WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czy kiedykolwiek mieliście dzień, w którym wszystko zdawało się być na opak, a w dodatku nie szło po waszej myśli? Pewnie nie raz! A na takie dni (przynajmniej dla Gwyna) był dobry basen. Woda zawsze oczyszczała myśli Parkera, a przepłynięcie kilkunastu basenów zawsze pomagało mu z dojściem do ładu i składu. Tylko szum wody, spokój oraz wysiłek fizyczny potrafiły zdziałać cuda (a może tak sam sobie to wmawiał, że to działało, kto to w ogóle wie i, czy kiedykolwiek ktoś to sprawdził, czy tak jest?).
Nie liczył, ile długości basenu przepłynął, ale na pewno była to liczba dwucyfrowa. Był zmęczony, ale szczęśliwy. Uspokoił swoje myśli, nie był podirytowany (tak, tak, dobrze czytacie – nawet tego spokojnego człowieka można było wyrwać z jego równowagi). Ba! Był całkiem odprężony. Wyszedł z basenu, pozwalając, by woda spłynęła po nagiej klatce piersiowej i dalej. Trzeba było mu przyznać, że jak na tatuśka, który miał już prawie czterdziestkę, całkiem nieźle się trzymał. Dzięki zadbanej sylwetce można było mu odciąć z parę lat – chociaż sam właściciel tego ciała tego nie dostrzegał. Może to i dobrze, bo dzięki temu nie był narcyzem, a ci byli najgorsi.
Wróćmy – Gwyn wyszedł z basenu, całkiem odprężony. Chwycił za swój ręcznik oraz kluczyk do szafki. Wziął szybki prysznic, a następnie udał się po ciuchy na przebranie. Relaks bardzo mocno mu się udzielił, czuł nawet przyjemne mrowienie na całym ciele. Susząc o ręcznik swoje włosy i z czystym ubraniem przerzuconym przez ramię, pchnął drzwi najbliższej przebieralni.
Właściwie jakby nigdy nic rzucił swoje ciuchy na ławeczkę, zupełnie nie zauważając, że inne ubrania były już wcześniej na nie położone. Może ten pełen relaks, którego doznał, wpłynął na jego możliwości kojarzenia… Hymm…
Potarł głowę mocniej i odłożył ręcznik. Odwrócił się, by ściągnąć swoje gatki. Zanim to jednak zrobił, uchwycił spojrzeniem kobietę, która znajdowała się w przebieralni. Poczuł od razu, jak rumieńce wypływają na jego policzki.
- Yy… Przepraszam! – Bąknął natychmiast, wychodząc z przebieralni, zupełnie zapominając, że zostawił w niej również swoje ubrania oraz mokry ręcznik. No nieźle. Taka sytuacja mu się nigdy nie przytrafiła.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#1, strój kąpielowy

Kiedy była mała, zawsze na dobranoc mama opowiadała jej bajkę o magicznym, podwodnym świecie, w którym żyły syreny. Mówiła wówczas, że jedna z nich nazywała się Melusine i była księżniczką. Sama Melusine dawno odkryła, że nie było w tym ani krztyny prawdy, jednak dla kilkuletniej dziewczynki stanowiło silną podstawę, by nauczyła się pływać. Obecnie prawie wcale nie pamiętała treści całej bajki, ale miłość do pływania wciąż była w niej żywa. Z tego też powodu, gdy tylko znalazła odrobinę czasu odwiedzała miejscowy basen. Pływanie sprawiało brunetce wiele radości, ale było również sposobem na uspokojenie myśli, przeanalizowaniem minionych dni, czy ułożeniem w głowie plany na kolejne. Czasem zdarzało jej się też zupełnie wyłączać myślenie, skupiając na ruchu mięśni czy odpowiednim oddechu.
Za każdym razem po takim wysiłku fizycznym czuła zmęczenie, zakwasy pojawiały się w miejscach o których nie sądziła, że ma tam mięśnie, jednak zastrzyk endorfiny wynagradzał cały włożony przez brunetkę trud. Wyszła z wody, zdejmując z głowy czepek. Otarła ręcznikiem twarz, kierując się w stronę łazienek,a następnie przebieralni.
Spoglądając w lustro odkryła, że kilka kosmyków i tak było mokre mimo założonego czepka. Przeczesała palcami włosy, pozwalając by kaskadą opadły jej na plecy, natomiast pojedyncze pasma na ramiona. Sięgnęła dłońmi do tyłu odwiązuje sznurki, utrzymujące górną część kostiumu.
