WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
Agentka CIA
Oddział CIA
broadmoor
- Widzę, że aż oczy Ci się świecą na widok tej salki. - bo faktycznie była świetnie wyposażona. Porównywalnie do tej którą Artemis dobrze znała w UK. Mężczyzna zatrzymał się i oparł noga o ścianę. - Pamiętaj, ręczę za Ciebie głową tutaj. - widział to zmieszanie, ale zaraz się zaśmiał głośno. - Spokojnie, najważniejsze abyś nikogo mocno nie pokiereszowała ani nie połamała. Zobaczymy jak Ci pójdzie. Grafik masz na kartce, którą Ci wcześniej dałem, a tymczasem ja spadam. Przyjdź wieczorem jak już skonczysz. - uśmiechnął się i ją przytulił, a kilku agentów już zagwizdało, zupełnie jakby Roger wyrwał niezłą dupe! Dobrze, że przy tym Artemis nie było, bo by przetrącił wszystkim jedynki. A skoro o niej mowa, to od rana siedziała w biurze. Jednak papierki nie są kompletnie dla niej. Męczyła się niemiłosiernie i czekała na przydzielenie gdzie indziej. Za kilka dni przyjedzie delegacja z MI6 także może będzie miała na tyle szczęścia, że spotka się z dawnymi znajomymi i po prostu coś ugra. Zresztą, nie będzie o coś błagać na śliczne oczy, bo jej się to po prostu należało. Nie mogła być niżej w hierarchi niż Roger!
Wstała od biurka rozprostować kości, a przy okazji znaleźć jednego z agentów z którym miała do pogadania. Ostatnio podpadł jej faktem złego słownictwa, i olewczego stosunku do wszystkiego. W UK to by nie miało miejsca. Zaraz zostałby wywalony na zbity pysk, zwłaszcza że Fisher miała tam posłuch.
Sprawdziła gdzie powinnien się znajdować i właśnie tym sposobem znalazła się na salce treningowej, lecz wystarczył moment aby dostrzegła z kim stoi agent O'Conell. To były jakieś żarty.
- Co do kurwy nędzy. - nie spodziewała się widzieć swoją żonę, w sportowym dresie w siedzibie CIA. Zębatki w głowie szybko zaskoczyły i nie zwracając uwagi czy Adaya chce do niej podejść odwróciła się na pięcie i trzasnęła drzwiami za sobą.
- Zabije go! - warknęła zanim jeszcze wyszła z pomieszczenia. Doskonale wiedziała gdzie urzęduje Roger, który nieświadomy tego co się może wydarzyć właśnie dymał się z koleżanką z pracy.
- No bardzo ładnie, profesjonalizm pierwsz klasa! - powiedziała głośno i wyraźnie widząc zajęte biurko, przez jakąś blond agentkę.
- Fisher! - tyle zdażył powiedzieć znaim zasunął rozporek i kazał dziewczynie się oddalić. - Co Cię do mnie sprowadza?
- No chyba sobie kpisz! Co moją żona robi na salce treningowej do jasnej cholery!
właścicielka siłowni
własna siłka
broadmoor
-Dziwisz się? Miała dostęp do dużo mniejszej ilości sprzętów w poprzedniej pracy - stwierdziła cicho, a jej wzrok próbował ogarnąć jak dużo sprzętu ma do dyspozycji. Zdecydowanie lepiej wyposażona niż wszystkie w których do tej pory była.
Zmieszała się słysząc, że za nią ręczy głową. Nie chciała by jej na siłę czegoś szukał, bo miała też kilka dodatkowych ofert, których jeszcze nie obczaiła, więc to nie tak, że potrzebowała tej pracy na gwałt!
-Spokojnie oszczędzę waszych agentów - przewróciła teatralnie oczami i uśmiechnęła się zadziornie przytulając do mężczyzny. Traktowali się zupełnie jak rodzeństwo, więc naprawdę nie było dla niej zrozumiała reakcja kolegów Rogera. Zresztą mają szczęście, że jej żony nie było obok, bo mogliby dostać po łbie za coś takiego. Poza tym ona chyba też dostanie za nie powiedzenie jej, że Roger załatwił jej tu fuchę.
