WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Typowy dzień za barem. Klienci przychodzili i odchodzili ze swoimi drinkami. Niektórzy zostawali przy barze, zagadując osobę obok nich. Muzyka była tłem i punktem skupiającym uwagę. Wymienił już tego wieczoru tyle uśmiechów, że zaczynał zapominać jak mięśnie powinni siedzieć na jego twarzy. Potarł kilkudniowy zarost opierając się łokciem o ladę ze wzrokiem skupionym na scenie gdzie jeden ze swoich bardziej znanych hitów wykonywał zespół grający dzisiaj w The Crocodile. Chwytliwy kawałek, który przerwało zamówienie czarnowłosej kobiety. Bardzo szybko przedstawiła się jako Linda, a po kilku drinkach Tomas wiedział, że ma 29 lat i dopiero co zerwała ze swoim chłopakiem. Pięć lat byli razem, a ona twierdziła, że był z niego totalny dupek. Nie dowiedział się jak facet konkretnie zawinił, ale Linda była tutaj żyć swoim życiem. Była wolna. Jak to kilka razy podkreślała coraz bardziej nieporadnie sięgając po słomkę w swojej szklance.
Gdy Callaghan oznajmiał jej, że powinna wrócić do domu odmawiając dolewki zaproponowała, żeby wybrał się razem z nią. Miał za sobą długi dzień, nawdychał się procentów, których nawet nie liznął i jedyne czego chciał po pracy to się wyspać. Rozsądek jednak został przygłuszony, gdy po raz kolejny przesunął oczami po jej zgrabnym ciele opiętym w granatową sukienkę. Wyglądała sensacyjnie na niej, a jeszcze lepiej leżąc na podłodze w jego sypialni.
Następnego dnia, zamiast wciskać się w przypomnienie wczorajszego wieczoru, Linda pożyczyła t-shirt Tomasa i sportowe spodenki, które znalazła w jego szafie. Z rozmazaną maskarą i rolką papieru zasiadła przy kuchennej wyspie, na blacie przed sobą stawiając kubełek lodów. Drugą dłonią przeglądała zdjęcia ze swojego telefonu, szlochając za każdym razem gdy trafiła na wizerunek swojego byłego chłopaka, jeszcze gorszą kombinacją było gdy widziała ich oboje, szczęśliwych, przed ich rozstaniem. Wydmuchała poczerwieniały nos i wpakowała kolejną łyżkę lodów do ust. Trzeba było jej przyznać, że o czułe dziąsła zdecydowanie nie musiała się martwić.
-Powinnam do niego napisać. – Mruknęła do siebie płakliwie, przechodząc do smsów. Zaczęła już nawet wystukiwać wiadomość jedną dłonią gdy usłyszała zbliżające się kroki. –Oh, dzień dobry. – Pociągnęła nosem siląc się na uśmiech. –Musisz być współlokatorką Tomasa. – Zauważyła. Pamiętała, że chłopak przypominał jej aby nie hałasowali przesadnie właśnie z tego powodu. –To miło, że ma na kim się oprzeć. – Pokiwała głową, starając się ukryć drgającą wargę. –Z Jessim też razem mieszkaliśmy. – I rozpłakała się. –Było nam razem naprawdę dobrze. – Wydukała niewyraźnie. –Tak bardzo za nim tęsknię. – Ciągnęła, uspokajając się tylko na moment gdy częstowała się kolejną łyżką lodów. Wyglądała jak siedem nieszczęść. Łzy spływały jej po policzkach, włosy miała potargane, a szminka roztarła się tracąc swój intensywny kolor. Tylko część tego była zasługą Tomasa.
Ten spał teraz w najlepsze, błogo nieświadomy tego przez co przechodziła jego towarzyszka. Mógł się tego spodziewać, powinien był się tego spodziewać po tym jak już wczoraj mówiła, ale… To było takie przyjemne zakończenie dnia, jak miał sobie odmówić?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#Któraś, bo chyba przestałam już liczyć... Ostatnie dni, były po prostu ciężkie. Barbie wciąż chodziła z głową w chmurach. Za dnia wspominając przyprawiające ją o szybsze bicie serca, namiętne pocałunki Tomasa, oraz jego elektryzujący dotyk na swojej skórze. Zaś w nocy swobodnie śniąc o kontynuacji tego, co zostało przez niego tak brutalnie przerwane. Przemawiał przez nią wstyd, bo gdy tylko emocje opadły, nastolatka zrozumiała, jak ogromny błąd popełniła z własnej woli, podając mu samą siebie na przysłowiowej, srebrnej tacy. Callaghan w pewnym sensie, wykorzystał słabość swojej współlokatorki i jak gdyby nigdy nic, odtrącił ją, ukazując swoją wyższość i udowadniając własne racje w tej nierównej grze, którą ona przecież zapoczątkowała...
Właśnie dlatego Collins od tamtego pamiętnego dnia, unikała Toma, niczym ognia piekielnego. Opuszczała mieszkanie o świcie, wracając późnym wieczorem, bądź nawet w nocy. Wszystko po to, aby w żadnym wypadku nie natknąć się na wcześniej wspomnianego chłopaka. Jej starania odniosły zamierzony efekt. Cały ostatni tydzień, udawało jej się poruszać, niczym duch. Była niewidoczna nie tylko dla barmana, ale także dla Laury, z którą nie rozmawiała od dłuższego już czasu.
Sobotni poranek, niestety również nie należał do najlepszych. Barbara w nocy nie zmrużyła oka. Ponadto, od dobrych dwóch godzin ciężki do zniesienia ból, rozsadzał jej głowę. Jakby tego było mało, dziewczyna była osłabiona i blada. Nie mogło być inaczej, skoro od kilku dni po prostu się głodziła, żyjąc tylko na wodzie i pieprzonych po wsze czasy sucharkach.
