WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://intentionalist.com/wp-content/u ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

outfit

Czy jest czymś nienaturalnym, że Danielle spóźniła się na umówione spotkanie? Oczywiście, że nie! Ona w ogóle zapomniała o tym, że umówiła się z Tobiasem i gdyby nie skomentował jej zdjęcia na Insta to pewnie w ogóle by nie przyszła i mężczyzna poczułby się wystawiony do wiatru. Nigdy by się już do niej nie odezwał i tyle by było z pięknego love story. Byłoby coś na zasadzie long story short.
Niestety z tą dziewczyną nigdy nie można być pewnym w stu procentach niczego - ona zawsze odwala jakieś dziwne numery, a wszystko przez to, że jest tak cholernie roztrzepana, że zapomina zabrać mózg wychodząc z domu. Danny jest pierwsza do robienia głupot, które zazwyczaj nie kończą się dla niej tragicznie, ale zawsze istnieje ryzyko, że coś pójdzie nie tak.
Dziś na całe szczęście miała wolne w pracy, wczoraj miała pełną zmianę tudzież od rana do wieczora - w sumie to lubi swoją obecną robotę i kto wie, może zabawi w niej dłużej aniżeli w poprzednich? W końcu sprzedaje płyty, doradza ludziom w kwestiach muzycznych a to coś co kocha całym sercem, duszą i ciałem. Może dlatego Tobias tak zawrócił jej w głowie? To taki typ "bad boya" na dodatek jest sporo starszy od dziewczyny no i jaki ma styl! A jaki jest przystojny!
Parrish zawsze ciągnęło do starszych! Chłopaki w jej wieku byli tacy niedojrzali i nie mieli pewnych umiejętności, które mają ci którzy urodzili się kilka lat przed nią. No jasne, oczywiście bo ona jest taka dojrzała! Niby ma te swoje 24 lata ale chyba wewnątrz jest jeszcze takim dużym dzieciakiem, no bo kto normalny umawia się na randkę do lodziarni? Istnieją dwie opcje: ludzie, którzy kochają lody albo niedoświadczone nastolatki!
Danny spóźniła się dobre dwadzieścia minut, ale to nie była jej wina! To nigdy nie jest jej wina, to los zawsze rzuca jej kłody pod nogi. Kiedy biegła na autobus złamał jej się obcas w ukochanych sandałkach więc musiała wejść do najbliższego obuwniczego by kupić nowe buty za jakieś psie grosze. Pewnie jakaś chińszczyzna, która rozwali się po dwóch nałożeniach.
Wpadła do lodziarni jak burza, uśmiechała się, szczęśliwa, że zobaczy Tobiasa ale uśmiech automatycznie zszedł z jej ślicznej buźki. Jakaś lafirynda we wstrętnym różowym wdzianku, sugerującym, że jest pracownicą, bezczelnie opierała się rękami o stolik przy którym siedział mężczyzna, tym samym eksponowała swój dekolt, a było co pokazywać.
Młodą kobietę zalała fala złości, wydęła śmiesznie usta i przecięła lokal ekspresowo by znaleźć się przy tej "parce".
- Spierdalaj- rzuciła kobiecie, której oczy się świeciły jak dwa diamenty kiedy patrzyła na Tobiasa. Widać było, że na niego leciała. Obrzuciła Parrish chłodnym spojrzeniem -pasującym do klimatu lodziarni. Boże, ta baba pewnie napluje jej do lodów jak będzie jej je podawać.
Dziewczyna usiadła naprzeciwko Tobiasa, zaplotła ręce na piersiach, założyła nogę na nogę i utkwiła w nim intensywne, pytające spojrzenie. Wydęła śmiesznie usta, widać było złość malująca się na tej buźce.
- Szybko sobie znajdujesz zastępstwo. Dwadzieścia minut i już ci oczy skaczą po cyckach innych?- uniosła brew ku górze. Była mega ciekawa co ma na swoją obronę!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

[1] Tobias przyszedł z kolei jakieś pięć minut przed umówioną porą spotkania. Wiedział, że nie musi się za bardzo śpieszyć, bo dziewczyna rzadko była punktualnie. Ale rzadko też spóźniała się aż dwadzieścia minut. Mimo wszystko uznał, że wkrótce się tu zjawi, więc nie zamierzał dzwonić do niej, by dowiedzieć się, kiedy będzie. A poza tym, faktycznie, oczekiwanie umilała mu przemiła niewiasta, która w międzyczasie zdążyła mu zaprezentować całe menu, a w bonusie również swój biust. No cóż, może faktycznie trochę na niego zerkał, ale nie dało się inaczej, bo ta „lafirynda” specjalnie się tak nachyliła, by miał go na wysokości swojego wzroku. W każdym razie oprócz tych niewinnych spojrzeń Toby był całkiem grzeczny, nawet specjalnie z tą panią nie flirtował. Usilnie namawiała go na spróbowanie nowych smaków w menu, jednak on wciąż powtarzał, że na kogoś czeka. Może gdyby zamiast „na kogoś” użył stwierdzenia „na moją dziewczynę”, to pani lodziarka by zrezygnowała z zalotów. Ale z jakiegoś powodu tak nie powiedział. Jeszcze mu to jakoś przez gardło nie przechodziło. W zasadzie spotykali się od miesiąca, z żadnej ze stron nie padły deklaracje, więc z jego perspektywy sytuacja była dość rozwojowa.
