WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kurwa albo ja pierdolę jak mantra przedostawało się cichym pomrukiem przez na wpół rozchylone usta, w których tkwił papieros. Miękki, wcale nie tak twardy jak po wyjęciu prosto z paczki, jakby jego właściciel w trzech pociągnięciach nikotynowych toksyn, próbował wyssać z niego zbitą zawartość i przeistoczyć w popiół.
Ojciec tego nienawidził. Krzywił się za każdym razem kiedy czuł od swojego syna tytoniowy smród, równocześnie ignorując wszelakie dowody na to jakoby jego dziecko w ogóle paliło. Lance mógłby stanąć przed nim z fajką w ustach, zatańczyć, a on patrzyłby w niebo wyczekując końca. Młody Hemingway więc z równą upartością kąpał się w papierosowym dymie, zawsze chwilę przed odwiedzinami.
- Eliiiiizabeth - wydarł się, otwierając drzwi, których zamknięciem nikt się nie kłopotał, z premedytacją przeciągnąwszy imię niedoszłej macochy. Choć sama nie miała z tym problemu, był to kolejny czynnik wywołujący wręcz apopleksję u Hemingway'a seniora. - Przyszedłem na obiad - oznajmił w razie ewentualnych wątpliwości, które mogłyby towarzyszyć jego samotnej wizycie. Zazdrościł siostrze, która wyjechała na jakiś obóz dla wybrańców, skazując go na walkę w pojedynkę. Z drugiej strony, rzadko miewał od niej wsparcie, bo uparcie twierdziła, że to świetnie, że ojciec jest szczęśliwy.
Gówno prawda.
- Cześć - mruknął niechętnie, kiedy jego oczy napotkały spojrzenie, siedzącej nieopodal Laury. W innych okolicznościach może byłby bardziej uprzejmy, ale całe jego ciało wyło z wyraźnej wrogości, za każdym razem kiedy jego noga przestawała próg tego domu. - Wiesz po co nas tu ściągnęli? - bo przecież za każdym razem była jakaś okazja. Za pierwszym, oznajmili, że są razem. Za drugim, że ojciec zamiast wpierać swoją byłą żonę, tu zamieszka. Za trzecim? Cóż, był przygotowany na najgorsze.

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
19
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

retro #2
Spotkania z mamą i jej nowym facetem były całkiem przyjemne, dopóki nie zbierały się na nich całe ich rodziny. Gdy tylko pojawiali się bracia Laury, od razu atmosfera robiła się napięta, a przy stole dochodziło do bezsensownych dyskusji. Podobnie było, gdy pojawiał się Lance. Tym razem młoda Hirsch miała nadzieję, że tego wieczoru nie przyjdzie nikt więcej i spędzi czas tylko z Elizabeth i panem Hemingwayem. Nie przeszkadzało jej to, że byli tylko we trójkę. Uwielbiała mamę w tym nowym stanie, zakochaną, szczęśliwą, lekko zakręconą. Jej wybranek wydawał się całkiem miły, chociaż bywał sztywny. Chyba jako jedyna starała się nie oceniać ich związku.
– Świetnie. – mruknęła do siebie, gdy usłyszała głos młodego Hemingwaya i westchnęła ciężko. Jej wzrok powędrował za wysokim chłopakiem, który wparował do mieszkania jej matki, ale nawet nie ruszyła się z miejsca. Elizabeth wstała z kanapy, na której właśnie siedziała i uśmiechnęła się do niego szeroko.
– Lance, cudownie. Cieszę się, że jesteś. – odparła, wskazując mu miejsce na fotelu. – Obiad będzie za dziesięć minut. Rozgość się. – dodała, a po chwili już jej nie było, bo wspomnienie o posiłku przypomniało jej, by sprawdzić, czy wszystko się już ugotowało i czy coś czasem nie wykipiało. Zdążyła już zauważyć, jak Lance reaguje na całą sytuację i na razie wolała schodzić mu z drogi. Miała dość ścierania się z własnymi synami, nie zamieszała dokładać sobie kolejnego młodego gniewnego na swoje barki.
– Cześć. – odmruknęła Laura, spoglądając na chłopaka, który usiadł obok. – Nie mam pojęcia. – przyznała szczerze. Odkąd młoda Hirsch zamieszkała u ojca, to Elizabeth często wymyślała różne powody, by się z nią spotkać, jedne ważne, drugie nie, a Laura jako ta przykładna córka, zjawiała się za każdym razem. Nawet jeśli miała zjeść tylko obiad albo słuchać o tym, co jej mama robiła przez ostatni tydzień w pracy. – Ale musi cię to strasznie interesować, skoro zaszczyciłeś nas swoją obecnością. – dodała nieco złośliwie, odsuwając się od niego o kilka centymetrów. Nie było możliwości, by się przesiąść, a od Lance’a na kilometr było czuć fajki, których zapachu wręcz nie znosiła. Oblewał się jakimiś hipsterskimi perfumami o zapachu papierosów, czy wypalał całą paczkę, by nabawić raka płuc?
– Mamo! Pomóc ci jakoś? – uniosła nieco głos, szukając w kuchni ratunku, by nie musieć patrzeć na niezadowoloną Lance’ową twarz. Niestety w odpowiedzi usłyszała tylko długie "nie".

autor

oh.audrey

Zablokowany

Wróć do „Gry”