WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gabi się roześmiała. Pewnie, że byli na razie niezależni i zachowywali się jak bezdzietni ludzie. Lubili czasem spędzać czas za domem, ale czasem doskonale się bawili w dresach pod kocykiem w salonie. Raczej nie mogli kupić domku na wygwizdowie, choć nad tą opcją też się zastanawiali, bo jednak praca Ryana, sklepy i wszystko inne odbywało się w mieście.-Ja jestem zależna od Ciebie. W wielu aspektach...-odpowiedziała słodko, zbliżajac się do mężczyzny i unosząc lekko głowę, by spojrzeć prosto na niego. Miała częściej mu słodzić i mówić o swoich uczuciach, to mówi. Może nie było to takie typowe wyznanie miłości, ale mówiło wiele.-Bez Ciebie bym się gdzieś zabiła-zaśmiała się. Nie, nie zabiła w sensie samobójstwa, tylko w sensie, że zrobiłaby sobie krzywdę i poniosła śmierć. Ryan na bank o tym wie i czuje się rycerzem.
-A może jacuzzi? To można by sobie postawić-zachichotała. Nie był to tak wielki koszt jak basen, a można było korzystać w każdej porze roku. A jak Ryan tak dużo ćwiczy, to może się dobrze regenerować z bąbelkami. Jednak nie był to żaden priorytet dla Gabi.
-Brzmi dobrze-taras i ogród szły w parze, a jak już kupują dom, to nie po to, aby mieć mały balkonik jak w bloku. A co do koszenia trawników... To nie rozmowa na teraz, choć faktycznie, ta jeżdżąca kosiarka mogła by być dobrym rozwiązaniem, choć Moreno na tym akurat wcale się nie znała, mimo że to jeździło.
-A nie wolałbyś mieć jakaś taką specjalną szopę?-zapytała, bo przecież mogli zbudować niewielki domek na końcu ogrodu, gdzie mógłby się sam zamknąć, nie przejmując się samochodami, i innymi rowerami dziećmi i tak dalej. Dwa samochody na bank musiały zostać, bo Ryan jeździł do pracy, a Gabi załatwiała swoje sprawy. Jak dzieci dorosną i zaczną się szkoły, przedszkola i tak dalej, to będzie to więcej niż konieczne.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Raczej nie zabiłabyś się. – Odpowiedź była tak automatyczna, że aż sam Ryan sam siebie zadziwił. – A wiesz dlaczego? Bo skoro pracuję w Dziale Zabójstw, to przeznaczenie jednak by mnie tam posłałoby do Ciebie i zapobiegłbym katastrofie. – Korzystając z okazji, nachylił się ku niej i pocałował ją szybko w usta. Chyba od czasów, kiedy oświadczył się jej w parku tuż za schroniskiem, trochę częściej całował ją publicznie. – Kocham Cię, wiesz? – zapytał, tak jakby sobie zupełnie z tego nie zdawała sprawy. Lubił jej to powtarzać bardzo często, aby czasami o tym nie zapomniała.
- Mmm… Jacuzzi. – Potarł dolną wargę o górną. – Pamiętasz jak pojechaliśmy w góry i dostaliśmy apartament z widokiem i właśnie było jacuzzi? – Do tej pory jeszcze czuł to cudowne mrowienie, kiedy ich dwa ciała grały ze sobą, a woda bulgotała dookoła. To było naprawdę dobre wspomnienie. – Powinniśmy tam jeszcze raz pojechać. – I pewnie niekoniecznie pozwiedzać, czy połazić. Znał już swoje zapędy, że wiedział, jak taki wypad mógłby się skończyć i jak w ogóle skończyłby się pobyt w tym apartamencie z jacuzzi.