Faktem jest, że Danny troszeczkę mu zawróciła w głowie. Była sporo młodsza, jednak nie stanowiło to dla niego problemu. Nigdy nie patrzył na metrykę, najważniejsze było, aby miał z nią o czym rozmawiać i żeby nie była głupią, pustą laską. A takie się zdarzały i wśród dwudziestolatek, i wśród pań po menopauzie. Oczywiście Danielle taka nie była, a oprócz tego miała jeszcze szereg innych zalet. I strasznie mu się podobała jako kobieta. Dopiero zresztą się tak naprawdę poznawali, więc sporo mieli jeszcze przed sobą nieodkrytych kart, ale to również było dla Tobiasa ekscytujące.
W momencie, gdy grzecznie uśmiechał się do pani z lodziarni, przenosząc wzrok z jej piersi na twarz i z powrotem, do lokalu wkroczyła Danny. Wiedział już, że ma niewyparzoną gębę i szczerze mówiąc, podobało mu się to, ale nawet po niej nie spodziewał się takiego mocnego wejścia. Spojrzał na nią zdziwiony, a następnie na sprzedawczynię, która całkiem szybko się zawinęła. Nic dziwnego, skoro Danielle tak dosadnie zaznaczyła swój teren.
Och, jeszcze mu się oberwało! Typowe. Facet czeka prawie pół godziny, aż laska się łaskawie raczy pojawić i jeszcze dostaje zjebę, że przez chwilę popatrzył na cycki innej. Westchnął ciężko i pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Serio? A na czyje cycki miałem patrzeć, jak Cię tu nie było, co? – zapytał, patrząc prosto na dziewczynę. – Wiadomo przecież, że wolałbym na Twoje – dodał, starając się rozluźnić atmosferę. I było to całkiem obiektywne stwierdzenie. Nie mówił tego tylko, żeby sprawić jej przyjemność, ale naprawdę uważał, że Danny ma cudowne piersi. Większość kobiet, z którymi miał do czynienia, nie mogło się pochwalić tak obfitym biustem. Zwykle zresztą „oszukiwały” nosząc staniki z push-upem. A Danielle została obdarowana przez naturę tak hojnie, że po zdjęciu stanika wszystko się zgadzało.
Mimowolnie zerknął też w stronę lady, gdzie udała się zbesztana sprzedawczyni. Sam się zaczął obawiać, że im napluje do lodów. Na wszelki wypadek uśmiechnął się do tej pani przepraszająco i szybko wrócił spojrzeniem do swojej partnerki, zanim znowu mu się dostanie za to, że spojrzał nie tam, gdzie powinien.
Ostatnio zmieniony 2020-09-08, 08:52 przez Tobias Langley, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dla Danny każda baba na horyzoncie była potencjalnym zagrożeniem - nie ufa przedstawicielką swojej płci z prostej przyczyny - doskonale wie do czego baby są zdolne, bo jest jedną z nich! Nie raz i nie dwa wyrywała facetów innych lasek i to bez żadnych skrupułów nawet na ich oczach. Miało to tylko jeden cel! Udowodnić samej sobie, że jest coś warta, że jest lepsza od kogoś innego, bo niestety ta młoda "dama" boryka się z poważnym problemem braku wiary w siebie i kompletnie nie ma świadomości, że każdy człowiek jest wyjątkowy, że każdy zasługuje na to by go kochać, szanować i nie potrzebne są żadne podziały na lepszych czy gorszych. To chyba kwestia warunków w jakich się wychowywała, tego, że zawsze musiała radzić sobie sama. Mogła polegać na sobie i na garstce ludzi, których może policzyć na palcach jednej ręki. Inni niestety zawodzili na całej linii, a może to była jej wina? Możliwe, że sama ich od siebie odpychała i tylko ci naprawdę silni psychicznie przy niej wytrwali i nie dali się tak łatwo spławić.
Parrish zawsze była zazdrosna o wszystkich swoich facetów, jednym się to podobało a dla innych był to powód do zerwania, bo ta zazdrość czasami była przytłaczająca. Teraz to i tak jest luźno bo się nauczyła, że co za dużo to nie zdrowo. W sumie bycie zazdrosną tak jakby pokazuje, że komuś zależy na danej relacji, a u nich mimo iż nie padły żadne deklaracje to cóż... Danny już traktowała Tobiasa jak swojego mężczyznę. I to jest słowo klucz- mężczyznę a nie chłopaka. Istotna różnica, czyż nie?
Lubiła brzmienie jego głosu nawet kiedy tylko mówił. Miała wtedy takie śmieszne dreszcze biegnące od karku aż po miejsce gdzie kończy się kręgosłup a zaczynają się cztery litery. Mimo to nie dała się tak łatwo ugłaskać tanim tekstem o jej cyckach. Wiedziała, że stać go na więcej..
- Może na niczyje?- zapytała tonem przepełnionym goryczą i ironią. Oczy jej pociemniały ze złości, ale to kwestia tego, że źrenice dość mocno się dziewczynie rozszerzyły. Powiodła wzrokiem za tym co robił Tobias, a więc jeszcze śmiał się w kierunku tej... Dojnej krowy odwracać? Dobrze, że nie widziała tego przepraszającego uśmieszku bo by mu aferę zrobiła o to, że przeprasza kogoś za jej gówniarskie zachowanie, bo na serio - zachowywała się właśnie jak rozpieszczona księżniczka, która nie dostała białego kucyka, o którego prosiła na urodziny. Wstała z miejsca z impetem i bez pardonu usiadła okrakiem na kolanach mężczyzny. Złapała go za podbródek i nakierowała jego twarz w swoją stronę tak, że patrzyła mu w oczy lekko z góry. Drugą rękę "zacisnęła" na jego szyi, choć to za dużo powiedziane bo przecież miała takie małe łapki, że nie była w stanie go udusić ani poddusić. No może gdyby użyła dwóch dłoni to coś by zdziałała, ale siły żadnej nie miała - ot wychodził brak uprawiania sportu. Jedyny jaki tolerowała to seks i ewentualnie pływanie.
