WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Outfit

Sarah kilka dni temu zaczęła terapie hormonalną - lżejsza niż chemioterapia, podobno dając tez mniej efektów ubocznych ale nie zawsze skuteczna... jeśli nie zadziała to dopiero wtedy wezmą się za chemię. Niemniej jednak, dziś umówiła się z Megan na obiad, tak w ramach oderwania i dla niej i dla młodszej Herondale. Przyszła na miejsce wcześniej, lekko obsesyjnie przeglądając się w malutkim lusterku w kosmetyczce. Próbowała ułożyć włosy tak, żeby nie było widać jak bardzo się przerzedziły. Kurczę, dorosła i wykształcona z niej kobieta, a świat przesłonił jej brak pięknych włosów i ewentualne usunięcie jędrnych cycków. Czy to nie głupie? Przecież wiedziała jak kończy się nie leczony rak a mimo to cholernie bała się utraty atrybutów kobiecości. Dlaczego? Tego nie zrozumie chyba nikt. Zamówiła dzbanek wody z cytryną i czekała, co jakiś czas poprawiając swoje (jeszcze) piękne włosy, gdy nagle za pleców usłyszała głos Megan którą kelner pewnie właśnie prowadził do stolika. Złapała kilka głębokich oddechów i wstała z krzesła, zaraz przybierając w miarę szczery uśmiech.
- Co tak długo? Myślałam, że tu umrę - o ironio! - z głodu - zażartowała, wyjątkowo sucho w sytuacji w której się znajdowała i rozłożyła ramiona jakby chcąc wziąć Meggy w objęcia, ale jej mina pozostawiła wiele do życzenia, dlatego opuściła ręce. - Wszystko okej? - wycofała się trochę, bo znała swoją siostrę na tyle by wiedzieć, że coś było nie w porządku, ale nie wiedziała jeszcze o co chodzi!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

| outfit

Megan miała za sobą ciężki dzień w pracy – chyba właśnie dlatego tak bardzo czekała na spotkanie z siostrą. Od czasu postrzału zatopiła się w pracy, a kiedy wracała, cały czas poświęcała swojemu mężowi. Wiedziała doskonale, że jej potrzebował, a rewelacje, które przekazała mu Grace nadal tkwiły w jego sercu i chciała mu jak najbardziej pomóc. Tak czy siak, dzisiejszy dzień miał być przyjemny, dopóki kolega z onkologii nie spytał, jak się czuje Sarah. Oczywiście, Meg była w lekkim szoku, nie wiedziała o co chodzi i wielki sekret, który blondynka trzymała w sobie wyjebał z siłą nijednego szamba. Meggy oczywiście przejrzała dokładnie jej dokumentacje, coraz bardziej załamana i sfrustrowana. Na początku nie chciała robić z tego wielkiego halo, ale dość szybko zmieniła zdanie i postanowiła rozpętać lekki Armagedon. Jakiś miły kelner zaprowadził ją do stolika, a Meg zmrużyła lekko oczy i przechyliła głowę, splatając dłonie na wysokości piersi. Rzuciła torebką na krzesło.
– Nie powiedziałaś mi, że masz raka?! – niemal krzyknęła na całą restaurację, a jej ton stał się odrobinę płaczliwy. – Kiedy zamierzałaś właściwie mi to oznajmić i dlaczego musiałam się dowiedzieć od Kennetha z onkologii, co? – uniosła brwi, patrząc na siostrę wyraźnie zraniona. Sądziła, że mówią sobie wszystko. Chyba się trochę pomyliła i widać było, jak bardzo się czuła zraniona tym wszystkim.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Myślała, że lekarzy obowiązuje tajemnica lekarska, ale zaraz się dowie jak bardzo się myliła skoro Kenneth wyśpiewał jej siostrze wszystko. Kiedy zatem torebka szatynki z głośnym hukiem uderzyła o krzesło, Sarah już wiedziała, że zapowiada się na ciężki obiad. A potem usłyszała jej słowa i momentalna pobladła jeszcze bardziej.
