WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#006 Od czasu pamiętnego weekendu, w jakim to wiele rzeczy, nabrało zupełnie innego znaczenia zdążył minąć prawie tydzień. Sześć długich, niczym wieczność dni, podczas których Fernanda wcale nie zapomniała, smaku ust Siriusa. Tego, co już sam dotyk chłopaka wyprawiał z jej spragnionym bliskości ciałem, oraz przyjemności jaką odczuwała, będąc w jego ramionach. Choć dziewczyna bardzo się starała, nie potrafiła wymazać ze swojej pamięci obrazów, które przyprawiały ją o szybsze bicie serca. Niestety odrzucenie Boswortha, w połączeniu z dziwacznym zachowaniem, jakie brunet zaprezentował młodej Hamilton na odchodnym, całkowicie przekreśliły jakiekolwiek szanse na rozwój tej zakazanej i jakże skomplikowanej relacji. Nie wspominając już choćby słowem, o niewidzialnym i niemożliwym do przeskoczenia murze, jaki powstał między nimi.
Właśnie dlatego Fer unikała wszelkiego kontaktu z nim. Nie odpisała na żadną z kilku wysłanych przez niego wiadomości. Nie odbierała telefonów. Na uczelni, nie pojawiła się praktycznie wcale, tłumacząc swoją nieobecność, wymyśloną chorobą. Po prostu udawała, że nie istnieje. Tak było jej łatwiej uporać się z porażką i najzwyklejszym w świecie zażenowaniem. Chociaż owe zachowanie było do niej zupełnie niepodobne, gdyż do tej pory, blondynka zawsze stawiała czoła nadciągającym problemom, tak tym razem, robiła coś zupełnie odmiennego. Uciekała, chcąc w ten sposób pozbyć się wstydu.
Na całe szczęście dzień wcześniej skontaktowała się z nią Kate.
Poznana kilka miesięcy temu na uczelni dziewczyna, która zaproponowała Fernandzie idealne wręcz rozwiązanie wszystkich jej zmartwień. Grupową wycieczkę do Aspen. W prawdzie pogłoski o owym wyjeździe, Fer słyszała już pół roku wcześniej, ale nie wychylała się, ponieważ sześcioosobowy skład, został zebrany w zaledwie jeden dzień. Dlaczego więc wszystko uległo zmianie? A dlatego, że jedna z dziewczyn w ostatnim momencie wypadła. Kate pamiętając o wcześniejszym zainteresowaniu Fernandy, skontaktowała się właśnie z nią, ponieważ brakowało im jednej osoby, do podziału kosztów.
Pomimo tego, że Hamilton spędzała w Aspen niemalże każdą zimową przerwę od nauki, to jednak zawsze chętnie tam wracała. Darius w tym malowniczym miejscu, posiadał jedną ze swoich posiadłości, ale mimo wszystko przyszła dziennikarka nie wybrzydzała, gdy uczelniana koleżanka, opowiadała jej o niewielkim pensjonacie, w którym się zatrzymają, czy całej masie innych atrakcji, przewidzianych na czas wycieczki. Zgodziła się niemalże od razu, bo jakby na to nie spojrzeć, każda opcja była lepsza od siedzenia w domu. No i przy okazji mogła choć na chwilę uciec przed swoim niedoszłym kochankiem. Czy mogło być lepiej? Nie myśląc wiele, dziewczyna szybko spakowała najpotrzebniejsze rzeczy, (o dziwo mieszcząc się w jednej walizce), po to aby już następnego poranka, dołączyć do reszty w Kolorado.
Docierając pod wskazany adres w recepcji pensjonatu, czekały na Fernandę wspomniana wcześniej Kate w towarzystwie Ellie. Studentki zaprowadziły blondynkę do odpowiedniego pokoju i pomogły jej uporać się z bagażem. Nastepnie wszystkie trzy, dołaczyły do reszty, znajdującej się na dole w przestronnym salonie. Niestety pech chciał, że wśród nich wszystkich znajdował się nie kto inny, jak sam Sirius Bosworth.
Poprawka - nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej...

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

#20

Sirius o wyjeździe do Aspen dowiedział się w maju. Od tamtego czasu oszczędzał pieniądze, aby najpierw zapłacić zaliczkę, a następnie pokryć pozostałe niezbędne koszty. Cieszył się, że w końcu będzie miał okazję wypocząć i zregenerować umysł.
Na miejsce dotarł z Calebem i Mitahem. Wybrali podróż środkami transportu publicznego, aby w drodze wypić jeszcze po dwa piwa. Poza tym dobrze wiedzieli, że samochód nie przyda im się w górach. Za to cała trójka wyposażyła się w ciepłe ubrania oraz deski snowboardowe, które niesłychanie ciążyły im na plecach - szczególnie wtedy, kiedy z pociągu musieli przespacerować się pięć kilometrów do pensjonatu. Wówczas opuścił ich dobry humor. Przemarznięci i ośnieżeni, zajęli miejsce w salonie. Mitah zadzwonił do Ellie, z którą próbował flirtować od przeszło pół roku, informując że zatrzymali się na parterze.
Sirius ściągnął kurtkę i trapery, a następnie położył ubrania na kaloryferze pod oknem, aby trochę przeschły. Pogoda na zewnątrz nie dopisywała. Pierwszego dnia zapowiadali intensywne opady śniegu z deszczem oraz wiatr. Podobno jutro miało być lepiej i przede wszystkim cieplej.
Rozciągnął się na kanapie i przewiesił nogi przez uda Caleba.
- Ty pizdo - rzucił pieszczotliwie jego kolega, po czym uderzył Siriusa w żebro. Przez dłuższą chwilę mocowali się, szczypali i szarpali w akompaniamencie licznych wyzwisk. W końcu skapitulowali, jednocześnie zostając w tej wygodnej, aczkolwiek dwuznacznej pozycji. Mitah, jako ten mądrzejszy z towarzystwa, rozsiadł się w fotelu i zaczął grzebać w telefonie. Gdzieś przelotnie poinformował swoich towarzyszy, że szukał karczmy z grzanym winem.
- Lunet nie chciała przyjechać? - zapytał Caleb, patrząc podejrzliwie w stronę Siriusa. Ściągnął wełnianą czapkę i szalik, które położył na podłokietniku.
- Nie pytałem. - Odpowiedź Siriusa była zwięzła. - Zresztą nie rozmawiałem z nią od półtora tygodnia. - Spróbował uciąć temat dziewczyny, jednak jego kolega pozostał nieustępliwy:
- Nie układa wam się?
- Chuj ci w dupę - Tym optymistycznym akcentem zakończyli tę i tak bezsensowną pogadankę. Bosworth wkrótce zamierzał zakończyć związek z Lunet Harlow. Nie spodziewał się hucznego rozstania, rzewnego wylewania łez i gorliwego tupania nogami. Mimo tego, ilekroć o tym myślał, czuł się źle. Powinien porozmawiać z dziewczyną zaraz po tym, jak dowiedział się kim w rzeczywistości była Fernanda Hamilton. Mieli ze sobą dobre relacje, oparte na wzajemnym szacunku i zaufaniu. A Sirius tak po prostu to zaprzepaścił i dopuścił się zdrady - bo właśnie tak należało nazwać to do czego ostatnio doszło w Belltown.