- Myślisz, że takie tanie teksty na mnie podziałają? Postaraj się bardziej Tobi.- uśmiechnęła się zadziornie i polizała go po nosie, ale kiedy to robiła nie patrzyła na niego tylko na laskę za ladą. Panna była pewnie niewiele starsza od niej. Oczywiście inni klienci trochę na nich zerkali, ale Lemon to nie przeszkadzało, to znaczy nie za bardzo lubiła być w centrum uwagi i atencja trochę ją krępowała ale w obecnej chwili miała fokus tylko na Langley'a.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Odrobina zazdrości jeszcze żadnemu związkowi nie zaszkodziła, sam Tobias dobrze zna to uczucie, jednak w przeciwieństwie do Danielle zwykle dusi to w sobie tak długo jak tylko jest w stanie. Raczej nie jest zazdrosny, gdy inni faceci tylko zerkają na jego partnerkę. Doskonale to rozumie, bo sam jest mężczyzną i wie jak to działa. Piękne kobiety po prostu przyciągają wzrok jak magnes. Problem zaczyna się, kiedy to jego dziewczyna zaczęłaby odpowiadać na spojrzenia obcych facetów. No raczej nie byłby zachwycony, umówmy się. W każdym razie w swojej ocenie Toby nie był przesadnie zazdrosny, tylko tak w granicach rozsądku.
Danny, jak widać, w tańcu się nie pierdoliła i to też jedna z tych rzeczy, które dopiero zaczynał się o niej dowiadywać. Poznali się ponad miesiąc temu, jak przystało na XXI wiek – w Internecie. Jej profil zaczął mu się wyświetlać na Instagramie, więc polubił kilka zdjęć, a ona odpowiedziała tym samym. W końcu napisał do niej z zapytaniem, gdzie robiła tatuaże, ale to był tylko pretekst do dalszej rozmowy. Wydawała się taka sympatyczna i do rany przyłóż, gdy flirtowali w dm-ach, a teraz widać jaki to wcielony diabeł! Instagram kontra rzeczywistość, kurwa.
Rozłożył bezradnie ręce, kiedy zasugerowała, że mógłby po prostu nie patrzeć na niczyje cycki. No z tym argumentem za bardzo nie mógł dyskutować. Tak czy inaczej uważał, że nic wielkiego się nie stało, on się tylko popatrzył raz czy dwa. Na flirt ze strony tej kobiety reagował tylko grzecznym uśmiechem, bo naprawdę nie był zainteresowany.
Uniósł lekko brwi w górę, widząc jak dziewczyna wstaje z miejsca, a później siada na niego okrakiem. Automatycznie rozejrzał się po lokalu, bo trochę czuł się z tym dziwnie, ale Danny szybko skierowała jego spojrzenie na swoją twarz, więc skupił się na niej. Uśmiechnął się lekko z niedowierzaniem, gdy polizała go po nosie. Ta dziewczyna wciąż go zaskakiwała. Sam nie wiedział, dlaczego dał się wciągnąć w tę grę, bo naprawdę nie czuł, że musi jej cokolwiek udowadniać. Ale nachylił się nad jej uchem i wyszeptał tak, by inni klienci nie słyszeli: - Jesteś jedyną kobietą jaka mnie w tej chwili interesuje. I nie musisz być zazdrosna o inne, bo nie mają do Ciebie podjazdu.
Chyba największym dowodem jego wierności jest to, że jeszcze z nią był! Mógł przecież się z nią rozstać, póki ten związek znajdował się jeszcze na początkowym etapie. A jednak cierpliwie znosił nieuzasadnione ataki zazdrości, choć naprawdę nie uważał się za winnego. Może miał nadzieję, że z czasem – kiedy zacznie mu bardziej ufać – przestanie wybuchać złością w takich sytuacjach jak ta. Nie jego wina, że się podobał kobietom. W zasadzie był trochę do tego przyzwyczajony, bo często na koncertach tłumy podlotków wpatrywały się w niego jak w świeżutkie ciacho. Zapewne w ogóle nie słuchały o czym śpiewa, tylko w myślach już go rozbierały. Cóż, takie ciężkie miał warunki pracy. On specjalnie nie prowokował tych sytuacji. Kiedy zaczął się spotykać z Danny, to przestał się zalecać do innych panien.
Po tym wyznaniu wyprostował się do poprzedniej pozycji i cmoknął ją lekko w usta. – Miło cię widzieć tak w ogóle – powiedział już na głos, z beztroskim uśmiechem na ustach, mając nadzieję, że trochę udało mu się ją udobruchać. Na wszelki wypadek posmyrał ją jeszcze delikatnie po udzie. Całe szczęście, że kobieta za ladą obawiała się do nich podejść po tym jak została potraktowana przez Lemon. Inaczej pewnie by ich wyprosiła, bo nie dość, że siedzą i nic nie zamawiają, to jeszcze bezwstydnie się obściskują w miejscu publicznym.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że Danny doskonale wiedziała, że ma problem z zazdrością więc to co zrobiła teraz i tak było bardzo delikatną wersją tego co działo się kiedy miała te dwadzieścia lat. Sama nie wiedziała jak sobie z tym poradziła, może zwyczajnie trochę dojrzała albo stwierdziła, że takim zachowaniem tylko od siebie odstrasza?