Wdała się w dyskusję z jednym z agentów, który zdecydowanie próbował wypadać teren jeśli chodzi o nową trenerkę. Za chwilę mieli zacząć jakiś tam sparing by mogła się wczuć w nową rolę. Nie udała się ta sztuka bo do pomieszczenia weszła Artemis na której widok się szeroko uśmiechnęła, ale mina jej momentalnie zrzedła gdy się okazało, że Fisher jest wściekła na Rogera. Wiedziała, że tak będzie a jednak postanowiła to zrobić. Czasami to jednak Adaya nie myślała, serio.
-Przepraszam na chwilę - uśmiechnęła się przepraszająco do agenta i wszystkich zebranych zostawiła. Doskonale wiedziała gdzie ma iść.
-Trenuje agentów? - rzucił sarkastycznie i uśmiechnął się głupkowato. Potrafił nieźle ją wkurwić kiedy tylko chciał, a ona z pewnością się na to szybko łapała. -Szukała pracy, a my akurat straciliśmy jednego z trenerów, więc nie wiem o co Ci chodzi - wzruszył ramionami i usiadł za biurkiem. Był trochę niepocieszony, że nie mógł zaruchać.
Agentka CIA
Oddział CIA
broadmoor
- Nie obchodzi mnie to że jakiś trener odpadł. Wiesz, że ona jest cywilem?! Jak możesz ja ot tak plątać w sprawy agencji! I przede wszystkim kto Ci na to pozwolił! - nie zamierzała się hamować. Jest bardzo opanowaną osobą, ale jeśli chodzi o bezpieczeństwo jej rodziny, zamierzała walczyć jak lwica. Doskonale wiedziała, że Roger zaraz pociśnie jakimś marnym dowcipem dlatego podeszła do niego bliżej i wbiła palec w sam środek klatki piersiowej.
- Wiem, że ma kompetencje i jest świetna w tym co robi, ale... - własnie w tym momencie pojawiła się Adaya, a Artemis przeniosła na nią wzrok. Dlaczego ona się w ogóle zgodziła na przyjście tutaj?!
- jesteś chujem. - z powrotem spojrzała na Rogera, którego ta sytuacja ewidentnie bawiła. Fisher po prostu przy nim nie wyrabiała. Miała wrażenie, że dla niego wszystko jest żartem i liczy się tylko ruchanie.
- Ady nie mów mi, że rozważasz zostanie tutaj. - pieniądze zapewne będą lepsze niż w innej siłowni czy klubie, ale co z bezpieczeństwem? To jest dobrowolne narażanie się. Poza tym nie wyobrażała sobie jak pogodzą ich etaty z opieką nad Axelem.
- Spuść z tonu Fisher, nie możesz być wieczną niańką dla własnej żony. Może robić co chce, jest wolnym człowiekiem.
Zmierzyła lodowatym spojrzeniem mężczyzne który zamilkł.
właścicielka siłowni
własna siłka
broadmoor
-Kto mi pozwolił? Ady pytała się o pracę, a ja jako znajomy starałem się pomóc - fuknął na starszą kobietę i wzruszył ramionami. Chciał dobrze, a chyba wychodziło jak zwykle. Chciał jeszcze coś dodać, ale w tym momencie pojawiła się w jego biurze Adaya, na której widok się szeroko uśmiechnął.
Sama trenerka nie miała pojęcia co się tu odwalało i może to lepiej, bo świecenie siurakiem jej przed oczami spowodowałoby odruchy wymiotne. Szczególnie, że jego właścicielem był Roger.
-Art. Nie podjęłam jeszcze żadnej decyzji - przewróciła teatralnie oczami. Chciała spróbować i zobaczyć czy akurat ta fucha jest dla niej odpowiednia. Jasne płacili naprawdę dobrze, ale akurat trenerka wiedziała, że musiałyby się nieźle nagimnastykować by móc pogodzić pracę z wychowywaniem dziecka. Mimo swojego młodego wieku zdawała sobie z tego sprawę. Naprawdę!
