WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Wolałabym żyć z myślą, ze jednak byłbyś to w stanie dla mnie zrobić. - powiedziała z lekkim rozbawieniem, ale spokojnie. Nie oczekiwała tego od niego. Wiedziała, że już wcześniej byłby w stanie wiele dla niej zrobić. Ale wolała by nie pakował się przez to w jakieś problemy. Co jej po facecie w kryminale nie? A o jego zdrowie i życie już tym bardziej nie chciałaby się martwić. Pół życia spędziła na martwieniu się o dobry stan Prestona. Naprawdę nie chciała już do tego wracać. Wylała morze łez gdy przez chwile się nie odzywał. Drugie morze wylała kiedy wyjeżdżał, a kolejne gdy wracał ale te akurat ze szczęścia. Gdyby ktoś się bardzo zainteresował, to Lili była chyba odpowiedzialna za całą wodę na świecie. I to wszystko przez Prestona. Czy ktoś nie powinien jej za to zapłacić? Gdyby widziała, że Preston ma kuzyna z takich hotelem, to by go częściej namawiała na wyjazdy tu. Może niekoniecznie za darmo, ale jakąś zniżkę przecież mógłby ogarnąć. Chociaż nie, mimo wszystko chyba wolała śpiwór, materac i mały namiot. Lubiła te ich wyjazdy. Wtedy mogła leżeć i smażyć się na słońcu, mogła pić piwo, które próbowali usilnie schłodzić w przenośnej lodówce, a nie zawsze to wychodziło.
Chciała otworzyć buzię, ale wtedy wszedł jej w słowo. Znal ją aż za dobrze. Może i wolała kupować rzeczy online. Ale nie pogardziłaby nową parą butów. Jednak sama też nie chciałaby tracić całego weekendu na zakupy. Jak się okazało hotel oferował naprawdę wiele atrakcji i szkoda byłoby z nich nie skorzystać na rzecz zakupów. Przecież na zakupy mogłaby iść w Seattle. I pewnie tak zrobi, bo nagle poczuła dziwny brak nowego obuwia i Preston był winien tych uczuć. - Nie mam tylu znajomych... z szefem zebrałoby się ich raptem dziesięć. A wątpię by ten chciał ze mną imprezować. - zaśmiała się, ale wcale nie kłamała. Nie miała nie wiadomo jak wielkiej liczby znajomych. W sumie gdy ktoś pytał o jej znajomych to mówiła głownie o Prestonie i Leslie. Wyznawała zasadę, że lepiej jest mieć dwóch znajomych niż dwudziestu. Liczyła się dla niej prawdziwość relacji. Przecież obserwujących na instagramie miała naprawdę sporo. Co z tego, kiedy połowy nie znała, a drugą połowę kojarzyła z widzenia na tyle słabo, że nie poznałaby ich na ulicy. Jest też część ludzi, których zna całkiem dobrze, ale kiedy ich mija nagle dzwoni do niej telefon.
Powiedzenie mu prawy w tej chwili uważała za bardzo ważne. W sumie nie rozumiała za bardzo dlatego tak kłamała na ten temat. Może chciała wzbudzić w nim zazdrość? A może nie chciała zostać w tyle kiedy opowiadał o swoim życiu? Wcale nie wstydziła się tego, że była dziewicą. Nie trafiła na odpowiedniego faceta. A może żaden z jej wcześniejszych randek nie był po prostu Prestonem. Wracając jednak do Prestona. Kiedy ten zaczął się śmiać zgryzła delikatnie wargę. Było to niemiłe. Ale chyba sobie na to zasłużyła. Zgryzła delikatnie wargę i przez chwilę skupiła się na zabawie materiałem swojej sukienki. - Dlaczego to komplikujesz!? - warknęła na niego nieco rozzłoszczona, a jej policzki zapłonęły czerwienią. Nie był to komfortowy temat do rozmów. Ale chyba powinna wyjaśnić tą sprawę. W końcu obiecali mówić sobie wszystko. Gdyby po prostu nie chciałaby uprawiać seksu, to by mu to powiedziała. Prośba o poczekanie byłaby o wiele łatwiejsza, niż wyjawienie prawdy. - Nie zesikaj się ze śmiechu. - rzuciła w końcu obrażona, a potem przez chwilę rozglądała się, gdzie się przed nim schować. Wyjście z pokoju nie wchodziło w grę. Musiałaby zjechać windą i zgubiłaby się zaraz po opuszczeniu hotelu. Zamknięcie się w łazience było wyjściem na chwilę, bo długo by w niej nie wytrzymała. - Kłamałam, okej? O wszystkim! Nie sądziłam, że zostanę wyśmiana za prawdę. Zastanów się nad sobą. - rzuciła jeszcze i wyszła na balkon trzaskając szklanymi drzwiami. Ale z marnym skutkiem, bo te same z siebie spowolniły przed zamknięciem. Musiała wziąć kila głębokich wdechów, bo nie chciała się tu z nim kłócić. Wątpiła by przyjechali tu właśnie po to. Usiadła się na jednym z dwóch leżaków z naburmuszoną miną. Była zła na siebie, że w ogóle dopuściła do tego kłamstwa. Ale kiedy opowiadała o swoich zmyślonych podbojach zwyczajnie nie wiedziała, że któregoś dnia będzie musiała się do tego przyznać. Wyobrażała sobie wiele wspólnych chwil z Prestonem, jednak nie miała śmiałości by marzyć, że kiedyś to będzie realne. A kiedy nagle było, musiała stawić temu czoło. Nie sądziła jednak, że jej przyjaciel wyśmieje fakt, że nikogo nie miała. Tu nie było żadnego żartu, by się z tego nabijać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dorzucimy moich znajomych z wojska. Może pięćdziesięciu osób dobijemy — stwierdził żartobliwie. Gdyby się postarał, to mógłby zaprosić ludzi z jednostki, ale tak naprawdę, wcale nie zamierzał tego robić, bo ten weekend chciał spędzić tylko i wyłącznie z Lili. Zwłaszcza, że miał podobne nastawienie co ona. Wolał mieć mniej znajomych, ale takich, z którymi relacje byłyby niezwykle ważne i trwałe, niż dziesiątki, ale takich, które nie byłyby wiele warte. Bo znajomych można było mieć wielu, ale na ilu można by było polegać wtedy, kiedy było nie tylko dobrze, ale również źle? Nie każdy był skłonny być wówczas obok. Często ludzie pojawiali się, kiedy było to dla nich wygodne i znikali, gdy nie czerpali z danej znajomości żadnej korzyści.
Jezu, co cię ugryzło? Okres masz, czy co? — spojrzał na nią wciąż rozbawiony, a przy tym lekko zaskoczony tym, jak nagle zmienił się jej nastrój. Tak, to zdecydowanie musiały być te dni, kiedy bez kija do kobiet nie powinno się podchodzić. Szkoda tylko, że nie zerknął wcześniej, czy nie wpakowała do torby tych wszystkich ważnych rzeczy, które były jej wówczas potrzebne. Może by się chociaż nastawił na taką nagłą zmianę humoru, a tak... Ciężko było mu spoważnieć, kiedy wciąż dźwięczały mu w głowie jej słowa, które bawiły do łez. Dosłownie. Jedna poleciała z kącika jego oka, gdy tłumił w sobie kolejne salwy śmiechu, drżąc lekko z wysiłku.
