WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wyczekiwany piątek pojawił się szybciej, niż Skyler się spodziewał. Przez kilka pierwszych dni czas dłużył się niemiłosiernie, ale potem dni mijały jeden za drugim z prędkością konia wyścigowego. Wszystko byłoby w jak najlepszym porządku, gdyby nie wydarzenie, które miało miejsce dzisiaj po południu na basenie publicznym. Bernthal pływał dosyć regularnie, przynajmniej trzy razy w tygodniu, a dziś dodatkowo chciał się nieco rozluźnić przed wyjazdem.
Na miejscu spotkał, prawdopodobnie bardzo wyjątkowego, chłopca, który miał problemy z założeniem płetw. Okazało się, że dziś ma naukę nurkowania. Jego instruktor był akurat czymś zajęty, więc Sky zaoferował młodemu pomoc. W międzyczasie zamienili kilka słów, no może nieco więcej niż kilka. Z jakiegoś powodu obydwoje byli wygadani i całkiem dobrze szła im rozmowa.
Po jakichś czterdziestu minutach spotkali się ponownie, przy wejściu do szatni. Sky zapytał się czy go podwieźć (czujne matki podejrzliwe pewnie by mu załatwili zakaz wstępu na tę pływanie, gdyby to usłyszały), a on grzecznie odmówił, tłumacząc że odbierze go mama. Pożegnali się, życzyli sobie miłego dnia i każdy poszedł w swoją stronę (Sky pod prysznic, a chłopiec w innym kierunku).
Dalej nie było w tym spotkaniu niczego dziwnego, bo najdziwniejsze stało się dopiero, gdy Sky, umyty, ubrany i w dobrym nastroju, wyszedł z szatni do holu głównego i stanął w kolejce do recepcji, aby oddać kluczyk do szafki. Przez główne drzwi właśnie wychodził poznany wcześniej chłopiec, w towarzystwie nikogo innego jak Kalyee. Zmarszczył czoło, przypominając sobie, że młody miał nawet podobne imię, co wydało mu się ciekawym zbiegiem okoliczności, jeszcze zanim zobaczył ich razem - teraz to już było po prostu dziwne. A może nie? Może dopiero teraz miało to sens?
Otworzył niewielką walizkę i ułożył w niej bieliznę oraz kilka części garderoby zarówno na chłód, jak i upał. W końcu jeszcze nie wiedział gdzie brunetka go zabiera. Na wierzchu ułożył kosmetyczkę, spray na komary i kocyk dla Kawy.
- Jedziemy na wycieczkę? Spakujemy kota w teczkę? - spytał, zerkając na suczkę kątem oka. Ta spojrzała na niego wymownie, przekręcając łeb w prawo, na co cicho się zaśmiał. - Nie, nie. Nie zabieramy żadnych kotów.
Zerknął na zegarek. Dochodziła osiemnasta, czyli zostało mu jakieś pół godziny, zanim pojawi się Kaylee. Założył na siebie ciemny t-shirt i wygodne dresowe spodnie. Jeszcze białe skarpetki i sportowe obuwie i był prawie gotowy. Nie zapomniał naturalnie o rozczochraniu artystycznie swoich włosów i wklepaniu w twarz wody po goleniu, której używał na co dzień, nawet jeśli się nie golił.
Gdy skończył się przygotowywać podszedł jeszcze do okna wychodzącego na wodę. Zamyśli się.
Oczywiście ciekawił go cel podróży i czuł się nieco podekscytowany perspektywa spędzenia z Kay całego weekendu sam na sam. Wcześniej spędzali ze sobą góra pół dnia, ale głównie kilka godzin. Bardziej jednak ciekawił go kim był ten chłopiec , a raczej kim ona była dla kiego. Nie potrafił pozbyć się tych myśli ze swojej rozczochranej głowy. Musiał tylko znaleźć odpowiedni moment na rozmowę, a może, kto wie, ona ją rozpocznie i pójdzie gładko?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

  • #35
if she only knew…
Przyklęknęła na moment, kiedy do niej podbiegł i szturchając go w brzuch, rzuciła jakieś "No przywitaj się, jezu, jak będziesz chciał się przytulić w środku nocy, to też ci powiem BLEH", bo się odsunął, mały prosiak, kiedy chciała dać mu buzi. Pochyliła się mimo wszystko, by pocałować to najpiękniejsze pod słońcem czoło. Nieważne jak długo się nie widzieli – mogło to być pół dnia, mógł być cały, albo dwie godziny - nauczyła się celebrować te ich małe przywitania i chciała robić to jak najdłużej, bo wiedziała, że już pewnie niedługo, już za szybkich kilka lat będzie zbywał ją głupim cześć przy przekraczaniu progu domu. Miała wrażenie, że ostatnio cholernie go zaniedbuje, bo właściwie, mimo że wcale nie tak dużo, to nigdy jeszcze nie spędzała z kimś tyle czasu, co z Bernthalem, a nawet jeśli, to KeyKey zazwyczaj kręcił się przy niej. Nie czuła się z tym najlepiej, toteż pozamykała wszystko, co miała rozpoczęte w czwartek, a cały piątek postanowiła poświęcić tylko synowi. Jego cotygodniową godzinę na basenie wykorzystała na ogarnięcie szybkich zakupów, a kiedy zabrała go z basenu, pojechali zjeść jego ulubiony makaron. Był tak cudowny, że nawet pomógł jej odkurzyć auto, bo naprawdę – okruszki, żelki i części różnych zabawek były wszęęęędzie. Nie robiła tego często, nie zostawiała go na weekendy co chwila, więc miała dziwne przeczucia, szczególnie, kiedy opowiedział jej z dumą, że nawet gdyby się spóźniła na basen, to załatwił sobie podwózkę do domu. Przepraszam, co? Posadziła do na stole i zmuszając by na nią patrzył, dała mały wykład – nigdy, przenigdy nie zgadzaj się na wsiadanie z obcymi do samochodu, HALO. Czemu z nim w ogóle rozmawiałeś? Jeśli padnie takie pytanie, masz krzyczeć i biec do innego dorosłego, jak najszybciej. Na basenie? Pod okiem instruktora? Jezu. Spakowała później swoją torbę, nie zapominając o aparacie, on swój plecak, który i tak póżniej zapakowała na swój sposób i po odstawieniu go (razem z podkładką do auta, bo może będą chcieli gdzieś jechać?) do przyjaciółki i zapewniając, że ciągle będzie pod telefonem, ruszyła do Portage Bay. Lekki makijaż, luźno upięte włosy, okulary przeciwsłoneczne na głowie, biały t-shirt, dopasowane jeansy i podekscytowanie na twarzy – taka właśnie oparła się o maskę samochodu i sprzedała mu szeroki uśmiech, kiedy szedł w jej kierunku razem z pałętającą się pod nogami Kawą. – Ty prowadzisz – rzuciła na przywitanie i rzuciła w jego kierunku kluczyki od samochodu. Na drogach w Seattle czuła się fantastycznie. Jeśli jednak chodziło o międzystanówki, ekspresówki, a zaś obce tereny, zdecydowanie wolała być pasażerem z władzą (radiem i gpsem) w rękach.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wyszedł przed dom, chyba w tym samy momencie, w którym przyjechała Kaylee. Zamknął drzwi frontowe na klucz, po czym zarzucił sporą torbę sportową na ramię i odwrócił się. Wyglądała dobrze, a nawet lepiej, mimo to nie mógł odgonić sprzed oczu obrazu jej, odbierającej chłopca z basenu. Starał się jednak z całych sil zachować to na inny moment. Ruszył w stronę auta, a Kawa dreptała przy jego nogach, pewnie zastanawiając się czemu nie idzie na smyczy.
