WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

..........Nie liczy na dużo. Chce po prostu miło spędzić czas i zobaczyć, co z tego wyjdzie — czy zakończy się na tym jednym spotkaniu, czy jeszcze kiedyś się zobaczą. Na razie jednak zapowiada się dobrze, pomimo drobnego zdenerwowania dziewczyny, które doskonale widzi. Wygląda jednak na miłą i sympatyczną dziewczynę, a i obok jej urody nie można przejść obojętnie. Wiadomo, że wygląd nie jest najważniejszy, aczkolwiek to pierwsze, co rzuca się człowiekowi w oczy. Na ten moment nie zamierza więc nigdzie uciekać, choć gdyby tylko wiedział, że umówił się na randkę z dziewczyną, która wpadła w oko jego kumplowi, zapewne rozegrałby to zupełnie inaczej. Żyjąc jednak w całkowitej nieświadomości, że łączy ich pewna osoba, uśmiecha się do niej lekko, chwytając za menu, które leży na brzegu stolika.
..........Czarne espresso poproszę — zwraca się w kierunku kelnera, który akurat podchodzi do ich stolika. Potem odkłada kartę z powrotem na bok, a spojrzenie znowu kieruje na siedzącą naprzeciwko niego rudowłosą. — Zamawiasz coś? — pyta rudowłosej i jeśli dziewczyna postanawia coś wziąć, milczy przez moment, dopóki kelner nie odchodzi, aby przygotować ich zamówienie.
..........Trochę. Ale to nic złego, spokojnie — odpowiada z rozbawieniem, widząc jej minę. Kiedyś musi być ten pierwszy raz, prawda? Poniekąd nawet cieszy się z tego, że tak, jak i on, ona również jest w tej kwestii żółtodziobem, bo dzięki temu jakoś bardziej może się rozluźnić. Woli być jej pierwszym, niż trafić na jakąś starą wyjadaczkę, bo to mogłoby mu dać sporo do myślenia. To jej zdenerwowanie zaś uważa za całkiem urocze, dlatego nie może pozbyć się tego szerokiego, pełnego rozbawienia uśmiechu ze swojej twarzy, gdy słucha jej wypowiedzi. — Czasem trzeba wypróbować różnych opcji. I wyjść ze swojej strefy komfortu, bo kto wie, co nas za nią czeka — stwierdza, wzruszając lekko ramionami. Nie ma nic złego, że próbuje, nawet jeśli to nie w jej stylu. Gorzej, gdyby się poddała, choć w drugą stronę też lepiej nie przesadzać, by nie wyglądać na kogoś zdesperowanego. Mari jednak na taką nie wygląda — wydaje mu się zwykłą dziewczyną, która po prostu postanowiła spotkać kogoś nowego w sposób, którego zazwyczaj nie używała.
..........Och, daj spokój. Nie bądź dla siebie taka surowa — śmieje się i kręci głową z niedowierzaniem. Nie przeszkadza mu ten potok słów i dziewczyna jest zdecydowanie daleko do zniechęcenia go swoją osobą. — Po prostu… Rozluźnij się. Traktuj mnie tak, jak traktujesz innych znajomych czy przyjaciół — sugeruje łagodnie, bo nie chce, aby cały czas się stresowała. — Bo też się cieszę, że tu jesteś i że mogę cię poznać — dodaje, nawiązując do jej poprzednich słów. — Także opowiedz mi coś o sobie. Czym się interesujesz? Czym się zajmujesz? Wiesz, podstawy, zacznijmy od tego. — Poprawia się nieco na swoim krześle, kiwając głową w podziękowaniu, gdy kelner przynosi ich zamówienie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że powinna się rozluźnić, bo nie przyszła tutaj po to, aby robić z siebie pośmiewisko, ale pewne kwestie były od niej silniejsze, jak chociażby to, że tak bardzo chciała dobrze wypaść. Z tego względu stresowała się jeszcze mocniej, ale na jej szczęście, Buck miał w sobie coś kojącego. Znała go zbyt krótko, by wiedzieć, czy to naturalny talent, czy może wypracowana na ten moment specjalna zdolność, ale działało tak, czy inaczej. Skinęła więc głową, zamawiając dla siebie cappuccino z bitą śmietaną, bo jednak... zrezygnowanie z udziwnianych napoi to dla niej za dużo.
- Tak, masz rację - zgodziła się co do tego wychodzenia ze strefy komfortu. Zrobiła tak opuszczając rodzinne Asotin i wyprowadzając się do Seattle, więc skoro ta zmiana wyszła jej na dobre, to czemu i randka z Tindera miałaby się nie zakończyć w ten sam sposób? Z tą myślą postanowiła w końcu wziąć się w garść, tym bardziej, że było dla kogo się starać, bo póki co Buck robił na niej naprawdę dobre wrażenie. Wypadało więc mu chociaż trochę dorównać w tej kwestii. Postępując zgodnie z jego instrukcjami spróbowała się rozluźnić i naprawić to niekonieczne dobre pierwsze wrażenie.