Sorry, ale dużo mi nie brakuje — roześmiał się jeszcze bardziej, widząc tę jej obrażoną minę i to, jak bardzo naburmuszona była z powodów dla niego niezrozumiałych. Czasami naprawdę nie nadążał za tokiem rozumowania przyjaciółki, ale musiał przyznać, że było w tym coś cholernie uroczego, co na pewno miało swój wkład w to, że z biegiem lat zaczął postrzegać ją tak, a nie inaczej i że jego serce postanowiło zabić do niej mocniej.
Co? Czekaj, z czym ty......kłamałaś. Ewidentnie miał zlagowany mózg i ciężko było mu teraz ogarnąć, co Lili do niego mówiła. Nie był pewny, czy mówiła o tym, że kłamała, mówiąc mu, że jest dziewicą, bo przeprowadzała jakiś dziwny test, czy może jednak kłamała w tym, że przez lata zaliczyła niezliczoną ilość podbojów romantyczno erotycznych. Nie zareagował, gdy z impetem otwarła i zamknęła za sobą balkonowe drzwi. Siedział na skraju łóżka, analizując wszystko co powiedziała i... Wciąż nie mógł uwierzyć. Miała trzydzieści jeden lat do cholery. Nie rozumiał, jakim cudem udało jej się wytrzymać tyle lat bez seksu. Zaraz jednak przypomniał sobie jej słowa z poprzedniego wieczoru. Zakochała się w nim w liceum. Gdy on je kończył, ona je dopiero zaczynała. Nie była typem dziewczyny, której wszędzie było pełno. To zaczynało mieć sens, a jemu zrobiło się cholernie głupio. Westchnąwszy ciężko, podszedł do torby z ich rzeczami, przebrał się w kąpielówki i po kilku minutach również wyszedł na taras. Spojrzał na Lili, potem na jacuzzi, basen i ogólny wystrój tego miejsca. Było klimatyczne. Jedyne co mu przeszkadzało, to jej naburmuszona mina i upał lejący się z nieba. Bez słowa wskoczył do basenu, przepływając kilka długości, zanim nie zatrzymał się i nie wsparł ramionami o jego brzeg. — Długo będziesz się ciskać? Byłem pewny, że robisz sobie jaja. Ciekawe czy ty byś uwierzyła, jakbym powiedział ci nagle, że jestem prawiczkiem — zagaił ją w końcu. Pływanie pozwoliło mu pozbierać myśli, by poczuł się gotowy na rozmowę. — Nie wyśmiałem ciebie. Wyśmiałem żart... — dodał jeszcze, by się chociaż trochę usprawiedliwić. Chciała czy nie, musiała mu przyznać, że dziewice w jej wieku, nie były żadną codziennością. Że właściwie to ze świeczką można było szukać dwudziestoletnich, a co dopiero trzydziestoletnich.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie miała okresu, nawet się jej nie zbliżał. Ale o tym już go informować nie zamierzała. Musiała pobyć sama. Żałowała tylko, że nie wzięła ze sobą telefonu. Bo teraz chętnie napisałaby do Leslie po poradę. Albo chociaż po to by się jej wyżalić. Mogła to zostawić w tajemnicy i liczyć na to, że Preston niczego nie zauważy. Ale przecież nie był napalonym nastolatkiem, by ją przelecieć, dojść w sekundę i nawet nie zauważyć, że odebrał jej wianek. Więc to chyba nie wchodziło w grę. Musiała mu powiedzieć, po prostu miała gdzieś małą nadzieję że jej nie wyśmieje. To po pierwsze, a po drugie, że nie będzie na nią zły za te kłamstwa. Ale stało się. Została wyśmiana. Owszem to mogła być dziwne, szczególnie po tym wszystkim co mu przez lata opowiadała. Ale... była dziewicą. Cóż, nie straciła cnoty z pierwszym lepszym chłopakiem. Nie puszczała się na imprezach studenckich, nie chodziła na randki, które zaczynały się kolacją, a kończyły śniadaniem. Nie była samotna przez ten cały czas. I miała za sobą pierwsze czułości i dotykanie się. Ale nigdy nie przeszła dalej, bo nikt nie był odpowiedni. dlaczego to było dla niego tak... absurdalne?
Spojrzała na niego kiedy wyszedł na taras, ale szybko odwrócił wzrok. W samych kąpielówkach, zbyt ją rozpraszał. I chyba w stanie szybciutko wszystko mu wybaczyć zapominając, że jeszcze chwilę wcześniej śmiał się z niej w niebo głosy. Bawiła się materiałem swojej zwiewnej sukienki zastanawiając się co zrobić. Co mu powiedzieć i jak długo się na niego obrażać. Przecież nie chciała zmarnować na fochy całego wyjazdu, ale musiała ochłonąć i wszystko sobie poukładać w głowie.
Nie dał jej na to zbytnio czasu, bo właśnie ściskała po raz kolejny materiał, kiedy usłyszała jego głos. - Nie uwierzyłabym, bo masz żonę Preston. - wywróciła oczami, bo nie rozumiała czemu to porównywał. Różniło ich jedno, ale za to dość istotne. Miał żonę, przez ostatnie kilka lat tkwił w stałym związku. A ona, ona była sama przez ten cały czas. Randkowała. Ale nic poza tym. Ulokowała w nim swoje uczucia i żaden facet po prostu nie dorastał mu do pięt. - Tyle, że to nie był żart Preston. - westchnęła cicho, a potem podniosła tyłek i podeszła do granicy basenu i poczekała aż się odsunie, by mogła usiąść zanurzając nogi w ciepłej wodzie. A potem wyciągnęła ręce by z powrotem podpłynął do krawędzi basenu. - Czy to tak strasznie dziwne, że czekałam na Ciebie? - spytała i delikatnie przeczesała jego mokre włosy paluszkami. Nie miała ochoty na kąpiel w basenie bo: a) nie potrafiła pływać, b) nie miała tu gruntu, c) nie miała na sobie stroju kąpielowego. - Wiem, że zrobiłam błąd. Że nie powinnam tak wymyślać, ale nie chciałam zostać w tyle, kiedy ty układałeś sobie życie. - powiedziała cicho i westchnęła. To było bardzo dziecinne podejście, ale nie mogła już cofnąć czasu. Po prostu stało się i wzięła na klatę sprostowanie tego. Westchnęła cichutko i zgryzła delikatnie dolną wargę. - Nie chce się kłócić. Ale było mi cholernie przykro, że postanowiłeś mnie wyśmiać. - dodała jeszcze ciszej i zabrała od niego rączki.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Musiała mu wybaczyć, ale na taką huśtawkę nastrojów miał tylko to jedno wytłumaczenie. Dopiero, gdy wyjaśniła mu, że to wszystko nie było kiepskim żartem, nieco spoważniał, bo... Sam nie wiedział co myśleć. Czy się na nią wściekać, czy jej współczuć, wyśmiać za głupotę, czy może po prostu zaakceptować to, że najwyraźniej była niepoprawną optymistką, skoro przez te wszystkie lata wierzyła w to, że warto było zachować dziewictwo i na niego czekać. Tyle tylko, że jej dziewictwo wcale nie było czymś, co mogłoby podbudować jego męskie ego i sprawić, że te poszybowałoby w górę na myśl o tym, że miałby być pierwszym i prawdopodobnie jedynym facetem w jej życiu. Nigdy tego nie oczekiwał. Akceptował to, że sypiała z innymi facetami, bo była jego przyjaciółką i wręcz kibicował jej, żeby któregoś razu poznała tego jednego jedynego, co by mógł szaleć na ich ślubie, spić się i zasnąć pod weselnym stołem. Zamiast tego zarzuciła go niezliczoną ilością bajeczek wyssanych z palca, które miały na celu... No właśnie, co? Nie wiedział. Dla niego nie było żadnego sensownego wyjaśnienia tego, co robiła ze swoim życiem i z jaką łatwością łgała mu prosto w oczy. Był zły. Tak zwyczajnie i po ludzku. Nic innego mu nie pozostało w starciu z takimi rewelacjami.
