WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Noc spędzona z Lili, dała mu do myślenia i zmusiła do tego, by zastanowił się nad tym, czego chciał od życia, na tym etapie, na którym obecnie się znajdował. Nie potrafił określić, ile Lili zapamięta z tego, co wydarzyło się w nocy, ale nie zamierzał udawać, że rozmowa nie miała miejsca, gdyby okazało się, że wraz z procentami z jej głowy wyparowałyby również wspomnienia wielu słów, którymi się wymienili. Jednocześnie on sam potrzebował odrobiny czasu dla siebie. Wciąż był... żonaty. Esme w dalszym ciągu zajmowała jego mieszkanie. W dalszym ciągu była kobietą, której ślubował wierność, uczciwość i inne stosy bzdur, które nie znajdowały odzwierciedlenia w ich związku.
Przebudził się nad ranem, obolały i przygnieciony ciałem przyjaciółki, która wraz z nim zasnęła na kanapie. Nieporadnie obrócił się na bok, nie chcąc jej przy tym obudzić, żeby zbyt szybko nie musiała się zmagać z bólem głowy i kacem, który był pewny, że uderzy w nią z impetem, kiedy tylko otworzy oczy.
Zadowolony z tego, że spała jak zabita, zabrał psa i wyszedł z mieszkania z zamiarem przespacerowania się i poukładania sobie tego wszystkiego w głowie. Z jednej strony nie czuł się gotowy na to, by od nowa się angażować. Nie uważał też, by był to właściwy moment na jakiekolwiek deklaracje i składanie obietnic. Z drugiej... Chodziło o nią. O ich uczucia. Przyjaźń. O całe lata, w których trakcie wzajemnie się wspierali i byli dla siebie lepszą podporą, niż ktokolwiek mógłby dla nich być. Chodziło o kobietę, w której... Był zakochany. Temu jednemu faktowi nie mógł zaprzeczyć.
I chyba właśnie ten fakt sprawił, że po odprowadzeniu psa do mieszkania, wsiadł w samochód i opuścił granice miasta, by spotkać się z kuzynem. Dwudziestominutowa podróż, poprzedziła blisko dwugodzinne spotkanie, w trakcie którego dzielił się z krewnym swoim szalonym planem, który znienacka zagościł w jego głowie. To, co chciał zrobić było szaleństwem, ale miał to gdzieś. Kto nie ryzykował, ten nie zyskiwał.
Wrócił po blisko trzech godzinach, w okolicach południa. Dostrzegł Lili siedzącą przy kuchennym stole.
Cześć. Tabletki które zostawiłem ci na stole pomogły? — zapytał, przystając w przejściu, by uważnie się jej przyjrzeć. Wyglądała na całkiem żywą, choć może trochę zmartwioną? Uśmiechnąwszy się do niej, przeszedł do salonu i spod kanapy wyciągnął swoją torbę, z którą ruszył do sypialni. Tam zaczął wyciągać swoje koszulki, spodnie, bieliznę. Wszystko to, co trafiało mu w ręce i uważał za potrzebne, pakował do torby, dopiero po chwili zauważając stojącą w progu przyjaciółkę. — Co masz taką minę? Stało się coś? — zapytał, odkładając torbę na bok i podszedł do niej, mierząc uważnym spojrzeniem. Nie rozumiał, czemu wyglądała jak zbity pies. Przecież nie zrobił nic złego? A przynajmniej tak mu się wydawało.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kiedy obudziła się koło dziesiątej... W mieszkaniu był pies który latała z pusta miska w pyszczku. Pokręciła głową. Ale zaraz tego pożałowała. Głową tak bardzo jej pulsowała, że nie wierzyła ze uda jej się ponownie wstać. - Preston? - rzuciła w mieszkanie. Ale niestety nie uzyskała odpowiedzi. To ja zmusiło do podniesienie się z kanapy. Trzymając się za głowę przeszła do sypialni, kuchni i łazienki. Ale nigdzie nie było. Zmartwiła się. Pamiętała... Chyba wszystko. I czy to możliwe że po tym co sobie powiedzieli postanowił uciec? Wróciła do salonu i spojrzała na tabletki na stoliku. Szybko je zażyła z nadzieją ze pomoże. Zerknęła na telefon ale był rozładowany. Cholera. Podłączyła go i usiadła w kuchni. Nie próbowała jeść. Ale tak miała stały dostęp do napoi różnego rodzaju. Położyła głowę na stole i po prostu zatopiła się w rozmyślaniach. Nie wiedziała kompletnie gdzie był Preston. Ale miała nadzieję że wróci nim całkowicie o szaleje ze swoimi myślami.
Sądziła raczej że oboje dobrze zareagowali na nocna rozmowę. Ale może tak jej się tylko wydawało, bo była pijana? To było całkowicie możliwe. Ale jeśli tak było... To nie przeżyję tego rozczarowana i zażenowania. Podniosła głowę do góry dopiero wtedy gdy pies ponownie domagał się jedzenia. Podniosła się by mu go dać i by dał jej już spokój. Swoją drogą skoro był tu pies... To znaczy że Preston wróci. Przynajmniej po psa. Boże jaka ona była zestresowana.
Kiedy wszedł do mieszkania uśmiechnęła się słabo wiedząc go w progu. - Trochę tak. - rzuciła cichutko. A gdy poszedł do salonu i przez witrynę widziała jak idzie z torbą do sypialni. O co chodzi? Podniosła się i mimo bólu głowy poszła tam za nim. I... Z przerażeniem patrzyła jak pakuję swoje rzeczy. - Czemu się pakujesz do cholery? - rzuciła cicho kiedy do niej podszedł. - Dlaczego się pakujesz? Po wczoraj? - rzuciła cichutko i niepewnie. Zaczęła lekko się trząść. Może trzeźwiała i było jej zimno. A może że stresu. Bo kompletnie nie wiedziała co się dzieje. Dopiero co rozmawiali o swoich uczuciach i miała wrażenie że w miarę... Byli zadowoleni z tej rozmowy. To znaczy ona była bardzo. Ale on też nie wyglądał na niezadowolonego. A teraz... Teraz ona już nic nie rozumiała. - Nie pakuj się proszę. - dodała po chwili z mina zagubionego dziecka.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Preston w ogóle nie myślał o tym, że nie do końca to wszystko przemyślał. Chyba zdążył zapomnieć o tym, jak ciężko było obchodzić się z kobietami i jak daleko potrafiła wybrnąć ich wyobraźnia, kiedy czegoś bardzo pragnęły i gdy były zakochane. Dla niego było to po prostu krótkie zniknięcie. Nic wielkiego. Bo przecież zamierzał wrócić. Do mieszkania. Do niej. Do psa. Nie zostawiłby jej. Nie po tej rozmowie, którą przeprowadzili. Bywał draniem, niedostrzegającym jej uczuć, ale kiedy już był ich świadom, nie potrafiłby jej złamać serca, kiedy w stu procentach podzielał to, co czuła Lili. Była dla niego najważniejsza. Nie wyobrażał sobie, że miałaby zniknąć z jego życia. Że mieliby zerwać kontakt i nigdy więcej się nie spotkać.