Zaoferowana własną osobą, pogrążona w myślach, początkowo nie zdawała sobie sprawy, że ktoś wszedł do jej kabiny; nie wiedziała nawet, że jej nie zamknęła.
Odwróciła się, chcąc sięgnąć ręcznik, by pozbyć się wody z piersi, gdy napotkała spojrzenie… mężczyzny. Zdławiony pisk opuścił różowe usta. Odruchowo wyciągnęła dłoń po fioletowy materiał, co było błędem, gdyż wówczas kostium osunął się, a ona właśnie świeciła biustem przed zupełnie obcym facetem. - Cholera! - jęknęła, próbując pozbierać resztki swojej godności i ukryć ją za miękkim ręcznikiem.
- Co ty tu robisz? Nie widzisz, że jest zajęte?! - zapytała, zamiast zwyczajnie wyrzucić intruza.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gwyn tak szybko uciekł z przebieralni, jak się w niej pojawił, ale mimo wszystko widział piersi przepięknej brunetki. Takiego wydarzenia chyba w życiu jeszcze nie przeżył. Oddychał głęboko, w ogóle zapominając o tym, że rzucił swoje rzeczy na ławeczkę.
- Ja… Ja przepraszam! – Głos miał przerażony. Co będzie, jeśli kobieta pójdzie go zgłosić za jakiś nieobyczajny obyczaj i jeszcze pójdzie siedzieć za podglądanie kobiet w przebieralni? To wszystko było przez przypadek! Naprawdę nie chciał tego zrobić. Każdy, kto znał Gwyna Parkera, wiedział, że on nawet nie skrzywdziłby muchy.
Trochę się zestresował całą tą sytuacją, a wspomnienie tego, co zobaczył, wcale nie pomagało mu się uspokoić. Miał tylko nadzieję, że ciało zaraz nie zrobi mu jakiegoś psikusa. W razie „wu” i na wszelki wypadek zaczął myśleć o jakimś okropieństwem – na przykład o tym, jak kiedyś jego córka taką walnęła kupę w pampersa, że aż go zemdliło.
Cholera jasna, zemdliło go na samą myśl o tym obrzydliwym wydarzeniu. Na szczęście ten sposób podziałał, ponieważ szybko wyrzucił z głowy zgrabny biust nieznajomej. Dobrze, że Parker jednak był bardzo porządnym człowiekiem. Pewnie jakiś inny mężczyzna zupełnie inaczej wszystko by rozegrał. Nie, nie Gwyn. To nie ta liga.
- Ja naprawdę bardzo panią przepraszam. To nie było zamierzone. – Nie wiedział, na ile mu właściwie w to uwierzy, ale co tak naprawdę miał innego powiedzieć? Nie kłamał. Nie wiedział, że ktoś znajduje się w tej przebieralni. Przystąpił z nogi na nogę. Pewnie by sobie poszedł, by kobieta go nie złapała ani nie znalazła, ale problem polegał na tym, że zostawił w środku swoje rzeczy.
- Czy mógłbym odzyskać swoje rzeczy? – Nawet nie wiedział, co w takim wypadku się robi więcej oprócz przepraszania. Może zaprasza się na kawę? Nie no, też sobie wymyślił. Najpierw zobaczył jej cycki, a potem zaprasza ją na kawę. Brawo, Gwyn. Znowu sobie przypomniałeś! I opanuj się, ona jest dla ciebie o wiele za młoda!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W życiu każdego chociaż raz miało miejsce wydarzenie na które dana osoba nie miała zupełnie wpływu. Przeznaczenie? Fatum? Przypadek? Niezależnie od tego, jakie cholerstwo było za to odpowiedzialne, zawsze niosło za sobą wiele emocji. Mel w pierwszej kolejności nie mogła wyjść z zaskoczenia, które malowało się na jej twarzy,a jeszcze dłużej w jasnych talerzach oczu, nawet po tym, jak mężczyzna opuścił przebieralnie, wciąż pozostawiając tam swoje rzeczy.
