WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
Babski wypad na pewno by się Gabi przydał. Na całe szczęście, Bart nie miał nic bardzo przeciwko. Pewnie, nie był zachwycony, bo wolał aby jego ukochana spędzała czas z nim, ale ich wyjazd dopiero miał mieć miejsce. Czekajac na ten moment, Gabi postanowiła spędzić weekend z przyjaciółką, w Kanadzie, łącząc przyjemne z pożytecznym. Czyli miały pojechać do fajnego hotelu ze spa, a także odwiedzić przy okazji wyścigi. Niech każdy oceni, co miało być przyjemnością, a co pożyteczne. Dla Gabi wyścigi były zarówno ciekawe i doskonale się na nich bawiła, ale także miała sporo zysków, mogąc przy okazji popracować, napisać kilka artykułów i tak dalej. A to oczywiście, przekładało się na pieniądze. Na całe szczęście, nie musiała się o to za bardzo martwić, zwłaszcza teraz.
Nie wiedziała, czy Belle będzie w pełni zadowolona z takiej wycieczki, bo ona to specjalnie za samochodami nie przepadała, ale blondynka sądziła, że tak czy siak mogą miło spędzić czas.
Miały się spotkać na lotnisku, Gabi zajęła się kupnem biletów i wyborem lotu, ale wszystko przekazała koleżance. Miały lot z samego ranka, aby mieć jak najwięcej czasu dla siebie - bo zwiedzać szczególnie chyba nie zamierzały... Wybiła odpowiednia godzina, lotnisko było całkiem puste, a Belle stała pod tablicą wylotów sama... Moreno na razie nie było. Nie była specjalnie spóźnialska, ale jeśli ktoś miał się oblać kawą przed wyjściem, to była to Gabi. I coś takiego właśnie miało miejsce, właśnie przez taki głupi przypadek była spóźniona. No ale zdążyła, wpadła zziajana, z rozwianym włosem. Później wszystko poszło już bez większych problemów. Zajęły wskazane miejsca, trochę pogadały, trochę pokimały i tak dalej. Na lotnisku złapały taksówkę, pojechały do hotelu, do którego Belle miała voucher i sympatyczna dziewczyna wskazała im który pokój będzie ich. Dziewczyny , wciąż trochę zmulone tak wczesną pobudką z przyjemnością otworzyły drzwi i obie rzuciły się na łóżko.
rozpoczyna rezydenturę na kardiochirurgii
Swedish Hospital
sunset hill
Gabi zapominała o najważniejszym aspekcie tej podróży, a mianowicie podróż ta miała na celu znalezienie męża dla Belle, kierowcę f1, na którego temat Gabi wiedziała wszystko. A to, że sporo wiedziała na jego temat oznaczało tyle, że wiedziała też doskonale, jaki gust miała jej przyjaciółka i jakie miała również myślenie o życiu i innych sprawach z nim związanych, pod tym kątem znalezienie dla niej idealnego faceta było pestką, nieprawdaż? Belle potrzebowała tego wyjazdu nie tylko przez wzgląd na to, że trochę ostatnio cisnęli ją w szpitalu, ani też tylko dlatego bo się z Gabi tak umówiła, ważnym powodem dla jej wylotu do Kanady było spotkanie jej byłego. Chateux bardzo przeżyła to spotkanie, bo myśl że facet którego kocha ma kogoś i urodziło mu się dziecko, piękna dziewczynka powodowało, że jej serce rozpadało się na milion kawałków. Wyjazd z miasta i ogółem z kraju wydawał się zatem dobrym czasem na wyleczenie złamanego serca. Jednak ten wylot stał pod znakiem zapytania, bo Gabi ani nie było widać, ani słychać, a Belle nie chciała lecieć nigdzie sama, wolała wrócić do domu, zaszyć się w pokoju i popłakać w poduszkę, że nawet przez przyjaciółkę została wystawiona do wiatru. Na szczęście Moreno pojawiła się w ostatniej chwili i tylko dzięki temu blondynka się jeszcze w pełni nie załamała i nie rozsypała się na milion kawałków, których nawet ekipa sprzątająca lotniska by nie pozbierała. Zauważalne było jednak to, że nie do końca Chateux jest sobą, choć starała się. Wkrótce i zmęczenie dało jej o sobie znać, dlatego gdy nareszcie dotarły do hotelowego pokoju to Belle już niewiele ogarniała umysłem, ona tylko chciała spać. Nawet nie przebierała się, nie zdążyła ściągnąć butów, tak walnęła się do łóżka jak stała.
