WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie? Z tego co pamiętam, godzinę czy dwie temu byłem zbity z tropu jak nigdy. Wtedy nad jeziorem zazdrościłem każdemu frajerowi, o którym mi opowiadałaś, że mógł sobie ten zgrabny tyłek pomacać, a teraz dowiaduję się, że będę pierwszym szczęściarzem — zauważył, podchodząc do tematu nieco luźniej, niż kiedy wyznała mu swój mały sekret i przyznała się do tych drobnych kłamstewek, którymi go raczyła przez długie lata. Uśmiech, w jakim uniosły się kąciki jego ust, świadczył zaś o tym, że naprawdę mu przeszło i przestał odczuwać tą absurdalną złość, ona zaś mogła sobie odhaczyć, że zdołała go zaskoczyć tak, jak nie zrobił tego nikt, nigdy wcześniej. Bo chyba nawet wieść o tym, że jego córka wcale jego córką nie była, nie zaskoczyła go tak, jak to, że Lili żyła niczym zakonnica.
Nie mogę tego obiecać, ale mogę obiecać, że dostaniesz kapok, żebyś się nie utopiła i jak będzie trzeba, to bezpiecznie odholuję cię do brzegu — stwierdził i nawet ułożył dłoń na klatce piersiowej, dla podkreślenia wagi tej obietnicy. A ona powinna uwierzyć mu na słowo, bo doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że nie było nikogo ważniejszego w jego życiu niż ona.
Nieskromnie powiem, że zdaję sobie z tego sprawę — stwierdził z adekwatną do poruszonego tematu, powagą i błysnął do niej zębami w szerokim uśmiechu. — Dodam, że to czysta przyjemność być kołem ratunkowym dla takiej laski — dodał, przesuwając koniuszkiem języka po swoich wargach. Nie mógł nic poradzić, że naprawdę na nią leciał. Nie kłamał, gdy poprzedniego dnia wyrzucał z siebie prawdę o tym, co względem niej czuł. To zaś przekładało się na najzwyklejsze w świecie, typowo ludzkie pożądanie. — Nie kłam, Lili. Dokładnie to czuję. O teraz — mruknął z dezaprobatą, że próbowała wmówić mu, że wcale nie miał racji. Miał. Doskonale to wiedział. I co najważniejsze, czuł.
No, to brzmi lepiej, chociaż i tak jestem rozczarowany, że musiałem się prosić o zaproszenie — wywrócił teatralnie oczami, bo jak ona w ogóle tak mogła? Powinna była od razu zasugerować, żeby przenieśli się razem, a nie tylko ona, sama. A uwolnić się od niej nie chciał. Nie był masochistą, żeby skazywać się na brak Lili u swojego boku w pełni świadomie. Nie po to tam przyjechali, żeby spędzać czas osobno.
Mhm... Podciągnij się trochę — mruknął, łapiąc ją za biodra, żeby nieco pomóc, choć w jego głowie momentalnie, zupełnie niekontrolowanie, zagościł diabelski plan. Gdy prawie wyszła, on przytrzymał ją w miejscu. Ze zgrabnym tyłkiem, centralnie przed swoim nosem, zagwizdał z uznaniem i pochylił się zatapiając zęby w pośladku Lili, na tyle delikatnie, żeby nie krzyczała, że był brutalem, ale wystarczająco mocno by zrobić na niej jakiekolwiek wrażenie. Zaraz jednak uniósł ją wyżej i gdy znalazła się bezpiecznie na brzegu, sam odpłynął na wszelkie wypadek w przeciwną stronę, zakładając, że mogłaby czymś w niego rzucić, albo wrócić do basenu, tylko po to, by podtopić go za tego typu zagrywki. — Nie patrz tak na mnie. Nie mogłem się oprzeć. Twój tyłek z bliska wygląda jeszcze lepiej, niż wtedy, kiedy widziałem go nago nad jeziorem! — rzucił ze śmiechem i to całkowicie szczerze. Tylko tyle mógł powiedzieć na swoje usprawiedliwienie, gdy podpłynął do drugiego brzegu i sprawnie opuścił basen. Otrząsnął się nieco, roztrzepując wodę z włosów i ruszył za Lili w stronę jacuzzi.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- No dobra, przyznaje. To mogło być dość zaskakujące. - pokręciła delikatnie głowa. A na jej twarzy rysowało się delikatne rozbawienie. Poczuła dziwna ulgę że decydował się powiedzieć o tym w taki sposób. Jakby tym udowodnił, że jakoś to przełknął. Nie chciała by do końca życia miał do niej o to żal. O coś na co tak właściwie nie miał wpływu. Bo była dorosła i mogła robić co tylko chciała. Nawet jeśli nie wiedziała jak bardzo krzywdzi się swoimi ograniczeniami i jak wiele traci. Ale teraz nie miało to już znaczenia. Teraz liczyło się to by jej wybaczyl te kłamstwa.
Pokręciła głową. Bo wiedziała że będzie drążył. - Wrócimy do tej rozmowy w domu, okej? - ons będzie musiała czas na przemyślenie tego pomysłu. A on... A on nauczy się nieco cierpliwości bo na pewno mu się to przyda.
Skromność to na pewno nie było drugie imię Prestona. Nie ma co ukrywać. Ale uważała ze skromność wcale nie była mu potrzebna. Bo wcale nie przesadzał. Jej skromnym zdaniem był cholernie przystojnym facetem. Czuła... Się... Niecodziennie z jego zachowanie. Ale nie można powiedzieć że czuła się źle. Czuła się aż za dobrze. Przyjemne ciepło rozpływało się po jej ciele kiedy widziała jego język sunący się po jego wardze. Tam jakby aktualnie rzucał na nią jakąś hipnoze. Ciężko zaprzeczyć. W niej też rosło porządnie i to nie pierwszy raz przy nim. Tym razem po prostu mogła sobie na nie pozwolić. - Nie robię tego specjalnie! - rzuciła na swoją obronę. Bo naprawdę nic nie robiła specjalnie. Nieco się podniosła przez co rzecz jasna znów się o niego otarła. Ale teraz była swoim ciałem lekko ponad jego przyrodzeniem. Więc chyba nie powinna się ocierać. Z naciskiem na chyba.
