WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Obrazek Zwariował?
Prawdopodobnie tak.
Czy zamierzał się tłumaczyć z obecności tak młodej dziewczyny, u swojego boku?
Zdecydowanie nie.
Gdyby to zależało od niego, w ogóle nie wybierałby się na ślub kuzyna, którego ostatni raz widział, gdy sam był nastolatkiem i z którym nie łączyły go żadne bliskie więzi, ale nalegania ojca nie pozostawiały mu wyboru. Wiedział, jak ważne są dla starszego Guttiereza tego typ imprezy i rodzinne tradycje, a skoro staruszek czuł, że taka podróż nie jest na jego siły, to Marcus nie zamierzał zmuszać go do wyjazdu. Przejął pałeczkę, zgodził się zawitać na cały weekend do rodzinnej Hiszpanii, a jego jedynym problemem było to, że nie miał żadnej osoby do towarzystwa. I to nie tak, że Farrah zagościła w jego głowie, jako pierwsza i jedyna opcja. Początkowo podchodził do tego pomysłu dość ostrożnie, ale gdy dotarło do niego, że żadna z jego kochanek, których numery miał jeszcze w swoich kontaktach, nie była wystarczająco dobra, by wczuć się w tę niecodzienną rolę, postanowił zaryzykować i zaprosić Winfield, z zaskoczeniem przyjmując do wiadomości fakt, że zgodziła się na to bez większych sprzeciwów. Jej koncertu życzeń nie brał na poważnie. Wychodził z założenia, że bez względu na to, jakie warunki mieli zastać na miejscu, nie mieli wyboru i musieli je zaakceptować. Niemniej podczas rozmowy z dalekim krewnym, poruszył kwestię lokum na tych kilka dni, a odpowiedź i uzyskane informacje, w pełni go satysfakcjonowały.
W dniu wyjazdu, zgodnie ze swoją zapowiedzią, skrócił czas ich pracy do zbędnego minimum, by w ciągu kilku krótkich godzin zająć się wykonaniem prostych zdjęć do dokumentów, ich obróbką oraz wywołaniem. Kiedy ostatni klient opuścił zakład, odwiózł Farrah do domu, by miała czas się przygotować, sam zaś również poświęcił kilka godzin na ostatnie przygotowania i upewnienie się, że o niczym nie zapomniał i, że wszystko zabezpieczył, by po powrocie do domu nie zastały go żadne, nieprzyjemne niespodzianki.
Samą podróż mógł zaliczyć do jak najbardziej udanych. Chociaż była cholernie długa i ciągnęła się w nieskończoność, to liczne drzemki pozwoliły przetrwać kilkanaście godzin, podobnie jak rozmowy z Winfield, które finalnie okazały się naprawdę przyjemnych urozmaiceniem czasu. Nie pamiętał, kiedy właściwie ostatni raz postawił nogę na terenie Hiszpanii, ale gdy wylądowali na lotnisku w Alicante, musiał przyznać, że trochę go to cieszyło. Chociaż sam wychowywał się od dziecka w Stanach i to właśnie ten kraj traktował, jako ten bliższy jego sercu, to miejsce, w którym przyszedł na świat i w którym spędzał za dzieciaka wakacje, darzył sentymentem. Dotarcie do hotelu, w którym kuzyn wynajął gościom apartamenty, zajęło im niespełna trzydzieści minut. Wystarczająco, by podczas podróży taksówką mógł sobie przypomnieć, jak wyglądała okolica i w których miejscach warto było spędzić czas i by mógł podzielić się z Farrah kilkoma zabawnymi historiami, które wiązał z tym miejscem.
Mam nadzieję, że ten pokój spełni twoje wygórowane oczekiwania. Nie wierzę temu draniowi na słowo — mruknął, gdy po odebraniu karty do swojego pokoju w hotelowej recepcji, dostali się na odpowiednie piętro i przystanęli pod drzwiami swojego pokoju. Do tej pory Marcus nie zastanawiał się nad tym, czy nie powinni mieć dwóch osobnych. Szybko jednak odgonił tę myśl, wychodząc z założenia, że to nie miało znaczenia po tym, jak spędzili ze sobą noc. Przepuszczając Farrah przodem, z duszą na ramieniu wszedł do pokoju. — O cholera.... — Tylko tyle był w stanie powiedzieć, gdy odkładał bagaże pod jedną ze ścian, a jego oczom ukazał się apartament z prawdziwego zdarzenia. Przestronny salon z wypełnionym po brzegi alkoholem, oraz sypialnia z ogromnym łóżkiem oddzielona od salonu przyciemnianą szybą, podobnie jak łazienka, w której zauważył wannę z hydromasażem. — Ojciec nie wie, co traci — rzucił bardziej do siebie niż do niej i w kilku krokach pokonał odległość dzielącą go od wyjścia na taras, który również robił ogromne wrażenie. Basen był, leżaki również, a do tego widok był nieziemski. Całość zaś dopełniało poczucie prywatności, gdy okazało się, że nie dzielili tego miejsca z nikim z sąsiednich pokoi. — Farrah? To chyba interesowało cię najbardziej — zagaił, ruchem ręki dając jej do zrozumienia, by podeszła i sama oceniła, jak prezentował się to miejsce.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Mętlik, który powstał w jej głowie, utrzymywał się nieustannie od kilku dni, a momentem zapalnym była spędzona w domu Marcusa noc. Noc, której nic nie zapowiadało i zdecydowanie nikt nie byłby w stanie przewidzieć, że mogłaby się potoczyć w sposób daleki od niewinnego i takiego, który pasował do dotychczas tworzonego obrazka studentki i wykładowcy, podwładnej i pracodawcy.
Farrah nie wiedziała, co powinna była myśleć o tych kilku upojnych chwilach. Choć należały one do grona wspomnień niezwykle przyjemnych i budzących apetyt na więcej, to jednak konieczność zachowania pewnych pozorów okazywała się silniejsza niż pragnienia trudnego do skontrolowania ciała. Z jednej strony chciała powtórki i wiedziała, że pokusiłaby się o nią, gdyby tylko mężczyzna wyszedł z jakąkolwiek inicjatywą, z drugiej zaś czuła, że stąpali po naprawdę cienkim lodzie, który mógł załamać się pod powierzchnią branych na barki przewinień. Taka forma ich relacji nie była bowiem czymś, co zostałoby zaakceptowane przez ludzi z ich otoczenia - rodziny, znajomych, osoby, z którymi mieli do czynienia na uczelni. Romans - bo przecież obydwoje zdawali się być zgodni, że nazwanie tego jednorazową przygodą wydawało się abstrakcją i nieudaną próbą oszukiwania zarówno siebie samych, jak i drugiej strony - był prawdopodobnie ostatnim, na co powinni byli sobie pozwolić, a jednak... To naprawdę się działo.
Wystosowana przez Marcusa propozycja była zaskoczeniem, a Winfield nie do końca potrafiła określić jej charakter. Wspólny wyjazd brzmiał jak dobra okazja do oderwania się od problemów czyhających na nich na każdym kroku tutaj, w Seattle, ale czy wraz z przekroczeniem hiszpańskiej granicy nie mieliby się zmierzyć z kolejnymi? Wątpiła, czy rodzina mężczyzny tak po prostu zaakceptowałaby jego pojawienie się na tak ważnej dla bliskich uroczystości w towarzystwie dużo młodszej kobiety. Chociaż Farrah sprawiała wrażenie osoby obojętnej na cudze opinie, to jednak takowe zawsze pojawiały się w odniesieniu do jej postaci z jednej, banalnej przyczyny - rodzina Winfieldów była zbyt znana, zbyt zamożna, zbyt szanowana, by jedna z córek pozwalała sobie na liczne wybryki i daleko idącą niesubordynację. Surowe wychowanie było dla blondynki elementem raczej nieznanym, ale obcowanie ze śmietanką towarzyską od najmłodszych lat wykształciło w niej umiejętność zachowania się w wielu różnych sytuacjach.
Nie wiedziała jedynie, czy ślub kuzyna Marcusa jakkolwiek się na tę listę wpisywał i czy przykrywka, jaką miał być wyjazd z przyjaciółką, mogłaby przetrwać tych kilka dni.
Mimo to była tam - najpierw na lotnisku, potem na pokładzie samolotu, a następnie w taksówce, która miała zawieźć ich do odpowiedniego hotelu. Farrah nie wnikała w kwestie organizacyjne, bo przecież zdążyli poznać się wystarczająco dobrze - chyba - by Marcus zorientował się, że jej wymagania dotyczące pokoju były mocno na wyrost i traktowane raczej z przymrużeniem oka. Dużo większe zainteresowanie okazała zatem snutych przez mężczyznę opowieściom, które wielokrotnie sprowokowały ją do zaniesienia się donośnym śmiechem.
