WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
— Pracowałam w policji. Można powiedzieć, że jestem specjalistką od trudnych pytań. — Uśmiechnęła się półgębkiem, co najmniej jak gdyby z tego jednego powodu miała już przewagę i próbowała wzbudzić w nim wątpliwość co do tego, czy aby na pewno wiedział, w co się pakuje. Przytoczony przez nią aspekt niewątpliwie miał w tym jakiś udział, jednak to wrodzona bezczelność, tupet i bezpośredniość powodowały nią bardziej. Nie tylko w obecnej sytuacji, ale ogólnie, w życiu.
— Tak — powiedziała bez większego zastanowienia, z łatwością dostosowując się do wystosowanych zasad. Nie było to do końca prawdą, ale też kłamstwem. Odpowiedź zawierała się gdzieś po środku, ale zasady gry raczej nie uwzględniały takiego ułożenia. Poza tym była ciekawa, jak potwierdzająca odpowiedź podziała na dalszy rozwój zabawy.
— Myślisz o tym, że nie mam nic pod kurtką? — zapytała, prosto z mostu, unosząc kąciki ust w zadziornym wyrazie i wbijając w niego intensywne spojrzenie. Cóż, jeśli do tej pory nie wiedział, to teraz już miał tego świadomość. Nie chodziło o zuchwałość, która mogła pobrzmiewać w pytaniu, a która na co dzień wcale nie była jej obca, ale o zmuszenie go do sięgnięcia po kieliszek. A to była najprostsza i najkrótsza droga. Niezależnie od odpowiedzi, po prostu nie wypadało jej udzielić. Eileen, mając świadomość ograniczających ludzi (zwłaszcza nieznajomych) konwenansów, przypuszczała, że w zestawieniu z początkowym zakłopotaniem mężczyzny, prawdopodobieństwo, iż ten postąpi inaczej było raczej małe.
[dice]d4 = 64473469 [/dice]
1-3 - odpowiada
4 - nie odpowiada
-
Czekała na kogoś, ale nie doprecyzowała kim ten ktoś jest: mógł to być zarówno narzeczony, jak i koleżanka. Albo taksówka. Szczerze mówiąc, zadał to pytanie, by przejść do umiarkowanej ofensywy, ale to, które sam usłyszał spowodowało poważne zamieszanie na froncie. Oczyma wyobraźni widział załamującą się linię jego oddziałów szturmowych skonfundowanych sytuacją, w jakiej się znalazły.
Nie przyszło mu do głowy ani to, że Eileen może zadać takie pytanie, ani to że może w nim się kryć prawda. Teoretycznie, z czystym sumieniem mógłby odpowiedzieć, że o tym nie myślał - przed chwilą, ale teraz przecząca odpowiedź prawdopodobnie byłaby, rzecz ujmując oględnie i bez wdawania się w szczegóły, mijaniem się z rzeczywistością. Niby nadal mógł zaprzeczyć, bo obecnie nie myślał o tym, że Eileen nie ma bluzki pod kurtką, ale czy naprawdę jej nie ma. To subtelna różnica.
-Musisz wypić - powiedział nieco ochrypniętym głosem przypominając jej o zasadach i jednocześnie samemu sięgając po dwa kieliszki. Wypił jeden za drugim migając się od odpowiedzi.
Rozwój sytuacji był skrajnie odmienny od tego, jaki przewidywał i zastanawiał się dokąd prowadzi i które z nich, jeśli w ogóle którekolwiek, ma nad nim kontrolę. W głowie wykluwała mu się myśl, że kobieta celowo zachowuje się w ten sposób, by ostatecznie podziękować za drinki i wyjść. Albo spotkać się z narzeczonym. Dla większości mężczyzn byłaby to sroga kara za wylanie na nią piwa.
Był zdecydowany odzyskać kontrolę nad przebiegiem gry, ale rozumiał, że - aby to zrobić - będzie musiał nieco bardziej niż dotychczas przełamać konwenanse i wyjść poza swoje tradycyjne, zdecydowanie mniej obcesowe zachowanie wobec kobiet.
-Wolisz, żebym uwierzył ci w tej kwestii na słowo czy sam sprawdził czy nie masz bluzki pod kurtką? - zapytał nie wykluczając możliwości oberwania otwartą dłonią po twarzy.
