WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#2

Myślisz, że jesteś ode mnie lepszy?
Jesteś pieprzonym gnojkiem.
Nic niewartym śmieciem.
Zerem, który nic nie osiągnie.

To ostatnie słowa, które padły w stronę młodego Drake'a. Ostatnie słowa, przypieczętowane uderzeniem w twarz, doprowadzające do powstania dużego siniaka pod okiem chłopaka. Mógł mu się odpłacić tym samym, był przecież w stanie to zrobić, PRAWDA? Nim jednak zdążył zacisnąć dłoń w pięści, usłyszał krzyk matki i dwóch stojących za nią policjantów, którzy w końcu postanowili postawić kres całej tej tyranii że strony Henryka. Od dłuższego czasu nie nazywał go ojcem, nie zachowywał się tak od kilku lat, by mógł odzyskać to miano w oczach chłopca. Kiedyś było inaczej, lepiej, mieli jakiś zalążek pozytywnej więzi, ale gdy obudziła się w nim pijacka natura i swego rodzaju nienawiść w kierunku syna, przestał być już dla niego kimkolwiek ważnym. Dlatego cieszył się tego dnia, w którym już więcej miał nie zobaczyć w swoim życiu bezwzględnego alkoholika. Ucieszył się do takiego stopnia, że postanowił udać się na imprezę w ten sam dzień, mimo próśb ze strony matki, by został z nią w domu. Chciał to zrobić, ale z drugiej strony, potrzeba zjarania się i upicie, była od niego znacznie silniejsza.
Mrok może wchłonąć nagle. Wpatrujesz się w otchłań, nie zdając sobie sprawy, jak głęboko spogląda ona w ciebie. I nagle znowu robi się jasno, ale wszystko toczy się swoim własnym tempem, a raczej coraz bardziej zwalnia. Muzyka, ludzie, tafle wody w basenie, do której ktoś właśnie wskoczył. Siedział właśnie na tarasie w domu jednego z kumpli I przyglądał się wszystkim zgromadzonym, będąc już pod wpływem wypalonej przed chwilą marihuany. W ręku trzymał do połowy upije piwo, którego butelkę przykładał sobie do podbitego oka, choć nie zdawało żadnych rezultatów w pomniejszeniu się siniaka. Zaprzestał tych nędznych prób, gdy obok niego znalazła się znana mu osoba.
- Znowu ty. Przyszłaś mi potowarzyszyć, czy znowu chcesz wysępić ode mnie jointa lub szluga? - Pytanie to rzucił w stronę blond wlosej dziewczyny, którą już nie raz spotkał na jakiejś imprezie w tym roku. Nie zamieniali ze sobą wiele słów na nich, zwykle tylko palili razem lub obserwowali otoczenie, ale dzisiaj był bardziej skory do rozmowy. - Bawi mnie ile z tych osób przyszło tu tylko zaliczyć lub stracić cnotę. Tamta laska... - Wskazał ruchem głowy na rudowłosą, stojącą z jakimś mięśniakiem przy drzewie i bezkarnie dotykającą prawie wszystkich części jego ciała, głównie ust. - Chce chyba osiągnąć rekord w przelizaniu się z jak największą ilością facetów. Ten typ jest już czwarty. - Powiedział prześmiewczo. Mógł mieć jednak zakrzywiony obraz tego co udało mu się zaobserwować od momentu dotarcia na miejsce, bo trzymane piwo w ręku wcale nie było jego pierwszym. Nie czuł się jednak w tym momencie pijany, bardziej zjarany... tak był już zjarany.