- Naprawdę wziąłeś to wszystko na poważnie? - Uniesiona brew sugerowała zaskoczenie, nad którym Farrah nie miała żadnej kontroli. Lista jej wymagań faktycznie była spora, ale chyba tylko wariat podjąłby się wyzwania, jakim byłaby próba zrealizowania ich wszystkich i to w momencie, w którym powodem ich wizyty w Hiszpanii miał być ślub członka rodziny. Winfield parsknęła śmiechem.
- Może i jestem rozpieszczona, ale mam w sobie resztki przyzwoitości. - Przynajmniej tej związanej ze stawianiem ultimatum względem warunków, w których miała spędzić czas na koszt kogoś z rodziny Marcusa. Będąc gościem, zadowoliłaby się podstawowymi rzeczami, nawet jeżeli mające taką formę dni byłyby trudnym do zgryzienia orzechem - ostatecznie faktycznie była przecież przyzwyczajona do luksusu i wygód.
- Uhm, twój kuzyn ma gest - skwitowała, kiedy i ona rozejrzała się po przestronnym, ogromnym wnętrzu, które dość mocno odbiegało nawet od jej żartobliwych wyobrażeń o apartamencie, o którym rozmawiali w wymienianych przed kilkoma dniami wiadomościach.
Winfield, odsuwając swoje walizki pod jedną ze ścian, by nie blokowały przejścia, ruszyła w zasugerowanym przez Marcusa kierunku, wcześniej nie omieszkując wyjrzeć na zewnątrz przez ogromne, oszklone ściany.
To jednak dopiero widok zastany na tarasie sprawił, że zamarła w bezruchu, wzrokiem śledząc zarówno najbliższą, jak i dalszą okolicę, ale i wszystko to, co znajdowało się na tarasie i było do ich użytku.
- Nieźle. Jeżeli wanna będzie wygodna, to jestem skłonna być miła przez cały wyjazd - zapewniła z wyraźnie słyszalną w głosie kpiną, która miała być przykrywką dla zmieszania, jakie odczuwała, gdy zaczynała analizować, co mógłby pomyśleć o niej kuzyn Marcusa, gdy zorientuje się, że to wszystko było organizowane na jej wyraźne życzenie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Mętlik w głowie był mu obcy. Dopadł go dzień po spędzonej z nią nocy. Zastanawiał się wówczas nad tym, czy postąpili słusznie i czy był sens, by to ciągnąć, czy może jednak wbrew własnym pragnieniom zapomnieć i udawać, że nic się nie stało. Im jednak dłużej o tym myślał, tym bardziej utwierdzał się w tym, że nie byłby w stanie udawać. Czas, który z nią spędził, emocje, jakie w nim wzbudziła i doznania, które wspominał z uśmiechem, sprawiały, że zdrowy rozsądek definitywnie przegrywał z chęcią pociągnięcia tego romansu dłużej. To nie było w stylu Marcusa. On nie pakował się w takie długoterminowe relacje, a mimo to w jej przypadku, był skłonny zrobić wyjątek od reguły, wiedząc, że było warto. Wolał to, niż kolejne przelotne romanse z kobietami, których imion kolejnego dnia nie pamiętał, a które po tygodniu dobijały się z prośbami, o kolejne spotkanie lub domagały randek i szczerych deklaracji odnośnie relacji. Oczekiwały wszystkiego, czego on za wszelką cenę unikał. Farrah zaś wydawała się być zupełnie inna. Nie dała mu najmniejszego powodu do obaw i zachowywała się tak, jakby dla niej również romans był czymś wystarczającym, bez konieczności nadmiernego angażowania się na tle chociażby uczuciowym. Jeśli tak to miało wyglądać, to chciał zaryzykować i pociągnąć to przez dłuższy czas, niż wracać do użerania się z kobietami pokroju jej starszej siostry, której ostatecznie musiał dać stanowczego kosza, by poszła po rozum do głowy.
Jeśli chodziło o jego rodzinę, nie przejmował się tym, co powiedzą oraz tym, co sobie pomyślą, widząc u jego boku, tak młodą dziewczynę. Relacje w tej rodzinie były skomplikowane. On miał to szczęście, że wychował się w stanach i praktycznie od dziecka spał na pieniądzach (do czasu aż nie przetrwonił swoich). Jego rodzina w Hiszpanii żyła zaś własnym życiem i nie wnikała w to, co działo się za oceanem. Wszelkie spotkania ograniczały się do tych rodzinnych zlotów, kiedy nadarzała się ku nim okazja w postaci urodzin, pogrzebów czy tak, jak miało to miejsce obecnie, wesel. Nie uważał jednak, by ktokolwiek zamierzał wnikać w to, czemu wybrał sobie taką kobietę, ani w to, z jakich kręgów pochodziła i kim była jej rodzina. Względem tego wszystkiego, był gotowy zapewnić ją, że nie musiała się niczym przejmować. Szczególnie, że nawet jeśli coś poszłoby nie po jego myśli, był skłonny zainterweniować, by nie wpędzać jej w poczucie zażenowania.
A dlaczego, miałbym nie brać na poważnie? — zapytał, pozwalając na to, by jego brew również powędrowała do góry. Oboje lubili luksusy. Spełniając jej listę życzeń, czerpał z tego korzyści, więc nie widział powodów, dla których miałby tego nie zrobić. W rzeczywistości jednak, wcale nie musiał się o to jakoś bardzo starać. Wystarczyło mu w zupełności to, że rozmawiając z kuzynem, zapytał o miejsca noclegowe, a ten przedstawił mu cały plan na to, jak zostaną ulokowani poszczególni goście i w jakich przyjdzie im mieszkać warunkach przez tych kilka dni. Marcus brał to z przymrużeniem oka i w żartobliwym tonie rzucił prośbą o basen, nie zdając sobie sprawy z tego, że to było jak najbardziej możliwe do zrealizowania życzenie. On jadąc do Hiszpanii naprawdę nastawiał się na hotel z wyższej półki, ale nie aż tak luksusowy, skutkiem czego na jego twarzy odmalowane było autentyczne zaskoczenie. — Błagam cię, nie mówmy o przyzwoitości, bo żadne z nas jej nie ma — mruknął pół żartem, pół serio, wywracając przy tym teatralnie oczami. Nie mieli w sobie przyzwoitości za grosz i doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Jeżeli jednak chciała sobie wmawiać, że było inaczej, nie mógł jej tego zabronić. Nie zmieniało to ale faktu, że on wcale jej zdania nie podzielał i nie miał najmniejszego problemu z tym, by przyznać to na głos.
To fakt. Myślałem, że będzie trochę skromniej. O basenie wspomniałem mu żartem, nie przypuszczając, że w ogóle będzie taka możliwość, ale skoro tak... To chyba możemy się cieszyć, co nie? — odparł, zerkając na dziewczynę kątem oka. On nie miał nic przeciwko takim luksusom i wcale nie czuł się źle z tym, że mieli w nich spędzić nadchodzące dni. Właściwie było mu to nawet na rękę, bo patrząc na to, jak się wszystko prezentowało, śmiał wątpić w to, że mieli kogokolwiek za ścianą, a nawet jeśli, to, że były one wystarczająco grube i dźwiękoszczelne, by mogli się tam czuć swobodnie, czego nie można było powiedzieć o hotelach niższych rangą, gdzie nie ciężko było o to, by usłyszeć choćby rozmowy sąsiadów z innych pokoi.
Nieźle... — powtórzył, trochę niedowierzając w to, że pokusiła się o tak zdawkowy komentarz. — Dziewczyno, mamy idealny widok na całe Costa Blanca, a ty myślisz o tym, jak wygodna będzie wanna, kiedy cały wieczór możemy przesiedzieć w basenie upijając się zawartością barku? — zagaił z rozbawieniem. Momentami nie miał do niej słów i nie nadążał za tokiem kobiecego rozumowania, ale koniec końców i tak nie poświęcał temu faktowi nadmiernej uwagi, bo wiedział, że i tak nie zdoła tego zrozumieć. Jego uwadze nie umknęło za to zmieszanie, które przemknęło przez twarz Farrah. Marszcząc lekko czoło, podszedł do dziewczyny. — Co jest grane? Nie podoba ci się? — zapytał, wzrokiem omiatając okolicę i wracając spojrzeniem do tego jej.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Odpowiedź na zadane przez Marcusa pytanie wydawała się oczywista i mogła dotyczyć wielu wątków. Nie musiał brać jej sugestii i wymagań na poważnie, bo przecież była tylko rozpieszczoną smarkulą (dla większości osób z jego otoczenia, bo sama się przecież za takową nie uważała), bo wiele z tych rzeczy mogła zorganizować sobie na własną rękę i to w każdym zakątku świata, bo przecież nie leciała z nim na ten ślub po to, żeby pławić się w luksusach. Możliwości było naprawdę sporo i Farrah nie do końca rozumiała i przyjmowała do świadomości informację dotyczącą tego, że niemal wszystkie punkty z jej krótkiej listy mogły zostać odhaczone. Nie miała pojęcia, czy dzięki uporowi Marcusa, czy może hojności jego kuzyna. Liczył się skutek, a ten był całkiem zadowalający.
