WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czemu samotny i znudzony dwudziestopięciolatek miałby wybrać się do wesołego miasteczka? Skoro ludzie głównie pojawiają się tam w parach, grupkach bądź z rodzinami. Niewiele jest w nim takich wolnych elektronów jak on, bo zazwyczaj otoczenie pełne radości i miłości sprawia, że taki człowiek czuje się jeszcze bardziej osamotniony… ale Harvey miał na to wszystko wywalone. Lubił spędzać czas u siebie, nie to żeby sam bo zazwyczaj w towarzystwie swojego psa i tyle mu do szczęścia zazwyczaj wystarczyło. Jednak fajnie było czasem wyrwać się z domu i porobić coś innego, ale jednocześnie pospolitego. Chociaż widząc inne osobowości, które widocznie także przyszły bez towarzystwa, zaczynał obawiać się że sam zalicza się do tej grupy. Znalazł się jakiś pijaczyna, który każdego zaczepiał. Znacznie otyły nastolatek, który miał buzię całą usmarowaną keczupem i wciskał w siebie hot doga. I jakaś kobieta, która chodząc gadała do samej siebie. I był jeszcze on. Żeby nie zostać uznanym za potencjalnego przestępcę czy jeszcze gorzej, perwersa czy zboczeńca, który przyszedł powyrywać jakieś nastoletnie dziewczynki to przyodział gładką, czarną koszulkę na którą zarzucił koszulę w czerwono-czarną kratę i czarne, dżinsowe, długie spodnie. Dzięki temu aż tak bardzo nie rzucał się w oczy, chociaż tatuaże na dłoniach, szyi oraz twarzy i tak były widoczne. Nie to żeby się ich wstydził, jednak życie nauczyło już go że ludzie szybko oceniają, więc w miejscach z większym natężeniem małych dzieci lepiej było nie wychylać się z taką ilością malunków na ciele.
Harvey odwiedził już kilka stoisk z grami i przejechał się na kolejce górskiej, a nawet rollercoasterze. Pozostała mu przejażdżka na diabelskim młynie, żeby popodziwiać podświetlone Seattle nocą. Gdy poprosił o jeden bilet to został objechany wzrokiem, ale tylko uśmiechnął się do kasjerki. Nie zniechęcił się nawet tym, że stojąc w jednej z dwóch kolejek, nie widział żadnej innej samotnej osoby. Zewsząd biła i uderzała go miłość, kiedy on zajadał się różową watą cukrową i nie zwracał na to swojej uwagi. Grzecznie i powoli przesuwał się w kolejce do przodu, a gdy w końcu nadeszła jego kolej to pojawił się problem. Zainteresowanie atrakcją było duże, a liczba miejsc ograniczona. Mężczyzna zapytał go, czy byłaby możliwość żeby pojechał w jednym z wagonów z kimś innym. Brunet przytaknął, uznając że w sumie nie ma to dla niego żadnego znaczenia. Oparł się o barierkę i kontynuował zajadanie się słodkim smakołykiem, czekając tak dobrych pięć minut, aż w końcu usłyszał wywołujący go głos. Przecisnął się w stronę wagonika, przy którym stał owy mężczyzna, a gdy do niego podszedł to usłyszał pytanie, czy odpowiada panu towarzystwo tej młodej, uroczej damy? Spencer uśmiechnął się jeszcze nim skierował swój wzrok do środka. Wykonał krok do przodu, zastawiając wejście do wagonu i przeniósł spojrzenie na siedzącą w środku dziewczynę. Zaraz ściągnął brwi, a na jego twarzy pojawiła się widoczna zaduma. Jakby skądś kojarzył jej twarz, ale nie był pewien skąd… aż doznał olśnienia, a jego uśmiech automatycznie powiększył się, ukazując jego białe zęby. - Odpowiada. Dziękuję bardzo - powiedział, wchodząc do środka. - Witam… Heather? Dobrze chyba pamiętam - przywitał się z grzeczności. Zajął miejsce naprzeciwko, na drugim skraju niewielkiej ławki. Wzrokiem odprowadził jeszcze mężczyznę i zaraz poczuł, że ruszają chociaż przesunęli się tylko o tyle, żeby kolejna para mogła wsiąść do następnego wagoniku. Przez dłuższy moment skupił się na zajadaniu swojej słodkiej przekąski. Nagle, zupełnie bez powodu zaśmiał się cicho pod nosem. Oblizał palce, chwycił cienki patyczek w obie dłonie i przeniósł wzrok na swoją towarzyszkę podróży. - Wiesz, to bardzo nieładnie zostawiać kogoś tak bez pożegnania. Przykro mi, ale teraz los się na tobie mści i będziesz musiała spędzić ze mną tutaj całe czterdzieści pięć minut - dodał, ale wcale nie wyglądało jakby było mu przykro. Był raczej rozbawiony tą całą sytuacją, w której znalazł się z… nieznajomą znajomą.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

003. | outfit

Po co tutaj przyszła? Rzekomo dobrze się bawić, jednakże od samego początku czuła, że nie będzie miało to rzeczywiście miejsca. Już nie chodzi o sam fakt tego, że jest raczej introwertyczką i zdecydowanie wolałaby w tej chwili znajdować się w zaciszu swojego mieszkania. O dziwo dzisiaj nie było to przodującym argumentem do tego, iż nie będzie odczuwała radości z tego wypadu. Bardziej chodziło o fakt stania się piątym kołem u wozu. I nie to nie tak, że nie mogła odmówić, bo bliska koleżanka oraz jej chłopak na pewno nie czuliby się urażeni odmówieniem i nieobecnością Heather, lecz… dawno w te strony nie zawędrowała. Podobno zostały dodane nowe atrakcje czy coś takiego. No i ogólnie - wyjątkowo posiada dobry humor. Na tyle dobry, że zdecydowała się im nieco… poprzeszkadzać. Niektórzy nawet pokusiliby się o stwierdzenie bycia przez Heather przyzwoitką. Może to i tak w istocie wygląda dla osób trzecich, ale nic z tego. Nie planowała utrudniać parze spędzania wspólnego czasu, gdzie zapewne traktowali to jako randkę.
Mimo tego wszystkiego szła z naprawdę dobrym nastawieniem. Chciała zwyczajnie się zabawić, skorzystać z atrakcji, skoro ma na tyle wolnego, by móc ten czas wykorzystać w pełni. Jak zacznie się rok akademicki, to będzie mogła o tym zapomnieć. Tym bardziej, że wtedy zrobi się dodatkowo znacznie brzydziej, także pójście do takiego miejsca nie będzie miało jakiegokolwiek sensu.
Nie planowała spożywać alkoholu, stąd wybranie się autem. Domyślała się, że dwójka jej towarzyszy będzie chciała zrobić inaczej, skoro wspominali o późniejszym pójściu do baru, także nie było dla niej większym problemem, aby zabrać znajomych ze sobą. Zaparkowali na odpowiednim miejscu, wydzielonym i przeznaczonym dla osób, które zdecydowały się tu zawitać, mogąc odetchnąć pełną piersią. Niby to nie aż tak daleko od miasta, niemniej czuć było inne powietrze. Znacznie lżejsze, wolniejsze od smogu, a okolica - mimo ogólnego szumu z racji przebywających tu ludzi - o wiele cichsza od miastowego zgiełku. - To od czego zaczynamy? - zagaiła do pary, która od razu się objęła z radości i ekscytacji na to, co tutaj ich czeka. - Może najpierw weźmiemy sobie po wacie cukrowej, a potem poszukamy co nas zainteresuje, co? - Heather od razu się na propozycję koleżanki zgodziła, a nim zdołali przemyśleć ów kwestię - ruszyli w kierunku najbliższego stoiska sprzedającego puchatą oraz niestety lepką słodycz.
Atrakcji tutaj co niemiara, że nie wiadomo było od czego najlepiej zacząć. Na pewno Hedy nie zdecyduje się na rollercoaster, bo z całą pewnością żołądek dziewczyny by nie wytrzymał prędkości oraz zawirowań, jakie funduje ta wyprawa. Najpierw postanowili wypróbować coś mniej groźnego, jak gokarty. Oczywiście znajdowała się sama w samochodziku, a jej koleżanka z chłopakiem zajmowali wspólnie pojazd, bo jakżeby inaczej. Nie przeszkadzało to jasnowłosej, wesoło poruszając się po wyznaczonym torze, stukając się autkami o inne, w tym o ten zajmowany przez znajomych. Ogólnie uwielbiała prowadzić dwuśladowe maszyny, także nie ma co się dziwić, że już na samym starcie dobrze się bawiła, mając uśmieszek na twarzy.
Szybko zdecydowali się na uspokojenie, podejmując się oczekiwania na swoją kolej do diabelskiego młynu. To chyba atrakcja, do jakiej czekało się najdłużej, niemniej coś za coś. Widoki z tego koła zapewne są imponujące. I nie to, że jest jakąś instagramową maniaczką wrzucania zdjęć czy coś takiego, jednakże już teraz czuła, że zrobi sobie pamiątkowa fotografię, którą umieści na wcześniej wspomnianej platformie.
Znajomi zajęli jako pierwsi wagonik, a ona zasiadła w kolejnym. Od razu dostała zapytanie, czy ma kogoś do pary, na co odpowiadała negująco, mając nadzieję iż będzie spędzała ten czas samotnie. Chciała się ponapawać widokami, jakie będą jawiły się przed jej tęczówkami, ale… no cóż. Mężczyzna poinformował ją, że poszuka innej osoby, która również zdecydowała się tu przyjść bez towarzysza. W końcu chcą, aby jak najwięcej osób skorzystało z okazji, mogąc zluzować kolejkę. Niezbyt jej się to podobało, lecz cóż poradzić. Grzecznie pokiwała głową, nie odmawiając i czekając na, mając nadzieję, dziewczynę która się do niej przyłączy.
Pech chciał, że okazał się być nim chłopak. I to wcale nie byle jaki chłopak. Nie mowa tutaj o aparycji, chociaż może jednak..? Nie, zdecydowanie nie! Tu chodziło o fakt, iż znała ów jegomościa! Sądziła, że już nigdy nie spotka go na swojej drodze. Jak nic, to wyjście w tym momencie nie okazało się być tym, czym się na początku zapowiadało. Teraz pozostało jej łudzić się, że… jak on miał na imię?
Harry? Henry…?
Nie, Harvey.
Tak, Harvey!
Zaczęła łudzić się, że Harvey jej nie pamięta. Był na tej imprezie nieco bardziej wstawiony od niej, jak nie nawet pijany - nie znała go, nie mogła przecież ocenić jaki ma próg przyjmowania do organizmu alkoholu - także jest duże prawdopodobieństwo, iż jej nie skojarzy.
Pech numer trzy. Rozpoznał ją. Ten uśmiech wszystko wyjaśnił, a odpowiedź skierowana do mężczyzny od razu uznała za przyznanie się do winy, jaką jest zapamiętanie dziewczęcia. Och, super. Tego jej brakowało do szczęścia.
- Ale mnie nie pasowało - przemknęło natychmiast przez myśl, gryząc się mocno w język, aby nie wyszło to z niej na zewnątrz. Chwilowo unikała kontaktu wzrokowego ze znajomym, lecz gdy już się do niej bezpośrednio odezwał, to niegrzecznie byłoby udawać, iż jego słowa do niej nie dotarły. Co jak co, ale jest dobrze wychowana i nie miała zamiaru pokazywać, że jest inaczej. - Cześć, Harvey. Jeśli dobrze pamiętam - odparła na przywitanie, siląc się na posłanie mu delikatnego uśmiechu. Co by nie było, że od samego początku jest wrogo nastawiona. Ona i wrogo? To dwa obce słowa, można rzec. Ale nie mogła powiedzieć, iż nie była rozczarowana losem, jaki ją właśnie spotkał. Wtedy też zajął miejsce naprzeciw niej, zamknęły się drzwiczki, a oni znaleźli się lekko nad poziomem ziemi, oczekując na kolejne zainteresowane osoby, by zajęli wszystkie wagoniki diabelskiego młynu.
Jak dobrze, że nic nie mówił więcej. Skupił się na swojej wacie cukrowej, dzięki czemu ona miała pretekst schowania oczu w wyświetlaczu telefonu, włączając bez sensu kolejne aplikacje. Nie wiedziała na czym się skupić, czuła się głupio. Ale nie chciała przecież tego okazać, a tym bardziej wpatrywać się w Harveya, gdzie przynajmniej on miał jakieś logiczne zajęcie swoich dłoni oraz uwagi. Nie zareagowała na śmiech, który do niej dotarł z jego strony, udając że się przesłyszała. Natomiast z nagle wypadającymi słowami z ust ciemnowłosego nie mogła tak samo zrobić, skutkiem czego było podniesienie oczu na osobę chłopaka. To też byłaby oznaka niegrzeczności ze strony Winfield. I nie to, że zależało jej na pokazaniu mu swojego dobrego zachowania, ale zwyczajnie… jest tego nauczona. Nieważne z kim rozmawia, każdemu należy się taki sam szacunek.
- No widzisz… tak jakoś wtedy wyszło. Koleżanka nagle chciała wrócić do domu. Przeholowała z alkoholem i potrzebowała wsparcia nie tylko mentalnego w opuszczeniu imprezy - powiedziała to tak gładko i bez większego problemu, jakby okłamywanie innych nie było większą przeszkodą dla studentki. Wtedy uświadomiła sobie, właśnie dzięki rozmówcy, że to nie będzie tylko chwilowa przejażdżka. Tak… To aż.. Czterdzieści pięć minut… Świetnie.
- Mówisz to tak, jakby to miał być dla mnie problem - udała zaskoczoną jego słowami, unosząc przy tym jedną z brwi ku górze. - Po prostu zajmę się sobą i podziwianiem tego, co przyjdzie nam wszystkim w trakcie przejażdżki młynem zobaczyć. W końcu nie musimy przez czterdzieści pięć minut ze sobą rozmawiać - dodała ze stoickim spokojem w tonie głosu, lekko podnosząc kąciki ust w formie delikatnego, niewymuszonego, uśmiechu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Harvey nie należał do tych nachalnych facetów, którzy nie rozumieli słowa nie i narzucali się kobietom, nawet kiedy one wprost nie wykazywały najmniejszego zainteresowania. Więc tym bardziej nie miał zamiaru tak zachowywać się wobec znajomej blondynki. Wtedy na imprezie nie zaczepił jej, bo liczył na coś czy miał jakiekolwiek zamiary. Heather wyglądała jakby nie była zbyt przejęta zabawą, wlepiała wzrok w ekran swojego telefonu i będąc w środku imprezy, tak naprawdę była zupełnie gdzieś indziej. Spencer tamtego dnia też niezbyt mógł odnaleźć się w towarzystwie. Nie miał ochoty się upić i o poranku przeżywać męczącego kaca. Nie chciało mu się nawet zagadywać żadnych dziewczyn, silić się na odpowiednie zaprezentowanie się i czarowanie swojej potencjalnej rozmówczyni. Więc gdy wszyscy dookoła dobrze bawili się, on czuł się jak jakiś wykolejeniec, intruz w tym całym obrazku. I gdy swoim wzrokiem napotkał postać, która tak jak on do niego nie pasowała to postanowił ją zaczepić. Licząc jedynie na miłą, niezobowiązującą rozmowę. Jednak nieprzychylne nastawienie jasnowłosej było widoczne wtedy, a także teraz.
Słysząc swoje imię tylko skinął głową, jakby potwierdzając że faktycznie nie myliła się. Odpuścił sobie wnikanie w kwestię, czy naprawdę nie była pewna jego imienia czy tylko użyła podobnego określenia, żeby w jakiś sposób zaznaczyć iż nie przywiązała do tamtego zdarzenia większej uwagi. Bywał ciekawski i potrafił uczepić się jakiejś drobnostki, jednak uznał że nie wypadało pytać. Zresztą łatwo mogłaby skłamać, co jak mu się wydawało zrobiła chwilę później. Jej opowieść brzmiała bardzo klasycznie i oczywiście była prawdopodobna, jednak coś mu do końca nie pasowało w niej. - Rozumiem. To wszystko tłumaczy. Tylko… twoja koleżanka wcale nie wyglądała jakby potrzebowała aż takiej pomocy. No chyba, że masz na myśli jeszcze jakąś inną koleżankę? - zapytał nawet nie patrząc w jej kierunku. Skoncentrował swój wzrok na kłębku waty cukrowej, którą obracał dokoła bawiąc się patyczkiem, który trzymał w dłoniach. Przez co mógł wyglądać na niezainteresowanego. Mówił bo mówił, ale jakby tego nie robił to nie miałoby dla niego większego znaczenia. Tak można było odebrać jego zachowanie. Chociaż Harvey przez moment pomyślał o tym, że faktycznie nie powinien narzucać się ze swoją osobą. To że zupełnie przypadkiem na nią wpadł, nie dawało mu prawa do tego, żeby zaburzać jej przejażdżkę. I może nawet po tamtych słowach przymknąłby się już i jej nie przeszkadzał. Jednak Heather w pewnym sensie go… intrygowała. Nie to, żeby nie spotkał się nigdy z brakiem zainteresowania ze strony dziewczyny. Dostawał kosza nie raz i potrafił sobie z tym poradzić. Chodziło bardziej o samą jej osobę. Tym samym wygrała w nim chęć drążenia. - Może twoja znajoma wypiła za dużo tego ich cudownego piwa z sokiem imbirowym. Ja zawsze słabo czuję się po nim - dodał, przechylając się lekko do przodu i opierając łokcie na udach. Przekręcił głowę i skierował na nią swój badawczy wzrok. Zarzucił haczyk i był ciekawy, czy rybka się na niego złapie. Doskonale wiedział, że w lokalu w którym się spotkali można było zamówić piwo z sokiem, jednak na pewno nie imbirowym. Założył że blondynka nie była stałym bywalcem w tamtym miejscu i mogła tego nie wiedzieć, więc jej przytaknięcie rozwiałoby jego wątpliwości i potwierdziło, iż jego przeczucia nie były mylne.