[dice]d4 = 1526107482 [/dice]
1-3: odpowiada
4: brak odpowiedzi
"Gotyckie odrzwia chylą się i skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich w brylantowej mgle"
-
Jako że istniała większa szansa, że spoliczkowałaby go, gdyby dane jej było usłyszeć rozważania w kwestii tożsamości osoby, na którą podobno czekała, czego wynikiem był fragment o domniemanym narzeczonym, na pytanie wychodzące z jego ust pokręciła tylko głową rozbawiona. Fakt, iż ten wlał w siebie dwa kieliszki naraz, wzmogło w niej zadowolenie swoim małym zwycięstwem.
— Sama nie uwierzyłabym sobie na słowo — zauważyła z lekko przekornym uśmiechem majaczącym w kącikach ust i wypiła zaległą kolejkę. Niekonieczne dlatego, że jej intencje zawsze były nieczyste, albo że nałogowo kłamała, aczkolwiek postawa, jaką na ogół przybierała, mogła naprowadzać myśli na dokładnie taki tor. — Możesz sprawdzić — odparła zdecydowanym tonem, bez najmniejszego zająknięcia i chociażby chwili na zastanowienie. — Zostawiłam ją w toalecie — dodała po krótkiej chwili, na wypadek gdyby miał wątpliwości co do sposobu, w jaki mógł to zweryfikować. Ostatecznie odpowiedź okazała się łatwiejsza niż przypuszczała. Z tego powodu wręcz należało wypić kolejkę, dlatego przechyliła kieliszek i jednym haustem opróżniła jego zawartość.
— No dobra, Simon. — Rozsiadła się wygodniej na siedzeniu po odstawieniu szkła na tacę, jakby w rewanżu za poprzednie pytanie przygotowywała się do kolejnej, bardziej hardcorowej rundy. — Wspomniałeś, że pracowałeś w biurze. Powiedz, ile z tych nudnych spotkań tam skończyło się bzykankiem na biurku? — Dokładnie tak. Niespecjalnie kupowała tę ściemę o byciu specjalistą od nudnych spotkań. Albo może każdy miał inną definicję tego słowa?
[dice]d4 = 16449360 [/dice]
-
Pierwsza: jeśli chodzi o trudne pytania to te najwyraźniej rzeczywiście były specjalnością Eileen. Nie dość, że nie zauważył nawet najmniejszego wyrazu wahania na jej twarzy to jeszcze odpowiedź sama w sobie była prawdziwym majstersztykiem, bowiem wprost dawała do zrozumienia, że pod kurtką nic nie ma, a dwa nie poruszała sedna tematu, którym chciał ją onieśmielić, zachwiać jej pewnością siebie.
Druga: gdyby był jednym z tych mężczyzn, którzy straciliby już cały dopływ krwi do mózgu, prawdopodobnie mocno zbiłaby go z pantałyku. Taki samiec nie wiedziałby na czym stoi: czy kobieta z nim pogrywa czy nadal sugeruje wspólną wyprawę w objęcia pościeli. Sean udał, że z zainteresowaniem spogląda na drzwi do toalety, po czym puścił oczko do Eileen.
Znaczy, nie żeby miał pojęcie jak powinien zachować się w takiej sytuacji facet, którego krwiobieg przestawił się na inną zwrotnicę i przestał pompować krew w górne partie ciała. Po prostu nie był tym typem człowieka.
Jej następne pytanie nie było już tak bezpośrednie, ale zmierzył wzrokiem stojące przed nimi kieliszki. Kilka razy, w czasach studenckich, grał w tę grę i na ogół nie miał z nią problemów. Jego specjalizacją były rynki Europy Środkowej i Wschodniej, a kilka wizyt w państwach byłego bloku socjalistycznego utwardziło jego głowę. Naprawdę, potrafił wypić dużo, ale trzeba było robić to umiejętnie. Postanowił spróbować nieco zbić Eileen z pantałyku (jeśli w ogóle to było możliwe!) i sięgnął po pierwszy kieliszek.