- Szopa też brzmi dobrze. – Kiwnął głową. Samotnia, w której mógłby się zamknąć, dłubać sobie coś w drewnie, przechowywałby w niej swoje wędki. Może nie był fanatykiem wędkarstwa jak jego staruszek, ale na pewno lubił to robić. – W ogóle nie chciałbym sprzedawać naszego domku nad wodą. Zostawmy go sobie. Będzie to taki nasz domek wakacyjny. – Co prawda jak ktoś posiadał domek wakacyjny, posiadał go najczęściej w innej miejscowości, ale co tam. Ich domek w zatoce nadawał się idealnie na taką samotnię. - A jak dzieci podrosną, to może któreś będzie chciało sobie tam zamieszkać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gabi spojrzała na mężczyznę, nie bardzo rozumiejąc to stwierdzenie.-Myślisz? A jakby to był wypadek?-zażartowała. Przecież każde zabójstwo można upozorować na nieszczęśliwy wypadek! No ale dobrze wiedzieć, że nawet jeśli by się nie znali i nigdy by się nie spotkali w życiu, dalej by się troszczył o nią i o jej życie i zdrowie, a także dobre samopoczucie. Bo nikt, kto ma rozbite kolano, nie może mieć dobrego humoru.
To nie było publiczne całowanie, to był buziak niczym na powitanie. Zero języka, zero namiętności, jednak nie wymagała od niego tego, bo sama też nie za bardzo lubiła jak ktokolwiek na nich patrzył. Ryan był tylko niej, a ich bliskość była prywatną ich sprawą.
-Ooo, tak. Pamiętam-zaśmiała się, choć potrzebowała przypomnienia od niego, bo wcześniej wspomniała o jacuzzi bez konkretnego powodu. -To był nasz pierwszy wspólny wyjazd, tak?-zaczem pozwalali sobie na wyjazdy, aby móc spędzić ze sobą więcej czasu niż dwie godziny po jego pracy. -Pojedziemy tam, może niedługo? Jeszcze śnieg powinien być?-zaproponowała, skoro sam wspomniał o powrocie w góry. Co prawda, Gabi miała już inne plany na najbliższy czas, na najbliższy wyjazd. Ryan nic na ten temat oczywiście nie wiedział, bo to była niespodzianka na jego urodziny. Gabi już nie mogła się doczekać, bo nie była tak w 100% pewna, czy to się mężczyźnie spodoba.
-Wakacyjny? Jak się pokłócimy, tak?-zaśmiała się. Okej, nie było problemu z zostawieniem domku, jeśli było ich na to stać. A to musiał sprawdzić mężczyzna, bo to część jego finansów.
-Wowow. Nie wybiegajmy tak daleko w przyszłość-przeraziła się w sumie Gabi. Jeszcze nie spłodzili żadnego z dzieci, a on już myśli o tym, jak będą się wyprowadzać? Spokojnie... -O patrz, tam chyba ktoś ma wyprzedaż garażową-wskazała działkę w oddali, po drugiej stronie ulicy, gdzie było wiele maneli wystawionych, a sporo osób się tam kręciło, więc wiele wskazywało, że blondynka ma rację.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Nie byłoby – odpowiedział z wielkim przekonaniem. Zacisnął na jej dłoni mocniej palce. – Wierzysz, że zawsze się spotykamy w każdym życiu? – zapytał ją nagle. Właściwie Ryan był ateistą. Nie wierzył, by Bóg istniał. Gabi miała do tego inne podejście, agnostyczne. Harper miał za to inne przemyślenia na temat życia i śmierci. – Bo ja tak. Wierzę, że po śmierci przychodzi następne życie, a my po prostu jesteśmy ze sobą złączeni. I cokolwiek nie wybierzemy, to i tak siebie spotkamy. Tak jak w tym życiu. – Cholera jasna. Naprawdę Ryan był romantykiem. Nie mówił jednak tego, aby Gabi rozmiękły się zaraz nogi, bo słyszy takie same słodkości. Mówił tak, bo naprawdę w to wierzył. Coś kiedyś wspominał o tym, że wierzy, że po następnym życiu zawsze następuje kolejne, następuje swoista reinkarnacja, ale by losy były zawsze połączone? To już była nowość.
- Możemy. Choć wątpię, abyśmy chodzili po górach, jeśli trafimy znów na ten sam apartament. – Zachichotał. W sumie niedługo zbliżały się jego urodziny oraz walentynki. Mogli pomyśleć o czymś takim. W końcu sam nie wiedział, co Gabi planuje. W tamtym roku ich związek w lutym właściwie raczkował. Byli również na wyjeździe, na nartach. Różnie im oboje wychodziło, ale było wesoło.