- Ciszej, nie wszyscy muszą wiedzieć... - złapała ją delikatnie za nadgarstek, patrząc na nią odrobine spanikowana. Świat był mały, a ona nie chciała żeby zaraz się okazało że ktoś ze znajomych albo pracowników Jacksona tu jest i radośnie do niego pobiegnie powiedzieć o tym co usłyszał. Przełknęła głośno ślinę puszczając siostrzaną dłoń i opadła na krzesło. - Zamierzałam wam powiedzieć jak już wszystko będzie dobrze i gdy leczenie jakkolwiek zadziała. Nie chciałam zaprzątać Ci tym wszystkim na razie głowy, masz własne zmartwienia, po za tym to nic takiego... - wzruszyła ramionami. Jasne, guzki rakowe w obu piersiach to absolutnie nic takiego, szczególnie jak jeden niebezpiecznie zaczyna chcieć zająć tez inne gruczoły na jej ciele, nie?
- Usiądź, porozmawiajmy na spokojnie - dodała cicho. Kiedyś zaczęłaby się na nią drzeć żeby się na nią nie darła, ale w tej chwili nie miała na to po prostu siły. Sięgnęła po szklankę z wodą i opróżniła ją jednym przechyleniem. Powinna jej powiedzieć, ale nie potrafiła. Wiedziała, jak sama się czuła gdy dowiedziała się o ewentualnym umieraniu Megan, więc jak miała zrobić jej to samo?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kenneth nie miał zielonego pojęcia, że Megan nie wiedziała – pewnie dlatego zapytał. A pewnie do dokumentacji medycznej rezydenci mieli dostęp, bo wiadomo – różne przypadki i tak dalej, więc nie było z tym najmniejszego problemu. Kiedy ją uciszyła, Meg spojrzała na nią jeszcze bardziej rozczarowana. Była jedynie ciekawa, czy Sarah powiedziała cokolwiek swojemu mężowi, czy jednak i jemu oszczędziła tej naprawdę zajebiście ważnej informacji. Odetchnęła głęboko, starając się opanować i faktycznie usiadła na krześle, patrząc na siostrę z wyczekiwaniem.
– Sarah, Chryste, dlaczego musisz robić z siebie męczennicę w cierpieniu? Jesteś moją siostrą, tak? Chcę przy tobie być. Chcę ci pomóc i chcę, żebyś wiedziała, że masz we mnie oparcie. Nie musisz przez to przechodzić sama i w ciszy – powiedziała, patrząc jej w oczy i sięgając po jej dłoń. Gdy oświadczyła, że to nic takiego, Meg westchnęła z lekką irytacją. – Widziałam twoją dokumentację. Możesz mnie już nie okłamywać? – uniosła brwi. Doskonale wiedziała, że jest źle. Bardzo źle. Inna sprawa, że Meg sama nie informowała w pewnym momencie nikogo, jak cholernie źle było z jej nerkami, więc była w stanie zrozumieć to, co przechodziła teraz jej siostra.
– Kiedy umierałam i nikomu nie mówiłam, jak bardzo jest źle… Wiem, ile mnie to kosztowało i ile to musi kosztować ciebie. Jaki jest plan leczenia? – spytała dość rzeczowo, chociaż wewnętrznie była całkowicie spanikowana. Nie mogła stracić siostry. Była jej ostoją i musiała dać radę, musiała wygrać z nowotworem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Z trudem powstrzymała przewrócenie oczami na słowa Megan. Chciałaby w tym momencie zarzucić ją jakąś chłodną uwagą, udać że to żaden big deal i że ma to głęboko gdzieś (co robiła w gruncie rzeczy wobec Jacksona, którego pewnie w ciągu kilku tygodni tyrała okropnie, choćby spiąć w innej sypialni), ale skoro Megan już wiedziała, mogła sobie odpuścić. Oplotła palcami jej dłoń, na chwilę wlepiając w nie wzrok i ponownie wzruszyła delikatnie ramionami.