Fizyczny brak obecności nieznajomego wcale w niczym nie pomagał, bo brunetka wciąż słyszała jak ją przeprasza. I co? Miała powiedzieć, że się nic nie stało? Przecież stało! A ona nie miała pojęcia jak powinna zareagować; w dodatku było jej głupio - była też mocno zawstydzona - że świeciła przed nim cyckami, nawet jeśli nie był to efekt zamierzony.
Nie odzywała się w pierwszej kolejności ubierając na siebie wierzchnie odzienie. Nie spieszyła się też wiedząc, że mężczyzna nie odejdzie dopóki nie odda mu jego ubrań. Sytuacja ta pozwoli stawała się irracjonalna, do tego stopnia, że wywoływała na ustach Pennifold delikatny uśmiech, będący oznaką rozbawienia.
- Może i mógłby - oznajmiła, opuszczając przebieralnie w pełnym odzieniu, na tle którego wyraźnie odznaczał się sweter z szopem, a może pandą? - I może wybaczę ci tą nieudolną próbę podrywu - dodała, jednocześnie wiedząc, jak nieprawdziwe jest to stwierdzenie. Cóż, chciała jeszcze przez chwilę podręczyć nieznajomego, bo może wtedy nauczy się najpierw sprawdzać czy przebieralnia rzeczywiście jest wolna.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gwyn naprawdę był zaniepokojony całą sytuacją. Był bardzo spokojnym człowiekiem, a nie żadnym zboczeńcem! Pierwszy raz coś takiego mu się wydarzyło. Wydawało mu się, że skoro drzwi po popchnięciu puściły – to nikogo tam nie było. Od dawna nie pukał do drzwi, zresztą niewiele osób to robiło. Serio!
Co mógł jednak więcej zrobić, niż przeprosić kobietę? Ulotniłby się z miejsca zbrodni, gdy nie to, że wciąż leżały tam jego rzeczy. Był trochę w sytuacji bez wyjścia, co nie bardzo mu pasowało. Zresztą, czy odważyłby się na ucieczkę? Kurde, był Gwynem Parkerem. On takich rzeczy właściwie nie robił. Nawet nie potrafił skrzywdzić muchy.
- Naprawdę bardzo mi przykro. – Nie zamierzał tłumaczyć się, że po prostu popchnął drzwi i te ustąpiły bez żadnego problemu. Starał się już teraz patrzeć na jej twarz i uważać, by czasami jego wzrok nie padł znowu na jej piersi. Różnica wieku między nimi była widoczna, choć może nie aż tak, jaka była ona w rzeczywistości. Gwyn wyglądał na nieco młodszego dzięki zadbanej sylwetce, a cały proces powstawania zmarszczek obchodził się z nim dość ostrożnie.
- Cóż… Skoro odczytujesz to jako niedualną próbę podrywu, to dasz się namówić na kawę? – To że Gwyn był łagodnym facetem, to wcale nie znaczyło, że był ostatnią fajtłapą, która nie potrafiła się wysłowić albo nie skorzystać z różnych okazji. Oczywiście, pewnie najlepszym wyjściem byłoby ulotnienie się, całkowite zapomnienie o całym tym ambarasie, ale z drugiej strony – skoro już padło słowo „podryw”, to niech cała historia idzie dalej. Kawa zresztą nie była zbyt zobowiązująca. – Tylko nie tutaj. Tutaj podają straszną rurę. Nie polecam. – Pił tutaj kawę dwa razy i akurat basenowa kawiarenka pozostawiała wiele do życzenia. – Hym? – Przeciągnął głoski, nie ruszając się jeszcze do przebieralni i by zmienić mokre gatki.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jak ona zachowałaby się będąc na miejscu Gwyn'a? W gruncie rzeczy była to sytuacja, której można było uniknąć wykazując się większą rozwagą albo też mniejszym zapominalstwem, bo ostatecznie Melusine również mogła uchodzić za winną. Fakt, że mężczyzna wziął na siebie całą odpowiedzialność zakrawał o szlachetność, której dziewczynie niejako brakowało. Uparcie utrzymywała jego poczucie winy na odpowiednim poziomie, wręcz przeciągając ten moment w czasie, wciąż przytrzymując jego ubrania. Nie było szans by w samych kąpielówkach opuścił basen; po pierwsze na dworzec było dziś wyjątkowo zimno, a dwa było to zwyczajnie nietaktowne - delikatnie to określając. Co jeśli zobaczyłyby go tam matki z dziećmi?! Po chwili zastanowienia Mel doszła jednak do wniosku, że rodzicielki brzdąców byłyby pewnie usatysfakcjonowane; wraz z tą myślą na ustach brunetki pojawił się szeroki uśmiech, którym powitała brunetka opuszczając ścianki przebieralni.