To jest strasznie zagmatwane ale ona tak bardzo boi się stracić człowieka, na którym jej zależy, że potrafi robić niezłe głupoty przez co niejednokrotnie ludzie się od niej odsuwają a ona kompletnie nie rozumie dlaczego. To typ osoby, który jest tak bardzo spragniony atencji, miłości i troski, że sama sobie z tym nie radzi i nie rozumie co się dzieje. D. nie umie w uczucia, boi się ich i tego, że jeśli się za mocno zaangażuje to znów będzie cierpieć, a to jest cholernie wrażliwa dziewczyna, choć może wcale tego po niej nie widać. Pozuje na twardą i taką, której nic nie złamie a tak na poważnie to jest mocno potłuczona i poraniona przez wszystkie wydarzenia z życia, na niektóre oczywiście sobie sama zapracowała, ale nie jest to teraz istotne.
Blondynka potrafiła być sodka kiedy tylko tego chciała ale w tym tkwi cała magia jej charakterku, bo to nie jest tak, że ona wiecznie pokazuje te swoje pazurki, które są bardzo ostre i długie. Ona doskonale wie jak rozmawiać z płcią przeciwną, jakie gesty wykonywać i nie jest to w żaden sposób wyreżyserowane, robione z premedytacją (no dobra, czasami jest!), ona ma taki urok osobisty wbudowany w płytę główną, nieodłączny element jej oprogramowania, które dość często zawodzi i styki się przegrzewają z nadmiaru emocji, których ni jak nie jest w stanie dobrze ukierunkować.
Danny uśmiechnęła się tajemniczo słysząc jego słowa, no dobra... Całkiem miło połechtało to jej wybujałe ego. Drań, wiedział jak gówniarę urobić ale zwalała to na lata praktyki z innymi dupami. W jego wieku nie mówiło się dziewczynom tego co się myślało tylko to co one chciały usłyszeć, a to było zdecydowanie coś czego kobieta potrzebowała. Niby znali się tylko miesiąc na realnej płaszczyźnie ale w jakiś dziwny i pokręcony sposób zaczęło jej na nim zależeć. Tobias ma ciekawą osobowość, jest muzykiem, nie jest ciepłą kluchą i potrafi powiedzieć NIE kiedy trzeba albo sprowadzić dziewczynę do pionu. No i...Sek z nim jest zajebisty a to ważna rzecz jeśli chodzi o dobre flow w związku.
- Grzeczny chłopiec- powiedziała z tym swoim zadziornym uśmieszkiem akurat tuż przed tym jego krótkim pocałunkiem, który dla niej zdecydowanie był za krótki! Nawet pogoniła za jego wargami by się w nie wpić ale ubiegł ją swoimi słowami, które roztopiły jej pokryte lodem, ze złości i zazdrości, serduszko. Gdyby stała to pewnie ugięłyby się jej kolana.
- Jesteś okropny- stwierdziła ze śmiechem i pogładziła go po kudłatym policzku. Lubiła ten jego zarost, to w jaki sposób łaskotał jej skórę, drażniąc wszystkie zmysły. Ta ich bliskość nie mogła trwać wiecznie więc dziewczyna wstała i podeszła do lady gdzie zamówiła im gigantyczne porcje lodów, ale nie spuszczała oka z kobiety, która nakładała kulki do papierowych kubeczków, ot by przypadkiem im tam nie napluła czy coś i o dziwko zamieniła z nią kilka miłych słów w dość kulturalny sposób, choć bardzo chłodny. Najchętniej by jej oczy wydrapała i przebiła jakimś ostrym narzędziem te jej nadmuchane cycory. Albo lepiej... BURN THEM ALL - odnośnie wszystkich stąpających po ziemi kobiet. Psychofanka byłaby z niej niezła. O albo porwałaby Tobiasa i zamknęła w ciemnej piwnicy by mieć go tylko dla siebie, to był dobry plan! Może kiedyś go zrealizuje tylko najpierw musi mieć piwnicę.
Kiedy dostała lody wróciła do stolika i postawiła na nim kubki, ale nie usiadła na swoje miejsce tylko wpakowała się mężczyźnie na kolana, w końcu to randka co nie?
- Pracujesz dziś wieczorem czy masz wolne?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Na pewno łączyło ich to, że oboje byli trochę poharatani przez życie. Tobias również wyniósł ze swojego dzieciństwa mnóstwo ran, które bez wątpienia w dużym stopniu wpłynęły na to, jakim był dzisiaj człowiekiem. Gdzieś tam w głębi siebie nosił ogromny żal do ojca, a to uraza, która bardzo trudno się goiła. Na szczęście miał muzykę, która była dla niego ujściem dla wszystkich negatywnych emocji, jakie w sobie nosił. Ale i tak potrafił się zachowywać w nieprzewidziany dla siebie sposób. Niby czas leczy rany, a jednak ponad 30-letni Tobias wciąż musi się zmagać z krzywdą, jakiej doznał z powodu braku ojcowskiej miłości w dzieciństwie. Przerażało go to do tego stopnia, że bał się samemu zostać ojcem. Nie zniósłby myśli, że mógłby celowo lub też nie przyczynić się do cierpienia tak małego stworzenia.
Toby nie miał pojęcia z czego może wynikać zazdrość Danny. Szczerze mówiąc, nawet się nad tym nie zastanawiał. Uznał z góry, że po prostu taka jest z natury. Niektórzy po prostu byli bardziej zaborczy od innych. Ewentualnie może została kiedyś zdradzona i teraz „na wszelki wypadek” wolała trzymać faceta krótko. Różne kobiety spotykał w swoim życiu, ale zdecydowanie częściej takie, które były mniej lub bardziej zazdrosne. Danielle plasowała się gdzieś w czołówce tych najbardziej zaborczych. Brawa dla niej!