- A ty? Przyszłaś tu tylko pić i tańczyć, czy masz dzisiaj inny ukryty cel? - Spytał, tym razem patrząc prosto na Leslie. Po części interesowało go, dlaczego młodsza od niego osóbka, tyle imprezuje. On miał swoje demony, z którymi w ten sposób walczył, ale ona? Wydawała się taka niewinna, taka bezbronna.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

O tym, że młodość rządzi się swoimi prawami, powtarzała tydzień w tydzień swoim rodzicom, gdy widząc, jak przygotowywała się do kolejnej imprezy, naciskali, by została w domu i skupiła się na nauce. Rozumiała, że chcieli by była wykształcona i miała szeroko zakrojoną wiedzę, ale nie zamierzała na rzecz nauki rezygnować z życia. Była młoda, studiowała, a przy tym nie miała żadnych większych zobowiązań. Chciała więc korzystać z życia, zanim nie dopadnie jej monotonna codzienność, gdzie każdego dnia będzie musiała wstawać o świcie z łóżka, by kolejnych osiem godzin spędzić w pracy i wrócić do domu, padając na twarz. Była zdania, że to był ten najlepszy czas na to, by w końcu się wyszaleć i dlatego wbrew zakazom i nakazom, bo szybkiej rozmowie z siostrami, by ją kryły, wymknęła się oknem z rodzinnego domu Hughesów i wsiadła w samochód znajomej z roku, żeby dotrzeć na imprezę jednego ze studentów, który organizował je częściej, niż ustawa przewidywała.
Początkowo bawiła się naprawdę dobrze. Kilka drinków, kilka skrętów wypalonych na spokojnie w większych odstępach czasowych. Do tego jedzenie, które było naprawdę dobre. Spotkała też wielu znajomych, dzięki czemu na brak towarzystwa nie mogła narzekać, ale w pewnym momencie szlag wszystko trafił, a ona poczuła, że ta impreza zmierzała w złym kierunku. Nie chcąc brać udziału w tym, co wyprawiała co druga parka, trójkąt czy inny czworokąt, udała się na piętro i po wejściu do jednego z pokoi, ruszyła do drzwi prowadzących na taras. Wieczór był przyjemny. Chłodny, ale orzeźwiający. Skłamałaby jednak, gdyby powiedziała, że nie liczyła na chwilę prywatności. On jednak kolejny raz popsuł jej plany i napatoczył się tam, gdzie chciała pobyć sama.
Nie schlebiaj sobie, nie chodzę za tobą – odparła, wywracając oczami i wsparła się o balustradę, wbijając wzrok w niebo. Musiała pooddychać świeżym powietrzem, dotlenić się i odpocząć od hałasu, który panował w środku. Uwielbiała te studenckie imprezy, ale miała wrażenie, że tego dnia wszyscy przechodzili samych siebie. – Aczkolwiek, skoro już o tym wspominasz, to możesz się podzielić – dodała, zerkając na Drake’a przez ramię, z wymownie uniesioną brwią, co miało mu dać do zrozumienia, że lepiej, by miał towar przy sobie, skoro już o nim wspominał. Ten przynajmniej był sprawdzony i nie bała się go jarać. Co innego, kiedy w trakcie imprezy podbijał do niej nieznajomy koleś i oferował towar pierwszej klasy, a ona nigdy wcześniej nawet o nim nie słyszała. Od takich osób trzymała się z daleka. Miała jeszcze trochę rozumu w głowie, jak na swój młody wiek. – Bawi? Mnie to przeraża. Na dole za maksymalnie godzinę będzie orgia. Nie wiem, co się dzisiaj dzieje, ale albo towar jest jakiś mocny, albo alkohol lewy, albo coś wisi w powietrzu i wszystkim odbija – zauważyła, wzdychając ciężko. Tego dnia impreza była do bani. Nie potrafiła się wkręcić w te wszechobecne zaloty i podrywy, a na domiar złego musiała się powstrzymywać przed ocenianiem innych, bo robić tego nie chciała, ale na język cisnęło się wiele. Nawet teraz, gdy spojrzała we wskazanym kierunku i dostrzegła napaloną laskę, która chyba straciła nad sobą kontrolę. Koleś też nie wyglądał na nieszczęśliwego, a Leslie jęknęła.