I był przekonany, że ona również byłaby zła, gdyby nagle oświadczył jej, że była przez niego okłamywana latami, albo gdyby powiedział, że żadnego ślubu nie było i wcale nie był żonatym facetem, zaś jego relacja z Esme, była jedną wielką szopką, by ludzie z niezrozumiałych powodów wierzyli w to, że tworzyli zgraną, szczęśliwą parę.
Gdybym jej nie miał. Postaw się na moim miejscu, wyobraź sobie, że nie mam żony, opowiadam ci niestworzone historie o swoich miłosnych i łóżkowych podbojach, a po latach oświadczam, że to nie miało miejsca i tak naprawdę jestem trzydziestoletnim prawiczkiem. Nie uwierzyłabyś. Dam sobie głowę uciąć, że śmiałabyś się w najlepsze, tak jak ja teraz, biorąc to za dobry żart — mruknął. Był na nią zły? Może odrobinę. Okłamywała go całe lata. Koloryzowała i zwierzała się z historii, które nie miały miejsca. Tak się nie robiło. Bez względu na wszystko. Równie dobrze, a nawet lepiej byłoby, gdyby w ogóle przemilczała temat, niż opowiadała mu o tym, z kim spędziła noc i jak to świetnie się bawiła, kiedy w rzeczywistości nic takiego nie miało miejsca. Sapnął pod nosem.
Tak! Cholera, tak, jest to dziwne, patrząc na to, że nie byłem singlem, który w każdej chwili mógłby się na ciebie rzucić jak pies na szynkę — uniósł się nieco. Może gdyby był wolny, to inaczej by na to wszystko patrzył, ale teraz... Było mu ciężko patrzeć na jej wyznanie przychylniejszym okiem, kiedy to wszystko brzmiało jak... Przyjacielskie życzenie mu tego, by to cholerne małżeństwo się rozpadło, żeby sama mogła z tego czerpać korzyść w postaci jego osoby zgarniętej tylko dla siebie?
Jezu, Lili... Zwariowałaś — westchnął ciężko. Co innego miał jej powiedzieć? To nie było najmądrzejsze posunięcie. Marnowała sobie życie, nie czerpała z niego garściami, nie spotykała się z facetami, chociaż może teraz mogłaby mieć już wspaniałego męża i gromadkę dzieci, tylko dlatego, że czekała na niego, nie mając żadnej gwarancji na to, że kiedykolwiek chciałby należeć do niej. — Coś ty sobie myślała? Miałem żonę, dziecko... A ty czekałaś na mnie? — spojrzał na nią bez jakichkolwiek emocji. Nie spodziewał się takiego zaskoczenia. Niekoniecznie przyjemnego, ale na swój sposób uroczego.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tak się stało i już, była dziewicą, czekała na niego. Może zmarnowała przez to kawał czasu i nie wiedziała co traci. Ale stało się. Nie szło już nic zmienić i wcale nie chciała tego zmieniać. Nie trafiła na odpowiedniego faceta, któremu mogłaby się oddać. Więc po co miałaby to robić na siłę? Nie miała zupełnie parcia w tym temacie. Z resztą... była w nich cholernie zakochana... i ciężko było jej spojrzeć na innego faceta. Była na siebie zła. Zła za te kłamstwa, które sama wypowiadała. Ale teraz nic nie mogła już z tym zrobić. Mogła go jedynie przeprosić, że zrobiła coś takiego. Wtedy myślała, że to dobry pomysł. Nie sądziła, że kiedykolwiek coś się zmieni. Że będzie miała okazję opowiedzieć mu o swoich uczuciach. Przecież nie czyhała na jego małżeństwo. Nigdy nie podkładała kłód pod nogi tego związku, nigdy go nie sabotowała. To nie tak.
- Przecież przeprosiłam. Nic innego nie mogę już zrobić. Stało się. - jęknęła, bo naprawdę... nic więcej nie mogła zrobić. Kłamała i to był błąd. Ale teraz naprawdę nic nie mogła zrobić. Przecież nie mogła cofnąć czasu, nawet jeśli bardzo by tego chciała. Mogłaby to rozegrać inaczej i była tego w pełni świadoma. Wtedy uważała, że zmyślanie historii, będzie o wiele odpowiedniejsze.
- Nie krzycz na mnie do cholery. - powiedziała cicho i zgryzła delikatnie dolną wargę by się tu zaraz nie rozpłakać. - Kto powiedział, że czekałam aż się na nie rzucisz, Preston? Czy kiedykolwiek zrobiłam coś byś odczuł, że tego oczekuje? - westchnęła cicho, bo naprawdę nie miała siły na tę dyskusję. Preston z góry założył, że powinna pieprzyć się na prawo i lewo, bo jest po trzydziestce. To nie tak, że nie miała swoich potrzeb. Ale nie chciała puścić się z pierwszym lepszym facetem. Liczyła, że w końcu się zakocha. Że ułoży sobie życie z kimś innym. Ale to nie nastąpiło. Czy to naprawdę była jej wina? Że nie spotkała odpowiedniego faceta? Miała wypiąć się przed byle kim? Bo taka była moda?
- Ja pierdole. - jęknęła i podniosła się z miejsca wyciągając nogi z basenu, a potem od niego odeszła. - Wybacz, że nie czułam potrzeby puszczenia się z byle kim! Wybacz, że nie poznałam odpowiedniego faceta! Ja pierdole wybacz, że nie byłam puszczalską Lili z moich opowiadań. Chce wracać do domu! - miała dość tego wyjazdu. A dopiero tu przyjechali. - Przeprosiłam do cholery! Rozumiesz? Nic z tym nie zrobię! Nie zrobiłam nic by zniszczyć Twoje cholernie nieudane małżeństwo! Ale jak chcesz wracaj w cholerę do żony! I odpierdol się od tego, że nie puściłam się z byle kim! - była zła. Bo... miała wrażenie że nie był zły na kłamstwa. A na to, że nie rozkładała w rzeczywistości nóg przed byle kim. Westchnęła ciężko, a potem odwróciła się na pięcie i wróciła do środka. Miała dość. Przecież to jej osobista sprawa, czy chciała być dziewicą czy nie. Czy marnowała sobie życie na czekanie czy nie. Nie powinien się jej czepiać, bo choć nie lubiła jego żony i kochała go od lat. To nigdy nie czekała na ich rozstanie! Przecież nie raz doradzała mu jak ma się zachować i jak ma ratować ich małżeństwo. Ja mógł wątpić w szczerość jej zamiarów. Kochała go, ale chciała by był szczęśliwy. Jeśli był szczęśliwy przy Esme... to droga wolna. Usiadła na podłodze i oparła się o łóżko plecami, podciągając kolana pod brodę. Po co tu wszystko? Po co tu w ogóle przyjechali? I po co ta ostatnia rozmowa? Była już całkowicie pogubiona. Nic nie rozumiała. Chciała po prostu wyznać prawdę. Domyślała się, że będzie zły za te kłamstwa. Ale nie sądziła, że rozdmucha z tego tak wielką aferę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kurwa mać, nie o to mi chodzi! — krzyknął na nią raz jeszcze, zupełnie ignorując to, że dopiero co prosiła, by tego nie robił. Nie chciał by się puszczała. Przeinaczyła wszystko. Nie chciał jednak, by żyła jak pieprzona zakonnica, tylko dlatego, że on miał żonę i przez długi czas był ślepy na jej uczucia i sygnały, które mu wysyłała mniej lub bardziej świadomie. Teraz jednak był na tyle zdenerwowany, że nie potrafił jej wyjaśnić, w czym tkwił jego problem.