-Moja asystentka, Barbara, miała sześćdziesiąt lat - powiedział. - To była bardzo stylowa kobieta, zawsze ubierała się w eleganckie spódnice i garsonki, a do tych drugich dopinała wielkie brożki. Miała pudla imieniem Sparky, którego często musiała wyprowadzać sąsiadka, bo B zostawała w biurze do późnych godzin wieczornych - opowiadał. - To była pogodna, ale dość samotna kobieta: jej mąż zmarł na zawał dziesięć lat wcześniej - dodał, po czym jednym haustem wypił drugi kieliszek. - Emanuelle, skoro już poruszyłaś ten temat: ile razy bzykałaś się z facetem przypadkowo poznanym w barze?
[dice]d4 = 772937536 [/dice]
"Gotyckie odrzwia chylą się i skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich w brylantowej mgle"
-
— Rozumiem — odparła, jakby wraz z tym krótkim opowiadaniem wszystko stało się jasne i jednoznaczne. — Masz bardzo osobliwy gust i pociągają cię dojrzałe kobiety, a historie takie jak ta zostają w człowieku. Próbowałeś o tym z kimś rozmawiać? — zakpiła, bez większych skrupułów. Głównym powodem, dla którego obrała taką drogę, było podejrzenie, że historia ta wcale nie dotyczyła bezpośrednio jego, ale po prostu nie chciał pozostawiać bez komentarza tego, że drugi raz z rzędu spasował. Poza tym możliwe, że alkohol w jej organizmie, spożyty w tak szybkim tempie, zaczął powoli dawać o sobie znać, powodując u niej większą wylewność. Albo raczej otwierał ją, o!
— To rzadko spotykane, żeby inicjator gry był tak mało w nią zaangażowany — skomentowała ze śmiechem jego decyzję dotyczącą wymigania się od odpowiedzi. Dla niej taki stan rzeczy był nawet lepszy, gdyż miała więcej szans na wyjście z sytuacji bardziej trzeźwa, z resztkami godności. A tę, pod koniec tego spotkania, zapewne trzeba będzie zbierać z podłogi. Wiadomo, że wolałaby, żeby to nie ona stała się tym nieszczęśnikiem.
— Mam taką prostą i dobrze sprawdzoną zasadę — podjęła i idąc w jego ślady, sięgnęła po jeden z pozostałych zapełnionych kieliszków — że z facetami przypadkowo poznanymi w barze bzykam się tylko raz — dokończyła, śląc mu porozumiewawczy uśmiech, uniosła szkło w ramach wzniesienia toastu i po dodającym sobie otuchy wypuszczeniu powietrza, wypiła. — To idealny układ dla wszystkich, zwłaszcza ich żon — dodała po chwili z wyraźnie pobrzmiewającą w głosie drwiną. Pytanie nie uwzględniało takich kwestii jak, ilu było takich śmiałków i czy rzeczywiście poszła z którymś z nich w tango, dlatego nie wdawała się w żadne szczegóły.
— Najgłupsza rzecz jaką zrobiłeś po alkoholu? — Uniosła brwi, autentycznie zaciekawiona. Ewidentnie szła mu na rękę, bo pytanie nie było z gatunku trudnych.
[dice]d4 = 556623834 [/dice]
-
-Zadałaś dwa pytania - powiedział do Eileen pozwalając jej przetrawić tę myśl, po czym poprosił barmana o popielniczkę upewniając się jednocześnie, że w tej części lokalu można palić. Chłopak skinął głową i kontynuował nalewania piwa do kufla, po czym dopiero, nieco się ociągając podał Seanowi szklany spodek.
-W lewej kieszeni kurtki mam papierosy - wrócił do rozmowy z kobietą, gdy stanęła przed nim popielniczka. - Byłbym wdzięczny, gdybyś mi je podała. O Barbarze mógłbym opowiedzieć dziesiątki ciekawych historii, ale większość sprowadzała się do tego, że ona lubi długo pracować, złota kobieta.
Wstyd i zaniepokojenie z powodu rozlanego na Eileen piwa uchodziły z niego zarówno za sprawą czterech wypitych wcześniej kieliszków czterdziestoprocentowego alkoholu, jak również samej rozmowy z nią. Ostatnie pytanie, jakie zadała nie było już tak, nazwijmy to, ofensywne w kontekście wywoływania u niego dalszych wyrzutów sumienia - było prostu, takie... normalne. Pamiętał o drwinie w jej głosie, ale postanowił nie odpowiadać na nią ironią czy sarkazmem, a uprzejmym spokojem.