- Moje kochane łóżeczko, wiedziałam że ty nigdy mnie nie opuścisz... - zaczęła pieszczotliwie tulić się do poduszki i przysnęła, więc nawet jeśli przyjaciółka zadawała jej jakieś pytania, ta nie była w stanie odpowiedzieć na żadne, tak dobrze się jej spało. Po kilku godzinach "drzemki" pewnie obie się zebrały z łóżek i zeszły na jakiś posiłek.
- Czy tylko ja mam wrażenie, że ten lot był potwornie męczący? - zaczęła, przekrajając bułkę na pół i smarując ją masełkiem, unikając tematu swojego przygnębienia. Wiedziała jednak że prędzej czy później on też nastąpi, lecz postanowiła zwalić to na zmęczenie lotem.
-
Jeśli Chateux bała się, że Gabi z jakiegoś powodu (pewnie Barta...) nie pojawi się na lotnisku, to trzeba było zadzwonić. Blondynka by się przyznała do tej głupoty, którą zrobiła i uspokoiła przyjaciółkę. Tak, to starała się pojawić jak najszybciej, więc nie zaprzątała sobie głowy żadnymi wiadomościami. No i nie podejrzewała, że Belle może mieć aż tak negatywne pomysły!
Gabi też chętnie przystała na zrobienie sobie przerwy, więc weszła pod swoją kołdrę. Obudziła się jednak szybciej i bawiła swoim telefonem, dogrywając ostatnie szczegóły, sprawdzając pocztę i tak dalej. -Obudziła się księżniczka-zaśmiała się i zdecydowała się wyjść spod kołdry, aby się przebrać, ogarnąć i tak dalej.
-To chyba raczej kwestia godziny tego lotu. Gotowa na podbój Kanady?-zapytała, bo po zjedzeniu posiłku, który niespecjalnie wchodził Gabi, mimo że była dość głodna, powinny skierować się już w stronę toru, gdzie całe popołudnie miały spędzić. To znaczy, Moreno z chęcią spędziłaby tam całe popołudnie, wdychając paloną gumę i śledząc livetime'ing na ekranach w centrum prasowym, czy którymś z garażów. Jeśli Belle nie będzie chciała tam tyle siedzieć, to szybciej się zawiną, pójdą na jakieś zakupy czy coś takiego. W końcu trzeba było zrobić zapasy syropu klonowego, kupić magnes i tak dalej.
rozpoczyna rezydenturę na kardiochirurgii
Swedish Hospital
sunset hill
- Tak, śpiąca królewna jest do pani dyspozycji. - zażartowała, a potem przeraziła się widząc się w lustrze. Zawsze po spaniu, choćby po krótkiej drzemce jej włosy żyły własnym życiem i musiała je długo szczotkować, by doprowadzić je do jako takiego ładu. Gdy zaś była już gotowa to były na śniadaniu, przy którym dziwnie Gabi grymasiła.
- Widzę że strułaś się jedzeniem samolotowym. Mówiłam ci, żebyś nie ruszała tamtych krewetek. - zganiła ją, bo wiadomo było że Belle miała rację i dlatego to ona jako jedna z niewielu zamówiła kurczaka z groszkiem i jakimś tam sosem. Wszyscy biegali potem do toalety, a ona mogła spać spokojnie. Tylko sen z powiek schodził jej gdy widziała Liama z dzieckiem na ręku, jego córką jak domniemała. Zadzwonił również jej telefon, ale nie znała tego numeru, więc zignorowała ten dźwięk, a za drugim razem jak zadzwonił to aż wyłączyła dźwięk zirytowana.