Złapał kluczyki do auta dość sprawnie, po czym uśmiechnął się lekko, w charakterystyczny dla siebie sposób - nieco tajemniczo, uwodząco, pobłażliwie.
- Ciebie też dobrze widzieć - odparł, przechodząc na stronę kierowcy. Wszystko było w porządku, nie miał problemów z jazdą, nawet to lubił. Był tylko jeden mały szczegół, bez którego trudno było jechać - nie wiedział dokąd ma się udać. To naprawdę utrudnia kierowanie jakimkolwiek pojazdem. Chyba, ze jedzie się do nikąd, wtedy nic nie jest ważne.
Otworzył najpierw tylne drzwi, aby zachęcić Kawę, by wskoczyła do środka. Suczka powąchała w pierwszym odruchu siedzenie, ale potem usadowiła się na środku i zajęła wsadzaniem nosa pomiędzy siedzenia. Chyba znalazła coś smacznego, bo po chwili zaczęła mlaskać. Czego Kayle nie sprzątnęła, zostało zlikwidowane przez Kawę. Sekrety są póki co bezpieczne.
Skyler usadowił się na miejscu kierowcy i zerknął w bok na brunetkę.
- To gdzie jedziemy, szefowo? - zapytał lekko, rozluźniony i spokojny, jakby kompletnie nic go nie martwiło, co jednak było nie do końca zgodne z prawdą. Miał ochotę przepytać ją już tutaj, teraz, ale chyba nie skończyłoby się to najlepiej, tak przynajmniej czuł. Poza tym Kaylee wyglądała na tak rozluźnioną, zadowoloną i nawet lekko podekscytowaną, że nie chciał psuć tej chwili. Być może nie odważy się poruszyć tego tematu przez cały weekend, nie chcąc odbierać jej, i sobie samemu, tych przyjemnych chwili (prawie) tylko we dwoje.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Minęło zaledwie kilka dni, jeszcze dziś pewnie dogadywali ostatnie szczegóły przez telefon, ale mając go teraz tutaj przed sobą, mogła śmiało stwierdzić, że się stęskniła. Za nim całym, nie tylko za tym uśmiechem. Uwielbiała to uczucie, kiedy nie mogła się go po prostu doczekać, dlatego uśmiech nie schodził jej z twarzy, a przynajmniej figurował na niej do momentu, kiedy Bernthal nie ominął auta i nie zajął się usadawianiem psa. SERIO? Wykrzywiła brwi, o tak, a do siebie szepnęła ciche ”A buzi?”. Sama wsiadła po kilku sekundach i z grymasem na twarzy obserwowała jak ustawia sobie fotel i lusterka, a kiedy w końcu raczył na nią spojrzeć, odwróciła wzrok, zapinając swój pas. – Jesteś beznadziejny – odezwała się, mówiąc coś, co słyszał od niej już kilkanaście razy na pewno. Albo przynajmniej kilka. – Nie wiem w ogóle dlaczego z tobą gdziekolwiek jadę – dodała, zupełnie nie przejmując się tym, że to ona to zaproponowała i to ona zabierała jego. Szczegóły, prawda? Nie musiał jej całować w ogóle, nawet przez cały weekend, o. Łaski bez. Wysunęła z trzymadełka samochodowego telefon, bo przecież potrzebowała nawigacji, z którą i tak nie rozumiała się zbyt dobrze, bądźmy szczerzy. Dobrze, że nie jechali daleko, co w sumie było zamiarem od samego początku, bo nie wyobrażała sobie zostawić syna i jechać na wyprawę autem w odległe tereny. Blisko ale z dala było odpowiednie. – Na południe Skyler, na 5tkę – poinstruowała jedynie, gdy już ruszyli, bo na autostradę na pewno wiedział jak wyjechać. Kawa wściubiała nos między siedzenia, więc Kaylee już przenosiła dłoń na jej łeb, ale w ostatniej chwili uniosła ją, ostatecznie usadawiając na karku Skylera i miziając skórę w tym miejscu. Sama uwielbiała delikatne gesty, więc również starała się je od siebie dawać. Czasami były najważniejsze, a może po prostu chciała dać mu znać, że ciągle jej go mało. – Jak ci minął dzień? – zapytała luźno po dłuższej chwili, bo nie miała na to czasu w trakcie krótkiej rozmowy telefonicznej. – Tutaj, tutaj już w lewo, znaczy prawo, już… oj, to chyba na następnym – wykrzywiła usta, kiedy powiedziała to zbyt późno, a on już nie zdążył wziąć zjazdu w zgodzie z gpsem. No trudno. Pilot z niej marny.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Z niego był chyba marny okazywacz uczuć, a przynajmniej czasami, kiedy błądził myślami gdzieś, gdzie może nie powinien. Czy aby na pewno? W końcu dotyczyły Kaylee, więc nic dziwnego, że zaprzątały mu głowę i to do tego stopnia, że był co najmniej nie swój. A może podświadomie zaczynał być niepewny? Tylko czego? Najgorsza była chyba ta niewiedza.