- Nie, nie. – Pokręcił głową. – Jedną zasadę możemy od moich rodziców ściągnąć. Oni nigdy nie szli spać, jeśli nie wyjaśnili sobie spraw. Nigdy więc nie szli pokłóceni. – Wiadomo że nie zawsze można było dojść do porozumienia, ale jeśli tylko się chciało… Ryan coś jednak myślał, że pomimo natury złośnika, to i tak będzie u nich w związku tym, który najwięcej przeprasza i zgadza się na pomysły kobiety. Taka już jego rola.
- Raczej myślałem, że jeśli będziemy chcieli odpocząć od miasta w spokojnym miejscu, to będziemy sobie tam jechać na weekend. – Zaśmiał się, kiedy zaczęła kazać mu się zatrzymać. No co? Czasami wybiegał aż za bardzo w przyszłość, ale czy to było aż takie złe?
- Faktycznie. Chodź. – Poszli oboje w tamtą stronę, chociaż przecież mieli szukać i zwiedzać wolne domy. No cóż, nie uciekną im przecież, a jakieś fajne kąski z wyprzedaży mogły!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

-Hmmm...-stwierdziła. Co by było w innej rzeczywistości, czy to po śmierci, czy w jakiś innych okolicznościach. Nad tym się nigdy nie zastanawiała. Zakładała jednak, że gdyby Gabi nie była wtedy w okolicy jego posterunku, to spotkali by się w innym momencie, może w innym czasie, ale dalej by byli ze sobą, bo byli sobie przeznaczeni. -Mam taką nadzieję. Chce z tobą być już zawsze, w każdych okolicznościach przyrody. Jak to mówią? To infinity and beyond?-zapytała. Szczerze mówiąc myślała, że pochodzi to z jakiegoś filmu typu gwiezdne wojny, czy coś takiego, a nie z toy's story, ale trzeba jej to wybaczyć. Była głupiutka. No, w temacie filmów sci-fi.
-Czyli mówisz, że nie potrzebujemy do tego śniegu, tak?-zaśmiała się. Pewnie, że doskonale by się bawili w tamtym apartamencie, choć na pewno wychyliliby się również poza mury tego butikowego hotelu. Choćby po to, aby przejść się do jakiejś dobrej restauracji, czy żeby kupić wino do jacuzzi. Dokładnie tak, jak to robili poprzednim razem. Tym razem walentynki będą inne. Jeśli Ryan tylko podejmie temat, by zaplanować coś super, to Gabi na pewno jakoś pokrętnie mu wytłumaczy, że ona się w tym roku wszystkim zajęła. Na razie nie chciała się zdradzać, bo bałaby się, że się wygada i nici z niespodzianki. Choć jeszcze nie wiedziała, że będzie mieć jeszcze jedną niespodziankę dla niego!
-Możemy. Jeśli kiedykolwiek się pokłócimy-zaznaczyła. Drażnili się ze sobą nawzajem, czasem krzyczeli wręcz na siebie, ale jak już będzie źle i jest blisko rękoczynów to zez Gabi, objawiający się próbą rzucenia czymkolwiek w Ryana kończyło się wybuchem śmiechu i cóż, było po kłótni. Tak poważnie się chyba ostatni raz kłócili na Florydzie, ale tam poszli do łóżka się godzić i też skończyło się dla niej dobrze.
-Jeśli nas stać na to, to pewnie-stwierdziła. Nie wiedziała, ile wydadzą na nowy dom. -O ale fajne rzeczy mają. Widzisz ten wazon?-wskazała palcem spore naczynie w beżowym kolorze. Podobało się jej, ale chyba nie było miejsca na to w ich domku. Przynajmniej na razie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- „Toy Story?” – Jej chłopak narzeczony był o wiele bardziej dedukowany w popkulturze niż ona. Cóż, po prostu częściej oglądał takie rzeczy. Dodatkowo na komisariacie różne rzeczy mówiono i musiał mieć bardziej poszerzone horyzonty w tym przypadku.
- Znając nas – to chyba nie. – Zaśmiał się. Jak na razie Ryan nie podejmował tematu wyjazdu na Walentynki, więc Gabi była bezpieczna. A co jeśli on też już coś wynajął? Nie, nie. Mogła spać bezpiecznie. Nic nie zrobił. Zresztą, miała dostęp do jego konta. Mogła sobie wszystko sprawdzić. To był ten plus, jeśli chodziło nawet o zaplanowanie jakiejś niespodzianki.