No dobrze, faktycznie kontakty z przeróżnej maści paniami pozwoliły mu trochę nabrać doświadczenia i nauczyć się właściwego postępowania z kobietami. Ale to wcale nie było takie proste, bo niestety płeć piękna była dużo bardziej skomplikowana niż mężczyźni. Nie zawsze to, co działało na jedną, zdawało też egzamin w przypadku innej. Czysta kalkulacja mogła się więc tutaj nie powieść. Ale Tobias miał chyba dość dobrą, jak na faceta, intuicję do dziewczyn i dobierał odpowiednie narzędzia do materiału.
- Wiem – uśmiechnął się dumnie, jakby nazwanie go okropnym było największym wyróżnieniem. Odetchnął z ulgą, że udało mu się zmiękczyć jej serduszko. Lubił jak się śmiała, bo była wtedy jeszcze bardziej urocza niż normalnie. Owszem, jej złość też była urokliwa, ale naturalnie wolał, gdy była w dobrym humorze. Ze strachem obserwował, jak Danny wstaje i rusza w kierunku lady. Sam już nie wiedział, czego się spodziewać. Czy ta tykająca bomba znowu wybuchnie? W głowie już obmyślał plan ucieczki, na wypadek gdyby rozpętała się kolejna awantura. Patrzył uważnie, jak dziewczyna zamawia im lody i aż sam się zdziwił, jak sprawnie to przebiegło. Wszyscy przeżyli, nie do wiary! Gdy wróciła do stolika, wziął ją na kolana i przysunął do siebie jeden kubek z lodami. Dziewczyna była drobnej postury, więc praktycznie nie odczuwał jej ciężaru, gdy tak sobie siedziała.
- Jak to się stało, że jej nie zabiłaś? – zapytał z lekką nutką ironii w głosie i włożył sobie do buzi łyżeczkę z lodami. Były przyjemnie zimne i całkiem smaczne, choć to nie on z tej dwójki był prawdziwym smakoszem lodów. Jasne, lubił je, jak chyba każdy, ale tak naprawdę to spotkał się tutaj z Danny ze względu na nią, bo ona lody wprost uwielbiała.
- Mam wolne. A co, masz dla mnie jakieś propozycje? – zapytał z zainteresowaniem w przerwie od pałaszowania lodów. Nie zawsze mógł się z nią umówić na dłużej niż kilka godzin, bo musieli zgrać swoje grafiki w pracy. A tak się składa, że on najczęściej wieczorami grał w klubie. Jednak co kilka dni miał wolny dzień lub dwa i tak było właśnie teraz. Czasem, gdy miał bardziej napięty kalendarz, to zapraszał Danny do klubu, w którym grał, żeby tam mogli się spotkać, a potem najczęściej zabierał ją do siebie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W zasadzie gdyby ze sobą trochę więcej rozmawiali to może by wyszło szydło z worka i któreś by farbę o swojej przeszłości puściło ale ich rozmowy na ten moment w dobie tej gigantycznej fascynacji były mało konkretne i lakoniczne, choć powoli zaczynało się to zmieniać. Na samym początku praktycznie nie wychodzili z łóżka, a teraz i tak jest progres bo w końcu poszli na prawdziwą randkę w jakieś publiczne miejsce a nie do jego mieszkania lub do niej. To już musi coś oznaczać! Co prawda Danielle jeszcze nie w głowie było to by się ustatkować, wyjść za mąż, mieć dzieci i mały biały domek. Chociaż czy ona kiedykolwiek marzyła o ślubie? W dzisiejszych czasach taniej jest żyć na kocią łapę bo rozwody puszczają ludzi z torbami. Nie znała podejścia do tematu Tobiasa, mogła jedynie przypuszczać, że taki wolny duch jakim jest też nie spieszy się do tego typu dziwactw, chociaż sporo mężczyzn z jego wieku marzy już o jakieś stabilizacji. On jednak niejednokrotnie pokazał jej, że wcale tak nie jest. Chyba tak samo jak i ona lubił adrenalinę i nutkę niepewności w życiu.
- Zabijesz człowieka, a za gówno pójdziesz siedzieć. Nie warto.- zaśmiała się radośnie. Oczywiście nie uważała kobiety za śmiecia czy gówno, daleko jej było do tak skrajnego nieszanowania drugiego człowieka. Danny to w gruncie rzeczy dobra dziewczyna, która nie znosi protekcjonalnego traktowania na zasadzie "mam więcej kasy to jestem lepsza od ciebie". Nie dla niej każdy człowiek startował z tego samego poziomu szacunku, i albo zyskiwał go więcej albo tracił go zupełnie w zależności od tego jaki był.
Parrish uśmiechnęła się jak małe dziecko na widok pełnego kubełka lodów, Boże ktoś kto je wymyślił powinien mieć postawiony pomnik. Podobnie jak osoba, która wymyśliła frytki i pizzę. Jedną ręką objęła mężczyznę za szyję tak by móc spokojnie wpleść palce w jego włosy i tak o leniwie go sobie miziać, a drugą łapką sięgnęła po łyżeczkę na którą nabrała wielką porcję lodów i wpakowała sobie do ust. Zamknęła oczy i aż jęknęła z przyjemności, co niemal przypominało te dźwięki, które wydaje z siebie w sypialni. Aż jedna z rodzinek z dzieciakami w wieku około siedmiu lat zgarnęła swoje kubełki i obrzucając parę spojrzeniem pełnym pogardy przesiedli się o kilka stolików dalej. Cóż, Danielle miała to gdzieś.
- Jedźmy do Portland do studia Holly Pain zrobić sobie nowe dziary. Mają walk in a na gościnnych występach jest u nich Ivan Grant, to ten od tych dziar w stylu dotwork. Jak teraz pojedziemy to wrócimy w ciągu 24 godzin. Co ty na to?