Gdy ustawił sobie wszystko, czego potrzebował do wygodnej jazdy, szczególnie fotel, bo był tak przesunięty do przodu, że w pierwszym momencie ledwo mógł oddychać, zerknął na Kay kątem oka. Słysząc jej słowa zamrugał szybko, gorączkowo myśląc co znowu zrobił nie tak. Szybko przeanalizował ostatnie pięć minut, a potem cały dzisiejszy dzień od rana i wszystkie ich rozmowy. Nie miał zielonego pojęcia czemu znowu jest beznadziejny. A jak to było coś poważnego i będzie mu się obrywać cały weekend? Myśl, kolego, myśl. - Wybacz, jestem po prostu podekscytowany naszym wyjazdem - odparł łagodnie, mając nadzieje, ze ta wymówka zadziała, niezależnie od tego o co chodziło. Brzmiało wystarczająco uniwersalnie.
Gdy powiedziała gdzie ma jechać, odetchnął z ulgą i ruszył. Po drodze na autostradę dorwał się do radia i włączył je, ciekawy na jakiej stacji będzie ustawione. Z głośników popłynął utwór o tytule Stay, w wykonaniu The Kid LAROI i Justina Biebera. Skyler tylko zerknął krótko na brunetkę, po czym uśmiechnął się lekko, szczególnie, że włączenie radia zbiegło się z jej czułym gestem. Lubił jej dotyk i nawet nabrał ochoty, żeby się zatrzymać i rozpocząć ich namiętny weekend przy autostradzie w aucie. Jak szaleć to na całego.
Wtedy padło pytanie o jego dzień. - Dziś miałem wolne w pracy, chociaż i tak musiałem się na godzinkę pojawić, bo mieliśmy nagły przypadek. Nie było to jednak nic męczącego. Oprócz tego odwiedziłem pływalnie, zrobiłem małe zakupy i sprawdziłem twoje konta w mediach społecznościowych - odpowiedział, na koniec starając się ukryć rozbawiony uśmiech. Ostatnie rzecz jasna było żartem, bo tak naprawdę nie szukał nigdy jej konta na Facebooku czy Instagramie. Chyba uważał, że gdyby chciała mu je pokazać to by to sama zrobiła, albo wysłała mu zaproszenie. Nie był typem, który się narzuca, ale to chyba zdążyła zauważyć. - A jak tam u Ciebie?
Potem zaczęła go naprowadzać. Zmarszczył brwi, gdy powiedziała “w lewo”, bo w zasadzie nie było takiej możliwości. W prawo za to jak najbardziej, więc zjechał na prawo i wjechał w zjazd.
Zwolnił odrobinę, gdy okazało się, ze jednak nie tutaj miał zjechać i spojrzał na nią z lekkim uśmiechem.
- Skarbie, ustaw nawigacje tutaj, żebym ją widział i pozwól jej od nowa wczytać drogę - powiedział, chcąc czy nie chcąc, jadąc przed siebie. Narazie nie miał jak zawrócić. Być może będą musieli pojechać inna droga, a od tego typu drogowych obliczeń maja przecież urządzenie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uśmiechnęła się, kiedy tak szybko przeprosił, bo była a b s o l u t n i e pewna, że nie ma pojęcia za co przeprasza. Przecież tego błędu wciąż nie naprawił, choć w samochodzie TEŻ mógł to zrobić. Nie mówiła jednak tego zła - było to raczej lekkim drażnieniem i zdecydowanie ogromnym koloryzowaniem, bo przecież robiła to już nie raz i wcale się nie złościła. Może chodziło też o to, że był to dziś drugi mężczyzna, który zgrabnie ominął przywitanie się z nią? Oh well. Dawno nie czuła takiej radości, a jednocześnie spokoju. Była… szczęśliwa? Boże, była. Była w tym momencie cholernie szczęśliwa i nie chciała by cokolwiek wpłynęło na ten weekend. Ich. Tylko ich. On i ona. Ma go dla siebie. Egoistka.
Słowa piosenki skomentowała szerokim uśmiechem i nawet nabrała ochoty by mu powiedzieć, że naprawdę tak czuje. Że potrzebuje by przy niej został i że jest przerażona tym, że być może tego nie zrobi. Mieli jednak na to cały weekend, więc na razie musiała mu wystarczyć jej dłoń na jego skórze, którą tak uwielbiała.