Brakowałoby mu jej nieporadności, wstydliwości, ale też tego, jak bardzo lubiła się do niego kleić, jak potrafiła go rozbawić i wzruszyć, kiedy odchodziła od zmysłów, martwiąc się o niego czy to wtedy, kiedy wyjeżdżał na misję, czy nawet wtedy, gdy jak rasowy facet umierał z powodu gorączki i planował swój własny pogrzeb, przekonany o tym, że zwykłe przeziębienie wpędzi go do grobu.
Tym dziwniejsze było dla niego to, że zachowywała się tak nieswojo. Łatwiej było mu jednak założyć, że chodziło tylko i wyłącznie o kaca. Ten przecież skutecznie potrafił pozbawić człowieka sił do czegokolwiek, jak i dobrego nastroju. Głowa bolała, w ustach miało się saharę... Tak, to musiał być kac. Wierzył w to, gdy wrzucał kolejne rzeczy do torby, gotowy za moment prosić ją, by i ona spakowała kilka swoich ubrań.
Bo człowiek, kiedy wyjeżdża to się pakuje — odparł z lekkim rozbawieniem, totalnie nieświadomy tego, że targały nią daleko idące obawy, powiązane z poprzednim wieczorem. Szybko go uświadomiła, a jemu zniknął uśmiech z twarzy. Spojrzał na nią z zatroskaniem i zrobił krok do przodu, widząc, że drżała. — Lili... — podjął, patrząc w to jej zagubione spojrzenie. Zminimalizował dystans pomiędzy nimi na tyle na ile się dało i ujął jej twarz w swoje dłonie. — Wyjeżdżamy... Rzucamy Seattle w cholerę i przez najbliższe dwadzieścia cztery godziny chcę, byśmy pobyli razem. Bez myślenia o wszystkim co nas otacza. Tylko ty i ja — wyjaśnił, uśmiechając się do niej ciepło, gdy wsparł swoje czoło na tym jej. Milczał przez kilka chwil, obejmując ją ramionami, by się nie odsunęła. Chciał, by była blisko. Jak najbliżej niego. — Myślałaś, że się wyprowadzam? — zapytał cicho, gdy dotarło do niego, jak musiała odebrać jego zachowanie. Zniknięcie nim się obudziła, dwugodzinna nieobecność. A teraz ta cholerna torba.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Po tym jak zniknął na cały ranek. Po tym jak wrócił i zaczął się pakować... Miała prawo pomyśleć osbie najgorsze. Miała prawo mieć mętlik w głowie. Bo już nic nie rozumiała. Dlaczego chciał się wyprowadzić? Przecież jeśli nie odwzajemniał jej uczuć. Jeśli się wystraszył bo to jednak za dużo... To mógł jej o tym po prostu powiedzieć. Byłoby ciężko. Cholernie ciężko nagle wrócić do przyjaźni po tym co wzajemnie sobie powiedzieli. Ale chciała mieć przy sobie Prestona. Bez niego po prostu nie dałaby sobie rady. Kochała go jak nikogo i niczego na świecie. Był dla mniej ważniejszy od wszystkiego. Dbała bardziej o Prestona niż o sama siebie.
Nie wiedziała czemu przychodzi mu to. Taka łatwością. - Ale gdzie wyjeżdżasz? - szepnęła łamiącym się głosem. Bo już kompletnie nic nie rozumiała. Dlaczego chciał gdzieś sobie jechać? Przecież nic złego nie zrobi. Nie było sytuacji bez wyjścia. Ale kiedy wyjedzie to na pewno wszystko się zniszczy. Kiedy w końcu wyjaśnił o co chodzi odetchnela z ulgą i po swoimi dłońmi mógł poczuć jak momentalnie przestała się spinać. - Nie rób mi tam więcej. - szepnęła cicho i wtuliła się w jego ciało. Była przerażona. Miała wrażenie że żołądek wywrócił jej się do góry nogami. Nie może jej tak robić. Bo biedna w końcu dostanie jakiegoś zawału mimo że przecież jest zdrowa jak ryba. - Tak... A co miałam sobie pomyśleć? Wpadasz tu i niemal od razu pakujesz swoją torbę... Nie rób mi tak proszę. - była okropnie roztrzęsiona. I rozbita. Bo nie bardzo wiedziała co ma myśleć o wczorajszym dniu. Wtuliła się w jego ciało jeszcze bardziej. Jakby to miało jej pomóc się uspokoić. Miętoliła w łapkach skrawem materiału jego koszulki. Co jakiś czas cicho wzdychając
Odsunela się od niego delikatnie. Ale wciąż nie uciekła z jego objęć. Bo nie chciała. Chciała czuć go blisko siebie. - Więc... Kiedy wszystko już się wyjaśniło... To gdzie jedziemy? - skoro już wiedziała że gdzieś jadą. To chciała wiedzieć gdzie. Nie wiedziała co powinna spakować. A może to on miał zamiar ja spakować? Pies otarł się o ich nogi, wchodząc między nich zazdrosny. Co za paskud. Pod wpływem psa w końcu odsunęła się od Prestona. Podeszła do łóżka i usiadła na nim. Nawet nie miała torby by się w nią spakować. Nie wiedziała skąd pomysł na wyjazd.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

My wyjeżdżamy. Razem. Przecież cię tu nie zostawię i nie pojadę sam — wywrócił oczami. To powinno być dla niej oczywiste. Wszelkie wyjazdy na weekend odbębniali we dwoje. Teraz miałoby się coś zmienić? Nie było takiej opcji. Tak jak przed ich rozmową, w dalszym ciągu chciał się włóczyć po świecie z nią. Z nią i tylko nią. Nie z Esme, nie z kumplami, tylko z Lili, która była najlepszym towarzystwem w każdym zakątku, jaki mieli okazję wspólnie odwiedzić. — Przepraszam. Nie wpadłem na to, że powiążesz to z wczorajszą rozmową i odbierzesz w taki sposób — przyznał, przytulając ją mocniej. No nie pomyślał, że mogłaby to odebrać w taki, a nie inny sposób. Sam był w skowronkach, za sprawą tego, że odwzajemniała to co czuł i dzięki temu, że wiedział czego chciał od życia, nawet jeśli okoliczności nie sprzyjały, więc logiczne myślenie nie było na tę chwilę jego mocną stroną.