- Nie chcę żebyś się martwiła, a może się polepszy i nie będzie w ogóle powodu do zmartwień? - jako lekarz z wykształcenia wiedziała, że to nie prawda, ale pozostawało mieć nadzieje. Skinęła jednak głową o tym, że widziała dokumentacje. - Nie uważasz, że to całkiem niesprawiedliwie, że ktoś mający tak małe cycki jak ja musi je jeszcze bardziej zmniejszyć? - zapytała z lekkim rozbawieniem, mocniej ściskając jej dłoń i pokręciła głową. To nie tak, że temat ją bawił, ale wolała próbować jakoś to znieść bez łez, choć przez chwile błysnęły w jej oczach gdy Meggy zaczęła dalej mówić.
- Wolałam nie mówić i choć trochę się łudzić, że to wcale nie dotyczy mnie - szepnęła ledwie słyszalnie, a jej dolna warga delikatnie zadrżała. Wyswobodziła swoją dłoń z jej dłoni i delikatnie przeczesała swoje włosy, odruchowo, przez co w dłoniach została jej spora ilość kosmyków, które szybko strzepnęła na ziemie. - Hormonoterapia, potem łyżeczkowanie obu piersi. Może uda się je zachować - uśmiechnęła się delikatnie, ale ten uśmiech zniknął równie szybko jak się pojawił. Miała tak małe cycki ze co z nich zostanie jak je wyłyżeczkują? - A potem jeśli będzie w porządku... dalej hormony. Chyba ze do zabiegu rozniesie się gdzieś dalej... - nie dokończyła, bo zaraz pojawił się kelner, który zebrał od nich zapewne zamówienie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Meg westchnęła ciężko. Wiedziała, że Sarah próbowała się w ten sposób usprawiedliwić – och, jak sama dobrze znała te wszystkie wymówki. „Może się polepszy”, „może leczenie odniesie efekty i nie będę umierać”, aż w końcu „może znajdzie się dawca”. Wiedziała, jak okropne było to życie w niepewności i jak frustrujące musiało być to dla Sarah. Tutaj siostry zachowywały się niemal identycznie, bo przecież w krytycznym momencie, Meg również odtrącała swojego obecnego męża, również tyrała go niemiłosiernie i wręcz celowo prowokowała z nim kłótnie. Przygryzła dolną wargę i spojrzała na siostrę.
– Wiesz dobrze, że to nie jest prawda. Poza tym, zawsze pozostaje podwójna mastektomia i zrobienie jeszcze lepszych cycków, skoro nie chcesz ich bardziej zmniejszać. Wiesz dobrze, że to daje najlepsze efekty i przynajmniej nie będzie aż takiego ryzyka, że komórki rakowe zaatakują resztę organizmu – przygryzła dolną wargę i spojrzała na blondynkę z troską. Wiele osób przecież się poddawało temu zabiegowi. A wiadomym było, że Meg zamierzała być przy niej na dobre i na złe.
– Ale dotyczy. Nie możemy unikać rzeczywistości tylko dlatego, że nie chcemy, żeby była prawdziwa – odetchnęła ciężko i pokiwała powoli głową ze zrozumieniem. – Okej, w porządku. Gdzie robisz łyżeczkowanie? Kenneth mówił, że chciałaś lecieć na jakąś eksperymentalną terapię do NY. Mogę lecieć z tobą – stwierdziła, patrząc na siostrę z delikatnym uśmiechem. – Wszystko będzie dobrze. Będę cały czas obok – zapewniła ją z delikatnym uśmiechem i zacisnęła palce na drobnej dłoni siostry.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Miały podobne podejście bo od lat były tylko we dwie, a takie zachowanie było po prostu reakcją obronną. Sarah bała się o to co będą czuć Megan i Jackson, ale jednocześnie bała się o to czy Russell kiedyś nie stwierdzi że bez swoich piersi nie jest już atrakcyjna albo że brak włosów całkowicie mu nie pasuje? A co jeśli to będzie zbyt dużo? Głupie było takie myślenie, wiedziała że Jackson ją kocha ale jednocześnie... była tym wszystkim przerażona.