-Nie będę pił za pierwsze, retoryczne pytanie, ale - chwycił kieliszek - wypiję jednego za drugie, które zadałaś. To o najgłupszą rzecz, jaką zrobiłem po alkoholu. Widzisz, Eileen, choć przez długi czas nie wydawało się to błędem, po butelce wina oświadczyłem się mojej, byłej już, żonie Elenie - wypił do dna i odstawił kieliszek na blacie. - Miałaś kiedyś takiego przyjaciela, o którym wydawało ci się, że go kochasz?
[dice]d4 = 952236393 [/dice]
"Gotyckie odrzwia chylą się i skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich w brylantowej mgle"
-
— Nie gadaj! — Prychnęła rozbawiona, opierając się plecami o oparcie stołka, jakby z tej perspektywy jakkolwiek była w stanie dopatrzeć się w swoim towarzyszu wszystkiego, co doprowadziło go do tak desperackiego - w jej mniemaniu - uczynku. — A ja myślałam, że piję z racjonalnie postępującym człowiekiem. — Właśnie dlatego robili to, co robili. Wiadomo! — To musiało być wyjątkowo mocne wino — skwitowała. Przyszło jej jeszcze na myśl, że pewnie zmajstrowali dzieciaka i ślub był jedynym ratunkiem z sytuacji, ale nawet jak na nią, byłoby to iście nietaktowne. Poza tym chyba nie interesowało ją to aż tak, żeby drążyć.
Co więcej, pytanie wychodzące od Seana skutecznie zajęło jej myśli, przynajmniej na kolejne kilkanaście sekund, w ciągu których doszła do jedynej słusznej decyzji. Odchrząknęła, przygotowując przełyk na podwójną dawkę alkoholu, a na wypadek gdyby przypadkiem przyszło jej się rozmyślić, chwyciła zdecydowanym ruchem za pierwszy z brzegu kieliszek, po raz kolejny raz tego wieczoru opróżniając jego zawartość. Po chwili powtórzyła tę czynność, tym razem jednak marszcząc się przy tym ostentacyjnie. Oj, zapłaci srogo za swoją lekkomyślność dobrą zabawę na drugi dzień.
— W porządku — zaczęła, nie podejmując nawet tematu tego, jak fatalnie przyjęła ostatnią kolejkę. — Wybija twoja ostatnia godzina na tym świecie. Co robisz? Nie szczędź mi szczegółów, Scott. — Utkwiła w nim spojrzenie z uniesionymi w wyzywającym wyrazie kącikami ust i zaciągnęła się wolno.
[dice]d4 = 1534118394 [/dice]
-
-Racjonalnym nie jest też palenie - powiedział pstrykając zapalniczką. - Wbrew pozorom nie żałuję ani tych oświadczyn, ani ślubu, ani kolejnych lat małżeństwa. Głupie było to, że wtedy wydawało się, iż sakramentalne tak wystarczy, żeby zastąpić spędzany ze sobą czas i pozwoli na spędzanie go w pracy przez większość roku. A samo wino nie było mocne - dodał z przekąsem w głosie. - Idąc tym tokiem myślenia, biorąc pod uwagę jak trzeźwy byłem teraz, a jak pijani będziemy za chwilę, na twoim miejscu obawiałbym się, że rano obudzisz się jako pani Anderson.
Ze zdziwieniem przyglądał się temu jak wypija dwa kieliszki pod rząd - czyżby jednak trafił na drażliwy dla niej temat. To, przynajmniej w opinii Seana, wyjaśniałoby jej podejście do małżeństwa jako czegoś nieracjonalnego. Zaciągnął się dymem papierosowym i przez go nie wypuszczał pozwalając, by w całości wypełnił jego płuca i zaczął drapać w gardle i dopiero wtedy go wydmuchnął kierując usta w sufit. Sięgnął po kieliszek i postawił przed sobą.
-Siedzę w barze i upijam się z, ledwo co poznaną, kobietą - odpowiedział, po czym wychylił kieliszek do dna. Szósty już, naprawdę czas zwolnić. - Podejrzewam, że nie to miałaś na myśli... - zaciągnął się ponownie zbierając myśli. - Nie wiem, szukam nowego domu? Przyjechałem do Seattle kilka dni temu, mieszkam w hotelu, bez większego celu włóczę się po mieście, próbuję ogarnąć start własnej firmy, rozbijam ludziom samochody na skrzyżowaniu i zastanawiam się co dalej.