Dlaczego zatem ona wcale nie czuła się dobrze?
- Tak. Chyba tak. Możesz mu podziękować, kiedy tylko go spotkasz - zapewniła, pozwalając sobie na krótki uśmiech. Nie brzmiało to jak coś, do czego była w stu procentach przekonana i doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że tego typu skromność oraz niepewność nie do końca pasowały do jej dotychczasowej postawy. Przebojowe, pewne siebie i odważne dziewczyny nie bywały przecież tak zakłopotane, ale kiełkująca w kobiecej głowie myśl była silniejsza niż radość związana z tym, że znalazła się na krótkich i dość spontanicznych wakacjach w tak cudownym miejscu.
- Nie przesadzałabym z zawartością barku, chyba że na ślubie kuzyna chcesz się pojawić na kacu - mruknęła tonem, który dość mocno przypominał upomnienie.
W rzeczywistości nie zamierzała ingerować w wypite przez niego ilości alkoholu. Sama miała ochotę sięgnąć po coś mocniejszego w celu uciszenia wyrzutów sumienia i tego dziwnego ucisku w okolicach żołądka. Nie mogła przecież aż tak przejmować się tym, co miałaby pomyśleć o niej rodzina Marcusa, zwłaszcza że ten weekendowy pobyt w Hiszpanii miał być prawdopodobnie pierwszą i ostatnią okazją do spotkania. Potem mieli o sobie zapomnieć, ale Farrah zdecydowanie bardziej należała do grona osób lubiących robić raczej dobre niż złe wrażenie.
Nie sądziła, że kwestie, którymi tak bardzo przejmowała się wewnętrznie, były dosadnie odmalowane na jej twarzy i widoczne dla Marcusa.
- Podoba. Bardzo. - Musiał jej uwierzyć na słowo, bo uśmiech, w którym uniosły się kąciki jej warg, był trochę wymuszony i ledwo widoczny. Okolica była przepiękna, lot, choć długi, bardzo komfortowy, a samo towarzystwo Marcusa jawiło się w oczach Farrah jako idealne dopełnienie tego weekendu.
Nie chciała poruszać z nim pewnych spraw, mając wrażenie, że w pierwszej reakcji mógłby ją po prostu wyśmiać. Ponieważ jednak wciąż się jej przyglądał, Winfield wzruszyła ramionami, by zaraz potem objąć się nimi w sposób sugerujący, że było jej na tarasie dość chłodno.
Akurat.
- Naprawdę poprosiłeś kuzyna o to wszystko? - zagaiła po kilku sekundach milczenia, które najchętniej rozciągnęłaby w czasie. Sama nie wiedziała, czy faktycznie chciała poznać odpowiedź, dlatego postanowiła Marcusa uprzedzić: - To naprawdę miłe i bardzo to doceniam, ale co pomyśli sobie o mnie twoja rodzina? Nie dość, że jestem dużo młodsza i moje towarzystwo może zostać odebrane jako obyczajowy skandal, to jeszcze stawiam warunki godne niejednej szlachcianki. Kiepskie pierwsze wrażenie - wyjaśniła, zerkając na Marcusa kątem oka. Trwało to krótko, bo zaraz potem Farrah przeniosła swoje spojrzenie na jakiś oddalony punkt w okolicy, chyba nie chcąc wiedzieć, jak jej obawy byłby w stanie potraktować mężczyzna.
Mógł się z niej śmiać, mógł kpić, mógł się przejąć - czegokolwiek by nie zrobił, ona i tak czuła się wystarczająco nieswojo.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Razem mu podziękujemy — zauważył. W końcu mieli spędzić z jego kuzynem i jego nowo poślubioną żoną cały kolejny dzień i prawdopodobnie większą część nocy. To dawało wystarczająco wiele okazji do tego, by nie tylko pogratulować wejścia na kolejny życiowy etap, ale również by podziękować za tak doskonałą i zapewne kosztowną gościnę. Marcus był za to wdzięczny, bo nie tylko mogli spędzić te trzy dni w doskonałych warunkach, ale również nie musiał się martwić tym, że pokój byłby niezbyt komfortowy dla Winfield, a oboje doskonale wiedzieli, że gdyby to on miał zająć się rezerwacją, to prawdopodobnie przez wzgląd na koszty i jego kiepską sytuację finansową, skończyliby w najtańszym z miejscowych hoteli.
To nie byłoby takie złe. Ostatni raz widziałem go na pogrzebie matki. Wcześniej jakieś dziesięć lat temu przy okazji wakacji, które tu spędziliśmy. Nie jestem nawet pewny, czy będę miał o czym z nimi rozmawiać, więc kac i twoje towarzystwo wygląda jak najlepszy zestaw, jakiego mogę chcieć, żeby to przetrwać — odparł z lekkim rozbawieniem. Podejrzewał, że wesele jak to wesele miało być dobrą zabawą, ale pod kątem towarzystwa miał trochę wątpliwości, a co za tym szło, cieszył się, że nie był tam sam i miał Farrah, na której mógł skupić całą swoją uwagę, żeby nie zanudzić się na śmierć.
To w czym problem? — zapytał wprost. Skoro pokój, a raczej apartament i okolica przypadły jej do gustu, to chciał wiedzieć, co innego ją gryzło. Czy to, że mieli wspólny pokój, czy może coś jeszcze innego. Nie spodziewał się, że w rzeczywistości przejmowała się tym, co pomyśli o niej jej rodzina. Do tej pory nie wydawało mu się, by takie podejście było w jej stylu, ale zrozumiał, że wciąż było wiele rzeczy, których o Farrah nie wiedział. Tym bardziej ten wspólny wyjazd był mu na rękę, bo mógł okazać się doskonałą okazją do tego, by poznać się lepiej - od tej normalnej strony, w której nie musieli patrzeć na siebie przez pryzmat relacji pracodawca-podwładna czy studentka-wykładowca.
A więc o to chodzi — westchnął na jej pytanie i podszedł bliżej barierek, o które wsparł się ramionami, wpatrując w rozciągający przed nimi widok. Chciał jej to wszystko wyjaśnić. Wytłumaczyć zbieżność sytuacji, ale ubiegła go kolejnymi słowami, a on nie zamierzał jej przerywać, aż nie powiedziała ostatniego słowa. Gdy te padło, uśmiechnął się pod nosem i spojrzał na Farrah kątem oka. — Nie prosiłem o to. Nie zadzwoniłem i nie powiedziałem, że masz koncert życzeń, który powinien wziąć pod uwagę — podjął się wyjaśnień, odsuwając od barierek by stanąć przodem do Farrah i mieć dobry widok na jej profil. — Zapytałem tylko, czy ma jakiś plan względem hotelu. Czy coś załatwili, czy goście mają o wszystko zadbać na własną rękę. Zapewnił, że sami się wszystkim zajmą i nie pożałujemy, opowiedział co i jak, a ja w żarcie rzuciłem, ze jak już tak szaleje, to może załatwić pokój z basenem na tarasie. Nie sądziłem, że weźmie to na poważnie. Właściwie byłem pewny, że te zachwyty nad hotelem są trochę wyolbrzymione, ale widocznie nasza rodzina tak już ma, że lubi przetrwaniać pieniądze — dodał zgodnie z prawdą. Nie zamierzał robić Farrah wstydu. Doceniał, że zgodziła się mu towarzyszyć i nie zamierzał posuwać się do tak durnych zagrań, bo zależało mu na jej dobrym samopoczuciu. Od niego bowiem zależało w sporej mierze to, jak minie ten weekend i czy nie pozabijają się nim zdążą wrócić do Seattle.