- Masz rację. Nie musimy rozmawiać - potwierdził od niechcenia i ponownie uciekł od niej wzrokiem, po tym jak Heather wykorzystała nadarzającą się sposobność i trafnie, jednak delikatnie zasugerowała proste rozwiązanie sytuacji, w której nieoczekiwanie i niecelowo razem znaleźli się. Nie zmieniał pozycji i swojego różowego punktu zainteresowania, aż naprawdę ruszyli. Dopiero wtedy wyprostował się. Przekręcił twarz w bok, delikatnie całym tułowiem odwracając się do niej tyłem i zaczął obserwować jak powoli wznoszą się do góry. Skupił wzrok na okolicznych budynkach, które stawały się coraz bardziej odległe i mniejsze. Tym samym dał jej ponownie na chwilę trochę spokoju i przestrzeni… aż postanowił ponownie je odebrać blondynce. - Ale będziemy rozmawiać - zabrzmiał pewnie, chociaż wcale nie czuł się tak. Zwyczajnie tak nie potrafił. Przebywać z kimś w zamknięciu, w tak małej przestrzeni i udawać, że tej drugiej osoby nie ma. Powoli przesunął się na środek swojej ławki, jednocześnie odwracając się w jej kierunku. - Chyba że ty już jesteś z tego rocznika, który woli wlepiać oczy w ekran niczym zombie niż zachowywać się jak zwykły, uprzejmy człowiek. - Nie zadał jej tego pytania wprost, jednak pytał. Albo raczej próbował jej coś zarzucić, żeby zrezygnowała z telefonu i pozwoliła wciągnąć się w rozmowę. Wiedział, że ta drobna uszczypliwość nie była wystarczająca. Zresztą nie miał na celu jej urazić, tylko zwyczajnie zaczepić. Miał jeszcze pewien pomysł, który szybko postanowił zastosować w rzeczywistości.
- Swoją drogą to uważam, że nawet powinniśmy porozmawiać. Bo wiesz każda rozmowa, szczególnie z osobą poza twojego grona, a tym bardziej z całkiem obcego otoczenia, to tak naprawdę zdobywanie nowych doświadczeń i umiejętności. Chociażby warto byłoby poćwiczyć pozyskiwanie nowych informacji, co wiem z pewnego źródła, że może być ważne w twojej przyszłej pracy. Więc na twoim miejscu skorzystałbym z takiej niepowtarzalnej okazji i porozmawiał ze samym sobą. - Swoją nieco dłuższą wypowiedź podsumował szerokim uśmiechem. Powstrzymał się przed prychnięciem pod nosem, żeby samego siebie nie wyśmiać. W końcu nie uważał się za jakąś niezwykłą jednostkę, która wymagała szczególnej uwagi. Swoją tezą nie próbował podbudować sobie wybujałego ego, jedynie znaleźć cokolwiek z czym chociażby z przymrużeniem oka Heather mogłaby zgodzić się. To tłumaczenie było trochę zawiłe, ale nawet układało się w sensowną całość. - I uprzedzam. Nie powiem z jakiego źródła to wiem, bo to byłoby za proste - dokończył, nie zdejmując z niej swoich ciemnych tęczówek. Nie miał zamiaru narzucać się jej przez to całe, długie czterdzieści pięć minut. Jeżeli jasno powiedziałaby mu, żeby się odczepił to zrobiłby to. Jednak jeszcze tego nie zrobiła. Zaproponowała scenariusz ich wspólnej wycieczki, który niezbyt mu odpowiadał, więc on nie omieszkał wyjść ze swoją propozycją. W jego mniemaniu o wiele przyjemniejszą, jednak ostateczna decyzja i tak należała do Heather.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tamtejsza impreza nie była jedyną w jej dosyć krótkim życiu, na której się czuła jak niepasujący element do układanki. Zawsze tak bywa, siedząc na uboczu i nikomu nie przeszkadzając. I to nie tak, iż nie znała pojęcia dobra zabawa bądź coś w ten deseń. Po prostu… duża liczba ludzi sprawiała, że czuła się nieswojo. A już tym bardziej, gdy ten tłum upijał się i uważał za fajne pokazywanie swojego stanu upojenia w najbardziej chamski ze sposobów. Nawet nie wspominając o mężczyznach, którzy zazwyczaj zachowują się… obleśnie, mówiąc wprost. Mówili to, co przyniesie im ślina na język, nie zastanawiali się nad konsekwencjami czy tym, że zwyczajnie ich rozmówczyni uzna ich za zboczeńca.
To też nie tak, że wtedy spisała Harveya natychmiastowo na straty, uważając że i on będzie reprezentował taki gatunek mężczyzn po alkoholu. To naprawdę nie miało miejsca. Zwyczajnie Heather nie miała ochoty na rozmowy czy zapoznawanie się z nowymi osobami. Po prostu siedziała tu, gdzie została zaciągnięta, żeby nikt nie zarzucił jej, że się nie starała chociaż spróbować. A skoro przyszła aż tam, to jednak ta próba została podjęta, czyż nie? Tyle, w mniemaniu Winfield, starczało, nie uważając iż wypadałoby coś jeszcze zrobić w kierunku przekonania się do imprezowej części miasta.
Czyli tak, zdecydowanie Harvey trafił nie w czas i nie w miejsce na poznanie Hedy. Gdyby okoliczności były znacznie inne, to pewnie początek znajomości tej dwójki byłby kompletnie inny. Ale że wtedy został delikatnie zrzucony do jednego worka, to niestety - biedaczek musiał się z tym zmierzyć obecnie, skoro trafili do jednego wagonika diabelskiego młyna. Lecz czy to oznaczało, że planowała być dla niego niemiła, oschła, a może i nawet wredna? Oczywiście, że nie, mimo iż mogłoby wyglądać to trochę inaczej! Bo Heather w sumie nie potrafi na dłuższą metę taka być, choćby chciała w inny sposób zadziałać.
Och, chyba jegomość wyłapał, że trochę nagięła prawdę dla swojej własnej wygody. Niech to szlag. Czyli nie był wtedy aż tak wstawiony, na jakiego mógł się wydać w oczach Hedy, która w sumie aż tak wielkiej uwagi mu tamtego dnia nie zwróciła. Wzięła delikatnie głębszy wdech, nie chcąc aby zobaczył ów zachowanie z jej strony, co by zrozumiał iż posiada nad nią przewagę. Bo jej oczywiście - nie miał. - Spokojnie, chodzi o drugą koleżankę. Ta, która wtedy nam przerwała rozmowę poinformowała mnie o sytuacji, sądziłam że to chwilowe no i cóż… nie mogłam Cię odnaleźć w tłumie, więc stąd brak pożegnania - skąd się bierze ta gładkość w kłamaniu? Przecież nie lubiła tego robić. Wręcz nienawidziła, a tu proszę - robiła to praktycznie jak profesjonalista! Zresztą, po co się wysila, skoro jej rozmówca nie wykazuje tak naprawdę większego zainteresowania rozmową, a mówi tylko po to, aby coś w istocie gadać?
Zaraz jednak doszło do zmiany taktyki, a Harvey nieco się przysunął swoją postawą z jej stronę. Nie zmieszała się, podeszła do tego na spokojnie, nie zdejmując w sumie lekko zaintrygowanego spojrzenia z twarzy chłopaka. Nie rozumiała co on tak obecnie drążył ów temat, no i ogólnie bardzo pragnął z nią rozmawiać… Albo może to drugie jej się jedynie tak wydawało? To chyba pierwsza osoba, której nie wiedziała jak zinterpretować. Co oczywiście również nie zostało przez nią pokazane na zewnątrz, nie chcąc dać satysfakcji nowemu znajomemu.
Nie spodziewałaby się, tego specjalnego zagrania ze strony Harveya, w konsekwencji czego… no cóż, rybka połknęła haczyk nieświadomie, ale gdyby tylko wiedziała - to bardzo niechętnie, próbując się zapewne zaraz jakoś wykręcić. - Może i tak, nie wiem. Ale znając ją, to pewnie chciała spróbować kolejnej nowości, a sok imbirowy z piwem brzmi… nietypowo - czy to Ci naprawdę nie dało jakiejś podpowiedzi? Może takiej w stylu, że bierze Cię pod włos, aby Cię sprawdzić? Och, głupiutka i nic nie wiedząca o życiu Heather… Sama się teraz wkopałaś, gratulacje!
- I chwała Bogu - pojawiło się w głowie, przewracając tęczówkami, gdy ten zwrócił swoją uwagę całkowicie w innym kierunku, dzięki czemu mogła się zająć… sobą. Pozornie. Bo ponownie - nieco speszona tym wszystkim - skupiła oczy na wyświetlaczu urządzenia, próbując znaleźć rozwiązanie z tej, jak dla niej, patowej sytuacji. Wyskoczyć z wagonika? To niebezpieczne. Udawać, że go tutaj nie ma? Niewykonalne, nie z tym jej przekonaniem, iż nie wolno - nieważne kogo - traktować drugiego człowieka jak powietrze. Póki co jedynie pozostało blondynce utrzymywanie uwagi mimo wszystko na Harveyu, który… no cóż, coś czuła iż prędzej czy później ten się do niej jeszcze zwróci.
Zanim jednak do tego doszło, Hedy zdołała zrobić sobie parę fotografii, spośród jakich wybierze coś na instagrama w formie upamiętnienia wypadu. Cała ta otoczka wyglądała… magicznie. Przyjemnie dla oka, a widok na coraz bardziej rozciągające się Seattle w momencie, gdy znajdowali się coraz wyżej na diabelskim młynie, przyprawiał o dech w piersiach. Zostało to jednak dziewczynie brutalnie odebrane, gdy ciemnowłosy zdecydował się przypomnieć o swojej obecności. - Tak? A niby o czym? - odparła bez zastanowienia z uniesioną brwi do góry, przypatrując się mu na nowo. Wtedy padły słowa jak grom z jasnego nieba, jakich się kompletnie nie spodziewała. - Może i jestem z tego rocznika, ale akurat mnie to nie dotyczy - tak, wcale, właśnie widać na załączonym obrazku. - Teraz to akurat… wyjątkowa okoliczność z mojej strony - nie rozumiała po jakiego grzyba się mu tłumaczyła z czegoś, z czego nie musiała tak na dobrą sprawę. Mentalnie przybiła sobie facepalm’a, lecz na zewnątrz zachowała stoicki spokój. Osiągnął jednak to, do czego dążył - Heather położyła na nogach telefon, układając do ekranem do dołu, co by nie korciło ponownie do niego zajrzeć.
Dalsze słowa Harvey’a wprawiły dziewczynę w całkowite osłupienie. Tak długo mówił, że to aż zaskakujące. Zupełnie jakby mu zależało na tym, aby dziewczyna wymieniła z nim więcej niż jedno czy dwa zdawkowe zdania. A co jeśli w istocie tak właśnie jest? No to cóż… wtedy na pewno jest innym rodzajem swojej płci, której nie miała jeszcze okazji poznać po dzień dzisiejszy. Na to wychodziło, iż taka szansa się jej właśnie nadarzyła - zobaczymy tylko na jak długo. - Mojej przyszłej pracy? No no, widzę że wtedy, na tej imprezie, mnie na serio uważnie słuchałeś i zdołałeś zapamiętać więcej, niż tylko moje imię - nie ukrywała zaskoczenia, które mu się należało. - Nie będę ukrywała i mówiła, że jest inaczej, bo masz sporo racji z tym całym zdobywaniem informacji - dodała po chwili przemyślenia, czy aby to dobre zagranie, żeby przyznawać mu ją. No ale cóż - jeśli chciałaby się z tego teraz wycofać, to obecnie już na to nieco za późno. - Domyślam się, że ów źródłem są zapewne seriale związane z tą tematyką - skwitowała, uważając iż bez większego trudu rozwiązała zagadkę, z jaką się tak bardzo chciał kryć. A skąd takie mniemanie? No cóż, sama takowe oglądała, a o tym pozyskiwaniu wiedzy o interesantach i nie tylko tłuką co każdy odcinek, jakby innej taktyki na rozwiązanie sprawy nie było. - Skoro jednak już tak zacząłeś, to zastanawiam się jakie informacje o Tobie mogłyby mi się przydać na przyszłość… - rzuciła nagle, przypatrując się mu z dużą dozą zaintrygowania. - Bo chyba jedyne co wiem na ten moment, to jakie posiadasz imię, że jesteś niezły w rozwiązywaniu sudoku, nie odpuszczasz jeśli się na coś uprzesz no i że masz sporą liczbę tatuaży… Jakieś podpowiedzi, co jeszcze wypadałoby o Tobie wiedzieć?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Słysząc historię o tej drugiej koleżance zaczął tylko coraz bardziej uśmiechać się. Chociaż kiedy zorientował się, że to robi to zacisnął mocno usta, uzyskując w ten sposób dosyć zabawny wyraz twarzy. Nie miał zamiaru dalej jej wypytywać i drążyć tematu, ale już po słowach sugerujących że nie mogła go znaleźć był pewien że kłamała. Z bardzo prostego powodu, ponieważ nie ruszył się z miejsca w którym go zostawiła. Skoro zainsynuowała, że odchodzi na chwilę to liczył że wróci. Więc czekał. I czekał. I nadal czekał. W końcu nie miał nic lepszego do roboty. Ale nie wróciła. I to było samo w sobie dosyć przykre. Tym samym jego uśmiech zaczął powoli gasnąć, a wzrok opuścił się w dół. Gdyby chciała to znalazłaby go, bo czekał jak posłuszny piesek. Więc nie chciała go odnaleźć, żeby się pożegnać. Troszeczkę ukłuło go to. Gdyby chociaż naprawdę byłoby widać, że próbował ją poderwać to zrozumiałby takie zachowanie. Mógł nie przypaść jej do gustu, zdarza się. Oceny pod względem fizycznym dokonuje się bardzo szybko. A Harvey nie był totalnym debilem i znał swoje szanse u tak ładnej dziewczyny jak Heather. Mówiąc wprost były one bliskie zeru. Więc nawet nie próbował, zresztą w ogóle tamtego dnia nie miał ochoty na żadne podchody. Chciał po prostu miło spędzić czas, nie narzucając się przy tym za bardzo ze swoją osobą. I skoro został odrzucony nawet pod tym względem to zrobiło mu się trochę nieprzyjemnie. Tak zwyczajnie po ludzku. Co nie zmieniało faktu, że nie miała obowiązku z nim w ogóle przebywać. Ale wystarczyło powiedzieć wprost „kolo, nie mam ochoty na durne pogaduszki, spadaj”. Przynajmniej mógłby docenić ją za szczerość i nie czekałby tam jak ten idiota. Chociaż tak jak Heather potwierdziła, że miała go kompletnie gdzieś to mógł domyślać się że jego opinie miała w tym samym miejscu. Tak czy inaczej, poczuł jakby dostał kuksańca w brzuch, ale… Nawet to go jeszcze nie zniechęciło. Chociaż pewnie gdyby nie byli zamknięci w tak małej przestrzeni to w tym momencie zrezygnowałby. Lecz ponieważ musieli spędzić razem jeszcze trochę czasu to postanowił sobie w myślach, że da jej drugą szansę. Tym samym zdecydował się przeszkadzać jej dalej.
- Nietypowo? - zdziwił się widocznie. Spencer mógł wywnioskować, że blondynka raczej niezbyt często bywała na imprezach bądź nie była fanką spożywania alkoholu skoro to połączenie było dla niej nietypowe. Jednak tym samym utwierdziła go w jego poprzednich podejrzeniach. Nie musiał w żaden sposób na nią naskakiwać czy zarzucać jej, że kłamała, ale musiał zasugerować że znał prawdę. A jej słowa blisko niej nie leżały. - Nie wiem czy nietypowo, ale wiem że go tam nie mają. Co wiążę się z pewną mało przyjemną historią. Kiedyś mieli sok imbirowy w swojej ofercie, ale raz zaserwowali go dziewczynie, która jak się okazało miała silne uczelnie na imbir. Co w ogóle jest rzadkim zjawiskiem. Skończyło się to przerwaniem całej imprezy, przyjazdem karetki oraz ogólnym zamieszaniem i popłochem - skrócił maksymalnie swoją opowieść jak się dało. Nie chciał się rozdrabniać, chociaż mógł bo akurat był świadkiem tego całego zdarzenia. Jednak to nie było istotne. Chciał tylko zwrócić jej uwagę na to małe potknięcie w historii, którego się dopuściła. W żaden bezpośredni czy uszczypliwy sposób. Jednocześnie uznał, że zakończył temat i nie miał potrzeby go dalej kontynuować. Uniósł głowę do góry, wyprostował się i oparł wygodnie o ławkę. Stwierdził, że najprościej będzie pójść dalej i skupił się na kwestii korzystania z telefonu.
- Nie dotyczy? I wcale nie prowadzisz takiego ślicznego, idealnego instagrama? Bo wiesz, może jestem trochę starszym facetem, ale jeszcze ogarniam takie podstawy i wiem, chociaż nie do końca rozumiem, że dla większości przedstawicielek płci pięknej dobrze wyglądający instagram to podstawa - wymądrzał się chociaż stosunkowo niedawno ogarnął, co to była za aplikacja. Harvey zainteresował się nią, gdy okazało się że można śledzić tam różne studia tatuażu i bezpośrednio tatuatorów oraz ich prace. Potem pojawiły się pojedyncze konta dotyczące rysowania i komiksów, a dopiero później kilka profili osób, które znał. Sam zaczął go prowadzić wówczas gdy jego tatuaże zaczęły nadawać się do pokazania światu i to głównie one na nim się znajdowały. Miał też jakieś pojedyncze, prywatne zdjęcia, jednak nie przepadał za fotografowaniem swojej mordy. - Więc jeżeli chciałabyś to jak już tutaj jestem i ci przeszkadzam to mogę przydać się do czegoś i chociaż zrobić ci jakieś ładne, pamiątkowe zdjęcie - zaproponował niepewnie, nie chcąc żeby odebrała jego słowa o tym całym instagramie jako jakiś przytyk. To że tego do końca nie rozumiał to nie oznaczało, że jednocześnie krytykował. Ludzie w końcu interesowali się różnymi rzeczami i to było właśnie fajne. Gdyby wszyscy lubili dokładnie to samo, to świat zwyczajnie byłby zbyt nudny. Licząc, że nie obraziła się po tym wrzuceniu jej do jednego worka z innymi dziewczynami, zerknął na nią ukradkiem oczekując konkretnej odpowiedzi.
- A wyglądałem jakbym nie słuchał? - zapytał nieco głośniej z cieniem oburzenia w głosie, ale wobec samego siebie. Spencer ściągnął brwi, zmarszczył czoło z tym nieco groźnym wyrazem twarzy spojrzał na nią oczekując prostego wyjaśnienia. Nie był napruty, wcale dużo wtedy nie wypił. Dobrze wszystko pamiętał i wydawało mu się, że zachowywał się poprawnie, więc był przekonany że na pewno ją słuchał jak już zdecydowała się coś mu opowiedzieć. Jeżeli Heather faktycznie tak odebrała go to musiałby skarcić samego siebie i dowiedzieć się, co zrobił źle. Bo może z tego wynikał jej stosunek do niego? Albo szukał jakiegoś innego wytłumaczenia poza tymi najprostszymi, czyli jej najmniejszym brakiem zainteresowania jego osobą. - Tak, powiedzmy że tym źródłem są seriale - mruknął pod nosem, uciekając wzrokiem w bok. Zamyślił się ale dosłownie na moment. Sam skłamał, ale nawet za bardzo nie udawał, że było inaczej. Jednak jego reakcja i początkowa wypowiedź o niezdradzaniu źródła wskazywały na to, że nie ma ochoty wnikać w ten temat i wolałby go porzucić.