W gruncie rzeczy była to prawda, bowiem do Seattle przyjechał bez większego pomysłu na siebie i dalsze życie. Chciał zacząć od nowa, ale chyba nie zdawał sobie sprawy z tego jak dziwnym może być uczucie, jakie towarzyszy wyjazdowi na drugi koniec Stanów po spaleniu za sobą prawie wszystkich mostów.
-Nie wiem czy to jest odpowiedź, jakiej oczekiwałaś - zakończył w taki sposób, by nie było wątpliwości, że na końcu nie ma znaku zapytania i zapalił drugiego papierosa. Potrzebowali przerwy technicznej, żeby ich stąd nie wynieśli kompletnie nieprzytomnych.
"Gotyckie odrzwia chylą się i skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich w brylantowej mgle"
-
— To co miałam na myśli zachowam dla siebie — odparła z ukradkowym uśmiechem, choć tak naprawdę niczego mu nie sugerowała. Pozostawiła dosyć otwarte pytanie, bez sprecyzowanego kierunku, jaki powinien obrać. Nie mogła zatem odczuwać zawodu czy niedosytu ostateczną odpowiedzią. Aczkolwiek zamyśliła się na moment, obracając papierosem kilka razy w palcach. Spojrzała kontrolnie na rozkładający się na scenie zespół. Może jej kumpel nie będzie miał nic przeciwko, w końcu jeśli dobrze pójdzie, to będą grać do późnej starości. Sobie na nerwach na pewno. Wróciła wzrokiem do dopalającej się fajki, po czym zsunęła się z krzesła niespiesznie, zaciągnęła ostatni raz i zgasiła niedopałek w popielniczce, co mogło sugerować, iż trwający do tej pory proces myślowy dobiegł końca.
— To chodźmy — zwróciła się do Seana, patrząc na niego wyczekująco. — Powłóczyć się po mieście. — Wsunęła dłonie do kieszeni kurtki i wzruszyła nonszalancko ramionami, dając do zrozumienia, że to jedynie dalsza część ich niezobowiązującej przygody, więc na dobrą sprawę wcale nie musiał korzystać z zaproszenia. Nie musieli też od razu szukać domu, ona niespecjalnie nadawała się na przewodniczkę - nie tylko ze względu na aktualny stan - ale miasto samo w sobie oferowało wiele możliwości, a wieczorem odsłaniało się przed mieszkańcami jeszcze bardziej. Włóczenie się również nie odnosiło się do niczego konkretnego, na co zapewne i tak nie byliby w stanie się porwać.
Opuścili razem bar, uprzednio regulując rachunek. Przeszli kawałek bez konkretnego celu, bez planu. Chyba właśnie z tego powodu złapali taksówkę. Odjeżdżając, wciąż nie wiedzieli, gdzie się udają.
zt x2
baristka
Starbucks
elm hall
Następnego dnia wcześnie rano powinna wstać do pracy. Nie powinna wychodzić a zostać w domu i kisić się w swoim pokoju przy rockowej muzyce z Nintendo w łapach. Tak powinna spędzać wieczór, ale oczywiście wszystko zmieniło się gdy po pracy wyciągnięto ją na jednego drinka. Laska, która od czasu do czasu spędzała nockę w jednym łóżku z Andy namówiła ją na jednego drinka. Jednego, ale dla Maddox wystarczyło napicie się łyka alkoholu a traciła praktycznie zmysły i chciała więcej. Czy zaczynała widzieć w tym problem? Skądże, chociaż to samo przecież widziała w zachowaniu ojca za każdym razem gdy tylko sięgał po butelkę, a potem wyżywał się na swoich dzieciach gdzie Andrei dostawało się najbardziej.
Po dwóch drinkach już wiedziała, że w dzisiejszy wieczór należy porządnie się zabawić i po powrocie do domu oraz ogarnięciu się wybyła na podbijanie barów wszelakich.