- I co ciekawego znalazłeś? – pociągnęła, bo nie wiedziała, że to był jedynie żart, szczególnie, że sama z początku wklepała jego imię we wszelkie media społecznościowe. Była pewna, że jemu wyświetlić by się mogło kilka zdjęć okraszonym jej nazwiskiem, może kilka dużych reportaży z dawnych czasów i nic więcej. – Nie jestem zbyt aktywna w mediach – dodała po chwili. Może dlatego, że zwykła w nich pracować? Z fejsbuka nie korzystała lata, a na prywatne konto na instagramie wrzucała coś sporadycznie. – Nie wiedziałam, że pływasz – dodała, zabierając dłoń. Nie miała pojęcia, ale zupełnie nie przejęła się tą informacją. Nie jeden basen w Seattle, jakie więc było prawdopodobieństwo? – Nienawidzę basenów ani wody, nie umiem pływać – przyznała, jakby była to największa tajemnica na świecie, a wzrok skupiła na telefonie, marszcząc brwi. Droga już była spokojniejsza, mniej ruchliwa, więc to chyba jednak dobrze? Otworzyła usta, by dać kolejne wytyczne co do trasy, ale zaraz je zamknęła. Skarbie. Boże, mogłaby mieć tak na imię. Czuła się jak idiotka, jak nastolatka, która miała zaraz wziąć swoją pierwszą miłość za rękę i uciec w nieznane. Może właśnie to robili? Skarbie. – Nie – odchrząknęła. - Nie możesz widzieć – zresztą, pewnie już wiedział. Może nie wjeżdżali do Mt Rainier, ale zdecydowanie pozostawali na obrzeżach. Nie daleko, nie blisko, idealnie. – Tu, tu… tam, jezu, musisz zawrócić i tam, w prawo. Chyba nie działa, Skyler, no dobrze, masz – odświeżyła, wklepała raz jeszcze adres i faktycznie ustawiła przed jego oczami. Lepiej żeby to ona była kiepska, a nie zasięg. Zostało zaledwie kilka mil, więc dadzą radę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Skyler chyba czuł, że Kaylee nie gniewa się tak na poważnie, bo chyba już trochę ja w końcu znał i zdawał sobie sprawę, że gdyby faktycznie była wściekła, to wyglądało to trochę inaczej. Dlatego zachowywał spokój i nie przejmował się. Tego typu foszek był pewnie przez jakiś drobiazg, który mógł nadrobić. Łatwiej byłoby wiedzieć co to za drobiazg, ale może poradzi sobie i bez tej cennej wiedzy.
Uśmiechnął się lekko na jej pytanie. Oczywiście nie znalazł nic, skoro specjalnie nie szukał. Pomyślał jednak, że mały żart nie zaszkodzi.
- Oh, wiele rzeczy. Na przykład, że wcześniej pracowałaś w klubie gogo, a twoim pseudonimem było imię Kiki i że w wieku dziewiętnastu lat zarobiłaś na swoją pierwszą operacje plastyczna… Nie martw się, internet kłamie - wyjaśnił, nie mogąc jednak powstrzymać rozbawionego uśmiechu, szczególnie widząc jej minę. Położył dłoń na swojej klatce piersiowej i zacisnął ja, jakby sugerował, że chodziło o powiększenie biustu. Miał nadzieję, że jego poczucie humoru nie wkurza jej aż tak bardzo.
Zerknął na nią w bok, gdy wspomniała, że nie lubi wody i nie umie pływać. - Serio? - spytał, po czym pospiesznie spojrzał na drogę, bo to chyba w tym momencie priorytet. - Ja za to kocham wodę, ale to pewnie już zauważyłaś - dodał, po czym lekko się uśmiechnął. - Może zdołam kiedyś sprawić, że zmienisz zdanie.
Wzruszył ramionami, po czym odrobinę nerwowo starał się jechać po jej wskazówkach. Chyba nie wychodziło to najlepiej, ale na szczęście Kaylee również to przyznała. Z uczuciem ulgi zerknął na nawigacje, mając nadzieje, ze tym razem uda im się dojechać na miejsce bez pomyłek. Niespodzianka, niespodzianką, ale bardzo cenił sobie życie i to nie tylko swoje, bo tej upartej, charakternej brunetki obok niego też.
Kawa kręciła się chwile na tylnym siedzeniu, po czym wsadził pysk między przednie fotele i zerknęła to na Kaylee, to na Skylera. Chyba zaczynało jej się nudzić.
Mężczyzna zjechał z głównej drogi i wyglądało na to, że są już niedaleko. Miał podejrzenia, że oddalą się znacznie od Seattle, ale jak widać odrobinę się mylił. W zasadzie może to i lepiej? Wyjechali chociaż z miasta, żeby odpocząć, a w razie jakiegoś problemu, powrót nie zajmie im dużo czasu. W końcu zawsze mogą zadzwonić ze szpitala, gdyby coś pilnego się wydarzyło. Nie mówiąc już o tym, że oni sami mogli mieć jakiś wypadek. Lepiej jednak, żeby wszystko poszło gładko i przyjemnie. Może jednak zostawi trudne tematy na inny dzień? Tylko czy trzyma tak, zupełnie nic nie mówiąc?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#200 speszjal for skajko

Z rozbawieniem przyglądała się temu bajkopisarzowi, kiedy zgłębiał jej tajniki Internetu i jej życia, a jej brwi, mimo wszystko, wędrowały w górę. Pokręciła głową na sam koniec, widząc jak uskutecznia gest na swojej klatce piersiowej, próbując nie parsknąć przy tym śmiechem. Uwielbiała, kiedy był w tym swoim głupkowatym humorze i bawił ją, jak mało kto. Przestawała myśleć o świecie, który zostawiła kilkanaście mil temu, nie wiedząc właściwie, czy to dobrze, czy też nie.
- Mhm. Musiałbyś zobaczyć mój popisowy numer – uniosła sugestywnie brew w górę. – Kiki potrafiła… yhmmmm, oj potrafiła – kiwnęła głową, a zaś wywróciła oczami. – Będziesz musiał się bardzo napracować, wiesz? Po pierwsze, żeby odpokutować dzisiejszy dzień, a po drugie, żeby przez weekend mieć w ogóle do tego dostęp – dodała niewinnie, wykonując podobny gest do tego, który wykonał on – przeniosła dłoń na swoją klatkę piersiową, ściskając lekko pierś. No co za pacan.
Wody bała się od kiedy pamiętała. Dlaczego? Tego nie była pewna, ale zamoczenie kolan w oceanie to był zdecydowanie jej limit. Obiecała sobie kiedyś, że jej syn nie będzie podzielał podobnego strachu i od kiedy mógł, wysyłała go na lekcje pływania. Co, jeśli coś się stanie, a ona nie będzie w stanie mu pomóc? Może Skajo będzie w pobliżu, oferując obcemu czterolatkowi podwózkę do domu? Kto wie.