-Roger. Stul dziób i weź się gdzieś przejdź może - już miała dość, że znowu zaczną się żreć o byle gówno. Poczekała aż faktycznie Roger się ulotni i spojrzała gniewie na swoją żonę -O co Ci chodzi Art hm?
Agentka CIA
Oddział CIA
broadmoor
Roger uniósł ręce w obronnym geście i postanowił, że te małżeńskie kłótnie nie są żadną rozrywką dlatego poszedł szukać niedoszłej seks dziewczyny z którą dobrze się bawił zanim Fisher wparowała do jego gabinetu.
Widziała to spojrzenie Adayi i przetarła oczy dłonią. Już sama nie wiedziała co ma o tym wszystkim myśleć.
- Ja po prostu nie chcę aby stała Ci się krzywda. Jeśli ktoś Cię powiąże ze mną, albo przez przypadek sypnie gdzieś gdzie nie powinien... - znała tych wymoczków, którzy uważaja się za zajebistych agentów a po kilku glębszych gadają jak najęci. Chciała oszczędzieć sobie i żonie stresu. - Uważam, że jesteś najlepsza w tym co robisz, ale... zastanów się jeszcze czy to jest miejsce dla Ciebie. - oczywiście jeśli podejmie decyzje, że to jest to co chciałaby robić, Artemis będzie ją wspierać, chowając swoje durne obawy jak najgłębiej.
Podeszła do kobiety i złapała za dłoń. Wiedziała, że przegięła tak się unosząc, ale słowa przepraszam nie chciały przejść przez gardło. - Zależy mi na tym abyśmy były szczęśliwe. - szepnęła i spojrzała w oczy żonie. Teraz faktycznie mogła zauważyć że w oczach agentki była jedynie troska.
właścicielka siłowni
własna siłka
broadmoor
-Art ja to rozumiem, ale to samo mogłoby być jeśli pracowałabym gdziekolwiek indziej. Nie chcę cały czas patrzeć przez ramię z obawy przed kolejnym podobnym incydentem - westchnęła cicho. Ta ostatnia nieprzyjemna przygoda sprawiła, że przez kilka dni Ady nie potrafiła normalnie spać i budziła się co chwilę. Jednak naprawdę nie chciała tak żyć. Chciała by obie korzystały z życia i nie musiały się oglądać za siebie, a jeśli Artemis miała patrzeć tak na wszystko to tak nigdy nie będzie.
-Daj mi samodzielnie podjąć decyzję Arti. Chcę spróbować, bo praca w siłowni chyba nie jest już dla mnie. Chcę czegoś więcej, jakiegoś wyzwania - westchnęła cicho. Sama nie do końca była pewna czy chce tu pracować, ale gdzieś trzeba zacząć, a ona naprawdę chciała znaleźć pracę w której będzie się spełniać.
-A nie jesteśmy Art? - uniosła brew i zabrała dłoń by zaraz położyć ją na policzku kobiety.- Jeżeli będziesz czuła się lepiej to mogę poszukać czegoś innego - nie chciała się kłócić. Nie chciała też robić na złość swojej żonie. Już i tak miały za sobą kilka poważnych kłótni, a praca to jednak rzecz o którą nie warto się kłócić.
Agentka CIA
Oddział CIA
broadmoor
Pokiwała głową, jednocześnie nie wypowiadajac ani słowa, ponieważ trudno jej się przyznać do zbyt impulsywnej reakcji, zwłaszcza że na codzień jest spokojna.
- No, to jest wyzwanie. - nie każdy nadawał się do szkolenia żółtodziobów a zwłaszcza gdy są oni tak niewychowani. Pięknym przykładem jest tu Roger, i zapewne jest ich więcej, ale nie zamierzała się nad tym dłużej zastanawiać.
- Jesteśmy. - stwierdziła z delikatnym uśmiechem na ustach. Nie zamieniłaby tego na nic innego. Przeżyły tyle razem, że nadawałoby się to na dobry film akcji z romansem w tle!