- Okey, od teraz będzie już tylko lepiej - zapowiedziała pół żartem, pół serio i posłała mu szczery uśmiech. - Chociaż nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z tego, o co prosisz... dla swoich przyjaciół jestem straszną gadułą - wyjaśniła, znów dbając o to, by te słowa padły w żartobliwym tonie. Mimo wszystko od zawsze była otwartą kobietą, po prostu stres ją nieco zjadł, ale dało się to jeszcze uratować, a przynajmniej Chambers szczerze w to wierzyła. - No dobra... to pracuję w kancelarii prawnej, ale - uniosła nieco dłoń, kiedy już kelnerka odeszła, pozostawiając na stole ich zamówienia. - Nim pomyślisz sobie nie wiadomo co... jestem tam tylko asystentką - podkreśliła lojalnie. Wiadomo, że lepsze wrażenie zrobiłaby, gdyby nie doprecyzowała tej kwestii, jednak nie chciała kłamać. Bardzo zależało jej, z resztą nie tylko teraz, a ogólnie, żeby ludzie lubili ją faktycznie za to kim jest, a nie za wyidealizowane wizje, dalekie od prawdy. - No, a jeśli chodzi o zainteresowania... to chyba wszystkim. Jestem z tych osób, które wciąż szukają, w mieście jestem od niedawna i chciałabym spróbować wszystkiego, co może mi zaoferować - wyjaśniła, w końcu sięgając po torebeczkę z cukrem, którą rozerwała sprawnie, wsypując jej zawartość do kawy. Z następną zrobiła to samo, dopiero po tym podnosząc na niego ponownie spojrzenie. - No, a ty? Czym się zajmujesz? - odbiła pytanie, bo przecież też była tego ciekawa. Buck sprawiał wrażenie pewnego siebie, więc Mari w swojej głowie przypisała mu jakiś fascynujący zawód, a teraz chciała chyba sprawdzić, czy dobrze trafiła, czy może chybiła w tej kwestii. Z drugiej strony na niej prawie każda profesja robiła dobre wrażenie... no, może z wyjątkiem jednej, ale jakie było prawdopodobieństwo, że ze wszystkich mężczyzn na Tinderze, umówi się akurat z jakimś lekarzem? Tak...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wprowadzanie radykalnych zmian przez Chmurę w swoim życiu, musiało rozpocząć się od niezwykle istotnego etapu, jakim było oczyszczenie z tego, co wcześniej wprowadzać mogło negatywne emocje do jej niegdyś szarej i bezsensownej egzystencji. Oczyszczanie przybierało różne formy. Pierwsza była kompletna zmiana fizyczna, która stać się miała symbolem całkowitego odcięcia się od poprzedniego życia pełnego smutku, zmęczenia i rozczarowania. Szybka wizyta u fryzjera i była już całkiem innym człowiekiem, prawie jak Hannah Montana przywdziewająca perukę. Nie tylko odcięła się od poprzedniego wizerunku nieco szarej, zmęczonej myszki, ale też bardzo się sobie podobała w tych krótkich blond włosach. Kolejnym etapem jej szaleńczych zmian życiowych było przyjęcie nowego imienia. W końcu była teraz zupełnie inną osobą toteż i imię nie mogło być tak nudne i zwyczajne jak niegdyś Tessa. Stała się Chmurką i tak też lekko chciała się czuć. Następnie musiała oczyścić relacje, które pomimo upływu czasu pozostawały po sobie pewien niesmak. Przysiadła więc do spisania listy osób z przeszłości, z którymi łączyła ją nacechowana negatywnie relacja lub też zakończyła się w mało przyjemny sposób paleniem mostów ze wszystkimi wioskami wokół. Aby jednak nie wracać myślami do tychże znajomości wyłącznie odczuwając złość w mniej lub większym stopniu, zamierzała spotkać się z osobami znajdującymi się na tejże liście, by całkiem oczyścić pomiędzy nimi negatywne emoje ciągnące się za nimi przez lata jak te irytujące muchy, które może i rzadko latały, może i małe, ale jak już nagle bzyczały przy uchu, to nie sposób było odciągnąć od tego myśli mniej lub bardziej negatywne. Dlatego też właśnie tego dnia spotkać się miała z Otisem, z którym w czasach licealnych miała trudną do sprecyzowania relację składającą się niekończącego się wiru schodzenia się, rozchodzenia, szczeniackich awantur, aż zakończyło się złamanym sercem niegdyś Tessy. Postanowiła więc umówić się z nim na kawę, w bardzo neutralnym miejscu, by relację raz na zawsze oczyścić ze wszystkich tych negatywnych emocji, które się za nią wlekły. Wyposażona w kryształ oczyszczający relacje i atmosferę (tak musiało być, tak jej powiedziała ta miła pani z tego wcale niepodejrzanego sklepiku z różnymi ziołami, amuletami i innymi niedziałającymi na nic rzeczami), wyszła z mieszkania siostry, by udać się do miejsca spotkania. Przysiadła na jednym z wolnych stolików wyposażona już w latte na mleku sojowym i czekała, aż obiekt jej burzliwej, nastoletniej miłostki pojawi się.