Do diabła, Lili! Nie mieszaj w to Esme, bo nie ma nic do rzeczy — burknął, żałując, że w ogóle wspomniał o swoim małżeństwie, gdyż te nie miało nic wspólnego z tym, co właśnie czuł. Powinien był się ugryźć w język, jednak na to było już za późno. Zamiast skupić się na tym, co faktycznie dotknęło go najmocniej, wygadywał pod wpływem nerwów głupoty i musiał się z nich jak najszybciej wycofać. Tyle tylko, że nie dała mu na to najmniejszych szans. Obserwował w milczeniu jak kierowała swoje kroki do apartamentu i zaklął pod nosem. Nie zatrzymywał jej, bo wiedział, że to w niczym nie pomoże. Powiedział za dużo. Na dodatek rzeczy, które wcale nie powinny były paść. — Skończony idioto... — burknął do samego siebie i podciągnął się nieco, by usiąść na skraju basenu. Z nogami zamoczonymi w wodzie, wpatrywał się w bliżej nieokreślony punkt przed sobą. Jak mógł w ciągu jednej krótkiej chwili, tak wszystko spartaczyć? Nie miał pojęcia. Chyba go to wszystko przerastało. Te zmiany, które następowały jedna po drugiej w zawrotnym tempie. Walka o życie i zdrowie. Separacja. Wizja rozwodu. Przeprowadzka. Rozmowa z Lili. Wyjazd. Za szybko. Wszystko działo się zdecydowanie za szybko.
Dał jej niecałą godzinę na to, żeby trochę ochłonęła. On sam również tej godziny potrzebował, żeby nieco spuścić z tonu i przełknąć jakoś to, że czekała na niego latami, a on był na to tak bardzo ślepy. Marnowała życie... Na niego. Na ślepego idiotę, który nie dostrzegał latami, że miał pod samym nosem najbardziej wartościową relację i najlepszą kobietę, jaką mógł spotkać na swojej drodze.
Kiedy więc poukładał sobie wszystko w głowie, wygrzebał się z basenu, wytarł i po chwili przystanął w progu między tarasem a ich sypialnią. Wsparty ramieniem o futrynę, przyglądał się przez moment Lili i w końcu odchrząknął i podszedł bliżej, siadając obok niej na podłodze. Oparł się o łóżko, ramię przerzucił za plecami kobiety i przygarnął ją do swojego boku. — Przepraszam... — westchnął, wspierając policzek na czubku jej głowy. — Jestem kretynem... Ale nie chcę wracać do Esme. Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo, Lili — dodał. To nie wchodziło w grę. Żonę na swój sposób kochał, ale to było kiedyś. Po tym uczuciu zostało jedynie zacierające się coraz mocniej wspomnienie. Nie chciał walczyć o małżeństwo i kobietę, z którą spędził kilka lat życia. Nie chciał żyć w myśl składanej na ślubie przysięgi. Chciał zawalczyć o coś lepszego u boku Lilibeth. Co więcej miał powiedzieć? Mógł tylko przeprosić za to, jak na nią naskoczył. Był zły. Ale nie na nią. Czuł złość na siebie, względem niej miał zaś żal, że świadomie rezygnowała z własnego życia prywatnego, czekając na niego, choć nie mogła mieć gwarancji, że kiedykolwiek by się doczekała dnia, w którym przyznałby, że chciał jej w swoim życiu nie w roli przyjaciółki, ale partnerki.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czuła się okropnie i nie bardzo wiedziała jak to wszystko poskładać i z tego wybrnąć. Chciała by było dobrze. I wcale nie chciała by wracał do żony. Chciała by z nią został. Skoro już go miała. Skoro... Mogła sądzić ze był jej. Chciała by tak została. Ona też chciała być jego. Ale... Nie powinni się wtedy kłócić. Chociaż... Pewne rzeczy chyba musiały zostać poruszone by mogli oczyścić nieco atmosferę. I pewne rzeczy naprostować.
Siedziała sama w pokoju i co jakiś czas zerkała w stronę szklanej ściany. Ale postanowiła ze zostawi go w spokoju. Zapewne tak jak ona potrzebował dla siebie trochę czasu. Sięgnęła po telefon i wymieniła kilka wiadomości z przyjaciółka. Chciała nieco się jej pożalić. Chciała też jakiejś porady. Ale Leslie wcale jej nie pomogła. A przynajmniej nie tak jak oczekiwała twraz tego Lilibet. Ostatecznie postanowiła usunąć wszystkie te wiadomości. Lepiej, żeby Preston nigdy ich nie przeczytał. Bo jeszcze wybuchłaby z tego kolejna afera. A oni na pewno ich nie potrzebowali. Nie odpisała już na ostatnią wiadomość przyjaciółki. Wyjaśni jej wszystko gdy wrócą do domu.
Rzuciła telefon na łóżko i westchnęła ciężko. Wciąż wiedziała... Wielkie nic. Przez chwilę chciała nawet wstać bo uznała ze minęło stanowczo za dużo czasu... Ale jak widać Preston doszedł do tego samego wniosku. Siedziała wciąż w tym samym miejscu. W sumie nic się nie zmieniło. Tylko jej oczy i nosek były czerwone od płaczu. Podniosła głowę i oparła brodę o swoje kolano patrząc się chwilę na Prestona. A kiedy usiadł obok wcale nie protestowała. Wtuliła się w jego ciało bardzo chętnie. - Wcale tego nie chce. - powiedziała cichutko. Wtulając się w niego jeszcze bardziej. A potem wcisnęła się na jego kolana by opleść go niczym mała małpka. - Przepraszam że cię okłamywałam... I proszę byś nie myślał... Że zmarnowałam czas. Po prostu... Naprawdę nie znalazł się nikt właściwy... I tego nie chciałam. - to nie tak że była to jego wina i miał się o coś obwiniać. Musnęła delikatnie jego policzek, a potem wtuliła się w jego ramię swój policzek i musnęła kilka razy ustami i noskiem jego szyję. - Nie rozmawiajmy już o tym. Po prostu... Tak jest. I nic nie zmienimy... Nie chcę się już kłócić. - nie chciała. To było dla niej strasznie męczące. O wiele bardziej wolała gdy było między nimi zgodnie. A teraz. Hciala tego szczególnie mocno. W końcu powiedziała mu prawdę. I nie chciała by to wszystko się spieprzyło nim tak naprawdę się zacznie. Bo nie o to chodziło. - Poprzytulamy się na zgodę? - spytała cichutko. Bo chyba potrzebowała przytulania. I zgody też.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W porządku. Nic z tym nie zrobimy i... Nie ma sensu roztrząsać, czemu, co by było gdyby i... Po prostu dajmy spokój — westchnął. On miał swoje zdanie w tym temacie, którego jednak nie zamierzał wyrażać głośno, by kolejny raz nie pomyślała, że był zły, bo się nie puszczała. To go wcale nie złościło. Wręcz przeciwnie, na swój sposób był pod wrażeniem tego, że wytrwała tyle lat, czekając na faceta, którego uważała za jedynego właściwego. Był zły, bo to jego miała za tego faceta, chociaż pokazał, że niekoniecznie nim był. Gdyby było inaczej, pewnie już dawno coś by zauważył. Może nawet dawno by się w niej zakochał, a nie w chwili, w której z miesiąca na miesiąc żył w coraz bardziej napiętej atmosferze panującej między nim a żoną. No i był zły... Że go okłamywała. Nie potrafił zrozumieć czemu. To, że z nikim nie była, nie było przecież powodem do wstydu. Mogła być szczera. Nawet powinna, bo przecież byli przyjaciółmi. Nawet gdyby przyznała to w chwili, w której widział w niej tylko przyjaciółkę, byłoby to lepsze, niż obwieszczanie tego tak nagle.