- Nie... nie, jeśli Ci się podoba... - powstrzyma swoje głupie obawy i po prostu pozwoli żonie na samorealizację. Odetchnęła głęboko i zaraz na jej twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech. - A co powiesz na sparing ze mną? - i to nie taki łóżkowy, a normalny! Ady chyba przypadł pomysł do gustu bo już po dziesięciu minutach były na sali, gotowe do walki. - Jeśli przegram, to znaczy że jak najbardziej powinni się przyjąć i musisz się zgodzić. - były same, ponieważ Artemis bardzo ładnie określiła że wszyscy agenci "mają się stąd wynieść do kurwy nędzy". Także nie było gapiów tylko one dwie! Fisher była pewna siebie, bo przecież mimo wieku i przebytych przygód (zawały, uraz ręki i tak dalej) jest w świetnej formie. Miała tylko nadzieję, że trenerka jest przygotowana na ostry wycisk. Nie ma lekko i nie będzie żadnych forów.
właścicielka siłowni
własna siłka
broadmoor
-Dlatego chcę spróbować Art. Praca z bokserami była super, ale najczęściej jednak miałam zajęcia z ludźmi, którzy odwiedzają siłownię raz na tydzień jak nie rzadziej - przyznała szczerze. Jasne trafiało jej się tak, że całe tygodnie potrafiła pracować z bokserami, ale to i tak było rzadziej niż częściej. Tutaj będzie miała nie lada wyzwanie i naprawdę chciała się go podjąć. Martwiła się jednak, że nie będą mogły się zgrać i będą się rzadziej widywały w domu, a tego raczej trenerka nie chciała.
-Mówię poważnie Artemis. Nie zależy mi aż tak strasznie na tej pracy, a dużo bardziej wolę byś była spokojniejsza - ostatecznie zabrała dłoń z policzka Art upominając samą siebie, że nie są w domu a w miejscu pracy Art, a nie chciała robić swojej żonie przypału.
Uśmiechnęła się zadziornie słysząc słowo 'sparing'. W sumie jakby tak przez chwilę pomyśleć to nie miały jeszcze okazji zmierzyć się tak poważnie na macie. Ot wygłupy na siłowni to zupełnie co innego. Jej żona właśnie rzuciła jej wyzwanie.
Nie minęło sporo czasu jak znalazły się znów na salce gotowe do walki. Jeśli Art myśli, ze Ady tak łatwo da się pokonać to była w błędzie. No, ale jeśli chce to może nie docenić przeciwnika! Wyjdzie na Ady jeśli wygra. Nie miały gapiów i nikt im w tej chwili nie przeszkadzał co było miłe. Nie to, że nie lubiła gdy się ją obserwowało podczas pracy... ale tu zakład był o wysoką stawkę plus Ady chciała udowodnić swojej żonie, że naprawdę nadaje się do tej pracy i nie odstaje umiejętnościami od agentki Fisher.
Podskoczyła parę razy w miejscu, przebrała nogami niczym profesjonalny bokser i uśmiechnęła się zadziornie. Machnęła nawet dłonią zapraszając Art 'do tańca' jak to widziała na wielu filmach akcji.
Agentka CIA
Oddział CIA
broadmoor
Zanim jednak zaczęły, musiała pozbyć się wszystkich gadżetów jakie nosiła ze sobą. Tak na wszelki wypadek gdyby jednak za mocno weszła jej w głowę chęć wygranej nie przeztrzegając zasad. Odłożyła na ławeczkę broń, nóż oraz zapasowy magazynek i rozprostowała ręce, nogi. Głowa w lewo, w prawo, obrót. Chwila wyciszenia się i była gotowa.
Widziała to zaproszenie i nie zamierzała go odrzucić. Zbliżyła się powoli acz pewnie, spokojnie przemieszczajac się na nogach. Nie chciala za wiele pokazać na sam początek co by żona jej od razu nie rozszyfrowała. Dobrze że obie obwiązały sobie dłonie, bo zapewne gdyby tego nie zrobiły to Axela na rękach nosiłby Roger! Pierwsze kilka ciosów, takich na rozgrzewkę. Kilka w ciało, jeden kopniak w udo i oddalenie się na pare centymetrów. Uchyliła się przed mocnym sierpowym i natyschmaistowo wyprowadziła atak kierując go w żebra żony. Widać że odczuła to, bo na twarzy pojawił się grymas.