Przymknął powieki i zakrył je przedramieniem. Podczas tego wyjazdu chciał odpocząć od towarzystwa kobiet. Zbliżenie z Fernandą zapoczątkowało w nim szeroki wachlarz emocji. Z jednej strony chciał ją wykorzystać, a z drugiej strony ubliżało mu zażenowanie. Oboje przekroczyli tę niema granice moralności i rozsądku, lecz to on w porę zdołał opamiętać swoje nieprzyzwoite pragnienia. W prawdzie nie byłoby w nich nic złego, jednak nigdy wcześniej nie dopuszczał do siebie myśli, że obecność Fernandy oddali go od Ursuli. Wtedy, kiedy całowali się na kuchennym blacie; kiedy pieszczotliwie dotykała jego napiętych ramion i klatki piersiowej, kiedy oddychała ciężko i drżała, zapomniał o siostrze. Zapomniał o tym, co stanowiło sens jego relacji z Fernandą. Odniósł absurdalne wrażenie, że oprócz Lunet zdradził także Ulę.
- Ellie! - Mitah uniósł się bardziej, niż było to konieczne. Schował telefon, poderwał się z fotela i podbiegł, aby się przywitać. Wyglądał jak rozanielone dziecko, któremu ktoś właśnie podarował paczkę chipsów.
Tymczasem Sirius nawet nie drgnął, a Caleb jedynie pobieżnie spojrzał na ich domniemane towarzyszki. Fernandę zobaczył dopiero kiedy wyszła zza pleców Kate. Wydał się być nią zaintrygowany. Prędko zrzucił z siebie nogi kumpla i podszedł do reszty.
- Ty jesteś Fernanda? - zapytał, a Sirius podniósł się z kanapy, niczym kapral w wojsku. Nie mógł uwierzyć, że w takim miejscu jak Aspen, oddalonym od Seattle o kawał drogi, spotkał właśnie tą konkretną dziewczynę. Chłopaki wspominali w pociągu, że Kate zaprosiła nową koleżankę, jednak nawet nie przypuszczał, że mogła to być Fernanda! - Chcesz dzielić ze mną pokój? Może się dogadamy.
Kolejny tekst Caleba sprawił, że Sirius ruszył ku zgromadzeniu. Jego znajomy bywał bardziej bezpośredni, lubieżny i uchodził za bawidamka. Preferował krótkie przygody i od zawsze powtarzał, że nie interesują go zobowiązania. Widocznie w Fernandzie dostrzegł kolejny cel, jednak przegiął, kiedy dostrzegł na jej szyi siniaka. Znamię było bardzo blade, choć wciąż spore.
Caleb śmiałym ruchem odgarnął Fernandzie pukiel włosów.
- Masz chłopaka? - zapytał, wciąż trzymając rękę w powietrzu, tuż przy głowie dziewczyny. Wtedy Sirius gwałtownie złapał go za nadgarstek i odciągnął.
- Nie napastuj jej - powiedział, po czym skinął w kierunku blondynki. Tym gestem wskazywał na jej szyję. - To moje - mówiąc to, chciał dac Calebowi do zrozumienia, że nie powinien wykonywać żadnych niepowołanych ruchów.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby tylko Fernanda wiedziała, że wśród znajomych Kate, znajduje się chłopak, o którym chciała zapomnieć i od jakiego rozpaczliwie wręcz próbowała uciec, to z całą pewnością, pomimo ogromnej ochoty na uczestnictwo w wycieczce, nigdy nie przyjęłaby zaproszenia nowej koleżanki. Już o sto razy bardziej, wolała gnić samotnie w czterech ścianach swojego mieszkania, niż spędzać prawie tydzień czasu z nim i jego znajomymi.
Jak w ogóle do tego doszło? W prawdzie młoda Hamilton doskonale zdawała sobie sprawę z obecności chłopców na wyjeździe, ale przecież do jasnej cholery, na uniwersytecie było ich od groma. Niestety pech w połączeniu z przewrotnym losem, po raz kolejny, zagrały na nosie blondynki, wystawiając ją na ciężką próbę.
Widząc entuzjazm nieznajomego, już wiedziała, że ciężko jej będzie się od niego odpędzić. Nie wyglądał na takiego, który łatwo odpuszcza.
- Tak. Jestem Fernanda. A Ty to Caleb, prawda? - Nie trudno było zgadnąć, biorąc pod uwagę, śliniącego się do Ellie Mitcha, o którym w drodze do salonu, usłyszała przynajmniej dwa razy. Trzeciego chłopaka, znała nawet bardziej, niż sama by sobie tego życzyła...
- W łóżku strasznie się rozpycham i podobno głośno chrapie, więc wątpię, abyś mógł się przy mnie wyspać. - Zażartowała, żeby nieco rozładować napięcie i przy okazji wrzucić na luz. Nie było to łatwe, bo obecność, gapiącego się na nią Siriusa, wyprowadziła ją z równowagi. W ciągu kilku ostatnich dni, unikała go jak ognia, a teraz wszystko poszło się jebać.
Fernanda nie zareagowała, gdy Caleb ogarnął jej włosy na bok, dostrzegając nieco wyblakłą już "malinkę" autorstwa Boswortha. Słysząc kolejne zadane przez niego pytanie, wywróciła tylko wymownie swoimi ciemnymi oczyma.
- Nie, nie mam. - Mówiąc to, patrzyła prosto na Siriusa. Powiedziała to w taki sposób, że pewnie wszyscy zebrani bez trudu by w to uwierzyli, gdyby brunet nie zaprzepaścił jej starań. Jego słowa i zaborczość względem niej, tylko jeszcze mocniej ją rozsierdziły. Za kogo on się niby uważał?! Teraz to ona gapiła się na niego z niedowierzaniem. - Chyba śnisz! Nie wierzę, że to kurwa powiedziałeś...- Prychnęla i po prostu wyminęła studenta sztuki, zajmując miejsce na wolnej już sofie. Niestety zbyt długo nie nacieszyła się samotnością, ponieważ nagłe i niespodziewane wyznanie Boswortha, wywołało spore zamieszanie wśród zgromadzonych.
Kate miała minę, niczym srający na pustyni kot, natomiast Ellie, była wyraźnie poruszona i entuzjastycznie klaskała w dłonie, zajmując miejsce tuż obok niej. - Serio kręcicie ze sobą? - Zapytała z zaintrygowaniem przyglądając się wyraźnie zażenowanej i wściekłej blondynce. - A Ty nie masz czasami dziewczyny, Sirius? - Wścibski rudzielec nie odpuszczał, wprawiając Fer w jeszcze większe zakłopotanie i poczucie winy, które od tamtej pamiętnej nocy jej nie opuszczało...

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

- Jeszcze - wtrącił niegrzecznie, odpowiadając Fernandzie spojrzeniem na spojrzenia. - Jeszcze nie ma - dodał bardziej obszernie, bo pierwsze słowo skierował wyłącznie do Hamilton. Przez kilka sekund mierzyli się wzrokiem, jakby właśnie prowadzili niemą potyczkę, jednocześnie próbując odczytać własne intencje.
Sirius był poirytowany kilkudniowym oporem ze strony dziewczyny, a teraz także zniesmaczony zachowaniem Caleba. Oczywiście było to do przewidzenia, ponieważ chłopak nigdy nie stronił od kobiet. Niestety w tym spotkaniu akurat musiała uczestniczyć Fernanda, którą niefortunnie wybrał. Odkąd opuścił apartament Hamiltonów, próbował się z nią skontaktować. Niestety nie odpisywała na wiadomości i ignorowała jego telefony. W końcu po upływie czterech dni postanowił na moment odpuścić. Chciał kontynuować tą relację po powrocie z Aspen, ale los okazał się być przewrotny.
