, którą właśnie mieli przemierzyć, zanim schowała aparat. - Pamiętasz jak opowiadałam Ci raz, jak omal nie spadłam z jednej skały, ale udało mi się złapać jedną z gałęzi, która mnie uratowała? Dzisiaj to Ty jesteś dla mnie taką gałęzią. Z tym, że bardziej dorodniejszą - odparła z uśmieszkiem. Czyt. urodziwy, przystojny i postawny, w znaczeniu tego słowa.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Może nie da się poznać myśli innych osób. Ale gesty, same gesty potrafią wiele powiedzieć. Czasami nawet największe i najpiękniejsze słowa są przyćmiewane przez spontaniczny ruch dłoni, delikatny dotyk, ledwie muśnięcie jasno komunikujące, co jest na rzeczy, a to, że takie gesty przychodziły im dosyć łatwo, coś oznacza. Może z jego strony były to ruchy wyważone, nieśmiałe, odpowiednio przemyślane, jednak przez wgląd na to, przez co przeszedł, nie powinny nikogo dziwić. Bał się, że zrobi coś nie tak, że ten gest zniszczy wszystko, a jednak czuł, że tak powinno być, że takie gesty to nic złego, jedynie oznaka zainteresowania i potrzeba bliskości, która paliła go wręcz od środka, a o której nie śmiał jej powiedzieć, uznając że to jeszcze nie ten etap, nie ta chwila.
Nie ten moment.
Coś jednak było na rzeczy. W tych gestach, w tym że poczuł ukłucie zazdrości na myśl, że mieliby się do nich podłączyć inni turyści, mimo jej zapewnień, że ma pełną uwagę. Nie potrafił tego nazwać, dobrać odpowiednich słów, chociaż umysł podpowiadał mu pewne określenia. Które zaskakiwały, a jednocześnie były prawdziwe. Teraz jednak skupił się na niej, na otoczeniu, nie tracąc czujności chcąc jej podświadomie zagwarantować miłe wspomnienia, coś co będzie rozpamiętywać w samotności, albo w chwilach gdy będzie myślała, że świat stanął na głowie, że wszystko się wali. Po to właśnie jest.
- Zawody? Dla mnie bomba, jeśli nie zrobisz sobie krzywdy. Coś za często tracisz przy mnie równowagę. – popatrzył na nią z ukosa, sięgając po uprząż i linę, sprzęty które były jego nieodłącznym elementem przez ostatnie lata. Zgrabnie radził sobie z paskami i mocowaniem liny. Robił to setki razy. Ale w sumie pierwszy raz w towarzystwie. - Pochlebiasz mi, serio. Zadbajmy jednak najpierw o bezpieczeństwo, dobrze? I raczej jestem starym konarem, miejmy nadzieję że nie spróchniałym. – zaśmiał się lekko. Jego żarty czasami są niezrozumiałe, zwala to na swój wiek, w pewnym momencie swojego życia wszystko się zmienia. Teraz jednak liczyło się skupienie, tutaj nie ma miejsca na dekoncentrację, chociaż jest to trudne, bo patrząc jej w oczy znowu tonie. A o wypadek tutaj nie trudno. - Pozwól że sprawdzę, czy wszystko okej. – odparł, gdy uporała się ze swoja uprzężą. Profesjonalnymi ruchami sprawdził wszystkie paski ciasno opinające jej ciało, nie mógł się też powstrzymać od lekkiego uśmiechu w kącikach ust, skupił się jednak na tym, by sprawdzić sprzęt przed wspinaczką. - Znasz zasady. Na tej ścianie jest sporo haków, ktoś myślący je zamontował. Zanim wespniesz się wyżej, montujesz linę, inaczej spadniesz w dół, a to wysoko. – odgarnął jej włosy z czoła, co by nie zasłaniały widoku. - Bez wariacji i bez szaleństw, chociaż wiem że będę pierwszy. – ta odrobina pewności siebie błyszczała w jego oczach. Nie czekał na jej reakcję, musnął jeszcze w przelocie jej czoło wargami i dopadł do ściany, montując linę i wciskając nogę w szczelinę, powoli ruszając do góry.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Niczym – rozmowa na milczenie.