Hej, spokojnie. Nie wiem czy wiesz, ale nie zniknę tak łatwo. Wiele potrzeba, żebyś pozbyła się mnie ze swojego życia. A póki co... — ujął jej brodę palcami i zmusił do tego, by uniosła głowę i na niego spojrzała. — A póki co jedynie zachęciłaś mnie do tego, żebym starał się o to, by być w nim jak najdłużej — przyznał i pochylił się, by delikatnie musnąć wargi Lili swoimi. Pozornie niewinny pocałunek, był pełen ciepłych i pozytywnych uczuć. Chciał, by się uspokoiła i przestała martwić o to, co przyniesie nowy dzień, bo... Nie mógł przynieść niczego złego. Musiało być dobrze po tym, jak oboje się trochę przed sobą otwarli. A nawet nie takie trochę. Ilość słów, która padła poprzedniego wieczoru, była ogromna. Tego chyba jednak najwyraźniej potrzebowali. Szczerości.
Na wycieczkę — odparł zdawkowo, z psotnym uśmiechem. — Chyba nie myślisz, że cokolwiek ci powiem, zanim nie dotrzemy na miejsce? — dodał z rozbawieniem. Nie było opcji, by powiedział jej cokolwiek. Mogła snuć miliony scenariuszy, ale Preston zamierzał milczeć jak grób. Niespodzianki miały być niespodziankami, a on był całkiem dobry w organizowaniu ich. Miał zdolność do milczenia jak grób, jeśli trzeba było i nie inaczej miało być w tym przypadku. — Paskud... Zero współpracy z twojej strony — mruknął do psa, który zmusił go do tego, by również się odsunąć i wypuścić Lili z objęć. Spojrzał na nią, gdy podeszła do łóżka i bezczynnie usiadła. — Na co czekasz? Pakujemy się. Weź jakąś sukienkę. Strój kąpielowy i piżamę. No i te twoje kosmetyki i co tam jeszcze potrzebujesz, żeby przeżyć dwadzieścia cztery godziny poza domem — ponaglił ją i wskazał na swoją torbę, do której mogła dorzucić swoje rzeczy. Miejsca było jeszcze sporo, a on miał już spakowane to, co było konieczne.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie było to takie oczywiste jeszcze chwilę wcześniej. Na jej miejscu zapewne też by spanikował gdyby nagle zaczęła się pakować. Na szczęście wszystko zostało wyjaśnione. A ona mogła przestać panikować ze chwilą szczerości była lawina nieszczęścia i nim się obejrzy Preston zniknie z jej życia. Teraz mogła jednak odetchnąć z ulgą. - Po prostu następnym razem nim zaczniesz się pakować... Powiedz dlaczego. - poprosiła z delikatnym uśmiechem. Nie chciała ponownie tego strachu przeżywać. Szczególnie na dzień po poważniej rozmowie... I na wielkim kacu. Przez strach na chwilę zapomniała o bólu głowy. Słysząc jego słowa uśmiechnęła się. A potem mruknęła cicho prosto w jego wargi. Chyba mogłaby się od tego uzależnić. Niestety pies im wszystko odebrał. I gdy usiadła na łóżku ten włochaty bydlak wskoczył na łóżko i położył pysk na jej udzie by miziala jego zamiast Prestona. - Sukienkę? - upewniła się. A potem zgonila psa że swojego uda i podniosła się z łóżka. - Wymagasz ode mnie zbyt wiele... Strasznie boli mnie głowa. - jęknęła cichutko ale wrzuciła do torby swoją bieliznę. I jakiś strój kąpielowy. Nie ma co ukrywać że wybór był oczywisty. I wybierała najlepszą bieliznę bo... Mieli spędzić dobę poza domem. Razem. Chciała przez ten czas prezentować się dobrze. Bardzo dobrze. Wybrała też jedna z sukienek. U postanowiła wrzucić też jakąś piżamkę i luźne ubranie. A potem poszła do łazienki by spakować w kosmetyczne jakieś kosmetyki do pielęgnacji. I wrzuciła ja do torby a przed twarz Prestona pomachała ręcznikami. - Przydadzą się? - nie wiedziała gdzie ja zabiera i nie wiedziała co tam będzie. A skoro wzięła piżamkę i kosmetyki do pielęgnacji to chyba oznaczało że nie jada pod namiot i to wszystko jej się przyda. Usiadła z powrotem na łóżko. - Teraz mam ubrać coś specjalnego? - nie wiedziała. Ale miała nadzieję że zaraz jej wszystko uświadomi i bezie wiedziała co robić dalej. Na chwilę obecną wolała jednak się położyć i przytulić do włochatego psiaka. Nie protestował kiedy wtulil się w jego brzuszek. Obserwowała jednak uważnie Prestona. Zawsze lubiła na niego patrzeć. Obserwowała go zawsze uważnie jakby chciała zapamiętać każdy skrawek jego ciała. - Możemy poleżeć chwilę? Bo mnie strasznie boli głowa i brzuszek... I w ogóle boli mnie życie. - szepnęła wyciągając w jego stronę dłoń. Bo chętnie zaprosiłaby go do siebie. Ale nie wiedziała na ile może sobie pozwolić i na ile się spiesza.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przepraszam. Nie chciałem cię wystraszyć i wzbudzić twoich wątpliwości — przeprosił raz jeszcze. Szczerze. Naprawdę nie chciał jej straszyć. Nie mógłby tego zrobić nawet w ramach żartu, po tym jak usłyszał jej wyznania. Wiedział doskonale ile kosztowało ją to, co względem niego czuła. Przecież sam przechodził przez to samo. Liczne obawy wykańczały. Rodzące się w głowie pytania bez odpowiedzi, przez długi czas dawały w kość. A wszystko ostatecznie okazało się dużo prostsze niż sądzili. Wystarczyło tylko postawić na pełną szczerość i wyłożyć karty na stół, by zrozumieć, że nie było powodów do strachu przed odrzuceniem. Byli głupi. Oboje. I to zdecydowanie za długo. Obecnie więc nie chciał sobie pozwalać na kolejne głupstwa. Wolał cieszyć się tym, że Lili... Była jego. Tylko i wyłącznie. Nawet jeśli nie przypieczętowali tego żadnym, konkretnym nazewnictwem swojej relacji. On też należał mimo to do niej. Tylko do niej. — Draniu, to moja kobieta — prychnął, widząc, że pies zaabsorbował jej uwagę i pokręcił głową. Cholerne psisko. Zero współpracy i zrozumienia.