- To że mam kilkanaście lat więcej nie znaczy że jestem aż tak wolna. - stwierdziła kiedy obie krążyły i próbowały znów zawiązać jakąś akcję. Artemis miała bardzo dobre reakcje, lepsze niz większość agentów w MI6 dlatego była doceniana na każdej płaszczyźnie, nie tylko za wygląd. Odczuła za to mocnego kopniaka w kolano. który lekko nia zachwiał, jednak wiedziała jak to wszystko rozegrać. Zrobiła szybki przewrót i znalazła się za Adaya, próbując ją trochę poddusić, oczywiście to spełzło na niczym bo kobieta się wyswobodziło. Jednak widać, że obu sprawiało to wielką przyjemność.
Kolejne kilka ciosów i Art poczula, że żebra po prawej stronie powoli zaczynają dawać o sobie znać. Nawet na moment jej to nie wzruszyło. Dalej uważnie obserwowała poczyniania żony i w pewnym momencie wyprowadziła idealny cios. Ady lekko się zatoczyła a agentka zauważyła krew na swojej ręce. - Bloody Hell -szepnęła bardzo cicho do siebie i spojrzała na partnerkę. Rozwaliła jej wargę. Podeszła bliżej już nie zważając czy oberwie, chciała to natychmiast opatrzeć i to był jej gwóźdź do trumny, bo tak naprawdę Adaya mogła ją teraz ładnie znokautować.
właścicielka siłowni
własna siłka
broadmoor
Obserwowała uważnie swoją żonę próbując odczytać każdy jej ruch. Miała do czynienia z bokserami ale prawda jest taka, że dużo bardziej preferowała mieszany styl walki, który nie jest aż tak do przewidzenia.
Trzeba było przyznać, że jednak jej żona miała moc w rękach i potrafiła nieźle uderzyć co trenerka odczuła dosyć mocno. Jak tak dalej pójdzie to jutro żadna nie będzie się w stanie ruszyć, bo wszystko będzie bolało.
-Nigdy nie twierdziłam inaczej - uśmiechnęła się lekko. Wreszcie znalazła sobie godnego przeciwnika. Żadna z nich nie hamowała się przed ciosami i uderzały z taką samą siłą z jaką robiłyby to z innym treningowym partnerem. Nie dała się poddusić. W momencie gdy Artemis znalazła się za nią to Ady uderzyła ją łokciem w brzuch i w ten sposób szybko uwolniła ponownie stając twarzą w twarz z przeciwnikiem. -Nie zemną te numery - uśmiechnęła się zadziornie by zaraz wyprowadzić trzy szybkie kopniaki w żebra partnerki. Jednak umiejętności w praktycznie każdej sztuce walki w tym momencie Adayi się bardzo przydawały. Jednak przez moment poczuła się zbyt pewnie. Opuściła gardę na moment co poskutkowało idealnie wyprowadzonym ciosem i Ady poczuła krew na wardze. Dotknęła palcami miejsca by sprawdzić czy faktycznie
to prawda. Prychnęła ostatecznie pod nosem i uniosła wzrok na żonę. Art chyba za bardzo przejęła sie tym, że zrobiła swojej żonie krzywdę. To była jedynie rozcięta warga, która zagoi się dosyć szybko. Ady nie takie rzeczy zniosła w swoim życiu.
Trenerka wykorzystała moment. Gdy Art była już na tyle blisko Ady uniosła nogę i celując prosto w splot słoneczny odepchnęła z całych sił swoją przeciwniczkę. Art wylądowała ostatecznie na tyłku co Adaya również wykorzystała i znalazła się na niej .- Po pierwsze nic mi nie jest. To tylko rozcięta warga. Po drugie... przegrałaś - uśmiechnęła się zadziornie.
Agentka CIA
Oddział CIA
broadmoor
Zbliżyła się do partnerki ale już widziała w jej oczach, że ta walka nie dobiegła końca. Nim zdążyła jakkolwiek zareagować dostała kopniaka na tyle porządnego, że pozbawił ją tchu. Kiedy Adaya przyszpiliła ją do maty, Art dalej próbowała złapać oddech, a gdy się to udało, westchnęła. - Przegrałam? - nie mów hop póki nie przeskoczysz, bo wystarczył jeden gwałtowny ruch agentki, a trenerka wylądowała pod nią, co nawet spodobało się samej Fisher która, chwilę później pocałowała żonę, nie zwracając najmniejszej uwagi na jej rozciętą wargę.
