WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

~~006~~ Ostatni rok dla temperamentnej Włoszki, jaką jest Giselle Accardi był, niczym niekończący się rollercoaster. Choć w rzeczywistości, zaczęło się dość niewinnie, gdyż wystarczył zaledwie jeden telefon, aby całe jej dotychczasowe życie, obróciło się do góry nogami.
Sesje dla magazynów, pokazy mody znanych marek, a nawet i reklamy. Ta młoda kobieta, była nie tylko piękna, ale i przedsiębiorcza. Dzięki prężnie rozwijającej się karierze w mgnieniu oka, poczęła pomnażać swoje zarobki. Kontakty i te znacznie bliższe znajomości, jakie zawierała, pozwalały jej na więcej, niż zdobyłaby osiągnąć, próbując swoich sił w pojedynkę.
W końcu, jakby na to nie patrzeć, Gii niejednokrotnie, na własnej skórze przekonała, że sama niewiele była w stanie zdziałać, będąc tylko szarą myszką z wielkimi marzeniami. Niezaprzeczalna uroda może i owszem w danym przemyśle, stanowiła przysłowiową kartą przetargową, lecz nie miała wystarczającej siły przebicia. Samo szczęścia nie wystarczyło, by dojść tam, gdzie dziś znajduje się ta urodziwa brunetka. W ciągu zaledwie kilku miesięcy, udało jej się osiągnąć to, na co inni ludzie niekiedy poświęcają całe swoje życie. Stała się twarzą jednej z największych potęg w świecie mody, ale jednocześnie nie można było nazwać jej zwyczajną modelką, jakich na tym świecie jest przecież tak wiele. To określenie, byłoby zbyt krzywdzące i w żadnym razie, nie oddawałoby faktycznego stanu rzeczy.
Zawzięta Włoszka w końcu zdobyła tak pożądaną przez siebie sławę, wpływy i pieniądze...zwłaszcza pieniądze. Jednak, czy spełniając wszystkie swoje najskrytsze marzenia, Giselle rzeczywiście była szczęśliwa? Niekoniecznie. A przekonywała się o tym za każdym razem, gdy zamykała za sobą drzwi swojego mieszkania.
Samotność, jaka ją wówczas ogarniała, była nie do zniesienia. I co jak co, ale nawet ona w końcu poczęła zdawać sobie sprawę z tego, jak cholernie zaczyna jej to doskwierać. Niestety Gii była jednak zbyt uparta, aby przyznać otwarcie, że ostatecznie nie wszystko ma pod taką kontrolą, jak chciałaby mieć...
Mając w końcu w swym napiętym grafiku ten jeden wolny dzień, Accardi udała się do centrum handlowego na zakupy. Choć jej garderoba pękała w szwach, to i tak zapełniała się o kolejne rzeczy, których zapewne kobieta nigdy nawet nie założy. Wychodząc od jubilera, Włoszka przystanęła na moment przy jednym z wielu znajdujących się tam sklepów, grzebiąc zawzięcie w swojej torebce. Właśnie wtedy kątem oka, dostrzegła za szybą kogoś, kogo nigdy więcej nie przypuszczała w swoim życiu spotkać.
Blake Griffith - jej były szef, kochanek jak gdyby nigdy nic, rozglądał się za garniturem. Dlaczego akurat takiego odzienia szukał? Nad tym Giselle, wolała przynajmniej w tej chwili się nie zastanawiać. Po co zawracać sobie głowę czymś, na co od tak dawna nie miała już wpływu? Gdzieś podwiadomie brunetka wiedziała, że winna była owy fakt zignorować i najzwyczajniej w świecie odejść, ale nie. Zamiast tego, weszła tam i swoje kroki, skierowała prosto do wspomnianego wcześniej mężczyzny.