- Stać nas – powiedział z przekonaniem. – Czy Ty w ogóle kiedykolwiek zalogowałaś się do mojego banku? Wiesz, by chociaż sprawdzić saldo karty, którą Ci dałem? – zapytał całkiem poważnie, bo miał poważne przypuszczenia, że jednak Gabi nigdy tego nie zrobiła. Nigdy właściwie poważniej nie rozmawiali o finansach, ale przy kupnie domu, ewentualnym remoncie i w ogóle przy układaniu sobie razem życia, powoli przychodzi czas, by jednak o tym porozmawiać. – Wiesz co? Pogadamy o tym w domu, bo jednak to jest dość poważny temat. – Nie wątpił, że Gabi zna podstawy ekonomii i wie, jak wydawać racjonalnie pieniądze, ale tutaj rozchodziło się o coś innego – właśnie o wiedzę o zasobności portfela drugiej połówki.
Rozejrzeli się po starociach. Ryan zerknął na wazon, który pokazywała mu Gabi. Za bardzo nie wiedział, czy on powinien stać na zewnątrz czy wewnątrz, więc tylko kiwnął głową, mówiąc, że po prostu jest „ładny”. – Kupić Ci? – Jakieś dolary w portfelu miał, więc nie byłoby z tym problemu. Gorzej potem z tym chodzić, skoro zostawili samochód na parkingu. Pewnie jednak odłożenie nie byłoby problemem, jeśli by z góry zapłacili. – Ale ładne pianino. – No tak. Ryan przez wypadkiem próbował nauczyć się gry. Musiał jednak to porzucić, bo nie miał sprawnych dłoni. Teraz coś tam nieśmiało przebąkiwał, że może powróciłby do lekcji.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gabi się tylko roześmiała. Być może chodziło o Toy story, nie zamierzała zaprzeczać, czy się kłócić, ale brzmiało to całkiem dobrze. Forever and always. Razem do końca świata, a nie do końca życia.
-Pomyślimy, co?-zaproponowała, nie drążąc już dłużej tematu. Mogła zaglądać na konto Ryana, ale na przykład, ona za niespodziankę dla niego, zapłaciła swoją kartą, aby on się o niczym nie dowiedział. Faktycznie, może powinna mu coś powiedzieć, ale naprawdę chciała zaskoczyć tego gościa. Sądziła że ma wspaniały pomysł, a to nie zdarzało się zbyt często, niestety. W sensie, nie często miała genialne pomysły, a nie że rzadko robiła coś dla Harpera. Starała się robić to regularnie.
-Nie, po co...-powiedziała niepewnie. Nie kupowała samochodu za jego pieniądze, więc nie musiała się martwić, że przekroczy codzienny limit, lub że dostanie odmowę. Mężczyzna mógł zobaczyć, że pojawiają się co jakiś czas drobne wydatki, więc na pewno z niej korzystała. -W porządku-no tak, musieli wiedzieć jak rozwiążą tą całą sytuację z kontami, kartami, płatnościami i tak dalej. Nie to, że mieliby się kłócić, ale dobrze jest mieć jakiś wspólny plan, aby się go trzymać. Pewnie, że potrafiła zarządzać pieniędzmi, bo miała swoje i spokojnie starczało jej na życie.
-Czy ja wiem? W sumie mógłbyś-Tak, z takimi miejscami był taki problem, że w dzisiejszym czasie mało kto nosił gotówkę ze sobą. Na szczęście młode osoby były na tyle wirtualne, że może można było użyć venmo, czy innego blika, w razie gdyby zabrakło papierowych pieniążków.