Uśmiechnęła się dość demonicznie, to był bardzo niecny plan spędzenia z nim w samochodzie ponad dwóch godzin w jedną stronę!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Może gdzieś tam w głębi duszy czuł, że kiedyś chciałby mieć rodzinę, natomiast na co dzień zupełnie o tym nie myślał i nic nie robił w tym kierunku. Raczej nie wybiegał za daleko w przyszłość i nie dobierał partnerek pod kątem potencjalnego rozmnażania. Nie wiedział, czy Danielle byłaby dobrą matką, ale nie przejmował się tym zbytnio, bo to na pewno jeszcze nie ten etap związku, by to w ogóle rozważać. Tobias nie czuł, by mu czegokolwiek w życiu brakowało, a już na pewno nie było to potomstwo. Póki co jego ojcowski instynkt był schowany gdzieś bardzo głęboko.
Toby z przyjemnością obserwował, jak jego kobieta zajada się lodami. Podziwiał ją, bo wcale nie prowadziła super zdrowego stylu życia, a figurę miała jak modelka z wybiegu. I pomyśleć, że ta sama dziewczyna z zamiłowaniem wciąga lody, burgery, pizzę i inne fast foody. A do tego gardzi sportem. Skąd się biorą tacy ludzie?
Zaśmiał się cicho, słysząc jak dziewczyna jęczy nad lodami. Kątem oka zerknął też na rodzinę, której najwyraźniej to nie rozbawiło, ale nic sobie z tego nie robił. Mógł im tylko współczuć aż takiego kija w dupie. I tym dzieciom, bo pewnie starzy będą im wmawiać do 18-stki, że przyniósł je bocian. – Następnym razem zamiast się gimnastykować w łóżku, kupię ci wiadro lodów, bo widzę, że efekt podobny – uśmiechnął się przebiegle do Lemon, dojadając do końca swoje lody. Odstawił opakowanie na blat stolika i spojrzał na partnerkę, wsłuchując się w jej propozycję. Nie miał pojęcia, kim jest tatuator, o którym mówiła, więc w międzyczasie wyciągnął z kieszeni komórkę i prześledził jego profil na Instagramie. Pokiwał głową z uznaniem, bo efekty jego pracy były naprawdę bardzo w porządku. Zresztą nawet jakby było inaczej, to Toby pewnie przystałby na propozycję dziewczyny. Już sama wycieczka brzmiała kusząco i nieważne, czy jechaliby do Portland się wydziarać, czy tylko połazić po mieście.
- No dobra, wchodzę w to. To co, zbieramy się? – zapytał podekscytowany, wbijając w nią swoje lśniące spojrzenie. Jak widać lubił takie spontaniczne pomysły. Tym bardziej cieszyła go myśl, że będzie miał okazję spędzić z Danny więcej czasu i lepiej ją poznać. Póki co faktycznie lepiej znał zakamarki jej ciała niż jej historię i to, co jej leżało na duszy. A tak się składa, że tak samo jak pociągała go fizycznie, tak też był spragniony poznać jej wnętrze, bo miał wrażenie, że może być równie ciekawe. No a poza tym, musiał wiedzieć z kim ma do czynienia choćby dla własnego bezpieczeństwa! A co jeśli okazałoby się, że Danny to bezwzględna morderczyni, która zbiegła z więzienia i obrała sobie tego skromnego muzyka za następny swój cel? Pewnie i tak by mu się do tego nie przyznała, co nie zmienia faktu, że warto było ją poznać bliżej. Ot, taki kolejny etap rozmowy rekrutacyjnej na stanowisko partnerki Tobiasa hihi.
Gdy tylko Danielle skończyła jeść lody, opuścili lokal i skierowali się na parking prosto do samochodu Langleya, by rozpocząć podróż do Portland!

[zt]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

| po wszystkim

Z Megan nadal nie było najlepiej, dlatego też dzisiaj Jack postanowił trochę oderwać myśli Sarah od umierającej siostry i wybrali się z dzieciakami najpierw do jakiegoś aquaparku, gdzie pływali, pluskali się w basenie, zjeżdżali na wypasionych zjeżdżalniach, a teraz, w luźnych ciuchach podjechali na lody, żeby jednak podbić sobie jedzeniem to, co spalili podczas wodnego szaleństwa. Weszli sobie do lodziarni, z pewnością dzieciaki powybierały sobie jakieś fantastyczne smaki, natomiast Jack i Sarah po ich zakupieniu, zajęli z całą dzieciarnią miejsce przy stoliku.
- Dasz mi spróbować, co tam masz? - uniósł brwi, sięgając łyżeczką od swojego kubeczka do kubeczka Sarah z lekkim rozbawieniem. On był dopiero w połowie swojej porcji, ale dzieciaki już pewnie zjadły prawie całe, dlatego też Max spojrzał na Sarah z wyrazem zbitego szczeniaczka.
- Mamo, a możemy dokładkę? Bo nasze sie skończyły - powiedział, ze smutną miną na nią patrząc, a Jack zaśmiał się cicho.
- Patrz, już ciebie pytają o pozwolenie, a nie mnie - uśmiechnął się szeroko, bo w sumie cieszyło go, że jego dzieci w ten sposób zwracają się do jego żony. To było dla niego naprawdę cholernie ważne, no.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

outfit


Sarah znowu musiała zacząć brać trochę magicznych proszków, bo rozpadła się totalnie. Jakkolwiek kilka dni temu jeszcze miała nadzieję to po powrocie od Megan dzień temu zaczynała ów nadzieję tracić. Psychicznie nie potrafiła tego udźwignąć i wtedy z pomocą przyszedł stabilizator nastroju, plus właśnie ten wypad do aquaparku. Zrelaksowała się, pobawiła się z dzieciakami, aquapark była na bank na dworze więc pewnie dobiła swoją opaleniznę po kubie, także żyć nie umierać!