- A czego ty się spodziewałaś! - niespodziewanie zawołał za Fernandą. Blondynka rozsiadła się na kanapie, co tylko jeszcze bardziej go rozzłościło. Biorąc pod uwagę zapędy Caleba, nawet nie zamierzał udawać, że do niczego pomiędzy nimi nie doszło.
Dołączył do dziewczyn, jednak tym razem zajął miejsce na fotelu, akurat na przeciwko interesującej go studentki. Oparł nogi o stolik i zaczął bacznie, aczkolwiek ordynarnie przyglądać się jej poczynaniom. Jeżeli myślała, że odpuści, to była w ogromnym błędzie. W międzyczasie dołączyli do nich Caleb, Mitah i Kate, która wyglądała na najbardziej zmieszaną. Przysiadła na podłokietniku fotela Siriusa i ciekawsko na niego spoglądała.
- Mam - odpowiedział z rozbrajającą szczerością, po czym złośliwie kontynuował. - Fernandzie to jednak nie przeszkadza. - Skrzyżował ramiona, przy czym ironicznie cmoknął. Sirius nienawidził niespodzianek. Zawsze potrzebował dłuższej chwili, aby odzyskać rezon, stąd wynikało jego podenerwowanie. W dodatku pozostali tylko zaogniali te emocje, wtykając nos w sprawy, które ich nie dotyczyły.
- Ja jestem wolny jak coś. - Caleb zwrócił się bezpośrednio do Fernandy i wskazał na siebie palcem. Siedział na pufie obok Siriusa, dlatego natychmiast oberwał w ramię. Chłopak nie pozostał mu dłużny i uderzył przyjaciela pięścią w udo. - Pierdol się.
- Zaraz piedolne ciebie. - Kolejny cios wypadł znacznie mocniej. Caleb przesiadł się i wepchnąwszy się w środek, zajął miejsce pomiędzy Ellie a Fernandą. Na to wszystko Sirius wywrócił oczami i ponownie skrzyżował ramiona. Minę miał tęgą, sylwetkę napiętą, a jedno kolano podrygiwało w rytm gniewu.
- To jakiś zakazany romans? - Dla odmiany odezwała się Kate. Rozpostarła rękę na oparciu studenta sztuki i delikatnie nachyliła się w jego stronę. Ciągle zaciskała usta i marszczyła brwi - szczególnie kiedy patrzyła na blondynkę.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Szkoda, że zazwyczaj najpierw mówisz, a dopiero później myślisz...- Odparła kąśliwie, w nawiązaniu do tej przeklętej malinki, jaką ją naznaczył kilka dni wcześniej. Fernanda naprawdę nie chciała, aby ktokolwiek wiedział, co wydarzyło się między nią, a Siriusem, właśnie przez wzgląd na jego niczego nieświadomą dziewczynę. Choć ostatecznie Hamilton wcale się z nim nie przespała, to jednak to, co zaszło śmiało można było podpiąć pod zdradę. Dziewczyna zupełnie nie potrafiła zrozumieć, jak Bosworth w ogóle mógł otwarcie mówić przy swoich znajomych o tym, że chce z nią być? Przecież oni zapewne doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że oficjalnie student sztuki wciąż był zajęty.
To było po prostu podłe i Fer wcale nie czuła się dobrze, będąc w samym centrum tej pogmatwanej do granic możliwości sytuacji. Na domiar złego niewygodne pytania, sypały się jedno po drugim.
- Nie wiem Sirius, może liczyłam na to, że zamkniesz buzię w odpowiednim momencie, ale nie...- Odpowiedziała najspokojniej, jak tylko potrafiła. Nie podobał jej się sposób, w jaki ten ją obserwował. Pewność siebie blondynki zwyczajnie ułatwiała się pod tak intensywnym spojrzeniem.
- Nie przypominam sobie, abyś kiedykolwiek zapytał mnie o zdanie w tym temacie. - Zauważyła, przyglądając się kątem oka, zachowaniu swojej koleżanki, która usiadła na podłokietniku fotela, zajmowanego przez bruneta, choć miejsca w salonie starczyłoby jeszcze co najmniej dla kilku dodatkowych osób.
W międzyczasie na sofę wgramolił się Caleb z tymi swoimi propozycjami. Rozbawił tym Fernandę, która w końcu postanowiła rozwiać jego nadzieję na "szybkie bzykanie"
- Jesteś całkiem niezły, ale ja wolę...brunetów. - W tym momencie swoje spojrzenie dziewczyna przeniosła z powrotem na studenta sztuki po to, aby po chwili kontynuować swoją wypowiedź. - Blondyni są seksowni całkiem jak Ty, ale zupełnie nie w moim typie...- Podsumowała, wzruszając przy tym nieznacznie ramionami. Posłała przy tym Calebowi przepraszające spojrzenie, bo w rzeczywistości, wcale nie chciała, żeby czuł się jakoś niekomfortowo przez jej jasne stanowisko.
- Kate wszystko w porządku? Wyglądasz tak, jakbyś chciała zabić mnie swoim spojrzeniem. - Fernanda jawnie kpiła z dziwnego zachowania koleżanki. Była przekonana niemalże w stu procentach o tym, że ona również chciała czegoś z Siriusem. - Jeszcze 5 minut temu byłaś zachwycona moim przyjazdem, a teraz już nie? - Ciągnęła owe przedstawienie, bawiąc się kosmykiem swoich blond włosów, który swobodnie nawijała na jeden z palców. - Ale dam Ci dobrą radę. Jeśli faktycznie na niego lecisz, to musisz się zdecydowanie bardziej postarać, a kto wie, może i dla Ciebie starczy miejsca w kolejce...- Być może Fer nie powinna w tak otwarty sposób wyrażać swojego niezadowolenia ową sytuacją, ale po prostu nie potrafiła się powstrzymać. Sytuacja niebezpiecznie szybko wymykała się spod kontroli, a przecież Hamilton dopiero co dotarła na miejsce...

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Sirius już tylko w głowie odpowiedział sobie na zaczepkę Fernandy. Znajdowała się zbyt daleko, aby mógł dalej prowadzić z nią tą swobodną, zupełnie bezużyteczną wymianę zdań. Zdecydował się kontynuować dopiero, kiedy zajął miejsce w fotelu.
On nie miał problemu ze szczerością. Nie przejmował się, że jego słowa mogły wypaść dwuznacznie albo stawiały go w złym świetle. Sirius nigdy nie ukrywał przed znajomymi swoich dominujących cech. Bywał zuchwały i brawurowy, impulsywny oraz narwany. Przede wszystkim nie potrafił ukrywać negatywnych emocji, dlatego w ich przypływach, można było czytać z niego, jak z otwartej księgi. Szczególnie Archer Beresford na wylot znał Siriusa i już po pierwszym spojrzeniu wiedział, jaki miał humor.
- Nie protestowałaś, kiedy cię dotykałem, więc uznałem to za wystarczającą odpowiedź. - Wzruszył ramionami i wygodniej rozsiadł się w fotelu. Zsunął się niżej plecami po oparciu i rozchylił nogi, które wciąż trzymał na stoliku. W ten sposób lepiej widział twarz Fernandy, a także każdy jej następny gest. Wszem i wobec, bezczelnie i bezwstydnie, zdradzał to do czego pomiędzy nimi doszło. Świadomie zaprezentował się, jako zdrajcę, podczas gdy blondynka została bezgłośnie okrzyknięta dziewczyną, która lubiła mieszać w cudzych związkach. Mimo tego Sirius wcale nie miał złych intencji. W ten sposób w samczy sposób zaznaczał, że Caleb miał się do niej nie zbliżać. Instynktownie posłał w jego kierunku przekorne spojrzenie. Odpowiedział tym samym, chociaż towarzyszył mu również łobuzerski uśmiech.