- Nie chcę tracić piersi - powiedziała rozpaczliwie i tak naburmuszona jakby była małym dzieckiem i chodziloby o jakiegoś cukierka ale w gruncie rzeczy... żadna kobieta nie chciała tego przechodzić. Podziwiała Angeline Jolie ze tak łatwo do tego podeszła. - Chce spróbować je oszczędzić, a mastektomii poddać się w totalnej ostateczności - nerwowo zaczęła stukać paznokciami o drewniany blat stołu. Nie myślała racjonalnie, ale generalnie nie chciała tez Jacksonowi jak najdłużej mówić a jednak brak piersi by na pewno zauważył, prawda?
- W Nowym Jorku właśnie. Znalazłam świetnego onkologa tam, załatwiłam sobie już bilety. Spędzę tam troszkę ponad tydzień, żeby zdążyć się choć odrobinkę zregenerować. - mówiła o tym jakby szła na ścięcie a nie na zabieg. Zmarszczyła jednak czoło na słowa o tym ze Meg pojedzie z nią. - Alex będzie Cię pilnował, a gdy będzie wiedział gdzie jedziemy Jackson tez się dowie... nie - pokręciła głową, bo ten pomysł absolutnie się jej nie podobał. Zacisnęła dłoń na jej dłoni patrząc jej teraz poważnie w oczy. - Na razie nie może wiedzieć. Ani Jackson ani nikt inny. Obiecaj mi to - nie żartował, naprawdę tego chciała. Liczyła że pobyt w Ny sprawi ze nie będzie musiała się prędko z tego tłumaczyć.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Megan wiedziała, jak koszmarnie ciężko musiało być Sarah z tym, że jedynymi osobami, które wiedziały o jej walce z chorobą byli jej lekarze prowadzący. W tym momencie cała frustracja, która siedziała w Meg gdzieś odpłynęła z dwóch powodów – po pierwsze naprawdę bardzo martwiła się o siostrę, a po drugie – mimo wszystko gdzieś wewnętrznie rozumiała motywy, które kierowały Sarah. Rozumiała, dlaczego jej siostra wszystko zatajała i odtrącała od siebie najbliższych bo Megs miała dokładnie takie same mechanizmy radzenia sobie z chujową rzeczywistością.
– Wiem. Rozumiem to, S – powiedziała cicho, patrząc na nią z wyraźnym smutkiem. Wolała chyba nie naciskać w tym temacie, bo wiedziała, jak bardzo uparta potrafi być blondynka. Odetchnęła więc cicho i powoli pokiwała głową. – Po prostu widziałam, że choroba dość szybko postępuje, ale cokolwiek zdecydujesz, będę przy tobie – uśmiechnęła się delikatnie do siostry i spojrzała na nią, przygryzając mocno dolną wargę.
– Brzmi dobrze, ale chciałabym jednak mieć cię na oku i upewnić się, że wszystko tam jest okej. Poza tym, powiedziałabym Alexowi że robimy sobie babski wypad, że tego potrzebuję i w ogóle. Powinien zrozumieć. On i Jack będą mieć wtedy czas dla siebie, nie wiem, spiją się tequilą, może w końcu pozbędą się Grace… – przyciszyła głos, a słysząc słowa siostry pokiwała głową.
– Nie powiem mu, ale wiesz, że nie będziesz mogła tego wiecznie ukrywać? Poza tym, nie chciałabyś wiedzieć, gdyby to on ciężko chorował? – przygryzła lekko dolną wargę, bo mimo wszystko to chyba było dość ważną sprawą, prawda? Sarah by się na pewno zdenerwowała, gdyby to Jack coś takiego ukrywał i miałaby ku temu pełne prawo.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Było ciężko, ale wiedziała ze powiedzenie nic nie ułatwi, że będzie więcej rozmów na ten temat, trochę litościwych spojrzeń a to było ostatnie czego potrzebowała, serio.
- Za późno się dowiedziałam - posłała jej smutne spojrzenie. To była jej wina, bo nie badała się kilka lat, uważała że ten temat jej nie dotyczy, że nie jest w ogóle w grupie ryzyka i tak dalej. - Dopiero jak zaczęła mnie boleć jedna pierś to się przestraszyłam - dodała. Nie ma się co dziwić, nie miała ostatnio czasu na badania, miała masę innych zmartwień. Powiedziała nieme „dziękuję” na słowa o tym, że Megan będzie przy niej. Wiedziała to, totalnie się o to nie martwiła, bo wiedziała że na Megan może polegać bardziej niż na kimkolwiek i za to kochała ją jeszcze mocniej chociaż nie lubiła gdy to ona troszczyła się o nią - w końcu to S była starsza i to ona powinna sprawować piecze nad młodszą Herondale.