Hałasy dochodzące z wnętrza mieszkania, zmusiły dziewczynę do opuszczenia nie tylko łóżka, ale i własnego pokoju. Kierowana dziwnym, niezrozumiałym dla niej zamieszaniem, dotarła do kuchni, gdzie już na progu, doznała ogromnego szoku. Dlaczego? A dlatego, że przed swoimi oczyma, miała zupełnie obcą kobietę, która miała na sobie rzeczy należące do Tomasa. Ponadto bezkarnie pożerała JEJ lody i do tego zawodziła co najmniej tak, jakby ktoś umarł. Barbie nigdy głupia nie była. Analizując na szybko tę przedziwną sytuację, bez problemu dodała sobie jeden do jednego. Pojmując niezaprzeczalne fakty, rozdrażnienie brunetki sięgnęło zenitu.
Przecież zaledwie kilka dni wcześniej, dziewczyna była gotowa oddać się Callaghanowi z zamkniętymi oczyma, ale on nią wzgardził, żeby przespać się z pierwszą, lepszą laską, którą wyrwał w pracy? Nastolatka poczuła odrazę nie tylko do tej płaczącej intruzki, ale także do samego Tomasa, który w danej chwili, stracił w jej oczach naprawdę wiele...
Przeczesując odruchowo dłońmi burzę żyjących swoim własnym życiem, ciemnych loków, Collins wydała z siebie ciężkie westchnienie. Jak niby do jasnej cholery, ma sobie z tym poradzić? Niewiele myśląc, po prostu odwzajemniła te podstawowe uprzejmości, słuchając rozżalonej brunetki. W tym samym czasie, zajęła miejsce na barowym stołku, znajdującym się po drugiej stronie kuchennej wyspy i po prostu milczała, obserwując zachowanie nowej znajomej współlokatora.
"Oczywiście, że ma się kurwa na kim oprzeć. Taki chuj...prędzej mu nogi z dupy powyrywam. Gnój jeden!!!" - Pomyślała, gryząc się w język, po czym posłała towarzyszce wymuszony uśmiech.
- Szczerze? Nie bardzo rozumiem, co tutaj robisz, skoro tak tęsknisz za swoim facetem? Na Twoim miejscu, wróciłbym do domu, ogarnęła się i czym prędzej z nim spotkała. Jeśli faktycznie bardzo go kochasz, to może jest jeszcze szansa na to, aby wszystko odkręcić? - Mruknęła, unosząc przy tym jedną ze swych brwi ku górze. Z boku mogło to wyglądać na dobrą radę, lecz w rzeczywistości Barbie, starała się podstępem wykurzyć larwę z mieszkania.
- Smakują Ci moje lody? Są przepyszne, prawda? - Zagaiła, chcąc przynajmniej pozornie uchodzić za miłą i pomocną, gdy w rzeczywistości już snuła przeraźliwe plany, dotyczące tego w jaki sposób, Callaghan zapłaci jej za tę podwójną zniewagę. Cena będzie przynajmniej pięciokrotnie wyższa...
- Och...ummm... myślisz, że naprawdę tak powinnam postąpić? - Ciemnowłosa intruzka w końcu zabrała ponownie głos, pociągając przy tym nosem. Wyglądała jak nie spuszczona jeszcze w klozecie kupa. Jej delikatnie mówiąc, kiepski wygląd poprawił Barbarze humor na tyle, że zapomniała o bólu głowy. - Ale jak ja mu wytłumaczę to, co się stało? Że ja i Tomas, no wiesz? - Kontynuowała, po chwili wybuchając niekontrolowanym płaczem. Widząc to, nastolatka szybko zasłoniła dłonią usta, żeby przypadkiem nie parsknąć śmiechem.
"A masz za swoje Ty mała franco! Trzeba było się nie puszczać. Hahahaha..."
- Po prostu nic mu nie mów. Skoro to, co się wydarzyło, było pomyłką nie warto o tym wspominać. - Poradziła rozdartej dziewczynie, kiwając głową ze współczuciem, kiedy tak naprawdę w duchu, aż kwiczała że śmiechu...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Omijanie przez Barbie było kolejnym świadectwem tego, że jego zagranie było skuteczne. Nie było już zaczepnych komentarzy, ani prowokacji i Tomasowi ich właściwie nie brakowało. Z resztą, rutyna z pracy do pracy i spać pochłaniała go na tyle, że nawet nie zauważył szczególnie mijającego czasu. Aż do dzisiaj. Praca w domu pogrzebowym zaczynała się dopiero po południu toteż podświadomie czuł, że może dłużej pospać. Nie tak długo jakby tego chciał, bo w końcu do niego też dotarło przytłumione łkanie.
Uniósł niemrawo głowę, by zmierzyć swoje łóżko i przez krótką chwilę prawie zapomniał, że w ogóle je z kimkolwiek dzielił. Wtedy jednak dostrzegł czarne smugi na poduszce i szybko wczorajsze wspomnienia do niego wróciły. Na ustach zatlił się nawet uśmiech, znikając jednak przy zasłyszanej wymianie. Rozpoznawał oba głosy i jednym z nich nie była Laura. Westchnął ciężko odwracając się na plecy nim podniósł się ociężale z łóżka, wsuwając na siebie zaledwie bokserki przed wyjściem.
-Albo najlepiej w ogóle się z nim nie kontaktuj. – Mruknął zachrypniętym głosem, przechodząc przez salon. Zaledwie zerknął na Barbie, nim zmierzył spojrzeniem ten obraz nędzy i smutku.
-Kiedy ja go nadal kocham. – Przetarła oczy i nos.
Tomas skrzywił się, nie tyle dlatego, że go to zabolało co zdając sobie sprawę jaka to była lepka sprawa po której nie wiedział jak powinien nawigować. Chciał mimowolnie szukać u Collins trochę pomocy w tej kwestii. Była dziewczyną, one wiedziały jak sobie z tym radzić, ale to by stawiało go w pozycji w której musiałby na niej polegać. A to mu się nie podobało. –Jesteś pewna? Wczoraj tak nie brzmiałaś. – Odparł i podszedł do szafki by wyciągnąć dla siebie szklankę, a następnie zalać ją kranówką.