Jasne, temat skończony — uśmiechnął się ciepło, kciukiem sunąc leniwie po jej policzku. On też nie chciał się kłócić. Nie o takie sprawy, na które koniec końców w chwili obecnej nie mieli wpływu. Nie zmienią tego, jak żyła do tej pory. Nie sprawią, że coś w jej przeszłości magicznie się zmieni i problem zniknie. Zresztą... Czy to na pewno był aż taki problem? Nie. Faktem było, że nie czuł się dobrze z myślą, że mierzyła innych jego miarą i wybrzydzała, a on jej nie dostrzegał, ale z tym również nie mogli nic zrobić. Tak już było i chciał czy nie, musiał zaakceptować taki stan rzeczy, oraz rewelacje, którymi go tak znienacka uraczyła.
Jeszcze pytasz? Chodź tu — mruknął i zamknął jej drobną sylwetkę w ciasnym uścisku własnych ramion. Nos zanurzył w jej włosach i zaciągnął się zapachem kobiecego szamponu do włosów. Lubił ten zapach. Kojarzył mu się ze stabilizacją, jaka panowała w ich relacji. Bezpiecznym miejscem, do którego można było zawsze wracać i zaufaniem, którym nie mógł obdarzyć nikogo innego. Nie w tak dużym stopniu.
Ale chyba nie zamierzasz przytulać się na tej podłodze przez resztę dnia? Mieliśmy się wymoczyć w basenie — przypomniał jej, ale wcale się nie odsunął. Wbrew planom, wciąż trzymał Lili blisko siebie. Tak było przyjemnie, a spokój, jaki zapanował, był niezwykle kojący.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Miała nadzieję, ze tak właśnie będzie. Że temat był zakończony. Wiedziała, że zrobiła źle i już dawno powinna wyznać prawdę, przyznając się do kłamstw. Ale nie zrobiła tego. I żałowała. Jednak nic nie mogła już z tym zrobić. Wyznała prawdę, przeprosiła i w sumie tyle. Czasu nie cofną. Zostało mieć nadzieje, że Preston jakoś to przełknie i niedługo oboje o tym zapomną. Nie widziała sensu w roztrząsaniu tego tematu. Niczego nie żałowała. I nie chciała by on żałował za nią. Sama podjęła taką decyzję. Świadomie. Jak każdą inną. Wiele z nich żałowała. Chociażby tą, kiedy postanowiła milczeć zamiast wyjawić swoje uczucia Prestonowi. Planowała to zrobić naprawdę wielokrotnie. Ale za każdym razem czegoś się obawiała. Że się odsunie od niej, że ją wyśmieje. Że wszystko zniszczy. Dlatego... akceptowała to co dał jej los... i nie żałowała. To przy niej był, to ją przytulał. Niczego więcej nie potrzebowała. Nie było sensu roztrząsać zmarnowanych lat.
Zaśmiała się pod nosem, oczywiście nie chciała przez cały dzień przytulać się na podłodze. To było bardzo przyjemne, ale mogli to robić w domu. Nie po to wyjechali do takiego hotelu. - Pójdę wygrzebać strój.... a ty poszukaj miejsca w basenie w którym nie utonę po sekundzie. - przytuliła go jeszcze raz mocno, a potem wyplątała się z jego objęć. Podeszła do torby w którą się spakowali i zabrała z niej strój kąpielowy. A potem poszła do łazienki. Przebrała się i dokładnie obejrzała się z każdej strony, by mieć pewność że prezentuje się dobrze. Zawsze starała się wyglądać dobrze, gdy Preston był blisko. Nawet wtedy gdy nie miała makijażu. Teraz nic się nie zmieniło
W końcu wyszła z łazienki i zabrała hotelowy ręcznik, by rzucić go na jeden z leżaków. Nie potrafiła pływać i głęboka woda jakoś sama w sobie nieco ją przerażała. Zerknęła w stronę jacuzzi, które wyglądało nieco bezpieczniej. Ale ostatecznie podeszła do drabinki i wolno zeszła do zimnej wody. - O boże jaka lodowata. - jęknęła z każdym krokiem będąc coraz bardziej zanurzoną. Jej ciało od razu zareagowało na zmianę temperatury. - Chodź tu. - rzucił gdy poczuła dno basenu, a woda sięgała jej do pach. To totalnie nie był basen dla niej. - Mogłeś kupić mi jakieś koło do pływania... - rzuciła z rozbawionym uśmiechem. Ale był to trochę wymuszony żart. Zanurzyła się nieco bardziej po szyję. Pilnując by przypadkiem nie zanurzyć brody w wodzie. Mały cykor.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

On również miał taką nadzieję. Pokłócili się, bo emocje i głupie przemyślenia wzięły górę, ale jak to oni, zdołali się w ekspresowym tempie pogodzić i wyjaśnić sobie te niedomówienia, które zawisły w powietrzu. Niemniej, jak we wszystkim i w tym leżała wina po środku. Z jego strony bo zareagował zbyt gwałtownie, z jej strony, bo wyskoczyła z tą informacją znienacka i całkowicie zbiła go z tropu swoim wyznaniem, na które nie był w żaden sposób przygotowany, bo ostatnim w co był skłonny wierzyć, to w to, że wszelkie historie, które słyszał, nie miały nic wspólnego z rzeczywistością.
To basen na tarasie. Rozczaruję cię, ale całość ma jedną głębokość — zauważył, nie robiąc sobie nic z tego, że Lili preferowała względnie płytkie miejsca, w których nie musiała się martwić tym, że nie umiała pływać. Preston wielokrotnie zachęcał ją do tego, by się w końcu nauczyła, ale z marnym skutkiem. Niemniej, nie zamierzał się tak łatwo poddawać i wyszedł z założenia, że teraz mieli idealną okazję do tego, by ją do tego pomysłu przekonać. Basen był odpowiedni do takiego rodzaju przedsięwzięć, a fakt, że to właśnie w nim zamierzali spędzić czas, był jak zachęta do tego, żeby w końcu nieco przycisnąć Lili do muru. Na jego korzyść działało to, że obecnie mógł się do niej bez zastanowienia kleić, a odwracanie jej uwagi od jego niecnych planów, wydawało się doskonałym pomysłem w męskiej głowie.