- Te nachalne zaproszenia od telemarketerów... - skomentowała, nie wiedząc nawet że osobą, która to usilnie się do niej dobijała, była właśnie siostra Liama.
- Jasne, że jestem gotowa. Od razu idziemy na teren wyścigu, czy najpierw odwiedzimy lokalne atrakcje? - zapytała przyjaciółki, zastanawiając się jaki ta ma plan. Najbliższy zabieg upiększający miały dopiero w południe, a do tego czasu mogły porobić coś innego.
-
-Nie, to nie to. Po prostu nie mam apetytu-stwierdziła, bo może krewetki nie były najlepszym wyborem, ale nie struła się nimi na tyle, aby cierpieć w tym momencie. Pewnie to w ogóle nic innego, może z podekscytowania nie mogła jeść? A może za godzinę zgłodnieje i pochłonie konia z kopytami. Trudno było przewidywać, ale blondynka nie robiłaby żadnego problemu tego. Bo i po co?
-A skąd wiesz? Odebrałaś choć raz?-zapytała. Ona zawsze odbierała telefony, nawet z nieznanych numerów, bo nigdy nie wiadomo, kto dzwoni i w jakiej sprawie - zakładając, że to służbowo. Jej numer telefonu trafiał do różnych osób, ale nie zawsze była z tego powodu zachwycona.
-Myślę, że na tor, żeby się przywitać z wszystkimi i tak dalej, jak nie będziesz chciała oglądać jak jeżdżą, to możemy wrócić do miasta-zaproponowała. Chciała, aby Belle czerpał tyle samo przyjemności z tego wyjazdu, co ona. Choć wiedziała, że zapach palonej ropy naftowej to nie jest to, po co Chateux tu przyjechała. Czas na spa, babskie ploteczki i tak dalej znajdą. Sen był w końcu dla słabych, prawda?
rozpoczyna rezydenturę na kardiochirurgii
Swedish Hospital
sunset hill
- W takim razie może weźmiemy ze sobą jakieś kanapki czy chipsy na wypadek gdybyś zgłodniała? - Belle nie miała problemów ze zjedzeniem swojego śniadania, więc wiedziała że będzie syta przez dobrych kilka godzin, lecz nie była pewna czy z Gabi będzie tak samo, stąd jej propozycja wzięcia jedzenia ze sobą. Bo latać co chwila po hot doga tak jak niektórzy robili podczas meczu na stadionie było kompletnie bezsensowne, zważywszy na szybkość, w jakiej poruszają się zawodnicy w swoich bolidach.
- Nie, ale jestem chwilowo na wakacjach, więc nie chcę by cokolwiek czy ktokolwiek zawracał mi niepotrzebnie głowę. - miała numer do szpitala, więc gdyby dzwonili z pracy to by wiedziała. Nie sądziła również by coś się stało jej mamie, bo miała numery do sąsiadów i do innych szpitali również. Uważała zatem że ktoś chce jej sprzedać jakąś kołdrę czy coś innego, co potem będzie spłacała przez wiele lat, wychodziła również z założenia że prędzej czy później zrezygnuje ten ktoś z nagabywania jej telefonicznie, bo ileż można? Spojrzała jeszcze raz na ekran telefonu i usunęła kolejne nieodebrane połączenie od tego samego numeru, wyraźnie podminowana.
- W ogóle w tym celu kupiłam taką ekstra skórzaną kurtkę, zobacz tylko. - no i jako że blondynka skończyła jeść to pokazała Gabi swoją skórzaną czarną kurtkę, którą zamierzała ubrać na szary top z jakimś nadrukiem zespołu rockowego oraz wygodne jeansy.
- Myślisz by związać włosy w kucyk, czy zostawić rozpuszczone? - jeszcze dopytała, zbierając włosy w kucyk i przyglądając się sobie w lustrze, a potem znów je rozpuszczając, by spływały falami po jej ramionach. Niezdecydowana była kompletnie.
-
-Nie ma problemu. W sekcji vipowskiej będzie co zjeść-uśmiechnęła się. Tak, nie będą zwykłymi kibicami na trybunie, tylko po znajomościach wejdą na pit lane, bezpośrednio wśród samochody, drużyny i tak dalej. Po części dzięki przepustce prasowej, a po części dlatego, że miała znajomości wśród drużyn. Chateux miała być jej osobą towarzyszącą więc będzie tak samo traktowana.