Mhm. Mogą być też jakieś szorty i zwykła bluzka — odparł. Co wolała. Mogła też wziąć jedno i drugie. Sukienkę by mogli iść zjeść kolację, a szorty by mogli wyjść na spacer. W końcu mówili o dwóch dniach poza domem. Nie zamierzał siedzieć z nią w samochodzie i rozmawiać o życiu. Jego plan był zupełnie inny, ale zdradzać go nie chciał, bo trzymanie Lili w niepewności, sprawiało mu ewidentną frajdę. Obserwował ją, gdy krzątała się po pokoju, kiedy szła do łazienki i gdy wróciła z całym arsenałem kosmetyków wszelkiej maści. Uśmiechał się pod nosem, widząc jej zaangażowanie w to całe spontaniczne pakowanie się, by mogli wyruszyć w podróż, w kierunku dla niej nieznanym.
Mogą się przydać. Bierzemy — przytaknął i pomógł jej spakowac poszczególne rzeczy, które wyciągała z szafy. Ukladał je jedna po drugiej w swojej torbie, zastanawiając się nad tym, czy przypadkiem nie wzięli za dużo. Nie odzywał się jednak, bo to nie miało znaczenia. Najwyżej połowy z tych rzeczy nawet nie użyją. — Pomyślmy.... Może jakąś piekielnie seksowną sukienkę i równie seksowny komplet bielizny, żeby ciężko było mi się skupić na czymkolwiek poza tobą? — zasugerował z psotnym uśmiechem, tym samym przekazując jej, że wcale nie wycofywał się z tego, co powiedział jej poprzedniego wieczoru. Chciał jej. Chciał, by była w jego życiu w jedynej słusznej postaci. Jako najważniejsza kobieta ze wszystkich. Jedyna i niepowtarzalna. Jedyna, którą kochał tak szczerze i mocno.
Boli cię życie? — zapytał, marszcząc lekko czoło. Nie rozumiał. Znaczy się... Rozumiał, życie potrafiło zaboleć, ale czemu bolało ją? — Chodź, mamy czas. Nie jedziemy daleko. Poleżymy i powiesz mi, co ci jest — dodał, ujmując jej dłoń w swoją i położył się na łóżku, przyciągając Lili do siebie. Przytulił ją mocno, pocałował w czubek głowy i tak leżał milcząc i czekając na to, by wyjaśniła mu, co ją bolało. On sam rozumiał tylko tyle, że przed wyjazdem najwyraźniej musieli przeprowadzić jeszcze jedną rozmowę. Taką na trzeźwo, która mogłaby rozwiać szczątkowe wątpliwości, które może wisiały w powietrzu, chociaż ich nie zauważał.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Draniu, to moja kobieta.
Słowa Prestona odbiły się po jej głowie jakieś milion razy... To było... Cudowne. Czuła jak żołądek jej się zaciska. I nie dlatego że wczoraj popila. A dlatego że Preston nazwał ją swoją kobieta. Co czyniło z niego najsłodszego faceta na świecie. Jej faceta. Uśmiechnęła się rozmarzona. A potem już musiała się pakować. Za jego poleceniem dorzuciła spodenki i jakąś koszulkę. A potem dopakowala również ręczniki. Nie miała pojęcia co jeszcze powinna spakować. Bo kompletnie nie wiedziała gdzie jadą. I co jej się przyda. Lepiej zawsze wziąć za dużo niż za mało. - To nie patrz. - rzuciła z uśmiechem i czekała aż Preston się odwróci. Co prawda wybrała same seksownie stroje. Ale... Skoro chciał bomby to ja dostanie. Może i była dziewicą. Ale to nie oznaczało że nie potrafiła ubrać się seksownie. Nie raz udowodniła, że potrafi.
Kiedy w końcu nie patrzył poszła do kuchni po reklamówkę. A potem wpakowała do niej bieliznę i seksowną sukienkę. Teraz wiedziała że ma stanowczo za dużo ubrań. Nieważne. Bo wpakowała reklamówkę do torby i ją zapięła. Czy jak się w nią ubierze to zdoła zwrócić uwagę na cokolwiek innego? Skromnie w to wątpiła.
Kiedy się koło niej położył i ja przytulił niemal od razu się w niego wtuliła. - Boli mnie głowa... I trochę żołądek. - rzuciła z uśmiechem.... Bo czuła ze spodziewał się czegoś zupełnie innego. Ale... Właśnie o to chodziło. Czuła się tragicznie i pewnie szybko znów nie napije się alkoholu. Podniosła się potem nieco by dotknąć noskiem jego policzka. - Po za tym... Jestem... Cholernie szczęśliwa. - dodała cichutko po chwili i musnęła delikatnie jego policzek. A potem położyła głowę z powrotem na poduszkach. Nie potrzebowała by ponownie przechodzili przez tą rozmowę. Zabierał ja na wycieczkę. Nazwał ja swoją kobieta. Nie potrzebowała kolejnych zapewnień. Mrucząc cichutko wtuliła się w niego ponownie, a zimna lapka przejechała po jego klatce piersiowej wsuwając dłoń pod jego koszulkę. - Poprzytulajny się chwilę... Nim gdziekolwiek wyjdziemy. - zaproponowała rysując na ślepo wzroki na jego klatce piersiowej.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Była jego kobietą? Na swój sposób tak, nawet jeśli nie w dosłownym tego słowa znaczeniu. Była jednak kobietą jego życia. Tą, która stała się nieodłącznym elementem jego codzienności, oparciem w trudnych chwilach, która wywoływała w nim rozbawienie, smutek, zatroskanie i zmartwienie. Budziła w nim wszystkie możliwe emocje, jak nikt inny. Za to ją kochał. I za wszystko inne, co sobą prezentowała i czym potrafiła go zdenerwować jak i rozczulić. Była po prostu sobą. Faktem było też to, że Preston nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, co powiedział, ale szybko to do niego dotarło i wcale nie żałował. Nie miał czego, bo słowa te popłynęły prosto z serca i były całkowicie szczere.
Nie patrzeć? Chyba zwariowałaś. Co to byłaby za przyjemność? — wywrócił oczami, ale odwrócił się. Prawie. Mimowolnie zerkał przez ramię, co tam wybierała, ale udawał grzecznego i unikał przyłapania go na gorącym uczynku. Musiał jednak przyznać, że wyborów dokonywała dobrych. Z miną czystego niewiniątka, odprowadził Lili wzrokiem do kuchni, a sam przysiadł na skraju łóżka. Dawał jej czas na to, by na spokojnie sobie wszystko spakowała i uśmiechnął się, gdy zamknęła torbę, mogąc w końcu skupić się na nim, a nie pakowaniu kolejnych ubrań.
