WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

1


Młoda West tak naprawdę nie liczyła się z nikim ani z niczym, dlatego najfajniejszą opcją na wieczór było wyjście ze znajomymi, którzy coraz częściej wciągali ją w kłopoty. Czy ona to zauważała? Oczywiście, że nie! Bawiła się z nimi do białego rana często po prostu nie idąc do szkoły. Narkotyki i alkohol są na porządku dziennym, przez co dochodzi do nieprzyjemnych incydentów, takich jak ten dzisiaj.
- Nie masz cela, już nie pokazuj jaki koks jesteś. - zawołał któryś z kumpli, na co wysoki (wyglądajacy wręcz na koszykarza) chłopak strzelił go w tył głowy. Nikt nie chciał odstawać od towrzystwa, dlatego każdy głupi pomysł zyskiwał poklask.
- Już i tak nie ma... w co celować i... przede wszystkim czym... - stwierdziła Lara starając się opanować pijacką czkawkę która w żaden sposób nie pomagała w układaniu logicznych zdań. Wciągnęła buszka którego zaproponowała jej kumpela podając jointa. Spoglądała na co chwila przekrzykujących się chłopaków, którzy juz kompletnie nie kontaktowali. Dziwiła się że jeszcze stoją na tych chwiejacych się nożkach. Kompletnie nie spodziewała się o czym oni dyskutują. Jeden z nich opróżnił butelkę z piwem, a że jechało auto, zrobił coś co wydawało mu się śmieszne. Zanim cokolwiek powiedziała wtrącił się kumpel.
- Nie ma, to patrz! - czy on to naprawdę zrobił? W momencie w którym butelka uderzyła w szybę jadącego samochodu, wszyscy zamarli. Wydawało się to za dużo jak na ich wybryki ale cóż. Każdy ratował swoją dupę dlatego kiedy, zauważyli iż ktoś faktycznie zatrzymuje auto, ruszyli zabierając nogi za pas. Niestey Lara była na tyle powolne, że zanim się zebrała to kumpel wręczył jej kolejną butelke, jakby chcac ją wrobić w ten jakże piękny majestatyczny rzut, którym rozbił tylną szybę. I to nie byle jakiego pojazdu, bo może gdyby mózg szesnastolatki nie był tak bardzo na odlocie to zrozumiałaby jak wiele wyniesie naprawa.
Rozejrzała się, nagle orientując się że została sama.
- Co do kurwy... - spróbowała wstać, ale wyszło jej to cienko bo zaraz upadła na trawę z powrotem. Poza tym jakaś kobita do niej szła. Czy ona naprawdę musiała mieć tak przejebane w życiu. Gdy się zbliżyła jedynie przywitała ją pijackim uśmiechem. - To nie... nei ja... - spróbowała ładnie sklecić zdanie ale było to baaaaardzo trudne przez plączący się język. Odetchnęła głęboko słyszac że babka coś mówi ale jakoś to do niej nie docierało...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

1.

