WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ostatnie tygodnie upłynęły zaskakująco spokojnie. Powrót do Seattle był ciężki, ale świadomość ustabilizowania sytuacji między nim a Perrie bardzo skutecznie podnosiła Masona na duchu. Musiał co prawda nadrobić stworzone z powodu wyjazdu zaległości, ale kłamstwem byłoby powiedzenie, że jakkolwiek żałował tych kilku dni błogiego lenistwa nad wodą, z plażą tuż obok domku i z ukochaną kobietą u boku.
Potrzebował tego resetu. Chyba nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo, a przecież ponury nastrój trzymał się go od dawna. Mniej więcej od dnia wypadku, który skomplikował wszystko i który - jak sądził Alderidge - zniszczył bezpowrotnie całe dotychczasowe życie mężczyzny. Mason nie sądził, że mógłby je kiedyś odzyskać, a jednak to działo się tu i teraz; dom, w którym mieszkał, znów wypełnił się radością, w pracy nie wadził mu nawet często ujadający pies Perrie, a sama Hughes raz jeszcze stała się epicentrum wszystkiego.
Wiedział, że przez ostatnich kilka dni ją zaniedbywał. Nie robił tego celowo, ale do biura wychodził wcześniej niż zawsze, wracał dużo później niż do tej pory. I w końcu nadszedł upragniony weekend, a wraz z nim okazja do wynagrodzenia ukochanej pewnych niedogodności.
Podrzucenie psa do jednej z jej sióstr być może było perfidne z jego strony, ale naprawdę zależało mu na tym, by ten jeden wieczór spędzili sami, tylko we dwoje, bez konieczności co kilkugodzinnego kontrolowania, czy ich futrzasta przyjaciółka nie potrzebowała wyjścia na spacer w celu obsikania jakiegoś ogrodzenia. Nie wiedział, jak zareagowała Charlotte lub Leslie (bo w ferworze przygotowań nie zdążył dopytać, u kogo wylądowała ich psia pociecha), ale po prostu cieszył się tym, że tej nocy mieli jeden obowiązek mniej.
- Weź coś grubszego do ubrania. Może być chłodno - nakazał, kiedy sam krzątał się po kuchni, upewniając się, że włożył do plecaka wszystko to, co planował. Termos z herbatą, paczka chipsów i kilka innych równie niezdrowych przekąsek. Chwilę wahał się jedynie nad butelką wina, ale ostatecznie i ona znalazła dla siebie miejsce, nawet jeżeli alkohol mieliby spożywać z plastikowych kubeczków.
Droga do centrum zajęła im niewiele czasu, tak samo zresztą jak spacer do miejsca, w którym organizowane były wieczorne pokazy filmowe. Ten dzisiejszy miał upłynąć pod znakiem romansideł na podstawie powieści faceta, którego nazwiska Mason nie był w stanie sobie przypomnieć, ale znajomo brzmiące tytuły wystarczyły, by postanowił zarezerwować dwa miejsca.
- Sparks. Właśnie tak kojarzyłem - mruknął, kiedy mijali stojący przy wejściu na skwer baner reklamujący dzisiejsze wydarzenie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wiele zmieniło się odkąd wróciła do Seattle. Odzyskiwała spokój ducha i radość z życia, a wyjazd nad morze okazał się strzałem w dziesiątkę. Pozwolił im obojgu odpocząć, odetchnąć i zrozumieć, że są sobie pisani. Jeszcze nie tak dawno sądzili, że nie będzie im dane być szczęśliwymi, gdy wszystko zaczęło się zmieniać. Uwielbiała spędzać z nim czas, chociażby siedząc w kuchni i obserwując jak pochyla się nad nowym projektem w skupieniu. Wieczorem miło było zasypiać przy nim, w objęciach ukochanej osoby. Poranne kawy zaś stały się przyjemniejsze, gdy poświęcało się ostatnie wolne chwile tego dnia nie tylko sobie. Dopiero ostatni tydzień był dość zabiegany dla Masona, przez co bardzo się mijali. Rzadko go widywała, wmawiając sobie, że to również dobrze im zrobi, bo wracają do całkowitej normalności.