To nie dziwne. Nieźle musiałyście wczoraj zabalować — zaśmiał się. Nie sądził, że kiedy wróci do domu to nie zastanie Lili, a potem będzie miał okazję widzieć ją wstawioną, ale nie narzekał. Poza tym, że współczuł jej tego bólu głowy i żołądka, to jednak cieszył się, że alkohol który oboje spożyli, nieco im pomógł i pozwolił się otworzyć na szczerą rozmowę. Dzięki niej teraz było tak jak było. Zamiast bawić się w półsłówka i niejednoznaczne sugestie, mogli się przytulić, poleżeć razem i po prostu cieszyć tym, że... Mieli się dla siebie a w powietrzu nie wisiały żadne pytania bez odpowiedzi. Wszystko było jasne jak słońce.
Ja też Lili... Cieszę się, że wczoraj porozmawialiśmy i, że nie zapomniałaś tej rozmowy. Trochę się bałem, że będziemy musieli do tego wracać i nie wiedziałem, czy drugi raz przeszłoby mi to wszystko przez gardło — przyznał. Gdyby miał jej to powiedzieć raz jeszcze, prawdopodobnie miałby z tym niemały problem. Cieszył się więc, że nie było to konieczne, a gesty mogły zastąpić rozmowę. — Chcesz się tylko przytulać? Bo ja... — odwrócił się na bok i zawisł nad Lili, odgarniając jej za włosy kosmyk włosów. — Wolałbym się poprzytulać i... — pochylił się nie dokończając. Złączył swoje usta z tymi jej. Muskał je czule, delikatnie, niemalże leniwie. Nie spieszyło mu się aż tak do podróży. Chciał odrobiny czułości.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ona już dawno czuła się jak jego kobieta. Bo zawładną dość nieswiadomo jej sercem i dusza. Już dawno była jego. Choć wcześniej tego nie widział, nie chciał widzieć. Albo po prostu nie chciał. Ale była. Należała do niego niezależnie od tego jak źle ro brzmi. Kochała go od tak dawna. Żaden inny facet się nie liczył. Choć kilka razy randkowala. To jednak nikt nie był Prestonem. I wszelkie starania mężczyzn po prostu nie miały znaczenia. A teraz. Teraz tym bardziej nikt inny nie miał znaczenia. Nawet ten przystojny aktor z Pamietnika za którym sikała za każdym razem gdy oglądała ten film sama by sobie popłakać.
- Teraz masz nie patrzeć. Patrzeć będziesz potem. - wywróciła oczmai na tego marudę. Miała pojęcie o swojej seksualności i o tym jak wygląda. To że była dziewica (z wyboru, bo do cholery czekała na niego) nie oznacza że nie wiedziała jak wyglądać seksownie. Miała masę kompleksów. Ale wiedziała jak wykorzystać atuty by zawrócić facetowi w głowie. Nie przyłapała go na podglądaniu. Jeśli tak by się stało... Dostałby klapsa albo kilka! Bo prosiła o nie podglądanie.
Trochę wypiła. Trochę za dużo. Ale może i na dobre im to wyszło. Mimo że teraz bolała ja nieziemsko głową. To serce miała rozgrzane i znacznie spokojniejsze. Bez żadnych niedomówień, mogli teraz bez stresu i zastanowienia przytulać się kiedy tylko chcieli. A ona chciała z tego korzystać. W pełni. - Miałabym ten sam problem.. Ale mówmy sobie już wszystko, dobrze? Ja się postaram. Tak bym nie musiała się upijać żeby coś ci powiedzieć. - rzuciła z rozbawieniem. Bo chciała trochę rozluźnić atmosferę. Chociaż atmosfera sama się chyba rozluźniła kiedy przytulnie zmieniło się w całowanie. A ona nie miała nic przeciwko. Miał takie cieplutkie i miękkie wargi. Można było się od nich uzależnić. Zamknęła oczy rozkoszując się każdym buziakiem, ale nie była bierna deska. Wsunęła obie łapki pod jego koszulkę oddając każdy pocałunek.
- To gdzie jedziemy? - rzuciła prosto w jego wargi, a potem musnęła jeszcze raz jego górna wargę. A potem dolna. I uciekła mu z ustami. Nie dlatego że się jej nie podobało. A dlatego że chciała wiedzieć gdzie jadą. Pies wskoczył na łóżko obok nich i rozłożył się jak lord. - Jedzie z nami? - spytała zerkając na psa który wyciągnął łapy by zrobić sobie więcej miejsce, przez co wbił jej pazury w udo i biodro. - Ej halo! - rzuciła do tego kudłatego zazdrośnika. Już to znała. Nim Preston wrócił pies spał z nią i ciągle się tak rozpychał.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To brzmi jak obietnica — zaśmiał się pod nosem. Ogólnie bawiło go jej podejście. Nie patrz teraz, popatrzysz potem, kiedy ci na to pozwolę. A on i tak robił swoje i zerkał na nią przez ramię, bo nie byłby sobą, gdyby uzbroił się w cierpliwość i nie zerkał, co tam sobie przygotowywała. Chciał wiedzieć, na co miał się przygotować i cóż... Jego wyobraźnia szalała i odbiegała w te zakazane rejony, których nie mieli jeszcze okazji poznać we dwoje. Potrząsnąwszy głową, zszedł na ziemię. Nie powinien teraz myśleć w ten sposób. Dopiero co ze sobą porozmawiali, a on nawet nie zdążył się rozwieść. Wszystko musiało się trzymać pewnego schematu. Chociaż tyle przyzwoitości powinien w sobie miec. Problem tkwił w tym, że on był zdecydowanie za długo przyzwoity i zdecydowanie za długo wzdychał do swojej przyjaciółki, by teraz było mu łatwo zachowywać się jak należało.
Tak, od teraz będziemy mówić sobie o wszystkim — przytaknął. Nie chciał, by znowu pojawiły się między nimi sekrety, niedopowiedzenia i niepewność. On wiedział czego chciał od życia. Lili również wiedziała. To brzmiało jak całkiem dobry start w tej nowej rzeczywistości, w której mogli być po prostu sobą, spragnieni swoje towarzystwa, bliskości i gotowi mówić o tym co czuli głośno.