Na słowa nie odpuszczasz jeśli się na coś uprzesz wyszczerzył się, bo nawet jeżeli miał być to docinek to on odebrał to jako komplement. W wielu przypadkach jego upartość umożliwiła mu osiągnięcie celu, który sobie założył. Zresztą teraz też trochę tak było. W końcu jasnowłosa zaczęła się do niego odzywać. Może jeszcze nie mówiła tak dużo jak on, ale jego czasem naprawdę trudno było przebić. Właśnie, za dużo mówił. W tej chwili sobie to uświadomił więc… postanowił ponownie się odezwać. - To jednak mało wiesz, Heather. Imię ja ci podałem, tatuaże same rzucają się w oczy, w sprawie sudoku jakbyś chociaż wyciągnęła jakieś wnioski to doszłabyś do tego, że jestem dość spostrzegawczy. Więc w sumie pozostaje tylko kwestia mojej oślej upartości, która jednak mocno wychodzi na pierwszy plan, więc nie jest to żadne wyjątkowe odkrycie - wypowiadając ostatnie słowa niechlujnie machnął dłonią. Właśnie zasugerował jej, że nie była najlepsza w zdobywaniu informacji, a raczej powinna być. Uśmiechnął się pod nosem, ale niezbyt szeroko, żeby nie wyglądało jakby czerpał z tego spostrzeżenia jakąś satysfakcje. Chociaż troszeczkę tak było. Albo inaczej. Może zwyczajnie liczył, że w ten sposób ją podejdzie i zachęci do prawdziwej rozmowy, a nie tylko zdawkowych odpowiedzi. Była też opcja, że tymi słowami ją rozwścieczy… ale cóż takiego ryzykował? Tylko kolejnych czterdzieści minut w mało przyjemnej atmosferze. Pffff, nic wielkiego. - Z kolei ja wiem, że studiujesz jednak nietypowy jak dla kobiety kierunek, który domyślam się że wybrałaś żeby sobie bądź komuś coś udowodnić… bardziej sobie samej, biorąc pod uwagę że niezbyt obchodzi cię odbiór twojej osoby przez innych. Co potwierdziło twoje zachowanie na imprezie, bo nie siliłaś się na wymuszoną zabawę, skoro nie miałaś na nią ochoty, a na pewno też nie miałaś taktyki na smutną dziewczynę przy barze. Więc… mi jak na osobę zupełnie nie związaną z pozyskiwaniem informacji idzie chyba całkiem dobrze w dedukcji? - zapytał, unosząc jednocześnie brew do góry i ukrywając zadowolenie, które pojawiło się na jego twarzy. Nie miał pojęcia, czy to co mówił było chociażby bliskie prawdy, ale każda jej odpowiedź byłaby dobra. Jeżeli potwierdziłaby jego słowa to mógłby być z siebie dumny. A gdyby zaprzeczyła i jakoś inaczej się wytłumaczyła… to Harvey nadal osiągnąłby swój cel, którym było rozwiązanie jej języka. A jeżeli chodziło o niego samego, to już otworzył usta żeby coś powiedzieć, ale zaraz powstrzymał się. Pewien pomysł zrodził się w jego głowie i postanowił pójść tym razem trochę niestandardową drogą w ich rozmowie, w której to głównie on rzucał tylko jakimiś hasłami czy faktami. Może to właśnie było dla niej za nudne? - Hmmm. Ja też studiowałem. Może nie wyglądam, ale tak było. Kierunek dosyć długi i stosunkowo ciężki, który wymagał pochłaniania dużej ilości niezbędnej do wykorzystania w praktyce wiedzy. Związany z niesieniem szeroko pojętej pomocy i pracy z dosyć… nietypowymi i różnorodnymi istotami - zakończył swoją wypowiedź, naprowadzając ją na odpowiedź. Rozluźnił swoją pozycję, wyciągając oraz wyprostowując jedną nogę i przechylając lekko głowę w bok. Wpatrywał się w jej piękną twarz i czekał na werdykt, jednocześnie trochę denerwując się, co było widocznie w postaci przegryzienia przez niego wewnętrznej części swojego policzka. Jednak nie chciał od razu mówić wszystkiego wprost, bo wtedy tematy skończyłyby mu się przed końcem ich przejażdżki. Tak więc w swojej wypowiedzi nie zdradził nawet czy skończył te studia, a tym bardziej czy pracował w opisanym przez siebie zawodzie. Miał nadzieję, że dziewczyna go odgadnie gdyż na koniec wydawało mu się, że zdradził już wystarczająco dużo, żeby sama na to wpadła. Jeżeli w ogóle miała zamiar dociekać, oczywiście tylko w celu szkolenia swoich umiejętności zdobywania informacji. Harvey próbował ją podejść i rozpracować po swojemu, ale dobrze i mógł zupełnie nie trafić. Blondynka mogła zaraz machnąć na niego ręką, ale na to też był mentalnie przygotowany.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie wiedziała jak zareagować na jego zachowanie. Najpierw uśmiecha się wręcz od ucha do ucha, by diametralnie ów kąciki zaczęły opadać coraz to niżej, by końcowo przystroić swoją twarz… tak naprawdę nie miała pojęcia w jakie określenie to ubrać. Wyglądał, jakby posmutniał, zmarkotniał… albo i nawet jakby chwilę temu dostał soczyste uderzenie z otwartej dłoni w policzek. Czy rzeczywiście tak było, czy to może jedynie taka zagrywka ze strony Harveya, aby Hedy zmieniła do niego podejście? Całkiem możliwe, lecz nie mogła oprzeć się wrażeniu, iż zdawał sobie sprawę z jej naginania prawdy do tego stopnia, że aż mu się zrobiło zwyczajnie… przykro. Przykro z racji tego, iż został w taki sposób przez blondynkę potraktowany tamtego dnia, jak i w dniu dzisiejszym.
Czyżby była z niej aż taka suka, że doprowadza tak naprawdę zwykłego gościa do takiej skrajnej postawy z sekundy na sekundę? Wcześniej nie patrzyła na to w taki sposób, a dopiero uważniejsze przypatrzenie się mu sprawiło, iż doszła do takich refleksji. Lecz czy to jednocześnie coś zmienia? Ciężko stwierdzić, zapewne to będzie uwarunkowane tym, jak będzie to całe… spotkanie przebiegało z biegiem upływającego czasu, do jakiego niejako została zmuszona. Znaczy - równie dobrze mogła wstać na widok Harveya, tym samym rezygnując z przejażdżki, oczekując ponownie na swoją kolej, ale jaka byłaby w tym logika? Tym bardziej, że nie chciała też zostać odebrana jako nieuprzejmą oraz wywyższającą się, bo przecież taka nie jest. Chyba nie jest. Raczej nigdy od nikogo nie usłyszała, aby przedstawiała swoim postępowaniem takie cechy.
Jej mina na moment również pokazywała fakt rozmyślania nad czymś - i choć wydawać by się mogło, że zwyczajnie wykorzystuje te chwile ciszy na przyjrzenie się mu z większą dokładnością, to tak naprawdę myślami dryfowała gdzie indziej, chociaż zarówno błąkając się przy jego osobie, co mogło być zapewne zaskoczeniem… nie tylko dla niego, jeśli o tym by się dowiedział, ale i również dla niej samej się tym stało. Gdyby ktoś jej po tamtej imprezie powiedział, iż dojdzie do jeszcze jednego spotkania z ów jegomościem - kompletnie by mu nie uwierzyła. A teraz? Siedzą tutaj, zastanawiając się nad w sumie jednym i tym samym kompletnie nieświadomie.
Wyrwała się z przemyśleń w chwili, gdy zdecydował się niespodziewanie odezwać. Aż pokręciła lekko głową, aby się przebudzić, powracając do rzeczywistości jaka ją otacza. - Nietypowo - potwierdziła prędko, aby nie odniósł wrażenia iż dziewczyna nie wiedziała o czym mówiła. - Dla mnie na pewno. Może nie wyglądam na taką, ale nie trawię piw w sokiem, także już sam w sobie sok imbirowy brzmi nieco irracjonalnie - wyjaśniła gładko, aby mimo wszystko pojął jej rozumowanie. Czemu nagle zależało jej, aby wiedział o tym? Nie miała bladego pojęcia, jeśli mam być szczera. Zwyczajnie odczuła potrzebę powiedzenia o tym więcej niż dwóch słów. Szkoda tylko, że przeciąganie tego tematu sprawiło, że Harvey zdecydował się temu poddać, kontynuując… i uświadamiając Heather, iż zdawał sobie sprawę z jej delikatnego okłamywania go. Nie pokazywała po sobie tego, że właśnie została przyłapana na gorącym uczynku. Zachowywała się tak, jakby od samego początku to zaplanowała, a rybka złapała haczyk - gdzie wiadomo kto tak naprawdę tą rybką okazał się być już na samym starcie. Delikatnie na koniec wypowiedzi ciemnowłosego przygryzła wargę, by na koniec delikatnie westchnąć. - Przykra sytuacja. Ale chyba nie skończyła się aż tak tragicznie, skoro moja koleżanka miała okazję spróbować go właśnie tam. Może jakiś zaprzyjaźniony barman trzyma ów sok pod ladą dla osób, które są pewne swojego braku uczulenia na imbir? - szła w zaparte, utrzymując swoje stanowisko. Coś się jednak przy tym zmieniło. Uśmiech. Tak, uśmiech. Niby mała rzecz, ale okazuje się być wielką. To był jeden z tych uśmiechów, gdzie pokazywała iż wiedziała o byciu rozgryzioną, lecz nie robiła sobie nic z tego, chcąc zobaczyć jak obecnie podejdzie do tego nowy znajomy. Bo chyba już w pełni mogła go tak nazywać, co nie?
- Prowadzić prowadzę instagrama, ale czy jest taki… śliczny, idealny? Nie wydaje mi się. Wrzucam to, co chcę aby było dla mnie warte zapamiętania i uznam, że fotografia fajnie wyszła - przy tym wzruszyła ramionami, bo sama nie przykuwała uwagi co do tego, jak jej profil się prezentuje. Może dla innych wyglądał rzeczywiście na perfekcyjny? A może odwrotnie - na najbardziej paskudny, na jaki mieli okazję spojrzeć? Kwestia gustu to zdecydowanie kwestia sporna, każdy ma odmienny pogląd co do piękna, także nikomu nie będzie zarzucała swojego zdania, bo wszyscy muszą myśleć chociażby o jej instagramie tak, jak ona na niego patrzy. - Och, naprawdę? - a to Ci dopiero zaskoczenie… I to bardzo dużego kalibru, jakiego kompletnie nie przewidziała. A co z całą pewnością było widoczne po jej minie, gdy tylko padły ów słowa ze strony Harveya. - Mam nadzieję, że nie potrzebujesz takiego zdjęcia po to, żeby pochwalić się kolegom jaką dziewczynę udało Ci się w ostatnim czasie poderwać - nie mogła się powstrzymać od tego komentarza, lecz spokojnie - zrobiła to w żartobliwej formie, nie chcąc aby odebrał to również jako jakąś bardzo mocną docinkę co do tych ich już dwóch spotkań. Zaśmiała się nawet pod nosem, przypatrując się mu parę sekund, by po chwili przekazać swój telefon z już włączonym aparatem, aby mógł zrobić to pamiątkowe zdjęcie. A skąd w ogóle takie słowa z jej ust? Kto wie - może po wykonaniu jednej fotki uzna, że będzie brnął dalej w to, że zrobi kolejne na wszelki wypadek, a w międzyczasie rzekomego cykania zdjęć oraz pozowania przez dziewczynę, on zdecyduje się na skrzętne przesłanie zdjęcia na swoje urządzenie w obojętnie jaki sposób? W końcu wszystko jest możliwe! Niemniej postanowiła mu dać ten pokaźnych rozmiarów kredyt zaufania, jedynie z tego żartując, nie widząc problemu w propozycji, z jaką wyszedł.
- Wiesz, ciężko określić - zaczęła zgrabnie, nie spuszczając obecnie z niego spojrzenia. - Mogłeś sprawiać wrażenie osoby słuchającej tego, co mówię, a tak naprawdę wpuszczać to jednym, a wypuszczać drugim uchem. I nie powiesz mi, że nie mogłam tego wziąć za ewentualną możliwość - od razu zaznaczyła, aby nawet nie myślał, iż może tak łatwo wykręcić się, wybielając siebie bez większego problemu. Byli na imprezie, gdzie każdy miał mniej lub więcej promili w krwiobiegu, a wiadomo że w takim stanie czasem podchodzi się do drugiego człowieka w całkowicie inny sposób, niż jakbyśmy zrobili to na trzeźwo. Daleko w sumie nie trzeba szukać - Heather. Ona się tak zachowała. Gdyby nie ta cała otoczka, to pierwsze spotkanie tej dwójki mogłoby przebiec kompletnie inaczej, a tak to… no cóż. Wyszło jak wyszło. Nie drążyła jednak, gdy bez większego trudu pokazał, że odpowiada wymijająco, aby uciąć pewną kwestię. W sumie nie było to aż tak ważne, skąd to źródło pochodzi - na tym przecież nie opierała się w pełni rozmowa.
- Jakby nie spojrzeć - rzuciłam ogólnikami, bo tylko to miałam szansę usłyszeć albo zauważyć. Spostrzegawczość sama w sobie się nasuwa, Nie tylko matematyczne zdolności, których w sumie nie powinnam ja sama mieć, bo jestem umysłem humanistycznym, ale i dostrzeganie szczegółów w tym jest kluczowe, aby rozwiązać łamigłówkę w prawidłowy sposób - wyjaśniła jak to wygląda z jej punktu widzenia. Boże, po co ona mu się tak tłumaczy? Znów robiła coś, czego nie pojmowała, ale jednocześnie nie było to aż tak… kłopotliwe. Bo mimo początkowej niechęci uznała, że Harvey okazuje się być… całkiem przyjemnym towarzyszem do rozmowy. Skąd ten wniosek? Nawet na chwilę nie zabrzmiał jak głupek, którym mógł się przecież okazać. A jednak - zaskoczył ją mocno pozytywnie, stąd też chęć dalszego prowadzenia z nim konwersacji. - Może i nie jest wyjątkowym odkryciem, ale mimo wszystko przydatnym na dłuższą metę - oznajmiła ze stoickim spokojem oraz delikatnym uśmiechem na wargach. Specjalnie uznała, że na dłuższą metę, bo tak naprawdę nie ma pewności ile ta ich znajomość będzie trwała. Może być tak, że to ich ostatnie spotkanie, gdzie wymienią więcej niż parę zdań, albo… może ta przejażdżka zmieni bieg wydarzeń? Nigdy nie ma się tej stuprocentowej pewności. A przecież nie chciała wyjść na niegrzeczną informując go od razu, że nie przewiduje w przyszłości możliwego natknięcia się na jego osobę. Skoro dzień dzisiejszy ma miejsce, to los możliwie iż na nowo spłata im psikusa, doprowadzając do kolejnego wpadnięcia na siebie. Nie chciała jednak niczego planować, na coś się nastawiać. Odkąd zaczęły się wakacje… postawiła na spontan i nie trzymanie się sztampowo swoich założeń. Co, o dziwo, nie okazuje się być aż tragiczne w skutkach jak na razie.
- Zgadza się. Nie przejmuję się tym, co inni o mnie mówią. Nie wybijam się przed szereg, nie szukam wszędzie poklasku czy oczekuję zauważenia. Ale co do kierunku się niestety mylisz. Nikomu nic nie chcę udowodnić, a już tym bardziej sobie. Mam parę zainteresowań, które mogłabym wykorzystać do tego, aby przy okazji mieć z nich nie tylko uciechę emocjonalną, ale jednak zdecydowałam się na kryminalistkę, żeby sprawdzić się. Studia są w końcu idealnym momentem na zobaczenie, czy warto spróbować czegoś nowego w życiu, czy lepiej jednak trzymać się tego, co nam wychodzi najlepiej. A skoro do dzisiaj nie zdecydowałam się na zmianę, to chyba znak, że nie jest tak źle - sprostowała, ale nie po to, aby mu coś udowodnić. Po prostu chciała wyprowadzić go z błędu, którego mógłby się trzymać w dalszym ciągu, gdyby nie podjęła się powiedzenia co jest zgodne z prawdą, a co nie. - Ale nie powiem, całkiem nieźle Ci idzie - dodała, bo nie mogła powiedzieć, iż mu tragicznie poszło. W końcu inni mogliby uznać, że z takim wyglądem tylko i wyłącznie co chce zrobić, to być w centrum uwagi. Bo naturalnie - nie była krytyczna aż tak względem siebie. Wiedziała, że jest urodziwa, lecz nigdy tego nie wykorzystała dla swoich własnych korzyści. Aparycją, w jej mniemaniu, niczego nie wskóra. A to, że inni wykorzystują swą urodę… to już ich wybór. Każdy jest kowalem swojego losu i nie jej osądzać, czy postępuje taka osoba dobrze, czy jednak źle.
- Wyglądasz - szybko wtrąciła się w słowo, dając mu jednak dokończyć. Zagadka, jaką otrzymała, była jednocześnie prosta i trudna do rozwiązania. Zanim jednak zdecydowała się do jej przystąpienia, postanowiła wyjaśnić uwagę, jaką go uraczyła na sam początek. - Wyglądasz na osobę, która studiowała, bo ważysz na swoje słowa, zwracasz się w sposób poprawny, a co ewidentnie wskazuje na osobę wykształconą. Wiem, że to też nie jest wielki wyznacznik, bo można mówić pięknie i kwieciście bez dyplomu, ale… mimo zewnętrznego wyglądu - który nie jednego może zmylić, to prawda - sprawiasz wrażenie osoby, która chciała bądź nadal chce zwrócić uwagę na swoją przyszłość - powiedziała to, co myśli. Bez żadnego czarowania, bez chęci nagłego zaimponowania mu czy żeby dowieść, iż się myli co do tego całego bycia niby kiepską w pozyskiwaniu informacji. Naprawdę jej nie zależało. Tak najzwyczajniej w świecie uznała, że dobry z niego rozmówca. Tak, wiem, eureka, jednak dostrzegła w nim człowieka! Ale jak już zostało to wcześniej trafnie zauważone - miejsce w jakim poznaje się niektórych ludzi sprawia, że automatycznie dopisujesz mu jakąś… łatkę, nawet jeśli ta osoba na to nie zasługuje. Impreza nie była okolicznością sprzyjającą na zawarcie znajomości, w trakcie której dowiedziałaby się z pewnością znacznie więcej, gdyby nie właśnie to uznanie, że skoro tu jest, a dodatkowo stal się kolejnym z rzędu kolesiem, jaki postanowił do niej zagadać, to na pewno w głowie mu tylko jedno.