Śmiać jej się chciało, gdy przedstawił plan podrzucenia psa którejś jej z sióstr, ale nie oponowała. Miło będzie pobyć samemu, bez atencyjnej suczki, która domagała się często przytuleń i czułych słówek częściej niż sama właścicielka. Zabawne, bo czasem miała wrażenie, że z nią jest jak z dzieckiem. Teoretycznie znała swoje miejsce, lecz wraz z powrotem Masona do życia Perrie, Madi musiała bronić kobiety częściej. Nad tym wciąż pracowały.
Zapakowała cieplejszy sweter według jego poleceń, ciekawsko zaglądając mu przez ramię, co pakuje do torby. Nie miała pojęcia, co planuje i gdzie ją zabiera. Była naprawdę podekscytowana ich wspólnym wyjściem, które miało mieć charakter randki. Jakby znów cofnęli się do studenckich czasów zdobywania siebie nawzajem i poznawania. Może przez rok nie przeszli drastycznej zmiany, lecz każde takie wyjście, spotkanie poza domem i podejmowanie wspólnych decyzji miało ukształtować na nowo ich związek.
- Możesz mi zdradzić, co będziemy robić? – zagadnęła, gdy tylko wsiedli do samochodu. Chciała wiedzieć absolutnie wszystko, choć uwielbiała niespodzianki. Już to samo wyjście było niemal jak prezent, bo nie wiedziała, co ich czeka. Gorzej było z doborem ubioru, który musiała wybrać trochę na czuja. W pogotowiu jednak miała cieplejszy sweter.
Zaskoczona była wyborem miejsca, a przede wszystkim filmu. Uśmiechnęła się jednak zadowolona, bo romanse i dramaty to jej ulubione gatunki filmowe. Niemal klasnęła w dłonie, podekscytowana. Już dawno nie była w kinie pod chmurką, a na Maderze puszczali wszystko z dubbingiem.
- Sparks? Mason, to wciąż ty? Naprawdę wybierasz Sparksa? – przyłożyła wierzch dłoni do jego czoła, uśmiechając się przy tym z rozbawieniem. Pociągnęła go w nieco ustronniejsze miejsce, lecz wciąż ze świetną widocznością na ekran. – Jeśli to będzie dla ciebie za wiele, daj znać, dobrze?
Nie chciała, by umęczył się na filmie. Z reguły taki repertuar nie podchodził mężczyznom, choć tym razem miała nadzieję, że dotrwa do końca. Z drugiej strony nie będzie miała nic przeciwko, jeśli uciekną w jeszcze intymniejsze miejsce niż obecna miejscówka.
don't you think you'll miss me
if you don't come and kiss me?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Mason doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że takie spontaniczne decyzje, knucie intryg i zatajanie informacji nie było w jego stylu, a nawet że taka nagła zmiana zachowania mogłaby zostać odebrana jako zjawisko niepokojące i wymagające ewentualnego zbadania. Nie czuł się z tego powodu mocno winny, bo przecież intencje miał jak najlepsze. To, że nigdzie nie wychodzili, było powszechnie znanym faktem, bo przecież poza wyjazdem do ulubionego domku nie spędzali zbyt dużo czasu poza miejscem zamieszkania. I chociaż długie wieczory przed telewizorem, przy winie czy w wannie były bardzo przyjemne, to jednak nawet Mason czasami potrzebował oderwania się od rzeczywistości, w której miłe przyzwyczajenia mogły zmienić się w monotonię, do której wcale nie chciał dopuścić.
Może i przez ostatni rok nie brakowało im wrażeń, ale jednak to wciąż były doznania raczej negatywne, więc Mason zamierzał wykonać pierwszy krok w kierunku zmiany takiego stanu rzeczy.
- Wtedy nie będzie niespodzianki - odpowiedział w ten raczej oczywisty sposób, ale nie zamierzał zdradzać wiele. Nie wiedział co prawda, czy Perrie miała ochotę na tego typu seans pod gołym niebem, ale po cichu liczył, że zdołają ją udobruchać jego dobre chęci, przygotowane przekąski i wybrany repertuar, który daleki był od męskiego gustu, co nie umknęło nawet uwadze Hughes.
Jak mogłoby, skoro znała go najlepiej ze wszystkich osób na świecie?