-Jak uważasz-wzruszyła ramionami. Nie miała pojęcia o Liamie, jego siostrze i tak dalej. To znaczy, że istniał, że się spotykali w liceum to wiedziała, ale o tym spotkaniu ze szpitala nie miała zielonego pojęcia. Jednak żeby być sprawiedliwym, to sama miała przed Belle małą tajemnicę i nie specjalnie chciała o tym rozmawiać. Jeszcze nie teraz.
-Zwiąż, rozpuszczone mogą przeszkadzać. Jak jeszcze pomalujesz usta czerwoną szminką to nikt nie będzie mógł odwrócić wzroku od Ciebie-uśmiechnęła się, samej grzebiąc w walizce, aby znaleźć coś do ubrania. Sama postawiła na podarte jeansy, t-shirt i duży sweter, a włosy miała spleć w niedbały kok. Nie malowała się specjalnie, bo w przeciwieństwie do Belle, nie zamierzała nikogo podrywać.
rozpoczyna rezydenturę na kardiochirurgii
Swedish Hospital
sunset hill
- Tam też zaglądają kierowcy przed i po wyścigu, czy raczej ich sponsorzy? - bo jakby tak pomyśleć o tym, co mówiła Moreno poprzednio to wynikało stąd że wiązanie się z kierowcą nie jest najlepszym pomysłem przez te jego ciągłe podróże, ale już taki sponsor to przecież może dawać pieniądze ze swojego fotela i nie jeździć na wszystkie rajdy, nieprawdaż? Tak więc szybko można zmienić obiekt polowań, tylko żeby Gabi jej podpowiedziała kiedy warto, a kiedy wręcz niekoniecznie. Związała zatem włosy w niedbały kucyk, a potem musnęła usta czerwoną szminką. Znów przejrzała się w lustrze.
- Dobra, ale teraz szczerze, nie wyglądam zbyt wyzywająco? Przecież ja tam nie szukam kolesia na jedną noc, tylko kogoś na stałe. - nie była pewna tego, czy ten odcień szminki jej pasował, chyba wolała bardziej stonowane odcienie, to w nich czuła się w pełni sobą.
-
-Kierowcy wpadają, ale więcej dziennikarzy, osób z załogi, inżynierów i tak dalej.-wyjaśniła. W końcu kierowcy na treningu z reguły jednak trenują, jednak czasem wychodzą z samochodów w różnych celach, wcześniej kończą lub później zaczynają, więc powinni wpaść na kogoś. Oprócz tego wiele osób towarzyszących, rodziny i tak dalej. Nawet jeśli Belle nie uda się poznać swojego przyszłego męża, to powinna mieć do kogo się odezwać.
-Jako szara myszka nikogo nie spotkasz-zaśmiała się. Cóż, ona nie uważała, że koleżanka wygląda wyzywająco, ale to było tylko jej stanowisko. Poza tym, wyglądanie seksownie to nie koniecznie znaczy wyzywająco, a wyzywająco wcale nie znaczy seksownie. A skoro Belle zabrała ze sobą czerwoną szminkę, to musiała lubić ten kolor. Gabi takiej w ogóle w swojej kolekcji nie miała!
rozpoczyna rezydenturę na kardiochirurgii
Swedish Hospital
sunset hill
- Hm, to może lepiej uśmiechnąć się do jakiegoś inżyniera? Tutaj już nie tylko masz przystojniaka, ale i wiedzę, a kierowcą może zostać każdy, kto ma prawko, lubi adrenalinę i nie boi się wyzwań. - zaczęła się głośno zastanawiać, a potem spojrzała pytająco na blondynkę, jakby chciała potwierdzenia bądź zaprzeczenia czy ma rację. Dawca obrączki to musi być jednak ktoś, a nie byle kto, by jej rodzina co prawda lekarska bardzo go zaakceptowała i nie wyśmiewała Belle na spotkaniach rodzinnych, że wyszła za jakiegoś wykolejeńca czy jełopa. I tak, ona się liczyła ze zdaniem innych, czasem za bardzo.