Bawiło ją, jak zaczynał się irytować, kiedy nie potrafiła mu odpowiednio wyjaśnić gdzie jechać. Lubiła obserwować jego reakcje, lubiła się go uczyć, patrzeć jak w skupieniu stara się ogarnąć zarówno nawigację, jak i rozmowę z nią i mało ciekawą drogę. Boże, jaki on był przystojny; mogłaby patrzeć na tę twarz godzinami. Niestety, wystarczyło jeszcze tylko kilkanaście minut, by w końcu na jej usta wkroczył szeroki uśmiech uwydatniający dołeczki w policzkach, kiedy zobaczyła to miejsce. Nic się nie zmieniło. A przynajmniej miała taką nadzieję, bo zdecydowanie lepiej będzie wyglądać to w świetle dziennym, rano. Choć trzeba przyznać, że księżyc i lampy dodawały temu1 i temu2 wszystkiemu uroku. – Teraz… – odezwała się, nim wyjdą z samochodu i pozwolą Kawie załatwić swoje potrzeby. – …może zgasisz, prooooszę, w końcu ten silnik i przyzwoicie się przywitasz? – naprawią jeden błąd i później już pójdzie z górki. Zero problemów. Zero. Naiwna.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Z jakiegoś powodu ucieszył się, że podjęła ten żartobliwy temat. Uśmiechnął się, dosyć sugestywnie i powiedział:
Mam nadzieję, że poznam w ten weekend Kiki od A do co najmniej dużego D.
Póki co bawił się świetnie, szczególnie gdy Kaylee pokazała mu co go czeka. Bo ściskanie jej piersi to przecież jego zadanie. Tak przynajmniej ostatnio uważał. Swoją drogą zastanawiał się od jakiegoś czasu, kim oni się dla siebie stali, a przede wszystkim próbował ustalić, kim ona stała się dla niego. W końcu to było chyba dużo prostsze, niż domyślanie się, co ona myśli o ich relacji. Im dłużej się jednak zastanawiał, tym zdawał sobie sprawę, że uporządkowanie swoich własnych uczuć, to wcale nie taka prosta sprawa. Tym bardziej, że jego wcześniejsze relacje z kobietami były albo toksyczne albo przelotne. Tym razem było inaczej. Nie raz przyłapywał się na przeżywaniu odczuć, z którymi raczej nie miał do czynienia. Bujał w obłokach, śnił, tęsknił, bał się, ekscytował, troszczył, a wszystko wokół jednej osoby - Kaylee.
Gdy w końcu dojechali na miejsce, w głowie miał tylko myśli, jak miło spędzą wieczór. Po okolicy rozejrzał się tylko pobieżnie. Było już ciemno, więc tak naprawdę nie mógł się dokładnie wszystkiemu przyjrzeć. Zauważył za to urocze domki, a przynajmniej takie się wydawały. Już zaczął planować co zrobią po kolei i że na pewno trzeba zatroszczyć się o to, by było ciepło. Wyrwany z przemyśleń, spojrzał na Kay odrobinę zbyt uważnie i przez chwilę analizował jej słowa. Więc to o to chodziło! No tak, on głupi! Całe szczęście, że naprowadziła go na dobry tor, inaczej nigdy by się chyba nie domyślił. Posłusznie wyłączył silnik, uprzednio oczywiście zabezpieczając auto, by im nagle się z tej niewielkiej górki nie stoczyło, po czym nachylił się do kobiety z uśmiechem i złożył na jej ustach lekki pocałunek.
Chyba jednak za mało przyzwoicie — mruknął, po czym zasmakował jej miękkich usta po raz drugi, tym razem dając im na to trochę więcej czasu. Kawa się chyba zniecierpliwiła, bo zaszczekała i wskoczyła na miejsce kierowcy, tuż za plecy Skylera.
Ciąg dalszy nastąpi, nie zapomnij na czym skończyliśmy — dodał cicho, po czym otworzył drzwi, by wypuścić suczkę i sam wysiąść z wozu. W pierwszym odruchu chciał ruszyć do bagażnik, aby wyciągnąć ich rzeczy, ale w ostatniej chwili zrezygnował z tego i najpierw poszedł otworzyć Kay drzwi. Tak chyba robią gentlemani, prawda?
Znasz już to miejsce? — zapytał, gdy brunetka wysiadała. Miał wrażenie, że nieco się ożywiła, gdy dojechali. Mógł się mylić, w końcu sam też był podekscytowany, mimo że odwiedzał to miejsce po raz pierwszy. Dopiero wtedy ruszył po ich torby. Jego bagaż składał się głównie z jedzenia i wina. Taki z niego smakosz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Nie zobaczysz nawet -A Kiki. Jesteś okropny – pokręciła głową z rozbawieniem. Mogła mówić jedno, bo ciągnęła jedynie temat, ale nie oznaczało to, że nie myślała drugiego. Przecież zrobiłaby cokolwiek by tylko chciał. Nawet pokazałaby X i Y i Z, nie wiedział tego jeszcze? Może jedynie zamieniłaby Kiki na siebie, ale może akurat to by mu nie przeszkadzało. Nigdy nie zastanawiała się tak wnikliwie nad ich relacją ani w żaden sposób nie próbowała jej nazwać. Od początku brała to, co jej dawał i szczerze powiedziawszy, nie sądziła, że zabrnie to tak daleko. Gdyby tylko wiedziała, że będą spotykać się już tak długo, że dzień po dniu i godzina po godzinie będzie się od tego palanta uzależniać coraz bardziej, że z ekscytacją i tęsknotą będzie czekać na niego, na jego dotyk i uśmiech, może od początku byłaby szczera? Tylko… czy całowałby teraz jej usta w samochodzie na totalnym odludziu? Może nie tylko Kawa siedziałaby na tylnym siedzeniu, a oni nazywaliby siebie KIMŚ? A może odwrotnie – zakończyliby to, nim cokolwiek zaczęli, a teraz byliby NIKIM? Może ten weekend im w czymkolwiek pomoże?