Wreszcie legalnie mogę rozbierać cię wzrokiem — rzucił z uznaniem, gdy pojawiła się na tarasie w samym stroju. Od dawna wszelkie uwagi dotyczące tego, jak doskonale się prezentowała, miał na końcu języka i nie pozwalał na to, by padały z jego ust, bo nie wypadało, gdy był w związku z żoną, a ich łączyła jedynie przyjaźń. Teraz jednak wszystko się zmieniło. On wciąż był żonaty, ale w separacji. Kwestia ich uczuć została wyjaśniona. Czego miałby chcieć więcej?
Nie marudź, to nie termy w środku zimy, żeby było gorąco — zaśmiał się na jej reakcję. Typowa w trakcie pierwszego kontaktu z wodą, która koniec końców okazywała się być niezwykle przyjemna. Zwłaszcza w tak upalne dni, jak ten konkretny. Południowe słońce dawało się solidnie we znaki, dlatego Lili nie musiała go dwa razy prosić o to, by do niej przyszedł. Wskoczył do wody z lekkim sykiem, gdy jego skóra spotkała się z wodą i spojrzał na kobietę. — Nie zliczę, ile razy mówiłem ci, że pora, żebyś nauczyła się pływać. I wiesz co? Ten basen jest idealny. Ledwie sięgasz dna — stwierdził z całkowitą powagą. Basen był wystarczająco duży, by w końcu przyłożyła się do nauki i przestała obawiać tego, że utonie na głębszej wodzie. Podpłynąwszy do Lili, złapał ją w ramiona i ułożył na plecach na tafli basenu, asekurując jej plecy i tyłek. — Zaraz cię puszczę, okej? A ty po prostu sobie poleżysz — zasugerował. Mogli zacząć od takich małych kroczków jak dryfowanie na wodzie. Na wymachiwaniu nogami i rękami mogli skupić się później.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tak, była rozczarowana. Miała nadzieję że nie utonie po pierwszym kroku w basenie. Może i się pokłócili i nieco to przeżywała, ale na pewno nie chciała targnąć się na swoje życie. A już na pewno nie chciała umrzeć poprzez utonięcie. Za każdym razem gdy wybierali się nad jezioro, ona nie wchodziła głębiej niż do pasa i głównie po to by się zamoczyć i wrócić na brzeg. Bo wiadomo, że najlepiej się w taki sposób opalać. Dłuższe kąpiele tylko wtedy gdy Pretson był blisko i piszczała za każdym razem gdy tylko zaciągał ją tam gdzie nie miała gruntu. Jako małe dziecko podtopiła się raz czy dwa i miała mały uraz. A wtedy ciężko było jej się przekonać do nauki pływania. Do dziś nic się na ten temat nie zmieniło. Wciąż nie w głowie była jej nauka pływania.
Poprawiła ramiączko stanika od stroju, słysząc jego słowa. A potem delikatnie pokręciła głową. - Czyli już wcześniej to robiłeś? - rzuciła z rozbawieniem. Ale nie miała nic przeciwko. Ani teraz ani wcześniej. Przecież praktycznie zawsze starała się, wyglądać przy nim dobrze. Owszem miała dni kiedy wygląd nie miał dla niej żadnego znaczenie, ale to zupełnie inna sprawa. Dziś też specjalnie wybrała strój dwuczęściowy, który więcej odsłaniał niż zasłaniał. Bo... tak. Chciała, żeby rozbierał ją wzrokiem i musiał jej to jakoś wybaczyć.
Wywróciła oczami, dobra, miał rację. Aczkolwiek i tak woda była zimna i musiał jej wybaczyć marudzenie. Gęsia skóra była bezlitosna, a ona nie pomyślała o staniku z gąbkami. Nigdy nie nosiła wypchanych gąbką staników, mimo że uważała, że jej piersi są znacznie za małe. Mogła na nie narzekać, ale były jakie były. Zamknęła oczy kiedy wskoczył do wody w obawie, że za bardzo jej w nie nachlapie. Na dworze robiło się znacznie za ciepło, a woda przynosiła ochłodzenie, ale jak dla Lili zbyt gwałtowne i nagłe. Potrzebowała chwili by do zmiany temperatury się przyzwyczaić. Trzymając się poręczy od drabinki przyglądała mu się uważnie i szybko pokręciła głową. - Nie, nie, nie. Pływanie to ostatnia rzecz, której chce się teraz uczyć Preston. - nie rozumiała czemu był taki uparty. Nie był to w końcu pierwszy raz kiedy mówił o pływaniu. Z tym, że za każdym razem udało jej się tego uniknąć. Dziś... nie przychodziła jej do głowy żadna wymówka, niezależnie od tego jak intensywnie teraz nad tym myślała.
Nim zdążyła zaprotestować on wykorzystał fizyczną przewagę nad nią i po chwili już leżała na wodzie... jednak nie było to ani trochę komfortowe. Serce waliło jej jak szalone, bo zwyczajnie się bała i nawet nie zwróciła w tym wszystkim uwagi na to, że trzyma ją za tyłek. W innym wypadku na pewno zwróciła by na to uwagę. - Nie chce po prostu sobie leżeć. Nie waż się mnie puszczać. - rzuciła cicho. Grożenie mu nie miało teraz sensu. Chciała tylko by był blisko i nie pozwolił jej utonąć. Życie choć miała dość nudne, to jednak bardzo je lubiła. Szczególnie teraz, kiedy Preston wiedział o jej uczuciach... i chyba je odwzajemniał. Słabo byłoby teraz tak po prostu umrzeć. To po prostu nie był jej plan. - Preston... nie róbmy tak, proszę. Ja się boje. - już teraz kiedy ją trzymał, nie potrafiła tak po prostu leżeć spokojnie. Machała za jakiś czas nogami w obawie, że zaraz ją puści i będzie musiała radzić sobie sama. Nie czuła potrzeby nauki pływania. Bez tego też sobie dobrze żyła.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Właściwie to... Widziałem więcej niż myślisz — przyznał i przesunął dłonią po swoim karku. Miał okazję. Ich wspólne wyjazdy takowe dawały, chociaż wcale nie podglądał jej z premedytacją. Tak po prostu wychodziło. Czasami zamyślony wchodził do łazienki zapominając, że brała właśnie prysznic, innym razem spacerował docierając nad jezioro, w którym kąpała się po zmroku... Do tej pory nie sądził, że kiedykolwiek przyjdzie mu się do tego przyznać, ale okazja jednak się nadarzyła i... Wcale nie był zachwycony. — Żeby było jasne, szybko odwracałem wzrok, chociaż przyznam, że było ciężko — dodał z lekkim uśmiechem. No było mu ciężko. W końcu chodziło o cholernie atrakcyjną kobietę, na której miło było zawiesić oko, a kiedy dochodziły do tego problemy w małżeństwie i świadomość, że patrzył na kogoś, kto był mu bliższy niż cholerna żona, to już w ogóle łatwo było odpłynąć myślami do krainy wyobrażeń i marzeń. Zawsze jednak trzymał się twardo i zachowywał tak, jak na przyjaciela przystało. Zero flirtu, zero jawnego podrywu, pchania łap nie tam, gdzie powinien czy dwuznacznych żarcików. Wyrzucał z głowy przypadkowe widoki, jakimi mógł przez ulotne sekundy raczyć swoje oczy i przechodził ze wszystkim do porządku dziennego, nie chcąc wprowadzać napiętej i niekomfortowej dla nich atmosfery.