- To może powinnam mieć inną koszulkę? Ta bardziej pasuje na koncert rocka. - znów otworzyła szminkę i musnęła nią usta, a trzeba dodać, że pożyczyła ją od mamy, bo zwykle do pracy chodziła w stonowanych kolorach pomadki na ustach. Ale randka, czy polowanie na męża to coś zupełnie innego i czasem trzeba pokazać pazur. Pewnie jeszcze z takim niezdecydowaniem będzie się ze sto razy przebierać, zanim znajdzie ten właściwy strój na wyścig.
-
-Żadna różnica, inżynierowie jeżdżą z kierowcami wszędzie-zaśmiała się. Tak naprawdę, to Gabi nigdy nie zastanawiała się, co by było, jakby wyglądał związek, gdyby związała się z kimś z tego środowiska. Nie planowała tego, choć zdarzyło się jej na początku kariery dziennikarskiej przespać z jednym kierowcą. Na szczęście on się już nie ścigał w tej serii i nie mieli ze sobą kontaktu.
-Daj spokój, jest okej-machnęła ręką. Nigdy nie była taką dziewczyńską dziewczyną, która przejmuje się takimi rzeczami. Bardziej interesowało ją to, czy jest jej wygodnie, niż co inni pomyślą o aplikacji na jej koszulce. Ewentualnie, czy jak założy większy dekolt, to czy będzie bardziej prawdopodobne że ktoś jej udzieli wywiadu. Teraz już jednak miała taką pozycję, że nie musiała się takimi drobiazgami przejmować.
rozpoczyna rezydenturę na kardiochirurgii
Swedish Hospital
sunset hill
- Ale się nie narażają na niebezpieczne sytuacje, dobrze myślę? - zapytała, bo tak właśnie zrozumiała, że przecież inżynierowie nie siedząc obok kierowcy na siedzeniu pasażera, tylko obserwują rajd z bezpiecznej odległości. I w razie wypadku dopiero wtedy interweniują.
- W takim razie jestem gotowa, idziemy. - wzięła zatem jeszcze przyjaciółkę pod ramię i wyszły zanim to Belle zmieni zdanie i przebierze się jeszcze z milion razy. A gdy już dotarły na miejsce to widać było że to wszystko wywołało w niej efekt wow. Aż zaniemówiła na początku i pozwalała się jedynie prowadzić Gabi.
- Z bliska to wszystko naprawdę robi wrażenie. - odparła gdy wreszcie odzyskała głos, a to jeszcze było przed wyścigiem, ciekawe zatem co będzie gdy to wszystko się już zacznie. Może jednak blondynka złapie bakcyla od przyjaciółki?
-
Czy trzeba się znać na tym, co ukochany robi? Na pewno trzeba to akceptować, można się interesować, wspierać i tak dalej, jednak czy koniecznie trzeba być w pełni zorientowaną w temacie? Chyba nie... Gabi nie zagłębiała się nigdy w sprawy, którymi Bart się zajmuje jako policjant, nie czuła takiej potrzeby, bo też sądziła, że mężczyzna w wolnym czasie nie chce rozmawiać o pracy, tylko o niej odpocząć.
-No, inżynier wyścigowy kierowcy nie. Inżynierowie prędzej, jak wyskakują na pit lane, aby zmienić koła i tak dalej, to chwilami może być niebezpiecznie... Jednak nie aż tak jak za kierownicą-wyjaśniła. Zdarzały się wypadki, że ktoś stracił panowanie nad samochodem mimo niewielkiej prędkości i mechanik został potrącony, czy coś, jednak wszystkie zadania członków ekipy były o niebo bezpieczniejsze niż będąc kierowcą, tego nie dało się ukryć.