- Może oszalałem, a może po prostu jestem miły i nie chciałem, żebyś nudziła się podczas maratonu Szybkich i wściekłych - odparł z wyraźnie słyszalną w tonie głosu kpiną, która miała Perrie uświadomić, że to wszystko było dla niej; to wyjście, cała otoczka, nawet to, że zasugerował pozbycie się psa, żeby mogli tego wieczoru skupić się wyłącznie na sobie.
Bo to wcale nie tak, że on nie tęsknił za wspólnymi wyjściami do kina, restauracji czy na spotkania w większym gronie znajomych. Lubił wszystkie te czynności i po cichu liczył, że stopniowo mogliby do nich wrócić, nawet jeżeli początkowo miałby to być raz w tygodniu czy miesiącu. Czas spędzony w domu i biurze stawał się powoli uciążliwy, dlatego Mason był gotowy na zmiany - kolejne i spore, ale najważniejsze było to, że z Hughes u boku.
- Dam radę, chociaż nie będę protestował, jeżeli zechcesz mi się ładnie odwdzięczyć - mruknął, a pozornie ukryta w tej wypowiedzi dwuznaczność na pewno była dla kobiety dobrze słyszalna.
Mason uśmiechnął się pod nosem, w kiedy już zdołali wybrać odpowiednie miejsce, zajął się rozścieleniem grubego koca i wyjęciem przekąsek - poza winem, bo to wolał na wszelki wypadek trzymać w plecaku i nalewać po kryjomu tak, jak gdyby faktycznie znów mieli naście lat i pewne rzeczy robili nielegalnie.
Całkiem miłe uczucie.
- Jak ci minął dzień? - zagaił, gdy w końcu wygodnie się rozsiedli, a do seansu wciąż zostało kilkanaście minut, o czym najlepiej świadczyli wciąż kręcący się po skwerze ludzie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rzeczywiście, miło jest czasem oderwać się od przyjemności z zacisza domowego. Perrie napawała się nią jak najczęściej, wciąż nie do końca nie wierząc w swoje szczęście jakie ją spotkało po powrocie do Seattle. Na nowo mogła planować przyszłość, bez żadnej obawy przed kolejnym dniem. Jej samopoczucie polepszyło się znacznie, powodując spokój, który opanował jej życie. I choć czasem nachodziła ją melancholia, pewna była, że wszystko to zadziało się nie bez powodu. Czuła, że wciąż czeka ich wspaniała przyszłość, lecz najważniejsze było to, że miała być wspólna.
Cieszyła się, że wszystko zmienia się na lepsze. Oboje starali się na swój sposób, chociaż musiała przyznać, że Mason przechodził samego siebie. Takimi małymi niespodziankami wprowadzał emocje, które rozrywały ją na kawałki, nie mogąc doczekać się aż odkryje, co zaplanował. I trafił w sam punkt. Już od jakiegoś czasu chciała wybrać się na kino pod chmurką, więc tym bardziej trudno jej było powstrzymać szeroki uśmiech radości.
- Może rzeczywiście oszalałeś, ale spokojnie, zajmę się tobą odpowiednio, nie oddam cię do psychiatryka – roześmiała się, obejmując Masona w pasie, rozczulona jego wyborem repertuaru. Lubiła Sparksa i tkliwe historie, które ujmowały ją mocniej niż pisk opon i szybkie samochody. Och, te blondynki i brunetki, które są tak absolutnie przepiękne też mogą wprowadzać kobiety w kompleksy.
Wyjścia z domu na pewno dobrze im zrobią, zwłaszcza, że sporo czasu spędzają pracując właśnie zdalnie. Perrie chciała jednak już zmian, gotowa ruszać dalej i rozpocząć nowe tradycje jak wyjście w piątkowy czy sobotni wieczór oraz wspólne gotowanie w niedzielę – tak w zamian chodzenie do rodziców na obiad, to było o wiele lepsze.
Pociągnęła go na chwilę na bok, by tłum przybywających nie porwał ich i pocałowała Masona powoli, czule. Rozbawił ją tą dwuznacznością, jednak musieli z niej korzystać, skoro ich psie dziecię wybyło na noc z domu.
