imie i nazwisko
Brandon Wilson
pseudonim
-
data i miejsce urodzenia
29-02-1992 Nowy Jork
dzielnica mieszkalna
Fremont
stan cywilny
żonaty w separacji
orientacja
hetero
zajęcie
Agent FBI
miejsce pracy
Federal Bureau of Investigation
wyznanie
ateista
jestem
miejscowy
w Seattle od:
urodzenia
To właśnie dzięki matce mogłem się kształcić, nie martwiąc niczym. To dzięki niej stałem się człowiekiem, któremu wpojono liczne wartości. Poszedłem na studia, myślałem o przyszłości i wiedziałem, że jeśli nie obiorę jednej drogi, to nie zarobię na swoje utrzymanie. Matka zawsze wpajała mi, że muszę się na coś zdecydować. Że muszę wybrać, czym chcę się zajmować w życiu. Powtarzała mi, że popełnię kilka błędów, źle ocenię swoje możliwości i przeliczę się z chęciami, ale w końcu trafię na to coś. A ja od pierwszego roku studiów, wiedziałem, co chcę robić w przyszłości i dążyłem do tego, by w końcu stanąć w progach akademii policyjnej, poddać się szkoleniu, zdać testy i egzamin, a na sam koniec rozpocząć pracę w policji.
Osiągnąłem to czego chciałem. Dokładałem wszelkich starań ku temu, by piąć się po kolejnych stopniach kariery. Cholernie ambitny, nieustannie chciałem więcej. Podejmowałem się każdej sprawy. Nie miało znaczenia, czy był to patrol na ulicach miasta i wystawianie mandatów, czy sprawy dużo bardziej zawiłe. Kradzieże, napaści, morderstwa. Każdej sprawie, która wpadła w moje ręce, poświęcałem maksymalną ilość uwagi. Nie chciałem pozwolić sobie na to, by którakolwiek z nich została zamknięta, nie będąc rozwiązaną w satysfakcjonujący dla mnie sposób.
Gdzieś w tym wszystkim znalazłem czas na życie prywatne. Związek, który latami był dla mnie ważny. Miałem kobietę, która po roku znajomości stała się moją żoną. Byliśmy pewni, że to jest właśnie to, ale żadne z nas nie przewidziało, że praca odciśnie na mnie swoje piętno. Kolejne awanse wymuszały jeszcze więcej zaangażowania, a coraz bardziej skomplikowane sprawy, ciągnęły za sobą nieustanne uczucie napięcia. Nie byłem pewny, w którym momencie okazyjne piwo po skończonej zmianie, stało się codziennością. Umknął mi również fakt, że barek regularnie był uzupełniany o nowe butelki alkoholu, a kłótnie w moim małżeństwie stały się czymś na porządku dziennym. Dotarło do mnie, jak bardzo zatraciłem się w uzależnieniu i braku kontroli, gdy podczas jednej z kłótni, moim oczom ukazało się ciało żony leżące u podstawy schodów w naszym domu. Nieprzytomna, leżąca w kałuży własnej krwi, była niczym otrzeźwienie, którego potrzebowałem. Była też bodźcem, który wyciągnął ze mnie najgorsze instynkty. Czułem ulgę, gdy zrozumiałem, że przeżyła. Nie mogłem jednak pozwolić sobie na to, by mnie pogrążyła. Wiedziałem, że ten wypadek, mógł raz na zawsze przekreślić moją karierę. Lata pracy, by wstąpić do FBI mogły się okazać nic nie warte. Zastraszenie jej przyszło mi z łatwością. Zeznała, że był to wypadek. Zawroty głowy, przez które potknęła się idąc na piętro. Przerażony tym, że omal jej nie zabiłem, zapomniałem o świadkach naszych licznych kłótni. Sąsiedzi zeznali, że wielokrotnie byłem pijany. Przyznali, że słyszeli kłótnie, widzieli nasze szarpaniny. Wtedy z ratunkiem przyszła moja siostra. Zmusiła do powiedzenia jej prawdy, dała alibi i zmotywowała do tego, by przyznać na głos, że mam ze sobą problem. Rozmowa z przełożonym nie należała do najłatwiejszych. Zostałem zawieszony w pełnieniu obowiązków i skierowany na odwyk. Trzy miesiące spędzone poza miastem, w jednej z najlepszych klinik odwykowych ciągnęły się w nieskończoność. W międzyczasie dowiedziałem się, że mojej żonie grozi niepełnosprawność do końca życia, a leczenie jej i liczne rehabilitacje mające dać nadzieję na to, że będzie mogła chodzić kosztują krocie. Złożyła też pozew do sądu. Jesteśmy w separacji, przygotowujemy się do rozwodu. Nie mogę powiedzieć, że jest to dla mnie łatwe. Teraz, gdy nauczyłem się nad sobą panować, kiedy alkohol nie jest codziennością, a ja myślę trzeźwo, chcę jej choć trochę zrekompensować to, co zrobiłem.