- Ona w ten grzeczny sposób, próbuje ci powiedzieć, że masz spierdalać - zarechotał i nawet kilkukrotnie klasnął, wiwatując Calebowi i jego minie, która w jednej chwili zrobiła się bardzo surowa.
- Idźcie w chuj z tym swoim romansem. - Blondyn machnął rękami. Wygiął usta w krzywym uśmiechu i wygramolił się z kanapy, aby następnie usiąść ponownie na pufie obok Siriusa. - Przecież bym ci jej nie odbił, debilu. - Trzepnął go w ramię, ale uderzenie błyskawicznie do niego wróciło.
- Źle ci z gęby patrzy - szepnął mu na ucho tak, aby nikt inny nie słyszał. Atmosfera na moment się rozluźniła, chociaż ilekroć spoglądał na Fernande, to czuł, że niewygodna rozmowa wisiała w powietrzu. Nie mógł jednak pozbierać myśli, bo prędko zwrócił uwagę na Kate. Rzeczywiście od jakiegoś czasu była spięta i podejrzliwie patrzyła się na Hamilton. Wcześniej był zbyt zajęty obecnością blondynki, aby się na tym skupić.
Sirius na uczelni z Kate nie rozbawiał prawie wcale. Wymieniali podstawowe uprzejmości i czasami jadali lunch na stołówce w towarzystwie Caleba i Mitaha. Poza tym zdarzyło im się siedzieć obok siebie w auli albo sporadycznie w autobusie. Nie wiedział czym się interesowała, co lubiła, a czego nie. Właściwie nawet nigdy nie pomyślał, aby o to zapytać.
Spojrzał nieco rozkojarzony na Fernandę, a potem znowu na Kate, która poczerwieniała. Pozostali w milczeniu przyglądali się całej sytuacji i wyglądało na to, że docierał do nich sens zachowania studentki. Nawet Sirius poczuł się niejako rozjaśniony, chociaż finał nie miał dla niego żadnego znaczenia. Na koniec tylko zaognił rozmowę słowami:
- Ale to ty mi się podobasz Fernanda - zabrzmiał, jak małe dziecko, które słodkimi słowami próbowało osiągnąć zamierzony cel. Uśmiechnął się niewinnie, a w rzeczywistości oczekiwał kolejnych następstw.
Kate podniosła się z fotela i złapawszy szklankę z wodą wylała zawartość na Fernandę.
- Suka - powiedziała wyniośle - Wracam do domu. Nie będę spędzała czasu z takim pospólstwem - mówiąc to, skierowała się w stronę piętra. Prawdopodobnie poszła się pakować. Wtedy Sirius wstał i tak jak miał w zwyczaju, cmoknął poirytowany. Dłonie schował do kieszeni spodni.
- Chodź. Pójdziesz się przebrać. - Skinął w stronę schodów. W prawdzie nie chciał zaprowadzić Fernandy do jej pokoju, gdzie Kate już uderzała w ściany walizką, ale do siebie. Wynajął z chłopakami trójkę, jednak przypuścił, ze w obecnej sytuacji dadzą im chwilę prywatności.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zachowanie Siriusa doprowadzało młodą kobietę do istnego szału. To, że w rzeczywistości był niemiły, chamski, czy wręcz wredny, widziała od bardzo dawna, ale opowiadanie na forum o intymnych chwilach, które wspólnie przeżyli, było bezczelnością ponad miarę. Jeśli jednak chłopak myślał, że swym zachowaniem, wprowadzi Fernandę w jeszcze większe zakłopotanie, to się mylił, bo blondynka wcale nie zamierzała pozostać mu dłużna.
- Tak, to prawda. - Przyznała bez ogródek, wywołując tym samym salwę gwizdów męskiej części grupy. - I było mi dobrze...nawet bardzo, ale przerwałeś wszystko, zanim zdążyło się odpowiednio rozkręcić, marnując tym samym jedyną taką okazję, która już Ci się nie powtórzy. - Dodała dobitnie akcentując nie tylko swój zawód jego postawą tamtej nocy, lecz również dając brunetowi wyraźnie do zrozumienia, że nie da mu drugiej szansy na podobne upokorzenie.
- Dlatego tym bardziej nie rozumiem dlaczego rościsz sobie prawa do czegoś, co nigdy nie będzie Twoje...- Po tych słowach, Ellie poklepała ją porozumiewawczo po ramieniu, wyraźnie popierając postawę Hamilton. - Nie dla psa kiełbasa, Bosworth! - Dorzuciła od siebie, obracając całą tę napiętą sytuację w żart. W końcu jakby na to nie patrzeć, przyjechali tutaj, żeby się wspólnie bawić, a nie skakać sobie wzajemnie do gardeł. Niestety na nic zdały się jej starania, bo jak widać na załączonym właśnie obrazku, deklaracja studenta sztuki i zagrywki Fer, wprawiły siedzącą przy nim Kate we wściekłość.
Gdy dziewczyna oberwała od niej wodą, niemalże od razu zerwała się na równe nogi.
- Już nie żyjesz!- Warknęła chcąc ruszyć w ślad za oddalającą się szybkim krokiem winowajczynią zamieszania, ale w porę została powstrzymana przez Ellie, która stanowczo chwyciła ją za ramię, stopując w miejscu.
- Ja to załatwię, a Ty faktycznie leć się przebrać, zanim nam się tutaj pochorujesz! - Po tych słowach, zniknęła w korytarzu, a blondynka w milczeniu, posłusznie ruszyła za Siriusem.
Wiedziała, że aby nie dorzucać przysłowiowej oliwy do ognia, lepiej będzie unikać przez jakiś czas konfrontacji z Kate. Dlatego nie wzbraniała się jakoś specjalnie, gdy Bosworth wprowadził ją do swojego pokoju, zamykając za nimi drzwi.
- Ten wyjazd to porażka. Nigdy nie powinnam była tu przyjeżdżać. - Wydała z siebie ciężkie westchnienie, spoglądając przy tym na swoje mokre od wody ubranie, po czym ostrożnie usiadła na jednym z trzech, znajdujących się w pomieszczeniu łóżek. - Dlaczego w ogóle powiedziałeś im o tym wszystkim? Nie miałeś prawa, Sirius. - Odparła z wyrzutem, obserwując zachowanie swojego towarzysza. - Gdybyś się nie odezwał, nikt nawet by się nie domyślił, a tak? Wszystko poszło się jebać...- Co jak co, ale w takiej chwili jak ta, Fernanda naprawdę żałowała tego, że w ogóle zgodziła się na przyjazd do Aspen.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Sirius prychnął śmiechem. W tym samym czasie Caleb spoglądnął w jego stronę i nakreślił ustami słowo "ciota". Następnie udał odgłos powietrza, które uchodziło z balona. Mimo tego nie próbował ponownie przypodobać się Fernandzie, lecz siedząc obok kolegi, oczekiwał dalszej części rozmowy. Zresztą nie tylko on. Ellie, ekscytując się coraz bardziej, złapała za kolano Mitaha.
- Udowodnię ci, że jeszcze w tym tygodniu zmienisz zdanie - powiedział ze stoickim spokojem. Była to forma wyzwania, dlatego nie pierwszy raz podczas tego spotkania, zmierzył ją bacznym spojrzeniem.
