WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
Od początku jej coś nie pasowało w tym przyjęciu – po pierwsze, nigdy nie była zbyt blisko z Rosemarie i chyba nie rozumiała dlaczego miałaby przyjść na jej urodziny. Nie wiedziała wtedy jeszcze, że Nate stał się jej zbyt bliski, więc się zgodziła. Czuła co prawda wzrok Russell na sobie, ale nie wpadła na to, że Nate robi z niej w oczach publiczności idiotkę stulecia. Znowu. Jak wtedy gdy zdradził ją z Katherine. Teraz niby jej nie zdradzał bo nie było serio razem ale mimo wszystko…
Awantura która się rozpętała była całkowicie chora, blondynka w ogóle nie rozumiała dlaczego aż tak to popłynęło bo jasne – mieli podreczyc ludzi, ale czy Nate naprawdę musiał być dupkiem dla Nicka, który w rzeczywistości nic nie zrobił? Sadziła, że on się zajmie udręczeniem Chrisa a udręczeniem Nicka ona (a raczej udręczeniem Connie ). Jak na dobrą żone przystało, zgarnęła go po bijatyce, zaczęła niby opatrywać i tak dalej i zamówiła taksówkę. Nim jednak wyszli z willi Richardsa usłyszała słowa Rosie o tym, ze spała z Nejtem. I kurwa, to idiotyczne, ale jakoś ją to zabolało. Bo chociaż na początku jej relacja z Nathanem była dziwna, to ostatnio kilka razy się ze sobą przespali i jakoś ubodło jej ego to, że sypiał z kimś jeszcze. Dlatego gdy weszli do taksówki słowem się nie odezwała, a po wejściu do apartamentu zdjęła marynarkę i wyciągnęła apteczkę. Chciala zachować się z klasą i udać, ze jej to nie rusza i nawet próbowała przemyć ranki na jego kostkach i twarzy na spokojnie ale gdy tylko go dotknęła to nie wytrwała.
– Znowu wszyscy będą na mnie patrzeć jak na idiotkę – powiedziała, z całej siły przyciskając wacik do jego pękniętej wargi. – Nie mogłeś mnie uprzedzić, że pchasz fiuta we wszystkie laski na świecie? Jesteś obrzydliwy – rzuciła wacik na jego jasne spodnie i się odsunęła, zmierzając do lodówki w poszukiwaniu alkoholu. No było jej przykro.
-
– Nie wiem, o co ci chodzi, Ade – powiedział cicho, jęknąwszy jednak głośno, gdy tak mocno przycisnęła wacik do jego wargi. Kurwa. – W jakie wszystkie laski na świecie? Jezu, raz się przespałem z Rosie, co mam ci powiedzieć? – spytał, patrząc na nią z niedowierzaniem. – Kurwa, zachowujesz się, jakbyś była święta, a sama mnie zdradziłaś z Nickiem. Mimo, że mówiłem piętnaście tysięcy razy, że między mną a Kath nic nie było i że to ona się na mnie rzuciła. I szczerze? Kurwa, po co miałbym kłamać nawet teraz? – uniósł brwi – O Rosie nie powinnaś być zła, bo przecież razem nawet nie jesteśmy, wiem, że mnie nienawidzisz, spoko – uniósł dłonie w poddańczym geście i wywrócił oczami, bo taka była prawda. Wiedział to, pokazywała mu to dobitnie, chociaż ich hate seks był całkiem przyjemny.
-
– Raz w sensie raz czy liczysz raz jako jedną noc? – wywróciła oczami. Ona tamtej nocy pewnie była w klubie i gdy wróciła nad ranem do domu nie widziała już Russell. Znaczy, wiedziała że Nate się miał z nią spotkać ale nie wiedziała o spaniu ze sobą. Może to lepiej? Była pijana, pewnie by oboje zabiła. Wytrzeszczyła oczy.