Nie martw się moją rodziną. Ani tym co pomyślą o tym, jak młoda jesteś, ani tym pokojem, bo nie masz nic wspólnego z tym, że warunki są jakie są. No może nie licząc basenu. Gdyby nie ty, nie wpadłbym na to — podsumował, spoglądając na zbiornik, a potem na dziewczynę, którą objął ramieniem, by nieco podnieść ją na duchu, Nie zamierzał jednak kpić, śmiać się i przejmować. Nie miał ku temu powodów, a jego jedynym celem było zapewnienie Farrah, że nie miała się czym przejmować. — Widzisz tamte budynki z kolorowymi dachami? Tam mieszkali moi rodzice, zanim nie wyjechali do Stanów. Potem przez kilkanaście lat odwiedzałem tam dziadków — wskazał na znajdujące się w oddali, ale wyróżniające na tle innych domy, z którymi miał trochę wspomnień. Poza tym zmiana tematu, zdawała się być w jego odczuciu dobrym pomysłem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uniesiona brew i błąkający się w kącikach warg uśmiech były wyrazem zadowolenia, ale i zaskoczenia, które Marcus mniej lub bardziej świadomie sprowokował tym dość niespodziewanym wyznaniem. Dotychczas nie mówił o swojej rodzinie często, a jeżeli już, to ograniczał się w informacjach do osoby ojca, którego i Farrah miała okazję poznać osobiście. Te dwie osoby były uosobieniem ich rodu, a Winfield nigdy nie zastanawiała się nad tym, jak liczna była ta rodzina i jak wiele różnorakich związków miało w niej miejsce. Ona sama, posiadając dwie siostry, w tym bliźniaczkę, była przekonana, że miała u swojego boku całkiem sporo osób, bo przecież wraz z rodzicami cała ich trójka prezentowała się na wspólnych zdjęciach naprawdę ładnie i licznie. Teraz zrozumiała, że to była zaledwie kropla w morzu, skoro w innych rodzinach - w tym tej Marcusa - panowały tradycje związane ze spotkaniami w naprawdę licznym gronie.
- Jaki jest? Albo - jakim go pamiętasz? - zagaiła, mając na myśli oczywiście utrwalony w męskiej głowie obraz kuzyna. Nie miała pojęcia, czy to pytanie było na miejscu, czy może zakrawało o zbyt prywatne sfery męskiego życia, ale przecież zdążyli się poznać od naprawdę głębokiej strony. I choć sam akt nie brzmiał jak przyzwolenie na wchodzenie z butami w czyjąś osobistą przestrzeń, to jednak Farrah i tak sobie na to pozwoliła, uznając, że gdyby Marcus nie chciał mówić o rodzinie, to nie wspomniałby o koligacjach z kuzynem i innymi osobami, które miały się pojawić na uroczystości.
Kiedy Marcus znalazł się bliżej, Farrah przeniosła swoje spojrzenie na wysokość jego oczu. Czuła, że tak wypadało, nawet jeżeli poruszony w rozmowie temat był dla niej co najmniej niewygodny. Nie zwykła być zawstydzona czy jakkolwiek niepewna swojego położenia, ale nie chciała, by jej obecność u boku Marcusa odbiła się donośnym, niekoniecznie wesołym echem wśród jego krewnych.
- Nie uważam, że to roztrwonienie pieniędzy. To miło, że zadbali o komfort gości - zaprotestowała, rozglądając się dookoła. Sam hotel robił ogromne wrażenie, co w połączeniu z naprawdę urokliwą okolicą tworzyło doskonałą całość. - Tak? Są tacy nowocześni? - odparła z nieco większym, tym razem dużo szczerszym rozbawieniem. Nie wierzyła w jego zapewnienia o aż tak tolerancyjnej rodzinie, ale niewątpliwie doceniała próby podniesienia jej na duchu. To w jakimś stopniu działało, a bliskość Marcusa sprawiła, że Farrah zupełnie się rozluźniła.
- Lubisz tu wracać? - Nie wiedziała, czy pytała o wspomniane budynki, czy może o rodzinny kraj w ogóle, ale była ciekawa odpowiedzi, jego nastawienia, historii, którą mógł się z nią podzielić. - Dlaczego wyjechali? Ze względów finansowych? - Ta odpowiedź nasuwała się sama, ale Farrah nie byłaby zaskoczona, gdyby także rodzice Marcusa postanowili robić wszystkim na przekór i podążać własnymi, niemożliwymi do przewidzenia ścieżkami.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Sześć lat młodszy ode mnie. Ambitny, ale zakręcony i wszędzie go pełno. Wszyscy myśleli, że zostanie jakimś znanym lekarzem albo prawnikiem... Jakie to pospolite — odparł i zaśmiał się pod nosem. — Mateo szybko uświadomił wszystkich, że ma swój plan na życie. Poszedł na zarządzanie, otworzył świetnie prosperującą agencję nieruchomości. Na początku było ciężko, ale wybił się na tyle, że ma na koncie sprzedaż domów kilku hiszpańskim gwiazdom — dodał. Był pod wrażeniem tego, jak w tej rodzinie wszyscy potrafili o siebie zadbać. Każdy chadzał niczym kot własnymi ścieżkami, a mimo to wszystkim coś się w życiu udawało. Jakby tego było mało, nikomu sodówka nie uderzyła do głowy. Każdy pozostał sobą. Zwyczajnym człowiekiem, który po prostu miał więcej pieniędzy na koncie, a przy tym nie zapominał o najważniejszych wartościach, jakimi były rodzina, przyjaciele i miłość.
Wystarczająco nowocześni, żeby zaakceptowali przyszłą żonę Mateo, która jest od niego młodsza o jakieś osiem lat, jeśli się nie mylę. Może siedem — przyznał z lekkim uśmiechem, błąkającym się w kącikach jego ust. Z tego co mówił mu ojciec, jego kuzyn zamierzał poślubić młodszą od siebie dziewczynę, która nie miała za ciekawego życia i obecnie, będąc studentką bez rodziny, ledwo wiązała koniec z końcem. — Początkowo myśleli, że omotała go dla jego pieniędzy, ale podobno okazało się, że świetna z niej dziewczyna. Jutro się o tym przekonamy — dodał jeszcze, by Farrah miała świadomość tego, że każdy mógł zyskać w oczach jego rodziny przy bliższym poznaniu. Ona też mogła zyskać. Nie sądził, by jakkolwiek jej na tym zależało, biorąc pod uwagę to, że najprawdopodobniej miał to być pierwszy i ostatni weekend spędzony z członkami jego rodziny, ale mimo to chciał, by po prostu była sobą. Tą samą wersją, którą była przy nim i którą w niej polubił.
Sam nie wiem. Nie czuję się z tym miejscem bardzo związany — przyznał. — Może gdybym spędził tu większą część życia, inaczej bym do tego podchodził, ale dla mnie domem jest Seattle. A Alicante, to coś jak... Hm... Miejsce, do którego lubię wrócić raz na jakiś czas w ramach krótkiego urlopu, żeby spotkać się z dalszą rodziną i odpocząć, chociaż chwilę od codziennych zobowiązań w Stanach — dodał. Tak to właśnie postrzegał. Alicante było jakąś częścią jego życia, ale nie na tyle istotną, by czuł względem niej sentyment. Tym, co sprowadzało go co kilka lat w te rejony, była tylko i wyłącznie rodzina.
Moi rodzice zawsze chcieli się wyłamać ze standardów. Chcieli osiąść w Ameryce w myśl tego całego american dream. Początkowo przekonywali moich dziadków, że to tylko na czas studiów, a dziadkowie byli negatywnie nastawieni, bo nie rozumieli, czemu chcą mnie ciągać po świecie. W końcu miałem tylko cztery lata. Ulegli, bo moi pradziadkowie od strony ojca, mieszkali w Stanach od kilku lat i zapewnili, że pomogą się im zadomowić, załatwić stały pobyt no i zajmą się mną, kiedy rodzice będą studiować i pracować — wyjaśnił. Start w życiu miał trochę skomplikowany. Był zaledwie czteroletnim dzieckiem, które nagle zostało wyrwane ze znanego sobie środowiska, by przenieść się do Stanów - obcego miejsca, w którym powszechny był nieznany mu język. Koniec końców nie mógł jednak na to narzekać, bo życie w Seattle odpowiadało mu takim, jakim było. Trochę je skomplikował, ale zrobił to na własne życzenie. Rodzicom zaś mógł być tylko wdzięczny za to, że otwierając drogę do wielu możliwości sobie, otwarli ją też dla niego. — Jak ci poszło wybieranie sukienki na wesele? — zapytał, spoglądając na Farrah kątem oka.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Farrah z zainteresowaniem słuchała o kuzynie Marcusa, choć historia Mateo w dużej mierze przypominała te, które były blondynce doskonale już znane. Sama pochodziła bowiem z podobnych kręgów, gdzie tradycje związane z prawniczymi czy medycznymi studiami były przekazywane z pokolenia na pokolenie i jawiły się jako niemożliwy do przeskoczenia mus.
