WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

03.

Obudził go warkot śmieciarki w dole ulicy.
Dustin Weaver z natury nie sypiał zbyt dobrze. Potrafił w mgnieniu oka usnąć i sprawiać wrażenie nieprzytomnego, żeby pięć czy dziesięć minut później zerwać się na równe nogi, jak gdyby nic nigdy się nie stało. Niezbyt to zdrowe, ale w drugą stronę to również nie skutek którejś z chorób; bezdech senny przecież mu nie dolegał, a jeśli cokolwiek mogłoby mieć na to wpływ, to chowało się w jego głowie, gdzieś pomiędzy troską o bezpieczeństwo (swoje i najbliższych) oraz świadomością, że zdążył już w życiu kilku osobom zaleźć za skórę. Mimo to - trudno było to wszystko po nim poznać. I to, że dużo myślał, i to, że mało spał, a wszystko dlatego, że na przekór wszystkiemu ciągle pozostawał człowiekiem otwartym, pełnym optymizmu, a może nawet i beztroskim, chociaż była to rzecz jasna tylko część prawdy - ta, którą łatwiej było sprzedać, bez odkrywania wszystkich kart. Wszak pozostawanie tajemniczym to cnota (albo przywara) wyjątkowo męska.
Ostatnimi czasy natura miała jednak z logiką odrobinę nie po drodze. Dustin sypiał nieco lepiej, a sypiał nieco lepiej dlatego, bo trochę rzadziej kładł się do pustego łóżka. Ktoś złośliwy mógłby powiedzieć, że nie miał kondycji i po chwilach uniesienia padał wymęczony, ktoś bardziej wyrozumiały, że chodziło wyłącznie o komfort psychiczny albo o jakieś naukowe wynurzenia na temat hormonów, a ktoś zupełnie oderwany od rzeczywistości, że to bliskość mu się udzielała, ale prawda leżała chyba gdzieś po środku i raczej trudno było ją streścić w kilku słowach. Zresztą to nie o nią chodziło albo przynajmniej - to nie ona była problemem sama w sobie. Niezależnie bowiem od tego, co konkretnie wpływało na sen Weavera, to niepokojące było to, że na koniec dnia jego jakość była uzależniona od osoby trzeciej; od kobiety.
Ta czerwona lampka świeciła jednak jeszcze zbyt blado, żeby sobie tego wszystkiego odmówić. Dustin zdążył już bowiem Lunę tak zwyczajnie polubić. Czuł się przy niej swobodnie i dobrze się z nią bawił, a na dodatek imponowała mu swoim podejściem do pracy i wcale nie chciała, żeby cokolwiek sobie obiecywali, więc było po prostu fajnie. I to w zupełności mu wystarczało. A ponieważ obok niej spało mu się lepiej, to kiedy w łóżku pozostawiła po sobie puste miejsce, całkiem szybko zorientował się, że zniknęła; przewracał się z boku na bok, gdy warkot śmieciarki wyrwał go ze snu, ale tym razem po drodze nie zatrzymały go ani rozlane po poduszce włosy, ani zgięta w kolanie noga, więc wreszcie otworzył oczy i przekonał się, że obok niego nie leżała. W tym rzecz jasna jeszcze nie było nic dziwnego, bo jej ślady w postaci zrzuconych ubrań nadal tu i ówdzie przystrajały sypialnię, a poza tym zza uchylonych drzwi do łazienki dobiegał go szmer, natomiast fakt, że schodziło się jej dość długo, wzbudził jego czujność, więc postanowił sprawdzić, czy na pewno wszystko gra.
Podniósł się bardzo ostrożnie, bardziej troszcząc się o swoje plecy, niż o to, żeby go przypadkiem nie usłyszała, ale jakoś tak wyszło, że do drzwi ostatecznie dotarł zupełnie niezauważony, chociaż ostatecznie wolałby chyba jednak jej w takiej sytuacji nie zastać. - Luna? Co się dzieje? - rzucił zaniepokojony, przyglądając się, jak wlewała sobie do ust, niezbyt zgrabnie nabraną w dłoń, wodę z kranu. Najgorsze może od razu nie przyszło mu do głowy (bo się pilnowali), ale potrafił sobie wymyślić kilka innych, wcale niemniej kłopotliwych scenariuszy, dlatego bez pytania wprosił się do środka. No i go zatkało. Zaklął siarczyście pod nosem przez zaciśnięte zęby, czując jak policzki w ekspresowym tempie zaszły mu różem. Gdyby chodziło tylko o ten plastikowy słoiczek, który zostawiła na skraju umywalki, to może nie poczułby się tak skompromitowany, ale przecież skądś musiała go wyjąć, a schowana za lustrem szafka była wciąż otwarta na oścież i uśmiechała się do niej całą gamą etykiet, więc taką kolekcję ciężko byłoby wytłumaczyć. Dustin przymknął nieco drzwiczki, zerkając na odbicie Luny w gładkiej tafli lustra, mocno marszcząc czoło i ściągając usta w wąską linię. - Coś Ci jest? - zapytał jeszcze raz, tonem całkowicie nijakim - niby rozzłoszczonym, niby troskliwym, niby zawstydzonym - a potem sięgnął po opakowanie, którym się obsłużyła i pokręcił głową. - To jest za mocne. Nie powinnaś tego brać tak rano - ocenił, tak jakby zupełnie wypadło mu z głowy, że z ich dwójki to akurat ona lepiej znała się na lekach i jakby był przekonany, że własne doświadczenia wystarczą, żeby ją pouczyć. Wbrew pozorom jednak - to wszystko było z troski. Albo przynajmniej - również z troski, bo jeśli właśnie przyłapała go na czymś, co wyglądało na lekomanię, to kierował nim również wstyd i niepewność. W końcu co ona sobie o nim pomyśli.

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”