-No niby tak. – Wydukała. –Ale może twoja współlokatorka ma rację. Może on też właśnie się zastanawia czy powinien do mnie zadzwonić. – Ta myśl niemalże wywołała na jej twarzy uśmiech, nim przeobraziła się w przykre wspomnienie tego, że to on z nią zerwał i tego jak wiele straciła. A przynajmniej tak się jej wydawało.
-Raczej nie. – Tom mruknął z szorstką szczerością odwracając się przodem do pań, a tyłem opierając o szafkę za nim.
-Naprawdę tak myślisz? – I znów wargi zaczęły jej beznadziejnie drżeć.
-Uhh, lub nie. – Wzruszył ramieniem. –Nie wiadomo, ale pewnie już by ci zostawił wiadomość, nie? – Zauważył, wskazując podbródkiem do jej komórki.
-Masz rację. – I znów się rozbeczała, pozostawiając kolejny kłębek wysmarkanego papieru na blacie.
Tomas potarł nieco skroń dłonią w której nadal trzymał szklankę. Zdecydowanie nie w ten sposób wyobrażał sobie swój luźniejszy poranek. W idealnym scenariuszu Lindy nie byłoby już w mieszkaniu, bo wymknęłaby się cicho gdy tylko wiedziałaby, że taksówka czeka na nią na dole. Pozostałyby im miłe wspomnienia i na tym by się skończyło.
-Będę mogła… – Spróbowała wziąć oddech, zwracając się do Barbie. –będę mogła skorzystać z twojego… – Pociągnęła nosem. –z twojego toniku. No wiesz, do demakijażu. – Wskazała luźno na swoją twarz i zaraz poczęstowała się lodami na osłodę humoru. –Żeby się ogarnąć. – Podsumowała. –I te lody naprawdę są świetne. – Aż przyjrzała się opakowaniu, co przyniosło im chwilę ciszy.
-Barbie na pewno zaoferuje swój tonik. – Spojrzał na współlokatorkę znacząco, jakby była mu winna miłe gesty dla kobiet z którymi sypiał. Możliwe, że kryło się pod tym ‘jak jej nie pożyczysz tego toniku sama, to ja go znajdę’.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jeśli dziewczyna miałaby być szczera chociażby w stosunku do samej siebie, to zmuszona była przyznać, że nie spodziewała się tak nagłego i raczej niespodziewanego wtargnięcia Tomasa do kuchni. Widząc go w samych bokserkach, odchrząknęła cichutko, czym prędzej odwracając wzrok. Nie wiedzieć czemu, nagle z ogromnym zainteresowaniem, poczęła liczyć mikroskopijne pęknięcia na przeciwległej ścianie.
Ona sama wcale nie wyglądała mniej zaskakująco. Szorty, w których zwykła sypiać i jakie miała obecnie na sobie, były zdecydowanie za krótkie. Koszulka na cieniutkich ramiączkach, a pod nią...NIC. Długie, ciemne loki pozostawione w rozkosznym nieładzie. Choć Collins dopiero co wstała z łóżka, w takim wydaniu, prezentowała się aż nazbyt atrakcyjnie. Niestety, nawet przez tą atrakcyjność bez trudu, przebijała się rosnąca irytacja oraz pewnego rodzaju zawód. Owszem, Barbara była niezwykle zawiedziona postępowaniem chłopaka, którego od tak dawna, darzyła wyjątkowym uczuciem. Nastolatka wciąż nie potrafiła zrozumieć, dlaczego ten ją odtrącił, skoro sypianie z przypadkowymi panienkami, przychodziło mu z taką łatwością?
Przypatrując się jednak intruzce, szybko pojęła, że problemem w tej sytuacji, mógł być jej wiek. W porównaniu, do siedzącej naprzeciwko kobiety, Barbie wciąż uchodziła za zwykłą smarkulę. Być może, Tomas wolał otaczać się starszymi i dojrzalszymi kobietami? Świadomość tego bolała i sprawiła, iż jedna pojedyncza łza, spłynęła po jej policzku, lecz ta szybciutko starła ją z twarzy, zanim ktokolwiek dojrzał u niej oznakę jakiejkolwiek słabości.
- Rany! Mógłbyś się czasami zastanowić nad tym, co kłapiesz dziobem, Callaghan! Nie widzisz w jakim ona jest stanie? - Barbie skarciła Toma, chociaż po nim zapewne spłynęło to, jak po przysłowiowej kaczce.
- Odezwał się wielki znawca związków! Tego nie możesz wiedzieć. - Mruknęła kąśliwie, w nawiązaniu do słów współlokatora, odnoszących się do braku odzewu byłego partnera Lindy. - Nie znasz tego faceta. Może ma zupełnie inne myślenie, niż TY...i nie pakuje sprzętu gdzie popadnie! - Mówiąc to, Collins posłała chłopakowi jeden ze swoich firmowych, złośliwych uśmieszków. Następnie niechętnie wróciła spojrzeniem, do chlipiącej w najlepsze kobiety.
"Nieeee, ja się chyba przesłyszałem?!" - Pomyślała, gdy dotarł do niej sens wypowiedzianych przez larwę słów. W pierwszej chwili, zamierzała po prostu, najzwyczajniej w świecie odmówić, ale nie zdążyła, bo w słowo wszedł jej Callaghan, skutecznie niwecząc niecne zamiary nastolatki. Dziewczyna posłała mu pełne kpiny spojrzenie, unosząc przy tym jedną ze swych brwi ku górze.