autor

Awatar użytkownika
18
157

szukam pracy, będę

pracownikiem roku

sunset hill

Post

outfit

Wiosna była w powietrzu. Promienie słońca coraz odważniej ocieplały Seattle, a po śnieżnej chlapie-ciapie nie było już śladu. Stella miała wrażenie, że obudziła się z głębokiego zimowego snu. Od rana tryskała energią, a uśmiech nie schodził jej z ust - to nieczęste w przypadku humorzastej nastolatki. Pierwszą połowę dnia spędziła na malowaniu różnorakich rzeczy w swoim (nieco już zużytym, ale w tym też krył się urok) szkicowniku w rytm ulubionej muzyki. Koncert Harry'ego zbliżał się wielkimi krokami, musiała sobie odświeżyć jego twórczość. Psy leżały obok niej na łóżku, Harrison wciąż siedział w Chicago, mama jak zwykle pracowała, ojciec... Podejrzewała, że też pracuje, w każdym razie była w domu sama i wolna. Prawie nie zauważyła, kiedy wybiła godzina wyjścia z domu - w pośpiechu przebierała się z dresu w normalne ubrania i układała rozczochrane (wciąż niebieskie!) włosy w coś bardziej reprezentacyjnego. Wskoczyła w trampki, narzuciła na siebie lekką kurtkę, przewiesiła przez ramię ulubioną torebkę, a na czubek głowy zasunęła przeciwsłoneczne okulary w kształcie serduszek. Wiosna.
Przybyła w umówione miejsce z lekkim opóźnieniem, ale nie byłaby sobą, gdyby pojawiła się w Cafe Bambino punktualnie. Pogoda na tyle dzisiaj rozpieszczała, że z przyjemnością szła chodnikiem tym spokojniejszym, spacerowym tempem. Rozejrzała się po wnętrzu niedużego lokalu, niemal od razu zauważając znajomą sylwetkę przy jednym ze stolików.
- Cześć, ciociu! - Rzuciła radośnie, przytulając się do kobiety i składając na jej policzku szybkiego całusa. Stella nieczęsto raczyła swoją rodzinę tak wesołym zachowaniem, ale tym razem naprawdę nie miała powodów do smutku. W dodatku jej siedemnaste urodziny zbliżały się wielkimi krokami i z przyjemnością spędzała wolny czas na planowaniu ozdób i atrakcji. Już dokładnie wiedziała kogo zaprosi, jakie jedzenie załatwi i ile pieniędzy wyłudzi od mamy na ewentualne dostawy pizzy. To miała być świetna impreza, którą jej goście mieli jeszcze długo wspominać - tak sobie wymyśliła i zamierzała dotrzymać tego słowa.
- Fajnie dzisiaj na zewnątrz, nie? - Dodała, zajmując miejsce naprzeciwko niej. Złapała za cienkie menu, choć chyba wiedziała na co miała ochotę nawet bez niego.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dakota Manning