Był strasznie marudny. Ale przecież znała go nie od dziś i widziała ze taki był. - Następnym razem wyślę pisemne zaproszenie. - odpowiedziała z rozbawieniem i cicho się zaśmiała. Jej zdaniem zaproszenie nie było konieczne i dołączenie do niej w jacuzzi powinno być czymś oczywisty. Ale jak widać nie dla Prestona. Nie chciała siedzieć tam sama. O wiele bardziej wolała przytulać się do niego w wodzie i... Dotykać jego klatki piersiowej która znalazła już na pamięć. Każdy mięsień i każde wgłębienie.
Tak jak kazał podciągnęła się na tyle ile miała siły i już miała kolanami dotknąć brzegu kiedy... Zamiast płytek wokół basenu na swoich kolanach poczuła żeby Prestona na swoim pośladku. Zapiszczała wesoło, bo zupełnie się tego nie spodziewała. Ani tego że będzie to... Takie... Miłe? Przyjemne? - Czubek! - zawołała gdy wyszła na brzeg a on uciekł na drugi brzeg basenu. Rozejrzała się za czymś lekkim jak pianki do wody by w niego rzucić. Ale nic takiego nie miała pod ręką. Delikatnie odsunęła materiał majtek od strony, by odkryć pośladka i pomasowała go w miejsce ugryzienia. - I trzeba było go gryźć z tego powodu? - rzuciła ruszając w stronę wanny z bąbelkami. A gdy do niej dołączył klepnego go w tylek za karę. Złapała za jego dłoń by łatwiej jej się wchodziło do środka. Jednak nim zajęła miejsce ustawiła wszystkie przyjemne rzeczy jak masowanie i bąbelki. A potem usiadła się wygodnie koło Prestona.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uśmiechnął się. Było zaskakujące i chociaż początkowo mogło się wydawać, że było to dla niego zaskoczenie naprawdę nie miłe, to teraz, kiedy już ochłonął, przyswoił ten fakt i rozważył sobie w spokoju, że to była naprawdę tylko i wyłącznie jej sprawa, to nie zamierzał dłużej narzekać. Robiła co uważała za słuszne, co uznała za najlepsze dla siebie. Nie podobało mu się, że w pewien sposób miało to związek z nim, ale stało się i odstać nie mogło. Preston mógł być zły tylko o to, że latami go okłamywała, zamiast stawiać sprawy jasno. Nie zrobiła tego jednak i jedyne co mu pozostało, to zaakceptować taki stan rzeczy, by się z nią nie kłócić, gdyż tego robić nie chciał. Nie lubił kiedy się kłócili. Kiedy dobra atmosfera ulatywała z prędkością światła, by ustąpić miejsca tej napiętej, pod wpływem której wszystko stawało pod znakiem zapytania.
Okej, nie ma problemu — zgodził się. Teraz i tak nie mieli spędzić weekendu nad żadnym jeziorze, więc kwestie wynajęcia łodzi czy jachtu, mogły trochę poczekać. Może nawet do kolejnego lata, które zaplanują sobie z wyprzedzeniem, jeśli tylko wszystko dobrze pójdzie i nic nie stanie im na przeszkodzie? Tak, zdaniem Prestona brzmiało to jak dobry pomysł i całkiem dobry kompromis, na którego skutek nie musiała podejmować decyzji jak najszybciej i mogła się oswoić z myślą o tym, że chciał ją zabrać na głęboką wodę.
A skromność... Cóż, zdecydowanie nie było to jego drugie imię. Znał swoją wartość, był pewny siebie i nawet nie zamierzał udawać, że jest inaczej. Szczególnie przy niej. Znała go. Doskonale wiedziała jaki był i w pełni to akceptowała, tak jak on akceptował ją. Z wadami, z zaletami, ze słabszymi stronami i tymi mocniejszymi. Między innymi dlatego tak bardzo lubił ich relację i tak kurczowo się jej trzymał, nie chcąc, by kiedykolwiek się skończyła, gdyż to co mieli, było wyjątkowe i cholernie to sobie cenił. — Jasne, jasne. Teraz też nie zrobiłaś tego specjalnie — przewrócił oczami i zaśmiał się. Lubił się z nią droczyć, nie sądził tylko, że kiedykolwiek dobrną do takiego momentu, w którym te droczenie sięgnie takich, a nie innych tematów.
Obędzie się bez pisemnego. Słowne wystarczy — zapewnił z lekkim usmiechem. Nie potrzebował więcej. Tylko jasnego obwieszczania czego chciala, a czego nie. I tyczyło się to wszystkiego. Dosłownie. Nie chciał by kiedykolwiek zagościły między nimi jeszcze jakieś niewypowiedziane słowa i niepotrzebne pytania lub domysły i dotyczyło to spraw ważnych jak i tych zupełnych błahostek, pokroju wspólnej kąpieli w jacuzzi.
Owszem, trzeba było gryźć, a co? — zapytał, nie kryjąc swojego rozbawienia, które ogarniało go na widok jej oburzenia. Pomógł jej wejść do jacuzzi i za chwilę sam rozsiadł się w nim wygodnie, pozwalając na to, by woda poddała jego cialo przyjemnemu, relaksującemu masażowi. — Niedługo kolacja. Masz jakiś specjalny koncert życzeń? — zapytał, przymykając oczy. Mógłby tak zasnąć. W wodzie, z masażem i Lili przy swoim boku. Naprawdę czuł się zrelaksowany i spokojny. Miał w tej chwili wszystko, czego potrzebował do szczęścia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Będą mieli sporo czasu na planowanie wakacji, czy weekendów za miastem. A przynajmniej taką nadzieję miała Lilibet. W końcu już wcześniej często razem wyjeździli, więc czemu teraz miałoby się to zmienić? Chyba tylko na lepsze, a przynajmniej tak jej się wydawało. Nic nie robiła specjalnie, a już na pewno specjalnie się o niego nie ocierała... A może robiła to specjalnie? Tylko udawała, że tak nie było? Może jej ciało i głowa działały instynktownie? Niewinnie uśmiechnęła się do niego, tylko tyle mogła zrobić!