Sirius wiedział, że podobał się Fernandzie. Dobitnie udowodniła to w apartamencie, kiedy w zaborczy sposób łaknęła jego pocałunków i nieprzyzwoitego dotyku; kiedy oplotła go nogami i otworzyła się na każdy gest. Nie protestowała, całkowicie poddając się woli chłopaka. A on tego nie wykorzystał.
Po tej wymianie zdań, reszta potoczyła się niezwykle szybko. Jak dotąd znośna, choć napięta wymiana zdań zmieniła się w niezdrową rywalizację, która skończyła się mokrym ubraniem Fernandy i obruszeniem Kate.
Sirius zabrał swój bagaż, kurtkę oraz trapery, po czym w milczeniu poprowadził dziewczynę do pokoju. W żaden sposób nie skomentował słów Hamilton, dotyczących przyjazdu. Zamiast tego położył plecak na łóżku pod oknem, a ubrania położył na kaloryferze, aby doschły. Dopiero wtedy zwrócił się ku Fernandzie. Usiadł obok niej w pozycji ponachylanej, jednocześnie kładąc łokcie na kolanach. Dzięki temu doskonale widział twarz studentki.
- Zdenerwowałaś mnie - powiedział otwarcie. Zdał się na szczerość, ponieważ przyprowadził ją do pokoju, aby w końcu mieli okazje porozmawiać o tym, co się wydarzyło. - Nie odzywałaś się do mnie przez sześć dni. Nie odbierałaś telefonów, nie odpisywałaś i nie przychodziłaś na uczelnie. Uznaj to za formę kary. - Wzruszył ramionami. Mówił spokojnie, choć w jego wypowiedzi można było wyłapać złośliwość. Prawdopodobnie gdyby spotkali się na uczelni, postąpiłby w identyczny sposób. Nawet gdyby nie zaplanował zemsty, to z natury był niebywale cynicznym człowiekiem. Igrał z ludźmi.
- Gdybym się wtedy z tobą przespał, to też byś udawała, że to nic nie znaczy? - zadrwił. Nie czuł się urażony. Jeszcze nie, choć postawa blondynki stopniowo zaczynała dźgać godność Siriusa. Może i według zdrowego rozsądku, szczególnie ze względu na Lunet, powinien przystać na takie traktowanie. Niestety w rzeczywistości zupełnie mu to nie odpowiadało.
Przyklęknął przed nogami Fernandy i złapał za jej bluzę. Delikatnie podciągnął go do góry, jednocześnie wciąż przypatrując się twarzy dziewczyny. Kłótnia w korytarzu nie zrobiła na nim wrażenia, chociaż Caleb na krótką chwilę podniósł mu ciśnienie. Potem był spokojny i momentami nawet rozbawiony. Jednak obecnie czuł konsternacje. Starał się postępować ostrożnie, aby nie wywołać kolejnego, niepotrzebnego starcia.
- Przebierz się. W pensjonacie wcale nie jest ciepło - mówiąc to, zabrał ręce, ściągnął sweter i położył go na kolanach Fernandy. Pozostał w samym T-Shircie. - Ubieraj - nakazał.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wyzwanie, które Sirius rzucił Fernandzie, siedząc ze wszystkimi w salonie, było ostatnim, o czym dziewczyna teraz myślała. Przez to wszystko, co wydarzyło się od momentu jej przyjazdu do Aspen, czuła się niezwykle zmieszana. Z jednej strony, wyjechała z Seattle w tajemnicy przed najbliższymi, aby uciec od Siriusa i tego mętliku, który siał spustoszenie w jej głowie. Ja widać, na nic się to zdało, bo niezależnie od starań, los i tak ponownie, raz za razem krzyżował ich drogi ze sobą. W takich chwilach jak ta, Fer czuła się zwyczajnie bezradna i nie bardzo wiedziała, w jaki sposób uporać się z tym powstałym zamieszaniem. Słysząc słowa Boswortha, patrzyła na niego, czując jak krew powoli odpływa jej z twarzy. Po prostu nie dowierzała w słowa, które wypowiadał.
- Dlaczego w ogóle wydaje Ci się, że masz prawo karać mnie za cokolwiek? Za kogo Ty się uważasz, Sirius? - Zapytała, patrząc mu przy tym prosto w oczy. Choć wewnątrz niej nadal buzowały te wszystkie nagatywne emocje, mówiła spokojnie, bez wyrzutów, czy oburzenia, które powinna teraz odczuwać. - To wcale nie tak! - Zaprotestowała niemalże od razu, wzdychając przy tym ciężko. Nie łatwo jej było poruszać tego typu tematy, ale tak samo, jak student sztuki, ona również zdecydowała się na szczerość.
- Sporo się między nami wydarzyło i tamtej nocy, naprawdę liczyłam na to, że zostaniesz do rana, ale Ty po prostu mnie zostawiłeś. Czasami zupełnie nie potrafię zrozumieć tych Twoich nagłych zmian nastroju i tego dystansu, który usilnie starasz się stwarzać. - przyznała otwarcie, starając sie przy tym jak najłagodniej przedstawić chłopakowi swoje stanowisko.
W międzyczasie pozwoliła mu zdjąć z siebie przemoczoną wodą bluzę. Bluzka, którą pod nią miała również była mokra, więc dziewczyna jednym zwinnym ruchem się jej pozbyła. Nie czuła przy tym wstydu. Brunet przecież już raz widział ją półnagą, więc bielizna w tej sytuacji, nie robiła większej różnicy. Czarna, koronkowa - czyli taka, jaką lubiła najbardziej. Niestety Bosworth nie miał czasu, aby nacieszyć oczy danym widokiem, ponieważ Fernanda, w nastepnej kolejności, ubrała na siebie jego własny sweter, który swoją drogą świetnie pachniał perfumami, jakich zapewne używał brunet.
- Tak, to prawda - podobasz mi się. I owszem, mam ogromną ochotę na ten seks, ale po tym co od Ciebie usłyszałam, wiem że sytuacja w moim mieszkaniu była błędem. Błędem, który nigdy się nie powtórzy...- Stwierdziła stanowczo, po czym wstała, gdyż potrzebowała nieco więcej przestrzeni, aby powiedzieć mu to, co zamierzała, a jego bliskość tylko wszystko utrudniała. - Nie wiem, czy jest to tylko Twój kaprys, czy chcesz w ten sposób udowodnić coś samemu sobie? - Krążyła po pokoju, niczym nadciągający wielkimi krokami huragan. - Po trupach dążysz do celu, nie patrząc na to, kogo przy tym zranisz. Nie chce w tym uczestniczyć, a moje ciało nie będzie częścią jakiegoś pieprzonego zakładu. Nie na to się pisałam, gdy chciałam Ci się oddać po raz pierwszy...- Skwitowała, zmierzając do drzwi. - Lepiej skoczę po swoje rzeczy. - Po tych słowach, otworzyła pokój i prawie wpadła na Ellie, która najwidoczniej w tym momencie, chciała do nich zajrzeć.