Ale ty jesteś uparta — zaśmiał się. — Ciekawe co powiesz, kiedy kiedyś wylądujemy na jakiejś żaglówce, szlag ją trafi i będziemy musieli wracać wpław do brzegu — zasugerował jeden z potencjalnych, czarnych scenariuszy. Mogło tak być. Zwłaszcza, że wypad gdzies nad wodę, gdzie mogliby poszaleć na jakiejś żaglówce czy skuterach wodnych chodził za nim od dawna, ale nie podejmował się tematu, wiedząc, że to odpadało i musiałby sobie szaleć w pojedynkę, skoro ona nawet nie próbowała podjąć się próby nauczenia się pływać. Była strasznie uparta. I czasami cholernie go to irytowało, a czasami po prostu bawiło, tak jak teraz. Co z tego, że jej upartość przekładała się na jego marzenia? Musiał patrzeć też na nią, nie tylko na siebie i tym sposobem wszelkie atrakcje wybierali pod takim kątem, by finalnie obojgu pasowało i by jednak miały one miejsce na stałym lądzie.
Nie puszczę — zapewnił. Jak niby miałby to zrobić, wiedząc, że mogłaby spanikować? Nie chciał jej potem uspokajać i godzinami przepraszać za to, że nagle zostawił ją samą sobie, nawet jeśli basen był na tyle głęboki a przy tym płytki, żeby bez problemu sięgnęła stopami jego dna. Chociaż gdyby wiedział, że nie była do końca pewna tego, co czuł i to po ich rozmowie z poprzedniego wieczoru, to chyba jednak trochę by ją podtopił. Nie sądził, że pozostało miejsce na jakiekolwiek wątpliwości i dobrze dla niej, że nie wiedział, co działo się pod tą czupryną ciemnych włosów.
Boisz, czy mi nie ufasz i zamiast skupić się na tym, że na swój sposób pływasz, myślisz o tym, czy nie wywinę ci zaraz jakiegoś numeru? — zapytał, jeszcze przez moment trzymając ją w tej samej pozycji, by po chwili postawić jej sylwetkę na dnie basenu i ująć jej twarz w dłonie. — Nie dałbym ci się utopić, Lili — mruknął, przykładając usta do jej czoła na którym złożył delikatny pocałunek. Nie było opcji, by wykręcał jej jakiś numer, by pod wpływem paniki magicznie zaczęła pływać, albo co gorsza trochę się podtopiła. Nie był sadystą i miał głowę na karku. Wiedział, że takie żarty mogłyby się źle skończyć, kiedy chodziło o nią i jej zerową umiejętność pływania.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Popatrzyła na niego uważnie, a potem delikatnie pokręciła głową. Sama sobie była winna. Nie ubierając stanika do snu. Kąpiąc się w jeziorze nocą bez stroju. Nie zamierzała teraz robić z tego dramatu. Co innego gdyby go na takim podglądaniu przyłapała. wtedy pewnie z naburmuszoną miną musiałaby go zbesztać. Ale teraz? Teraz chyba było na to stanowczo za późno. - Jesteś niemożliwy, Preston. - rzuciła w końcu i ponownie pokręciła głową. - Jakoś... ci nie wierze że odwracałeś wzrok. - powiedziała zgodnie ze swoimi myślami, ale potem machnęła na to ręką. Teraz... fakt, że zobaczy ją bez ubrań był... bardzo prawdopodobny, albo nawet nieunikniony. A przynajmniej tak jej się wydawało.
Zamrugała kilka razy, kiedy powiedział coś o łódce i o wracaniu na brzeg o własnych siłach. A potem ciężko westchnęła. Była otwarta na wiele rozrywek. Przeróżnych atrakcji, ale jeśli chodzi o sporty wodne, to była naprawdę ograniczona. W sumie z wodnych atrakcji to najbardziej lubiła moczyć nogi z mostku i ewentualnie leżeć na wielkim kole, bo przecież na słońcu najlepiej się opalało. - Myślę że o wiele lepiej bawiłbyś się tam sam, a ja dopingowałabym cię z brzegu. - bez jej piszczenia, bez paniki. Jak dobrze o tym pomyśli, to dojdzie do tych samych wniosków co ona. A przynajmniej miała taką nadzieję. Wiedziała, że jak Preston będzie naciskał, to zgodzi się na więcej niż by sama chciała. Ale musiał wiedzieć, że wtedy zabawa nie byłaby już taka przednia. Była cała masa innych atrakcji z których mogliby korzystać we dwójkę. Tak by żadne z nich nie musiało wyskakiwać ze swojej strefy komfortu
Nie ważne, że mogła sięgnąć dna paluszkami. W panice, pewnie nie zdążyłaby do da sięgnąć i już zachłystnęłaby się wodą. Głębokość przy tym nie miałaby żadnego znaczenia. Dlatego wolała by jej nie puszczał, by był cały czas blisko. Co do jej wątpliwości. Cóż, nie można się jej dziwić. Tyle czasu czekała na jakiś znak z jego strony. Tyle czasu te uczucia były jednostronne. Miała więc prawo nieco wątpić, albo zwyczajnie niedowierzać.
- Nie ufam sobie Preston i tej wodzie. I się boje. - jęknęła cicho, co jakiś czas łapiąc na jego biceps i nie po to by sobie pomacać, a po to by mieć coś za co może się złapać, a w tym wypadku kogoś. Panikowała i było to silniejsze od niej. Odetchnęła z tak wielką ulgą, kiedy z pomocą Prestona przestała dryfować na wodzie. Od razu przysunęła się bliżej niego i zarzuciła mu ręce n ramiona, by nie polegać tylko na swoich paluszkach, które ledwo sięgały dna. - Domyślam się, po prostu... wróćmy do nauki w miejscu w którym będę bardziej czuła grunt. - zaproponowała z minką zbitego psa, by nieco wpłynąć na jego decyzję. Naprawdę nie była gotowa na naukę pływania dziś. Podciągnęła się nieco do góry na jego ramionach, co w wodzie było znacznie łatwiejsze. A potem oplotła go swoimi długimi nogami gdzieś na biodrach, przez co nieco górowała nad wodą. Teraz już w ogóle się nie bała. Woda nagle była przyjemnie chłodna, a nie lodowata jak wcześniej, a jej głębokość wcale nie przeszkadzała, kiedy mogła polegać na Prestonie i jego bliskości. - Może... może ja się przeniosę do jacuzzi? - zaproponowała i przeczesała jego mokre włosy do tyłu. Lubiła go dotykać. A teraz chyba mogła to robić, prawda? Mogła go dotykać bez większych wyrzutów sumienia i udawanie, że nie o to chodzi? Tylko dotyka go bo ma myszkę we włosach albo pajęczynę. Chociaż pajęczyny na pewno nie ściągnęłaby z niczego. Bo strasznie się bała! A może bardziej brzydziła, niż bała. Pająki i w sumie wszystkie owady były strasznie obrzydliwe.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Co, wolałaś żyć w niewiedzy? — zagaił z ciekawością. Jego zdaniem zasługiwała na szczerość. Właściwie powinien to powiedzieć już wcześniej i obrócić w żart, ale nie chciał. Wolał sobie pewne obrazy zachować w pamięci, a przy tym nie wprowadzać ją w zakłopotanie. — No... Może nie od razu. Trochę sobie popatrzyłem, ale hej, było na co. I nie mogę powiedzieć, że nie podobało mi się to, co widziałem — odparł. Podobało mu się. I chociaż wtedy trochę sumienie go gryzło, bo w domu czekała na niego żona, to koniec końców i tak myślami wracał do Lili - kobiety względem której narastała jego słabość w odniesieniu do jej charakteru, a z czasem również i jej ciała. Cóż, był tylko facetem. Chciał czy nie, nie potrafił pozostać obojętnym na kobiece wdzięki.