Życie jednak nauczyło ją, by więcej z kimś rozmawiać. Same gesty u niej nie wystarczyły, nawet jakby chciała. Przynajmniej do niedawna. Mogła być dobrym obserwatorem i rozpoznawać wiele, jednak przez doświadczenia jakie miała w życiu to nie wystarczyło. Przez tyle lat porozumiewali się właśnie słowami (pisanymi, ale jednak – słowami) działającymi na uczucia i to sprawiło, że znaleźli się właśnie tu i teraz. To co następowało aktualnie było dla niej czymś niepewnym i wchodziło na wyższy level. Aczkolwiek sama musiała przyznać, że podobało się jej to wszystko i wystarczało jej o dziwo, zamiast tej wskazanej wcześniej rozmowy. Oczywiście chłonęła każde jego słowo, które w końcu może usłyszeć z jego ust, a nie zobaczyć w tekście pisanym na ekranie monitora, czy telefonu. Ale te uczucia i gesty – to wkraczało ponad jej wyobrażenia i było czymś czego od zawsze potrzebowała. Tego zrozumienia, bliskości i co najważniejsze – wzajemnego zaufania.
Miała nadzieję, że nie nawalą. Ani ona, ani on.
Nie byli idealni nie ma ludzi idealnych, ale przynajmniej się starali.
Od zawsze chciała być czyimś pragnieniem. Tym uczuciowym, jak i cielesnym. Nie jest kimś, kto chciałby żyć w wiecznym celibacie. Jeśli tylko zapragnęłaby kogoś, nie czekałaby na nic. Poddałaby się temu. Czy on ją może pragnąć? Nawet jeśli cokolwiek by zauważyła w jego oczach, czy gestach, tak wolałaby być ostrożna w odczytywaniu jakichkolwiek znaków. Lepiej podejść do tego zdroworozsądkowo, jak dać się ponieść za bardzo chwili. Tylko jak się ją rozpali, to czy będzie to w stanie ją ugasić? Hm.
Czy warto podjąć kolejne ryzyko?
Dobrze, że nie kręciły się tutaj żadne laski, które i w niej mogłyby wzbudzić cień zazdrości. Pewnie wolałaby by skupił się wyłącznie na niej, a nie na kimkolwiek innym. Dlatego cieszyło ją to, że teraz myśli tylko o niej i nie chce się z nią nikim dzielić. Gorzej, jakby chciał.
Nie wiedziała czy powinna się przejąć tym, czy uznać to za żart. Aż tak z nią teraz źle jest?
- Widzisz jak na mnie działasz – rzuciła jednak, opierając ręce na swoich biodrach. – Może przetrwam przy Tobie ten wyjazd i niczego sobie nie zrobię – dodała wrednie i uśmiechnęła się pod nosem. Żadnego przejmowania się.
- Okey, bezpieczeństwo przede wszystkim, wiadome – zrobiła OK z dłoni i lekko się zaśmiała, jak usłyszała słowo „spróchniałym”. – Dla mnie nie jesteś wcale stary. Wręcz przeciwnie – ucięła i specjalnie zajęła się swoim sprzętem do wspinaczki, by zobaczył, że potrafi sobie z nim dobrze poradzić i ogarnąć wszystko. Musiał jednak ją sprawdzić. Ale z tym to jej nawet to nie przeszkadzało.
- Proszę, tylko sprawdź dokładnie – zaznaczyła, uśmiechając się do niego słodko. I gdy tak ją teraz sprawdzał, wzrokiem podążała za nim. – Może ściśnij proszę jeszcze ten pasek z tyłu bardziej, bo wydaje mi się za luźny – doradziła cwanie. – Tobie w niczym nie pomóc? – dopytała jeszcze szybko, zanim rozpoczęli ten wyścig o wygraną.
- Tak znam. To nie mój pierwszy raz przecież – uśmiechnęła się znowu. Zmalał jednak odrobinę, kiedy zgarnął jej włosy z czoła. Gdzieś tam miała czapkę, ale teraz było na nią za gorąco. Więc postanowiła szybko związać włosy w kucyk, ale ją zdekoncentrował i dał całusa w czoło?