- W tym szarym byłoby Ci do twarzy, Blake..- Mruknęła tym swoim charakterystycznie niskim głosem, stając tuż za jego plecami.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dominująca za oknem szarość, jak i nieprzyjemne, intensywne opady deszczu w akompaniamencie zimnego, szumiącego wiatru sprawiły, iż Blake Griffith zdecydował tego dnia zamienić motocykl na samochód. Nie był to już bynajmniej czarny karawan, choć grafit pakownego, wygodnego Jaguara, stapiał się z ciemnymi ścianami garażu podziemnego, gdzie zostawił wóz i windą ruszył na wyższe piętra galerii. Nie planował spędzić w niej długich godzin; nigdy nie należał do fanów zakupów, zatem mając w głowie spis planowanych rzeczy, bezpośrednio skierował się do jednego ze znanych i lubianych sklepów. Tak jak mu się wydawało - wybranie kilku par skarpet, czy nowe bokserki marki tego samego projetanta, nie mogły sprawić większego problemu, aczkolwiek ten pojawił się wtedy, kiedy jego oczom ukazał się szyld zwiastujący nic innego, jak spore kłopoty.
Przed laty jego ubiór znacząco różnił się od jednolitych (pomijając drobne loga umiejscowione -najlepiej - gdzieś na obszyciu koszulki, by się z nimi nie afiszować) t-shirtów, czy bluz wciąganych przez głowę, w których aktualnie czuł się najlepiej. Bliżej mu było do klasycznej elegancji garderoby Wayne'a; dominujących w niej uszytych na miarę garniturów, koszul, z jakimi pożegnał się krótko po wyjściu na wolność, wkładając je zaledwie od święta.
I to nie tak, że oczekiwał na jakiekolwiek święto w związku z którym uznał, że jego szafa potrzebuje odmiany; główną rolę zdawał się odgrywać fakt zwolnienia jej części, co czasem zbiegło się z zarówno chłodniejszą porą roku, jak i wizją paru służbowych spotkań (i jednego szkolenia), gdzie dress code był inny, niżeli czarna bluza z kapturem, jeansy i sportowe buty.
- Ta byłaby w porządku, gdyby nie... - Nie musiał kończyć; wystarczyło spojrzeć na nadgarstki mężczyzny i wytatuowaną skórę nad nimi, którą powinien zasłaniać materiał rękawów marynarki. Kobieta ze zrozumieniem skinęła głową, przy okazji prosząc o chwilę cierpliwości, by mogła coś sprawdzić. Nie chciał tracić czasu, zważając na to, że i tak trwało to już - jak na jego standardy - zbyt długo, więc omiótł wzrokiem ubrane w eleganckie stroje manekiny, zatrzymując się przy jednym z garniturów, które wcześniej najprawdopodobniej przeoczył.
Nie od razu rozpoznał jej głos, bowiem nie był czymś, czego mógł się spodziewać. Po kilku sekundach mięśnie w ciele mężczyzny nieco spięły się, co na jego szczęście nie było widoczne gołym okiem. Może tylko wtedy byłoby, gdyby i on był bez ubrania.
- Witaj, Accardi - powiedział spokojnie, lecz nie przeniósł wzroku na stojącą za nim ciemnowłosą. Nie spojrzał na nią, ani nawet nie wykonał żadnego ruchu. Jeszcze.
- Upadłaś tak nisko, by po pracy dla mnie, teraz doradzać klientom sieciówki? - zapytał kpiąco, unosząc przy tym brew ku górze, kiedy wreszcie odwrócił się przodem do niej. I to bynajmniej nie tak, że szydził z pracowników sklepu - czy tego (a na pewno zważając na renomę, jak i ceny, nie można było go nazwać zwykłą sieciówką), czy jakiegokolwiek innego. Nie wyśmiewał zajęcia, którego łapali się ludzie, chodziło po prostu... o nią.
- Myślałem, że to nie zajęcie dla ciebie -
skwitował, wzruszając obojętnie ramionami. Mogła to odebrać jako swojego rodzaju nawiązanie do ich ostatniej rozmowy, w której to przywołała różne zawody, a on dobrze wiedział co miała na myśli.