- Zrobię to z największą chęcią – mruknęła, wygładzając jego koszulkę z wyimaginowanych pognieceń. Pomogła mu zaraz z rozłożeniem koca, rozglądając się przy tym wokół po otoczeniu. Ludzie szykowali się do seansów i wyglądało na to, że nikt nie będzie zakłócał spokoju, bo były same nastolatki czy inne pary. Żadnych dzieci, żadnych chłopców, którzy chcieliby nabroić. Dopiero po chwili przeniosła spojrzenie na przekąski, wyraźnie będąc pod wrażeniem. Przysiadła na nim zaraz, blisko Masona, by niemal od razu otoczyć się jego ramieniem. Nie chciała zwlekać z tą czułością, której wciąż pragnęła. Sięgnęła po coś do chrupania, zerkając na mężczyznę z uśmiechem.
- Dobrze. Znalazłam w końcu krawcową, która podejmie się uszycia mojej kolekcji i możemy ruszać dalej. Jestem podekscytowana jak nie wiem – klasnęła w dłonie, przygryzając wargę, bo cieszyłaby się jak mysz do sera. – U ciebie też się dzieje, co? Masz jakiś wielki projekt, że ostatnio mało co się widywaliśmy?
don't you think you'll miss me
if you don't come and kiss me?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Mason może i bywał uparty, a do romantyka było mu bardzo daleko, ale zawieranie kompromisów nie stanowiło dla niego żadnego problemu. Lubił stawiać na swoim i kontrolować sytuację, ale nie oznaczało to, że wykazywał się jakimiś apodyktycznymi zapędami i zamierzał terroryzować całe otoczenie jedynie po to, by wyszło na niego. Nie uważał co prawda, że wybrany seans był typowo męskim kinem akcji, ale jednocześnie nie zamierzał zmuszać Perrie do oglądania czegoś, czego nie lubiła i przy czym miałaby się męczyć. To przecież on wpadł na pomysł wspólnego wyjścia i to on zajął się organizacją tego wieczoru, więc logicznym wydawało się, że to jej potrzeby i preferencje stały na pierwszym miejscu. Co więcej on nawet nie liczył na żadną rekompensatę.
- To okrutne. Twoja tęsknota byłaby ważniejsza niż moje zdrowie psychiczne? Chyba, że w międzyczasie stało się coś, o czym nie wiem, a ty zrobiłaś jakiś kurs na pielęgniarkę? - zagaił przez śmiech, na krótko przyciągając kobiecą sylwetkę do swojej własnej i składając krótkiego buziaka na skroni partnerki.
Wciąż nie do końca potrafił oswoić się z tym, że mógł ją znowu określać i przedstawiać w ten sposób. To wszystko wydawało się abstrakcją, snem, z którego wcale nie chciał się budzić, dlatego jak ognia unikał sytuacji, w których ktoś mógłby go uszczypnąć i sprawić, że wszystko znów zniknie.
Mason nie zwracał dużej uwagi na otoczenie, bo swój wzrok skupiał jedynie na sporych rozmiarów kocu, koszyku piknikowym i siedzącej tuż obok niego Perrie. Pozwolił na to, by usadowiła się wygodnie, ostatecznie obejmując ją swoimi ramionami.
Dawno nie mieli okazji do takiej formy spędzenia czasu - leniwego wieczoru z dala od problemów i obowiązków. Tym bardziej doceniał to, że udało im się wygospodarować tych kilka godzin.
- Naprawdę? To świetnie. Ktoś polecony czy zaryzykujesz? - zagaił, zerkając na profil kobiecej twarzy. Nie znał się co prawda na szeroko pojętej modzie, a materiały, z którymi miał do czynienia w swojej pracy, dość mocno odbiegały od tych, którymi tak sprawnie posługiwała się Perrie. Mimo to był ciekawy, jak zapatrywała się na rozwój swojej kariery po powrocie do Seattle. - Raczej zaległości związane z naszą ostatnią wycieczką, ale nie przejmuj się tym. Powoli wychodzę na prostą, a przecież było warto - podsumował, znów muskając jej policzek swoimi ustami. Gest nie trwał jednak zbyt długo, bo po skwerze rozległa się informacja o tym, by powoli zajmować już miejsca, bo film rozpocznie się za kilka minut.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „South Lake Union”