"Dlaczego do kurwy nędzy mam jej pożyczać mój tonik?! Wystarczy, że żre bezkarnie moje lody i bzyka się z chłopakiem, z którym ja chciałabym to robić..." - znów nie wypowiedziała swych myśli na głos i jak gdyby nigdy nic, wstała kierując swoje kroki do pokoju. Po zaledwie chwili, powróciła do kuchni, kładąc obok Lindy tonik, wraz z kilkoma kosmetycznymi płatkami. - Idź i ogarnij się w łazience Tomasa. Moja jest niestety....zajęta. - Skłamała gładko, posyłając jej pokrzepiający uśmiech. Z satysfakcją obserwowała, jak kobieta wstaje od stołu, a następnie znika gdzieś w głębi korytarza. Stojąc przy kuchennej wyspie w milczeniu, ujęła palcami mostek swojego nosa i przymykając powieki, próbowała dojść ze sobą do ładu, co do łatwych zadań wcale nie należało. Następnie podeszła do lodówki, obok której stał Tomas i wyjęła z niej karton soku pomarańczowego, którym wypełniła ujmowaną w dłoni szklankę. Już samo stanie w pobliżu chłopaka, wymagało od Barbie wielkiego wysiłku. Nie mogła i nie chciała mieć go blisko. Tym bardziej teraz, gdy wyobrażała sobie, jak ten poprzedniej nocy, uprawiał seks z Lindą, kiedy ona w tym czasie, zwijała się z bólu w pokoju obok.
Nastolatka opróżniła szklankę do końca za pomocą kilku łyków, po czym odłożyła ją na szafkę zdecydowanie zbyt mocno. Najgorsze w tym wszystkim okazało się to, że dziewczyna nie miała zielonego pojęcia, jak winna była się zachować? Zwłaszcza, kiedy pozostali w kuchni zupełnie sami...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uwaga rzeczywiście nieszczególnie go dotknęła. Rozłożył tylko ramiona na strony, jakby mówiąc ‘no co mam poradzić?’. Oferował swoją perspektywę, a ta nie była szczególnie optymistyczna zważając na to czego się wczoraj wysłuchał i to już nie pierwszy raz. Mógłby zliczyć na palcach swojej dłoni ile razy osoba po drugiej stronie telefonu chciała rozmawiać z kimś z kim dopiero co się rozstała. Nie ważne czy była to kobieta, czy mężczyzna. Tydzień później znowu siedzieli przy barze opowiadając mu o tym samym problemie co wcześniej. Ot, oceniał sytuację przez pryzmat cudzych doświadczeń.
-Może. – Mruknął niechętnie. Miał się sprzeczać? Nie znał gościa, a wydawało się, że Linda czerpała jakiś komfort z tego, że jej były chłopak może jednak jeszcze coś do niej czuć, coś pozytywnego. To był dobry czas, żeby pójść za przykładem Barbary, nawet jeśli wiązało się to z przetrawieniem i nie zareagowaniem na jej wyraz twarzy. Warga i tak mu drgnęła w niezadowoleniu, ale wystarczyło jedno zerknięcie na ciemnowłosą kobietę by powstrzymać się od dalszych komentarzy mogących tylko pogorszyć sytuację. Trzeba się jej tylko pozbyć i problem z głowy.
-Dziękuję. – Linda lekko uścisnęła dłoń Collins, z wdzięcznym uśmiechem. –Jesteś kochana.
Tomas miał na końcu języka złośliwe zaprzeczenie, ale pozwolił by kobieta oddaliła się od nich w spokoju, zaszywając się w jego łazience. Miała szczęście, bo dość niedawno chcąc uzyskać lepsze rezultaty z ciśnieniem Tomas przy okazji ogarnął wykafelkowaną przestrzeń, jak i swój pokój skoro już robił pranie. W nocy nie miało to większego znaczenia, ale teraz już wszystko było widać i każdego dnia Callaghan przyjmował z zadowoleniem, że po szafkach nie walają mu się przypadkowe wsuwki czy gumki do włosów. Okazało się też, że z wanną wszystko było w porządku i że po prostu nie używał odpowiednio przycisku mającego operować miedzy słuchawką prysznicową, a głównym kranem. Błędy się zdarzają, a on nie miał zamiaru się do tego nikomu przyznać, a już zwłaszcza kręcącej się obok niego dziewczynie.
Podążył za nią wzrokiem popijając swoją wodę. Na próżno było szukać u niego skruchy, ale to nie powstrzymało go od rzucenia okiem na długie nogi jego współlokatorki, myśląc o tym, że też musiał z nimi przychodzić taki podły charakter.
-Tylko mi nie mów, że jesteś zazdrosna. – Skomentował to jej gwałtowne odstawienie naczynia do którego dołączyło i jego, jednak mniej dramatycznie. W kącikach ust zamajaczyło się wręcz rozbawienie, gdy spoglądał na nią z ukosa. Odepchnął się od szafki, by jednym ruchem zagarnąć wszystkie wysmarkane papiery i wpakować je do kosza. –Czy popsuł ci humor ten ktoś kto jest w twojej łazience? – Zagadnął, porządnie myjąc swoje dłonie. Nie mógł wiedzieć, czy rzeczywiście współlokatorka miała gościa, ale zdawało mu się, że powinni byli go już usłyszeć. Lub nie. Nie potrafił jakoś wykrzesać z siebie zaangażowania w jej życie prywatne, gdy miał na głowie swoje własne. –Zostawił skarpetkę na podłodze? – Mruknął z bagatelizacją w głosie, jakby już sobie wyobrażał jak wielkie niezadowolenie mogła wywołać u dziewczyny taka drobnostka. –Wiesz, jak będziesz taka marudna to skończysz jak Linda. – Przysiadł na barowym stołku. –Płacząc nad facetem, który się nią nie interesuje. – To połączenie nie miało większego sensu, ale Tomas nawet nie zwracał na to uwagi. Chciał jej po prostu zagrać na nerwach i zobaczyć jak na to odpowie. W między czasie zaczął przeglądać kobiecy telefon, który nie zdążył się zablokować. Powierzchownie mierzył jej wiadomości, szukając czegoś co wskazywałoby na przyjaźń. BFF <3, powinno być dobrym strzałem. Wystosował krótkiego smsa z adresem pod którym można Lindę odebrać i żeby puścić wiadomość jak dotrze na miejsce. –Mogę się założyć, że gość wcale nie przeżywa tego rozstania jak ona. – Kiwnął głową w kierunku swojego pokoju zerkając na Barbie. Widać było jaki przekonany był o swojej racji, ale nie trwało to długo.