-Kawa brzmi dobrze - stwierdziła w odpowiedzi na jego propozycję, przytakując przy tym głową na znak zgodny - ale kawa z ciastkiem brzmi jeszcze lepiej - dodała, jeśli już chciał wkupić się w jej łaski, powinien zrobić to dobrze. Z drugiej strony zapewne gdyby na jej miejscu była inna kobieta, zrugałaby go za podobną propozycję, bo przecież jak to tak?! Chodzi na basen i ma później ciastka? - to mijało się z celem. Na szczęście Pennifold nie przykładała do tego najmniejszej wagi, pływała dla przyjemności, nie sportu.
W swoich osądach Melusine bywała okrutna i zapewne gdyby Gwyn nie skorzystał z okazji, jaka mu się nadarzyła dziewczyna uznałaby go - w najlepszym przypadku - za niegodnego uwagi, natomiast najpewniej po prostu wyrzuciła z pamięci.
- Ale chyba nie zamierzasz iść tak, hm? - wskazała na jego strój - Przebieralnia jest już wolna - dodała, z lekkim aczkolwiek złośliwym uśmieszkiem, zarządzając sportową torbę na ramię. Czy już śmiała się z tego co działo się przed chwilą?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gwyn przystąpił z nogi na nogę, słysząc, że w wypowiedzi kobiety pojawiła się pauza. W sumie ucieszył się, że zgodziła się na propozycję. Chociaż może w taki sposób odkupi swoją winę. Uśmiechnął się słysząc o ciastku.
- Nie ma sprawy. Może być również ciastko. – Dobrze, że na dzisiaj nie miał żadnych zobowiązań. Pracę skończył, a MJ miała odebrać Petra, opiekunka małej. Tak się umawiali, więc raczej tutaj plan nie ulegnie zmianie. Mógł przecież wrócić nieco później do domu – skoro wszystko było zaplanowane, nic nie musiał dzwonić. Wiecie, niestety jego wiek, praca i dziecko sprawiały, że nie zawsze jego czas wolny był elastyczny. W tym przypadku miał szczęście. – W sumie zjadłbym coś. Ciasto to dobry pomysł. – Uśmiechnął się. Może po treningu faktycznie nie powinno jeść się żadnych słodyczy, ale co z tego? Gwyn raczej nie był z tych, którzy ściśle wyliczali kalorie. Pracował, ruszał się, czego chcieć więcej? Po co zabierać sobie radość życia i odmawiać sobie zawsze wszystkiego na rzecz jakiegoś tostu z awokado?
Teraz sobie przypomniał, że faktycznie miał na sobie kąpielówki. Pewnie gdyby znali się nieco więcej niż te parę sekund przy przebieralni, poruszałby śmiesznie biodrami, prezentując swój outfit, ale tak zrobił minę, która wyrażała jedno – kobieta miał rację.
- Faktycznie, już idę. Aaa i jestem Gwyn. Co byś nie musiała mnie nazywać podglądaczem. – Przedstawił się szybko, ale ręki nie podawał, bo w sumie zawsze wynikały z tego dziwne wydarzenia. Zniknął w szatni, dało się słyszeć, że tym razem przesuwa zasuwkę i pospiesznie się przebiera. Jeśli kobieta nie uciekła, Gwyn był właściwie gotowy w dwie minuty. Tak, faceci potrafili się szybko ogarnąć i wytrzeć sobie tu i ówdzie.
Wyszedł z szatni w ciemnych jeansach oraz zielonym sweterku, na którym ktoś na biało wyszył jakiegoś faceta w trzech pozycjach. Dostał to kiedyś w prezencie od przyjaciółki, która mówiła, że pewnie tak Gwyn zachowuje się, kiedy MJ nie było w domu. W sumie niewiele się pomyliła.