- Więc oficjalnie zapraszam cię, do spędzenia czasu w jacuzzi. Ze mną, teraz. - rzuciła uroczyście, a potem zaśmiała się. O wiele bardziej wolała spędzać z nim czas w taki sposób. Bez kłótni, bez niedomówień i niepotrzebnych sekretów. Kiedy było po prostu miło, kiedy śmiali się... a teraz do tego wszystkiego mogli się dotykać, przytulać i całować. To była miła, nowa rozrywka, którą mogli dodać do repertuaru. - Nie możesz sobie od tak gryźć mojego tyłka. - rzuciła sztucznie oburzona i ta sztuczność aż kuła w oczy. Mógł to robić. W sumie już dawno miał zgodę by robić z jej ciałem co tylko chciał, co tylko było przyjemne, rzecz jasna. Zanurzyła się po samą szyję w rozgrzewającej się wodzie, ale zaraz nieco się wynurzyła, by wślizgnąć się pod ramię Prestona i wtuliła się w jego bok. Wielka wanna z masażem nie byłaby ta wygodna i przyjemna, gdyby nie było go obok. Zamyśliła się na chwilę. Nie bardzo wiedziała co takiego mogłaby sobie zażyczyć, bo nie wiedziała co tutejszy szef kuchni proponuje. Wiedziała jedno. - Myślę, że zjadłabym coś na słodko... - rzuciła cicho, myśląc o jakimś daniu z owcami i czekoladą. Zadowoliłaby się nawet naleśnikami. Przejechała wolno dłonią, po jego umięśnionej klatce piersiowej, przymknęła oczy. Było jej naprawdę dobrze. - Wiesz... może zrobimy sobie listę rzeczy, którą moglibyśmy zrobić razem. Od głupot, po poważne rzeczy... zapisując tam weekend na jachcie, łódce, czy na czym to spędza się noc na wodzie. - rzuciła, bo to chyba był całkiem dobry pomysł. Mogliby przy okazji spełnić nieco swoich marzeń, bawiąc się przy tym dobrze. A sama Lilibet mogłaby zająć się oprawą takiej kartki do spełniania marzeń. Podniosła głowę, by zerknąć na Prestona, chciała wiedzieć co o tym myślał i czy zaraz nie uzna, ze to zbyt dziecinne jak na dwójkę dorosłych ludzi.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie odmówię — odparł i się uśmiechnął. Każda forma spędzania wolnego czasu była dobra, o ile był to czas spędzony z Lili. Nigdy go nie zawiodła, nigdy nie zanudziła, ani też nie rozczarowała. Dobrze spędzali czas we dwoje, świetnie się bawili i było po prostu miło. Tak, jak powinno być we wszystkich tak ważnych relacjach, jak ta, którą miał z nią, a którą właściwie nie wiedział, jak powinien nazwać. Nie po tym, co sobie powiedzieli. Stwierdzenie, że to wciąż była tylko przyjaźń, byłoby kłamstwem. Ale powiedzenie, że było to coś więcej, również.
Niby dlaczego nie mogę? — zapytał, w przeciwieństwie do niej z autentycznym oburzeniem. Nie mogła przed nim paradować w takim stroju, wystawiać tego zgrabnego tyłka w jego stronę i jeszcze zabraniać mu, żeby go gryzł albo dotykał. W opinii Prestona, ten tyłek należał po ich rozmowie do niego. I nie zamierzał się nim z nikim dzielić. — No chyba, że pierw muszę poprosić o to, żebyś została moją kobietą — dodał po chwili namysłu. To by wszystko tłumaczyło, bo ciąg wydarzeń zostałby zachowany. Pierw związek, potem kolejne rzeczy. Szkoda tylko, że w jednym związku wciąż tkwił. Bardziej w teorii niż praktyce, ale jednak.
Coś na słodko.. Chyba da się zrobić — stwierdził. Pamiętał, że jak przeglądał menu, kiedy rozmawiał z kuzynem, to rzuciły mu się w oczy między innymi naleśniki. To brzmiało jak dobry pomysł na kolację, którą musieli prędzej czy później zjeść. Z tą różnicą, że on zdecydowanie nie chciał ich na słodko, ale jej życzenie było dla niego rozkazem. On zaś był gotowy sobie coś wybrać, byle tylko zapełnić pusty żołądek.
Chcesz zrobić spis rzeczy, które moglibyśmy zrobić? A nie lepiej iść na żywioł? — zasugerował, bo jego zdaniem, tworzenie takich list rzeczy do zrobienia, nie miało sensu. Prędzej czy później przychodziło rozczarowanie, gdy okazywało się, że z różnych względów połowę punktów trzeba było pominąć i nic nie zanosiło na to, by można było do nich w przyszłości wrócić. Taka przypominajka zachcianek i marzeń mogła być czymś dobrym, ale pod warunkiem, że miało się pewność, że zdoła się je zrealizować. A oni już wiedzieli, że życie lubiło robić na przekór.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Bo tak. - czyli argument na wszystko. A tak naprawdę nie miała żadnego argumentu, więc ten jeden bardzo poważny i jakże dorosły musiał mu wystarczyć. Szczególnie, że tak naprawdę nie miała nic przeciwko. Mógł ją gryźć, dotykać, całkować, przytulać... kiedy i gdzie tylko chciał. Nie tylko teraz i od ich rozmowy, ale już od bardzo dawna. Była jego już od bardzo dawna, nawet wtedy kiedy nie był tego świadomy. - Jeśli pytasz, czy trzeba ze mną chodzić... to tak trzeba. - rzuciła z rozbawieniem, bo to co powiedziała, nie miało wiele prawdy w prawdziwym życiu. O nic nie musiał pytać, po prostu była jego. Sprawa była o tyle skomplikowana, że miał żonę i ta zapewne szybko nie zniknie z ich życia. a samą Lilibet chyba już zawsze będzie prześladować myśl o jej obecności. Obie kobiety nie bardzo się lubiły, od zawsze były wzajemnie o sobie zazdrosne. Tylko Preston w tym wszystkim udawał wielce nieświadomego, albo po prostu nieświadomy był.
Miała ochotę na słodkie. Więc już poczuła, że jej brzuszek domagał się jedzonka, jak sobie pomyślała, co pysznego mogą oferować w takim hotelu. Nie była nigdy w podobnym miejscu, ale czuła, że tu nawet naleśniki są znacznie pyszniejsze. - A myślisz... że mają tu też lody? Albo sklep w okolicy w którym moglibyśmy kupić lody? - miała ochotę na lody, było ciepło, więc przyda się małe ochłodzenie. Odchyliła delikatnie głowę, by przejechać noskiem po jego zaroście.