Na ekranie wibrującego telefonu pojawiło się zdjęcie około trzydziestoletniego faceta, którego Linda całuje w policzek, podpisanego jako Jessie. Tomas skrzywił się jakby dotarł do niego swąd sytuacji i odsunął dłonie od urządzenia, przecież nie mając zamiaru go odbierać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Irytacja? Złość? Żal? Tęsknota? O taaak, zwłaszcza tęsknota za czymś, co dane już było młodej Collins zasmakować, a czego z całą pewnością, nigdy nie będzie mieć, tak jakby tego w rzeczywistości pragnęła. Te wszystkie negatywne odczucia, w połączeniu ze sobą, tworzyły mieszankę wręcz wybuchową, która siała prawdziwe spustoszenie w głowie tej niedoświadczonej nastolatki. Choć brunetka robiła wszystko co było w jej mocy, aby skutecznie zamaskować swoje podłe samopoczucie, jak widać na załączonym właśnie obrazku, wychodziło to dosyć kiepsko. Tym bardziej, że Tomas znał ją praktycznie od zawsze i odczytanie prawdziwych emocji Barbie, nie było dla niego jakoś szczególnie wymagające. Dlatego dziewczyna została poniekąd zmuszona przez zaistniałe okoliczności do podwójnej harówki, ale nawet to na niewiele się w rzeczywistości zdało.
- Hej! Czy Ty gapisz się na mój tyłek?! - Odparła z udawanym oburzeniem, gdy kątem oka wyłapała, gapiącego się na nią współlokatora. - Zapomnij, Callaghan. Wzgardziłeś nim, więc drugiej podobnej szansy nie dostaniesz! - Odparła pół żartem, pół serio, wytykając przy tym język w jego kierunku. Jeszcze nie tak dawno podobna sytuacja, wprawiłaby ją w spore zakłopotanie. Dziś Barbara nie czuła już wstydu, który został skutecznie zastąpiony przez pewnego rodzaju satysfakcję, wynikającą ze świadomości, że jednak zwraca na siebie uwagę Tomasa, nawet jeśli ten kategorycznie temu zaprzecza.
- Słucham? - Mruknęła z niedowierzaniem, po czym po prostu roześmiała się, jakby owe stwierdzenie rzeczywiście niezmiernie ją bawiło, choć wcale do śmiechu jej nie było. Tym bardziej, że barman był niewiarygodnie blisko prawdy. Być może nawet bliżej, niż kiedykolwiek wcześniej. - Ja miałabym być zazdrosna o Ciebie? Proszę Cię, nie rozśmieszaj mnie bardziej, niż to konieczne. - Prychnęła, przeczesując kilkukrotnie dłońmi swoje loki, starając się jednocześnie jakoś zapanować nad tym nieładem, który zapanował na jej głowie. - Jestem po prostu wściekła, bo zmuszasz mnie do obiegania lasek, z którymi bzykasz się po kątach. - Odpowiedziała, krzyżując ramiona na piersi w geście jawnego niezadowolenia. - Nie dość, że larwa zeżarła MOJE lody bez pozwolenia, to jeszcze korzysta sobie z moich kosmetyków. - Daną cześć wypowiedzi Collins, mówiła wyraźnie przyciszonym tonem głosu, tak aby trafiła ona tylko do uszu towarzyszącego jej obecnie chłopaka.
- Tak więc, żeby nie było niedomówień w późniejszym czasie, już teraz informuje Cię, że jesteś mi trzykrotnie dłużny. I lepiej dobrze się zastanów Callaghan, w jaki sposób mi się odwdzięczysz...- Teraz to w końcu Barbie była górą, uśmiechając się triumfalnie. Po chwili jednak ten entuzjazm nieco zmalał, gdy dotarły do jej uszu brednie Tomasa. - W zasadzie nikogo u mnie nie ma. Skłamałam, bo nie chciałem, aby ktoś obcy kręcił się po mojej osobistej przestrzeni. - To była prawda, ale tylko pośrednio, gdyż tak naprawdę jedyne, do czego nastolatka dążyła, to pozbycie się intruzki ze swojego terenu.
Dziewczynie nie podobało się zachowanie barmana, który grzebał w telefonie swojej "jednorazowej przygody" lecz szybko zmieniła zdanie, kiedy zauważyła, że do Lindy najprawdopodobniej dobija się jej były facet. Nie myśląc wiele nad ewentualnymi konsekwencjami swojego czynu, złapała za komórkę i odebrała połączenie.
- Cześć Jessie. Z tej strony Barbie. Poznałam Lindę na wczorajszej imprezie w klubie, w którym razem się bawiłyśmy. Ona...emmm...troszkę się upiła, więc zabrałam ją do siebie, żeby mogła u mnie przenocować. Sporo o Tobie mówiła, więc pomyślałam, że może mógłbyś wpaść i ją odebrać? - Czyste szaleństwo, ale teraz było już zdecydowanie za późno, aby cokolwiek odkręcić. - Okej. Wyślę Ci adres smsem. Do zobaczenia. - Tymi słowami nastolatka zakończyła połączenie i idąc za ciosem, wysłała mężczyźnie ich adres. Po wszystkim, odłożyła telefon Lindy z powrotem na miejsce...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

-Schlebiasz sobie, patrzyłem się na szafkę. – Stuknął kostką o dolne drzwiczki udając jakby nie wiedział o czym mówiła, mimo iż przyłapała go na gorącym uczynku. Nie musiał dawać jej satysfakcji przyznania się do winy, nawet jeśli winny się nie czuł. Był przekonany, że to tylko kwestia czasu nim Barbie znowu będzie chciała zwrócić jego uwagę i całe jej ‘zapomnij’ stanie się zaledwie wspomnieniem.