- Hej – przywitała się również, kiedy się odsunął, a oczami wyobraźni już widziała siebie przekładającą przez niego nogę, siadającą na nim, na tym ciasnym fotelu. Kawa, niestety, wyrwała ją z zamyślenia, więc jedynie jęknęła, kiedy wygramolili się w końcu z samochodu, a ona narzuciła na siebie sweter, bo było c h o l e r n i e zimno.
- Naaah – pokręciła głową, kiedy ogarniał torby. Ona wzięła tylko aparat, no bo priorytety, tak? – Jakiś czas temu robiłam tu zdjęcia na jednym evencie i w zamian za znalezienie czasu w jeszcze kolejny weekend, organizator obiecał, że mogę przyjechać tu kiedykolwiek. Nigdy jeszcze nie skorzystałam, ale w dzień jest tu pięknieeeee, zobaczysz – ona była zakochana, no i była woda, na pewno i jemu się spodoba. – Chodź, musimy rano wstać na wschód słońca. Wstaniemy? Ty musisz wstać wcześniej, żeby przygotować śniadanie – tylko go prowokowała, bo okej, obiecała, że będą robić to na co on będzie miał ochotę, ale może już zapomniał? – No chooodź, bo zapomnę na czym skończyliśmy i będziesz musiał mi przypominać – wzruszyła bezradnie ramionami, a zaś poradziwszy sobie z drzwiami, rozejrzała się po wnętrzu – ładnie, przytulnie, zimno. Uśmiechnęła się sama do siebie i opatuliła ramionami, kroki kierując do segmentu kuchennego, bo chyba najlepiej zacząć od poszukiwania lampek wina? Czy mogło być jeszcze bardziej fantastycznie?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To czy spotka dzisiaj Kiki, które przecież była zarówno Kaylee, tylko może nieco dikszą, zostało sprawą jednak nie rozstrzygniętą, bo on wcale nie uważał, że zapadło ostatnie słowo. W końcu być może uda mu się sprawić, że Kiki jednak się pojawi i razem z Kaylee uda im się stworzyć całkiem miły trójkąt. Wszystko jest w końcu możliwe, a czasami nawet wręcz nieprawdopodobne zdarzenia potrzebują tylko cierpliwości, czasu i dużej ilości dobrego wina.
Ah, no prosze. Czyli masz po prostu znajomości w ciekawych miejscach na świecie? — odparł na jej wyjaśnienie odnośnie miejsca, w którym się znajdowali. Tak, właśnie przyznał, że miejsce było ciekawe. Może nie mógł się dokładnie rozejrzeć, przez panującą ciemność, ale nawet w mroku było widać, że miejsce ma coś w sobie. Nawet trochę było mu szkoda, że przyjechali jedynie na weekend, a nie na przykład na tydzień. Wziął torby i ruszył w stronę domku.
Wschód słońca? Przygotowywanie śniadania? Jesteś pewna, że to weekend wypoczynkowy, a nie obóz pracy? — zapytał pół żartem, pół serio. — Nie możemy poleżeć do południa i zamówić obsługę, która poda nam śniadanie do łóżka? — mruknął, tym razem tylko żartem. Zastanawiał się też czy Kaylee pomyślała o środku na komary i ogólnie insekty. Tutaj chyba musiało być ich sporo, zważając na okolicę. Lasy, krzaki i woda. Było co prawda już dosyć chłodno, ale Sky miał wrażenie, że te skubane krwiopijce są coraz odporniejsze na niskie temperatury.
Wszedł do środka za kobietą, a zaraz przy nogach przebiegła mu suczka i zaczęła biegać po wnętrzu, wszystko obwąchując. — Całkiem przytulnie, tylko zimno. Zaraz rozpalę w kominku — postanowił, torby zostawiając w niewielkiej sypialni z pojedynczym, dużym łóżkiem. no oprócz jednej, największej, w której były produkty spożywcze i butelki z winem - tę zaniósł do wnęki kuchennej. Całkiem spory salon wydawał się nieco nudnawy, ale jak tylko pojawi się ogień w kominku, to na pewno zrobi się nie tylko cieplej, ale i miłej dla oka. Poszukał więc drewna, po czym wziął się do roboty. — Wziąłem trochę wina i przekąsek — powiedział głośniej, starając się zmusić drewno do zajęcia się ogniem. Był bardzo skromny, bo w dużej torbie znajdowało się naprawdę sporo wina, nie mówiąc o przeróżnym jedzeniu, które pewnie starczyłoby im na dobre dwa weekendy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czy Kiki się pojawi, czy nie, nie zmieniało to faktu, że Kaylee chciała… hmmm, po prostu się mu podobać? Kupując niedawno nowy komplet seksownej bielizny czuła niesamowite podekscytowanie. Nie wiedziała jedynie, czy nadal potrafi... Zazwyczaj wszystko wychodziło im bardzo spontanicznie i nie było na to czasu, a teraz… teraz miała wrażenie, że ten wyjazd pozwoli im naprawdę na wiele. Wzruszyła ramionami na jego pytanie, bo poniekąd miał rację – najpewniej mogła im znaleźć ciekawe miejsce do pobytu nie tylko w okolicy Seattle i kto wie, może kiedyś przyjdzie im z tego jeszcze skorzystać?
- Nie musimy – zaśmiała się, kiedy zaczął narzekać. Chciała zrobić kilka zdjęć o wschodzie, ale była to rzecz bardzo drugorzędna. – Cokolwiek będziesz chciał, obiecałam – przyznała raz jeszcze. – Możemy w ogóle nie wychodzić z łóżka, spać do południa, wylegiwać się w wannie, aż będziemy wyglądać jak osiemdziesięciolatkowie, grać w bierki i jeść zupki chińskie. Leniu – dodała z uśmiechem, ale już ciszej, wiedząc, że i tak to słyszy. No gdzie, głupkowi się zachciało obsługi w samym środku niczego.