- Więc wcale nie wyszedł na tym źle - skwitowała krótko, wzruszając ramionami. Jej własny ojciec siedział przecież w podobnej branży, co w jakimś stopniu miało mieć wpływ również na karierę młodej Winfield. Przejęcie rodzinnych interesów nie brzmiało jak najciekawsza na świecie fucha, ale związane z tym profity i wypracowana na rynku pozycja dawały złudną nadzieję na to, że mogło być chociaż odrobinę lżej. I to nie tak, że Farrah do tej kwestii podchodziła lekkomyślnie czy nieodpowiedzialnie. Swoje obowiązki traktowała bardzo poważnie, choć nie wykluczało to wielokrotnego dopuszczenia do siebie myśli, że mogłaby zająć się czymś zupełnie innym, może własnym.
- Więc ten ślub to właściwie wielkie spotkanie po latach? - podsumowała treściwie, unosząc brew w geście wyrażającym zaciekawienie. Być może nie powinna była aż tak ingerować w rodzinne koligacje Marcusa, ale jednocześnie nie zamierzała ukrywać, że szczerze interesowało ją to, jak się czuł po powrocie w rodzinne strony, jakie było jego nastawienie i czy w ogóle cieszył się, że miał spędzić kilka najbliższych dni w towarzystwie krewnych.
I jej przy okazji.
Uśmiechnęła się, chociaż nie do końca potrafiła określić powód takiej reakcji. Nie sądziła, że pobyt z Marcusem w Hiszpanii mógłby budzić w niej tak pozytywne uczucia, ale na koniec dnia wcale nie żałowała długiej podróży i poświęcenia wolnego czasu na rzecz rodzinnej imprezy, na której mogłaby stać się główną atrakcją, zważywszy na okoliczności.
- Jest jakieś miejsce, do którego zawsze chciałeś pojechać? - zagaiła niespodziewanie, tym samym porzucając kwestię jego rodziców. Najwidoczniej udało im spełnić się swój amerykański sen, o czym najlepiej świadczyło to, jak rozpoznawalna w świecie fotografii była jego matka i jak ogromnym szacunkiem w uczelnianych kręgach cieszył się ojciec. Nie wiedziała jedynie, czy Marcus jakkolwiek wpisywał się - i czy chciał - w ten obrazek, ale o to wolała nie pytać.
Rozpromieniła się za to na pytanie o sukienkę. Moda była jej konikiem, czego nigdy nie ukrywała i czego wcale się nie wstydziła, dlatego niemal od razu odbiła się od barierki.
- Mam kilka opcji. Przywiozłam ze sobą trzy najlepsze kandydatki. Pomożesz mi wybrać? - rzuciła wesoło, wiedząc, że ta jedna prośba mogłaby znacząco wykraczać poza granice męskiej tolerancji. Który bowiem facet miał ochotę obserwować, jak kobieta zmienia fatałaszki, przegląda się w lustrze i marudzi na elementy, które niekoniecznie słusznie jej nie pasowały? - Napijemy się wina? To pewnie chwilę potrwa, bo wybór jest trudny - uprzedziła go, podchodząc do walizek w celu nie tylko wyjęcia sukienek, ale rozpakowania się w ogóle.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Skinął głową, na potwierdzenie jej słów. Kuzyn wyszedł naprawdę dobrze na tym, jak rozplanował sobie życie, wbrew oczekiwaniom innym. Miał swoje marzenia, miał plany i pomysł na biznes. Wcielił to w życie i obecnie mógł się cieszyć tym, że wszystko się układało. Interes się kręcił, pieniądze wpływały na konto, a do tego był na dobrej drodze do założenia swojej własnej rodziny z kobietą, dla której udało mu się stracić głowę i która z tego, co słyszał Marcus, była dla niego jak najbardziej odpowiednia, bo chociaż byli lekkimi przeciwieństwami, to idealnie się dopełniali. Trochę chyba mu nawet tego zazdrościł. Tej głowy na karku i normalności,
Dokładnie tak. Ogólnie miał tu przyjechać mój ojciec, ale powiedział, że nie czuje się na siłach i padło na mnie, bo ktoś przyjechać musiał. Stąd to szybkie zaproszenie — wyjaśnił. Gdyby nie to, że ojciec w ostatniej chwili zmienił zdanie i uznał, że nie domaga i musi sobie taką podróż odpuścić, to prawdopodobnie wcale by ich tam nie było. I chociaż nie było tego złego, co by na dobre nie wyszło, zamierzał odbębnić ten rodzinny obowiązek i wrócić do Seattle, by jak najszybciej zabrać ojca do lekarza i dowiedzieć się, z czego wynikało jego osłabienie.
W nim ten wyjazd również budził pozytywne emocje. Gdyby miał się pojawić tam sam, zapewne jego nastawienie byłoby zupełnie odmienne i marzyłby już tylko o tym, by wrócić do domu. Zamiast tego cieszył się, że w drodze przez tę mękę, jaką miało być huczne wesele, miał doskonałe towarzystwo w postaci Farrah, na której mógł się skupić, gdy całej reszty będzie miał serdecznie dosyć. Ponadto we dwójkę zawsze raźniej. Nie, żeby mu przeszkadzało samotne włóczenie się po okolicy, ale z nią... Dobrze się bawił. Tak po prostu.
Przyznam, że lista jest dość rozciągnięta. Przede wszystkim marzy mi się odcięcie na przynajmniej kilka dni od zgiełku miasta. Wiesz, jakaś wyspa, rajskie klimaty, niewielka ilość turystów poza wakacyjnym sezonem, cisza i spokój. To by był dobry reset i okazja do tego, żeby zastanowić się nad kilkoma sprawami, które muszę uporządkować — odparł. Marzył mu się taki wyjazd. Na tydzień, może nawet dwa i pewnie, gdyby nie to, że autentycznie zaczynał klepać biedę, to nie zastanawiałby się dwa razy i bukowałby jakiś domek na Malediwach, albo innym miejscu, w którym nie roiło się od ludzi, bo ceny nie były na każdą kieszeń. — A zamieszkać mógłbym w jakiś chłodniejszych klimatach. Może Kanada albo gdzieś w rejonach Alaski? — dodał jeszcze. Seattle lubił. Było jego domem i miejscem, z którym wiązał wiele wspomnień i w którym miał rodzinę oraz pracę. Było to jednak miasto zaludnione, w którym ciężko było o chwilę prawdziwego relaksu i czasu spędzonego z samym sobą.
Tylko trzy? Znowu mnie zaskakujesz, Winfield — odparł z rozbawieniem, ale szczerze. Zaskoczyła go niewielką ilością sukienek, spośród których miał jej pomóc wybrać tylko jedną, najbardziej odpowiednią na czekające ich wesele. Na jej szczęście, trzy sukienki nie były tragedią i był w stanie to jakoś przetrwać. Zawsze lepsze to, niż chodzenie z kobietami po galeriach w celu znalezienie jednej, może dwóch par butów, kiedy dostępnych były setki najróżniejszych modeli. Drugą kwestią było to, że miał pod tym względem trochę cierpliwości, którą zawdzięczał swojej pracy. Modelki często w trakcie jednej sesji zmieniały ubrania, poprawiały makijaże, fryzury i były niesamowicie niezdecydowane w kwestii tego, co chciały na siebie włożyć, by wyjść na zdjęciach jak najlepiej. Co za tym szło, był naprawdę pod wrażeniem tego, jak mocno ograniczyła się dziewczyna, której wcale o to nie podejrzewał. W końcu zawsze prezentowała się idealnie, a on nie był głupi i zdawał sobie sprawę z tego, że było to wynikiem poświęconego czasu, który spędzała przed lustrem. — Jasne. Ja otworzę wino, a ty idź się rozpakować — przytaknął i wrócił do apartamentu, by z barku, który ku jego zaskoczeniu miał również funkcję chłodzenia, zabrał dwie lampki na wino i butelkę czerwonego trunku. Z tym zestawem obejrzał się na Farrah grzebiącą w swojej walizce i ruszył do oddzielonej przyciemnianą szybą łazienki, gdzie zdążył napuścić wody do wanny, w której po chwili już siedział.
Długo jeszcze? Przewidywany czas na te przebieranki to tyle, ile ciepła będzie woda! — zawołał i upił nieco wina ze swojego kieliszka i wyłożył się wygodnie, wpatrując ze zniecierpliwieniem w przejście oddzielające go od sypialni.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kilka kiwnięć głową miało być jedyną reakcją na kwestię stanu zdrowia ojca Marcusa. Farrah czuła, że nie powinna była ingerować w tę konkretną sprawę, nawet jeżeli ta część kobiecej natury odpowiedzialna za troskę sugerowała, że tego typu pytanie wcale nie musiało być czymś nie na miejscu. Rozmawiali przecież o wielu różnych sprawach, ale mimo to nie odważyła się zagaić o szczegóły. Ojciec Marcusa, ze względu na to, że był kim był nie tylko dla mężczyzny, ale w jakimś stopniu również dla niej, należał do grona osób, których chyba nie należało wplątywać w to, co się między nimi działo.