-Nie po kątkach. Dokładnie pamiętam że zajmowaliśmy moje łóżko. – ‘Po kątkach’ sugerowałoby, że starał się kobietę ukryć, a to dopiero byłoby zabawne. Tomas tak jak pewnie świecił swoją nagą klatką piersiową tak nie wstydził się swoich jednorazowych przygód, nawet jeśli te kończyły płacząc w kuchni nad kubełkiem lodów. Może tylko trochę ten cały rozmazany stan odbierał z dobrego wrażenia jakie kobieta powinna była sprawiać. –Gdzie ta wasza solidarność? – Spojrzał na dziewczynę z niezrozumieniem. –A lody można w markecie kupić, to żaden problem. – Tym razem może i nie mówił tego bezpośrednio ale słychać było w jego uwadze ‘znowu dramatyzujesz’. Naprawdę nie rozumiał skąd w dziewczynie brało się tyle złości, ale może wstała dzisiaj lewą nogą? Może właśnie dzisiaj miała poczęstować się lodami, a teraz jej plany zostały zrujnowane. A może naprawdę była zazdrosna i to wszystko było oznaką buntu na jego zachowanie. Tomas, oczywiście nie doszedłby do takich wniosków, wywróceniem oczu kwitując jej zachowanie.
-No, zauważyłem, że bardzo sobie to cenisz. – Wspomniał ich ostatnią sprzeczkę. –Ale nie wiem co ty sobie wyobrażasz w ramach odwdzięczania się. Wielkie mi rzeczy, że jej dałaś waciki. Chcesz z tego powodu medal? – Już odkupi jej te durne słodkości, ale mocno się dziewczyna przeliczy jeśli oczekiwała od niego czegokolwiek więcej, a już zwłaszcza nie po tym numerze, który wykręciła z telefonem.
Tomas poderwał się z miejsca gdy nastolatka zaczęła wspominać odbieranie Lindy. –Niepoważna jesteś?! – Wycedził głośnym szeptem. –Nie, nie, nie. Co ty robisz? – Spojrzał nerwowo, na komórkę, chcąc ją wyrwać z dłoni dziewczyny, ale ta szybko się odsunęła, a gdy już do niej dopadł było za późno. –Kurwa, pogięło cię?! – Przez to, że ekran był zablokowany, nie mógł już nic więcej zrobić. Nie zważał już na ton, co tu więcej mogli ukrywać? Eks dziewczyny pojawi się w mieszkaniu z którym zeszłej nocy przespała się z przypadkowym chłopakiem. –Już napisałem do jej koleżanki. Ona ma po nią przyjechać. – Przyznał, zaczesując swoje potargane włosy.-Ja pierdziele. – Odchylił głowę do tyłu, zamykając na chwilę oczy. –Co cię podkusiło, co? Odgrywasz się na mnie? – Rzucił do niej z pretensjami, zaciskając szczęki, jakby miał na nią zaraz warknąć. Zmielił jednak kolejne słowa i udał się do swojego, by poinformować Lindę, że jej eks będzie ją tutaj odwiedzał. Nie było go więc w kuchni, by zobaczyć jak BFF <3 przysyła wiadomość mówiącą, że nie da rady przyjechać po koleżankę i czy ta poradzi sobie z dotarciem do domu.
W pierwszej chwili Linda wydawała się zadowolona na wieści o Jessim, szybko jednak przypomniało sobie w jakiej sytuacji się znalazła. Naciągając na siebie t-shirt Tomas podkreślił, żeby pod żadnym pozorem nie wspominała o tym co się między nimi wydarzyło. Ostatnie czego mu było potrzeba to wyrazy zazdrości od faceta, który najwyraźniej sam nie wiedział czego chciał. Na szczęście Linda się w tej kwestii zgadzała. Sypianie z kimś innym nie było do końca lekarstwem na problemy w związku. Już w pełni ubrana w swoją wczorajszą kreację i z czystą twarzą kobieta wyszła ze sypialni Toma, wręczyła Barbie z powrotem jej tonik, jeszcze raz jej dziękując za pomoc i wyrozumiałość. Pozwoliła sobie też zrobić zdjęcia opakowania lodów, tak na przyszłość jednak zamiast je dokończyć postawiła na kubek melisy.
-I powiedział, że chce się ze mną zobaczyć? – Dopytała. –Jak brzmiał? Na zatroskanego? Czy obojętnego? – To czekanie na niego zżerało ją od środka.
W między czasie Tomas przywdział na siebie jeszcze dresy i wyjątkowo zaścielił nawet łóżko, aby nic nie wskazywało na to, że nie spędził w nim nocy sam. Przesunął jeszcze dłonią po twarzy, chcąc, żeby to wszystko już było za nim jeszcze bardziej niż Barbie jeszcze jakiś czas temu. –Może chcesz już do niego zejść na dół? – Zaproponował.
-Wiesz, może to nie jest zły pomysł. Nie będzie musiał szukać miejsca parkingowego. – Zauważyła, wsuwając na nogi swoje botki.
Tom pokiwał głową z przekonaniem, ale nim kobieta zdążyła dobrze wstać ze swojego miejsca rozległ się dźwięk domofonu. Skrzywił się, ale podszedł do drzwi, żeby na niego odpowiedzieć. –Podałaś mu numer mieszkania? – Spojrzał z pretensją na Barbie, na ciężkim westchnięciu. –Ty mu w takim razie otwierasz drzwi. – Przekręcił w nich kluczyk, ale odsunął się, przechodząc do kanapy. Musiał wydawać się zajęty czymś innym.
-Jak wyglądam? – Linda spojrzała pytająco to na Barbie, to na Toma, poprawiając swoje włosy, które musiała doprowadzać do ładu palcami. Wzięła kolejny łyk herbaty, czując, że serca zaczyna jej mocniej bić. Czy na pewno chciała tego spotkania?
-Dobrze. Wyglądasz dobrze, Linda. – Tomas mruknął, przeglądając galerię seriali.
-Wczoraj było w tym więcej entuzjazmu. – Zauważyła, z lekką uszczypliwością.
-Wczoraj nie było twojego eks na horyzoncie.