Dość szybko ogarnęła rzeczy w kuchni, nawet nalewając Kawie nieco wody, a jemu przeszkodziła tylko na moment, podchodząc by otworzył butelkę wina, bo tym korkociągiem akurat nie potrafiła, ale jezu, miała obok siebie kogoś, kto mógł jej pomóc w tak prostych, codziennych czynnościach. Nawet, jeśli miało to być jedynie na weekend. – Trochę? – uśmiechnęła się pod nosem, bo swoje zapasy wszystkiego też miała. – Nie upijesz mnie tak, jak za pierwszym razem – odwróciła się w końcu w jego stronę z lampkami w dłoniach. Przystanęła na moment, przyglądając się, jak pochylony władca ognia próbował ogrzać ich schronienie. Nie mogła się doczekać tak prowizorycznych rzeczy – jak to jest zasnąć i obudzić się przy nim? Chrapał, nie chrapał? Wylegiwał się do południa, czy raczej był rannym ptaszkiem? Nie potrzebowała wiele do szczęścia - właśnie teraz, wiedząc, że nigdzie nie muszą się spieszyć, że są sami, czuła… że wszystko jest po prostu okej. Widząc, że w kominku zatańczyły pierwsze płomienie, podeszła, stawiając wpierw jego kieliszek obok na miękkim dywanie, a dłonią przeczesując jego włosy, po to by zaraz się pochylić i musnąć ustami jego skroń. – Pokażę ci najlepszą część – uśmiechnęła się, wyciągając dłoń, by ją złapał i za nią poszedł. Kroki skierowała do sypialni, ale nic bardziej mylnego, bo Kiki zdecydowanie tam jeszcze nie było. Położyła się na plecach, na świeżej pościeli i zachęcając by zrobił to samo, uniosła wzrok w górę – przeszklona część dachu idealnie nad nimi. Byli z dala od świateł i blokowisk, widok więc naprawdę był zachwycający. Może on widywał to częściej z racji miejsca zamieszkania, ale nie to się teraz liczyło, okej?
- Sky? – odezwała się cicho, przekręcając głowę w jego stronę i w końcu przerywając ciszę, która była niweczona jedynie przez ich oddechy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Z życiem łóżkowym jest chyba trochę jak z jazdą na rowerze. Niby można wyjść z wprawy, niby jest mały stres przed powrotem do formy, ale jak już wsiada się na rower, to wszystko jakoś się układa. Skyler co prawda nie pokusił się o zakup nowej bielizny, bo pewnie i tak byłaby podobna do starej, ale za to zadbał o wygląd swojego ciała i nawet pozbył się owłosienia z uszu i nosa, a to całkiem spore poświęcenie.
Usłyszał o tym leniu, ale tylko się uśmiechnął. Nie był rannym ptaszkiem, chociaż praca zmuszała go do wczesnego wstawania, dlatego kiedy tylko mógł, starał sobie to odbić i wylegiwać się nawet do południa. Nie zawsze chciało mu się przygotowywać samemu posiłki, ale jednak nie było to na tyle dramatyczne, żeby jadł zupki chińskie. Ten wynalazek wolał jednak omijać szerokim łukiem. — Jest tutaj wanna? — zapytał tylko z nadzieją, bo nie przeczył, że chętnie by w takowej z Kaylee poleżał. Nawet zmarszczki mu niestraszne. Gdy napomknęła o upijania, uniósł dłonie w geście poddania się. — Nie będę robił niczego, czego nie będziesz chciała — przyznał, a jego mina sugerowała, że prawdopodobnie Kay sama będzie chciała napić się porządnie wina, chociaż on również miał na to ochotę. Zobaczymy kto pierwszy skończy pijany. Być może któreś ma mocniejszą głowę? A może obydwoje są podobnymi zawodnikami?
W końcu udało mu się rozpalić ogień i wyglądało na to, że drewno porządnie się zajęło i nie zgaśnie, o ile nie zapomną o dokładaniu. Odchylił głowę, czując palce Kay we włosach. Lubił gdy tak robiła, więc ochoczo jej na to pozwolił. Sięgnął po kieliszek, aby napić się łyka wina. Bardzo dobre, musiał przyznać. Spojrzał na nią, gdy zaproponowała, że pokaże mu coś najlepszego. Odstawił więc kieliszek na podłogę, po czym podniósł się i z ciekawością powędrował za nią. Widział, że zmierzają do sypialni. Jasne, że miał na to ochotę, ale nie spodziewał się, że pierwszy raz w tym domku wydarzy się tak szybko. Zmarszczył czoło, bo może chodziło jednak o coś innego. — Dobra — powiedział, kładąc się obok kobiety na plecach. Pościel była świeża, miękka i przyjemnie pachniała. Przez chwilę nawet miał ochotę zamknąć oczy i się zdrzemnąć. Uwielbiał spać w świeżo wypranej pościeli, tuż po pościeleniu łóżka. Spojrzał w górę i przez chwilę wpatrywał się w niebo, które można było zobaczyć przez szybę. Przyznał, że to świetny pomysł, bo widok był wspaniały. Może zafunduje sobie coś takiego u siebie w sypialni? Na pewno spodobałoby się Kaylee.
Tak? — zapytał, chociaż nie oderwał wzroku od gwiazd. Niebo było granatowe, czyste, usiane świecącymi srebrnymi punktami.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Mam nadzieję, nie wiem – sama uskuteczniłaby wylegiwanie się w wannie, więc bezmyślnie rzucając różnymi propozycjami narobiła samej sobie chęci. Wiedziała, że była dobrym zawodnikiem jeśli szło o wino, dlatego niewinnie wzruszyła jedynie ramionami, bo na to raczej nic nie mogła poradzić.