Nie miała dobrego dnia. Od rana walczyła z paskudnym bólem głowy i wieczorem mimo wszystko musiała się spotkać z jednym z klientów, który zaprosił ją na kilka drinków. Nie wypadało mu odmówić, chociaż nie miała zbyt wiele ochoty dzisiaj na jakiekolwiek interakcje międzyludzkie. Zwykła kolacja przeciągnęła się na wyjście do baru, ale jako iż Ever wybrała się swoim autem to nie piła. Mężczyzna, który ją zaprosił nie był z tego powodu zadowolony i doskonale o tym wiedziała. Jednak nie przejęła się tym zbytnio i ostatecznie gdy facet był już nieźle wstawiony zamówiła mu taksówkę, a sama wsiadła do swojej maszyny i ruszyła w stronę domu.
Miała nadzieję, że ten wieczór na tym się skończy. Naprawdę. Chciała wrócić do siebie, zrobić gorącą czekoladę, wskoczyć w wygodne dresy i spędzić trochę czasu na oglądaniu telewizji. Niestety nie było jej to dane. Widziała na chodniku jakąś bandę dzieciaków, ale zignorowała ich. Właśnie dlatego nawet nie myślała o posiadaniu dzieci. Nie nadawała się do bycia matką, a życie singla pasowało do niej idealnie. Nic ani nikt nie przeszkadzał jej w pracy. Nie musiała dzielić czasu między drugą połówkę a papierkową robotą w firmie. Niestety myślała, że nic już nie stoi jej na przeszkodzie w powrocie do domu gdy nagle usłyszała trzask rozbijanej szyby i szkło poleciało jej na głowę. Gwałtownie dała po hamulcach i wyskoczyła z samochodu jak poparzona. Wściekłość malująca się na jej twarzy była nie do opisania. Nikt nie chciał nadepnąć D'Angelo na odcisk, a już na pewno nie banda dzieciaków.
-Czy Ciebie całkiem popierdoliło?- zwróciła się do dziewczyny, która nawet nie potrafiła się pozbierać z ziemi. Nie krzyczała. Ona używała bardzo spokojnego tonu głosu, który wręcz rozrywał ludzką duszę. Normalny człowiek już dawno darłby się w niebogłosy, ale nie Ever. -Płacisz za szkody - rzuciła oschłym komunikatem i pomogła jej wstać. Dziewczyna pewnie rano o tym nie będzie pamiętać, a Everleigh nie zamierzała odpuścić. Gówniarz musiał mieć nauczkę. Zawiezie ją do domu i wygarnie rodzicom, że nie interesują się tym gdzie się podziewa ich pociecha. -Wsiadaj - otworzyła drzwi po stronie pasażera i praktycznie wrzuciła dziewczynę do środka, a sama zasiadła za kółkiem. Odpaliła maszynę, a z radia popłynęły rockowe brzmienia, które zaraz przyciszyła. -Adres. Teraz. - może i się tu wychowywała, ale nie znała miasta idealnie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie miała pojęcia, że ktoś z jej bandy może wpaść na tak idiotyczny pomysł. Była wręcz przekonana, że dopiją, dopalą i rozejdą się do domów, ale nie. Wszyscy uciekli w popłochu zostawiając Larę na pastwę losu. Jak się tylko z nimi zobaczy w szkole, to wygarnie każdemu z osobna. Jeszcze może gdyby była w stanie wstać i uciec o własmych siłach nie byłoby dymu a tak? Jakaś kobieta właśnie do niej podeszła i... nie krzyczała? To już było dziwne według młodej która mimo wszystko pozwoliła się obcej babie podnieść. Nie ma to jak stanąc na równe nogi. Spojrzała na butelkę którą miała w ręce i jakby to od niechcenia wlała reszte trunku w siebie. Nikt jej przecież nie zabroni!
- Zo rebie? - jakie szkody... to nawet nie jej wina że ta szyba poszła. No ona zabije znajomego, bo teraz zapewne będzie wleczona do mieszkania, przez co jeszcze pokłóci się z matką. Po prostu świetnie!
Nie chciała wsiadać, ale w głowie zapaliła jej się lampka. Blondynka podwiezie ją do domu. Za darmo! Także w sumie wejście do samochodu nie było taką zła opcją. Oczywiście potrzebowała przy tym sporej pomocy, ale przecież czego się spodziewać po pijanej jednostce?
Kiedy usłyszała pytanie o adres, jakby przetwarzała informacje. Trybiki jeszcze chwilę zbierały zanim ruszyły. Na szczęście w samochodzie nie miała przygód. Była bliska puszczenia pawia raz, ale na całe szczęście poprosiła o otwarcie okna i chwilowy postój. Nieznajoma była na tyle miła, że to wykonała. Cóż... zapewne nie chciała mieć zarzyganej tapicerki.
Zajechały pod odpowiedni numer. Światło w salonie dalej się świeciło co oznaczało, że matka jest w środku. Najgorszy scenariusz!
Weszły po schodach, a Lara z przytrzymywaniem się poręczy i spoglądała jak kobieta dzwoni dzwonkiem.
- Ale ja nic noe zobiłam! - musiała jeszcze spróbować się wybronić. Może chociaż tym coś wskóra.
Od godziny była w mieszkaniu, kończąc czterdziesto ośmio godzinny dyżur. Była padnięta, a kiedy zauważyła brak dziecka w domu, rozłożyła bezradnie ręce, mając nadzieję że dziewczyna po prostu szczęsliwie wróci. Zamierzała czekac na nia do skutku, a potem wdać się w pogawędkę na temat jej zachowania.
Właśnie robiła sobie kawe kiedy usłyszała dzwonek. Obawiała się tylko, aby nie była to policja.
Otworzyła drzwi i wręcz znieruchomiała na widok... Ever. Miała wrażenie, że jej się to śni. Obok kobiety stała, a raczej ledwo stała Lara. W tym momencie Quincy zrobiło się wstyd. Co tym razem odwaliła jej córa. Nie będzie udawać, że się nie znają. Po prostu dzielnie przeprowadzi tę rozmowę.
- Mamo ja nic, przysieeegam. - bardzo trudno było w to uwierzyć, dlatego West-Hampton pokazała aby młoda weszła do środka. Porozmawia z nią za chwilę.