-Chodźmy-Gabi zdecydowała się wypożyczyć samochód na lotnisku i nie musiały się tak naprawdę bać o komunikację. A blondynka tak czy siak nie zamierzała pić, więc absolutnie nie było żadnego problemu. Miały na wszystko wejściówki, więc pojechały przy pomocy gpsa na parking przy torze. -Zdeycdowanie. A i tak nie jest to najbardziej spektakularny tor-uśmiechnęła się wchodząc w strefę dla prasy, gości drużyn i tak dalej. -Przywitamy się z paroma osobami i pójdziemy na trybuny, co ty na to?-zaproponowała, rozglądając się już za wszystkimi osobami, które zna.
rozpoczyna rezydenturę na kardiochirurgii
Swedish Hospital
sunset hill
- Zatem lepiej wziąć się za kogoś, kto szybko nie zrobi z ciebie wdowy. - odparła w pełni racjonalnie, bo co jej po związku, gdzie nie zdąży się rozkręcić, a ten rozbije się samochodem i zginie? Taki inżynier wydawał się bardziej rozsądny, choć czy miał lepiej poukładane w głowie? Ona tak sądziła, a ja bym musiała się nad tym zastanowić. Poza tym żadna praca nie hańbi, jeśli się nie narażasz w niej na zbytnie niebezpieczeństwo i ryzyko osierocenia dzieci i utraty rodziny to rób co chcesz. No i gdy już później były na miejscu, to w tym tłumie Belle czuła się taka mała i była w szoku, że Gabi podobno tyle osób stąd znała.
- Jak ty chcesz kogoś odnaleźć w tym dzikim tłumie? I chyba nie chcesz powiedzieć że znasz przynajmniej połowę osób, które nas mijają? - często ktoś przychodził i się z nimi witał, a Belle owszem, była miła, witała się, ale jednocześnie była w szoku, bo zwyczajnie nie spodziewała się takiego gwaru. Przed telewizorem ten tłum wyglądał na nieco mniejszy.
- To ile ludzi kręci się na tym najbardziej spektakularnym torze? - zapytała jeszcze bardziej to sobie zwizualizować oczami wyobraźni. Może tam kiedyś się wybiorą z Gabi?
-
Pewnie, Gabi nigdy nie za bardzo się wtrącała w dochodzenia, czy inne działania śledcze, nie pytała o szczegóły, ale nie stałoby się nic złego, gdyby Bart odpowiedział o swojej pracy coś więcej niż "było okej" czy "ciężki dzień". Gabi to jednak rozumiała, tak samo jak to, że jej ukochany nie specjalnie był zainteresowany szczegółami wyścigów, słuchaniem kto kogo wyprzedził na którym zakręcie. Rozumieli się i tak było od początku. Nie było to żadnym problemem.
-No risk no fun-zaśmiała się. Choć musiała przyznać, że faktycznie, można się stresować i martwić o drugą osobę i to nie wpływa zbyt dobrze na związek, kolor włosów (bo można osiwieć!) i planowanie przyszłości. Jednak taki kierowca miał zdecydowanie więcej zalet, choć to też zależało od konkretnego egzemplarza kierowcy.
-Sporo z nich znam z widzenia, albo wiem dla kogo pracują, a tego kogo szukam, wiem gdzie mogę znaleźć-zaśmiała się. Tego dnia jeszcze nie było wielkiego tłumu, każda drużyna miała inny kolor wdzianka i wszyscy kręcili się wokół swoich garaży. Tłum, który CI wysyłałam był tuż przed startem, kitóry był znacznie ciekawszy niż jakikolwiek trening.
-Na tym torze? Myślę że kilkadziesiąt tysięcy. Choć trudno stwierdzić, bo poza miejscami siedzącymi, krzesełkami, były łąki i pola, gdzie można było się rozsiąść wygodnie i oglądać. A wtedy tylko organizatorzy wiedzieli, ile wejściówek sprzedali.
Blondynka trafiła do odpowiedniego garażu, witając się z starszym mężczyzną.-To moja przyjaciółka Belle, wasza nowy kibic. Jeśli tu istnieje coś takiego jak szczęście początkującego, to nie się czym stresować-zaśmiała się, przedstawiając Belle. Starała się nie zanudzić nikogo, więc już po kilku minutach były gotowe, aby pójść na trybuny i oglądać samochody.