-Podoba Ci się?-zapytała. U nich w domu nie było miejsca na coś takiego, ale może w nowym domu?-Powinieneś sobie sprawić do nowego domu. -zachęciła go, choć wiadomo, nie do końca chodziło jej o to, by kupował te konkretne, bo po pierwsze, nie znała się na tym kompletnie no i co by zrobili z meblem, skoro nawet nie byli bliscy kupna niczego konkretnego, nie mówiąc już o wprowadzaniu się, czy chociaż meblowaniu nowego mieszkania.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Skoro tylko jego księżniczka chciała wazon, zaraz rezolutny Ryan Harper zapytał młodego małżeństwa, ile chcieliby za ten wazon, który spodobał się Gabi. Był w sumie gotów zapłacić sumę, którą powiedzieli, ale widząc, że każdy się targował (nigdy tego nie rozumiał, ale najczęściej chodziło tutaj o zachowanie jakiejś kultury osobistej), zrobił to również i cena była obniżona o dolara. Nie wiedział, co zrobi z tą fortuną, ale małżeństwo wyglądało na zadowolone, że ktoś uszanował ich tradycję. Umówił się z nimi, że po wazon przyjdą za parę chwil, bo jeszcze chcą sprawdzić parę domów do wynajęcia lub do kupienia. Po to przecież przyjechali, a nie na wyprzedaż garażową.
- Mam już kupować pianino do nowego domu, którego nie mamy? – Powrócił do Gabi, kiedy to wszystko załatwił. Zaśmiał się, kręcąc głową. Miał trochę więcej oleju w głowie, dlatego złapał swoją narzeczoną za rękę i pośpieszył w kierunku domków, a właściwie domku, który miał na sobie tabliczkę „do kupienia, telefon 0700382782”.
- Przecież nikt by mi go nie przetrzymał. Nie wiemy, kiedy kupimy ten dom. – Gdyby może jego rodzice byliby z Seattle, to jeszcze dałoby się im je zdeponować na ten czas, ale tak? Echh… Pianino kusiło, ale wolał nawet go nie sprawdzać, by nie kusiło bardziej. Do takich zakupów należało podchodzić z głową, a on zamierzał tak to zrobić. – Ale faktycznie w naszym nowym domu chciałbym mieć pianino.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Oj już bez przesady z tą księżniczką! No, ale była wdzięczna za ten wazonik, że nie padło pytanie "a po co ci on" czy "gdzie to postawisz". Zaśmiała się, słysząc targującego się Ryana, ale wiadomo, to nie był sklep, tylko mieszkańcom zależało na pozbyciu się gratów, a nie na otrzymanie dokładnie tego, co zapisali na karteczce przy konkretnej rzeczy. Nieważne, ważne że kobieta dostała to co chce.
-Wiesz, kotek. Zawsze są te krótkoterminowe wynajmy skrytek i tym podobnych-zaproponowała, co mogliby zrobić z pianinem, zanim się wprowadzą do nowego miejsca.-Jak chcesz, to popytaj, pogadaj. Jeszcze możemy poprosić mojego tatę-stwierdziła. Pan Moreno na pewno by córce nie odmówił, nawet jeśli nadwymiarowy bagaż mu przeszkadzał.
-Obejrzyjmy ten dom, do tych ludzi i tak musimy podejść-powiedziała, udając się w stronę budynku, gdzie była wbita tabliczka mówiąca o sprzedaży. Musiały być jakieś godziny otwarte, żeby mogli wejść do środka i rozejrzeć się. Blondynka sięgnęła do klamki i weszła do budynku. -Okej, nieźle-powiedziała, rozglądając się. Cóż, Wejście do budynku, prowadzące do salonu było spore i całkiem ciekawe. Jednak w tym momencie Gabi nie czuła tego. Liczyła, że gdy będzie to odpowiedni dom, to będzie wiedziała to od razu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Nieźle czy jednak bez szału? – zapytał, nie będąc pewien reakcji kobiety i czy naprawdę jest dobrze, czy jednak to nie był dom, którego poszukiwali. Ryan właściwie nie wiedział, po czym poznać, że jest to idealny dom. W tym przypadku zdawał się całkowicie na Gabi, mając nadzieję, że wybierze taki, który będzie pasował do jej wizji, a przede wszystkim – będzie czuła się w nim na tyle dobrze, aby chcieć tam żyć. W końcu w domu spędzamy większą część naszego życia, więc należało wybrać do mądrze.
- Całkiem ładna kuchnia, chociaż dość niewielka. – Ryan wziął ulotkę, która stała na komódce w przedpokoju. On zawsze zbierał wszystkie ulotki i informacje, kiedy zabrali się za poszukiwanie ich wymarzonego domu. Zawsze można było do czegoś później wrócić, podyskutować, przypomnieć sobie. Jak na razie jednak nic nie wpadało Gabi w oko, a Ryan do każdego z domów miał podejście – jest w porządku, coś bym zmienił, ale nie ma tragedii.