- No powiedzmy, bo aktualnie ja mam przewagę. Pokaż tą wargę. - spojrzała na jej usta i przetarła krew kciukiem. Faktycznie nie było aż tak źle. Nie schodziła z żony dalej uważnie się jej przyglądając. - Jeśli byłaś zdolna powiedzmy "wygrać" to na pewno musisz szkolić tutaj ludzi. - puściła jej zalotne oczko po czym powoli wstała. Widać, że czuła trudy tego pojedynku, bo musiała usiąść na dłuższą chwilę na podłodze pod ścianą.
- Tylko uważaj na siebie, dobrze? Jeśli jakiś młokos będzie Ci dokuczał to mnie popamięta. - wzięła do ręki tą należącą do żony i oparła swoją głowę o zimną ścianę, przymykając oczy.
Jeśli Adaya chciała podjąć to wyzwanie to proszę bardzo. Artemis nie stanie jej na drodze. Miała jedynie nadzieję, że nie zmieni to ich relacji, a w domu uda im się zachować ilość czasu spędzanego razem.
- To co teraz? Mam wezwać tych żółtodziobów na trening? - podpytała otwierając oczy i kierując swój wzrok na żonę. Chyba czas do roboty. Ona sama musiała pozałatwiać dzisiaj kilka spraw, także nie będzie zatrzymywać Ady zbyt długo.
właścicielka siłowni
własna siłka
broadmoor
Nie spodziewała się jednak tego, że jej żona będzie chciała sprawdzać czy wszystko w porządku. Jasne Art była dość opiekuńczą osobą jeśli chodziło o nią i małego, ale przecież mały sparing. A jak wiadomo na sparingach czasem krew się leje przypadkiem i to szczególnie jak podchodzi się do tego na sto procent swoich możliwości.
Wiedziała doskonale, ze źle postąpiła kompletnie odpuszczając i nim zdążyła coś odpowiedzieć to sama została przyszpilona jednym zgranym ruchem Art. Uśmiechnęła się szeroko by zaraz odwzajemnić pocałunek. Dobrze, że nikogo tu nie było i mogły sobie na to pozwolić. Ady nie bardzo wiedziała czy jej żona chce obnosić się z tym że nowa trenerka to jej żona. -To nic takiego Arti - przewróciła teatralnie oczami. Jutro już zapomni o tym, że miała rozciętą wargę. Agentka miała naprawdę siłę w rękach.
-Hej! Wygrałam. Nie moja wina, że jesteś troskliwym misiem - uśmiechnęła się zadziornie i lekko uderzyła żonę w ramię zaraz potem podnosząc się i siadając obok niej.
-Artemis. Umiem zadbać o siebie. Całe życie to robiłam - wzruszyła lekko ramionami. To naprawdę było miłe, że wreszcie miała kogoś kto o nią dbał i nie musiała sama na siebie uważać. Jednak umiała sobie poradzić i nie chciała by jej partnerka wiecznie stała za nią niczym lwica.
Chciała podjąć to wyzwanie. Chciała spróbować i sprawdzić czy faktycznie się nadaje na pracę tutaj. Miała trzy miesiące próbne i jeśli w tym czasie nie do końca jej się tu będzie podobać to zawsze będzie mogła zmienić pracę. Proste i logiczne. Poza tym zrobi wszystko i ustali tak grafik by mogły mieć dla siebie czas w domu. Teraz kiedy miała rodzinę to praca naprawdę zeszła na drugi plan. Chciała się w niej spełniać, ale jednak zdecydowanie bardziej wolała spędzać czas z Art i Axelem.
-Czyżby obowiązki wzywały? No, ale nie jestem tu dla przyjemności. Dawaj mi ich tutaj - pocałowała kobietę w policzek i wstała. Musiała jeszcze sprawdzić czy nie wygląda jakoś tragicznie z tą wargą.