Wiedział także - nawet jeśli w tym momencie nie dawał tego po sobie poznać - jak rozwijała się jej kariera. I, co więcej, mógł po cichu i bardzo nieskromnie, nazwać siebie samego, w jakimś stopniu ojcem tego sukcesu.
Bo przecież tylko tego jego zdaniem chciała; osiągnąć sukces, odnieść karierę i zdobyć popularność.
Brawo, Gi, masz to wszystko.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nawet jeśli to, co zostanie niżej napisane, wyda się co najmniej nieprawdopodobne, w ostatecznym rozrachunku, rzeczywiście okaże się prawdą. Dzisiejsze spotkanie tejże dwójki, wyglądało na całkowice przypadkowe, lecz w rzeczywistości doszło do niego przez nieczyste zagrywki krnąbrnego losu, który jak widać na załączonym właśnie obrazku, postanowił po raz kolejkny zagrać zainteresowanym na nosie, ponownie krzyżując ze sobą, łączące ich drogi. Czy wyjdzie im to na dobre? Na to pytanie nikt nie znał odpowiedzi...
Jeśli Włoszka miałaby być szczera chociażby w stosunku do samej siebie, to zmuszona była przyznać, że nie takiego powitania oczekiwała spodziewała się po kimś takim, jak Blake Griffith. Czując drobne ukłucie rozczarowania, przemilczała cisnące się na jej usta uwagi, które jeszcze rok temu, wypowiedziałaby niemalże od razu, nie licząc się przy tym z konsekwencjami, jakie dane słowa zapewne by za sobą poniosły.
Czy w takim wypadku jak ten, można już rzec o tym, iż ognisty temperament Accardi, zelżał wraz z upływającym czasem?
- Griffith, jesteś jak zwykle czarujący. -i niezwykle niedostępny zarazem Odparła, chcąc pozostać niewzruszoną zarówno postawą mężczyzny, ale i również kolejnymi, wypływającymi z jego ust słowami. - Pamiętaj, że nigdy nie jesteśmy tak nisko, by nie móc spaść jeszcze niżej. Ale...- Urwała wpół zdania, przyglądając się garniturom z gatunku tych ślubnych. -...tym razem się mylisz. - Teraz to ona wzruszyła obojętnie ramionami. - Robiłam zakupy i przechodząc obok tego sklepu, ujrzałam w nim Ciebie. Postanowiłam wejść i się przywitać. To chyba nie jest karalne, czyż nie? - Odpowiedziała pytaniem na pytanie, nieco przy tym ironizując. Nie byłaby sobą, gdyby nie pokazała swoich pazurków, choćby przez chwilę. Ekspedientka, która wcześniej obsługiwała Blake'a wróciła, podając mu kolejną marynarkę do przymierzenia.
- Proszę przymierzyć tę. W prawdzie posiada nieco inny krój, jednak jest uderzająco podobna do tej, jaką przymierzał Pan poprzednim razem. - Odparła uprzejmie, licząc jednocześnie na to, że tym razem udało jej się trafić w punkt. - Panno Accardi! Jak dobrze Panią widzieć znów w naszym sklepie. - Zwracając się do stojącej obok nich Giselle, kobieta posłała modelce uroczy uśmiech. - Lisbeth. - Rzuciła krótko, odwzajemniając uprzejmości. - Wezmę ten garnitur, ale potrzebowałabym pasującą do niego koszulę i krawat. - Przedstawiła ekspedientce swoje wymagania, lecz w głównej mierze, swą uwagę skupiła na swoim byłym pracodawcy, obserwując przy tym jego poczynania.