- I to chyba mahoniowe blaty. – Przejechał dłonią po kuchennym blacie, nieco odważniej wchodząc do środka. Przeszedł na środek kuchni i… uderzył się głową o lampę, która wisiała zbyt nisko. – Ałaaa… - To zazwyczaj Gabi była tą, którą prześladował pech, ale jak widać teraz on przeszedł na Ryana. Mężczyzna po prostu był za wysoki.
- Jeśli mielibyśmy tu zamieszkać, ta lampka stanowczo musi wisieć wyżej. Przecież to przesada. Kto ją tutaj powiesił? To lampka dla kras… - Ale ugryzł się w język. Gabi nie była zbyt niska, ale na pewno przy nim mogła na taką wyglądać. Trochę ich dzieliło. W dodatku był od niej dwa razy większy (a może nawet i więcej?). – Może pójdźmy dalej albo w ogóle stąd wyjdźmy. To chyba nie jest dom dla nas. – Zaśmiał się.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gabi się rozejrzała.-Na razie bez szału, ale nie ma dramatu-zapewniła go. Może nigdy nie znajdą tego idealnego domu? Może będzie trzeba wybrać najlepszy z tego, co jest na rynku? Przecież nie mieli czasu, aby szukać przez wiele miesięcy, czy nawet lat. Kobieta nie skreślała tego.
-No, trochę mała. A fajnie by było, jakbyśmy mogli w dwójkę gotować.-powiedziała. Ryan robił to doskonale, a jego narzeczona wciąż była chętna, aby się uczyć, poznawać nowe rzeczy i tak dalej. Zazwyczaj kobiety sobie tego nie życzą, czują się poniżane, ale Moreno dla swojego mężczyzny i dziecka była w stanie zostać kurą domową. A nawet nie że była w stanie, tylko chciała to zrobić! Wierzyła, że się sprawdzi, nie chciała zrzucać tego na innych, na niańki i tak dalej.
-Kamienne byłyby lepsze-stwierdziła, potem cicho śmiejąc się z Ryana. Nie mogła się powstrzymać, więc zasłoniła usta dłonią. Do niego to było takie niepodobne, to był wręcz rola, obowiązek blondynki aby coś zmalować, nawet w oglądanym domu.
-Dla krasnoludków, okej-powtórzyła za nim, nie gryząc się w język. Cóż, to był najmniejszy problem, który można było załatwić w 5 minut, nie powinno to eliminować domu.
-Obejrzyjmy jeszcze górę, żeby mieć pewność, że dobrze robimy, rezygnując z niego-zaśmiała się i poruszyła palcami u wyciągniętej dłoni. Nie, nie czuła tego w tym domu. Pewnie, gdyby wszystko rozwalili i zaczęli robić po swojemu, to byłby ich wymarzony dom, ale chyba lepiej szukać czegoś, do którego będą mogli się wprowadzić tylko po drobnych remontach, a nie za rok. -Nie coś takiego miałam na myśli. W ogóle te domy mają niewielkie ogrody...Chyba musimy zmienić osiedle?-zauważyła niepewnie. Tu nie było zbyt drogo, ale skoro to miała być inwestycja na całe życie, lepiej zaszaleć raz, a porządnie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Razem poszli do góry. Znaleźli tam małe łazienki oraz dwie sypialnie. Ryan oparł się na framudze drzwi, które prowadziły do sypialni dorosłych.
- Może i nie czuję tego domu, ale na takim łóżku bym Cię brał. – Zażartował sobie. Prawda była taka, że gdyby Harper mógł, to by Gabi wziął zawsze i wszędzie, co ostatnio pokazał, kiedy zabawili się w profesora Harpera oraz niby to niewinną nastolatkę. Cóż, mieli fantazje. To nic takiego. Po to było właśnie życie, żeby je sobie urozmaicać. A skoro przy tym nikt nie cierpiał, to dlaczego trzeba byłoby z tego od razu zrezygnować?