- Ej… nie dam Ci tak łatwo wygrać! – spróbowała się szybko ogarnąć i już szybko doskoczyła do tej ściany obok, zapominając o tym związaniu włosów, bo czasu nie było i zaczęła wspinaczkę odpowiednimi do tego metodami. Tak jak zawsze to robiła. Chociaż jak tak ruszył nagle pierwszy, to może lepiej byłoby popatrzeć sobie z dołu na niego i jego… zgrabny tyłek? Aż się skarciła za to, że takie myśli ma i wzięła się do wspinania.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dopiero od niedawna zaczął otwierać się na swoje otoczenie, skupiony na pracy nie dostrzegał wielu rzeczy, a w tym co robił znajdował ukojenie dla zszarganych nerwów i pustki w sercu, chociaż było to ulotne jak słowa rzucone na wiatr. Wiedział, że o tym, co się działo w jego życiu nie zapomni, że bolesne wspomnienia będą wracały w snach, wybudzając go ze snu, oblewając potem, przyspieszając bicie serca i znowu wypychając go na krawędź załamania nerwowego. Nie pamiętał, kiedy spokojnie przespał całą noc, nie dręczony przez swoje demony, nie mający ochoty rzucić tego wszystkiego i znowu wyjechać. Ucieczka była jedyne, co poznał najlepiej, przez pewien czas działało, ale potem wszystko zaczynało się od nowa, zamykając go w błędnym kole, z którego nie jest w stanie się wydostać.
Byli po prostu sobą.
Dopiero co odnajdowali się w nowej sytuacji, zachwycali tym, że mogą w końcu porozmawiać w cztery oczy, spędzić te kilka chwil na tym, co sprawia im przyjemność. Stawiają pierwsze, ostrożne kroki, radując się z każdego, najmniejszego sukcesu. Niczym dzieci postępujące we mgle, odnajdują siebie i drogę. Często jednak, w jej towarzystwie zachowywał się inaczej, niż zwykle, za sprawą jej oczu nie potrafił skupić się na jednej rzeczy, w duchu cieszył się z tego, że są tu sami, bo chciał mieć ją blisko. Może było to nieco egoistyczne z jego strony, ale nie chciał dzielić się jej uwagą z nikim innym.
Wpadł po uszy i niespecjalnie chciał się uwolnić.
- Byłem na medycynie, nic ci nie będzie. – zaśmiał się potrząsając blond włosami, widząc jej postawę. Droczył się, zwykle to robił gdy czuł się nieco pewniej, dlatego też odpowiedział jej cwaniackim uśmiechem błądzącym w kącikach ust.
Uśmiech mu się poszerzył, gdy bez słowa spełnił jej prośbę, korzystając z chwili, gdy znowu dzisiejszego dnia znajdował się blisko. Pasek, oczywiście nie wymagał poprawienia, jednak dla zachowania pozorów udał, że zapina go mocniej.
- Chcesz się upewnić? – rozłożył ręce na boki, tym samym zachęcając go do sprawdzenia własnej uprzęży, robił to jednak setki razy, tak jak ona i był pewien, że wszystko jest na swoim miejscu, grajmy jednak dalej w tą grę.
Teraz jednak (nawet jeśli jego myśli błądziły wokół tonu jej głosu i oczu), skupił się na ścianie. Nic specjalnego, wspinał się już na trudniejsze i to jeszcze bez haków, niemniej wysokość jest na tyle duża, że nietrudno o wypadek. Jego stopy łatwo odnajdywały oparcie, a napięte mięśnie ramion podciągały ciało do góry. Obrócił głowę, wychylając się nieco do tyłu, aby spojrzeć w dół i ocenić, jak sobie radzi.
- Lepsze widoki będziesz miała na górze, a to i tak nie to miejsce o którym mówiłem. – to jedynie skrócenie drogi, aktywne spożytkowanie czasu, bo spacerek był dopiero przedsmakiem. Chyba przyjechali tutaj, by się wspinać, prawda? Uchwycił jej spojrzenie i znowu się zaśmiał, podciągając w górę. Tym razem zrobił to mniej pewnie i jego stopa nie odnalazła oparcia. Tylko dzięki wyćwiczonym gestom, napiętym mięśniom i linie nie runął w dół, a jedynie chwilowo stracił równowagę. Zaklął pod nosem, szybko przyklejając się do ściany, by podjąć po chwili wędrówkę w stronę szczytu. - Co dostanę, jak wygram? – rzucił w przestrzeń, czując wiatr na plecach znowu czuł się wolny. Ale malutki zakład nie jest taki zły.

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”