- Wracając do Twojej zagadki - szybko chciała powrócić na właściwe tory, co by nie pomyślał, że robi to specjalnie czy coś w ten deseń. - Nie wiem czy moje podejrzenia są słuszne, ale pierwsze co na myśl mi przyszło, to weterynaria. Podobno pierwsze domysły okazują się najbardziej trafne, także zdecydowanie postawię na to kartę, bo nic innego nie skojarzyło mi się tak mocno z niesieniem pomocy różnorodnym istotom - czy trafiła? Sądziła, że tak. Nie chciała pokazywać swojej pewności, jakiej notabene nie posiadała, bo to też przecież nie jest żaden konkurs polegający na tym, kto więcej dowie się o swoim rozmówcy jedynie z obserwacji czy małych podpowiedzi. - Natomiast nie wiem, czy skończyłeś ten kierunek z dyplomem w ręku. Podejrzewam, że tak, ponieważ ten wcześniej wspomniany upór, o którym mówiliśmy całkiem niedawno, raczej nie pozwoliłby Ci się poddać tak łatwo - skwitowała na koniec, wciąż nie posiadając przekonania co do swoich obserwacji. Ale jeśli okaże się, że nic z tego, a jej zdolność dedukcji się popsuła, to… nic się nie stanie. Świat się nie zawali, dziewczyna nie zdecyduje się z dnia na dzień na zmianę kierunku. Jeszcze ma czas, aby wyuczyć się pewnych technik, które pomogą jej w późniejszym, prawdopodobnym, życiu zawodowym, aby szło jej znacznie lepiej.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Harvey we własnej głowie postanowił niejako zacząć z Heather na nowo, dlatego nawet w myślach nie powracał już do kwestii ich pożegnania, które się nie odbyło i intencji, którymi kierowała się wtedy dziewczyna. Oczywiste było, że nie mógł wymazać tamtejszego ich spotkania czy informacji, które wtedy otrzymał. Ale mógł chociaż udawać, że jego męska duma nie została trochę zraniona i przez kolejne ponad półgodziny mógł próbować spędzić z nią miło czas. W końcu takie miał zamiary od samego początku, więc skoro los niejako dał im drugą szansę na luźną, przyjemną, niezobowiązującą rozmowę, jeszcze w tak pięknych okolicznościach to byłby palantem, gdyby postanowił nie skorzystać z tej okazji.
- Czyli wolisz takie zwykłe, jasne piwo? Czy jeszcze bardziej mnie zaskoczysz i powiesz, że jesteś smakoszką mocnego, ciemnego piwa? - zaczął drążyć ten wcale nieistotny temat, unosząc jednocześnie jedną brew do góry i z niecierpliwością wyczekując odpowiedzi. Domyślał się, że najbardziej prawdopodobną odpowiedzią będzie ta, że blondynka wcale nie przepadała za piwem tylko preferowała inny rodzaj alkoholu, jak jakieś drinki czy wino. Ale on jako osoba, która uwielbiała smak zwykłego, czystego piwa musiał zapytać. A tym samym powolutku zdobywał kolejne informacje. Nie to żeby je jakoś dokładnie odnotowywał i miał zamiar jakoś wykorzystać, ale cieszył się że to ich spotkanie bardziej zaczęło przypominać rozmowę między dwoma osobami, niż raczej jego męczący i drętwy monolog. Natomiast gdy powrócili ponownie do sprawy soku imbirowego w tamtym lokalu to tylko przyglądał się jej, uważnie słuchając. Starał się w żaden sposób nie reagować. Był w stanie naprawdę już porzucić tę kwestię i nie zagłębiać się w nią bardziej. Tylko wtedy Heather uśmiechnęła się, a Spencer niczym w lustrzanym odbiciu zrobił dokładnie to samo. Chociaż raczej sam nie wiedział dlaczego, bo dziewczyna uparcie dalej próbowała brnąć w swoje kłamstwo, mimo iż on już znał prawdę. Lecz przecież nie miał zamiaru zaprzeć się, skrzyżować ręce i oschle powiedzieć wiem, że kłamiesz, odpuść i w końcu przyznaj się. Takim postępowaniem niczego nie zyskałby, a na pewno zaprzepaściłby szansę na kontynuowanie ich pogawędki. - W sumie masz rację. Wtedy byłem tam pierwszy raz od dłuższego czasu, więc może coś w tej kwestii zmieniło się - poszedł razem z nią w te kłamstwo, którego chyba oboje byli dobrze świadomi. On nawet nie ukrywał tego, bo zamiast przybrać jakiś zastanawiający wyraz twarzy to cały czas głupkowato uśmiechał się. I chyba wyglądało na to, że dopóki ona to robiła to nie miał zamiaru sam odpuścić.
- Mógłbym zaproponować, żebyś pokazała mi swojego instagrama to wydam rzeczową, profesjonalną opinię na temat tego czy jest śliczny i idealny, bo wiesz ty możesz mieć trochę inne podejście do tego, ale… raczej nie powinnaś pokazywać swoich zdjęć zupełnie obcemu facetowi, więc tego nie zrobię - odpowiedział, a uśmiech cały czas nie opuszczał jego twarzy. Nawet gdyby wyszedł z taką propozycją to był przekonany, że odmówiłaby. I poprawnie. Był uprzejmy, miły, ale nie przesadnie. Nie słodził jej, nie próbował się przypodobać, nikogo nie udawał. Jednak to nie oznaczało, że powinna mu zaufać na tyle, żeby czymś się z nim dzielić. Zresztą z automatu pomyślał o takiej samej potencjalnej sytuacji, w której byłby jakiś obcy koleś i jego młodsza siostra. Gdyby zrobiła taką głupotę to Harvey na pewno mocno zdenerwowałby się. Więc zwyczajne, nie wypadało. Starał się zachowywać wystarczająco dobrze… a zaraz został zaszufladkowany jako dupek. Co prawda w żartach, więc nie wziął tego do siebie. Nawet krótko zaśmiał się pod nosem, jednak i tak odczuł potrzebę żeby wytłumaczyć się. - Nie. Nie jestem takim typem. Po pierwsze, cenię sobie moje życie prywatne. Nie mam problemu, żeby mówić o sobie, dzielić się jakimiś faktami czy historiami z życia. Jednak gdy w grę wchodzi jeszcze druga osoba to staram się być raczej ostrożny. Więc chwalenie się kolegom nie jest dla mnie najważniejsze - zaczął mówić, skupiając się według siebie na tej ważniejszej części swojej odpowiedzi. Nie raz był świadkiem takiego zachowania, ale nie do końca je rozumiał. Bo według niego tak postępowali faceci, którzy domagali się aprobaty wśród innych mężczyzn. Tylko na co im ona była? Jakoś kompletnie nie czaił tej zależności. W międzyczasie wziął jej telefon i zrobił to pamiątkowe zdjęcie. A może nawet trzy, ale nie więcej. W końcu jak miał się do czegoś przydać to przynajmniej chciał dobrze wykonać swoje niewielkie zadanie. Heather jeszcze podczas ostatniego odwróciła się, chociaż wtedy był w stanie skupić się na całym zdjęciu, a nie tylko jej osobie. Zupełnie niecelowo, ale wyszło nawet trochę twórczo. Zaraz oddał jej telefon, rzucając jeszcze komentarzem. - Całościowo wyszło ślicznie, chociaż wydaje mi się że jakby było widać na nim twoją twarz i to jeszcze uśmiechniętą to byłoby idealnie - pozwolił sobie na wyrażenie tej krótkiej i w ogóle nie znaczącej opinii. Tym samym nawiązał do swoich słów o jej instagramie, co wywołało zadziorny uśmiech na jego twarzy. I pozostała jeszcze inna kwestia do sprostowania. - A po drugie, nawet wcale cię nie podrywam. Przecież my tylko ze sobą rozmawiamy - odpowiedział o wiele krócej niż za pierwszym razem. Nie rozwinął tej sprawy specjalnie. Jeżeli będzie ciekawa to zapyta. W końcu czemu miałby nie próbować jej podrywać? No może pomijając fakt, że nie wyglądała jakby tego potrzebowała. Co nie oznaczało, że nie mógłby próbować. Jednak pewnie twierdził, że tego nie robił. Kwestię pogłębienia bądź nie tego wątku pozostawił Heather.
- Oczywiście, mogło tak być, masz rację - przytaknął jej od razu. Rozumiał o co jej chodziło. Jednak w tamtych okolicznościach istniało większe prawdopodobieństwo, że słuchał jej pozornie, żeby osiągnąć założony przez siebie cel. Jednak tak nie było. Zresztą uważał taką taktykę w podrywaniu dziewczyn za obleśną samą w sobie. Bo skoro ktoś zupełnie go nie interesował to po co miałby się do takiej osoby zbliżać? Nawet jeżeli chodziło tylko o seks. Jednak trzeba było o czymś gadać przed nim, a czasem i nawet po nim. Nie wyobrażał sobie tak zwyczajnie udawać, że słucha i jeszcze nie dać się na tym przyłapać. To było zbyt skomplikowane, a on jednak uważał się za dosyć prostego człowieka. - Ale dla jasności, tak nie było. Wydawało mi się, że możemy się dogadać, bo oboje byliśmy równie niezainteresowani tą imprezą. No ale cóż, nieważne - mówiąc to wzruszył ramionami, bo wcale nie chciał ponownie wracać do tego tematu. Skoro blondynka sama nie była w stanie udzielić konkretnej odpowiedzi to chyba nic bezpośrednio sam sobie nie miał do zarzucenia. Jednak nie poszło o to, że bezczelnie jej nie słuchał tylko zwyczajnie nie była zainteresowana. Auć. Ponownie.
- Łamigłówkę? To tylko sudoku… - rzucił krótko i niemalże od niechcenia, ale szybko natchnęło go, że prawdopodobnie popełnił ogromny błąd. W końcu jasnowłosa była na imprezie i bardziej interesowało ją to sudoku niż zabawa. Tym razem jego spostrzegawczość go zawiodła i chyba palnął coś, czego nie powinien. - O nie. Prawdopodobnie właśnie spisałaś mnie na straty za użycie tego sformułowania. Bo to nie jest tylko sudoku, prawda? Wycofuje się z tamtych słów. Mnie osobiście wręcz rozwściecza jak ktoś rzuca tekstem to tylko komiksy - od razu próbował się jakoś wybronić, jednocześnie zakładając rękę za głowę i pocierając się dłonią w swoją bujną czuprynę, uśmiechając się przy tym jakby jego roześmiana morda miała w tym mu jakoś pomóc. Liczył, że jest jeszcze dla niego jakaś nadzieja, bo naprawdę szybko zreflektował się po swoich nierozsądnych słowach i zamiast skupić się na sednie jej całej wypowiedzi to niepotrzebnie uczepił się jednego słowa. Tym samym postanowił już nie odnosić się do jej słów o dłuższej mecie, bo sam nie wiedział jak miałby je odczytywać, więc wolał je przemilczeć. A po swojej prawdopodobnej, idiotycznej wpadce tym bardziej.
Gdy Heather zaczęła więcej mówić o sobie to ogarnął w końcu wyraz swojej twarzy. Nie to żeby spoważniał, ale przynajmniej ograniczył swój uśmiech. Nie zdejmował z niej swojego spojrzenia, gdy mówiła i co jakiś czas kiwał głową. Słuchał, naprawdę słuchał i tak chciał zostać odebrany. Nie robił tego na pokaz czy specjalnie. Wewnętrznie ucieszył się, że dziewczyna wyrzuciła z siebie tyle słów, które opowiadały o niej samej. - Szczerze mówiąc… to bardzo mądre i dojrzałe podejście. W końcu jeżeli nie spróbowałabyś to nie wiedziałabyś, czy to kierunek dla ciebie. A po semestrze czy roku zawsze można zrezygnować i zacząć coś zupełnie innego - podsumował jej wypowiedź i przez moment pożałował, że nie miał podobnego nastawienia. Co prawda odbijał sobie wcześniejsze decyzje obecnie, ale może wtedy miałoby to większy sens. I byłoby wytłumaczalne, bo jednak był kilka lat młodszy. Teraz oczekiwano od niego nieco dojrzalszego spojrzenia na świat… ale jakoś nie śpieszyło mu się do tego, żeby cokolwiek zmieniać. - Ja poszedłem na takie studia, bo nie miałem lepszego pomysłu na siebie i chyba w tamtej chwili nawet za bardzo nie zdawałem sobie sprawy jakie ogromne to ma znaczenie, bo byłem zbyt pochłonięty innymi sprawami… a potem gdy się zorientowałem, że może to nie jest coś, co chciałbym obecnie robić to było już trochę za późno - dodał od siebie. W końcu rzucenie studiów w ich połowie byłoby głupotą i ogromną stratą pieniędzy. Zresztą wtedy zmienił trochę swoje podejście do tego całego studiowania i postanowił, że będzie to jego takie „wyjście awaryjne”. Gdyby w życiu nie powiodło mu się w innym fachu. Słysząc tą niemalże pochwałę ponownie jego kąciki ust ruszyły ku górze, lecz nie odezwał się tylko lekko skinął głową, oficjalnie przyjmując jej słowa. - Jednak masz rację. Uważam, że jest do dosyć bezpieczna furtka na przyszłość. I to oraz zobowiązanie wobec rodziców, którzy jednak natrudzili się żeby zapewnić mi odpowiednią edukację, sprawiało że postanowiłem skończyć te studia. I kolejne tak, była to weterynaria - podsumował krótko. W swojej wcześniejszej wypowiedzi opierał się na stereotypach, bo tak często musiał się z nimi mierzyć, że już z automatu zakładał że wszyscy na dzień dobry przyjmowali pewne założenia wobec jego osoby. Jednak jej odpowiedź, która była głębsza, a nie odnosiła się tylko do pierwszego wrażenia które po sobie pozostawiał, sprawiła że ucieszył się. Jednak tylko wewnętrznie, bo miał już tak nie szczerzyć się do niej cały czas. W końcu mogłaby uznać, że dostał jakiegoś skurczu mięśni na twarzy i przydałaby mu się jakaś pomoc. - Tylko wiesz, Heather. Wcale nie chciałem żeby ta zagadka była jakoś wyjątkowo trudna. W końcu musiałem pierw sprawdzić, czy w ogóle poradzisz sobie z czymś stosunkowo mało skomplikowanym. Nie to, żebym z założenia w ciebie wątpił, co to, to nie - zaczął mówić, chociaż trudno było domyślić się do czego dążył. Gdy wypowiadał słowo „zagadka” to mrugnął jej jednym okiem i na moment poszerzył swój uśmiech. Tematu swoich studiów już sam z siebie nie rozwijał, bo stwierdził, że jeżeli blondynkę interesowałoby coś konkretnie to zapyta. A jeżeli nie to tym bardziej nie chciał zarzucać jej nudnymi faktami ze swojego życia. Wolał za to kontynuować tę niewinną zabawę w sprawdzenie jej zdolności dedukcji. - Więc jak to będzie dalej? Mam szykować kolejną, nieco trudniejszą zagadkę? W końcu warto byłoby teraz podnieś trochę poprzeczkę… i nie obrażę się, jeżeli ty zrobisz to samo, bo wiesz może w pracy to mi się nie przyda, ale też z przyjemnością poćwiczę z tobą - zasugerował, żeby niejako weszła z nim w tą grę. W końcu nie chciał gadać tylko o sobie, szczerze to w ogóle wolałby tego nie robić. Jednak gdy nie miał zbyt dużego pola manewru to mógł skupić się tylko na sobie, chociaż o wiele bardziej wolałby na niej. Bo z każdą kolejną wypowiedzią wydawała mu się coraz bardziej intrygująca, a skoro pozostało im tylko trzydzieści minut to chciał jak najlepiej wykorzystać ten czas i poznać ją jak najbliższej. O ile Heather w ogóle chciałaby mu na to pozwolić.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Smakoszka to zbyt wielkie słowo - od razu wolała zaznaczyć, żeby nie wziął jej rzeczywiście za jakiegoś konesera. Nigdy nie szczyciła się kosztowaniem trunków procentowych, jakoś ogólnie nie pałała do nich ogromną miłością, a gdyby ich nie było na imprezie - albo i w ogóle na świecie - to wcale nie czułaby się z tym faktem źle. Jasne, czasami wyskokowe napoje pomagały się rozluźnić czy dać sobie ukojenie po nerwowym dniu, niemniej nie było to w mniemaniu Heather najpotrzebniejsze w życiu. - Ale jak ostatnio miałam możliwość takiego spróbować, to nie okazało się być aż takie złe - poinformowała, bo może nie wygląda na takiego typu dziewczynę, jednakże mocniejsze typy alkoholi również jej podchodzą. Nie zawsze, ale jednak. To w sumie jak ze wszystkim, jeśli idzie o jedzenie oraz napitki - trzeba mieć na wszystko zwyczajną ochotę. - Chyba jednak nic odkrywczego nie powiem, że mimo wszystko wolę nieco słodszego drinka lub półsłodkie, różowe wino - sprostowała na sam koniec z lekkim uśmiechem. Tak, to akurat typowo babskie wybory, ale cóż poradzić, skoro zazwyczaj kobiety przyzwyczajają podniebienia do tych łagodniejszych smaków?
A to dopiero… heca. Serio? Tak zwyczajnie zdecydował się wtórować z tym mówieniu nieprawdy? Nie podjął się kroku, jakim jest oficjalne pokazanie dziewczynie, że wie o jej kłamstewkach, jednocześnie informując iż powinna w tej chwili zaprzestać takich działań, bowiem wychodzi jedynie na głupią blondynkę w taki sposób? Nieprawdopodobne, a jednak - jak to brzmi tytuł jednego z paradokumentów w telewizji. Nie pokazała ów lekkiego ogłupienia po sobie, kontynuując zabawę, jaką nieświadomie rozpoczęła. - No widzisz… Ale spokojnie, wybaczam. Bo skąd mogłeś wiedzieć? - uśmiech nie znikał z twarzyczki Winfield, rozumiejąc że początkowo wyglądające na niezbyt przyjemne przypadkowe spotkanie zaczyna zmieniać tory na te znacznie bardziej pozytywne.
- Nie zrobię tego, bo będę się zwyczajnie… peszyć, że ktoś chce przede mną, tak twarzą w twarz, wydawać ocenę mojego instagrama, ale nie powiem - dobrze się zabrałeś do tego, żeby chociaż w najmniejszym stopniu zapoznać się jakkolwiek z moim profilem - za kreatywność zdecydowanie dostaje u niej plusa, ale to w sumie… tyle. Nic więcej, bowiem Harvey nie dowiedział się jak jej szukać na tak wielkiej platformie, jaką posiada nazwę. Zwyczajne zero, jeśli idzie o ilość pozyskanych informacji.