Nie powiem — mruknął z rozbawieniem. Jeśli myślała, że go podejdzie, kiedy dużo bardziej zainteresowany był jej ustami i ogólną bliskością, to była w błędzie. Nie zamierzał się dać tak łatwo omotać i wszystkiego jej wygadać tu i teraz. Niespodzianka może i nie była jakaś szałowa, ale bardziej liczył się dla niego fakt, że spędzą weekend poza domem, z dala od Seattle, pracy, żony i wielu innych czynników, które nie sprzyjałyby cieszeniu się tym, że rozwiali wiszące pomiędzy nimi wątpliwości i niedopowiedzenia. — Cholera... Nie pomyślałem o nim — skrzywił się, patrząc na psa. Teraz miał zagwozdkę, bo nie wiedział, co ma zrobić z czworonogiem. Tak pochłonięty myślami o tym, co powiedzieli sobie poprzedniego wieczoru, zupełnie zapomniał o tym, że powinien był zadbać o to, by pies miał gdzie spędzić najbliższą dobę. — Podrzucimy go po drodze do hotelu. Na pewno gdzieś znajdą jedno wolne miejsce dla tego drania — stwierdził i spojrzał na psa, który najwyraźniej nie zamierzał się nigdzie ruszać i chciał być jak najbliżej Lili. Nie miał siły ani chęci na to, by się z nim przepychać. — To co zbieramy się? — zapytał, podnosząc się do siedzącej pozycji. On był gotowy do tego, żeby wyjść i jechać. Po co mieli zwlekać i użerać się z psem, który nie chciał z nimi współpracować?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Skoro mieli sobie mówić już o wszystkim powinna powiedzieć mu... O swoich małych klamstewekach. Tyle mu opowiadała o swoich partnerach i przygodach na jedną noc. A prawda jest taka, że nie było żadnych facetów. To znaczy owszem czasem randkowała. Wymieniała się czułościami z innymi facetami. Ale... Wciąż była dziewica. I o tym chyba powinna mu powiedzieć. Ale... Może będzie jeszcze na to czas? Szczególnie że teraz był moment na wymianę czułościami. I chciała z tego skorzystać. Tak samo jak z odwrócenia uwagi... Ale niestety nic z niego nie wyciągnęła. A potem już była rozmowa o psie i nie chciała go brać pod włos. Jak widać miała być to niespodzianka i nie chciała chyba tego psuć. Przez ten czas kiedy Preston był w szpitalu Lili i pies naprawdę się do siebie przyzwyczaili. Spała z psiakiem i wieczorem głaskała go za uszkiem. Teraz był zazdrosny, bo całą jej uwagę zabierał Preston. A teraz jeszcze biedak miał jechać do jakiegoś hotelu kiedy oni będą się obściskiwać gdzieś poza Seattle. - Ubiorę się okej? - rzuciła z rozbawieniem i szybko podniosła się z łóżka. Wzięła zwiewna sukienkę, bieliznę i pobiegła do łazienki. Nie planowała się malować. Ale musiała się szybko odświeżyć. A potem ubrała się i rozczesała włosy. Wyszła z łazienki i kucnęła przy psiaku kiedy zagubiony całym tym pośpiechem i pakowaniem nie wiedział co się dzieje i siedział na środku salonu. - Wrzucisz jedna ładowarkę? - jedna im wystarczy. Wskazała nawet na kontakt przy którym jedna leżała. A potem podniosła się by ubrać jakieś trampki. A gdy była całą gotowa Prestona wykorzystała do tego by niósł ich torbę i jej torebkę. A sama zapięła psa na smycz i zbiegła z nim po schodach, bo przecież winda nie wchodziła w grę. Nie rozumiał że szybciej będzie na trawniku jadąc winda. Ale to nic. Przyda jej się na kacu trochę ruchu. Preston zdążył wsiąść do samochodu kiedy ona w końcu znalazła się z psem na trawie a tam musiał osikac wszystkie inne siki psów. Aż w końcu zgodził się na jazdę samochodem. Wsiadła i nim zapięła pas skradła mężczyźnie buziaka. A potem już siedziała grzecznie i szukała hotelu dla zwierzaków. - Zobacz... Tu mają miejsca. Będzie to po drodze? - nie wiedziała dokąd jadą... Więc trudniej było szukać. Ale podała mu swój telefon by zerknął na adres i mapkę z trasa.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tak możemy go tu zostawić. Właściwie to nie jedziemy daleko. Dwadzieścia minut drogi, więc tu w zupełności wystarczy — przyznał, dzieląc się z nim tym drobnym szczegółem, który tyczył się celu ich podróży. Krótkiej bo krótkiej, ale jednak podróży. Po skręceniu w odpowiednią ulicę, podjechał prosto pod hotel dla zwierząt. Tam załatwił wszystkie formalności, pożegnał się wylewnie ze swoim psem i po chwili mogli już wrócić do samochodu, by ruszyć dalej. W trakcie podróży nie mówił wiele. Skupiał się przede wszystkim na drodze i tym, by jak najszybciej dojechać na miejsce. Czasami tylko zażartował, ale nie dawał Lili szans na to, by spróbowała go jakkolwiek podejść, by zdradził jej więcej, niż już wiedziała. Dopiero, gdy zatrzymali się pod ogromnym luksusowym hotelem, uśmiechnął się do niej łobuzersko.
Jesteśmy na miejscu. Wyskakuj. Obsługa zabierze samochód na parking — rzucił wesoło, nie robiąc sobie nic z jej skonsternowanego wyrazu twarzy. Wysiadł i zamienił kilka słów z pracownikiem hotelu. Podał mu swoje nazwisko, wspomniał, że był tam dzięki właścicielowi tego drogiego przybytku i zaraz dołączył do brunetki. — Co tak patrzysz? Nie obrabowałem rano banku, jeśli o to chcesz zapytać — wyjaśnił z rozbawieniem i trzymając torbę z ich rzeczami w jednej ręce, drugą objął lekko talię brunetki i poprowadził ją do wejścia. Tam uśmiechnął się do znajomego recepcjonisty, który pokiwał głową, najwyraźniej będąc przygotowanym na ich pojawienie się. — Poczekaj tutaj. Zaraz ci wszystko wyjaśnię — mruknął Lili do ucha i pocałował delikatnie jej skroń, by zaraz udać się do recepcji. Tam również załatwił wszystkie formalności i odebrał kartę do apartamentu, umieszczonego na najwyższym piętrze. Tego, który był mu obiecany, bo i tak świecił od pewnego czasu pustkami, przede wszystkim przez to, że jego cena była zbyt wysoka na kieszeń zwykłych turystów. Nie, żeby Preston był tym zaskoczony.