- Dobrze, że Cię widzę Fer... Sytuacja z Kate opanowana. Zostaje z nami, ale musi się troszkę uspokoić, bo obie dałyście dzisiaj niezłego czadu. - Stwierdziła, podając przy tym Hamilton jej na całe szczęście jeszcze nie rozpakowaną walizkę. - Pomyślałam, że możesz jej potrzebować. Choć ze mną, skoczymy do recepcji i zapytamy, czy mają tu jeszcze jakiś wolny pokój. Jeśli nie, to wtedy pomyślimy, jak to ugryźć. - Choć w mniemaniu blondynki ciekawski rudzielec był nieco wścibski, to jednak dziewczyna była równiez niezwykle pomocna i Fernanda zamierzała z owej pomocy i wsparcia skorzystać. Zanim ruszyła za Ellie, posłała ostatnie spojrzenie Siriusowi i zamknęła za sobą drzwi do jego pokoju.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Sirius miał bardzo skonplikowany charakter. Przed śmiercią Ursuli był zupełnie inny. Często żartował, łatwiej nawiązywał relacje z rówieśnikami i przede wszystkim był szczery wobec samego siebie. Zachowywał się empatycznie, służył pomocną dłonią i nie odnosił się do ludzi w chamski, złośliwy sposób. Nie cechowała go ta wybitna brawura i cynizm, który obecnie codziennie mu towarzyszył. Był poruszony problemami znajomych, oddał serce jednej dziewczynie i żył beztrosko. Zadziwiające, że jedno traumatyczne wydarzenie przekształciło Siriusa w człowieka pełnego kpiny oraz zuchwałości.
- Bo mi zależy - odpowiedział zwięźle i chyba uznał, że te słowa wystarczyły, bo nawet nie próbował kontynuować. W napięciu przyglądał się Fernandzie. W głowie chłopaka zapanował niezrozumiały chaos, a w żołądku poczuł nieprzyjemny skurcz. Miał wrażenie, że za żal się stresować, co było zupełnie nieadekwatne go jego zamiarów. Nie mówił przecież prawdy.
- Ale tak się zachowujesz! - uniósł się. - Ty także mnie karasz, ale za to, że wyszedłem. Pomyśl o tym, co by się stało jakby twój durny brat wlazł do mieszkania. Jakbyś się wtedy czuła? Też byłem starszym bratem i nie chciałbym przyłapać siostry na seksie. To nieodpowiednie i niekomfortowe. - Zagalopował się. Pod wpływem impulsu wyzwał nie tylko Darrena, ale również wspomniał o siostrze, przy czym użył czasu przeszłego. Wcześnie w ogóle nie zamierzał o tym wspominać, jednak przez wypowiedź Fernandy nie potrafił dobrać odpowiednich słów. Mimowolnie zacisnął pięść i odwrócił głowę. Nawet nie zwrócił uwagi, gdy dziewczyna zaczęła się przebierać. Był zbyt zażenowany tokiem tej rozmowy.
- Czy ty za bardzo nie dranatyzujesz? - Wstał i tym razem ponownie podążył wzrokiem za Fernandą. W jednej chwili zrobił się podenerwowany, co odbiło się na jego dalszych zdaniach oraz gestach. Podszedł do dziewczyny i szarpnął ją za ramię, niemal zmuszając, aby spojrzała mu w oczy. Wyglądał na zdeterminowanego, choć wciąż czuł się niekomfortowo przez to, co powiedział raptem parę minut wcześniej. - Nie próbuje niczego sobie udowodnić, Fernanda. Gdybym nie był tobą naprawdę zainteresowany, to nie wydzwaniałbym do ciebie jak kretyn, nie stalibyśmy Tetaz tutaj i nie oddalbym ci swetra - tu skinął na ubranie studentki - to nie jest gra i nie chodzi mi wyłącznie o seks. Nie rób ze mnie drania. Nie zasługuje na to - kłamał i manipulował. Udał się za Fernandą w stronę drzwi i po raz kolejny spróbował ją zatrzymać. W podobny sposób złapał za jej ramię i przyciągnął do siebie. Gdyby nie Ellie, która wtrąciła się w najmniej odpowiednim momencie, prawdopodobnie spróbowałby pocałować dziewczynę. Tymczasem ustąpił i odpowiadając spojrzeniem na spojrzenie Fernandy, wrócił na łóżko. Tam spędził kolejne pół godziny.
Na dworze panowała śnieżyca, więc wyjście, dla kogoś kto nie posiadał doświadczenia w górach, okazałoby się zgubne. Sirius przebrał się w wygodny dres i wygrzebał z plecaka kapcie. Nie zamierzał poruszać się po pensjonacie w butach. Kiedy jego emocje nieco opadły, zszedł na piętro, aby poszukać chłopaków. Znalazł ich w salonie. Wspólnie ustalili, że wybiorą się na basen, który znajdował się w piwnicy. Sirius znowu musiał wrócić do pokoju, założyć luźne spodenki kąpielowe i wziąć ręcznik.
- Cioty - krzyknął wesoło, po czym wziął rozbieg i wskoczył do wody. Fala ochlapala Caleba oraz Mitaha. Ten drugi pływał na dmuchanym flamingu, jednocześnie sącząc whisky. Okazało się, że barek w pensjonacie był świetnie wyposażony i już po chwili także Sirius delektował się alkoholem.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nawet jeśli w mniemaniu Siriusa, Fernanda dramatyzowała, prawda była zupełnie inna. To, co chłopak nazywał dramatem, dla dziewczyny stanowiło podstawę do wątpliwości, jakich w ostatnim czasie nie brakowało. Przy swoich znajomych, rościł sobie do niej prawa, otwarcie wyrażając zainteresowanie jej osobą. Na osobności mówił o uczuciach. Starał się, aby dobrze czuła się w jego towarzystwie, ale z drugiej strony, miewał również te swoje niespodziewane i dość częste wahania nastrojów, których młoda kobieta zupełnie nie rozumiała. Jednak niezależnie od tego wszystkiego, Fer czuła jakąś dziwaczną ekscytację za każdym razem, gdy ją komplementował, a zwłaszcza, kiedy robił to na oczach Kate.
Fernanda nie mogła pogodzić się z tym, że jej osobisty detektor podrzędnych suk, zawiódł i w porę nie dał znać o prawdziwym obliczu dziewczyny, którą uważała po prostu za dobrą, uczelnianą koleżankę. Z drugiej jednak strony, ona sama przyczyniła się w znacznej mierze do ataku tej wariatki.
- Bo mi zależy...- To jedno zdanie wciąż odbijało się echem w głowie Fernandy. Jeśli dziedziczka miałaby być szczera, chociażby w stosunku do samej siebie, to zmuszona była przyznać, że nie spodziewała się tak zobowiązującego wyznania na początku łączącej ją z Siriusem relacji. Tym bardziej, że gdzieś w Seattle, wciąż czekała na niego dziewczyna. Ta, z którą oficjalnie się prowadzał.
- Halo, tu ziemia do Fer...- Blondynka dopiero otrząsnęła się ze swoich przemyśleń, gdy Ellie po raz 29, próbowała wymusić na niej jakąkolwiek reakcję. - Przestań już o nim myśleć! Do tematu Boswortha, wrócimy w drodze do Twojego nowego pokoju. Tak, mamy szczęście i trafiła Ci się wolna jedynka! - Świadomość tego, że ostatecznie znalazło się dla niej inne miejsce w pensjonacie, sprawiło że odetchnęła z wyraźną ulgą. Co, jak co, ale po tej akcji z Kate, młoda Hamilton jakoś nie wyobrażała sobie, dzielenia z nią przestrzeni przez cały, okrągły tydzień.
Blondynka nie broniła się, gdy Ellizabeth zaoferowała jej swoją pomoc przy rozpakowywaniu walizki. W międzyczasie otrzymała także sms z wiadomością od Mitcha, który dał znać o tym, gdzie dokładnie będzie można ich znaleźć.