Lubię te imprezy. Pozwalają wyluzować po zapieprzaniu cały tydzień na uczelni, ale dzisiaj… Sama nie wiem. Przyszłam tu pomyśleć, czy zostać do końca, czy może jednak się zwinąć – przyznała, spoglądając na chłopaka, wskutek czego lekko zmarszczyła czoło. – Co się stało? – zapytała, odruchowo sięgając do jego oka, by przesunąć opuszkami palców po siniaku. – Zdążyłeś się pobić, o którąś z tych lasek? – dodała pół żartem, pół serio i zabrała dłoń, uświadamiając sobie, że przekroczyła dotychczasową granicę. Nic jednak nie mogła na to poradzić, bo troska o innych zawsze grała w jej życiu jedną z głównych ról. Nie miało znaczenia, czy chodziło o bliskich, czy może jednak o obce osoby. Jeśli komuś działa się krzywda, nie potrafiła przejść obok tego obojętnie. A on ewidentnie dostał po mordzie, bo wymówka z uderzeniem w drzwi należała do kobiet.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W jego przypadku nauka nie miała zbyt większego znaczenia. Obrywało mu się od ojca za każdym razem, gdy w szkole średniej przyszedł do domu z jakąś kiepską oceną, ale nie zmieniło to wcale jego nastawienia do nauki. Tym bardziej nie na studiach, gdzie i tak miał powoli wywalone w to, czy je skończy. Chciał tego, ale nie do takiego stopnia, by tracić możliwość imprezowania, czy spotkania się z przyjaciółmi, na rzecz wiecznego siedzenia z nosem w książkach. Wcześniej też podchodził do nauki z dystansem. Dobrze szło mu przyswajanie wiedzy na lekcjach, ale gdy przekładało się to do kontynuowania jej w domu, po prostu miał wywalone. Wolał siedzieć zamknięty w pokoju, grając w gry lub słuchając muzyki, byleby nie usłyszeć krzyków ojca. Teraz jednak w końcu się skończyły te szaleństwa i mógł robić, co mu się żywnie podoba.
Impreza jak impreza, nie różniła się niczym wielkim od pozostałych, na których się pojawiał. Nie kojarzył większości twarzy, ludzie zamykali się w pokojach, byleby zaliczyć szybki numerek lub wziąć udział w jakiejś orgi, a w salonie urzędowali ci palący marihuanę z wiadra lub ćpający inny mocniejszy towar. Sam Drake mógłby idealnie wpasować się w to towarzystwo, wziąłby sobie coś mocniejszego i odleciał gdzieś daleko do krainy halucynacji. Tego jednak wieczoru wolał znaleźć się na uboczu, obserwując pijackie zachowania swoich rówieśników do momentu, aż nie pojawiła się obok niego blondynka.
- A co będę miał z tego, jeżeli się podzielę? - Zapytał, przyglądając się jej uważnie, po czym wyciągnął z kieszeni kurtki, skręconego już jointa i podał go dziewczynie, by mogła sobie zapalić. Nie martwił się, że nie starczy dla niego, bo towaru nigdy mu nie brakowało, a nawet jeśli to w salonie znalazłoby się paru gości, którzy sprzedaliby mu co nie co. - Nie kręcą Cię takie zabawy? Może dzisiaj jest narodowy dzień bzykania i tylko my o tym noe wiemy? Albo tak jak mówisz, nałykali się nowego towaru. Ja tam mam ubaw z samej obserwacji. - Odparł, robiąc przy okazji miejsce na leżaku, by Leslie mogła usiąść obok. Nie zamierzał tego wieczoru zastanawiać się co odwaliło wszystkim tym ludziom, bo i tak nie doszedłby do jakiegoś odpowiedniego wniosku. Każdy miał swój rozum, robił co mu się podobało i sam Drake nie rezygnował z zabawy, nawet jeżeli była ona w zupełnie innej formie. Nie będzie przecież bzykał kogo popadnie, tym bardziej, że żadna laska tutaj nie przypadła mu do gustu.
- Na imprezach z reguły się nie myśli, a bawi. Zawsze możesz pójść w ślady tamtej laski. - Dopiero po tych słowach swoje piwo i już miał wyciągnąć z kieszeni zwykłego papierosa, gdy poczuł na swojej twarzy dłoń dziewczyny. Jej dotyk był przyjemny, ale zdecydowanie nie spodziewany do takiego stopnia, że nie wiedział co powiedzieć, ani zrobić. - To? Ostatnia pamiątka po moim ojcu. Nie ma o czym gadać. - Mało kto z jego znajomych wiedział o sytuacji domowej u Drake'a. Nie czuł potrzeby poruszania tego niewygodnego dla niego tematu, bo i tak nikt by mu nie pomógł.

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”