Chodź, idziemy do pokoju. Trzeba się tu rozgościć — zagaił, kiedy wrócił do Lili i skierował się z nią do windy, w której ku jego zadowoleniu byli zupełnie sami. To wystarczyło, by zmniejszył odległość między nimi i przycisnął jej drobną sylwetkę do jednej ze ścian kabiny. Z dłońmi wspartymi po bokach jej głowy, złączył swoje usta z tymi jej. Żadnego wyjaśnienia, czemu tak drogi hotel. Żadnego wyjaśnienia, czemu taki był cel ich podróży i jakie miał plany. Liczyło się tylko to, że byli sami. Tylko ona i on. We dwoje z dala od cholernego Seattle, byłej żony, pracy i psa, który okazał się zdradzieckim draniem, nie wspierającym go w sercowych podbojach. Całując Lili z najczystszą pasją, ułożył jedną z dłoni na jej biodrze, odnajdując nad krawędzią spodni kawałek jej skóry, po którym kreślił małe kółeczka swoim kciukiem. Mieli jeszcze minutę, może dwie zanim dotrą na najwyższe piętro. Wystarczająco dużo czasu, żeby chociaż trochę się nią nacieszyć. Albo i mniej. Przeliczył się z czasem. Winda odezwała się dość nieprzyjemnym dla uszu dźwiękiem i zmusiła go do odsunięcia się od Lili. Na moment jeszcze wsparł swoje czoło na tym jej i zrobił krok w tył, by mogli opuścić kabinę i wejść prosto do przestronnego, bogato urządzonego apartamentu.
Miałem ci wszystko wyjaśnić... To hotel mojego kuzyna. Użyczył mi tego poko... apartamentu na weekend. Możemy tu leżeć do góry brzuchami, moczyć się w basenie i jacuzzi na tarasie, jedzenie przynosi obsługa, a obok łazienki mamy prywatną saunę — wyjaśnił w końcu, drapiąc się lekko po karku. Miał nadzieję, że rozmach, z którym wszystko zostało urządzone, nie okaże się dla niej czymś mocno nie komfortowym.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Co jakiś czas próbowała podpytywać o miejsce ich wycieczki. Próbowała na różne sposoby ale nic z tego. Po kilku minutach zwyczajnie dała sobie siana i rozkoszowała się ciepłym wiatrem który wpadał przez otwarte okno i rozwiewał delikatnie jej włosy. Niczym małe dziecko wyciągała co jakiś czas dłoń poza samochód jakby chciała przybić piątkę ze znakami drogowymi i opadającymi w stronę drogi gałęziami. Fizycznie dotykała tylko wiatr.
Kiedy zatrzymał samochód początkowo nie rozumiała co tutaj robią. Zamrugała kilka razy. Obsługa zabierze auto? Jak w tych wszystkich romantycznych komediach o bogatych kolesiach? Wysiadła z auta, bo nie chciała przedłużać. Poprawiła swoją sukienkę. Nagle czuła się ubrana nieodpowiednio. Sukienka średnio pasowała do takiego hotelu. Gdyby wcześniej wiedziała wybrałaby chociaż sandałki, a nie trampki. Ale teraz było już za późno. Wyglądała jak nastolatka wyrwana z niskobudżetowego serialu. Założyła włosy za ucho i popatrzyła na hotel. Nigdy nie była w podobnym miejscu. Każda swoją podróż celowali w campingi, namioty czy tanie hotele. Takie miejsca służyły im głównie za spanie. Bo całe dnie spędzali razem na zwiedzaniu czy leżeniu nad wodą. Więc takie luksusy nie były im potrzebne do życia. - A trochę to tak wygląda. Jeśli obrabowałeś bank i tu będziemy się ukrywać. To wolałabym wiedzieć. - rzuciła z rozbawieniem. Chociaż nawet by nie pomyślała, że jej Preston mógłby zrobić coś takiego. Miała jednak nadzieję że nie wziął żadnych kredytów by mogli tu pojechać. Przecież takie poświęcenie nie było nikomu potrzebne. Skinęła głową i została sama na środku wielkiego i pięknego lobby. Gdyby nie nutka wstydu która się w niej urodziła. Pewnie wyciągnęłaby telefon i zrobiła zdjęcie. Na szczęście się powstrzymała. Stała na środku i rozglądała się grzecznie. Zerkała co jakiś czas w stronę Prestona i mężczyzny z którym rozmawiał. Trochę się nircierpiwila, trochę stojąc tak ulatywał z niej cały komfort tej sytuacji.
- Czuje się jak jakiś pieprzony kopciuszek. - rzuciła gdy wchodzili do windy na tyle cicho by Pan w recepcji nic nie usłyszał. Miała nadzieję że winda będzie miejsce w którym wszystkiego się dowie. Niestety albo i stety przeliczyła się. Wybrał jakiś guzik i miała już coś powiedzieć... Ale skutecznie zamknął jej usta. Nie zamierzała jednak protestować. Podniosła się nieco na paluszkach by mieć lepszy dostęp do jego ust. A by nie stracić równowagi od ilości czułości ułożyła dłonie na jego biodrach. Oddawała każdy z pocałunków, raz nawet cichutko westchnęła w jego wargi, bo było jej cholernie dobrze. Tak długo tylko marzyła o takich pocałunkach. A teraz kiedy naprawdę mogła poczuć jego usta... Czuła ze jej myśli ja oszukały. Bo było znacznie lepiej niż sobie wyobrażała. Zawiedziona końcem przyjemności miała kilka sekund na uspokojenie oddechy i rozpedzonego serca. Wyszła w windy i ku jej zdziwieniu znaleźli się w pokoju. Rozejrzała się na boki. Bo... Jak to możliwe? Każdy będzie mógł wjechać ta winda prosto do tego pokoju? I chyba nie powinna nazywać tego... Pokojem. Dotknęła delikatnie ramy od obrazu, bo nawet ona była ładna i próbowała skupić się na słowa Prestona. Kuzyn, apartamen, basen, taras, sauna. Okej. Prawie rozumiała. - I będziemy tu mieszkać cały weekend? - musiała się upewnić. A kiedy to okazało się prawda zdjęła swoje trampki, które nie pasowały nawet do dywaniu. A później szybciutko pognała na taras by sprawdzić istnienie jakuzzy i basenu. Nie kłamał. To wszystko tu było. Sądziła raczej że takie miejsca powstają tylko na rzecz filmów, a potem nocują tu tylko aktorzy, politycy i inni bogaci ludzie. A nie oni. Wyszła z balkonu i szybko podbiegła do Prestona by złapać za jego policzki. Pocałowała