(Strój Quin )

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

No cóż, jeśli zachciało jej się imprezować to teraz będzie miała nauczkę. Czy się ogarnie to już nie broszka Ever. Nie miała dzieci, więc co z nią zrobią rodzice nie leżało w jej interesie. Ona chciała mieć pewność, że jej rodzice zapłacą za szkody które zostały jej wyrządzone.
Musiała się po drodze zatrzymać i dać dziewczynie trochę uspokoić żołądek. Nie chciała mieć zarzyganej tapicerki. Poza tym rodzice dziewczyny z pewnością nie chcą dodatkowo płacić za czyszczenie samochodu, bo na tym może się skończyć.
Podjechały pod adres po czym Ever pomogła dziewczynie dowlec się do drzwi. Jeszcze brakowało tego by sobie po pijaku coś uszkodziła. Sama z wielu zakrapianych imprez w nie lepszym stanie wracała, ale nie była szczylem tylko studentką.
-Ty czy Twoi znajomi. Nie obchodzi mnie kto. Ty ponosisz konsekwencje - wzruszyła ramionami i poprawiła marynarkę by w miarę się prezentować o tej szalenie późnej godzinie.
Nie wiedziała co złego zrobiła dzisiaj światu, że tak ją traktował. Najpierw głowa, pijany klient, pijana nastolatka i a teraz w tym momencie jeszcze ma styczność z osobą, która zraniła ją najmocniej. Spojrzała na ledwo stojącą Larę... i zrozumiała, że to właśnie z jej powodu się okropnie pokłóciły. Odchrząknęła i spojrzeniem wróciła do kobiety.
-Q, Twoja córeczka i jej znajomi rozbili mi szybę - wskazała dłonią swoje pomarańczowe Porsche Cayenne. Może nie przyłapała jej na gorącym uczynku, ale ktoś musi jej zapłacić za naprawę. -Nie zamierzam prawić morałów jak wychowywać dzieci, bo ich nie mam, ale tylko ona ze swojej bandy została i na Ciebie spada odpowiedzialność - wzruszyła ramionami. Może i brzmiała oschle, ale naprawdę nie zamierzała się kłócić o to kto to zrobił. Mało ją to obchodziło. Dopiero teraz uważniej przyjrzała się West. Nie utrzymywały kontaktu przez taki szmat czasu, ale od wspólnych znajomych wiedziała kilka szczegółów z życia pani chirurg. Wyglądała na naprawdę zmęczoną, chociaż co ją to. Mają dwa różne życia i nie powinna się tym D'Angelo nawet interesować.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ta wizyta nie mogła skonczyć się dobrze, a zwłaszcza gdy Quin zobaczyła w jakim stanie jest jej córka. Powoli szatynka traciła cierpliwość do własnego dziecka. Coraz częściej zdarzało się, że Lara wracała w towarzystwie policji lub po prostu chirurg jeździła po nocach szujając jej po mieście. Wymykało się to spod kontroli i nawet szlabany które były formą kary za to co robi nie wystarczały, ponieważ schemat nagminnie się powtarzał. Gdyby ktoś kiedyś powiedział jej jak trudne jest posiadanie w domu nastolatka, to nie uwierzyłaby. Teraz sama oddałaby wiele, aby wiedzieć co ma z nią zrobić, jednakże...
Teraz nie chciała nawet spojrzeć na córkę, która szybko przemknęła obok matki, po drodze wpadając jeszcze na framugę drzwi. Położyła się na kanapie, ponieważ świat wirował a dotarcie do pokoju okazało się za trudne. West-Hampton przymknęła drzwi, aby w spokoju mogły dojśc do ładu z tym co się nawyprawiało.
Kiedy usłyszała o szybie, trochę ją wmurowało. Czy naprawdę pod dachem ma ulicznego wandala? Jak tak dalej pójdzie to kurator gwarantowany, a w dalszej kolejności mozliwa odsiadka, co osobiście przerażało szatynkę, która nie chciała aby jej dziecko skończyło jak wujek. Przetarła skronie palcami i westchnęła. Następne słowa ją trochę otrzeźwiły.
- Od Ciebie bym ich nawet nie przyjęła. - była świadoma, że to ona nawaliła, ale wiedziała że każdy człowiek inaczej wychowuje swoją pociechę. D'angelo nie byłaby w stanie zapanować nad ewentualnie dzieckiem, dlatego Quincy musiała to zaakcentować. Tylko tak w drugą stronę... jej też szło koszmarnie i teoretyczne gdybanie można schować do kieszeni. Zlustrowała kobietę od góry do dołu. Widać, że jej się powodzi. Co nieco nawet słyszała od dawnych znajomych. Zresztą wystarczy spojrzeć czym jeździ aby zrozumieć, że ma się doświadczenie z szychą z górnej półki.