Wzruszyła delikatnie ramionami, nie miała nic przeciwko, by zrobić taką listę. - Jesteśmy starzy, możemy zapomnieć. - rzuciła z rozbawieniem, a potem pokręciła głową. - Ale to była luźna propozycja, nie musimy tego robić. - rzuciła cicho, bo to była naprawdę luźna propozycja. Zawsze mogliby dopisywać do listy nowe pomysły i wykreślać te które już wykorzystali, spędzając czas razem. Podniosła się i delikatnie chlapnęła go wodą. - Dobra, koniec przyjemności, przez gadanie o jedzeniu zrobiłam się głodna. - w sumie kiedy ona ostatni raz coś jadła? Złapała za jego ramię i wyszła z wielkiej wanny wyciskając z gąbek stanika wodę. Złapała za ręcznik i ciasno się nim obwiązała. - Zamówisz? A ja się ubiorę. - spytała, ale nim odpowiedział weszła do środka i wzięła szybki prysznic by zmyć z siebie chlor. A potem wytarła się, posmarowała jakimś balsamem i ubrała się. Biała bielizna, luźna sukienka. Nie miała wielkiego wyboru, pakowała co jej poradził. - Zamówiłeś? - spytała wychodząc z łazienki, przy okazji rozczesując włosy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Bo tak? Przecież to nie jest żadna odpowiedź — wywrócił oczami. Dla niego, sławne bo tak, było synonimem daj mi spokój albo, nie chce mi się dyskutować. Co za tym szło, nie była to odpowiedź w jakimkolwiek stopniu satysfakcjonująca w skutek czego, gdyby tylko miał okazję, ugryzły ją w tyłek drugi raz. Takiej możliwości jednak nie miał i jedyne co mu pozostało to przybliżyć się do niej i pod taflą wody odnaleźć jej pośladek, który lekko uszczypnął nie kryjąc swojego rozbawienia, na widok jej miny. Zaraz jednak spoważniał, bo... Bycie jej facetem stanowiło drobny problem. — Zapytam, czy nią zostaniesz, kiedy się rozwiodę — stwierdził z grymasem. Wkurzało go to, że siłą rzeczy nie był w pełni wolny. Niby z żoną nic go nie łączyło poza separacją, która miała doprowadzić do rozwodu, ale i tak nie czułby się dobrze z wchodzeniem w związek z Lili, kiedy nie wyszedł z poprzedniego. Z drugiej strony, romans też nie brzmiał jak coś właściwego. Nie zasługiwała na bycie tą drugą, nawet jeżeli byłaby nią tylko w teorii, bo w praktyce miała być jedyną.
Lili, jesteśmy w pięciogwiazdowym hotelu. Podejrzewam, że mają tu lody, homary i dziesiątki innych rzeczy, o których nawet byśmy nie pomyśleli — zauważył. Z tego co pamiętał, menu było dość obszerne, a on nie zapoznawał się z nim od deski do deski. Właściwie to przejrzał tylko kilka pierwszych stron, co wystarczyło, żeby uznał, że każde z nich znajdzie coś dla siebie.
Starzy? Ja tu nie widzę nikogo starego — roześmiał się. On się staro nie czuł, ona też nie powinna bo wyglądała jego zdaniem dużo młodziej, niż w rzeczywistości miała. Ponadto pod względem zachowania, również uważał, że była młoda duchem, więc temat starości nie powinien mieć w ogóle miejsca. Mógł poczekać jeszcze z dziesięć, może piętnaście lat.
Co? Jak to... ubierzesz? — rzucił z rozczarowaniem, kierując swoje słowa do drzwi prowadzących na taras, za którymi Lili tak szybko zniknęła, nie dając mu nawet czasu na to, by zaprotestował i zabronił jej ubierać cokolwiek. Nie, żeby miał coś przeciwko jej ubraniom, ale kiedy miał wybierać między jakimiś sukienkami, dresami czy innymi piżamami, a bikini lub bielizną, to definitywnie wybierał tę drugą opcję. Tym razem nie miał jednak okazji wyrazić swojego zdania, bo gdy wyszedł z jacuzzi i dotarł do pokoju, Lili siedziała w łazience. Sam nie widział potrzeby brania prysznicu po tak długim moczeniu się w wodzie. Chlor mu nie przeszkadzał, dlatego tylko wytarł się do sucha, ubrał spodnie, jakąś koszulkę i rozsiadł się na kanapie, czekając na Lili.
Nie. Za to, że się ubrałaś wyjdziemy i zjemy coś w restauracji — odparł z lekkim, nieco złośliwym uśmiechem. Coś za coś. Ona odebrała mu dobre widoki, on zamierzał zaciągnąć ją w inną część hotelu, a może nawet na miasto, by nieco się zmęczyła spacerem w ramach kary za tak brutalne odebranie mu tego, na co chciał popatrzeć.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

No tak, jak się rozwiedzie. Czyli w bliżej nieokreślonym czasie, bo przecież się jeszcze nie rozwodzą. To jedynie separacja. Przecież do samego rozwodu jeszcze naprawdę daleka droga. Postanowiła tego jednak nie komentować, bo co takiego miała niby powiedzieć? Że się nie może doczekać? To brzmiałoby naprawdę średnio. Dlatego lepiej zostawić to bez komentarza, by się bardziej nie pogrążać. A wiadomo, że Lili była świetna w mówieniu głupot. Dlatego teraz lepiej ugryźć się w język.
To nie była dla niej normalna sytuacja. Nie bywała w takich hotelach na co dzień. W sumie to pierwszy raz gdy odwiedza jakiś hotel. Zazwyczaj spała w jakiś tanich motelach, albo domkach wypoczynkowych na wynajem. Więc nie wiedziała co mogą mieć w menu. Ale jeśli mieli wszystko, to ona będzie musiała się poważnie zastanowić czy na pewno chciała tylko naleśniki i lody. Bo mogła mieć chęć na znacznie lepsze i droższe rzeczy. Sama też nie czuła się staro. Na te uczucie mieli chyba jeszcze sporo czasu. Szczególnie, że dopiero zaczynali drogę u swojego boku... w trochę innym sensie. Chyba mogliby znów poczuć się jak para nastolatków... chyba.