- Okej, zróbmy tak. Jak będę mieć sile to może pójdziemy na jakieś wielkie zakupy do Barneys albo Bloomingdales? - poruszyła brwiami, chociaż obie wiedziały ze zakupy to co najwyżej zrobi sobie online :lol: Upiła łyk wody czując jak coraz bardziej zasycha jej w ustach i odetchnęła.
- Powiem mu, ale wiesz jaki nadopiekuńczy bywa... powiem mu gdy wszystko się zacznie poprawiać albo jak będą jakieś dobre rokowania. Ewentualnie sam zauważy jak stracę obie piersi i włosy na głowie - przewróciła oczami. No tak, wtedy zauważy na pewno ale nie będzie się chociaż złościła ze mu noe powiedziała jak będzie w stanie agonalnym, nie?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Z jednej strony może i by niczego nie ułatwiło, ale z drugiej przynajmniej powiedzenie o wszystkim dałoby czas jej najbliższym do oswojenia się z tymi okropnymi wieściami. Odetchnęła ciężko i pokiwała powoli głową.
– Rozumiem, ale to nie znaczy, że spisujemy cokolwiek na straty. Dowiedziałaś się późno, ale damy radę. Po prostu musimy teraz zastosować bardziej inwazyjne terapie, prawda? – nie specjalizowała się w onkologii, ale co nieco o tym wiedziała, więc miała nadzieję, że siostra będzie postępowała przede wszystkim rozsądnie - bo co z tego, że zostawi sobie naturalne piersi, jeśli niedługo po tym będą musieli ją pochować? To wcale nie była optymistyczna opcja i Meg nie zamierzała do tego w żadnym razie dopuścić.
– Albo w obu. Ale najpierw chcę wiedzieć wszystko o tej eksperymentalnej terapii. Skoro mam tego nie mówić nikomu. Inna sprawa, że obie wiemy, że gdybym powiedziała Alexowi, to Jack by się dowiedział w ekspresowym tempie – odetchnęła mimowolnie i przygryzła dolną wargę, zerkając na S. Niestety przepływ informacji w ich grupie należał do czegoś, czego czasami Meg osobiście mocno nie lubiła.
– Sarah, w tym momencie nadopiekuńczość jest na miejscu. Chorujesz i to bardzo ciężko, więc musimy coś z tym zrobić – zacisnęła usta i odetchnęła mimowolnie. – Ale to ty powinnaś mu powiedzieć. Poza tym mimo wszystko uważam, że powinnaś rozważyć mastektomię, skarbie – szepnęła cicho, sama upijając trochę wody. Naprawdę miała nadzieję, że jej siostra to rozważy. Potem jeszcze pogadały i sobie zjadły coś dobrego, a potem rozjechały się do domków!