Zeszła z ganka, podążając w kierunku auta. Zamierzała sama ocenić jakie straty powstały w wyniku lekkomyślności jej córki. Przystanęła widząc dziurę i szkło na tylnych siedzeniach. Westchnęła i spojrzała na blondynkę. - Ile za tą naprawę? - oczywiście pieniądze nie stanowią tutaj problemu. Problemem jest jednostka zasypiająca właśnie na kanapie, która nie poniesie żadnej odpowiedzialności. Może powinna to odpracować w polu? Tylko co jej po tym skoro młoda na pewno splunie na jej słowa i zamknie się w pokoju. Im dalej w las tym gorzej, przez co Quin coraz częściej rozważała dla Lary szkołę z internatem. Takie rozwiązanie by ją odciążyło, ale miała świadomość, że takie nagłe przenisienie nie będzie dobrze odebrane przez córkę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ta wizyta tak naprawdę nigdy nie miała dojść do skutku. Ever w życiu nie podejrzewałaby, że przede wszystkim natknie się na latorośl West, a potem na samą Quin. Seattle było dużym miastem no i same kobiety obracały się w trochę innym świecie, więc były nikłe szanse by kiedykolwiek mógłby na siebie wpaść. Los jednak chciał inaczej i sprawił, że Lara napatoczyła się na drodze D'angelo.
Ciekawe, że tak ułożona osoba jaką była jej ex nie potrafiła widocznie zapanować nad własnym dzieckiem. Po po szybkich przeliczeniach młoda nie była jeszcze pełnoletnie, a już potrafiła nawalić się w trzy dupy i nie kontaktować. Zresztą... Ever nie powinna nawet sobie tym zaprzątać głowy, bo ma ważniejsze sprawy niż gdybanie jak jej była wychowuje dziecko.
-I bardzo dobrze, ale i tak wyślij ją do szkoły wojskowej, bo jak Ci w takim stanie już teraz wraca do domu to potem może być gorzej - poprawiła włosy, związując ją w kucyk. -Jeszcze poszaleje jak matka i będziesz babcią - nie powinna rzucać takim testem. To było nie na miejscu i powinna najpierw pomyśleć za nim coś powie. Stało się jednak wręcz przeciwnie i słowa uleciały z prędkością światła. Nie zamierzała też przepraszać za nie, bo pomimo tylu lat to jednak nadal miała jej za złe, że trzymała wszystko w sekrecie.
Skierowała swoje kroki w stronę samochodu by zaprezentować szkody. Ostatecznie spojrzała na Quincy i wzruszyła ramionami. -Jeszcze nie wiem. Z samego rana pojadę do mechanika by mi się tym zajęli. Podać Ci cenę przez telefon czy rachunek wysłać pocztą? - teraz znała jej adres, więc to nie było problemem. Możliwe nawet, że pojedzie dopiero popołudniu naprawić te nieszczęsne szkody i jutro po prostu popracuje z domu. Chyba zdecydowanie miała na dzisiaj dość wrażeń, a na dodatek ból głowy się dodatkowo odezwał. -Może Twoja córka jednak woli sama zapłacić za szkody? Z pewnością znajdę jej zajęcie u siebie w firmie - zawsze może to ją czegoś nauczy? Bo coś D'angelo czuła, że to nie był pierwszy wybryk nastolatki.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To że zachowanie jej córki wymyka się z pod kontroli było widoczne gołym okiem. Chyba nikt nie jest na nią w stanie wpłynąć. Nawet jej ojczym z którym ma całkiem dobry kontakt. Nadszedł czas buntu Lary i Quin nie do końca rozumiała jak to stadium wyeliminować, albo chociaż złagodzić. Wszystko wywoływało opór i nie ważne czy chodziło o wspólne wyjście do dziadków w niedziele na obiad czy zakupy. Dziewczyna zawsze negatywnie odnosiła się do każdego pomysłu matki, a ona cóż... Im robiło się trudniej tym więcej brała godzin w szpitalu. Tam czuła się najlepiej. Wsród swoich pacjentów, którzy jej potrzebowali. W domu jej własna córka uważała, że rodzicielka jest zbędna.
Kiedy usłyszała o szkole wojskowej thlko prychnęła lekceważąco. Takie rady to ona może sobie zostawić dla kogoś bliskego a nie dla obcej osoby. Bo tym teraz dla siebie były. Rozstały się te 16 lat temu i żadna nie raczyła sprawdzić co u tej drugiej. To co miały zostało obrócone w piach, ale nie tym teraz zamierzała przejmować się pani chirurg.
Natomiast gdy Quincy usłyszała następne słowa, jej zmęczenie odeszło natychmiast. Jakim prawem, w ogóle miała czelność wypowiadać podobne słowa! Przecież to się w głowie nie mieściło!
- Zamknij się. - warknęła, bo to było przegięcie pały. Jeśli miała jej za złe ukrywanie ciąży to mogła chociaz zachować to dla siebie. W tym momencie to jak nacisnięcie na odcisk West-Hampton która nie zamierzała słuchać podobnych porównań.
Dobrze, że przeszły do samochodu, bo normalnie to szatynka już dawno trzasnęłaby drzwiami przed nosem D'Angelo. Były sprawy których nie należy poruszać. Drażniło to wielce Quin ale nie zamierzala się unosić. Nie warto, na kogoś kto już dawno stracił dla niej znaczenie.
- Jeśli jest taka możliwość to na pewno odpracuje szkody. - powiedziała oschle, bo nie zamierzała brac odpowiedzialności za czyny swojego dziecka. Niech sama zmierzy się z konsekwencajmi swoich wybryków. - Coś jeszcze? - nie miała zamiaru dłużej stać na podjeździe bo musiała przeprowadzić rozmowę z Larą. Może teraz zrozumie, że czas dorosnąć. - O której ma się u Ciebie pojawić? Dopilnuje aby się tam znalazła. - nawet jeśli będzie musiała wziac przerwę pomiędzy dyżurem na oddziale.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