– Ej, ej, ej, gdzie! – zaśmiała się cicho, kiedy jego łyżeczka zatopiła się w jej kubku i pewnie lekko go pacnęła w dłoń. – Możemy się dzielić wszystkim, ale nie jedzeniem. Coś w stylu „Friends” i Joey doesn't share food – pokazała mu język, ale koniec końców pozwoliła podebrać mu odrobiny swoich lodów. Jedzenie było zyciem, szczególnie jak się miało zły nastrój – trochę jakby pomagało na wszystko. Przeniosła wzrok na Maxa.
– A zjesz potem cały obiad, hm? – zmarszczyła czoło, ale zaraz uśmiechnęła się, bo mimo wszystko sposób w jaki do niej mówili był cudowny. – Okej, weź na co tylko masz ochotę, ale jeśli nie zjesz obiadu to następne lody będą na twoją osiemnastkę! – lekko dźgnęła go palcem pod żebra, przenosząc jeszcze wzrok na Hales. – I weź coś dla siostry – uniosła lekko brew w górę,a mała słysząc te słowa od razu poderwała się z krzesełka i poleciała z bratem. Sarah wzruszyła ramionami na słowa Jacka.
– Jestem młodsza, ładniejsza i fajniejsza od Ciebie, to pewnie dlatego – albo dlatego że na więcej im pozwalała ale to nie istotne!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jack totalnie to rozumiał. Sytuacja z Megan była niemożliwa do udźwignięcia tym bardziej, że siostry miały całe życie tylko siebie. Były swoimi najlepszymi przyjaciółkami i gdyby powiedzmy Jack dowiedział się, że Alex jest tak ciężko chory, prawdopodobnie też chodziłby jak struty i nie byłby sobie w stanie z tym wszystkim poradzić. Tak czy siak, kiedy trzepnęła go w dłoń, wywrócił oczyma.
– Oj no weź. Potem ci odkupię te lody. Poza tym ze mną się nie podzielisz? – zafalował brwiami. No jasne, mogła nie dzielić się jedzeniem z innymi, ale z nim? Z nim to wręcz powinna! Tak czy siak uszczknął sobie lodów trochę od niej i wpakował sobie łyżeczkę do buzi. Uśmiechnął się mimowolnie, słysząc wymianę zdań między Maxem a Sarah, a potem przeniósł wzrok na kobietę.
– Pewnie tak. I pewnie też dlatego, że ciągle im ustępujesz. Jesteś bezwzględnie ulubionym rodzicem naszych dzieci – wzruszył bezradnie ramionami, bo w sumie mu to nie przeszkadzało. Dzieciaki były szczęśliwe, a to najważniejsze, right? Tak czy siak, po chwili maluchy wróciły z dodatkowymi kubełkami lodów.
– Wzięliśmy też shake’i dla was! – powiedział Max, zadowolony stawiając przed nimi dwa ogromne szejki z bitą śmietaną, Jack uśmiechnął się i pokiwał głową.
– Jakiś ty hojny, czyżbyś liczył na podwyżkę kiszonkowego, M? – spytał, patrząc na chłopca, który niewinnie wzruszył ramionami.
– Mamoo, a Katie może u nas jutro nocować? I Rosie też, chciałam urządzić babski wieczór, jak kiedyś mówiłam. Pomalowałybyśmy paznokcie… Szkoda, że ciocia Meggy nie może przyjść, ale we cztery też by było fajnie – stwierdziła, pałaszując swoje lody i mając szczerą nadzieję, że Sarah się zgodzi.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Serce Sarah pękało podwójnie też dlatego, że nie do końca traktowała Megan tylko jak siostrę i przyjaciółkę – poniekąd była dla niej jak córka, którą musiała otoczyć opieką i czuła się tak, jakby nie zdała egzaminu. Megan umierała, a ona nie mogła zrobić nic innego niż tylko się temu bezradnie przeglądać.
– Nie, jedzeniem nie – zmarszczyła lekko czoło. – Powinniśmy podpisać jakąś jedzeniową intercyzę, w sensie, że moje jedzenie to moje, a twoje to moje – wyszczerzyła się do niego, celowo dobierając słowa w ten sposób. Trochę też tak było u większości małżeństw jeśli chodziło o fundusze – jeśli kobieta zarabia 3k, a facet 10k, to w rzeczywistości kobieta ma 13k :lol:
– Nie umiem być stanowcza, nie moja wina – wzruszyła ramionami, oblizując łyżeczkę z lodów. – Nawet przy tobie nie zawsze mi to wychodzi a co dopiero przy dzieciakach – no przecież Hayley i Max byli tak cudowni, że jak miałaby im czegoś odmówić? Megan i Jasonowi też niczego nie odmawiała, dlatego w którymś momencie ujebała się pracą po same łokcie. Zaśmiała się widząc shake'i i zmierzwiła chłopcu włosy.
– Dzięki – a na słowa Hales skinęła głową. – Spokojnie, jak ciocia wyzdrowieje to zrobimy sobie typowy babski wieczór wszystkie razem, a póki co poradzimy sobie we cztery – musnęła wargami jej czoło.
– A mogę zafarbować włosy? – zmarszczyła brewki, na co Sarah przeniosła wzrok na Jacka.
– Zmywalną farbą? – uśmiechnęła się przeuroczo do ukochanego, podobną minę zresztą zrobiła Hales.
– Tatooooo zgódź się, proszę! Mamie też pofarbujemy końcówki! – zaszczebiotała dziewczynka, łapiąc w palce kilka kosmyków włosów Sarah.