No weź, nie bądź taka. Wynajmiemy sobie łódź albo nawet jakiś niewielki jacht i spędzimy na nim weekend. Nie daj się prosić Lili — jęknął, podejmując się próby przekonania jej do tego pomysłu. Była to pierwsza próba i ostatnia. Jeżeli nie zamierzała się zgadzać, on nie zamierzał nalegać. Spróbować jednak musiał, po cichu licząc na to, że mogłaby mu ulec. Odwdzięczyłby się. Prędzej czy później spełniłby jakieś jej małe marzenie, nawet jeśli jemu samemu niekoniecznie przypadłoby to do gustu.
W porządku. Nie puszczę cię — zapewnił ją, sięgając swoimi ustami do tych jej, by złożyć na nich delikatny pocałunek, będący przypieczętowaniem tej krótkiej obietnicy. Mogła mu zaufać. Nie zamierzał jej zmuszać do pływania, nie zamierzał jej puszczać i stawiać pod ścianą. Wolał ją trzymać blisko siebie i obserwować ten uroczy uśmiech oraz roziskrzone spojrzenie, które tak uwielbiał. To było lepsze, niż patrzenie na kobiece przerażenie. To nie byłoby żadną frajdą, szczególnie, że domyślał się, iż skończyłoby się to kolejną awanturą. A tej definitywnie nie potrzebowali.
Czyli czeka nas wycieczka na basen i korzystanie z dziecięcego brodzika? — zapytał pół żartem, pół serio. No jeśli chciała bardziej czuć grunt, to chyba nie pozostało im nic innego jak celować w kąpielisko przeznaczone dla tych najmłodszych. Może niekoniecznie brodzik, bo to byłaby przesada, ale coś płytszego, o metrowej głębokości chyba wydawało się wystarczające dobre, skoro obecnie półtorametrowa głębokość stanowiła dla Lili problem. — Zrobiłaś sobie ze mnie koło ratunkowe? — zagaił z rozbawieniem, gdy się go uwiesiła i złapał ją za pośladki, chcąc ja nieco asekurować, a przy okazji trochę, w niewinny sposób chciał sobie pomacać jej zgrabny tyłek. — Lili... Ocierasz się o mnie — dodał po chwili. Dociskając jej ciało mocniej do swojego, gdy ich ciała ocierały się pod wodą w tych najbardziej strategicznych miejscach, na co ciężko było mu pozostać obojętnym, kiedy na domiar złego pod samym nosem miał jej biust.
Najpierw sprowadzasz mnie na ziemię, potem się o mnie ocierasz, a na koniec chcesz uciec do jacuzzi? Zła kobieta z ciebie Sharewood. Tak się nie robi — mruknął z psotnym błyskiem w oku, wsuwając palce pod materiał dolnej części jej bikini i wodząc palcami po jej pośladkach. Niby od niechcenia, niby bez podtekstów, ale zdecydowanie w zaczepnym geście. — Idź, jak chcesz. Ja preferuję chłodniejszą wodę i rozgrzewanie się na inne sposoby — dodał, cofając się krok po kroku na dnie basenu, żeby odstawić ją do brzegu. Jeśli chciała iść, to drogę miała wolną. Nie zamierzał jej siłą przecież trzymać w basenie. Jemu samemu zaś, dystans zdecydowanie by się przydał, żeby zapanować nad swoim ciałem i psotnymi myślami, które zaczęły pukać do jego głowy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Trochę źle. Wszystko już widziałeś i teraz nic cię nie zaskoczy. - powiedziała z lekkim rozbawieniem. Lilibet miała kilka kompleksów. Głównie dlatego, że miała za małe cycki, za mały tyłek i ogólnie cała była za chuda. Starała się przytyć, ale na nic się to nie zdało. Ale mimo wszystko względnie akceptowała swoje ciało i się go nie wstydziła. Szczególnie nie przed Prestonem. A teraz jak się okazało, całkowicie nie miała się czego wstydzić. Bo przecież już wszystko widział, ale to wcale nie oznaczało, że nagle zacznie chodzić przed nim nago. Tak po prostu.
Westchnęła ciężko na jego słowa. - Mogę to rozważyć, ale tylko jeśli obiecasz, że z naszą łodzią nic się nie stanie. Że wcale nie będę musiała nigdzie pływać. - jeśli był w stanie jej to obiecać. Jeśli nie będą się topić gdzieś na środku jeziora, tylko spokojnie sobie pływać... to może była w stanie to przemyśleć, ale nie chciała teraz podejmować decyzji. Bo jak tylko powie, że tak. To potem on nie da jej spokoju. Ale no mogła to przemyśleć. ale to jak wrócą z jednego wyjazdu. - Jednak żeby nie było wątpliwości. Nie mówię tak, ani nie mówię nie.
Pacnęła go w ramię. No jaki brodzi, co najlepszego on opowiadał? Był strasznie nieznośny facetem! Ale to akurat wiedziała już od lat i nic się nie zmieniło. - Nie ma problemu, może być brodzik. - wywróciła oczami, ale na jej twarzy rysowało się rozbawienie. Może powinni iść na jakiś kryty basen w godzinach kiedy nie będzie tam za wiele ludzi, bo pewnie Lili nieźle by się wstydziła tego, że dopiero uczy się pływać. kiedy masa dzieci obok niej pływałaby jak zawodowcy. Chociaż myślę, że szybko nie wrócą do tej nauki pływania. Jej to nie kręciło i uważała, że taka umiejętność nie jest jej potrzebna do życia. Może lepiej zainwestuje w jakiś dobry kapok! - Jesteś całkiem przystojnym kołem ratunkowym. - rzuciła cicho i uśmiechnęła się delikatnie. Na sekundę odchyliła głowę do tyłu, by rozpuszczone i mokre włosy poleciały samoistnie do tyłu, bo strasznie jej przeszkadzały, a gdy tak się stało wróciła do poprzedniej pozycji i delikatnie zgryzła wargę gdy docisnął jej ciało do swojego. Skłamałaby gdyby powiedziała, że jej się nie spodobało. - Nie ocieram. - rzuciła w końcu i przejechała noskiem po jego mokrym czole, a potem musnęła ustami jego nosek.
- Nie uciekam! Po prostu możesz iść tam ze mną. - rzuciła na swoją obronę, kiedy szedł już w stronę brzegu basenu. Tutaj, już by się od niej nie uwolnił nawet na sekundę. Chyba że nie chciał się uwolnić. Dokładnie czuła jego dłonie, ale... nie protestowała, bo... bo to całkiem jej się podobało. Po ciele przeleciał jej przyjemny dreszcz i całkiem nowe uczucie mrowienia w podbrzuszu. Pewnie nie raz... sama sprawiała sobie przyjemność, ale to było coś zupełnie innego. - Pomożesz mi wyjść? - do drabinki miała trochę daleko, a miała trochę za mało siły na to by dźwignąć się na rękach i od tak wyskoczyć sobie z basenu. Nie była Prestonem. Jednak nim w ogóle cokolwiek zrobił w stronę wyjścia. To trzymając jego ramiona sięgnęła paluszkami do dna, a potem sobie go pocałowała. Zwykły buziak. A dopiero potem odwróciła się do niego pupą, by oprzeć dłonie o brzeg basenu. Chciał czy nie, musiał ją podsadzić, ale zaprowadzić do drabinek.

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”