- Nie, ten dom w ogóle nie ma naszego jacuzzi. – Pokręcił głową, już totalnie pieczętując, że raczej nic z tego i nie był to odpowiedni kącik dla nich. Spojrzał na Gabi, aby podjęli razem decyzję, ale zgadzali się co do tego, że ten dom nie był dla nich. Opuścili go całkiem pośpiesznie, śmiejąc się jak jakieś dzieciaki, które coś zmalowały.
- Mówisz, że chcesz zmienić osiedle? Właściwie zostało nam jedno… Ale nie wiem, czy nie jest zbyt ekstrawaganckie. – Spojrzał na kobietę, ponieważ nie do końca wiedział, czy może jej proponować tę dzielnicę. – Queen Anne. – Tam naprawdę można było spotkać bogaczy, ale to nie było nic poza ich zasięgiem. Jak najbardziej mogli się szarpnąć na średniej wielkości dom w tej dzielnicy. Na wielką willę może nie, ale średni dom jak najbardziej. Zmieściliby raczej w nim wszystko, co tylko by chcieli. – Chcesz tam pojechać? Czy najpierw wolisz porozmawiać o finansach? – Żeby nie było, że potem zakocha się w jakimś domu, odkryje, że cena jest zaporowa i to Ryan (a właściwie nawet jego rodzice) bardziej go zasponsorują i będzie jej się źle przez to spało.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gabi z pewnym niezadowoleniem skwitowała ilość sypialni. Jedna dla nich, to oczywiste, ale nie chciała, by jej dzieci musiały przez całe życie mieszkać w tym samym pokoju, zwłaszcza że nie wiadomo jaka byłaby różnica wieku, oraz jakiej płci by byli. -Nie namówisz mnie, bo ktoś by nas nakrył-zbliżyła się do mężczyzny, wspięła na palce i szepnęła mu te słowa do ucha. Pewnie, lubili się zabawić, ale mieli też swoje granice. A przynajmniej Gabi miała i to był seks w miejscach publicznych. A dom otwarty dla zainteresowanych zdecydowanie się do takiej lokalizacji zaliczał.
-Zdecydowanie. Nie jest zły, ale nie dla nas-potwierdziła. Brakowało co najmniej jednej sypialni, gabinetu dla Gabi i pianina Ryana, a i na zewnątrz nie wyglądało to zbyt imponująco.
-Queen Anne?-zapytała, bo wiedziała o którym miejscu mowa. Faktycznie, tam niektóre posiadłości były niemal jak z bajki, zdecydowanie poza granicami ich budżetu. -Zerknijmy może najpierw w internecie, czy tam coś w ogóle jest na sprzedaż, oraz jaki to budżet mniej wiecej.... Żeby mieć pewność, że będzie cokolwiek dla nas-powiedziała, dość rozsądnie. W takich miejscach pewnie na oglądanie domów trzeba się umawiać na konkretną godzinę, więc nie było sensu jechać tam w ciemno. No i faktycznie, niech sprawdzą, czy ich stać. Bo Gabi jednak nie chciała, aby się zadłużyli na wiele lat, czy wykorzystali wszystkie swoje oszczędności.
-Wracamy do twojego pianina?-zapytała jeszcze, lekko namawiając go na to, by spojrzał na to, na co ma wielką ochotę. Ryan chyba nie za często pozwalał sobie samemu zaszaleć i sprawić coś, co naprawdę chciał. No może poza domem nad zatoką. I Autem. A może właśnie pozwalał sobie na wszystko, na co miał ochotę, tylko robił to z głową?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Słowa Gabi były całkiem rozsądne, więc Ryan przystał na taką propozycję.
- Tak jest, Szefowo. – Zresztą i tak mieli porozmawiać o budżecie. Trochę dziwnie się zabrali za szukanie domu, skoro nie porozmawiali o tym, ile tak naprawdę chcą wydać. Mieli w głowach marzenia, plany i po prostu zdali się na żywioł. Ale tacy byli i przez to im się bardzo układało.
- Naprawdę? – Faktycznie Gabi postanowiła wiercić mu dziurę w brzuchu, kiedy już zdecydował powiedzieć jej coś o pianinie. Trochę nawet pożałował, ale no dobrze. Parę argumentów co do trzymania go miała. Z drugiej strony gdyby je zakupił, na pewno byłyby to dla nich kolejny bodziec, aby poszukać odpowiedniego mieszkania dla nich i przeprowadzić się z domu na wodzie do czegoś bardziej interesującego i pasującego do ich obecnego stylu życia.