- Mała wskakuj w strój kąpielowy! Chłopcy bawią się na basenie...- Jej entuzjazm był momentami przerażający, ale Fer nie zamierzała oponować i już 5 minut później stała przed lustrem, gotowa do wyjścia. Dojście na miejsce nie było jakoś szczególnie skomplikowane, choć basen w piwnicy, budził mieszane uczucia w Fernandzie. Kiedy w końcu się tam pojawiła, niemalże od razu zauważyła, Siriusa bawiącego się w najlepsze z przyjaciółmi. Dopiero po chwili, zwróciła uwagę na machającą do niej Ellie, która leżała na jednych z leżaków, znajdujących się przy basenie. Nie myśląc wiele, blondynka dołączyła do koleżanki. Ta była wyśmienicie zaopatrzona, ponieważ już w następnej chwili, wcisnęła do ręki układającej się właśnie na innym leżaku Hamilton szklaneczkę z drinkiem...

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Oboje potrzebowali odpoczynku, aby obeznać się z własnymi uczuciami i przede wszytskim ochłonąć. Spotkali się przypadkiem poza Seattle, niedługo po tym, jak próbowali oddać się nocnej namiętności. Zawisł nad nimi ogromny znak zapytania. Sirius wiedział czego chciał, jednak aby osiągnąć swój cel musiał zyskać zaufanie Fernandy. Biorąc pod uwagę jego prawdziwy temperament, było to zadanie niezwykle trudne i żmudne. Nie potrafił przez cały czas udawać dobrodusznego i szarmanckiego meżczyzny. Jako ludzka istota ulegał ciągłym emocjom i odkształceniom.
Gdy Fernanda pojawiła się na basenie tylko skinął w jej stronę. Następnie poświęcił czas chłopakom, choć Mitch ciągle wydawał się być nieobecny. Spoglądał na Ellie, albo próbował namówić ją, aby zanurzyła się w wodzie. Po dwóch godzinach wypił dwanaściedrinków i ledwo utrzymywał się na dmuchanym flamingu, z którego do połowy zeszło powietrze.
Tymczasem Sirius usiadł z Calebem na krańcu basenu. Przez dłuższą chwilę rozmawiali o pierdołach: sporcie, zajęciach na uczelni i dziewczynach. Blondyn próbował w delikatny sposób poruszyć temat Lunet i Fernandy, jednak skapitulował w momencie, w którym jego przyjaciel odczytał te zamiary. Uprzedził pytania, mówiąc, że i tak niczego się nie dowiesz. Sirius sam musiał poukładać sobie plan działania. Nie mógł jednocześnie uwodzić Fernandy i mydlić oczu Lunet. Po powrocie z Aspen zamierzał zakończyć związek.
Kiedy Ellie oddalikła się od towarzyszki, aby porozmawiać chwilę z półprzytomnym Mitchem, Sirius podążył w kierunku leżaków. Odstawił gdzieś pustą szklankę i przysiadł na siedzisku blondynki tuż obok jej kolan.
- Chcesz porozmawiać? - spróbował zacząć, choć nie zabrzmiał tak sympatycznie, jak chciał. - Nie minął nawet cały dzień, a my już skoczyliśmy sobie do gardeł, Fer - zironizował. -
Woda ściekała z jego pleców, twarzy i włosów, które znacznie oklapły. Na basen dołączyło kilka innych osób z pensjonatu. Dwie kobiety zajęły leżaki obok nich, a piątka ich dzieci poszła bawić się pomiędzy Calebem, Mitchem, a Ellie. Dziewczyna w końcu zdecydowała się zanurzyć, chociaż bardziej po to, aby ściągnać pijanego kolegę z flaminga.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Fernanda z wdzięcznością przyjęła oferowanego przez Ellizabeth drinka. Dziewczyna rozpaczliwie wręcz potrzebowała zająć czymś, kotłujące się w jej głowie myśli. Alkohol nadawał się do tego doskonale. Istniała też duża możliwość, że dzięki niemu, młoda Hamilton nieco się rozluźni i w końcu przestanie myśleć o tym, co powiedział Sirius, gdy opuszczała jego pokój.
- Co jest z Wami? To znaczy, no wiesz... Z Tobą i Bosworthem? - Rudzielec pewnie nie byłby sobą, gdyby nie zapytał o relacje tejże dwójki. Blondynka przez kilka długich, niczym wieczność chwil milczała, jednocześnie zastanawiając się, jak najlepiej wybrnąć z tej niekomfortowej dla niej sytuacji? Jakby na to nie patrzeć, to był temat numer jeden tego przeklętego po wsze czasy wyjazdu i niezależnie od odpowiedzi dziewczyny, nic nie mogło tego zmienić. Właśnie dlatego Fer ostatecznie zdecydowała się na szczerość.
- Od jakiegoś czasu chyba ze sobą kręcimy. Tak mi się przynajmniej wydaje. - Zaczęła od najprostszego, choć większość istotnych faktów zwyczajnie pomijała. - Od samego początku wiem, że ma dziewczynę, ale wszystko się tak cholernie skomplikowało. Zwłaszcza, że kilka dni temu prawie wylądowaliśmy w łóżku...- Słysząc ostatnie zdanie, Ellie zagwizdała cichutko, klaszcząc przy tym entuzjastycznie w dłonie. Widząc to, Fernanda sprzedała jej delikatnego kuksańca w ramię, po czym sama zaczęła chichotać. - Nie zrobiliśmy tego. - Mruknęła, w ten sposób podsumowując tamtą, feralną noc. - Byłam nawet bardziej niż chętna, ale przerwał nam telefon mojego brata. Niby nic takiego się nie stało, a jednak Sirius po prostu ubrał się i wyszedł, zostawiając mnie samą. - Wzruszyła nieznacznie ramionami, widząc zdezorientowaną minę koleżanki.
- Dlatego teraz staram się trzymać go na dystans, bo nie bardzo wiem, jak to ugryźć. - Dodała, kończąc swojego pierwszego drinka. Po nim pojawiły się kolejne, a atmosfera znaczenie się rozluźniła. Obie młode kobiety, plotkowały co jakiś czas zerkając w stronę bawiących się w basenie chłopaków. Mitch robił co tylko mógł, aby zachęcić Elizabeth by do niego dołączyła, lecz ta pozostała niewzruszona wobec jego zabawnych starań. A przynajmniej tak było, dopóki nie zauważyła, że jej luby potrzebuje wsparcia w nierównej walce z flamingiem. Owa sytuacja zainteresowała Hamilton na tyle, że ta nawet nie zauważyła, kiedy dosiadł się do niej Bosworth.
Słysząc kierowane do niej pytania, przeniosła na niego swoje rozbawione spojrzenie. - I pewnie nadal tak będzie, Sirius. Czego Ty się spodziewałeś? - Zapytała otwarcie, nie owijając przy tym w bawełnę. - Oboje mamy silne charaktery, ale zupełnie inne priorytety. - Zauważyła, bawiąc się pustą już szklaneczką. Na swoim koncie, miała już kilka drinków i wcale nie zamierzała na nich poprzestać.
- Niby wiemy, czego chcemy, ale zabieramy się do tego w najgorszy z możliwych sposobów.- Choć słowa Fernandy nie brzmiały zbyt optymistycznie, ona naprawdę tak myślała. - Dziwnie czuję się, będąc tutaj z Tobą, kiedy wiem że gdzieś tam w Seattle ktoś na Ciebie czeka. Dziewczyna, do której wrócisz, gdy cały ten wyjazd dobiegnie końca... - Podsumowała, odwracając od niego swój wzrok. Nie łatwo było jej poruszać ten temat. Nie chciała też w kółko wałkować tego samego, ale z drugiej strony, musiała wiedzieć na czym stoi.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

- Ja? - posłał jej wymowne spojrzenie, po czym odwrócił się, aby zobaczyć jak Ellie radziła sobie z pijanym Mitchem. Chłopak właśnie zsunął się z dmuchanego flaminga do wody. Wkrótce dołączył do nich Caleb, który złapał przyjaciela za włosy i trzykrotnie podtopił.