– Calowalam się z Nickiem po twoim wybryku z Katherine – uniosła palec w górę. Nie będzie jej wmawiał, że go zdradziła bo w jej mniemaniu wtedy już nie byli razem. Jego zdrada była dla niej równoważna z rozstaniem. – Bo jesteś jebaną, zdradziecką kurwą, która nie umie utrzymać rozporka zapiętego. Dlatego moim zdaniem nadal kłamiesz – rozłożyła bezradnie ręce, bo w inny sposób nie umiała sobie tego wyjaśnić. – A ja byłam przez kilka lat totalnie zapatrzona w Ciebie, żeby tego nie zrozumieć. I wiesz? Może powinnam w takim razie jednak przeruchać Nicka? Żeby było chociaż jeden jeden? – złapała jakaś książkę która miała pod ręka i w niego rzuciła przez całe pomieszczenie. Roztrzesla się trochę ze złości.
– Nie jestem zła o wasz seks – No dobra, była w chuj. – Tylko o to ze zabrałeś mnie, jako swoją żone na urodziny kochanki. No kurwa. Jak ktokolwiek ma nam wierzyć w naprawienie związku skoro ruchales Russellównę? – podeszła odrobine bliżej niego ale zachowała należny dystans. Nachyliła się nad nim. – Tak, masz racje. Nienawidzę Cię. Rzygać mi się chce jak na Ciebie patrzę. Jesteś najgorszym co mnie w życiu spotkało i nadal muszę cie tolerować – wysyczala mu do ucha i chociaż mówiła to pewnie, to czuła jak ściska się jej żołądek. Ciężko nienawidzić szczerze kogoś, kogo się kocha, nie?
-
– Raz w sensie raz – powiedział spokojnie, bo faktycznie po wszystkim do Rosie pewnie dotarło, co zrobiła i po prostu poszła do domu, trochę załamana całą sytuacją. Wywrócił oczyma, słysząc tę starą śpiewkę odnoszącą się do pocałunku z Nickiem. – Moim wybryku? MOIM WYBRYKU?! – wydarł się w tym momencie, podnosząc się z kanapy i zaczynając łazić dookoła, bo nigdy chyba nie był tak wkurwiony jak w tym momencie. – TO ONA MNIE POCAŁOWAŁA, KURWA. Ade, chciałem ci się oświadczyć, chciałem pokazać jej pierścionek, żeby się upewnić czy ci się spodoba, a ona się na mnie rzuciła, więc nie jestem zdradziecką kurwą, Katherine nią była – oświadczył, żywo gestykulując i oddychając głęboko. – Między mną a nią nie było nic poza tym pocałunkiem, który ona zainicjowała i który przerwałem – stwierdził, wywracając oczyma, bo jednak tak naprawdę było, a on naprawdę chciał się oświadczyć, o czym Ade na pewno nie wiedziała.
– Nick cię nie przerucha, za bardzo kocha Constance – mruknął, wywracając oczami, bo nawet po reakcji Nicka teraz, kiedy nie był razem z jego eks szwagierką na jego słowa na przyjęciu widział, że wcale nie będzie z tym wszystkim łatwo i przyjemnie. – Poza tym jakie jeden jeden, co? Zresztą, rób kurwa co chcesz – wywrócił oczyma, łapiąc książkę w locie i jebnął nią o podłogę.
– Dramatyzujesz – wzruszył ramionami - Poza tym sądziłem, że wiedziałaś, bo to było zlecenie od Enzo – wzruszył ramionami, odetchnąwszy głęboko, gdy usłyszał te jej słowa i złapał ją mocno za ramiona. – A może tak naprawdę jesteś zazdrosna? Może tak naprawdę cię zraniło, że pieprzyłem się z nią zamiast z tobą? Może tak w głębi duszy za mną tęsknisz? – spojrzał jej w oczy, bo on za nią tęsknił okropnie, ale jego słowa miały dość chujowy wydźwięk w tym wszystkim.
-
– Akurat wtedy? – jak na dłoni widać było, że Ade nie kupiła tych słów. Ba! Choć w pierwszej chwili się zawahała, tak po namyśle uznała, ze po prostu próbował ją ugłaskać, szczególnie ze przedtem tego nie mówił. – Przerwałeś, bo weszli z Nickiem do galerii. Mogliście się umówić w hotelu a nie w miejscu, do którego mieliśmy klucze i w każdej chwili mogliśmy przyjść! – zadrżał jej głos. Prawdopodobnie przy wielkim rozstaniu nie rozmawiali o tym; rzucili sobie pewnie kilka chamskich uwag, ona wyrzuciła jego rzeczy za okno i w zasadzie tyle. Chyba dlatego zaczynała dawać ponosić się emocjom.