- O, nadal jesteś. – W sumie mocno się zdziwił, narzucając sportową torbę na ramię. Wszystko zabrał, nie musiał iść do szafki po nic. Dlaczego był zdziwiony? Był w sumie przekonany, że kobieta jednak mogłaby uciec. Różnie to bywało.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Być może figura, którą Melusine zawdzięczała dobrej puli genowej na to nie wskazywała, jednak dziewczyna uwielbiała słodycze. Była to jedna z nielicznych rzeczy, jaką można było ją przekupić od najmłodszych lat. Obecnie ceniła sobie paczkę żelek bardziej niż bukiet róż, bo jej zdaniem te były zwyczajnie przereklamowane. Takie podejście ewidentnie wyróżniało ją na tle innych kobiet, którym bardziej imponowały wielkie wiązanki czy błyskotki - ona zamiast tych drugich wolała tabliczkę czekolady.
Słyszysz aprobatę mężczyzny miała ochotę, niczym małe dziecko, podskoczyć i klasnąć w dłonie wyrażając swoją radość, ale świadoma, że nie ma już czterech lat, obdarzyła go jedynie uśmiechem, zanim ten zniknął w przymierzalni.
- Melusine, Mel - również się przestawiła, jednak dopiero wtedy, gdy ponownie stanęła z Gwyn'em twarzą w twarz. Ubrany wyglądał lepiej,a już na pewno nie jak podglądacz, choć jego zdziwienie wprawiło ją w rozbawienie.
- A co? Myślałeś że ucieknę? - zapytała, unosząc do góry lewą brew. - Wybacz, ale ciastka nie mogę sobie odpuścić, to byłoby niezgodne z moją naturą - dodała, oczywiście mając na myśli smakołyk, a nie Gwyn'a, nawet jeśli ten prezentował się naprawdę dobrze. Nie dało się ukryć, że należał do grona przystojniejszych mężczyzn, a przez to naprawdę mógł liczyć na zainteresowanie płci pięknej.
- To chodźmy - rzuciła, kierując swoje kroki do drzwi, bo czekała ich jeszcze przeprawa przez recepcję, do której ciągnęła się spora kolejka. - Często tu przychodzisz? - zapytała, chcąc w ten sposób wypełnić czas, gdy stanęła przed nim, choć była siódma lub ósma w całym tym szeregu ludzi.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Mel, ładnie. – Skomentował krótko, kiedy również mu się przedstawiła. Poprawił pasek od torby i ściągnął zegarek basenowy z nadgarstka. Był wypoczęty. Ten basen był tym, czego naprawdę potrzebował. Żałował, że ostatnio nie miał aż tyle czasu wolnego, ile chciałby go mieć.
- Szczerze? Tak. – Kiwnął głową, słysząc pytanie, czy myślał, że kobieta może uciec. W końcu nabroił. Skoro on nie uciekł, to kobieta mogła to zrobić. Zwykła kolej rzeczy. Parę razy mu randki z Tindera uciekały pod pretekstem „wyjścia do toalety”. Najczęściej następowało to po słowach, że ma pięcioletnią córkę. Jakoś to nie zawsze działało tak, jak by chciał.
- Ale skoro ciastko tak na Ciebie działa, cieszę się. Może chociaż w taki sposób uda mi się zmyć całą winę ze mnie i z mojego gapiostwa. Pewnie teraz będę nawet pukać do swoich drzwi wejściowych w domu. – Zażartował sobie sam z siebie, chociaż podejrzewał, że tak będzie. Pewnie do czasu, aż znowu zapomni o tym. Zawsze tak było. Robił, coś przez co najadł się wstydu, potem był bardzo ostrożny, aż wreszcie następował czas, że w końcu uczucie wstydu gdzieś uciekało. Kiedyś miał tak z domofonami, kiedy pomylił numer. Przez jakiś czas strasznie bał się tych ustrojstw, bo znowu coś zrobi nie tak. Koszmar!
- Staram się być chociaż dwa raz w tygodniu, ale nie zawsze mi się to udaje. – Przyznał całkiem szczerze, ustawiając się tuż za nią i szukając po kieszeni swojej karty stałego klienta. Miał na niej trochę kredytów, aby pokryć dzisiejszą wizytę. – Więc jak mi się nie udaje, staram się biegać. Wszystko po to, by coś zjeść dobrego. – Nie zamierzał tego ukrywać, że jednak dobre jedzenie było jego słabością.
- To tutaj niedaleko – powiedział, kiedy oboje zapłacili za wizytę na basenie. Razem pochłonięci rozmową, opuścili budynek i skierowali się do kawiarni.

[Sesja przenosi się do The Dane]

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Ballard”