Do miasta wróciłem kilka tygodni temu. Spotkałem się z nią. Obiecałem pomóc, przeprosiłem i zapewniłem, że może na mnie liczyć. Widziałem, że nie wierzy w to wszystko, ale mimo to wyraziła zgodę. Zdaję sobie sprawę z tego, że to test, który powinienem przejść, by nie pękła i nie wyznała prawdy. Powrót do pracy również nie należał do najprzyjemniejszych. Zostałem odsunięty od sprawy, którą się zajmowałem. Dostałem nową, która choć wymaga ode mnie wcielenia się w kogoś, kim nie jestem, to nie daje mi takiej satysfakcji jak poszukiwania sukinsyna mordującego dzieci. Straciłem zaufanie wielu osób i muszę zapracować na to, by je odzyskać. Podjąłem się więc nowego wyzwania, jednocześnie egoistycznie nie chcąc odpuścić tego, czym zajmowałem się przed odwykiem.
• Mało kto wie, że od czasów późnej podstawówki, trenowałem boks. Zacząłem jako dzieciak, marząc o zostaniu znanym sportowcem, skończyło się jednak tylko na dziecięcych marzeniach. Boks jednak stał się czymś, co polubiłem i nie mam zamiaru z tego rezygnować. Treningi są tym, co pomaga mi się oderwać od codzienności. Nie pogardzę również bieganiem o świcie jak i o zmroku. Ktoś chce mi towarzyszyć? Nie mam nic przeciwko!
• Jestem gliną, ale... jestem też idealnym kompanem, do spędzenia wieczoru w jednym z miejscowych klubów ze znajomymi, czy na zwykłym spacerze z kumpelą... Wystarczy, że dasz znać, iż potrzebne ci moje towarzystwo, a jeśli czas pozwoli, zjawię się szybko u twego boku.
• Majsterkowicz ze mnie również. Naprawię samochód, przyczepię urwane drzwiczki w szafce, odetkam zapchane rury i mam wiele innych drobnych napraw na swoim koncie. Musiałem się nauczyć posługiwać młotkiem, czy też wiertarką, bo w innym wypadku ojciec spokoju by nie dał!
• Dzień bez kawy, to dzień stracony. Codziennie po przebudzeniu wypijam mocną czarną, a potem w ciągu dnia jeszcze kilka słabszych. Dlatego jeśli zobaczysz mnie pozbawionego energii, to znak że moje zapasy się skończyły, a miejscowi sprzedawcy nie zadbali o dostawę
• Jestem miłośnikiem szybkiej jazdy. Dosłownie mam obsesję na punkcie samochodów i motocykli. Nie myślcie jednak, że chętnie przekraczam dozwoloną prędkość! Trzymam się ogólnych zasad ruchu drogowego, a przekroczone prędkości toleruję tylko tam, gdzie są one dozwolone czyli na różnego rodzaju zawodach i wyścigach.
• Mam pod opieką psa, który jest moim najlepszym przyjacielem i partnerem w pracy. Nie zbliżaj się więc do mnie jeśli masz w kieszeni narkotyki i nie próbuj włamać się do mojego mieszkania, bo Aslan z pewnością obwieści to w okolicy
• Bawią mnie opinie niektórych osób. Czy naprawdę mając pokaźną ilość tatuaży, muszę być przestępcą? Ludzie ogarnijcie się, to tylko sposób wyrażenia siebie. Wiecie ilu przestępców których zamknąłem, miało skórę pozbawioną jakichkolwiek skaz? A zbulwersowanym moim wyglądem powtarzam: nie poprzestanę na tych tatuażach, które już posiadam, bo w planach mam kolejne.
• Chcesz mnie uspokoić? Przynieś sześciopak, puść Mozarta i czekaj. Tak, muzyka klasyczna działa na mnie uspokajająco, ale to nie oznacza, że ją lubię. W ostateczności podrzuć paczkę owocowych gum, siedź na tyłku i obserwuj jak żuję jedną za drugą.