Chociaż nie - dostał jeszcze jednego plusa - za fakt, iż nie miał zamiaru jej namawiać, a wręcz od razu powiedział, aby lepiej tego nie robiła. To doprawdy... urocze. Tak jak i urocze okazało się to, że nie miał na myśli i ogólnie w planach tego, aby się chwalić komukolwiek z poznania właśnie jej. I naprawdę, nie żeby uważała siebie za seksbombę, modelkę czy nie wiadomo kogo jeszcze, no ale zapewne dla niektórych mężczyzn jest uznawana za atrakcyjną, o czym miała względne pojęcie. A to już wystarczyło, aby jakkolwiek o tym wspomnieć. Nawet jeśli zrobiła to w żartobliwej formie. - To… w sumie niespotykane. I miłe. Naprawdę - teraz natomiast akurat nie miała zamiaru ukrywać się z faktem odczuwania najzwyczajniejszego zaskoczenia oraz tego, że odjęło jej aż mowę. Zasługiwał na pokazanie takiego odczucia, jakie się w niej pojawiło, bowiem zrobił coś, czego rzadko, jak nie prawie w ogóle się nie doświadcza w dzisiejszych czasach.
Wykonanie zdjęć poszło tak naprawdę szybko, a gdy tylko już były zrobione - otrzymała urządzenie do rąk własnych bez większych problemów. Mogła dzięki temu od razu zobaczyć jak się spisał jako jej fotograf, gdzie na widok fotek uśmiechnęła się do telefonu. - Nie zajmujesz się tym bardziej profesjonalnie? - skupiła się mówiąc to w odniesieniu do tej ostatniej, która okazała się być w jej opinii tą najlepszą. - Nie wydaje mi się, nie lubię aż tak swojej twarzy - przyznała się bez większego zakłopotania. I to nie tak, że posiadała jakieś kompleksy, niemniej zawsze uznawała iż wychodzi niezbyt fotograficznie na nieważne jakich ujęciach kamery. Na ów uśmiech ze strony Harveya na moment uciekła spojrzeniem, zakładając lekko zakłopotana kosmyk włosów za ucho. Nie spodziewała się w ogóle jakiegokolwiek komentarza, a co dopiero mówić o takim. I może to w istocie nic wielkiego, ale dla Hedy posiadało swoje znaczenie, nad jakim nie czas się rozwodzić. - Oczywiście. To tylko rozmowa - zgodziła się z tym bez dwóch zdań, bo ona osobiście do tego tak właśnie podchodziła, naprawdę licząc iż dla jej rozmówcy również tym jest. Niczym więcej. Zrodzoną z czystego przypadku, ale miłą rozmową dwójki znajomych, którzy poznali się w niezbyt sprzyjających początkowo okolicznościach. - Chociaż zadziwiające, że… nie podjąłeś się próby - odparła w sumie bez przemyślenia wcześniej tego, co ma zamiar powiedzieć. - Znaczy, to nie moja sprawa. I nie to, że mam jakieś oczekiwania - zmieszała się, co na pewno widać było po biedaczce. Do tego stopnia się poczuła dosyć źle z tym, co tak nagle palnęła, że aż się zarumieniła, na parę chwil uciekając tęczówkami w bok.
Zaskoczył ją znowu, zgadzając się z kolejną rzeczą. Przyjrzała mu się uważnie. Czy on to robił, aby się dziewczynie przypodobać, czy może rzeczywiście tak myślał? Sądziła, że ta druga opcja jest jak najbardziej prawdopodobna, dlatego nie zmieniła diametralnie podejścia do Harveya. Ba, cieszył ją fakt przełamania się, jakim jest poprowadzenie normalnej rozmowy, mimo niezbyt wielkiej chęci na samym starcie. I nie chodziło aż tak mocno o fakt oceniania książki po okładce, w sumie nie było tego nawet wtedy, na imprezie. Czas i miejsce pierwszego zetknięcia się na jego osobę zmienił jej nastawienie, trochę i też tamtejszy humor którego nie posiadała, lecz teraz miala zamiar to w pewnym stopniu odpokutować, naprawiając ów stan rzeczy. Czemu tylko w pewnym? Bo wiedziała, że raczej już teraz jej wszystkiego nie przebaczył i zapomniał. - No cóż… jak możemy się przekonać obecnie, to potrafimy się dogadać - zauważyła trafnie. Czasami jednak warto uwierzyć w te drugie podejścia, bo one potrafią zmienić… tak naprawdę wszystko. W ich przypadku się to w stu procentach sprawdziło, co było nie tylko zadziwiające, ale i przyjemne w ogólnym rozrachunku. Czy utrzyma się to na dłużej? Tego nie mogła powiedzieć, a już tym bardziej obiecać, dając ponownie losowi ów kwestię do rozstrzygnięcia.
Uniosła brew do góry, gdy usłyszała, że to tylko sudoku, przyglądając się mu badawczo, by zaraz lekko unieść kącik ust ku górze, gdy on sam zorientował się co powiedział, próbując to jakoś wyprostować w jak najszybszym czasie, co by Heather nie miala nawet możliwości śmiertelnie na niego obrazić się. - Spokojnie, aż tak surowa i bezwzględna nie jestem. Ale tak, lubię rozwiązywać sudoku w wolnej chwili od chociażby nauki czy dla zwykłego rozluźnienia, żeby poprawiać swoją spostrzegawczość - wyjaśniła, żeby nie musiał się martwić na zapas. Ważne, że w ogóle dostrzegł popełnienie możliwego błędu, chcąc się od razu usprawiedliwić. - Komiksy? Czyżby to miała być kolejna rzecz, jakiej się mam o Tobie dowiedzieć? - chciała szybko zmienić temat - tym bardziej, gdy zauważyła zmieszanie Harveya na to wszystko. A podjęciem nowego tematu na pewno sprawi, iż szybko poprzednia kwestia zniknie w dal, dając zapomnieć o gafie, której się rzekomo dopuścił.
U Heather za to pojawił się większy uśmiech, gdy tylko do uszu dotarła opinia Harveya związana z decyzją o studiach, na jakie się zdecydowała. Z każdym kolejnym słowem coraz więcej zaskoczenia się w niej pojawiało. A co w sumie nie wiedziała jak odbierać. Za dobry, czy właśnie dość niekorzystny (a jeśli ten, to dla kogo bardziej) znak? Pytań rodziło się coraz więcej w głowie jasnowłosej, gdzie niestety nie odnajdywała od razu odpowiedzi. - Dziękuję za ciepłe słowa, ale to tylko szczera prawda. A teraz zakończyłam już kolejny semestr z satysfakcjonującymi wynikami, także mogę śmiało powiedzieć, że chyba jednak ten wybór nie okazał się być tym złym - a co oznaczało jedno - nie miała zamiaru zmieniać kierunku, czując się tu, gdzie jest, naprawdę wyśmienicie, mając w planach ukończenie go z dyplomem - może nawet nie jednym - w ręku. Oby tylko wszystko poszło po jej myśli… - Nigdy nie jest za późno na podjęcie nowej drogi w życiu. Nieważne jakie kiedyś, a jakie teraz sprawy nas trzymają czy nami kierują - nie wiedziała, czy mówiła z sensem, niemniej powiedziała to, co uważała za słuszne uznając, iż są warte wypowiedzenia na głos. - Wiele ludzi w końcu decyduje się na zmianę kariery od nowa, licząc się z zaczynaniem od zera, nie widząc w tym większego problemu, skoro będą robić coś, co wreszcie zacznie ich zadowalać - nie, żeby znała to z własnego przykładu, ale często się słyszy o takich przypadkach. Szczególnie, że obecne czasy pozwalały na to bez większego trudu, nie blokując i nie robiąc zazwyczaj pod górkę. Tak naprawdę wszystko zależało od nas samych. Od tego, czy nam się chciało i czy mamy na tyle samozaparcia, aby nie oglądać się za siebie oraz na opinię innych, którzy po prostu są zbyt bojaźliwi, aby podjąć się tego samego - czyli zmienienia swojego życia na lepsze.
Jeszcze szerzej uśmiechnęła się na słowa potwierdzające jej przypuszczenia. - Czyli jednak nie jestem taka zła z tym obserwowaniem i słuchaniem drugiego człowieka, dochodząc dzięki temu do prawidłowych wniosków - ledwo zdążyła się odezwać, a Harvey wyskoczył z kontratakiem, na co aż automatycznie brew dziewczęcia poleciała w górę, nawet na chwilę nie myśląc o zejściu spojrzeniem z jego twarzy. - Tak mówisz? Nie zwątpiłeś we mnie nawet przez chwilę? - odparła, w tym czasie też nie ukrywając swojego uśmiechu przed rozmówcą. Oczywiście, że teraz zadała to pytanie specjalnie, chcąc sprawdzić zachowanie, ale i przede wszystkim co pierwsze nasunie się mu na język w momencie, gdy będzie chciał odpowiedzieć dziewczynie na taką kwestię. - Szykuj, jak najbardziej. Jestem ciekawa co tym razem wymyślisz, żebym mogła wykazać się i pokazać, że nie musisz we mnie wątpić - celowe zagranie, chcąc mu lekko się odciąć za to słówko, jakiego dopuścił się do użycia w trakcie wcześniejszej wypowiedzi do niej skierowanej. - To w takim razie Ty zadaj swoją zagadkę, jak już zostało to ustalone, a jeśli uda mi się ją rozpracować to w nagrodę ja powiem o swojej. I tak już naprzemiennie, póki nie wyczerpią się nam pomysły albo póki nie skończy się przejażdżka, co Ty na to? - zagaiła z zaciekawieniem na to, co sądzi o takiej formie zabawy, dzięki czemu nie tylko lepiej się poznają, lecz także będą - tak podejrzewam - świetnie się bawić.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Z tym piwem specjalnie przesadził, bo przecież sam domyślał się jaka będzie prawda. Chociaż Heather zawsze mogła go zaskoczyć swoimi nietypowymi upodobaniami. Zwyczajnie próbował podtrzymać każdy możliwy temat, bo gdyby od początku nie rozmawiali i mieliby spędzić całą przejażdżkę w ciszy to nie byłby jeszcze taki problem. Lecz skoro już chwilę pogadali i nagle zamilkliby to zrobiłoby się co najmniej niekomfortowo. Słysząc jej opinię na temat ciemnego piwa cicho zaśmiał się pod nosem, ale nie z niej tylko bardziej z tego sformułowania, które użyła. To i tak było dużo, bo raczej większość dziewczyn w ogóle nie przepadała za tym rodzajem alkoholu. A tu proszę, znalazł się taki mały rodzynek. - Czyli… mogę wnioskować, że nie boisz się próbować nowych rzeczy? Czy to była jakaś wyjątkowa sytuacja? - zapytał z nieukrywaną ciekawością. Harvey cenił sobie otwartość i gotowość do podejmowania nowych wyzwań. Nie każdy musiał od razu skakać na bungee, ale zawsze obcowanie z osobami, które nie były zamknięte tylko w tym co lubią i znają było znacznie łatwiejsze. Jednak nie miał nic przeciwko tym drugim. Każdy powinien zachowywać się tak, żeby pozostawać w swojej strefie komfortu. Spencer sam potrafił być bardzo pozytywnie nastawiony do nowych wyzwań czy ludzi, ale w niektórych kwestiach… bywał przesadnie zamknięty. Były tematy, sprawy czy problemy, które odgradzał grubą kreską i nie dzielił się nimi z nikim. Nagle jego luz i bezpośredniość wyparowywały. Lecz pytanie, które jej zadał wydawało mu się jeszcze stosunkowo neutralne, bo nie nawiązywał do żadnych konkretów ani nie miał nic szczególnego na myśli. Pytał całościowo. - Półsłodkie, różowe wino to nawet ja lubię. Szczególnie w połączeniu z truskawkami - wypowiadając te słowa wyglądał na nieco rozbawionego. Gdy pomyślał o sobie z kieliszkiem różowego wina w dłoni to nawet jemu ten obraz wydawał się śmieszny. Lecz skoro już przyznawali się do swoich upodobań alkoholowych to mógł potwierdzić że nie ma nic przeciwko słabszym i słodszym trunkom. Ponadto w tym przypadku chodziło o to połączenie z truskawami i… Nie, Harvey. Nie tędy droga. Zacisnął mocno usta i widocznie skupił się na czymś. Konkretnie na wyrzuceniu z głowy obrazu, który mu się pojawił. Nie to, żeby był niemiły czy nieprzyjemny. Wręcz przeciwnie. Jednak na pewno był… nietaktowny. Lecz cóż biedulek mógł poradzić, był tylko głupim facetem.
Przez co wyglądał na zmieszanego, więc gdy tylko pojawiła się opcja zmiany tematu to szybko poszedł w tym kierunku. Kończąc kwestię tego piwa imbirowego tylko jej przytaknął. Nie mógł wiedzieć. Co nie zmieniało faktu, że wiedział. Ale nie na tym miała polegać ta zabawa. - Zapoznać z twoim profilem? No co ty mówisz, mi w ogóle nie o to chodziło, nie jestem taki bystry i przebiegły - powiedział, jednocześnie trochę przesadnie gestykulując ręką. Nie miał zamiaru w ten sposób jej jakoś podejść… chyba. Przynajmniej tak mu się wydawało, że jego intencje były czyste. Jednak wszystko działo się tak szybko, iż nawet dobrze nie zdążył się zastanowić nad tym co wcześniej powiedział. Lecz na pewno nie chciał jakoś jej podejść i po kryjomu sprawdzić nazwę jej instagrama czy pozyskać jakiekolwiek prywatne wiadomości. Nie był z tych aż tak narzucających się. Nie miał zamiaru jej znaleźć w sieci i serduszkować jej każde zdjęcie, przypominając o swojej obecności. Pomijając fakt, że raczej w ogóle tego nie robił. To po prostu nie uważałby, że z jakiegoś podstępnego wyciągnięcia z niej informacji czy sprawdzenia ukradkiem danych mogłoby wyniknąć coś dobrego. Chyba był zbyt staromodny i wolał postawić na zwykłą rozmowę.
Po jej kolejnych, niby mało znaczących słowach na twarzy Harveya pojawiła się konsternacja. Ścignął brwi, jego uśmiech powoli się wygasił, a ciemne ślepia wpatrywały się w jej uroczą buźkę. Podejście, które prezentował może nie było bardzo powszechne. Jednak sam nie powiedziałby że niespotykane. Nie każdy facet był chodzącym dupkiem, sam miał kilku kolegów, którzy wydawali się bardzo w porządku. Wiadomo, jak to faceci czasem gadali o jakiś głupotach, ale mało który zachowywał się tak, że zasługiwałoby to na potępienie. Więc skoro z ust jasnowłosej padł taki a nie inny komentarz to Spencer bardzo szybko mógł wyciągnąć jeden, ale ważny wniosek. W swoim życiu raczej miała to nieszczęście i trafiała akurat na tych kretynów. Co w sumie w pewnym sensie tłumaczyłoby jej stosunek do niego, jako potencjalnego następnego idioty. Z tą myślą zrobiło mu się… jej szkoda? Chyba tak. Chociaż to nadal były tylko domysły, lecz nie miał zamiaru o to pytać. To już wykroczyłoby poza tematy, które można poruszyć podczas luźnej pogawędki. Ponadto nie miał przecież zamiaru psuć jej… dobrego humoru? Raczej mógł wywnioskować, że taki miała bo uśmiech coraz częściej pojawiał się na jej twarzy. Skupił się na tym, żeby ten uśmiech podtrzymać, bo z nim… naprawdę wyglądała idealnie.
- Czy to zwykłe, sytuacyjne pytanie czy próba wyłudzenia informacji o mojej pracy? - zapytał i pozwolił sobie zaraz na szeroki uśmiech. Spencer wiedział, że chodziło o to pierwsze, ale w ten niewinny sposób próbował po raz kolejny ją niejako zaczepić. - Nie zajmuję. Ale rozumiem, że mogę wnioskować że któreś zdjęcie nada się? Uffff. Chociaż cokolwiek zyskasz z tego mojego przeszkadzania ci w przejażdżce - zażartował po raz kolejny. Miał jeszcze coś dodać, ale uderzyły go jej kolejne słowa. Wydał z siebie tylko jakiś cichy pomruk, prawdopodobnie zapytał samego siebie co? Jakby nie był pewny, czy to co usłyszał było prawdą. Czy może dziewczyna po prostu jakoś przejęzyczyła się. Lecz wyglądało na to, że nie. - Za każdym razem gdy wydaje mi się, że idzie mi już trochę lepiej w rozumienie kobiet to potem pada coś takiego… i orientuje się że nadal nic nie wiem - obrócił jej komentarz w żart, bo chyba miał niewielką nadzieję że w takim kontekście też wypowiedziała swoje słowa. Sam nie był jakoś przesadnie pewny siebie, raczej świadomy swoich szans i możliwości. Lecz kiedy z ust tak pięknej dziewczyny jak Heather padały takie słowa to zastanawiał się, kto i gdzie popełnił jakiś błąd? Bo musiał. Blondynka nie raz musiała widzieć swoje odbicie w lustrze, więc skąd taka opinia? Nie rozumiał i chyba nie wyglądało, że miałby zrozumieć.