go kilka razy w miękkie wargi i dopiero po chwili odsunela się na nogi. - Porozmawiamy? - rzuciła i spojrzała na wielkie łóżko że sterta poduszek i ręcznikami ułożonymi w jakieś kwiaty czy inne trochę tandetne rzeczy. Nie zabrał jej tu by leżeli do góry brzuchem cały weekend. Domyślała się po co i chciała tego. - Albo nie. Nie gadajmy. Ja to powiem szybko jakby zrywała plaster z owłosionej nogi. - jej słowa wcale nie pasowały do tego pomieszczenia więc zaraz się za to skarciła. - Jestem dziewicą i cały czas kłamałam mówiąc o tym jak pieprzyłam się na kuchennym blacie i innych abstrakcyjnych miejscach. - rzuciła na jednym wdechu i zamknęła oczy bo tak było jej łatwiej strzelać tym wyznaniem jak z procy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Lili, jestem szczęśliwy, ale nie zwariowałem z tego szczęścia na tyle, żeby obrabować dla ciebie bank — roześmiał się. Miał jeszcze na tyle rozsądku, by nie robić głupot, za które srogo musiałby zapłacić. Mógł zrobić dla niej wiele szalonych rzeczy, ale te musiały mieć swoje granice. Co do tego nie miał najmniejszych wątpliwości. Bo jaki mieliby z siebie pożytek, gdyby zrobił coś co wykraczałoby za te granice i poszedłby siedzieć, lub co gorsza zacząłby wąchać kwiatki od spodu? Dobrze było, jak było i dlatego jeśli już mieli szaleć, to tylko i wyłącznie przy użyciu w stu procentach legalnych metod. Tak jak teraz, gdy mogli spędzić weekend w wypasionym hotelu, tylko dlatego, że miał to szczęście, że jego kuzyn dorobił się tego przybytku, którym mógł zarządzać wedle własnego uznania. Preston i tak zamierzał mu się kiedyś za to odwdzięczyć. Zaprosi na grilla, postawi piwo, wręczy jakieś drogie whisky, a jak kuzyn będzie chciał przysługi, to będzie mógł na niego liczyć. To brzmiało, jak naprawdę sprawiedliwy układ.
Brakuje tylko pantofelka, który musiałbym ci ubrać... Ale wybij sobie z głowy, od razu mówię, że pójdziemy do galerii w poszukiwaniu tych pantofelków. Wszystko zniosę, ale nie kupowanie butów — ostrzegł. Mógł z nią chodzić na takie zakupy w Seattle, ale nie tutaj. Tutaj mieli się odciąć od codzienności, wyluzować, nacieszyć sobą i po prostu spędzić razem czas. Zakupy i błądzenie godzinami po galeriach handlowych nie wchodziło w grę, bo jak znał ją i kobiety w ogóle, cały weekend mógłby im minąć w mgnieniu oka, na zakupach. Wówczas nie mieliby z tego żadnej frajdy. A przynajmniej nie on, bo ona to jednak miałaby nową parę butów. Albo i dwie.
Dokładnie tak. Cały apartament jest tylko nasz. W okolicy jest też trochę rzeczy do zobaczenia, więc jak znudzi nam się siedzenie tutaj, śmiało możemy iść na spacer. Poza tym, jesteśmy tu zupełnie sami. Piętro niżej mieszczą się pokoje służby. Jakieś schowki, biura i tak dalej, a tutaj nie mamy żadnego sąsiedztwa, więc... Mamy trochę samowolkę i jak będziemy chcieli, możemy zrobić imprezę na sto osób, nie martwiąc się tym, że będziemy przeszkadzać innym gościom — wytłumaczył z lekkim uśmiechem. Przyjeżdżając rano do kuzyna, nie sądził, że aż tak mu się z tym pokojem przyfarci, ale skoro zyskał szansę na cały apartament i to za darmo, nie zastanawiał się dwa razy nad tym, co powinien zrobić. Chciał tam zabrać przyjaciółkę i chciał z nią spędzić kolejne dwa dni, tylko we dwoje.
Jasne, czemu nie? — odparł, patrząc na nią nieco podejrzliwie i nie rozumiejąc, o czym chciała rozmawiać teraz. Może faktycznie przesadził i nie podobał jej się ten przepych w apartamencie i wolałaby coś skromniejszego? Na przykład ich namiot, śpiwór i odludzie pośrodku lasu? Nie dopytywał jednak, a tylko usiadł na skraju łóżka i wbił w Lili zaciekawione spojrzenie. Miał nadzieję, że nie chciała mu powiedzieć niczego złego...
A może jednak chciała. Gdy padło tych kilkanaście słów, mina mu zrzedła. Patrzył na nią tak, jakby nagle stała się posiadaczką trzech a nie jednej głowy. Analizował w myślach to, co powiedziała i... Parsknął śmiechem. Głośnym, szczerym śmiechem, który jasno dawał do zrozumienia, że wziął to za bardzo dobry żart z jej strony. Nie mogła być dziewicą. Przecież nasłuchał się nie raz i nie dwa o jej podbojach. Poza tym miała trzydzieści jeden lat. To było niemożliwe. Nierealne. Wśród nastolatek dziewice zdążyły już wyginąć i były niczym prehistoryczny gatunek, a w przypadku Lili miałoby się okazać, że było inaczej i przez te wszystkie lata nie była z nikim? Nie wierzył.
Dobry żart, Lili — rzucił z rozbawieniem, kiwając głową na potwierdzenie tego, że udało jej się na moment go wkręcić. — Wiesz, zdaję sobie sprawę z tego, że dopiero wczoraj porozmawialiśmy o swoich uczuciach i nie musisz mówić, że jesteś dziewicą, żebym trzymał ręce przy sobie. Jeśli chcesz, to... Możemy poczekać. Nie widzę najmniejszego problemu. Rozumiem, że wszystko musi mieć swoją kolej rzeczy — wyjaśnił, przekonany o własnych racjach związanych z tym, co powiedziała. Nie chciała iść tak szybko do łóżka. Rozumiał. Przecież nie zaliczyli jeszcze nawet jednej randki. Nie śmiałby zaciągać jej pod satynową pościel, żeby dobrać się do jej tyłka, kiedy nawet... Nie byli razem. Kolejny powód ku temu, by trzymać ręce przy sobie. Kolej rzeczy musiała być zachowana. Związek, randki, pocałunki, pieszczoty, poznawanie się od tej strony, od której jeszcze się nie znali. A na samym końcu seks. — Lili? — zagaił, widząc jej minę. Ta pozbawiona rozbawienia, nieco zbiła go z tropu? Nie żartowała? Musiała żartować.

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”