Kominek powoli się rozpalał, w domku robiło się coraz cieplej, wino w lampkach chlupało, a oni leżeli pod gwiazdami. Mogła sobie to wyobrazić lepiej? Przez chwilę przyglądała się jego profilowi. – Dziękuję – odchrząknęła w końcu. – Że zgodziłeś się ze mną przyjechać – pomimo tego, jaka nieznośna wtedy dla niego była. Chwilowo zostawiła to co w Seattle, nie myśląc nawet o tym, by zadzwonić i sprawdzić jak radzi sobie jej syn. Była okropna. Będąc z tym człowiekiem, szczególnie teraz, kiedy wbiła sobie do głowy, że ten weekend jest tylko dla nich, była w stanie przestać myśleć o czymś, o czym nieustannie myślała przez ostatnie cztery lata. Może uda im się o tym porozmawiać? Może zdobędzie się na odwagę? Mają przecież cały weekend, mimo że pewnie niedługo wybije już kolejny dzień na zegarach. Ponownie spojrzała w przeszklony sufit, zmieniając chwilowo temat. – Wiesz, że niebo nocą, to pierwsze moje zdjęcie, które pojawiło się w jakiejkolwiek gazecie? Zrobione totalnie przypadkiem na jakimś campingu w czasach liceum – być może chciała sprzedać mu kilka nowych ciekawostek ze swojego życia, a być może pieprzyła cokolwiek, byleby tylko nie dokończyć pierwszej myśli. Skarciła się zaraz za to w myślach, bo przecież była, kurde, dojrzałą kobietą, czemu nie potrafiła mu powiedzieć tego, o czym akurat myślała? – Za to, że zakręciłeś się obok wtedy w bibliotece też – kontynuowała więc pierwszą myśl. – Jeśli ja zobaczyłabym cię pierwsza, najpewniej spaliłabym się ze wstydu i schowała gdziekolwiek, czekając aż sobie pójdziesz i znikniesz z pola widzenia – tak by było. Nie wyobrażała sobie wtedy podejść do mężczyzny, co do którego była tak bardzo „odważna” kilkanaście dni wcześniej i który jako jeden z nielicznych poznał jej inne oblicze. – Wtedy to wszystko… wtedy… pewnie nie wiedziałabym jak to jest, leżeć tutaj z tobą – dodała na sam koniec. Nie lubiła mówić o tym co czuje i jak sama się czuje, ale musiała przyznać, że nie było to takie straszne i z dnia na dzień było coraz łatwiejsze, dlatego przekręciła się na bok, w jego stronę. – No pooowiedz, że ci się tu podoba - szturchnęła go lekko w ramię. - Pomimo tego całego... kryzysu wieku średniego - dodała, bo przeciez nie mogła sobie odpuścić jego przesadzonego, żartobliwego narzekania.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Patrzył na niebo usiane gwiazdami, zastanawiając się, czy tak samo wyglądałoby teraz w Seattle. Czy patrząc na nie ze swojego tarasu, widziałby to wszystko, co teraz sprawiało, że czuł się tak dobrze? Czy w ogóle zauważyłby, że niebo ma tak głęboki kolor, a gwiazdy lśnią tak mocno? Czy w ogóle spojrzałby w górę tak uważnie, jak patrzył teraz? Być może gdyby nie Kaylee, nawet nie zauważyłby tego, co widział teraz i nie poczuł, tego co akurat czuł. Co za strata. Ciekawe ile takich widoków przegapił przez ostatnie lata. Pewnie nie policzyłby na palcach.
Przekręcił głowę i spojrzał na nią. Wyglądała pięknie na tle białej pościeli. Przez chwilę skojarzyła mu się z królewną śnieżką, być może przez kolor włosów. Pamiętał scenę, w której krasnoludki niosły królewną w przeszklonej trumnie. Chyba też leżała na białej pościeli. Całe szczęście, że to nie ta bajka, a Kaylee żyje i jest cała i zdrowa.
Patrzył na nią, gdy mówiła, słuchając każdego słowa z uwagą. W międzyczasie sięgnął po jej dłoń, przyciągnął bliżej i delikatnie pocałował. — W takim razie ja dziękuję, że nie zobaczyłaś mnie pierwsza i za to, że jak już zobaczyłaś, to mimo wszystko nie uciekłaś — odparł z uśmiechem. Miło było słyszeć, że Kay czuła podobnie do niego. W końcu chwilę temu sam zastanawiał się, co robiłby, gdyby nie był tutaj i że cokolwiek by to było, na pewno nie byłoby przyjemniejsze. — Też się cieszę, że jestem tutaj z Tobą.
Ucałował jej dłoń po raz drugi, a gdy kobieta przekręciła się przodem do niego, zrobił to samo. — Oczywiście, że mi się podoba… zaczął, a gdy wspomniała o kryzysie wieku średniego zaśmiał się głośno i pokręcił głową. — Kryzys? Ani trochę. Jestem niczym młody Bóg — odparł, przygarniając brunetkę bliżej siebie i kradnąc jej całusa. Chyba na tym skończyli w samochodzie.
Kawa obserwowała ich chwilę, stojąc w progu, ale chyba się znudziła i czmychnęła do kuchni, zapewne sprawdzić, czy w torbach nie zostało coś smakowitego do pożarcia.
Pamiętasz ten dzień, w którym straciłem pacjentkę? — spytał, opierając głowę na dużej poduszce i robiąc zamyśloną minę. — Próbowałem wtedy wyobrazić sobie swoje spokojne, bezpieczne miejsce. To akurat poradził mi szpitalny terapeuta tuż po tym zdarzeniu — mruknął wyjaśniająco, uśmiechając się przy tym krótko i przewracając oczami. Zaraz jednak spoważniał i kontynuował:
Wiesz co, nie mogłem znaleźć w pamięci takiego miejsca. Wszystko było nie dość spokojne lub nie dość bezpieczne. Gdybym jednak wtedy znał już to miejsce, na pewno moje myśli skupiłby się właśnie na nim i jestem pewny, że od razu poczułbym się lepiej.
Z jakiegoś powodu to wyznanie było dla niego bardzo ważne. Może chciał zwrócić uwagę Kaylee, że ta relacja i ich ich wzajemny stosunek są dla niego dużo ważniejsze, niż mogłoby się wydawać.

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”