Cmoknęła przez zęby. –Tu masz rację. – I rozległo się pukanie do drzwi.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Słowa Tomasa tylko rozbawiły stojącą obok niego nastolatkę. Być może, w rzeczywistości Barbie nie miała zbyt dużego doświadczenia z chłopakami, ale to wcale nie znaczyło, że była ślepa. Przyłapała współlokatora na gorącym uczynku i tego była pewna niemalże w stu procentach. Jego, o ile w ogóle można to w ten sposób określić, pożądliwe spojrzenie, nie oscylowało tylko w jej wyobrażeniach, ono było prawdziwe. Dokładnie tak samo jak uczucia, którymi od tak dawna go darzyła.
- STOP! Nawet nie zaczynaj, naprawdę nie chce tego wiedzieć. - Odparła niemalże od razu, gdy tylko Callaghan poruszył ten trudny dla niej temat. Tak, to prawda. Collins wewnętrznie wręcz usychała z zazdrości, lecz nie mogła w żaden sposób tego po sobie okazać. Właśnie dlatego całą tę sytuację, zabarwiała niechęcią i obojętnością, choć to wcale nie było takie proste, jak mogłoby się wydawać. - Przykro mi, ale nie mogę być solidarna z kimś, kogo nie znam. - Wzruszyła ramionami, kłamiąc w żywe oczy. W normalnych okolicznościach, zapewne wspierałaby rozdartą dziewczynę, lecz kiedy w grę wchodził ten konkretny chłopak, szatynka nie potrafiła myśleć racjonalnie.
- Tak, ale to były MOJE lody! Ty też kiedyś będziesz mój. Nawet, jeśli jeszcze nie zdajesz sobie z tego sprawy... Ja nie ruszam rzeczy należących do Ciebie i miło by było, gdybyś wraz ze swoimi koleżankami robił to samo. - Skwitowała, pozostając nieugiętą przynajmniej w tej jednej kwestii. - Tu nie chodzi tylko o te cholerne lody, czy waciki! - Teraz nastolatka obruszyła się nie na żarty, będąc autentycznie urażoną bezczelnymi uwagami Toma. Chodzi przede wszystkim o Ciebie, ale jesteś zbyt ślepy, aby się w tym połapać!
- Co najwyżej w tyłek możesz sobie wsadzić swój przeklęty medal! - I chyba na tym zakończyła się uprzejmość Barbary. Może gdyby Callaghan był w stanie dostrzec nieco więcej, niż czubek własnego nosa, zorientowałby się, że w rzeczywistości Barbie chociaż wcale nie musiała, do tej pory zrobiła dla Lindy całkiem sporo.
Odbierając telefon dziewczyny, wcale nie miała w zamiarze dokuczanie, czy odgrywanie się w jakikolwiek sposób na Tomasie. Niezależnie od tego, jak idiotycznie to teraz zabrzmi, jedyne co chciała osiągnąć przy pomocy danej zagrywki, to pozbycie się potencjalnej rywalki.
Zazdrość, to bardzo brzydka cecha...
Oczywiście nastolatka dostrzegała rozpaczliwie starania chłopaka. Jego prośby, przestrogi, niedowierzanie, czy nawet niezadowolenie, ale w czasie prowadzenia rozmowy z Jessim, miała to wszystko głęboko w poważaniu. Po zakończonym połączeniu, jednym uchem wpuszczała, a drugim wypuszczała to, co mówił do niej barman. Zanim jednak na dobre opuściła kuchnię, aby wrócić do swojego pokoju i się ogarnąć, zdążyła jeszcze odpowiednio skomentować zarzuty współlokatora. Przecież nie byłaby sobą, gdyby tego nie zrobiła, prawda?
- Ja na Twoim miejscu też obawiałabym się tego, że przy takiej sytuacji jak ta, ktoś mógłby wybić mi zęby. No, ale tak to już jest, gdy pchasz się tam, gdzie nie powinieneś...- Po tych słowach Collins zniknęła w korytarzu. Po kilkunastu minutach ponownie zaszczyciła ich swoją obecnością, z tym że teraz wyglądała już zupełnie inaczej. Jej długie loki wciąż żyły własnym życiem, ale króciutkie, piżamowe szorty, zostały zastąpione, przez dopasowane jeansy i ciemną bluzkę, z długim rękawem, odkrywającą jedno ramię. Choć owszem pozwoliła sobie na makijaż ten był bardzo delikatny. Barbie chciała przede wszystkim wyglądać świeżo, w przeciwieństwie do Lindy i jej podkrążonych oczu, czy zmęczonej twarzy. Choć resztki rozmytego tuszu zniknęły, woda i tonik nie zamaskowały efektów długotrwałego płaczu.
Nastolatka, istotnie wymieniła się uprzejmościami z koleżanką Tomasa, lecz nie była zbyt rozmowna. Na pytania kobiety, odpowiadała ze zdecydowanie mniejszym entuzjazmem, niż ona. - W zasadzie nie pozostawiłam mu innego wyboru. Powiedziałam, że poznałyśmy się na wczorajszej imprezie w The Cricodile i że upiłaś się, więc zabrałam Cię do siebie. Jeśli naprawdę chcesz go odzyskać, to trzymaj się tej wersji...- Poradziła, po czym oparła się o ścianę i po prostu przyglądała rozmawiającej ze sobą parze, chowając przy tym dłonie do kieszeni spodni.
- A dlaczego nie? Przecież miał ją odebrać. - Odpowiedziała, uśmiechając się iście diabelsko. Z racji tego, że Callaghan odpowiedział Lindzie na zadane przez nią pytanie wcześniej, niż ona, to darowała sobie nieme potwierdzenie jego słów. Czuła się przy nich jak nikomu niepotrzebne, piąte koło u wozu. Na całe szczęście, pukanie do drzwi, przerwało tę ich "uroczą rozmowę"
Nie myśląc zbyt wiele, dziewczyna po krótkiej chwili otworzyła i na widok stojącego przed nią mężczyzny po prostu zaniemówiła. Ex Lindy wyglądał jak połączenie Chrisa Hemswortha i Alexandera Skarsgårda w jednym. Dobrze zbudowany, ładnie ubrany, z delikatnym zarostem na twarzy i idealnie ułożonymi, nieco dłuższymi blond włosami. A jakby tego było mało, pachniał nieziemsko...