Harvey nie spodziewał się, że jego słowa o niepodrywaniu jej wywołają w Heather zmieszanie? Przez moment sam odczuł zakłopotanie, bo na pewno nie chciał wywoływać w niej takiej reakcji. Cokolwiek sobie pomyślała i jakiekolwiek założenia poczyniła to musiała być w błędzie. Bo to nie tak, że Spencer nie chciałby chociażby spróbować poderwać jej. Zwyczajnie poczynił pewne hipotezy na samym początku, które wydawały mu się prawidłowe. - Nie podjąłem się próby, bo staram się być realistą - zaczął zwięźle. Nie bez powodu użył tego określenia, że stara się, gdyż w różnych okolicznościach potrafił trochę przesadzić w jedną bądź drugą stronę. Ale to nie było teraz istotne. - Wykorzystując podstawy matematyki, po prostu dzieli nas za dużo punktów na skali - zaczął trochę niejasno. Przybrał luźną pozycję, odsuwając się do tyłu, opierając łokciem o drewniane oparcie i krzyżując w kostkach swoje wyprostowane nogi. - Ty niezaprzeczalnie jesteś dziesiątką, a ja co najwyżej mocną szóstką. No, w ostateczności siódemką. Jeżeli ktoś lubi tatuaże to można za to przyznać mi ten punkt pocieszenia. To nadal daje różnicę większą niż dwa… a ta różnica w rzeczywistości jest raczej nie do obejścia - mówił to wszystko z uśmiechem na twarzy. Nie miał przecież zamiaru się nad sobą użalać. Jak to powiedział na początku starał się podejść zdroworozsądkowo do tematu relacji męsko-damskich i… nie popełnić więcej tego błędu, co w przeszłości. Bo Melody też bezsprzecznie była dziesiątką. Totalnie poza jego zasięgiem, szczególnie w okresie późnego liceum. Wtedy zignorował ten fakt, bo jak mu się wydawało może nadrabiał charakterem? Swoim oddaniem? Zaangażowaniem? Miłością? Kurwa. Nie masz kiedy o niej myśleć debilu, ogarnij się. W myślach przywołał sam siebie do porządku. Było widać, że na krótką chwilę gdzieś odleciał. Jednak miał solidne podstawy, by mieć trochę takie sztywne podejście do kwestii podrywania dziewczyn. Ponadto pozostała jeszcze jedna sprawa. - Pomijając już ten drobny szczegół. Jeżeli w ogóle miałbym cię podrywać to musiałbym założyć, że byłabyś zainteresowana jakąś krótką, niezobowiązującą znajomością. A nie wydaje mi się, żeby tak było - wypowiadając te słowa uśmiech powrócił na jego twarz. Nie chciał używać określenia, że nie wyglądała na taką dziewczynę, bo przecież nie miał nic do zarzucenia tym kobietom. Każdy potrzebował czasem uwagi, zainteresowania albo po prostu seksu. I nie było niczego złego w zaspokajaniu swoich pragnień. Jednak jej cała postawa, wtedy czy nawet na początku ich dzisiejszego spotkania raczej pokazywała, że tego rodzaju rozrywka nie była potrzebna w jej życiu. Przynajmniej szybko wyciągnął takie, kto wie czy słuszne wnioski. Swoimi słowami też niejako przyznał się… że nie szukał dziewczyny, bo faktycznie tak było. Nie to żeby był z niego jakiś Don Juan, jednak nie przepracował jeszcze swojego zranienia po rozstaniu z byłą narzeczoną i zwyczajnie nie był jeszcze gotowy na ponowne zaangażowanie. Albo zwyczajnie nie znalazł jeszcze dziewczyny, która by go do tego znowu przekonała. - Ale muszę przyznać, że na pewno byłabyś świetną skrzydłową. Bo nie wiem czy zauważyłaś taką częstą zależność u kobiet, że kiedy facet jest zajęty to wydaje się dla nich atrakcyjniejszy. Natomiast kiedy jest wolny to niekoniecznie, bo to trochę tak jakby żadna go nie chciała… Z tobą przy boku awansowałbym na co najmniej osiem i pół, co oznacza że dziesiątki byłyby już w moim zasięgu. Więc Heather, proszę cię, rozważ rolę mojej skrzydłowej - mówił cały czas z widocznym rozbawieniem. Pół żartem, pół serio. Gdy ubierało się rzeczywistość w skale, punkty i tym podobne to brzmiało to bardziej przystępnie. Na pewno o wiele lepiej niż powiedzenie, czegoś w stylu połączenie piękna i bestia sprawdza się tylko w bajkach. Bo niejako do czegoś takiego dążył. - Oczywiście żartuję z tą skrzydłową… chociaż - dodał, unosząc brew do góry i krótko śmiejąc się. Miał nadzieję, że swoim podejściem do tematu całkowicie pozbędzie się jej zakłopotania, które było totalnie niepotrzebne. I jednocześnie, że jego klasyfikacja nie zostanie przez nią negatywnie odebrana, bo jednak zdarzało mu się że dziewczyny niezbyt ogarniały jego nieco pokrętne poczucie humoru.
Kiedy uszło mu jego małe przewinienie w sprawie sudoku to teatralnie odetchnął i starł pot z czoła. Chociaż przez chwilę naprawdę zestresował się, że powiedział coś czego nie powinien. Na szczęście Heather wykazała się ogromną szczodrością, chociaż nie wiedział czym sobie zasłużył. - Komiksy? To padło zupełnie przypadkiem. Kurde, teraz mam jedną zagadkę mniej… to było nierozsądne. No, ale trudno. Tak, lubię. Wiem to trochę dziecinne… ale mam to gdzieś. Takie niewinne hobby. Śledzę kilka wybranych. Po prostu to lubię, ale nie mam na to większego wytłumaczenia - rzucił luźno. Raczej o to chodziło w pasji. Nie musiała być jakoś uargumentowana, wystarczało że sprawiała mu przyjemność i lubił tym zajmować się w wolnym czasie. Niecelowo zdradził się z tym małym faktem o sobie, jednak nie rozwinął tematu, żeby pozostawić sobie ewentualnie jakąś ciekawostkę na później.
- Oby szło ci jak najlepiej na studiach, żebyś potem mogła szybko piąć się po szczeblach kariery… a kiedy będziesz już wystarczająco wysoko i będziesz miała dojście do rządowych źródeł to wtedy cię znajdę i będę miał prośbę, żeby wykasować kilka moich wstydliwych zdjęć z Internetu - zażartował po raz kolejny i… zaczął się zastanawiać, kiedy jego zachowanie zacznie ją męczyć. Bo nawet jak rozmawiali względnie poważnie to Spencer i tak znajdował drogę dla swojego poczucia humoru. Ale taki był. Co nie oznaczało, że nie potrafił być poważny, kiedy sytuacja tego wymagała. Jednak nawet teraz nie wydawało mu się, że tak jest i zakładał, że dopóki nie otrzyma jakiegoś znaku czy uwagi odnośnie swojego zachowania to może płynąć na fali żartu. Na kolejne słowa tylko pokiwał głową i przytaknął jej, gdyż kompletnie się z nimi zgadzał. W końcu chodziło o to, żeby robić to co się chce i być szczęśliwym, także pod tym względem zawodowym.
- Heather. Nie śmiałbym w ciebie zwątpić. Zresztą to jest sprzeczne z moimi założeniami, co do nowych znajomości. Raczej staram się dawać ludziom niewielki kredyt zaufania niż odgórnie zakładać co najgorsze - powiedział przesadnie poważnie, jednak było w tym trochę prawdy. Co zresztą było cały czas widocznie w jego zachowaniu wobec blondynki. Nie stawiał żadnych niepotrzebnych ograniczeń, a gdy nawet ona to zrobiła na początku to z trudem, ale postanowił się przez nie przebić. I chyba na razie… żadne z nich tego nie pożałowało? Słysząc ponownie o swoim potencjalnym powątpiewaniu tylko wyszczerzył się i sam do siebie pokiwał przecząco głową. - Sprytnie - powiedział na głos, ale bardziej do samego siebie. Znowu on miał z czymś wyjść, a to przecież nie tak miało być. Nie był na tyle ciekawy by się na nim skupiać. - Wchodzę w to - dodał i zamilkł na dłuższą chwilę. Naprawdę się zastanawiał. Jak ubrać to, co chciał przekazać w mało oczywiste słowa. Wpadł na pewien pomysł, co prawda lekko niebezpieczny. Lecz po raz kolejny oddający jego skrzywione poczucie humoru i był ciekawy reakcji Heather, więc zaryzykował. Zacisnął dłoń w pięść, przysunął do ust i odchrząknął. Nagle spoważniał i zaczął mówić spokojnym głosem. - Zajmuję się krzywdzeniem ludzi. Co prawda oni sami do mnie przychodzą w takim celu, nie to żebym ich do tego namawiał. Wręcz czasem odmawiam jak forma, którą mi proponują nie odpowiada mi. Dotyczy to obu płci. Chociaż przyznam że ogólna współpraca jest łatwiejsza z facetami, ale to też zazwyczaj są dłuższe oraz bardziej męczące spotkania. Ale za to z kobietami raczej przyjemniejsze, chociaż wtedy jednak muszę być bardziej ostrożny i delikatny w swoim postępowaniu. Większość moich klientów jest zadowolona z moich usług, a czasem nawet pozwalają na uwiecznienie ostatecznego rezultatu naszej współpracy - wyjaśnił najbardziej zawile jak mógł, a przecież mówił o takiej prostej sprawie jakim była jego praca. Celowo wybierając takie słowa, które mogłyby jej się skojarzyć z czymś nieprzyzwoitym bądź niebezpiecznym. Gdyby chociaż jeszcze na końcu roześmiał się albo uśmiechnął, ale on wpatrywał się swoimi ciemnymi oczami w jej twarz, wyczekując odpowiedzi i reakcji na swoją zagadkę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czy czuła się rzeczywiście jak rodzynek wśród kobiet, jeśli chodzi o próbowanie/lubowanie alkoholów innego typu? Szczerze mówiąc, niekoniecznie, niemniej gdyby tylko dowiedziała się, że Harvey tak właśnie uznał w tym momencie - to zrobiłoby jej się dosyć miło z tego tytułu. I jasne, mowa tutaj o zwykłym przyjmowaniu do organizmu trunków procentowych. które ogólnie są rzadziej spotykane, ale i tak… to jednak coś. Jednocześnie to również nie chodzi o zdobycie poklasku czy podniesienia sobie ego z tejże racji. Zwyczajnie byłoby to nieco… niespodziewane, tak po prostu. - Nie, nie była to wyjątkowa sytuacja. Lubię próbować nowych rzeczy, chociaż też trzeba mnie trochę przekonywać do podjęcia się ich. Początkowo obawiam się z czym mogę się spotkać, ale jak już ktoś truje i nie odpuszcza, albo użyje naprawdę mocnych argumentów, to się przełamuję - z lepszym lub gorszym skutkiem - wyjaśniła precyzyjniej, chociaż nie wiedziała skąd się nagle to u niej wzięło. Ta… chęć podzielenia się tym wszystkim, lecz to nie było ważne już w tej chwili. Tym bardziej, gdy ciemnowłosy zaskoczył ją - według niej - jeszcze bardziej, niż ona była to uprzednio uczynić. - Szczerze powiem, że jestem mocno zdziwiona. Nie tylko samym w sobie różowym winem, ale i jeszcze do tego truskawki? Niespotykane u facetów - czyżby to miała być informacja godna zapamiętania na przyszłość? Nie wykluczała tego!
- Och, z pewnością nie jesteś bystry i przebiegły… - odparła prześmiewczo, przyglądając się mu bacznie parę sekund, by zaraz pokręcić głową na boki. Miała nadzieję, że dała mu naprawdę całkowicie do zrozumienia, że ani przez chwilę w te słówka nie uwierzy, nie zmieni również zdania dziewczęcia w ów kwestii ani teraz, ani też w późniejszym czasie.
Znów uważniejsze skupienie tęczówek na swoim rozmówcy. Czy to miał być jakiś konkretny znak dla Harveya? W sumie nie, ale niech sobie myśli inaczej. Co by dodać do tej rozmowy nieco… pikanterii. Bo tak naprawdę nie chciała wyłudzać informacji. Czymże byłyby te wiadomości odnośnie jego osoby, gdyby były wyciągnięte na siłę? Niczym, w rzeczywistości. - Spokojnie, zwykłe pytanie, bez jakiegokolwiek podtekstu czy oczekiwania, że dowiem się czegoś więcej o Tobie - tylko czy jej w to uwierzy? To już jest jego problem. - Możesz wnioskować. Nawet bardziej niż nada - tu akurat nie cukrowała, żeby coś osiągnąć. Przyznała się do najszczerszej z prawd, bo cóż by wskórała podejściem na zasadzie powiedzenia czegoś, co nie zgadza się z tym, co naprawdę uważa? Kwestia ta w sumie przestała mieć prędko jakiekolwiek znaczenie, gdy przypadkowo palnęła coś, co nie powinno zostać kiedykolwiek wypowiedziane przez jej usta. Spaliła buraka, jest co do tego bardziej niż pewna, a mimo usilnych prób zachowania kamiennej twarzy, to nie zdołała ukryć swoich emocji - w szczególności zawstydzenia po wypowiedzeniu tych słów. - Udajmy, że tego nie było - skwitowała w takim razie, gdy uznał, że jednak nadal nie rozumie kobiet. Dla niej to było najlepsze rozwiązanie z tej patowej sytuacji. Oby tylko Harvey zdecydował się podejść do tego w bardzo podobny, a najlepiej w ten sam sposób, co i ona sama.
Zamiast tego jednak - doszło do kontynuacji tematu, przez co odczuła jak zaczyna tracić grunt pod nogami. i to wcale nie chodziło o to, że przecież przebywała na diabelskim młynie, co samo w sobie sprawiało, że przecież znajdowała się parę metrów nad ziemią - zależało w którym momencie znajdowała się w trakcie ów przejażdżki. Początkowo jedynie pokiwała więc głową, nie wiedząc co miałaby powiedzieć. Gdy jednak zaczął przeciągać dalej, nie zdejmowała uwagi ze swego towarzysza, a w międzyczasie zachowanie blondynki zaczynało się zmieniać. Ze spiętej i nieco ogłupiałej przez swoje zachowanie zrobiła się lekko rozbawiona odpowiedziami ciemnowłosego. - Niezaprzeczalna dziesiątka[/i]? Zdecydowanie powinnam to sobie wpisać w jakieś papiery, bo takiej opinii jeszcze nie słyszałam na swój temat - widząc jak do tego podszedł - to całkowicie się rozluźniła, a nawet poprawiło się samopoczucie dziewczyny. Delikatny uśmiech powrócił na jej licach, ale i też ona sama znów nieco pewniej patrzyła na niego. Zupełnie jakby nie palnęła takiej gafy, a rozmowa opierała się na czymś innym. - No wiesz, zależy jakie się ma do tego podejście. Zresztą, podobno nie ma rzeczy nie do obejścia, także nie musisz się tak surowo oceniać i spisywać natychmiastowo na straty - odparła. na samym starcie nie ogarniając wydźwięku własnej wypowiedzi. Gdy jednak doszło do połączenia tych paru szarych komórek, jakie mają jeszcze dyżur mimo wakacji od uczelni, to… jak na sygnał, dziewczyny oczy poleciały zawstydzone w dół. Pięknie. Dopiero co udało Ci się jakoś wyciągnąć z jednego bagna, a Ty się samodzielnie wpakowałaś w kolejne. Po prostu najszczersze gratulacje dla Ciebie, Hedy!
- Jest duże prawdopodobieństwo tego, że dobrze Ci się zdaje - odparła po chwili przetworzenia tego wszystkiego, nie chcąc pozostawić kwestii bez odpowiedzi. A i też nie chciała mu dawać takiej… pewności. Przekonania, że będzie albo biało, albo czarno. Nuta zaciekawienia, tajemniczości - a i jednocześnie może i nawet dezorientacji w jej opinii się może tutaj przydać. Sprawi, że Harvey będzie z pewnością bardziej zainteresowany tym, jakie w ogóle ma jasnowłosa zamiary. A czy ta jakiekolwiek posiada? Ciężko powiedzieć na ten moment, bowiem dopiero przy tym spotkaniu przekonała się do jego osoby, wcześniej samej sobie odcinając drogę. Pożyjemy, zobaczymy - przeszło przez głowę, licząc iż ta odpowiedź młodemu mężczyźnie będzie w zupełności wystarczać. Oby tak się stało.
- Serio to tak działa? - w sumie nie zwróciła na to jakiejkolwiek uwagi. Może to przede wszystkim dlatego, że nie interesowała się tematyką facetów, jeśli chodzi pod kątem podrywów i tak dalej, a już tym bardziej czy są oni postrzegani jako bardziej atrakcyjniejszych, gdy są zajęci. Oczywiście, typuje w płci przeciwnej, lecz tak naprawdę… pomimo niefortunnego epizodu, jaki trwał pi razy drzwi pół roku, nie miała żadnego interesanta na dłużej przy swoim boku. A co jej kompletnie nie przeszkadzało. - Zastanowię się nad tą rolą - odparła z rozbawieniem, jakim i on się wykazał w trakcie tej całej przemowy, a i także gdy zaznaczył że to swoisty żart. Wiedziała o tym, no ale mimo wszystko dobrze wiedzieć, iż podchodził do tego faktycznie w ten sposób.
Uśmiechnęła się dosyć cwanie na wieść o przypadkowym przyznaniu się do lubowania w czytaniu komiksów. Ha! Wychwyciła coś, co mogła równie omyłkowo pominąć jako nieważne, a tu jednak - przechwyciła, zwróciła uwagę i dzięki temu jest o jedną informację do przodu. - Czy ja wiem, czy dziecinne? Tym bardziej patrząc przez pryzmat chociażby filmów i nie wiadomo czego jeszcze o super bohaterach, jakie są fenomenem? - w ten sposób chciała pokazać, że ona nie widziała tego jako coś… złego, jeśli chodzi o to czy facetowi w jego wieku wypada, czy też nie. - Zresztą, równie dobrze można powiedzieć, że osoby mające koło 40-stki czy nawet i więcej, które tworzą komiksy, też są dziecinne, bo nie podjęły się dorosłego zawodu - zauważyła chyba dosyć trafnie, co?
- Och, już widzę… rozumiem… - zaczęła, ciszej wypowiadając te słowa. Przymrużyła nawet przy tym oczy, przypatrując się parę sekund dłużej Harvey’owi. - Czyli mam rozumieć, że tak naprawdę prowadzisz ze mną tą całą rozmowę, aby mieć kontakty w służbach w bliższej lub dalszej przyszłości? - zaczepiła rozbawiona, chcąc zobaczyć reakcję rozmówcy. - Zresztą, niczego nie usunę, jeśli wcześniej nie zapoznam się dokładniej z fotografiami i historiami kryjącymi się za nimi - dodała, nie zmieniając tonu głosu. Uśmiech się dziwnie poszerzył, ale nie w jakiś przerażający sposób, na całe szczęście dla niego.
- Uznajmy, że Ci wierzę - odpowiedziała niby wymijająco, zupełnie jakby jego zapewnienia ją nie ruszyły, jednakże wciąż nieschodzący uśmiech w buzi studentki poświadcza, że tak naprawdę było inaczej, a Hedy mu rzeczywiście wierzyła. - Dobrze wiedzieć, że w ogóle jeszcze tacy ludzie istnieją.