ztx2

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Harmony zawsze uważała się za kobietę spokojną i racjonalną, zupełnie nie skorą do robienia scen czy nadmiernego dramatyzowania. Właściwie, poza ucieczką ze ślubnego ołtarza (notabene, całkowicie usprawiedliwioną), nie miała na swoim koncie żadnych większych wyskoków, po których chciałoby się przyłożyć wskazujący palec do głowy, zacząć wywijać nim młynki i powtarzać: "kuku". A właściwie, nie miała aż do dziś bo kiedy tego wieczora przez szybę jednej z restauracji zobaczyła swojego byłego narzeczonego na ewidentnej randce z jakąś cycatą blondyną, to wszystko poszło się walić łeb na szyję. Wracała właśnie z pracy, gdzie wyjątkowo rozćwierkana klientka uparła się na późne przymiarki, a że jej suknia ślubna kosztowała krocie, właścicielka salonu zdecydowała się zrobić wyjątek (nie pierwszy) i przyjąć ją po godzinach. Oczywiście, przyszła panna młoda zamiast się zamknąć i dać jej pracować, przez całą przymiarkę trajkotała niczym najęta o swoim ślubie, sprawiając, że Harmony starła sobie sporo zębów od zgrzytania nimi, więc już wychodząc do domu jej ciśnienie było podniesione, a humor popsuty. Wszechświat najwyraźniej postanowił dokopać jej jeszcze mocniej, bo nie mogła po prostu wrócić do domu, zakopać się w kocyku na kanapie obok Dicka i włączyć jakiegoś głupiego filmu, tylko musiał - po prostu musiał! - postawić na jej drodze Malcolma. I jego głupią randkę. Więc wystarczył dosłownie moment, by brunetkę szlag trafił. Absolutnie wkurzona, nie myśląc ani trochę racjonalnie, wkroczyła do restauracji, po drodze ignorując szefa sali, pytającego, dla ilu osób będzie stotlik, podeszła do swojego byłego narzeczonego i jego "nowej dziewczyny", chwyciła w rękę kieliszek z czerwonym winem i chlusnęła nim Malcolmowi prosto w twarz. Znaczy się, winem, nie kieliszkiem. - Dupek! - warknęła, wystarczająco głośno, by wszyscy w restauracji zwrócili na nich wzok. Usiadła na wolnym krześle, podała rękę wprawionej w osłupienie dziewczynie i powiedziała: - Cześć, jestem Harmony. Chcesz wiedzieć co ten kretyn mi zrobił? Poniżył mnie, zawstydził i zdradził, a to wszystko w dniu naszego ślubu, który był cholernie niedawno temu. Ale pewnie nie miał tego na profilu na tinderze czy skąd go wytrzasnęłaś? NIE PRZERYWAJ MI, Z NIĄ ROZMAWIAM, A NIE Z TOBĄ! - pogroziła palcem Malcolmowi, który pewnie zaczął próbować coś mówić. - Nie wspomniał też pewnie, że ma dwójkę dzieci, prawda? - dodała na wszelki wypadek, gdyby dziewczyna nie chciała już zbierać się do wyjścia i uciec jak najdalej stąd.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Malcolm jak to Malcolm, jakoś sobie żył. Miał pracę, która już od dawna była jego pasją więc nawet się w niej za bardzo nie męczył. Czasem musiał się użera z roszczeniowymi klientami czy modelkami, które ciągle mówiły, że wyglądają za grubo, pomimo tego, że wyglądają dobrze. Tak poza tym to lubił to co robił i nie stanowiło dla niego problemu siedzenie w pracy dłużej niż trzeba. Z drugiej strony większą część roboty mógł wykonywać w domu, bo zrobienie zdjęć to jedno, a ich obróbka i graficzne przygotowanie to już inna sprawa. Czasem siedział nad tym do naprawdę późnych godzin nie mając czasu już na nic innego, a czasem... tak jak teraz, nie miał aż tak wiele do robienia i mógł się wybrać gdzieś na miasto. Tylko po co to robić samemu? No bez sensu. Dlatego postanowił zadzwonić do jednej takiej modelki, która dała mu swój numer kilka dni wcześniej. Kto wie, może akurat będzie wolna? Przecież lepiej jest zjeść kolację i napić się drinka czy dwóch w jakimś towarzystwie, a nie tak samemu! Dlatego umówił się z kobietą do restauracji i w sumie było naprawdę miło do czasu aż pewna rozwścieczona kobieta nie wpadła im przeszkodzić.