Nie potrzebowała dużo by znaleźć grupę randomowych ludzi i bawić się z nimi w najlepsze raz po raz lecąc do baru po kolejne shoty, piwa, drinki czy cokolwiek innego. Pijała to co jej dawali i chyba nigdy by się nie zorientowała gdyby ktoś dodał jej pigułę gwałtu.
Z początku dała sobie limit sześciu drinków, ale dość szybko straciła rachubę. Chyba zaczynała mieć dość, bo wysłała pijaną wiadomość do River, że jest w Tractor Tavern i chyba potrzebuje by ją ktoś znajomy odtrasportował do domu. Dochodziła 4 rano. Normalni ludzie powoli wstawali do pracy, a ona właśnie siedziała przy barze i nagrywała się znajomej. Ostatnio coraz częściej o niej myślała i to dlatego właśnie z nią się skontaktowała a nie ze swoim współlokatorem. Mimo bycia nieźle pijaną musiała wiedzieć czy z River wszystko okej. Nie była pewna czy kobieta odebrała wiadomość i czy faktycznie po nią przyjedzie ale czekała odrobinę przysypiając przy barze z twarzą w dłoniach. Staczała się na dno w tempie szybszym niż jej własny ojciec.
Dziennikarka śledcza
The Seattle Times
elm hall
Nie mogła spać ze względu na gips który był jak kula u nogi i to dosłownie. Nie mogła się z nim zbyt bardzo ruszać, a każde najmniejsze przekręcenie się skutkowało rozdzierającym ciszę skrzypieniem łóżka. Powinna się zdecydować na jego zmianę, lecz była zbyt przywiązana do wygody z jaką się ono wiązało. Nie dość, że było całkiem pokaźnych rozmiarów to jeszcze miało specjalny materac który dopasowywał się do pozycji ciała. Co z tego, że wydawało okropne dźwięki. Will spał jak zabity i nie przeszkadzało mu nawet to, że co jakiś czas River kręciła się jakby co najmniej miała owsiki w tyłku.
Odtechnęła głęboko przecierając oczy ze zmęczenia. Kanapa ostatnio wpływała na nią dużo lepiej. Tam było łatwiej zasnąć, a do tego mogła przy tym oglądać telewizje. Teraz zostawał jej jedynie telefon który i tak ładował się na szafeczce nocnej. Odwróciła się na plecy i spoglądała z zainteresowaniem w sufit, zupełnie jakby miał jej coś ciekawego zaoferowania poza białym kolorem. Nie miała kontaktu z Andy od kilku dni... W sumie to sama nie wiedziała dlaczego? Czy to ze względu na koszmar jaki ostatnio miała przy niej? Nie miała pojęcia, dlatego jeszcze większym zdziwniem okazało się powiadomienie, które dostała o... czwartej w nocy?! Kto normalny pisze o tej porze wiadomosci.
Sięgnęła po telefon i zmrużyła oczy. Andy? Przetarła oczy raz jeszcze, ale nic się nie zmieniło. Odsłuchała wiadomość i westchnęła. Ona sama raczej nie pojedzie, zwłaszcza z tym gipsem, dlatego szturchnęła Willa. Raz, drugi, trzeci...
W końcu mężczyzna dał za wygraną i się obudził. Nie był zadowolony, że ma gdzieś jechać, ale nie okazywał tego aż tak bardzo. Ostatnio był podejrzanie miły, lecz Riv przyjela z ulgą fakt iż mężczyzna zawiezie ją pod odpowiedni adres.
- Poczekaj tu na nas. - poleciła partnerowi, a on pokiwał głową na zgodę, zresztą nie chciał pchać się do klubu. Dobrze bardziej wolałby leżeć we własnym łóżku.
Sanders weszła do tego przybytku, gdzie ochroniarz oblukał ją od góry do dołu. Naprawdę?! Zaraz jednak odnalazła zgubę po którą tu przyszła.
- Hej, budzimy się. - uśmiechnęła się delikatnie i potrząsneła znajomą. Trzeba się stąd szybko zwinąć, bo jak tak dalej pójdzie to dziennikarka bedzie musiala zaprzęgnąć Willa do wyniesienia śpiąco-pijanej jednostki.