Czymkolwiek to było.
- Rajska wyspa z dala od turystów brzmi świetnie - przytaknęła z uznaniem dla tego pomysłu, nawet jeżeli była to tylko teoria. Farrah nie była pewna, co chciała w ten sposób osiągnąć. Chyba po prostu poznać Marcusa, jego plany, marzenia oraz zorientować się, jak wiele prawdy było w pozorach, które dotychczas wokół siebie roztaczał. Zdążyła zauważyć, że gburem był tylko na uczelni. Prywatnie dał się poznać jako naprawdę fajny facet, nawet jeżeli to, co miał za uszami, automatycznie powinno było skreślić go z listy kandydatów na pracodawcę, kolegę, partnera czy kochanka. - Z Seattle nie jest tam tak daleko - napomknęła, kiedy on wspomniał o Alasce lub Kanadzie. Musiała przyznać, że nastąpiła tu spora rozbieżność, ale kłamstwem byłoby stwierdzenie, że jej własny gust nie prezentował się podobnie. Lubiła wakacje w ciepłych, egzotycznych miejscach, gdzie mogła pływać, nurkować, a potem leżeć na plaży i cieszyć się słońcem. Na dłuższą metę wolała jednak dużo bardziej stonowane, nieco chłodniejsze warunki, więc w tych kanadyjskich zdecydowanie mogłaby się odnaleźć.
- Tylko? Nie chciałam przekroczyć limitu bagażu - westchnęła ciężko, wywracając oczami. Gdyby to zależało tylko od niej, spakowałaby co najmniej połowę swojej szafy i to wcale nie był żart. Nie miała pojęcia, co dokładnie powinna była ze sobą wziąć nie tylko w kontekście wesela, ale całej wycieczki. Nie wiedziała, co mieli robić, gdzie mogliby bywać. To znacząco utrudniło proces wyboru garderoby, dlatego Marcus powinien być jej wdzięczny za to, jak łaskawa się okazała.
Kiedy znalazła się w środku, skrupulatnie ignorowała to, że Marcus kręcił się obok. Przekopanie walizki i wyjęcie wszystkiego zajęło Winfield dłuższą chwilę, a czas oczekiwania wydłużył się ze względu na problemy z samodzielnym zapięciem pierwszego stroju. Ten na pierwszy rzut oka nie przypominał kostiumu na wesele, bo ciemny kolor kojarzył się albo z czerwonym dywanem, albo pogrzebem, dlatego Farrah czuła, że ta propozycja i tak przegrywała w przedbiegach.
- Ciepła woda w wannie czy rurach? Tej drugiej pewnie nie zabraknie - odkrzyknęła, kiedy na szybko poprawiła fryzurę. Dopiero wtedy zdecydowała się wejść do łazienki, obracając się dookoła własnej osi w kreacji, w której czarny materiał przeplatał się z połyskującymi wstawami, a ramiączka czy rękawy zostały wyparte przez wiązanie na wysokości karku. Sukienka przylegała do kobiecej sylwetki jak druga skóra, ale brak szpilek znacząco psuł ostateczny efekt.
- Wzięłam ją na wszelki wypadek, ale nie wiem, czy w ogóle nadaje się na ślub? Twój kuzyn obrazi się za czarną sukienkę? - rzuciła, zatrzymując wzrok na wysokości męskiej twarzy, choć kłamstwem byłoby stwierdzenie, że to właśnie na niej chciała skupić się dłużej, skoro znajdująca się w wannie woda i piana w połączeniu z aromatycznymi olejkami i dostępnym winem kusiły do tego, by dotrzymać Marcusowi towarzystwa.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby zapytała o jego ojca, nie miałby nic przeciwko temu, zwłaszcza że sam zaczął temat, dzieląc się z nią tym, że pan Gutierrez zaczynał niedomagać, mimo tego, że wcale nie był taki stary. Był przecież tylko szesnaście lat starszy od Marcusa, więc zdrowotnie powinien się trzymać doskonale. A jednak coś było nie tak i mężczyzna uważał, że wymagało interwencji, bo jak znał ojca, tak wiedział, że ten sam z własnej, nieprzymuszonej woli u lekarza się nie pojawi.
Może kiedyś uda się to zrealizować. Właściwie to nie myślałaś o tym? Żeby w czasie wakacji oderwać się od miasta i gdzieś wyjechać ze znajomymi, zamiast pracować? — zapytał z czystej ciekawości. Spora osób w jej wieku korzystała latem z życia. Młodzi ludzie wyjeżdżali, poznawali świat, relaksowali się w jakiś odległych zakątkach, imprezowali, a ona... Dała się wciągnąć w pracę od poniedziałku do piątku, mogąc pokorzystać z życia głównie weekendami, które w ostatnim czasie i tak spędzała z nim, co na swój sposób było dla Marcusa intrygujące, gdyż nie sądził, że po wszystkim, co o nim wiedziała, mogłaby w ogóle chcieć tego wspólnego spędzania czasu, kiedy nie było to koniecznie. Zaskakiwała go na każdym kroku, ale nie znaczyło to, że zamierzał narzekać. Wręcz przeciwnie, na swój sposób cieszył się z takiego biegu wydarzeń i doceniał towarzystwo Winfield. — Owszem, do Kanady mamy rzut beretem. Ale Alaska kusi bardziej. Wydaje się taka... Dzika — stwierdził. W Kanadzie też nie brakowało tego typu miejsc, ale jakoś nie przekonywały go one tak bardzo, jak drugi wspomniany przez niego rejon. Niemniej, zamierzał sobie kiedyś te plany zrealizować. Nie wiedział, czy nastąpi to za rok, dwa lata czy kilkadziesiąt, ale kiedyś czegoś chciał, to uparcie dążył do realizacji tego.
Właściwie, to mogłaś zapytać przed wylotem, co zabrać. Może wtedy zamiast dwóch sukienek, upchnęłabyś tam coś, w co będziesz mogła wskoczyć, jak pójdziemy na miasto. Przyjechałbym i doradził — odparł. W końcu mieli całe trzy dni pobytu w Hiszpanii, a tylko jeden musieli poświęcić nieszczęsnemu weselu. Marcus nie wiedział, jak ona się na to zapatrywała, ale on nie zamierzał spędzić całego wolnego czasu w czterech ścianach hotelowego pokoju albo w basenie na tarasie, bo wychodził z założenia, że skoro już pokonali pół świata w podróży, to wypadało pozwiedzać trochę okolicy.
Sprytna jesteś, ale zdecydowanie ta w wannie — roześmiał się głośno. Na to nie wpadł. Nie przewidział, że Farrah wykaże się tego typu sprytem i zasugeruje mu dolewki ciepłej wody, by zyskać na czasie, ale nie zamierzał dawać za wygraną. — No chyba, że planujesz do mnie dołączyć, to możemy negocjować — dodał jeszcze, tuż przed tym, jak przekroczyła próg łazienki w czarnej sukience i okręciła się wokół własnej osi, prezentując mu pierwszą kandydatkę z każdej strony. W zamyśleniu przyglądał się sukience i temu, jak dobrze leżała na Farrah i zacmokał, bo ciężka to była decyzja, którą nie był pewny, czy zdoła tak po prostu podjąć, zwłaszcza, że był pewny, iż dwie pozostałe będą równie kuszącymi opcjami.
Leży idealnie i nie jest pogrzebowa, więc chyba nie powinien się obrazić. A jak wesele okaże się nudną stypą, to byłaby doskonałym wyborem adekwatnym do atmosfery, ale... Nie jestem w pełni przekonany — przyznał. Nie sądził, by kuzyn miał się obrazić za czarną sukienkę. On sam nawet nie wiedział, w czym kobiety chodziły na tego typu imprezy, a jego znajomość wesel ograniczała się do tego, co widział na filmach, a mianowicie do podejrzeń, że w tym przypadku druhny będą ubrane w identyczne sukienki, by podkreślić swoją wyjątkową pozycję na tym wielkim wydarzeniu. — Wina? — zapytał, wskazując na stojący na skraju wanny kieliszek, po który sięgnął, wyciągając go w stronę dziewczyny i jeszcze chwilę przyglądając się tej konkretnej sukience. — Weźmiemy ją pod uwagę, jak pozostałe okażą się nieodpowiednie — stwierdził ostatecznie. Podobała mu się, ale odczucia względem niej miał jednak mieszane. Już prędzej chyba widziałby ją na jakimś bankiecie, albo nawet na imprezie w klubie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Może i myślałam, ale ty i moi rodzice mieliście inne plany - podsumowała krótko, do swojej wypowiedzi świadomie dodając szybkie wzruszenie ramionami. Pozorna obojętność względem tego tematu była czymś wyuczonym i wypracowanym wraz z upływem czasu, który państwo Winfield skrupulatnie wykorzystywali do tego, by jak najlepiej przygotować swoją pociechę do przejęcia rodzinnego biznesu.