- Harmony... - mruknął, gdy ta zaczęła się tu odpalać i wywrócił tylko oczami, gdy go uciszyła, bo nie dała mu zupełnie dojść do słowa. - Nie mam... - powiedział marszcząc czoło i trochę musiał się powycierać, bo nie było nic fajnego dostać winem w twarz. - Nie mam dzieci - wyjaśnił blondynce, bo patrzyła na niego jakaś zdziwiona. - Harmony mogę Cię poprosić na słówko? - zapytał wstając, ale nie czekał na odpowiedź dziewczyny tylko ją złapał za łokieć i pociągnął w stronę toalet. - Co Ty robisz? - zapytał patrząc na nią zdziwiony. - Nie miałem pojęcia, że jesteś aż tak zazdrosna - no wiedział, że teraz się zacznie tego wypierać, ale może to ją trochę uspokoi.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Nie masz? Może powiedz to Lucy i Oliverowi, co? - prychnęła na Malcolma, a siedząca przy stoliku blondynka chyba mimo wszystko bardziej wierzyła brunetce. Solidarność jajników, nic nie poradzisz. - Niedobrze mi się robi, jak pomyślę o tym, co mi zrobił, wiesz? Mdłości dostaję, porannych głównie - wróciła do rozmowy z dzisiejszą partnerką swojego byłego narzeczonego. Oczywiście, powiedziała to wszystko specjalnie i wcale nie dlatego, że porannych mdłości dostawała, ale w chwili obecnej liczyło się tylko to, by osiągnąć zamierzony rezultat. - Ała! To boli! Puść mnie! - zaprotestowała podniesionym głosem, kiedy "poprosił" ją na stronę, oczywiście tylko na pokaz, bo Malcolm wcale nie złapał jej jakoś szczególnie mocno. Ale jeśli już miała robić przedstawienie, to porządnie i po całości. - Ratuję tę biedną dziewczynę przed tobą - odparła już spokojniej, kiedy znaleźli się z dala od ciekawskich spojrzeń innych gości restauracji. Poprawiła swoją spódniczkę, przeczesała palcami włosy i wróciła do piorunowania wzrokiem O'Mally'ego. - Nie jestem zazdrosna! Po prostu nie mogę uwierzyć, że się tak szybko pocieszyłeś z jakimś cycatym blond pustakiem. Nie wiem, czy pamiętasz, ale trzy miesiące temu miałeś mi ślubować miłość i wierność. Trzy miesiące, Malcolm! I nagle dopóki śmierć nas nie rozłączy zmienia się w dopóki nie pojawią się większe cycki! - wcale się nie uspokoiła, wręcz przeciwnie. Aktualnie wyglądała jakby miała ochotę wydrapać mu oczy, zakładając oczywiście, że by ich dosięgnęła.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Okej, mogę im powiedzieć- bo przecież rodzeństwo dobrze wiedziało, że nie jest ich tatą, a Harmony nie jest ich mamą. Chociaż ciul wie, Malcolm mnichem nie był, więc w sumie może gdzieś jakieś jego dziecko chodzi po świecie, a on o tym nie wie. Nigdy nie wiadomo. - Porannych? Chcesz mi coś powiedzieć Harmony? - zapytał, bo może to jakiś jej dziwny sposób na to, by mu dać znać, że jest w ciąży i duży wiking niedługo zostanie tatusiem. To, by w sumie tłumaczyło ten napad złości, bo hormony i te wszystkie inne rzeczy. - Nie przesadzaj- rzuciła wywracając oczami, bo już niech z niego takiego potwora nie robi! Malcolm to delikatny człowiek, nawet jeżeli nie wygladal tak do końca!
- Nie wygląda mi na kogoś kto potrzebuje ratowania - uważał, że chyba całkiem nieźle się z nim bawiła, oczywiście do czasu, bo teraz to juz się pewnie drugi raz nie spotkają. Najgorzej, ze to była laska z jego pracy, a co za tym idzie juz niedługo większość modelek będzie wiedziało o tym incydencie i na bank będzie się z nimi dziwnie pracować. - No wcale nie jesteś - mruknął - No i? Ja przynajmniej nie mieszkam z jakąś baba - to ona sobie bardzo szybko znalazła nowego współlokatora. - I co myślisz, że ona miała być dziewczyną, z którą za chwilę zaczne planować kolejny ślub i będzie matka moich przyszłych dzieci? - zapytał, bo to ze sobie z kimś jadł kolacje nic nie znaczyło. - Nie wiedziałem, że jest jakaś magiczna bariera czasowa od kiedy się można z kimś umawiać po rozstaniu, a jeżeli Cie to pocieszy to jej piersi sa na bank zrobione- nie żeby je widział, ale tak podejrzewał.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „South Lake Union”