– Mama? – padło nagle pytanie z ust stojącej przy drzwiach Christine z jakimś fagasem, która klasycznie pojawiła się spod ziemi.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– No weź, ja bym się z tobą podzielił – powiedział nieco naburmuszony, z całych sił starając się ją rozbawić. Wiedział doskonale, jak bardzo ważna była dla niej Meg i jak bardzo Russell pragnęła ją uratować. Nie miał co prawda pojęcia, jak dokładnie to zrobić, ale jednocześnie cholernie chciał uszczęśliwić swoją żonę i sam szukał dawcy i sposobu, by Megan mogła dalej żyć, tym bardziej, że gasła w oczach. – O nie, nie, jeśli mamy się dzielić, to razem – wzruszył ramionami, bo on się dzielić nie zamierzał, jeśli i ona nie chciała, to działało w obie strony, tak jak we friendach z tą laską, co Joey nie chciał się podzielić haha.
– W kwestii jedzenia wydajesz się zaskakująco stanowcza – stwierdził z rozbawieniem, chociaż trochę teraz się z nią droczuł. Upił swojego szejka i oblizał wargi, by przysłuchać się dalej słowom swojej latorośli. Zmarszczył ponownie brwi, bo jednak wizja farbowania włosów mu się średnio podobała.
– Zmywalną farbą, niech będzie… Ale jakim kolorem byś chciała? Jakiś szalony róż? Może ja powinienem zostać waszym fryzjerem, co? – zaśmiał się cicho, bo w sumie to nie była taka najgorsza opcja, mógł zostać fryzjerem, mógł im przefarbować włosy.
– Nie, ty nie umiesz! Mama pofarbuje mnie, a ja jej! – zarządziła z uroczym uśmiechem, a Jack wywrócił pewnie tylko oczyma, chociaż dziewczynka i tak zaraz przydreptała do niego i pocałowała w policzek, za to, że się zgodził. W tym momencie jednak zauważyli wszyscy Christine. Jack westchnął ciężko.
– Mówiliśmy już, że dzieci tak nazywają Sarah – wzruszył ramionami, na co kobieta z furią podeszła do stolika i wyjebała szejka na outfit Sarki.
- Nie życzę sobie, żeby moje dzieci tak nazywały byle szmatę! – krzyknęła, na co Hayley oczy zaszły łzami. – Mamo, przestań – pisnęła dziewczynka, a Krycha pewnie ścisnęła ją mocno za nadgarstek i zaczęła ciągnąć do wyjścia. – Wychodzimy – zarządziła, a Hales się szarpała, więc Jack zatrzymał Krychę i zmusił ją, by puściła dziewczynkę.
– Nie kładź łap na mojej córce, już raz ją posiniaczyłaś – warknął, patrząc w oczy swojej byłej z wyraźnym wkurwieniem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– No to w takim razie nie dzielimy się jedzeniem! – prychnęła rozbawiona, ale zachowała się zupełnie tak jak Joey na randce z tamtą laską – wsadziła swoją łyżeczkę do jego kubka i zakosiła odrobinę lodów, zaraz pakując łyżkę do ust i wzruszyła niewinnie ramionami. Co on jej będzie mówił, jak ma żyć, to ona jest kobietą, ona jest od tego i powinien do tego przywyknąć! Zachichotała, odkładając łyżkę na serwetkę na stole. – Bo jedzenie to jedyna rzecz w życiu która uszczęśliwia. – wyciągnęła rękę w jego kierunku, ujmując jego dłoni i pogładziła jej wierzch kciukiem. Pieniądze szczęścia nie dają, ale za pieniądze kupuje się jedzenie – dobrze że miała super przemianę materii bo inaczej wyglądałaby jak słoń, bo pewnie sporo jadła ogólnie.
– O nie, ty nie będziesz nas farbował! Chyba, że pozwolisz zrobić i sobie szalony róż – przewróciła oczami, wtórując dziewczynce w tej decyzji i z rozczuleniem na nich patrzyła, aż usłyszała głos kryśki. Aż ciarki ją nieprzyjemne przeszły. A potem shake wylądował na jej ubraniu i aż czerwona się zrobiła ze złości i poderwała się z krzesła. – Jesteś nienormalna! – syknęła, łapiąc za serwetkę i próbując zetrzeć, ale na nieszczęście, shake był jakiś jagodowy albo porzeczkowy. Nie chciała robić sceny, szczególnie widzac zdenerwowanie dzieci, ale kiedy Christine zaczęła szarpać dziewczynkę, nie wytrzymała i z całej siły zacisnęła dłoń na jej ramieniu, pewnie tym drugim, bo za jedno chyba trzymał Jack, nie? – Uwierz mi, że długo twoje nie będą. Osobiście się o to postaram, ty stara wariatko – niemal wyrwała z jej rąk Hayley, która automatycznie się w nią wtuliła, a Max od razu wleciał do Jacka w ramiona.
– Hayley, Max! W tej chwili stąd idziemy! – zaczęła s ię wydzierać Kryśka, nadal próbując wyszarpnąć Hales z rąk Sarah a drugą ręką próbując odciągnąć Maxa od Jacka.
– Boże, zostaw ich. Nie chcą z tobą iść, to nie wystarczający powód żeby odpuścić? – Sarah zmierzyła ją wzrokiem, ale Christine wyraźnie się to wszystko nie podobało i dźgnęła blondynkę w mostek, nad głową Hayley.
– To przez Ciebie nie mogą mieć normalne rodziny, ty głupia dziwko! To ty im to zepsułaś! – a potem znowu ją dźgnęła i Sarah dziękowała bogu, że ma w ramionach małą Hales bo by szmacie zęby chyba już dziś wybiła. Miała dość, totalnie. Fagas u boku Christine złapał Kryśkę za ramię.
– Chris, chodź...

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Phinney Ridge”