- Ty pewnie musisz być dziewczyną, z którą rozmawiałem? Barbie, prawda? - Jego niski męski głos, wywołał ciarki na ciele młodziutkiej nastolatki. - Emmm...tak, to ja. Wejdź proszę. - Zaprosiła nieznajomego do środka, uprzednio podając mu swoją dłoń na powitanie. - Nie wiem dlaczego, ale wyobrażałem sobie Ciebie, jako blondynkę. Taki typowy stereotyp. Wybacz, to było nie na miejscu. - Jessie rzucił ową uwagę pół żartem, pół serio, chcąc nieco rozładować wyraźnie napiętą atmosferę. - Dlaczego mnie to nie dziwi...- Mruknęła, podśmiewając się cicho pod swym nosem. - Ale bez obaw. Już zdążyłam przywyknąć do tego nieporozumienia. - Dodała uprzejmie i na tym zakończyła, bo właśnie wtedy w ramiona Jessiego rzuciła się Linda. Widząc to, szatynka cofnęła się do tyłu o kilka kroków, dając im nieco więcej prywatności. Momentami zerkała również w stronę stojącego nieopodal Tomasa, którego mina, delikatnie rzecz ujmując, była nietęga...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Może tak było lepiej. Tomas miał wiele rzeczy do powiedzenia na komentarze Barbie, których wcale nie powinien wyrażać by nie pogrążać własnej pozycji. Tłumaczenie się w obliczu zagrożenia było żałosne, każdy to wiedział, nawet jeśli tłumaczeniem byłoby dlaczego nie miał się o co martwić. Coś w tym tonie jakiego dziewczyna używała niesamowicie go mierziło i jej domniemane ‘wiem lepiej’. Nie szargałoby to jego sumienia gdyby przespał się z dziewczyną, która miała chłopaka, ale zapomniała mu o tym wspomnieć, w tym przypadku Linda specyficznie w związku już nie była, więc dlaczego miałaby sobie odmawiać przyjemnej nocy? Nic z tych rzeczy na szczęście Callaghan nie powiedział na głos, bo dziewczyny już nie było, a gdyby się wydzierał usłyszałaby to jeszcze jego nieszczęsna towarzyszka. Trudno było o większe oznaki troski o nią, ale zdążył zauważyć, że bardzo łatwo jest jej zrujnować humor, a nie chciał kolejnych płakliwych wyznań.
Linda uśmiechnęła się z wdzięcznością na wersję wydarzeń jaką przedstawiła Barbie. To ratowało ją, bardziej niż powinno, choć logiką Tomasa można by polemizować czy rzeczywiście zrobiła coś ‘nie tak’. Trzeba było przyznać, że poczucie winy udawało jej się całkiem sprawnie maskować, choć w sporej mierze przekładało się na: -Tak mi było źle bez ciebie. – Gdy głaskała mężczyzne po policzkach, spoglądając w jego oczy.
Pierwsze co Callaghan zaobserwował to podobieństwo miedzy sobą, a Jessim. Nagle gusta Lindy stawały się przejrzyste, acz nie było w tym nic nietypowego, że atrakcyjni ludzie przyciągali uwagę. Kobieta miała doskonały gust, ale nim zdążyło to dobrze połechtać ego Tomasa dotarło do niego, że całe to paplanie o rozstaniu było nic nie warte. Jedyne czego Linda szukała to kopii swojego faceta, a nie by spędzić czas z Tomem. Powinien się tego spodziewać po przelotnej znajomości w barze, a jednak było to subtelną szpilą o tym, że nie był w centrum uwagi.
Teraz też nie, gdy Linda dziękowała swojemu eks za przyjazd po nią. –Ale przede wszystkim podziękowania należą się Barbie. – Kobieta odsunęła się od Jessiego by spojrzeć na nastolatkę. –Zajęła się mną i zaoferowała swoją pomoc. Złota dziewczyna. – Uśmiechnęła się i zaraz podeszła do kuchennego blatu by zabrać swoją komórkę i napoczęty kubełek lodów, chociaż łyżkę zostawiła w zlewie.
-Taak, Barb to taka uczynna dusza. – Tomas rzucił sarkastycznie. –Do rany przyłóż. – Mruknął jeszcze i nieco pogłośnił wydarzenia rozgrywające się na ekranie, teraz gdy już grały. –A teraz możecie się już zbierać? Zagłuszacie… – Wskazał na telewizor, z wyczekującym spojrzeniem rzucanym w ich kierunku.
-Tak, tak, już będziemy iść. – Linda spojrzała na Jessiego, chcąc sięgnąć po jego dłoń, ale nie będąc pewna czy powinna. Zamiast tego, wzięła swój cienki płaszczyk z wieszaka. Tomas sam go tam odwiesił po tym jak zabrał go z The Crocodile, bo sama Linda kompletnie zapomniała, że miała jakiekolwiek okrycie. Sprawdziła mimowolnie kieszenie, by upewnić się, że nie było w nich nic co mogłoby pogorszyć jej sytuację. –Porozmawiamy, um… w drodze powrotnej…? – Spojrzała niepewnie na mężczyznę nadal nie będąc pewna dlaczego rzeczywiście postanowił się tu przyjechać lub dlaczego dzwonił do niej na pierwszym miejscu. Nie chciała jednak dyskutować o tym przed właściwe obcymi jej osobami.
-Tak zróbcie. – Uśmiechnął się z udawaną uprzejmością spoglądając na dwójkę gołąbeczków, nim wrócił do telewizora. Nie miał pojęcia co się działo na ekranie, chociaż był to już obejrzany wcześniej odcinek serialu, który dzielił z Maksem. To akurat pierwsze wyskoczyło na jego liście, więc postanowił skorzystać. Posmak przyjemnej nocy został już skażony goryczą, której na pewno nie będzie zabijać kolejnymi podrywami w pracy. Potrzebuje mniej skomplikowanych nocnych przygód, a najlepiej to się czegoś dzisiaj napić. Chociaż szklaneczkę kolorowego drinka. Już sama myśl podniosła go na duchu.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „202”