- No wiesz co? - jęknęła niezadowolona, bo o wiele bardziej wolałaby wyłożyć się na łóżku, odpalić jakiś głupkowaty program telewizyjny i zjeść coś dobrego. Wyjście z pokoju nie bardzo było jej w smak. Ale chyba nie miała wyjścia. Jak już Preston sobie postanowił, to chyba nie było sensu z nim dyskutować.
- W takim razie... albo poczekamy aż wyschną mi włosy, albo pójdę tak. - nie wiedziała czy powinna schodzić do restauracji pięciogwiazdkowego hotelu w mokrych włosach. Mogła je wysuszyć, ale trochę to potrwa... tak chciała nieco go przekonać do tego by jednak zostali w pokoju... ale z marnym skutkiem.
Dlatego ostatecznie wysuszenie włosów zajęło jej jakieś dziesięć minut, a potem po prostu mogli zjechać windą na dół i odszukać restauracji. W sumie... mimo obaw Lili, nie było aż tak poważnie i wykwintnie. Ludzie siedzieli przy stolikach luźno ubrani, a dzieciaki biegały bawiąc się w berka między stolikami. Odetchnęła z ulgą i delikatnie złapała za dłoń Prestona by wplątać swoje drobne paluszki w te jego. - Tamten. - wskazała głową w stronę stolika przy wielkim oknie i pociągnęła go delikatnie za dłoń w tamtą stronę. Skoro już musieli tu przyjść i zjeść wśród ludzi... to chciała sobie wybrać odpowiednie miejsce. Przy okazji z widokiem na ogród. Usiedli i zaraz kelner podał im karty. Otworzyła ją od razu na naleśnikach i było... ich stanowczo za dużo. Zgryzła paznokieć swojego kciuka, zastanawiając się czy bardziej na ochotę na naleśnika z czekoladą, marcepanem i migdałami... czy może z białą czekoladą, kokosem i prażonymi migdałami? A może jakieś owoce?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Niestety na to, jak szybko dostanie rozwód, nie miał żadnego wpływu. Jedyne co mógł zrobić, to w trakcie rozpraw stawać po stronie żony i przyznawać rację w tym, że była to najlepsza dla nich decyzja, co być może pomogłoby im w tym, by sąd szybciej orzekł, iż nie są już małżeństwem. Mógł jej płacić cholerne alimenty, mógł zostawić mieszkanie. Mógł wszystko, byle mieć to za sobą i móc się skupić na tym, by ułożyć sobie życie na nowo.
Nie wiem — odparł z lekką, utrzymaną w żartobliwym tonie złośliwością. Coś za coś. Ona się ubrała, on odpłacał się wyjściem z pokoju. Zawsze mogła zmienić zdanie, wyskoczyć z ubrań i wyłożyć się wygodnie na łóżku razem z nim, żeby faktycznie mogli zamówić coś do pokoju i obejrzeć jakiś film, czy inny program w telewizji. Co za tym szło, wbrew jej zdaniu, mogła dyskutować. Dogadaliby się. Kiedy jednak zamiast wdawać się w negocjacje, przystanęła na jego pomysł, nie odzywał się. Chwila oddechu od pokoju dobrze im zrobi. Nie mogli w zamknięciu przesiedzieć całego weekendu, bo jeszcze by się sobą znudzili, albo zaczęli kłócić, jak stare dobre małżeństwo, a tego chyba nie chcieli?
Kiedy poszła wysuszyć włosy, on zajął się wygrzebaniem ze swojej torby jakiś ubrań. Ubrał się, doprowadził do względnego porządku i nie dbając o to, że byli w pięciogwiazdkowym hotelu, zadowolony z siebie i z tego jak wyglądał w przetartych jeansach i zwykłej koszulce, uśmiechnął się do Lili, która wróciła do pokoju, by mogli się udać do umieszczonej na dole restauracji.
Coś mi mówi, że mogliśmy zaoszczędzić tych dziesięć minut. To prawie jak restauracja śniadaniowa gdzieś na mieście — zaśmiał się, kiedy zobaczył jak swobodna atmosfera panowała w restauracji. On sam również spodziewał się sztywniejszej atmosfery, ale to co zastali było miłym i przyjemnym zaskoczeniem. Splatając swoje palce z tymi kobiecymi, skierował się w stronę wskazanego przez Lili stolika, gdzie odsunął jej krzesło, by mogła usiąść, zanim on zajął drugie, po przeciwnej stronie.
Ja wezmę polędwiczki ze szpinakiem i suszonymi pomidorami. A ty? — zagaił po kilku chwilach, kiedy zapoznał się już z menu. Nabrał ochoty na to konkretne danie, które rzuciło mu się w oczy. Lili wyglądała za to na niezdecydowaną. Znał ją. Wiedział, kiedy pchała kciuk do ust. — Nad czym się zastanawiasz? Może pomogę? — zapytał. Zawsze mogła się go poradzić. Na ile mógł, na tyle był skłonny pomóc dokonać jej ostatecznego wyboru, jeśli ona sama miała problem z podjęciem decyzji.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Sama Lili bardzo chciałaby nie mieć z tyłu głowy myśli o jego żonie. Ale w tym nie pomoże rozwód. W sumie zawsze będzie gdzieś podświadomie się do niej porównywać. Przecież robiła to już od lat. Zawsze chciała być od niej lepsza. Lepiej wyglądać, lepiej się zachowywać, bardziej rozbawiać. I wcale nie było tak, że zawsze wychodziło jej lepiej. Nie było sensu rozmawiać o tym rozwodzie i niczego przyśpieszać. To nie było zadanie Lili. Bała się z resztą, że takie dyskusje tylko sprawią, że będą się kłócić. A ostatnie czego chciała, to spędzać wolny czas z Prestonem na kłótni.
Nie myślała nawet o tym, że mogłaby negocjować. Po prostu poddała się karze. Z resztą była tak głodna, że po prostu chciała iść zjeść, bez kombinowania i bez większych negocjacji. Chyba zrobiła sobie zbyt długą przerwę od jedzenia. Z resztą... takie rozbieranie się przed nim nie było czymś normalnym. Okej, przyznał się do tego, że widział ją nago kiedyś tam przez przypadek. Ale... to była Lilibet. Ona zawsze miała jakieś ale.