– Nie? Nie wiem dlaczego Enzo uważa, że trzeba ich rozdzielić. Widziałam ich spojrzenia na siebie – powiedziała odrobine spokojniej. Widziala tez spojrzenie Rosemarie gdy mówiła Chrisowi o nocy z Nejtem. Widziała, że to co mieli robić jest okropne, nawet jak na ludzi którzy zyskają cholernie dużo kasy w zamian.
– Zlecenie? Przespałeś się z nią na zlecenie? Boże, jak jebana dziwka – już w ogóle w niego teraz zwątpiła i nie wiedziała co gorsze. Chociaż nie, gorsze były jego kolejne słowa i to jak zacisnął ręce na jej ramionach. Patrzyła mu w oczy z wkurwieniem, ale i z wyraźnym żalem. I gdy doszedł do końca swojej wypowiedzi, z całej siły uderzyła go w twarz zewnętrzną częścią dłoni.
– Nienawidzę Cię – powtórzyła, zaczynajac się z nim szarpać i zaczęła całkowicie na oślep oglądać go rękoma – po twarzy, ramionach, gdziekolwiek. – Pieprzony sukinsynu, jak w ogóle śmiesz do mnie tak mówić! – darła się na niego jak opętana, okładała rękoma i w którymś momencie tego ataku złości znalazła się nad nim, niemal go kładąc na kanapie. Jakiekolwiek mądre reakcje się jej w tym momencie wyłączyły. Po prostu potrzebowała się na nim wyżyć choć nadal miał przewagę wiec pewnie machała rekoma w powietrzu głównie potem
-
– Masz mnie za idiotę? Przecież gdybym miał cię zdradzać, to nie zdradzałbym cię w miejscu twojej pracy, Adelaide. Zresztą, mam dość ciągłego jebania mnie za sytuację, za którą nie ponoszę winy, więc co jeszcze masz? Jakie zarzuty, no kurwa, dalej! – rozłożył dłonie szeroko, wykonując gest, w stylu „come at me”, bo autentycznie i szczerze nie chciał być znowu tyrany za coś, co nie było jego winą. Jak miała mu coś do zarzucenia, to musiała zmienić repertuar.
– Enzo chce ich rozdzielić, bo chce Constance dla siebie – wzruszył ramionami, bo taka była prawda, nie widział innego powodu, ale też nie do końca to rozumiał, bo wszyscy wiedzieli, że Enzo ruchał na prawo i lewo, więc jakby… Trochę bez sensu. No, chyba że po prostu przemiana Connie trochę dała do myślenia jego kuzynowi, nie wnikał.
– Miałem ją pocałować. Po prostu popłynęliśmy – wzruszył ramionami, bo faktycznie tak było, taki był zamysł, ale nie zamierzał już w to dalej brnąć. Dopiero teraz, kiedy go uderzyła, odsunął się odrobinę, a po chwili zaczęła go napierdalać na oślep, więc chwycił ją mocno za nadgarstki i przyparł do ściany.
– Nienawidzisz mnie, czy tego, że nadal mnie kochasz, Ade? Inaczej byś nie jebała mnie nadal za pierdoloną Katherine – wycedził, patrząc jej w oczy, ale w chwili nieuwagi pchnęła go na kanapę. Cóż. Nie, żeby był o to zły. Znalazł się sprawnie nad nią, ponownie unieruchamiając jej nadgarstki. – Kochałem cię, Adelaide. Kochałem jak szalony i kurwa nigdy bym cię nie zdradził, rozumiesz? – patrzył jej teraz intensywnie w oczy. Właściwie ten czas przeszły nie był prawdą. Kochał ją nadal. Cały czas. Tak samo mocno. I ta miłość w jego spojrzeniu była doskonale widoczna.