- Halo... nie zapłaciła za ostatnie trzy drinki. - warknął barman, a Riv jedynie sięgnęła po swoją kartę. Wolała nie pytać ile dzisiaj Maddox wydała na alkohol. A może zgubiła kartę? Oparła się o kule i spojrzała na kobietę. - Chodź, będę jak rycerz w białym audi i odwieziemy Cię do domu. - bo ewidentnie kobieta nie była zdatna do dalszej imprezy. Powoli wyszła z nią na zewnątrz gdzie mogły odetchnąć świeżym powietrzem. - Jak się czujesz? - musiała zapytać zanim wsiądą bo nie wiedziała czy ma w razie czego kombinować torbę na pawia!
baristka
Starbucks
elm hall
Przysypiała już teraz. W sumie to nawet nie wiadomo, bo miałą zamknięte oczy, więc pewności nie było czy już spała czy po prostu jej oczy postanowiły odpocząć.
-Hmm?- uniosła głowę i spojrzała na kobietę, którą okazała się Sanders. Jej mózg to ostatecznie zarejestrował i uśmiechnęła się szeroko. -Hej!- przez przypadek podniosła głos i pewno jej towarzyszce mało nie pękły bębenki. Rzuciła barmanowi pogardliwe spojrzenie i przy pomocy kulawej zebrała się ze stołka by podążyć w stronę wyjścia. River nawet dostałsię całus w policzek, bo czuła że w ten sposób powinna w tym momencie podziękować.
-Fantastycznie - odparła krótko i by zaraz oprzeć się o ścianę i odchylić głowę do tyłu biorąc kilka głębokich oddechów. -Jest okej. Przepraszam, że do Ciebie zadzwoniłam - bąknęła pod nosem spoglądając na River.
Dziennikarka śledcza
The Seattle Times
elm hall
- Głośniej się nie dało? - nie dosć, że muzyka dawała po uszach to jeszcze pijana jednostka postanowiła ją przyprawić o ból głowy. Pogoniła trochę kobietę zaraz po tym jak zapłaciła barmanowi i wyszły na świeże powietrze. Nie spodziewała się nagłego całusa, ale uśmiechnęła się jedynie i spojrzała na niebieskowłosą. Już teraz musiała ocenić szansę na ewentualne rewelacje w samochodzie, których wolała sobie oraz Willowi oszczędzić. Jeszcze później miałby pretensje do niej, że pojechali po Andy.
- Spokojnie i tak nie spałam. - co było prawdą, a że jej partner spał to już inna historia. - Dobra, wsiadamy do auta, zawozimy Cię do mieszkania i... może Cię przypilnuję, zostanę na noc? Wiesz, jakbyś się źle czuła. - bo jednak troszkę zmartwiła ją tą wiadomością i swoim stanem w jakim się znalazła. Nie chciała też naciskać na kobietę. Jeśli powie nie, to jedynie podrzuci ją pod odpowiedni budynek.
- Tam, jest Audi, dasz radę do niego dojść? - podpytała, a gdy dostała coś podobnego do potwierdzenia sama ruszyła powoli w tamtym kierunku. River usiadła ze znajomą na tylnych siedzeniach, w razie jakby trzeba było się zatrzymać przez jej stan.
Will spojrzał w lusterką i mruknął coś nie zrozumiałego pod nosem. Sanders nawet nie wnikała o co chodzi. - To teraz podaj adres i możemy ruszać. Pasy zapnij. - upomniała kobietę, ale zaraz zrobiła to za nią, dokładnie sprawdzając czy wszystko jest na miejscu. Zupełnie jak z małym dzieckiem!
William łypał nieprzyjemnie na Maddox, jakby mu co najmniej obiad zjadła. No fakt, przez nią musiał tak późno jeździć po mieście, ale przecież chyba to nie aż taki wielki problem skoro kocha Riv! - A tylko spróbuj puścić tu pawia... - wzrok utkwił w lusterku, spoglądając na niebieskowłosą.
- Spokojnie, do niczego takiego nie dojdzie. Po prostu skup się na drodze. - niech je dowiezie w jednym kawałku.
baristka
Starbucks
elm hall
Na pytanie jedynie zrobiła smutną, przepraszającą minkę i wzruszyła delikatnie ramionami. Wydawało jej się, że powiedziała to normalnie, ale jej w tym momencie wiele rzeczy się wydawało. Już nie wspominając, że jej świat wirował niesamowicie i wszystko się zlewało z jedną maziaję, więc przymykała delikatnie oczy by cokolwiek jeszcze ogarnąć.