No i właśnie z tego powodu Ever wręcz cieszyła się z faktu iż nie posiada dzieci. Nie musi się z nimi użerać. A pomyśleć, że obie mogły być teraz wściekłe na młodą i wymyślać kary. No, ale życie potoczyło się kompletnie inaczej i obie poświęciły się własnym życiom i pracom.
Ej, ona po prostu rzuciła pomysłem. Ile razy sama była straszona takimi bzdurami to głowa mała. Tylko, że ona tak bardzo nie rozrabiała jak córka Quincy. Widać komuś nie wychodziło to najlepiej. Jednak to zachowała tylko dla siebie. No ciekawe kto to co miały obrócił w piach.
-Zabolało? - rzuciła oschle nawet nie czekając na odpowiedź. Zachowywała się odrobinę jak wciąż urażona nastolatka, ale jeśli ktoś najważniejszy w jej życiu z taką łatwością złamał jej serce to nic dziwnego. Nie pozwoliła sobie na prawdziwy związek i miłość. Swojej byłej żony tak naprawdę nie kochała, bo gdyby tak było to nie skakałaby z kwiatka na kwiatek. I czasami pewne tematy lepiej wreszcie poruszyć, ale widocznie teraz nie był ten moment. Zresztą... minął taki szmat czasu i serio Ever powinna dać już sobie z tym dawno spokój.
-Nie, już nic - rzuciła otwierając drzwi od strony kierowcy i opierając się o nie. -Jeszcze nie wiem. Muszę zobaczyć czy faktycznie będzie miała się czym zająć, bo wątpię by chciała latać z mopem i myć podłogi. - Wyglądała na taką, która prędzej wyśmieje dyrektor Tune Agency, a to na sto procent nie będzie miało miejsca. Tak buntownicza nastolatka nie zagrzeje długo miejsca u niej w firmie. Nie będzie sobie psuć wizerunku, na który pracowała latami.
-Odezwę się w przeciągu kilku najbliższych dni w tej sprawie - rzuciła i wsiadła do samochodu zamykając drzwi i zaraz opuszczając szybę. Zdecydowanie to był jeden z najgorszych dni ostatnich kilku miesięcy.

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”