-
– Jakie zarzuty? Oprócz złamania mi serca? – skrzywiła się mówiąc te słowa i objęła się ramionami jakby sama sobie chcąc dać wsparcie w tym momencie. – Nie wiem. Wydaje mi się, że wobec mnie nie mogłeś już nic gorszego zrobić. Katherine powiedziała mi jak było – pierwszy raz mu o tym powiedziała, zawsze argumentując swoje zarzuty tylko tym co widziała. Kate opowiedziała jej wszystko – że to był świadomy pocałunek, że zawsze ich do siebie ciągnęło i tak dalej. Uwierzyła. Bez sensu ze bardziej jej niż jemu ale tak.
– Nie wiem co będziemy musieli zrobić żeby ich rozdzielić – przyznała, naprawdę nie wiedząc jak mają to rozegrać, tym bardziej ze znała Connie dłużej i wiedziała, że na Rnzo nigdy tak nie patrzyła. No cóż. Nie skomentowała słów o jego cudownej przygodzie z Rosemarie bo nie miała na to sił. Tak samo jak w ogóle na rozmowę (ładnie mówiąc) którą prowadzili aktualnie.
– Nienawidzę Ciebie! – odepchnęła jego zarzuty, bo nie zamierzała mu się w żadnym razie przyznać do swoich uczuć. Jego niedoczekanie. Po za tym, sama przed sobą udawała ze ich nie ma! Kiedy jednak znalazł się nad nią, chcąc nie chcąc złość zaczęła jej mijać, a przynajmniej ta w formie agresji fizycznej – zdecydowanie ją jednak w ten sposób unieruchomił chociaż i tak jeszcze próbowała się wyszarpnąć. – Straciłam kilka lat na to, żebyś nigdy nie znalazł okazji żeby mi się oświadczyć, a zamiast tego dałeś mi w prezencie widok Ciebie Z NIĄ – z całych sił próbowała się nie rozpłakać bo wolała być tą twardą. – Teraz mi wpieprzasz kity, że chciałeś się oświadczyć. Nie miałeś na to czasu przez pięć i wkręcasz mi ze akurat wtedy chciałeś to zrobić. Jesteś beznadziejny. Chujowy. Brzydzę się tobą – dopiero przy ostatnich słowach spojrzała mu w oczy. Miała ochotę na niego napluć w ramach potwierdzenia swoich słów ale to jak na nią patrzył… – Chcę już mieć to wszystko za sobą. Prace, Ciebie. Chcę do domu – powiedziała cicho, zaciskając powieki i czekała aż z niej wstanie. Nie miała ochoty na dalszą dyskusje, bo już teraz poczuła jak spłynęła jej łza po policzku. Nie da się tak poniżać. Zarobi pieniądze, zapłaci za kolejne chemie mamy i bedzie wolna. Chyba.
-
– Och, oczywiście, uwierzyłaś Katherine, która dawała dupy na lewo i prawo, zamiast wysłuchać mnie – pokręcił głową z niedowierzaniem, bo to wcale nie był świadomy pocałunek, jego do Katherine nigdy nie ciągnęło i w ogóle nie rozumiał, dlaczego Ade nie wierzyła jemu.
– Ja wiem, ale to się nie spodoba Enzo. Muszą się zejść. Potem trzeba doprowadzić, żeby ją zdradził. Nie wybaczy mu tego, tak jak nie wybaczyła Enzo – wzruszył ramionami i spojrzał jej w oczy, bo takie były fakty. Tak czy siak, westchnął ciężko, kiedy stwierdziła, że go nienawidzi. Musiał z tym żyć.
– Mam ci pokazać rachunek za pierścionek? Sam pierścionek? – tak, nadal miał obie te rzeczy, bo… Nie umiał ich zwrócić. Obiecał sobie wewnętrznie, że jeśli kiedyś Ade i on… Jeśli znów los ich połączy, to nie zamierzał już czekać z oświadczynami i tak wyszło. – Zresztą, wierz w co chcesz, Adelaide, ja już nie mam na to siły – powiedział cicho, faktycznie wstając znad niej i po prostu idąc do sypialni. Prawda była taka, że emocjonalnie czuł się wykończony i chyba nie on jeden.
ztx2