-Nie wiem - wzruszyła ramionami. Nikt nigdy nie zostawał by jej przypilnować. Zwykle musiała samą siebie odtransportować do domu i się ogarnąć. Nikt inny o nią przecież nie zadba. Może od czasu do czasu ktoś ze znajomych ją odprowadził pod same drzwi, ale to tylko tyle. -I tak już wyrwałam Cię z łóżka - wymamrotała przecierając dłonią twarz. Chciała szybo wytrzeźwieć dla Riv, ale za cholerę nie mogła sobie z tym poradzić. To tak niestety nie działało i na zawołanie alkoholu z organizmu się nie pozbędzie. Pokiwała głową w odpowiedzi, odetchnęła głęboko i podążyła we wskazanym kierunku do audi. Wpakowała swoje cztery litery i dopiero gdy wyłapała wzrok Williama zmarszczyła brwi. Dotarło doskonale do niej z kim ma przyjemność. Nie odezwałaby się nawet słowem gdyby on się nie odezwał. -Bo co? Chcesz na mnie rękę podnieść? - mogła trzymać język za zębami. Gdyby chociaż ogarniała rzeczywistość to może wiedziałaby jaką minę strzelał by powoli odkrywać czy faktycznie krzywdzi jej znajomą. No, ale ostatecznie westchnęła ciężko, podała adres i położyła głowę na ramieniu River. -Przepraszam, że was wyrwałam ze snu - tak! Przeprosiła oboje, bo było jej głupio!
Dziennikarka śledcza
The Seattle Times
elm hall
Nie zaprzeczajmy, wyrwała Sanders z łóżka, ale nie miała jej tego za złe. Każdy kiedyś ma taki moment, że potrzebuje pomocy, a kim ona jest aby odmówić swojej ulubionej baristce?
Kiedy już siedzieli w audi, starała się zachować spokój. Doskonale wiedziała iż partner nie jest zadowolony z tej nocnej wycieczk i zacznie jej to wypominać kiedy tylko wróci do domu. Nie chciała aby doszło tutaj do rękoczynów, a tym bardziej wyrzucenia znajomej za drzwim dopóki nie dotrą do jej mieszkania. Musiała robić dobrą minę do niezbyt przyjemnej gry, bo mężczyzna postanowił nie przepuścić okazji, aby wdać się w utarczkę słowną z niebieskowłosą. Próbowała to szybko uciąć, ale w tym momencie Maddox powiedziała słowa po których Will wbił mocniej paznokcie w skórzaną kierownicę.
Nawet następne przeprosiny go nie ugłaskały. Riv szybko szepnęła, że to nic wielkiego jakby przeczuwając iż chłopak ma więcej do powiedzenia.
- Coś Ty kurwa powiedziała...? - akurat zatrzymali się na czerwonym, tak że mógł się obrócić w kierunku kobiety.
- Will, uspokój się, Andy jest pijana... - ale to nie pomogło. Już wiedziała, że partner nie odpuści brnąc w to dalej.
- Że niby jestem bokserem? Dla twojej informacji, to pracuje w inwestycjach i moim jedynym możliwym podniesiem ręki jest moment gdy nie zgadzam się ze współpracownikami i mogę uderzyć ręką w stół. Także zawrzyj gębe i siedź tam cicho z tyłu, bo nie dość, że jutro, a właściwie dzisiaj, idę do pracy, to jeszcze musze wozić kogoś bo się najebał w trzy dupy. - warknął zdenerwowany i ruszył z piskiem opon. Tak, że zagłuszył River która rzuciła niemiłym komentarzem w stronę Williama. Dlaczego tak bardzo wkurzała go obecność Andy obok?
Spojrzała na znajomą i już widziała, że chce odpowiedzieć, dlatego złapała ją za rękę, splatając ich dłonie, chcąc dać jej znak że nie warto. Nawet pokręciła głową niemo mówiąc aby nic nie mówiła. Ona będzie musiała się później użerać z jaśnie obrażalskim księciem. Czy to zadziała? Nie miała pojęcia ale głęboko wierzyła w to iż mimo pijanej głowy Andrea ogarnie, że lepiej w tym wypadku być cicho.