Farrah wielokrotnie miała wrażenie, że przytaknięcie na tę propozycję wiązało się z konsekwencjami, których początkowo wcale nie była świadoma. Wydawało się jej, że nagle zaczęto wymagać od niej więcej nie tylko pod względem nauki, ale przykładnego prowadzenia się również. Choć rodzice nie ograniczali jej swobody i nie ingerowali w jej zajęcia czy znajomości, to jednak dużo mniej przychylnym okiem spoglądali na liczne wyjścia, imprezy i inne towarzyskie zobowiązania, które miały niewiele wspólnego z rozwijaniem rodzinnego imperium.
- Czy ja wiem? Alaska to jednak wciąż Stany. Kanada wydaje się dużo ciekawsza pod względem różnic w mentalności - odparła po krótkiej chwili namysłu, uznając, że z tych dwóch opcji zdecydowanie zdecydowałaby się na tę związaną z wyprawą za granicę kraju. Z drugiej jednak strony nie brała tej wymiany zdań zbyt poważnie, bo w najbliższym czasie i tak nie planowała żadnego wyjazdu. Ten do Hiszpanii również wpisywał się na listę wypraw raczej spontanicznych.
- Pytałam - zapewniła ze stuprocentowym przekonaniem, unosząc brew w geście niemego triumfu. Czuła, że mogła zbić go tą informacją z tropu, ale wcale - tym razem - nie blefowała. - Zapytałam, co powinnam wziąć, a ty odpowiedziałeś, że kieckę i koronkową bieliznę. Chcesz poczytać czy wierzysz mi na słowo? - Kąciki jej warg znów drgnęły w uśmiechu; krótkim, ale zawadiackim. Wplecione w dialog zaczepki i złośliwości weszły jej w nawyk, a możliwość zwycięstwa w tego typu potyczce była niezwykle satysfakcjonująca, nawet jeżeli nie niosła ze sobą żadnego materialnego profitu.
- Zastanowię się. Najpierw sukienka - upomniała go z psotnym błyskiem w oku. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak mogłaby się zakończyć wspólna kąpiel i to bynajmniej nie wybraniem kreacji na ślub jego kuzyna. Strój był priorytetem, bo Farrah, mimo zawadiackiej natury, chciała prezentować się dobrze. - Prawie zapomniałam, jaki potrafisz być marudny - poskarżyła się, odbierając od niego kieliszek z winem. Zrobiwszy łyk alkoholu, odstawiła szkło na pobliską szafkę i wyszła z łazienki w celu przebrania się w kolejną kreację. Nieco luźniejsza i zdecydowanie zakrywająca więcej ciała sukienka połyskiwała złotem oraz srebrem, co o tej porze dnia i dzięki chylącemu się ku zachodowi słońcu mogło zrobić wrażenie.
- Chyba jest zbyt klubowa? - mruknęła w niezadowoleniu, gdy przyjrzała się swojemu lustrzanemu odbiciu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Hej, to nie były moje plany. Ja tylko podłapałem temat i zaoferowałem pomoc, z której przypominam ci, że wcale nie musiałaś korzystać — zauważył. To, że do pomysłu jej rodziców dorzucił coś od siebie, nie znaczyło, że musiała na to przystać. Równie dobrze, będąc osobą dorosłą i decydującą w pełni o sobie, mogła odmówić i skupić się na tym, by wakacje spędzić tak, jak miała na to ochotę. Zamiast tego zgodziła się na to, by zatrudnił ją u siebie i... Póki co nie widział, by jakoś bardzo narzekała. Może poza tym, że wpakował ją w swoje problemy, ale od tych od czasu ich rozmowy, naprawdę starał się trzymać Winfield jak najdalej. Jeśli zaś chodziło o całą resztę, to doskonale widzieli, jak to wszystko się potoczyło i jak drastycznie wpłynęło na ich relację, gdzie pogrzebali nieporozumienia i napiętą atmosferę na rzecz czegoś dużo lepszego, co on cenił sobie bardzo i miał nadzieję, że ona też. Podobało mu się to, że potrafili ze sobą rozmawiać, spędzać razem czas oraz to, że na ten moment nie musieli się przejmować tym, co będzie za kilka tygodni, kiedy profesjonalizm z jego strony będzie musiał być postawiony na pierwszym miejscu, tak samo jak i ten jej. Znowu będą studentką i wykładowcą, pracodawcą i pracownicą.
Nie podobała mu się ta wizja.
I właśnie tu tkwi haczyk. Nie jestem do końca przekonany, czy odnalazłbym się w tej kanadyjskiej mentalności — stwierdził. Wydawało mu się, że Kanadyjczycy byli zdecydowanie za mili i sympatyczni, że kiedy zdecydowałby się tam wyjechać na czas dłuższy lub krótszy, to byłoby mu ciężko do tego przywyknąć. Nie to, żeby był odludkiem, ale cenił sobie własną przestrzeń, do której wpuszczał tylko te osoby, które sam sobie wybrał. Tak było mu łatwiej, a wizja zapoznawania się z sąsiadami, czy przypadkowymi ludźmi w kawiarni, gdzie mógłby chcieć posiedzieć, zdecydowanie nie wpasowywała się w jego podejście. Z drugiej strony, zdawał sobie sprawę z tego, że były to tylko jego wyobrażenia, które wcale nie musiały znaleźć odzwierciedlenia w rzeczywistości.
Zmarszczył czoło, kiedy niespodziewanie odbiła piłeczkę, uświadamiając mu, że faktycznie pytała. Całkowicie zapomniał o tej jednej wiadomości, na którą odpowiedział dość zdawkowo, bo nie miał większych życzeń. Westchnął i upił trochę wina, by ponownie spojrzeć na Farrah. — Nie, wierzę na słowo, wypadło mi to z głowy — przyznał, wiedząc, że nie mógł się sprzeczać. Nawet on miał jeszcze te wiadomości w swoim telefonie, więc dowodów na jej rację było aż nadto. Zresztą nie uważał, by musiał się spierać i wmawiać jej czegoś innego. Zapytała, a on się nie pofatygował.
Jak to zastanowisz? Powinno być oczywiste, że do mnie dołączysz — oburzył się. Nie rozumiał, czemu w ogóle poddawała to jakimkolwiek wątpliwościom. Pierw sukienki, potem podgrzanie wody nową dolewką i wspólna kąpiel. To brzmiało jak plan idealny na ten dzień, który jeszcze końca nie dobiegał i mogli go wykorzystać wedle własnego uznania. Marcus miał ochotę na lenistwo w wannie w towarzystwie dziewczyny. Chyba nie wymagał dużo?
Marudny? Ty mnie chyba jeszcze nie widziałaś marudnego — odparł ze śmiechem i lekkim zaskoczeniem, że tak podsumowała jego wymysły odnośnie sukienki. Określał jasno swoje stanowisko, ale nie marudził. Jeszcze. Lada moment mogło się to zmienić, albo przez fakt, że jej garderoba okazałaby się być kiepskim doborem na wielkie hiszpańskie wesele, albo przez to, że każda z tych sukienek miałaby w sobie to coś, co sprawiałoby, że nie byłby w stanie podjąć ostatecznej decyzji. Coś mu jednak mówiło, że zmierzali w tym drugim kierunku, bo znał Farrah wystarczająco długo, by wiedzieć co nosiła i jak się w tym prezentowała. — Tylko nie przebieraj się za długo. Woda stygnie, pamiętasz? — zawołał za nią, gdy opuściła łazienkę i poszła się przebrać w kolejną sukienkę. Był ciekaw czy zaskoczy go tym razem, ale nie powaliła go na tyle, by wywołać efekt wow. Znaczy się... Prezentowała się idealnie, jak zawsze, ale zmarszczka na męskim czole jasno sugerowała, że to był ten gorszy wybór w odniesieniu do rodzaju imprezy, na którą się wybierali.