- No dobrze. – Przewrócił lekko oczami. Faktycznie, Ryan miał problem, aby kupić coś dla siebie. Nie był tego nauczony. Jego była żona wydawała jego pieniądze bardzo lekką ręką, a on czasami nie miewał nad tym kontroli. Teraz to wszystko się skończyło, on wreszcie mógł rozwinąć skrzydła i… właściwie padło na samochód, dom na wodzie i parę koszul. Wolał rozpieszczać swoją partnerkę niż zastanawiać się, co tak naprawdę potrzebowałby dla siebie.
- Zobaczymy je, ale nie powiedziałem, że je kupię, dobrze? – Zerknął na nią z ukosa. Powrócili do wyprzedaży garażowej. Pinino nadal tam stało, raczej nikt nie był nim zainteresowany, ponieważ był to całkiem duży instrument, więc… Ryan obszedł je dookoła, sprawdzając jego stan. Było wszystko w porządku. Z zewnątrz nie wyglądało na uszkodzone. Widząc ponownie mężczyznę, z którym targował się o wazon, zapytał, czy mógłby zobaczyć, jak gra i jak to wszystko wygląda w środku. Oczywiście ten był bardzo pomocny i zaczął opowiadać coś więcej o instrumencie. Pianino miało zaledwie pięć lat. Potrzebowało strojenia, ponieważ było nieużywane przez dłuższy okres czasu. Było nietrafionym prezentem ślubnym od babci kobiety, która pamiętała, że ta kiedyś grała na pianinie… ale za dziecka. Teraz nie potrafiła i nie sprawiało jej to radości.
Ryan otworzył klapkę i sprawdził poszczególne klawisze. Faktycznie, gdyby ktoś je nastroił, brzmiałoby lepiej, choć dźwięki i tak już na początku były dość zachęcające. Sprawdził do środka.
- No dobrze, a mogę wykonać parę zdjęć i telefon? – zapytał gościa. Kiedy otrzymał pozwolenie, zaraz się zabrał do „pracy”, a następnie zadzwonił do swojego nauczyciela, u którego wcześniej (przed wypadkiem) brał lekcje. Przecież nie będzie brać instrumentu w ciemno, prawda? Chociaż cena była dość okazyjna.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Faktycznie, powinni najpierw wspólnie zadecydować ile chcą wydać na dom, ile ewentualnie na remont i tak naprawdę, co potrzebują. Może podświadomie żadne z nich nie spieszyło się z przeprowadzką, bojąc się kolejnego kroku? Na pewno po powrocie z tej wycieczki usiądą, rozpiszą wszystko, zastanowią się i dopiero będą szukali jakiegoś kącika dla siebie w Queen Anne, czy w jakimś innym miejscu, bo kto wie, może coś nowego pojawi się na rynku, czego jeszcze nie oglądali?
-I tak musimy pójść po mój wazon-przypomniała mu, że zostawili swój zakup u tego miłego małżeństwa. A to wiązało się z tym, że akurat będzie idealna okazja do zagadania o to pianino. Trzeba było się czasem rozpieszczać, wypadało także spełniać swoje marzenia. A pianino, o wiele lepsza decyzja niż fortepian, mógł się przydać nie tylko Ryanowi, może któreś z ich dzieci także będzie mieć ochotę pouczyć się gry na tym instrumencie. Albo nie będą mieli okazji?
-Wiesz co, Harper? Już kiedyś te słowa słyszałam.... Czekaj, kiedy to było?-zaśmiała się. Oczywiście, że piła do ich wycieczki do schroniska, kiedy Gabi chciała tylko rozglądać się, a Ryan uparł się na dziecko. Tym razem sytuacja była nieco inna, bo to kobieta będzie namawiać go na zakup, ale tylko jeśli to pianino będzie cokolwiek warte. -I jak tam?-zapytała swojego narzeczonego, jednocześnie chowając do torebki dwie ładne szklaneczki, które kupiła o właścicielki tego domu w czasie, gdy ich mężowie byli zajęci większą transakcją. -Bierzemy, czy nie?-zapytała go jeszcze, widząc że i grał na nim i z kimś się konsultuje.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Phinney Ridge”