Oczekiwała teraz już tylko na jedno. Zagadka. Wchodzi w to, czyli gra właśnie się rozpoczęła. A ona nie mogła naprawdę doczekać się tego, co Harvey w krótkiej chwili dla niej przygotował. Gdy ten zaczął - ona nieprzerwanie słuchała, a każde kolejne zdanie wprawiało ją w osłupienie. Rozpoczęła analizę tego, co chciał jej przekazać - a gdy pojawiły się pierwsze domysły, spaliła buraka. Najbardziej widocznego ze wszystkich, jakie przedstawiła w swoim wykonaniu w dniu dzisiejszym. Aż przetarła delikatnie dłonią czoło w nerwowym geście, wzdychając lekko. Pomrugała parokrotnie powiekami, starając się oswoić z myślą, jaka się pojawiła dziewczynie, nie wiedząc jak ma ubrać to w słowa. - Szczerze powiem, że mnie zaskoczyłeś - nie owijała tu w bawełnę, widząc to dosyć poważne spojrzenie oraz minę rozmówcy. No i co teraz? Jak powiedzieć na glos o tym, co jej się… skojarzyło? - Prawdę mówiąc nie wiem, co takiego robisz… - ta, nie wiesz... Domyślasz się, tylko wstydzisz się powiedzieć o tym! - Znaczy mam pewne spostrzeżenia, ale przyznam, że interesujące jest to, że nie przeszkadzają Ci obydwie płci w takim… zawodzie - zaznaczyła to dobitnie, bo to jest naprawdę największy… szok. I to nie tak, iż ma jakieś uprzedzenia. Po prostu nie wygląda jej na takiego… zresztą, w ogóle nie powiedziałaby, że para się czymś takim. Niemniej żadna praca nie hańbi, a ona nie zamierzała jakkolwiek oceniać! W końcu może to tylko i wyłącznie taka robota, bo trzeba się jakoś utrzymać, póki nie znajdzie sobie czegoś… sensowniejszego? Chociaż nie. Z kobietami jest przyjemniej, a nawet niektórzy klienci pozwalają mu na uwiecznienie tego za pomocą fotografii… To dopiero… ciekawe.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Harvey starał się uważnie słuchać każdej jej dłużej wypowiedzi. W końcu pierw sam namawiał ją do rozmowy, więc nie mógł teraz wydawać się niezainteresowany. Zresztą lubił poznawać nowe osoby, jego obecna praca też wiązała się z tym że cały czas spotykał nowe twarze. A tym bardziej gdy ten ktoś nowy miał buźkę, na którą mógł patrzeć z przyjemnością. Lecz to nie tylko o to chodziło, że widział w Heather piękną dziewczynę, którą chciał jakoś zagadać, żeby umilić sobie czas. Naprawdę jej kolejne odpowiedzi i następne poruszane tematy wciągały go w tą rozmowę coraz bardziej. - Czyli w ten sposób… - powiedział niejako do siebie, rozważając jej słowa. - Dasz się przekonać jeśli to ma jakiś sens czy jakoś cię bardziej zaciekawi, ale dopiero jak więcej będzie tych punktów za niż przeciw? Tak sama z siebie nie wychodzisz z własnej strefy komfortu? - dopytał z czystej ciekawości. Jego ton nie wskazywał na to, że cokolwiek jej zarzucał, zwyczajnie drążył temat jak już dało się zauważyć że miał w zwyczaju. Taki pomyślunek wydawał mu się zdroworozsądkowy. Nie ograniczała się całkowicie, lecz nie pisała się też na każdą głupotę, co akurat w przypadku dziewczyny miało sens. To że jemu zdarzało się robić pewne rzeczy bez żadnego zastanowienia i rozważania potencjalnych konsekwencji nie sprawiało, że czuł się lepszy. W sumie w całościowym zestawieniu jego zachowanie bywało bardziej lekkomyślne i dziecinne.
Kwestii różowego wina i truskawek już nie skomentował. Ukrył swój uśmiech, zaciskając mocniej wargi i spuszczając wzrok. Był już gotów rzucić mało odpowiednim żartem, ale powstrzymał się. Miał luzackie podejście, ale nie wypadało zdradzać się aż tak bardzo ze swoim nieprzyzwoitym poczuciem humoru, gdyż przecież nie miał na celu zawstydzać blondynki swoim niepoprawnym zachowaniem. Ze sprawą swojego niecelowego zachowania, które zostało przez nią odebrane jak jakaś sprytna zagrywka też nie mógł już dyskutować. Nie wierzyła w jego dobre intencje to nie miał jak jej przekonywać, wzruszył tylko bezradnie ramionami, godząc się z tym jak został przez nią odebrany. Po jej słowach nawet bardziej niż nada tylko krótko i znacznie wyszczerzył się, ukazując swoje białe zęby. Lecz gdy niedługo potem dostrzegł zmianę w jej zachowaniu i widoczne zawstydzenie to tylko nieznacznie skinął głową.
- Nie? No nie wierzę. Chyba… powinienem być z siebie dumny, że potrafię wymyśleć coś lepszego niż tekst o aniele spadającym z nieba - zaśmiał się krótko. Jego celem nie było nawet wychwalanie blondynki tylko rzeczowa i klarowna ocena sytuacji, ale wyszło jak wyszło. Chociaż patrząc na to z tej strony to jego słowa wcale nie były lepsze niż te gotowe, głupie teksy, jak ten na który sam przed chwilą się powołał. Używanie ich uważał za totalnie żałosne, no ale przecież sam nie zrobił tego żeby ją poderwać. Już ustalili to między sobą… chyba. - Więc jak przypięłaś mi już łatkę bystrego i przebiegłego to teraz możesz jeszcze odhaczyć pomysłowy - dorzucił od siebie, niejako podkreślając żeby nie odebrała jego zachowania jak jakiejś próby podejścia jej, nie chciał podobnego nieporozumienia jak ze zdjęciem i tym całym instagramem. Chciał jeszcze coś od siebie dodać, ale zaraz z toru zbiły go jej kolejne słowa. Dłuższą chwilę po prostu się w nią wpatrywał i analizował je. Prawdopodobnie za bardzo, bo musiały zostać rzucone ot tak, bez większego zastanowienia, ogólnikowo. Przynajmniej tak odebrał to w pierwszej chwili, więc nie chciał przypisywać im większego znaczenia. - Nie ma rzeczy nie do obejścia, możesz to rozwinąć? - zaczepił ją po raz kolejny, jakby naciskając żeby wyjaśniła swoją myśl… aż zobaczył jak Heather opuściła wzrok. To go totalnie… zdezorientowało? W jego mniemaniu cały czas żartowali sobie, chociaż jego słowa o tej skali i punkach były jak najbardziej prawdziwe. Dlatego jej odpowiedź początkowo odebrał jak kolejną zagrywkę, jednak gdyby tak było to na jej twarzy powinien widnieć szeroki i pewny uśmiech. A pojawiło się zawstydzenie, które bardziej wskazywało na to, że dziewczyna pierw coś z siebie wyrzuciła, żeby potem pożałować swojej szczerości. Jak powiedział wcześniej, nie szło mu w rozumienie kobiet, więc nie wiedział jak powinien odbierać jej reakcję. Wolał nie dopowiedzieć sobie więcej niż powinien. Lecz był pewny, że nie chciał pozostawić jej w tym zakłopotaniu. Ponownie pochylił się trochę do przodu w jej kierunku i wyciągnął do niej swoją dłoń, w której trzymał watę cukrową. - Albo nie rozwijaj tylko zjedz coś dobrego na rozluźnienie… I wiem, że jesteś tak urocza i słodka, że więcej słodyczy już ci nie potrzeba, ale słodkiego nigdy za mało - wydobył z siebie ten tekst ledwo co, przy tym dziwnie krzywiąc się i broniąc się przed wyśmianiem samego siebie. Te słowa były tak totalnie beznadziejne. W ogóle do niego nie pasowały, ale… dzięki temu mogli się skupić na nim i tym jak on żałośnie zachowywał się. Nawet jeżeli w innej sytuacji nie wyskoczyłby z czymś tak debilnym, co prawdopodobnie położyło się cieniem na wszystkich, ewentualnych plusach, które wcześniej wyłapał u Heather. Jednak w tej sytuacji był w stanie poświęcić się i skupić uwagę na sobie, pozwolić się wyśmiać czy cokolwiek miałaby zrobić blondynka, byleby pozbyć się jej zawstydzenia. Poczekał na jej reakcję, mógł oddać jej swoją watę bądź ją tylko poczęstować, a jeśli blondynka nie byłaby zainteresowana to po chwili powrócił do swojej poprzedniej pozycji.
Spencer myślał w sposób o wiele bardziej… prostszy, więc jej słowa odebrał jako zwyczajne potwierdzenie. Zauważył, że w jej odpowiedzi pojawiła się swego rodzaju furtka bezpieczeństwa, jednak w jego mniemaniu tylko po to, by nie dawać mu jednej, klarownej odpowiedzi. Ponadto nawet nie oczekiwał od niej jakiegokolwiek skomentowania tych słów, w końcu w ten sposób zahaczał o bardzo prywatną sferę życiową, a raczej nie pchał się tam gdzie uznawał, że nie powinien. - Z moich obserwacji wynika, że to niestety tak działa. Chociaż nie mówię, że to zawsze się sprawdza, ale często. Więc… daj mi znać nim skończy nam się czas, okej? - zapytał niby dla pewności, odnosząc się do końca ich przejażdżki, bo chyba wyglądało na to, że większość wspólnego czasu mieli już za sobą, więc mogło pozostać im kilkanaście minut na rozważenie przez blondynkę jej nowej roli. W sprawie komiksów i filmów po raz kolejny zgodził się z nią, chociaż takie słowa z ust kobiety wydawały mu się dosyć zaskakujące. Może dlatego już w żaden sposób tego nie skomentował, bo był trochę zszokowany tym podejściem, lecz oczywiście w pozytywnym znaczeniu tych słów.
- Yyyy… - wydał z siebie ten dziwny dźwięk, jakby właśnie został na czymś przyłapany. - Może tak trochę… O, nie. Tak to się nie bawię. To już wolę żeby one sobie tam istniały w czeluściach Internetu - zaparł się od razu. Cały czas sobie żartował, chociaż może faktycznie przydałoby się żeby kilka durnych zdjęć stamtąd zniknęło, ale swoją drogą to obecnie dla niego nie miało to większego znaczenia. Przecież nie bał się, że jego przełożony zrobi jakiś research i natrafi na jakieś głupkowate zdjęcia z imprez, zresztą praktycznie każdy takie miał. Chociaż gdy zastanowił się nad tym moment to faktycznie zalazłoby się coś, co chciałby naprawdę wymazać z sieci, a co z niewiadomych mu przyczyn pojawiało się za każdym razem gdy wpisywał swoje dane w Google. Wyjaśniając, robił to tylko pod względem zawodowym, żeby sprawdzić czy wyskakują jego prace i link do profilu, gdyby ktoś z jakiegoś polecenia chciałby się z nim skontaktować. Tak więc pojawiały się głównie tatuaże, które on wrzucał albo ktoś oznaczał go na zdjęciach, jakieś jego prywatne, pojedyncze zdjęcia i jedno, może dwa z… Melody, których już dawno na żadnym jego portalu nie było, no ale cóż, Internet rządził się swoimi prawami.
Z posągową powagą wpatrywał się w nią, widząc ten cały proces myślowy, który w niej zachodził. Zaraz domyślił się, że pomyślała o czymś… nieprzyzwoitym. Poddając się najprostszym możliwym skojarzeniom i zapominając o tym, że ta zagadka miała być trudniejsza niż poprzednia. Niczego nie komentował, aż padły te słowa o obu płciach… Cholera, ale się wkopał. Nie był do końca tego świadomy. W pierwszym odruchu chciał zacząć się tłumaczyć, ale… w końcu to była zabawa? A on nawet nie kłamał tylko krążył wokół tematu i nie rozjaśniał jej toku myślenia. Musiał się w sobie zaprzeć, żeby ani się nie roześmiać ani nie zacząć podkreślać swojej heteroseksualności. Odwrócił twarz w bok i zaczął przyglądać się Seattle. Dłuższy moment tak zastanawiał się, aż postanowił kontynuować, nie powracając do niej wzrokiem. - Wiesz, trzeba dostosowywać się do zapotrzebowania. A rzeczywistość jest taka, że faceci są raczej odważniejsi, bo kobiety nawet jak czegoś chcą to często na tym się kończy. Czasem nawet zdarzy się, że przyjdzie jakaś dziewczyna, ustalimy coś, niby się dogadamy, a jak mamy zacząć działać to ona wycofuje się. Jakby rozumiem, nie oceniam... Tylko zauważ, że na początku podkreśliłem, że nie godzę się na wszystko, mam swoje zasady i jak coś mi nie odpowiada to nie będę tego robił. Zresztą, to tak czy inaczej praca, więc nie spoufalam się z moimi klientami bardziej niż wymaga tego dana sytuacja. Chociaż nie ukrywam że raz czy dwa zdarzyło mi się przejść z klientką na wyższy stopień zażyłości, ale to nie jest żadna reguła - cały czas mówił prawdę, tylko celowo posługiwał się niejasnymi określeniami. W końcu przeniósł na nią swoje spojrzenie, zmrużył oczy i zapytał. - Więc, co robię? Bo nie dość, że nie udzieliłaś odpowiedzi to nie zadałaś swojej zagadki… niegrzeczna Heather - skończył, walcząc wewnętrznie z całym sobą, żeby chociaż cień uśmiechu nie pojawił się na jego twarzy. Na koniec jeszcze ją zaczepiając, jakby w ten sposób próbował ją wciągnąć w ten swój światek, który w rzeczywistości nie istniał, ale był obecny w wyobrażeniu blondynki.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zdumiewające jest to, że Harvey podszedł do tego w taki sposób. Zupełnie jakby nie spodziewał się po jej osobie takiego podejścia do nowości w swoim życiu. Czyżby naprawdę zdawała się być dziewczyną, która lubi chwytać wiatr w żagle, nie przejmując się tym, co może się zaraz zdarzyć? Nie to, żeby usilnie pracowała na wizerunek ostrożniejszej, niemniej - w jej mniemaniu - starała się zawsze być tą nieco bardziej powściągliwą do zrobienia rzeczy, jakich nie zna z wcześniejszych przeżyć. Czy jednak to aż tak złe, że wyglądała na tą bardziej spontaniczną, niż jak naprawdę jest? Ciężko odpowiedzieć na to pytanie, bo nie wiedziała na jakiej zasadzie też do tego podchodził. Czy to lepiej, czy jednak właśnie gorzej. Dosyć trudno ugryźć ten temat, który chyba zasługiwał na kontynuację.
- Zdecydowanie nie, nie lubię poddawać życia losowi. Lubię mieć kontrolę, mieć pewność że to coś jest warte zachodu. Nie lubię marnować wolnych chwil na coś, co może mi się nie spodobać i zwyczajnie czego będę w późniejszym czasie żałować przez nawet kilka kolejnych dni - czy to oznaczało, że jest jednocześnie… skąpa? Bo czasami takie wydarzenia, na jakie decydujemy się w życiu, związane są z wydatkami. I tu na pewno miło zaskoczy - bo nie, bowiem pomimo swojej powściągliwości, nie patrzy na wydawaną kasę. Jeśli to ma być rzecz, jakiej rzeczywiście nie pożałuje, to czemu miałaby uznać iż wydała na coś niepotrzebnie pieniądze? - A jak to jest z Tobą, w takim razie? Bez zastanowienia decydujesz się na wszystko, co nieznane, czy raczej nie podejmujesz się sprawdzenia nowości z powodu… no nie wiem, jakichś poprzednich przeżyć? - zagaiła z ciekawością, bo skoro ona mówiła o tym bez większego problemu, to czemu by nie podpytać o to w drugą stronę, tym samym dowiadując się kolejnej informacji o nim?
- A to tak, tutaj zdecydowanie zaskoczyłeś - odparła rozbawiona, bo rzeczywiście - ona sama nie słyszała o takiej formie podrywu, co można skutecznie uznać za kreatywność jaka wypłynęła w ów chwili z Harveya. Czy jednak faktycznie to samo w sobie chęcią uwodzenia jej było? Sama nie wiedziała, bo przecież dopiero co powiedział, że nie ma zamiaru tego robić, z drugiej strony niekiedy daje takie sygnały… Ciężki orzech do zgryzienia, niemniej nie miała zamiaru się na tym skupiać. Czemu tak? Zwyczajnie nie chciała psuć sobie tego przypadkowego, acz niezmiernie miłego spotkania, zamykając je w klamrę próbą podrywania. Dziewczyna naprawdę dobre czuje się w towarzystwie jeszcze jej nie aż tak dobrze znanego chłopaka, co ogólnie jest samo w sobie wielkim zaskoczeniem. I tego - jak na tą chwilę, skoro nie posiada ku temu większych przeszkód - nie planuje zmieniać. Gdy natomiast wspomniał o dopisaniu kolejnej cechy charakteru do listy, jedynie kiwnęła głową i narysowała wskazującym palcem w powietrzu tick, pokazując faktyczną formę zapisania tego.
- Och… nie sądziłam, że będę musiała to tłumaczyć… - wyrwało się dziewczęciu niespodziewanie, bo naprawdę nie planowała tego powiedzieć na głos. Aż po usłyszeniu własnego głosu zrobiła nieco większe, ale nie jakoś znacznie, oczy, przypatrując się chwilowo Harveyowi, jakby nie wiedziała co obecnie z tym zrobić. Jednakże taka była prawda - podejrzewała, że jej rozmówca raczej będzie rozumiał o co chodziło w tym momencie z tymi rzeczami nie do obejścia, bo przecież te rzekome dwa punkty nie są taką tragiczną różnicą, czyż nie? Spuściła na parę sekund spojrzenie, a gdy na nowo podjęła się spojrzenia na twarz chłopaka, ten uznał żeby jednak sobie podarowała dalsze mówienie o tym. Znów zaskoczenie, chociaż przysłoniła je uśmiechem na ustach. - Skoro tak mówisz - odparła jedynie w formie odpowiedzi, jeszcze na moment utrzymując kontakt wzrokowy. I tak, może tekst był dosłownie przesadzony i wręcz odrzucający, niemniej Hedy tak do tego nie podeszła. Skąd taka interpretacja? Przeczuwała, że to wynik chęci zmiany tematu, chcąc przerzucić uwagę na coś innego, aby ta niezręczność zmieniła się na zniesmaczenie. Nie wiedziała czy to trafne spostrzeżenie… może kiedyś, jak będzie miała taką możliwość, a ta znajomość w dalszym ciągu będzie trwać, zapyta o to wprost adresata takiej zmiany postawy. Teraz jednak nie przeciągała, decydując się na rzeczywiste poczęstowanie watą cukrową. - Jedną już w sumie zjadłam, mam nadzieję że Twoja jest magiczna i nie sprawi, że nagle boczki mi nie wystrzelą - zażartowała, aby rozładować to… napięcie. Nie sądziła, aby to był jeden z jej najlepszych żartów, ale naprawdę się starała. W końcu robiła to w dobrej wierze. - Nie mogę niczego obiecać, ale… Postaram się przez tą jeszcze chwilę jeszcze raz przetrawić twoją propozycję - co by nie było, że tak łatwo mu idzie, a ona mu da odpowiedzi jak na talerzu! Jeśli wprowadzi nutkę niepewności oraz tajemniczości, to na pewno Harvey w późniejszym czasie bardziej doceni jej ewentualną odpowiedź w tej kwestii.
Zmiana nastawienia, a raczej zachowania. Bo może i chwilę wcześniej była dosyć poważna, gdy rozmawiali o interesach, bowiem on jakiś interes do niej miał jakby nie patrzeć, to nagle Heather zaczęła się śmiać. Nie jakoś głośno, w przesadzony sposób czy cokolwiek takiego, niemniej z całą pewnością takiego obrotu spraw rozmówca studentki się nie spodziewał. - Ach tak, czyli teraz nagle nie było tematu? - zaczepiła, w dalszym ciągu nie ukrywając rozbawienia jakie ją ogarnęło, by chwilę później opanować się. Przecież nie chciała sprawić, żeby poczuł się niekomfortowo, niemniej oczekiwała na odpowiedź z lekko uniesioną brwią ku górze.