Odpada... Wyglądasz w niej jak milion dolarów, ale przyćmisz pannę młodą — stwierdził po krótkim zastanowieniu. — Ale masz rację, do klubu będzie idealna, więc... Będę miał ją na uwadze, jeśli kiedyś się do jakiegoś wybierzemy — dodał jeszcze. Na ten moment nie przewidywał wizyt w głośnych klubach, gdzie w najlepsze bawili się ludzie dużo młodsi od niego, ale nie wykluczał takiej możliwości w dalszej przyszłości. Jeśli będą mieli okazję, to nie będzie stawiał oporów. Takie widoki były warte tego, by się przełamać, Farrah zaś musiała się liczyć z tym, że kolejny raz uraczy ją koncertem życzeń, tak jak zrobił to przed wyjazdem do Hiszpanii, co z taką łatwością mu przed momentem wytknęła.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Może nie musiałam. - Krótkie przytaknięcie pozbawione było jakiegokolwiek przekonania, bo chyba obydwoje zdawali sobie sprawę z tego, jak niewiele do powiedzenia miewały dzieci bogatych rodziców. Dorobienie się fortuny to jedno, ale wychowanie pociech było zupełnie inną kwestią, w której pieniądze wielokrotnie odgrywały niezwykle znaczącą rolę. Przyzwyczajenia robiły swoje, a jakim cudem miałaby odczuć się ich osoba, która od pierwszego dnia życia miała status milionerki? Okrągła sumka na koncie nie była co prawda jej zasługą, ale istniała, a to wystarczyło, by Farrah wiedziała, że miała możliwości dużo większe niż połowa jej rówieśników. Nie umiała wyobrazić sobie innego życia, zwyczajnej pracy i codzienności tworzonej za najniższą stawkę w kraju, toteż wykonywanie próśb i poleceń weszło jej w nawyk, nawet jeżeli z wieloma decyzjami zwyczajnie się nie zgadzała albo miała zdanie nieco odmienne niż państwo Winfield. Na koniec dnia jednak przytakiwała, zgadzała się z nimi i nie dawała po sobie poznać, że coś budziło jej niezadowolenie. Ciężar złotej klatki raz jeszcze spadł na jej ramiona, choć mówienie o tym wcale nie było jej ulubionym zajęciem.
Dużo bardziej wolała przekonywać cały świat, że czerpała garściami ze wszystkiego - życia, fortuny rodziców, możliwości, które miała.
- Oczywiste? Zanudziłbyś się, gdybym była oczywista - westchnęła, kładąc dosadny nacisk na ostatnie słowo. Podejmowane przez nią decyzje i praktykowane zachowania nie należały do grona schematycznych, a nieprzewidywalność pewnych ruchów ze strony Farrah mogła irytować, ale Winfield wątpiła, że akurat ta cecha jej charakteru jakkolwiek mężczyźnie przeszkadzała. - Widywałam częściej niż ci się wydaje - zapewniła z przekorą. Bywał marudny i pewnie czasami nawet nie był tego świadomy, ale ona nie czuła się upoważniona do tego, by mu o tym przypominać czy rościć sobie prawo do jakichkolwiek wyrzutów. Dopóki nie było to uciążliwe dla niej i całej ich znajomości, Farrah wykazywała skłonność do przymknięcia oka na pewne niedociągnięcia męskiego charakteru.
- Ehe, to chyba zostanie odebrane jako coś złego? - mruknęła, zastanawiając się nad taką ewentualnością. Nie miała pojęcia, czy panna młoda była gorącą Hiszpanką, czy może bladą jak ściana przybyszką z zimnej północy. Nie żeby to jakkolwiek ułatwiło dobór kreacji. - Nie wyglądasz jak bywalec klubów - skwitowała z zawadiackim uśmiechem, nie dając mu szansy na jakąkolwiek odpowiedź.
Wyszła z łazienki, raz jeszcze kierując się do wyodrębnionej sypialni, w której przebrała się w czerwoną sukienkę z wieloma wycięciami i o kroju dużo bardziej fikuśnym niż te poprzednie.
- Decyduj się. Nie jestem zbyt wdzięcznym widzem, jeżeli chodzi o pokazy mody - skwitowała, obracając się dookoła własnej osi i po raz ostatni, a przynajmniej taką miała nadzieję, pokazując mu się ze wszystkich stron.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zdawał sobie z tego sprawę. Sam pochodził z bogatej rodziny i doskonale wiedział, jak to jest kiedy rodzice wymagają wiele, a największą z gróźb jakie mogą paść, jest odcięcie swoich dzieci od tych wszystkich dóbr, do jakich przywykły, kiedy nie postępowały w zgodzie z ich oczekiwaniami. Nie znał jednak państwa Winfield na tyle dobrze, by mieć świadomość tego, jakimi metodami wychowawczymi się kierowali. Nie wiedział, czy byliby w stanie odciąć Farrah od rodzinnego majątku, gdyby postanowiła postawić na swoim i postąpić wbrew ich oczekiwaniom, czy nie. Ale jeśli tak było, to musiał przyznać, że było to frajerskie zagranie, bo jak każdy miała prawo do tego, by o sobie decydować i by czasami wrzucić na luz. Zachował to jednak dla siebie, bo dyskusje o jej rodzinie i ich majątku, były ostatnim na co miał ochotę i jak sądził, ona również wolała się w ten weekend zrelaksować zamiast myśleć o tym, co czeka na nią po powrocie do Seattle.
Nie igraj ze mną Winfield, jeśli chcesz żeby te sukienki były suche — mruknął ostrzegawczo, rzucając jej krótkie spojrzenie. Miała rację, zanudziłby się, gdyby była oczywista. Wolał to, że potrafiła go zaskakiwać zarówno pozytywnie jak i negatywnie, ale w pewnych kwestiach nie powinna sobie z nim pogrywać. Powinna też wiedzieć, że był na swój sposób taki, jak ona. Gdy czegoś chciał, to dążył do tego by to mieć i nie inaczej było w tym przypadku, gdy nie miałby najmniejszych oporów przed tym, żeby wciągnąć ją do wanny tak, jak stała.
Kolejny raz wywrócił oczami. Nie zamierzał się z nią spierać. Skoro tak twierdziła, to najwyraźniej tak właśnie było, a Marcus nie zdawał sobie z tego sprawy. A już na pewno nie w pełni, bo że czasami zdarzało mu się pomarudzić, to wiedział, ale nie uważał znowu, by było to na tyle częste, żeby faktycznie miała okazję widywać go w takim nastroju częściej niż sądził.
Chyba tak, ale nie dam sobie głowy uciąć. Niemniej, lepiej chyba nie ryzykować, hm? — zasugerował. Już i tak wystarczyło im tego, że obawiała się, jak jego rodzina zareaguje widząc u jego boku tak młodą dziewczynę. Nie musieli dodatkowo martwić się tym, że ktoś poczuje się zniesmaczony, bo będzie przykuwać uwagę bardziej niż żona jego kuzyna, która kolejnego dnia powinna być gwiazdą na własnym ślubie.
Bo jestem za stary czy za sztywny? — zapytał, unosząc pytająco brwi, gdy tak krótko go podsumowała. — Dawno w żadnym nie byłem, ale to nie znaczy, że nie lubię od czasu do czasu się zresetować — wyjaśnił. Nie biegał do klubów co tydzień i nie imprezował do upadłego, ale zdarzało się, że do jakiś wstępował, zwłaszcza wtedy, kiedy szukał sobie kobiety, z którą mógłby spędzić niezobowiązującą noc pełną wrażeń. W ostatnim czasie randkował jednak ze starszą siostrą Farrah, a potem cóż... Samo wyszło, że i młodsza Winfield skończyła w jego łóżku. Co ciekawe, ta młodsza interesowała go dużo bardziej, niż ta starsza, która wiekowo była w teorii odpowiedniejszą kandydatką na kochankę.
Widzem, czy może modelką? — zapytał, łapiąc ją za słówko, by tym samym kupić sobie nieco czasu do namysłu, bo... Nie wiedział. Nie miał pojęcia, czy lepiej wyglądała w tej czarnej, czy może jednak w czerwonej. W jednej i w drugiej prezentowała się bowiem doskonale i obie miały w sobie to coś, co można było podpiąć strojom odpowiednim na wesele. — Nie jestem pewny. Może mogłabyś się jeszcze raz przebrać w tą czarną? — zasugerował z powagą, ale parsknął śmiechem, napotykając dziewczęce spojrzenie. — Żartuję. Czerwona wygrywa i nie będę tego negocjował, jeśli jednak wolisz czarną albo tą błyszczącą — uprzedził, zanim nie rzuciła w niego mydelniczką, albo nie napsioczyła na niego, że jest nie tylko marudny, ale też niezdecydowany i wymagający. — Jedyne, co mnie martwi, to jak leżą w niej twoje piersi — stwierdził, rozsiadając się wygodniej w wannie. — Obawiam się, że będą przykuwać uwagę i będę musiał odganiać od ciebie kawalerską część gości — westchnął. Niby nic mu do tego, bo tak naprawdę nie łączyło ich nic, ale nie zamierzał ukrywać, że był cholernie zaborczy, kiedy chciał jakiejś kobiety. A jej chciał tak długo, jak było to możliwe.

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”