Restauracja faktycznie miała w sobie... coś co sprawiało, że można było poczuć się tu jak w domu. Może to kwestia wystroju? A może te uśmiechnięte twarze obsługi? Nie było to w sumie ważne. Wiedziała jednak, że jeśli przyjdą tu jeszcze raz, nie będzie tak strasznie spinać się swoim wyglądem, bo nie miało to sensu. - W sumie... ta restauracja... średnio pasuje do tego hotelu. - piękny hotel, apartamenty na wysokim poziomie, basenu, spa i inne. I nagle restauracja, która może wizualnie pasuje do całej reszty... ale panująca tu aura była jakby urwana z kosmosu. Oczywiście, nie uważała, że to źle. Bardzo jej się wszystko podobało! Co było widać na każdym kroku w jej wzroku.
Podziwiała jego zdecydowanie. Ona miała ochotę na wszystko co było w karcie. Większości tych rzeczy nigdy nie jadła. Podniosła wzrok, a potem położyła swoją kartę między nimi na stronie z naleśnikami. - Myślałam o tych... - wskazała na naleśniki z czekoladą, marcepanem i migdałami. - Jeszcze te są interesujące. - wskazała na kolejne biała czekolada, kokos i prażony migdał. - Albo jakieś z owocami... na przykład te z bananami, truskawkami i czekoladą. - westchnęła ciężko, bo wybór był naprawdę trudny. W karcie była jeszcze cała masa interesujących pozycji. Wszystkie najchętniej by posmakowała. Ale nie mieli na to wystarczająco dużo czasu. - Wiesz co? Te z malinami i białą czekoladą też brzmią smacznie. - rzuciła z rozbawieniem i wskazała palcem na kolejną pozycję. - Wybierz jakieś. - przecież wiedział dobrze jakie smaki lubiła i wiedziała, że zamówi jej coś co na pewno jej zasmakuje. - Albo lepiej. Idę siusiu, a ty mi coś zamów... ale błagam na słodko. I latte. - podniosła się z miejsca i ruszyła przez salę po drodze pewnie jakieś dziecko wpadło jej w nogi. Ale one biegały dosłownie wszędzie. Wolała miło się zaskoczyć, niż coś wybrać... bo spędziliby tu pół dnia. Szybkie siusiu, poprawienie włosów i mogła wracać do stolika. - Tylko nie mów co mi wybrałeś. - poprosiła szybko i wyciągnęła rękę przez stolik by przyciągnąć bliżej jego dłoń, by swobodnie bawić się jego paluszkami.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chcieli czy nie, musieli się pogodzić z tym, że myśl o jego małżeństwie będzie im towarzyszyć jeszcze długi czas. Nic nie zapowiadało tego, by rozprawa sądowa miała mieć miejsce w nadchodzących tygodniach, a jak Preston znał życie, wszystko zostanie odciągnięte w czasie na tyle, że zanim się obejrzą, miną długie miesiące, w których trakcie będą skazani na życie ze świadomością, że wciąż był żonaty. Ale czy chciał przez to tracić coś, co miał na wyciągnięcie ręki? Chyba nie. Wiedział, że Lili była skłonna zaakceptować jego stan cywilny, który był już tylko i wyłącznie czymś zamieszczonym w papierach. Jeśli zaś chodziło o jego serce, to te... Cóż, należało do niej. I to od dawna.
Też tak myślę, ale może w tym tkwi jej urok. Niby na pierwszy rzut oka to miejsce, w którym trzeba być sztywnym jak kij od miotły, a koniec końców ma jakąś taką... Luźną i sprzyjającą pobytowi atmosferę. Będę musiał się dowiedzieć, czy to zaplanowane, czy po prostu trafiliśmy dobrze i zjechali się wyluzowani goście — odparł. Jak nie zapomni, to z pewnością zapyta o to kuzyna, bo musiał przyznać, że było to dość niecodzienne.
Okej, stop bo zaraz się okaże, że będziemy zamawiać coś, czego w menu nawet nie ma — zaśmiał się, przyglądając się kolejno wskazywanym przez Lilibeth pozycjom. Swoją drogą zaczął się zastanawiać, czy byłaby taka możliwość, żeby zrobić mix składników, chociaż w menu ich nie było. Niby hotel nic na tym nie tracił, ale koniec końców ludzie byli różni, a nie mogli mieć pewności, że na kuchni nie pracowała jakaś naczelna maruda, która nie chciałaby się bawić w ich dziwactwa.
Dobra, coś zamówię, leć zanim się tu posikasz — zgodził się z lekkim rozbawieniem i zajrzał w menu, by przyjrzeć się wszystkim możliwym opcjom, jakie dawało menu tego hotelu. I musiał przyznać, że było tego zdecydowanie za dużo. Ostatecznie jednak postawił na naleśniki z egzotycznymi owocami, orzechami, bitą śmietaną i polewą z białej czekolady. Do tego rzecz jasna dobrał dla Lili latte, a dla siebie zwykłą czarną. Kelner ledwie odszedł od ich stolika z zamówieniem złożonym przez Prestona, a Lili pojawił się obok. Już chciał jej powiedzieć, co wybrał, ale ubiegła go swoją prośbą, więc pozostało mu jedynie wzruszyć ramionami.
Okej, ale żeby potem nie było, że dokonałem złych wyborów i musisz czekać na nowe zamówienie — uprzedził, bo teraz mieli jeszcze szansę na to, by szybko zmienić zamówienie, zanim kuchnia nie przygotowała tych naleśników, które dla niej wybrał. Z drugiej strony chciała na słodko i miała na słodko. O kawie też nie zapomniał, więc chyba nie miała większych powodów do narzekania. Bez sprzeciwu wysunął dłoń bardziej w jej stronę, żeby mogła spleść ich palce razem. — Po kolacji chcesz iść się przejść, czy wrócić do pokoju? — zapytał, ciekaw tego, jak się zapatrywała na wolny czas, który mieli potem mieć. Jemu było wszystko jedno. Wychodził z założenia, że skoro i tak byli ubrani, to mogli pójść na jakiś spacer w okolicy, ale gdyby nie miała ochoty, nie robiłby z tego tytułu, żadnych problemów.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tak naprawdę fakt, że miał żonę już wcześniej jakoś szczególnie jej nie przeszkadzał. Owszem, nie sabotowała jego związku. W sumie po prostuj była zawsze gdy jego żona zawodziła, zawsze gdy jej potrzebował. Teraz też była i to, że gdzieś na jakimś kwitku miał żonę... cóż teraz to już nie miało znaczenia. Wyznali swoje uczucia i nie chciała już go odpychać, nie kiedy był jej. A z żoną łączyła go separacja i plany na przyszłość. Plany rozwodowe. Oczywiście nie chciała by tamta dwójka świadomie opóźniała wszystko. Miała nadzieję, że Preston weźmie sprawy w swoje ręce i rozwiedzie się z żoną. A między czasie nie będzie odsuwał się od Lilibet, bo ona... ona go niezmiennie od lat potrzebowała.