Ta rozmowa to nieprawdopodobny kalejdoskop różnorakich uczuć. Czy to jakkolwiek przeszkadzało Heather? Ależ skąd! To właśnie dosyć fajne, niesamowicie przyjemne i intrygujące doświadczenie, bo mało kto sprawił, że poczuła tak wiele emocji w trakcie kilkudziesięciu minut - tym bardziej, gdy tego się kompletnie nie spodziewała w dniu dzisiejszym. Niemniej przygryzła delikatnie wargę, czekając na jakiekolwiek wyjaśniające czy uzupełniające słowa, niepewnie przypatrując się Harveyowi. Czyżby on naprawdę był tym… kim jest, z tego co zrozumiała? Czyżby faktycznie podjął się takiej pracy? A jeśli tak, to z jakich pobudek? Bo ma takie… zainteresowania, czy raczej tylko i wyłącznie z racji otrzymywania dobrej wypłaty? Nie wiedziała co myśleć, nie chcąc od razu wszystkiego wrzucać do jednego worka. Na pewno zrozumiała to inaczej… bardzo chciała w to wierzyć.
To co powiedział, w niczym nie pomogło. Ba, bardziej utwierdziło w przekonaniu, że jej pierwsza myśl nie była błędna… Cholera jasna. Znaczy, nikogo nie oceniała. Każdy żyje tak, jak mu się to podoba, bo kimże ona jest, aby kogokolwiek oceniać? Sama podjęła się kierunku, który nijak pasuje do jej ogólnych zainteresowań, nawet jeśli uznała że jest tym, co może w istocie robić w niedalekiej przyszłości, tuż po zakończeniu edukacji na uczelni wyższej. Przygryzła na nowo wargę, wzdychając ciężko. Rumieniec coraz bardziej dawał o sobie znać na jej policzkach. - Znaczy, może najpierw wyjaśnię. Nie oceniam, nie mam zamiaru krytykować, cokolwiek komentować. Ale jedynie powiem, że dosyć intrygujące i niecodzienne życie obrałeś, skoro zdecydowałeś się na takie… - urwała, na parę sekund jedynie decydując się na utrzymanie kontaktu wzrokowego. - coś. Nie wiem jak to powiedzieć, niemniej jeśli osoby które do Ciebie przychodzą naprawdę czerpią radość z tych nietuzinkowych uciech ciała, to… to mimo wszystko powinieneś się cieszyć, że dobrze Ci to wychodzi… - nie raz słyszała, że jest dosyć… pruderyjną osobą. Nie, żeby nie wiedziała co się robi z mężczyznami, nie żeby była cnotką… po prostu jakoś zawsze krępowała się przy mówieniu o takich sprawach. Nie wiedziała czego to jest wynik, może i rzeczywiście problemów z ojcem? Nigdy się nad tym nie zastanawiała, bo nie odczuwała takiej potrzeby. - Tak mnie z lekka zbiłeś z myśli, że… dasz mi chwilę? Poukładam w głowie wszystko i zaraz powiem zagadkę dla Ciebie - naprawdę potrzebowała o jedną chwilę więcej. Oby tylko był wyrozumiały!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Słuchając jej Harvey co jakiś czas potakiwał głową. Nie był wcale zaskoczony jej odpowiedzią, jakoś te słowa składały się na obraz jej osoby który do tej pory mu przedstawiała. Raczej byłby zaskoczony, gdyby powiedziała coś zupełnie odwrotnego. Tak jak wcześniej z tym piwem. Jednak nie oceniał, bo przecież nie po to wnikał. - To w sumie bardzo roztropne podejście, więc wcale się nie dziwię - skomentował szybko, a pod jego nosem na chwilę pojawił się zadziorny uśmieszek. Gdyby dopiero co nie poznał blondynki to pewnie pozwoliłby sobie na jakiś żart po tych jej słowach o kontroli. I tak zachowywał się dosyć odważnie i luźno, bo w końcu narzucił się jej ze swoim towarzystwem, więc wolał nie przesadzić i nie wprowadzić ich w jakąś niekomfortową sytuację, z której żadne z nich ze względu na okoliczności nie będzie miało możliwości ucieczki. - Raczej na odwrót - odpowiedział odruchowo po jej pytaniu, co oznaczało że wcale nie musiał się zastanawiać. - Z racji poprzednich przeżyć bez zastanowienia decyduje się na wszystko… no może nie wszystko, ale na wiele rzeczy, które wydają mi się ciekawe - sprostował od razu, żeby nie wyszło na to że zachowuje się całkowicie bezmyślnie. Jednak jeżeli nie było żadnych widocznych przeciwwskazań, a jakiś pomysł sam w sobie mu się podobał to co miało stać na przeszkodzie? - Większość moich fajnych, wartych wspominania przeżyć wzięło się z szybko podejmowanych decyzji. Chociażby skok ze spadochronem, wyprawa wspinaczkowa na Red Rock albo wycieczka do Meksyku. Gdyby zastanowić się nad tym dłużej to pewnie znalazłoby się wiele argumentów przeciw, chociażby że to niepotrzebne wydawanie pieniędzy, może być trochę niebezpiecznie zwłaszcza że wszędzie raczej jeździłem sam, czy chociażby konieczność dobrej organizacji i zgłębienia zupełnie nowych tematów. I nawet jeżeli niektóre moje wybory okazały się nietrafione, to myślę że jednak przeważają te dzięki którym mogę powiedzieć że było warto - dokończył z niewielkim uśmiechem na twarzy. Wyrzucił to wszystko z siebie nagle i nawet mocniej nie zastanawiał się nad swoimi słowami aż skończył mówić. Zaczął swoją dłuższą wypowiedź od powtórzenia jej słów, z racji poprzednich przeżyć… a teraz jego umysł skoncentrował się na tamtych powodach jego zachowania. Tego dystansowania się, uciekania od nowości, życia w kontrolowany, spokojny i ułożony sposób. Gdyby w nim pozostał to nie doświadczyłby tego wszystkiego czym teraz trochę się chwalił, ale z drugiej strony… przecież wcale to poukładane życie mu wtedy nie przeszkadzało. Może momentami, ale w dużej mierze godził się na wszystko z własnej woli. Jego wzrok opuścił jej twarz i utknął w podłodze wagoniku, uśmiech wygasł, a na twarzy pojawiło się widocznie zamyślenie. W swoich rozważaniach cofnął się jeszcze wcześniej, gdy to Heather udzielała swojej odpowiedzi. Takie słowa totalnie pasowały do jego byłej narzeczonej. Przynajmniej Spencerowi tak zazwyczaj wydawało się, że musiała mieć wszystko pod swoją kontrolą, dokładnie zorganizowane, układające się w spójny obrazek, aż do momentu w którym okazało się, że chyba to wszystko jej się znudziło. Był beznadziejny dając się tak pochłonąć przez swoje wspomnienia i dawne uczucia pod wpływem takich, wydawałoby się niewinnych skojarzeń. Tylko że zazwyczaj dziewczyny z którymi miał do czynienia były całkowicie inne niż Melody, więc nie miewał takich problemów. Ale koniec, musiał wziąć się w garść. Chociaż przynajmniej dzięki tej chwilowej konsternacji naszło go na jeszcze jedno pytanie. - Nie boisz się, że przez taką zapobiegawczość coś cię omija? Że w pewnym momencie stwierdzisz, że tyle mogłaś zrobić a rezygnowałaś tylko dlatego żeby się nie zawieść, nie biorąc pod uwagę że mogłaś coś zyskać, doświadczyć czegoś nowego? - zapytał, otrząsając się z zamyślenia, wrócił do niej wzrokiem i wysilił się na uśmiech, chociaż już nie tak intensywny jak wcześniej.
- Oby nie wystrzeliły. Nie chciałbym żebyś potem szukała mnie po całym Seattle z powodu chęci zemsty na mnie za to podzielenie się watą cukrową - odpowiedział odruchowo, żartując tak samo jak ona. I nieświadomie w swojej odpowiedzi niejako podkreślił jednorazowość ich spotkania? Bo przecież tak naprawdę nie znali się, rozmawiali ze sobą całkiem miło i przyjemnie, ale tylko na czas ich wspólnej, nieplanowanej, krótkiej podróży. Tym samym Harvey wychodził z założenia, że gdy ta ich przejażdżka się skończy to ich krótka znajomość także. To że natrafili na siebie drugi raz w tak dużym mieście było już niespotykane, więc trzeciego kolejnego spotkania nie spodziewał się. A nie chcąc zaprzeczać swoim dobrym i niewinnym początkowym intencjom nie mógł oczekiwać czy proponować jakiejś kontynuacji. Wtedy okazałoby się że był nieprawdomówny i może od samego początku kierował się jakimiś konkretnymi zamiarami. Nie to żeby nie chciał jeszcze kiedyś przypadkowo wpaść na Heather, jednak nawet jeśli mieli już nigdy się nie spotkać to nie chciał na sam koniec psuć swojej chyba nienajgorszej opinii o sobie. Z kolei w sprawie tych zdjęć z Internetu tylko skinął głową, uznając że pominięcie tej sprawy będzie dla niego najbezpieczniejszym wyjściem. Nie chciał przecież zacząć się tłumaczyć o jakie fotki mu chodziło, ani jemu ani jej nie było to potrzebne.
Harvey musiał naprawdę mocno ze sobą walczyć, żeby utrzymać ten niewzruszony wyraz twarzy, szczególnie po słowach czerpią radość z tych nietuzinkowych uciech ciała. Blondynka sama prosiła się o to, by nie wyprowadzać ją z jej błędnego toku myślenia. - Nie mogę powiedzieć, że ta praca mnie nie satysfakcjonuje. Lubię ją - dodał jeszcze krótko od siebie. Wolał nie wnikać w szczegóły, bo nie wiedział dokładnie w jaką skrajność Heather popadła w swoich wyobrażeniach. Jednak zaistniałe okoliczności musiał jeszcze na swój sposób wykorzystać. - Wiesz, gdybyś miała kiedyś ochotę na… jakąś nietuzinkową uciechę ciała, to polecam się na przyszłość. Pierwszy raz zawsze budzi pewne wątpliwości, ale później jest już z górki. A nawet większość wraca po więcej - zaproponował otwarcie. W sumie w jego ofercie nie było niczego niewłaściwego i gorszącego, bo tak naprawdę sugerował jej zrobienie sobie jakiegoś tatuażu, a co blondynka myślała w swojej głowie… to już nic na to poradzić nie mógł. - Spokojnie, nie ma pośpiechu… - powiedział i rozejrzał się dookoła, orientując się że zaczynali ponownie co jakiś czas zatrzymywać się. - Zostało nam może maks pięć minut, to dużo czasu - dopowiedział po chwili. Dużo, niedużo, w zależności od sytuacji. Miał nadzieję, że ta zagadka nie będzie wcale taka trudna, bo chciałby ją rozwiązać nim ta ich wspólna przygoda na Diabelskim Młynie dobiegnie końca.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie może powiedzieć, że nie - Harvey ją naprawdę zaintrygował swoim podejściem do życia, które jest tak różne od tego, jakie ona wiedzie. Uśmiechnęła się aż, gdy tak słuchała z jakim zaangażowaniem… może i nawet pasją do przekonywania się o nieznanym mówi, co jest dla niej niesamowicie zaskakujące. Do tego stopnia, że wręcz bała się mu przerwać, czekając aż skończy mówić o tym wszystkim. Uniesione kąciki podniosły się jeszcze bardziej, gdy tak też się stało. - Powiem Ci, że mimo iż dla mnie to kompletnie… obce, to cieszę się że mogę o tym chociażby posłuchać od osoby, która się nie obawia praktycznie w ogóle konsekwencji, woląc iść za żywiołem i chęcią przeżycia przygody, niż żeby wiecznie siedzieć w swojej zamkniętej strefie komfortu. To coś… nowego, jak dla mnie - przyznała bez bicia - w końcu już o tym wiedział, jakby na to nie spojrzeć. Mimo to odczuwała dziwną potrzebę powiedzenia o tym raz jeszcze. Tak zwyczajnie, tak po prostu.
- Mam być szczera, jak mniemam - zaczęła, przyglądając się mu przez dłuższą chwilę. Tuż po tym przeszła spojrzeniem na krótki moment w bok, nie ukrywając swojego zastanawiania się nad tym zapytaniem. Ostatecznie westchnęła, powracając tęczówkami na swojego rozmówcę. - Nie boję się. Czuję, że to co przeżyłam jak do tej pory, jest dla mnie, wystarczające, a to czego nie miałam okazji jeszcze spróbować… kto wie, może jeszcze do tego dojrzeję na tyle, aby podjąć się tego czy innego wyzwania. Nie będę ukrywać, iż to może się zmienić, bo każdy człowiek z biegiem czasu poddaje się dobrowolnie lub nieświadomie zmianom pod wpływem nowych znajomych, chęci ogólnej próby przekonania się czy było warto być takim powściągliwym czy innym czynnikom - wyjaśniła najlepiej jak tylko potrafiła, licząc iż Harvey zrozumie jej punkt widzenia w tej sprawie. Nie musiał oczywiście rozumieć, przecież nie mogła tego od niego wymagać, tym bardziej iż są z różnych światów, z tego co zdążyła zauważyć - nie mam na myśli tu niczego złego, tak nawiasem mówiąc! Może równie dobrze powiedzieć, że czai o co chodzi, a w rzeczywistości tak właśnie może nie być i co? Myślicie, że nagle Heather rzuci się w wir weryfikowania tego w najbardziej pokrętny sposób, jeśli te najprostsze nie sprawdzą się? Oczywiście, że nie! Niemniej miło by było, gdyby… wiedział co chciała przekazać. Nie wiedziała czemu jej na tym zależało pod pewnym kątem, ale jednak - tak właśnie było.
Zaśmiała się na jego słowa, ani przez chwilę nie kryjąc swojego rozbawienia. - Naprawdę wyglądam na taką, która by Cię poszukiwania w tak wielkim mieście tylko i wyłącznie w celu zemsty? - zapytała zaciekawiona, ale nie po to, aby go oskarżyć. Jakby nie patrzeć - zawsze ciekawiła się jak na nią patrzą inni ludzie - i nigdy nie była zła, gdy nie było to przychylne z ich strony. Czemu miałaby być oburzona tym, iż ktoś zwyczajnie jej nie polubił? Tak już po prostu bywa, nie wszyscy do wszystkich pasują i nie ma co tutaj dyskutować dłużej na ten temat, bo wiadomo - o gustach się nie rozmawia i ich się nie podważa.
Wcześniejsze zdumienie, zastanawianie się oraz rozbawienie zniknęło gdzieś daleko, gdy doszło do tej części konwersacji. Dziewczyna zdecydowanie zaczęła… czuć się przytłoczona informacjami, jakie dotarły do jej uszu, starając się tego aż tak bardzo po sobie nie poznać. Wzięła głęboki, z czym akurat się nie kryła, uśmiechając się jedynie w delikatny sposób - co by grać dobrą minę do złej gry. Bo co jeśli jej przypuszczenia okażą się trafne?
Zresztą, sam Harvey jakoś nie chciał za bardzo wyprowadzać dziewczęcia na odpowiednią drogę - gdzie szczerze powątpiewała, aby robił to w sposób celowy. Naturalnie, jest nieco naiwna w tym momencie, niemniej nieświadoma Heather wierzyła, iż nie zdobyłby się na takie zachowanie, pozostając prawdomównym. Idąc więc tym tokiem rozumowania… wychodziłoby na to, że skojarzenia studentki są… prawdą. A to sprawiało, iż stawała się jeszcze bardziej zakłopotana.
Uśmiechnęła się nieco wyraźniej, gdy przyznał, iż lubi robić to, co robi. - To jest najważniejsze w wykonywanym zawodzie - powiedziała zgodnie z własnymi przemyśleniami, starając się utrzymać kontakt wzrokowy ze swoim rozmówcą, co było dla niej jeszcze bardziej uciążliwe, gdy zdawała sobie sprawę coraz bardziej z tego, co mógł robić… nie… co robił Harvey na co dzień, po pracy udając iż wcześniej nie miały pewne rzeczy miejsca, wybierając się zwyczajnie do wesołego miasteczka. Och, matko i córko, nie! Ta myśl sprawiła, że poczuła się jeszcze gorzej.
- Och… no nie wiem, czy jestem na takie rzeczy… gotowa - podkreśliła to jakby, uśmiechając się przepraszająco. - Ale może się kiedyś skuszę - dodała, żeby nie wyjść na całkowicie w sobie niewiastę, którą w obecnych czasach określa się mianem cnotki niewydymki. Może i na taką nie wygląda, lecz taka nie jest, szanujmy się! Nie znaczy to jednak, iż takie tematy sprawiają, że czuje się jak rybka w wodzie. Co jak co, ale z dwójki bliźniaczek, to jednak Farrah ma takie rozmówki bardziej ogarnięte.
- Niby nie ma, ale powoli przejażdżka dobiega końca - czy to sprawiało, że Hedy stawała się… smutniejsza? Sama nie wiedziała. Czas jej szybko poleciał w trakcie tej całej rozmowy, choć początkowo nie była do niej jakkolwiek pozytywnie nastawiona. Z każdą jednak chwilą sprawa nabierała tempa, a ona - zmieniała podejście, co sprawiło iż poznała naprawdę interesującego człowieka. Tak, musiała to przed samą sobą przyznać.
- No cóż, może to będzie banalne z mojej strony, bo nigdy nie byłam dobra w opowiadaniu zagadek, ale spróbuję - powiedziała o tym bez jakiekolwiek zażenowania, bowiem nie musi być we wszystkim dobra, do czego potrafi się przyznać bez większego problemu. - Poniekąd mówiłeś już o tym na swoim przykładzie, jednakże ja robię to w o wiele bezpieczniejszych warunkach. Podchodzę do tego całkowicie inaczej niż do reszty, a mimo wysiłku fizycznego - czuję się tam naprawdę dobrze. Najlepiej jest mieć w trakcie tej czynności osobę asekurującą, bowiem upadek mógłby się niezbyt przyjemnie skończyć. Dotarcie do wyznaczonego celu - tym bardziej gdy wybierasz sobie znacznie trudniejszą trasę - sprawia Ci ogromną satysfakcji, dając Ci do zrozumienia iż doszło do progresu w tym, co robisz. A cóż to takiego jest? Poniekąd jest to zbliżone do bycia Spider-Manem, ale jedynie poruszasz się w górę i zjeżdżasz w dół, gdy jednak uznasz że tym razem Ci nie wyjdzie albo po zakończonej aktywności - rozgadała się, ale wydawało jej się że przekazała to tak, że jednocześnie pomagała i utrudniała rozwiązanie zagadki, jaką jest… wspinaczka ściankowa, którą naprawdę lubi robić w wolnej chwili bądź w momencie silnej potrzeby wyładowania się z nerwów, jakie się w niej nagromadziły.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Wild Waves Theme and Water Park”