- To na otrzeźwienie! - krzyknął, kiedy transportował go do barierki.
- A ty? - odpowiedział pytaniem na pytanie. - Czego się spodziewałaś kiedy się zobaczymy?
Sirius nie krył tego, że miał trudny temperament. Fernanda przekonała się podczas ich wspólnych zajęć na uczelni. Potem, pomimo że już zaczął wdrażać swój plan, również był impulsywny i nieustępliwy. Wpierw dołączył do niej przed klubem, zaprosił na kawę, a kilka dni później obronił przed bandą zboczeńców. W dodatku wykorzystał okazję, żeby wejść do apartamentu Hamilton i skradł jej kilka głębszych pocałunków. Był bezczelny i bezwzględny. Nawet teraz.
- Chciałbym zobaczyć, dokąd ta relacja nas zaprowadzi - powiedział, choć w rzeczywistości od samego początku wiedział, jak to wszystko powinno się potoczyć. Na końcu nie zamierzał żałować. - Zerwę z Lunet zaraz po powrocie z Aspen. - Gwałtownie ponownie odwrócił się w stronę swojej towarzyszki i zrównał ich spojrzenie. Chciał, aby dostrzegła w jego oczach upór i ułudę szczerości, którą ciągle starał się wokół siebie stworzyć.
Gdyby Sirius miał więcej czasu, to z pewnością zakończyłby swój związek niedługo po wyjściu z mieszkania Fernandy. Nie przywykł do tego, aby kogoś zdradzać. Tym bardziej, że szanował Lunet i nie chciał w żaden sposób nadużyć jej zaufania. Niestety robił to ciągle odkąd zdecydował, że zbliży się do studentki dziennikarstwa. Podobno cel uświęcał środki, jednak nie mógł wytłumaczyć sobie wyrzutów sumienia, które dosięgały go ilekroć myślał o tym, że oszukiwał Lunet. Musiał prędko przerwać to błędne koło i skupić się wyłącznie na Fernandzie.
- Będziesz wtedy spokojniejsza? - zapytał, po dłuższej chwili milczenia. Prawdopodobnie oboje potrzebowali kilku sekund, aby przetrawić to, co wcześniej powiedział.
Jeżeli Sirius sądził, że zemsta już się zaczęła, to był w ogromnym błędzie - bowiem miała ona początek dopiero teraz. Patrzał w oczy dziewczyny i zastanawiał się w jakim stopniu zdążyła zapałać do niego sympatią.
Caleb krzyknął nagle, że idą odprowadzić Mitcha. W międzyczasie z basenu poszły również kobiety z dziećmi, dzięki czemu oboje uzyskali chwilę prywatności.
Sirius wstał i niespodziewanie wziął dziewczynę na ręce. Była lekka, choć przez krążący w jego żyłach alkohol, nieco chwiał się przy stawianiu kroków naprzód. Mimo tego udało mu się dojść do niewielkiego jacuzzi, które znajdowało się na końcu pomieszczenia, w kącie północnej ściany. Woda buzowała, a halogenowe lampki na przemian połyskiwały w kolorach czerwieni i pomarańczy. Ostrożnie zszedł po pięciu stromych stopniach i usiadł tak, że Fernanda znalazła się na jego kolanach. Dla pewności, że nie ucieknie, objął ją w tali.
- Może powinnaś martwić się wszystkim już po powrocie do Seattle? Tutaj nie powinnaś czuć się ograniczona.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Fernanda wyglądała na wyraźnie zaniepokojoną, dostrzegając rozgrywającą się przed jej oczyma scenę. W takiej sytuacji jak ta, nawet ślepy zauważyłby, że Mitch był w naprawdę kiepskim stanie i jego wygłupy w basenie na sflaczałym już flamingu, nie były dobrym pomysłem. Na całe szczęście Caleb szybko "zainterweniował" i pomógł zdenerwowanej Ellie zająć się pijanym przyjacielem. Słysząc pytania Siriusa, młoda Hamilton prychnęła tylko ciuchutko pod nosem, ponieważ to, co zamierzała mu przekazać wcale miłe nie było. Spuściła swój wzrok na własne dłonie, bawiąc się nerwowo pierścionkiem, który obracała na jednym z palców.
- Ja? Ja wcale nie zamierzałam się z Tobą spotykać. Co więcej, gdybym wiedziała, że będziesz na tym wyjeździe, na pewno bym tutaj nie przyjechała. - Brzmiało to kiepsko, ale znając życie, blondynka postąpiłaby właśnie w taki sposób. W końcu, jakby na to nie patrzeć, znała samą siebie wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć, że tak by się to skończyło. - Może to dziecinne, ale chciałam uciec od Ciebie. Zniknąć z Seattle i schować się tam, gdzie nie mógłbyś mnie znaleźć. - Kontynuowała, czując najzwyklejszy w świecie wstyd z powodu swojego niewłaściwego zachowania. Dziewczyna wiedziała, że najpierw winna była z nim porozmawiać. Wyjaśnić niedopowiedzenia i wtedy zdecydować, co dalej, ale zamiast tego unikała go, a nawet wyjechała z miasta. Zupełnie tak, jakby ucieczka mogła rozwiąznać wszystkie jej zmartwienia.
- Co? - Teraz, to ona zareagowała zbyt gwałtownie, gdy dotarł do niej sens wypowiedzianych przez Boswortha słów, w które przynajmniej na tę chwilę, jeszcze nie dowierzała. - Serio chcesz to zrobić? - Dopytała, skupiając całą swoją uwagę na twarzy bruneta. Pragnęła wyczytać z niej prawdę, której tak rozpaczliwie potrzebowała, ale to nie było wcale takie proste. Słysząc słowa Caleba, Fernanda pomachała do nich ręką, jednocześnie posyłając Elizabeth pokrzepiające spojrzenie. Na resztę opuszczających basen ludzi nawet nie zwróciła uwagi.
- Hej co Ty najlepszego robisz? Jak się wywalimy, to już nie żyjesz! - Pisnęła cicho, widząc jak brunet niesie ją na nieco chwiejnych nogach prosto do jacuzzi. Woda była niewierygodnie przyjemna, więc blondynka nie zamierzała dłużej narzekać i skupić się przede wszystkim na tej chwili prywatności, jaką oboje zyskali, gdy zostali w piwnicy zupełnie sami. - Nie chcesz, żebym poczuła się ograniczona? To dlaczego tak pewnie mnie obejmujesz? Boisz się, że znów Ci ucieknę? - Zapytałała, uśmiechając się iście diabelsko. Fer troszkę prowokowała Siriusa do działania, ale nie byłaby sobą, gdyby tego nie robiła. Następnie usiadła na nim okrakiem, obejmując dłońmi jego szyję.
- Co Ty ze mną robisz, Bosworth? - Dziewczyna zadała kolejne pytanie, tym razem szepcząc je prosto do ucha chłopaka. Spożyte przez nią drinki i sprzyjająca atmosfera, sprawiły że młoda Hamilton, dała się zwyczajnie ponieść chwili, którą zwieńczyła żarliwym pocałunkiem, wpijając się usta Siriusa.

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”