- Spytaj koniecznie, sama jestem ciekawa. Jeśli to celowe, to spytaj się koniecznie jak tego dokonał. - goście bywali różni i pewnie nie każdemu to odpowiadało. Większość pewnie chciała odpoczywać od dzieci, albo miała tu jakieś ważne spotkania. Ale czuła i ze dla takich gości mają tu odpowiednie rozwiązania. W końcu hotel był naprawdę duży i na pewno cholernie drogi., Każdy kto płaci za nocleg tu, może czuć się w pełni komfortowo.
- Ale śmieszne, po prostu wszystko brzmi pysznie. - gdyby podzielił się z nią swoimi myślami... to wcale nie ułatwiłoby zadania. Lepiej jak musiała wybierać z menu, niż sama miałaby konstruować takie naleśniki. Przecież zajęłoby to jej znacznie więcej czasu. Potem już zostawiła na jego barkach całą odpowiedzialność, a sama pobiegła do toalety, by nie męczyć się przez cały posiłek z pełnym pęcherzem.
- Wierze, że dobrze wybrałeś. - rzuciła z uśmiechem, bo naprawdę wierzyła, że Preston znał ją wystarczająco by dokonać odpowiedniego wyboru. A jak coś nie będzie jej smakowało, to wyrzuci to z naleśnika i tyle. Pewnie porcja i tak będzie dla niej za duża. Zamyśliła się na chwilę bawiąc się jego paluszkami. Czy chciała iść do pokoju? Mieli tam basen, jacuzzi , wygodne łóżko. Ale z drugiej strony, nie zaszkodzi przejść się na krótki spacer po okolicy, bo czasu w pokoju mogli spędzi wciąż dużo. - Może piętnaście minut spaceru? By zobaczyć okolice? Albo możemy przejść się po ogrodzie hotelu. - to też był jakiś pomysł. Może nawet nieco lepszy. A zwiedzić okolice mogli w dzień, kiedy będzie jasno i nieco bardziej sprzyjająco na poznawanie okolicy. Puściła dłoń Prestona kiedy do ich stolika doszedł kelner z kawami. I grzecznie z uśmiechem podziękowała za swoją latte i jak zawsze, zamiast pić jak człowiek, wzięła długą łyżkę i zaczęła zjadać piankę ze spienionego mleka.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tak zrobię. Może uda nam się go jutro złapać — stwierdził z lekkim uśmiechem. Nie znał dokladnego grafiku swojego kuzyna, ale teraz szukać go nie zamierzał, a może akurat kolejnego dnia będą mieli okazję gdzieś się z nim spotkać. O ile pracował w weekendy. Preston nie miał pojęcia jak to funkcjonowało. W końcu facet był właścicielem tego przybytku, ale pewnie nieustannie go nie doglądał i bywał tam od święta. Albo wręcz przeciwnie, spędzał tam niemal każdy dzień. Wszystko było możliwe.
Może umówmy się, że zapamiętasz te pozycje, które kuszą cię najbardziej i po powrocie do domu, będę ci je robił na śniadanie? — zaproponował. Dla niego to nie był żaden problem, aczkolwiek podejrzewał, że nie doszliby nawet do połowy, bo szybko by jej zbrzydło jedzenie naleśników każdego dnia. On po jednym razie nie mógłby na nie patrzeć przez co najmniej tydzień. Co jak co, ale lubił różnorodność na talerzu i nie rozumiał ludzi, którzy potrafili się w nieskończoność żywić pizzą, mcdonaldem czy czymkolwiek innym.
Też tak myślę — odparł. Pewności nie miał, bo chociaż się przyjaźnili, to jakoś nigdy nie wnikał w jej kulinarne upodobania i nie miał pewności czy lubiła wszystkie owoce, które miały się w tym naleśniku znaleźć czy nie, ale miała to być dobra okazja do tego, by dowiedzieć się o Lili czegoś nowego. To właśnie lubił w ich relacji. Że znali się od lat, a mimo to wciąż dowiadywali się o sobie nowych rzeczy. Było w tym coś intrygującego i naprawdę satysfakcjonującego, bo pozwalało wierzyć w to, że nie mogliby się sobą znudzić, skoro wielokrotnie potrafili się zaskakiwać mniej i bardziej błahymi kwestiami.
To może pójdziemy na krótki spacer po okolicy, wrócimy posiedzieć trochę w ogrodzie i pójdziemy do pokoju jak zrobi się chłodniej? — zaproponował, łącząc wszystko w jedną całość, by żadne z nich nie czuło się w najmniejszym stopniu poszkodowane. Trzy pieczenie na jednym ogniu? Czemu nie. Kiedy przy stoliku pojawił się kelner, niechętnie pozwolił na to, by puściła jego dłoń, ale informacja o tym, że za kilka minut miał dostać swoje polędwiczki, które zamówił, skutecznie wynagrodziła mu ten konieczny dystans. — Jesteś niemożliwa — parsknął śmiechem, widząc, jak zajadała się pianą z kawy. On sam dosypał sobie łyżeczkę cukru do swojej kawy, przemieszał ją i upił łyk.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie znała kuzyna Prestona, który miał hotel. Znała część jego rodziny. W końcu przyjaźnią się tyle lat. Byłą na wszystkich urodzinach, była na ślubie i innych takich uroczystościach. Ale kuzyna, który miał taki hotel? Chyba, że coś przeoczyła. Co też było możliwe. NA takich spotkankach rodzinnych nigdy nie czuła się dobrze, mimo że robiła dobrą minę do złej gdy. Przecież jego żona wtedy była najlepszą żoną na świecie i perfekcyjną panią domu. A Lili nie mogła słuchać tego co mówi i jak uwiesza się na ramieniu Prestona przy wszystkich.