- Spinki - Młodziutka kobieta ponownie zwróciła się do Giselle, notując coś zawzięcie w niewielkim notatniku, trzymanym w dłoniach. - Nie dziękuję. Spinki już mam. - Skwitowała, odprowadzając ją wzrokiem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie zwykł przejmować się tym, czego ktoś od niego oczekuje, z reguły poddając analizie za oraz przeciw, które dostrzegał sam i właśnie tym się kierował. Nie było to jednak regułą; w pewnych sytuacjach - i mając na uwadze konkretne osoby - Blake Griffith był daleki od upartego trzymania się jedynie swojej perspektywy, rozumiejąc, iż jego krnąbrność i ironiczny ton wypowiedzi, mógł jedynie w ostatecznym rozrachunku zaszkodzić i jemu, i całemu rozwojowi dialogu, czy nawet całej relacji. Często także reagował spontanicznie; rezygnując z sumowania plusów i minusów, a dzieląc się głośno tym, co w danym momencie pomyślał. Tak było i w tym przypadku.
Los lubił z niego kpić, co ukazywał wielokrotnie poprzez nagłe przetasowanie trzymanej w dłoniach talii kart, w której dotychczasowo znajdowały się same najlepsze. Coś, co zdawało się pewnym, potrafiło prędko runąć, lecz wiedza wyniesiona z przeszłych lat nauczyła go, że nie należało łatwo się poddawać, a wbrew przeciwnościom iść przed siebie. Czy za jedną z przeciwności miał te niezaplanowane w żaden sposób spotkanie? Raczej nie, bowiem pomimo trudnej (choć krótkiej i intensywnej) przeszłości, nie miał już żalu do ciemnowłosej. Przez m o m e n t; coś ulotnego, zapomnianego w łóżku innej kobiety, może i czuł nieprzyjemne rozgoryczenie związane z pstryczkiem w ego (wszak w jej oczach mógł być zaledwie jednym z etapów zawiłej drogi do kariery, by pod koniec dostać to, czego pragnęła), aczkolwiek jak nagle się pojawiło, tak szybko minęło. Ruszył dalej.
- Pewne rzeczy się po prostu nie zmieniają - odparował, dodając do całości lekkie, obojętne w swym wyrazie, wzruszenie ramionami. I to wcale nie tak, że uważał się za kogoś - jak to określiła - czarującego, bynajmniej. Zrozumiał też, że jej ton podszyty był czymś w rodzaju kpiny, ale tym razem nie udało jej się ugodzić w żaden czuły punkt mężczyzny.
- Sądzę, że akurat mi nie musisz o tym przypominać - skwitował, na parę sekund unosząc kącik ust. Jakiś odległy, utkwiony w kadrach przeszłości obraz zdawał się malować gdzieś na dnie jego spojrzenia; ulotne migawki z procesów, nieprzyjemny brzdęk zakładanych na nadgarstki kajdanek, czy kolejne dni w izolatce za jego wybryki - to wszystko nie było prostym w wyparciu i zapomnieniu, jednakże, będąc całkiem ze sobą szczerym - nawet nie chciał zapominać. Bezustanne myślenie o tym było męczące i niepotrzebne, lecz z drugiej strony stanowiło mało przyjemną lekcję, której nie planował wyprzeć ze swojej przeszłości i ukształtowanego ja.
- Nie. To całkiem... miłe - wyznał, raz jeszcze wzruszając ramionami, co mogło zasugerować, że nawet jeżeli w zasadzie takim było, to i tak nie zrobiło na nim większego wrażenia. Tym bardziej, że ich ostatnia rozmowa - co prawda prowadzona na jednej z wątpliwej sławy aplikacji - została nagle urwana. Nie z jego strony.
- Dziękuję - odpowiedział kulturalnie, odbierając od kobiety marynarkę i chwytając wcześniej wybraną koszulę. Nie minęło wiele czasu, po którym z uniesioną w pytającym geście brwią, zmierzył wzrokiem znajomą.
- Kompletujesz szafę dla swojego nowego wybranka? - zagaił luźno, starając się nie wpleść w swoje słowa żadnej szydery. Nie było łatwo. - Jest znanym menadżerem, szejkiem, czy... - Urwał, ostatecznie darując sobie dalszego wyliczania. W międzyczasie za to skierował się w stronę przymierzali, by nie świecić negliżem na środku sklepu.

//edycja: 06.12, brak odpowiedzi, wątek anulowany.

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”