Zamyśliła się na chwilę, słysząc jego propozycję. Mogłaby to zapamiętać. Ale po co. Kiedy mogła po prostu zrobić zdjęcie. Dlatego też wzięła telefon, który pewnie ze sobą wzięła. Włączyła aparat i zrobiła zdjęcie stronie z naleśnikami. Też nie mogła ich jeść codziennie. Ale raz na jakiś czas... nie będzie musiała już niczego wymyślać, bo kilka pomysłów będzie miała jak na tacy. Odłożyła telefon na stolik. - Teraz nie zabraknie ci pomysłów na śniadania. - rzuciła z rozbawieniem. Nie planowała wykorzystywać go każdego ranka. Ona sama mogła również, co jakiś czas cos przyrządzić. Może nie była mistrzem kuchni, ale coś tam ugotować potrafiła.
Lili na jego szczęście nie była jakoś mocno wybredna. Więc dogodzenie jej było naprawdę łatwe. No chyba że miała dzień bycia wybredną. Dziś miała taki dzień, dlatego sama na nic by się nie zdecydowała zbyt szybko.
Zamyśliła się na chwilę nad jego propozycją. - Tak... zgadzam się. - to był dobry układ. Spacer, ogród i powrót do apartamentu. Szkoda byłoby gdyby nie przeszli się po okolicy i nie zobaczyli ślicznego ogrodu z bliska, jak już zeszli na dół. Do ludzi i nawet jak ludzie wyglądali. Apartament był luksusowy, ale zdążą jeszcze skorzystać z tego co oferował. Zerknęła na niego z rozbawieniem, gdy zaczął się z niej śmiać. Ale nic nie powiedziała tylko wsunęła kolejną łyżeczkę spienionego mleka do buzi. A kiedy całą piankę zjadła, to resztę kawy wymieszała i zostawiła. Do słodkich naleśników, nawet jej nie słodziła, bo przecież one będą wystarczająco słodkie. Spojrzała na kelnera, kiedy ponownie do nich wrócił. Ułożył talerz przed nią, potem przed nim i życzył im grzecznie smacznego. - Owoce? - spytała cicho i podniosła jeden z placków, a potem uśmiechnęła się. - Pachnie świetnie. Smacznego. - rzuciła cicho i posłała mu buziaka. A potem zaczęła jeść... i było naprawdę pyszne. Mimo, że były to najzwyczajniejsze w świecie naleśniki. Sama nie wpadłaby na takie połączenie. Zamruczała cicho po kilku kęsach. Strzał w dziesiątkę. - Daj mi posmakować. - rzuciła wyciągając głowę w stronę Prestona.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

On sam nie miał z kuzynem za często kontaktu. Spotykali się od święta, kiedy nadarzała się ku temu okazja, ale był to jeden z tych rodzajów znajomości, gdzie mniej znaczyło lepiej. Dzięki temu kiedy już mieli okazję siąść przy piwie, albo zamienić kilka słów na mieście, nie mogli powiedzieć, że nie mieli o czym ze sobą rozmawiać. Tematów było aż nadto. Z tym, że przekładało się to właśnie na Lili, która nie miała okazji mężczyzny poznać, bo ten najzwyczajniej w świecie nie miewał za wiele czasu na to, by pojawiać się na wszystkich rodzinnych zlotach. Zamiast więc spędzać czas w miłym towarzystwie, musiała jakoś przetrawiać to, że żona Prestona odgrywała rolę wzorowej żony i pani domu, uwieszając się na jego szyi przy niemal każdej okazji, kiedy on sam udawał, że był w tym małżeństwie cholernie szczęśliwy. Nie był i cieszył się, że dobiegało końca. A raczej z tego, że żona uwolniła go z tego związku separacją. Teraz pozostało mu jedynie czekać na rozwód. Więcej do szczęścia nie potrzebował.
Chyba żartujesz... Mam się nauczyć przyrządzać całe menu? — parsknął śmiechem, patrząc na nią z niedowierzaniem. Dwóch lewych rąk w kuchni nie miał, ale też nie mógł powiedzieć, że palił się do poszerzania swojej kulinarnej wiedzy i próbowania nowych przepisów. Właściwie to trzymał się tego, co wiedział, że potrafił przygotować i co najwyżej eksperymentował z tymi znanymi sobie potrawami.
Okej, to mamy plan — skwitował, bo nic innego mu nie pozostało. Skoro taki plan jej pasował, jemu również, to nie było co dyskutować, dalej kombinować i udziwniać tego dość prostego planu na spędzenie reszty dnia. Spacer i błogie lenistwo w pokoju, brzmiało wystarczająco dobrze. A o innych atrakcjach mogli pomyśleć kolejnego dnia, by nie spędzić go całego w pokoju, kiedy okolica oferowała trochę miejsc, jakie warto było zobaczyć. Chociażby okoliczne lasy, w których zapewne nie brakowało ścieżek, którymi można było się przejść, by zapoznać się z okoliczną przyrodą. Albo nawet miejscowe atrakcje pokroju jakiś pomników, ciekawszych uliczek, oddalonych nieco od centrum. Właściwie to był skłonny napisać do kuzyna, co by im polecił na kolejny dzień, by koniec końców nie okazało się, że będą błądzić bez celu i jedynym wspomnieniem będzie dające im się we znaki zmęczenie.
Mhm... Słodko, a przy okazji całkiem zdrowo — przytaknął z lekkim uśmiechem, widząc że ten konkretny wybór przypadł jej najwyraźniej do gustu. Skoro tak, to się cieszył. Gorzej, jakby nie trafił i naprawdę byliby zmuszeni zmienić zamówienie i czekać na kolejną porcję, którą chciałaby czy nie, musiałaby sobie wybrać już sama, by nie popełnił kolejnej gafy. — No wiesz co? Trzy naleśniki i jeszcze chcesz ode mnie? Gdzie ty to mieścisz? — zapytał ze śmiechem, ale nabił kawałek polędwiczki na widelec i podsunął go nad stołem w stronę Lili, żeby mogła sobie skosztować jego kolacji. On tych jej naleśników nie chciał. Jakoś mięso i słodkie zmieszane ze sobą mu nie podchodziło, nawet jeśli miałby to być tylko mały kawałek. — I jak? Chyba nie powiesz zaraz, że jednak nie chcesz naleśników? — zagaił, zerkając na nią podejrzliwie. Kobiety były przecież zmienne.

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”