Kim była Dakota Manning? Ciężko określić taką osobę jednym słowem - jednakże na pewno w jej osobowość uwzględniałaby się cecha niezwyciężona. Mając siedemdziesiąt lat - posiadając niesłychanie wielką rezydencje na obrzeżach miasta - trzeba przyznać, że do wszystkiego ciężką pracą doszła zupełnie sama. Pochodziła z Filadelfii podobnie jak jej siostra Stella - (czyli nieżyjąca babcia młodej Martinez); ale potrafiła wyrwać się z tego miasta, pójść na dobry uniwersytet - skończyć studia z wyróżnieniem, by później pracować w jednej z najlepszych kancelarii w całej Ameryce. Zupełnie różniły się z siostrą, Stella goniła za marzeniami - miłością, szczęściem - a Dakota pragnęła się ustawić, by nigdy o nic nikogo nie prosić. Po śmierci Hannigan zdecydowała się wziąć odpowiedzialność za jej dzieci - i choć nie posiadała własnych - po czasie zdała sobie sprawę, że cała piątka urwisów (teraz już czwórka) - była dla niej cudem. Może i nie chciała mieć potomków, ale dla Claribel, Lance, Llevey - czuła się matką. Podobnie było z imienniczką jej siostry - Stellą Martinez; szesnastolatka była dla niej jak wnuczka i aktualnie jedyny promyk nadziei w całej egzystencji prawniczki.
Wchodząc do lokalu rozejrzała się wokół siebie, a kiedy dostrzegła nastolatkę, na jej surowej twarzy automatycznie zagościł szeroki uśmiech (co było niespotykanie, ale nie potrafiła się powtrzymać!) - Chryste Panie, znowu schudłaś, jeszcze chwila a będziesz wyglądała jak chuderlak matka. - rzuciła po chwili gdy już mogła się dziewczynie nieco przyjrzeć. - I co zrobiłaś ze swoimi pięknymi włosami? - chwyciła z niebieski kosmyk, by ostatecznie prychnąć. - Mam nadzieję, że niedługo się spierze. - w końcu obie panie miały podobne fryzury i Dakota uwielbiała myśleć, że Stella się na niej wzoruję - tylko dwie ze wszystkich Manning'ów (nie uznawała nazwiska Hannigan, po przeklętym ojcu Clari) miały jasne włosy; cieszyła się, że to właśnie z młodą dzieli taki kolor.
Przysiadła przy stole, biorąc nogę na nogę - a z torebki wyciągnęła paczkę papierosów, od razu jednego odpalając - nie przejmując się, że znajdowały się w środku i na każdemu może odpowiadać ten zapach. Z tego względu pojawił się przy nich kelner. - Proszę Pani, tu nie można palić... - zaczął niepewnie, kątem oka zerkając na żarzącego się fajka. - Kotku, Ty mi nie mów co mogę, a czego nie mogę. Mężczyźni mogą mi rozkazywać tylko w łóżku... - biedny chłopaczyna się zarumienił, spuszczając głowę. -...ale też nie zawsze. Lubię się rządzić. - dodała, a na jej twarzy wpełzł szyderczy uśmiech. - Takie jest prawo. - starał się wciąż coś ugrać. - Dziecko, znam prawo lepiej od Ciebie, więc zamiast nas tu męczyć skocz po jedno martini i to migusiem. - zerknęła w stronę Stelli. - Też pijesz...? - nie czekając na odpowiedź blondynki skierowała łepetynę na chłopaka. - Przynieś nam od razu dwie. - ponownie się zaciągnęła wracając błękitnymi tęczówkami na buzię Martinez. - Więc słońce jaki jest dzisiejszy powód Twojego zaproszenia, hm? - strząsnęła popiół na podłogę.

autor

Awatar użytkownika
18
157

szukam pracy, będę

pracownikiem roku

sunset hill

Post

Stella uwielbiała ciotkę Dakotę. Miała w sobie luz, którego zawsze brakowało jej matce. Nie przejmowała się drobiazgami, nie traktowała jej protekcjonalnie (przynajmniej nie za często) i pozwalała jej na dużo więcej niż rodzice. Dlatego wyczekiwała dzisiejszego spotkania, zaintrygowana, co też ciotka opowie ciekawego tym razem.
- Schudłam? - Powtórzyła z nutką zadowolenia w głosie, bo przecież wcale się nie odchudzała, wręcz przeciwnie, raczej zajadała swoje smutki czekoladą i kwaśnymi żelkami. Położyła dłonie w talii, spoglądając w dół na swój płaski brzuch - Stella widziała w nim jeszcze kilka niedociągnięć, ale skoro ciotka mówiła, że schudła, to wszystko szło w odpowiednim kierunku. Gdyby tylko jeszcze trochę urosła, bo naprawdę nie chciała do końca życia być takim krasnalem.
Na komentarz o włosach już tak się nie ucieszyła. Mina jej zrzedła, kiedy poprawiała swoją fryzurę po ataku ciotki. - To nie jest jakaś zwykła szamponetka, nie zmyje się tak od razu - odpowiedziała butnie, gotowa odpierać kolejne ataki. Prawda była taka, że to miała być szamponetka i planowała szaleć z niebieskimi włosami jedynie w sylwestra, ale okazało się, że nie są z Laurą najlepszymi fryzjerkami. Na szczęście ta metamorfoza przypadła jej do gustu, a co ważniejsze, jej znajomym też, dlatego na razie nie zamierzała niczego zmieniać.
Nastrój szybko jej się poprawił, kiedy ciotka Dakota zaczęła się kłócić z kelnerem. Stella z trudem powstrzymała rozbawiony chichot, rzucając kelnerowi porozumiewawcze spojrzenie - z ciotką Dakotą nie wygra. Mężczyzna chyba też to zrozumiał, bo spuścił z tonu, ale na jego twarzy i tak wymalowało się zdziwienie, kiedy ciotka zamówiła im martini. Stella wyprostowała się nieznacznie i tym razem jej oczy mówiły: no, dalej, słyszałeś zamówienie. Rodzice nigdy by jej nie zamówili martini.
- Oj, ciociu - machnęła ręką, a kolorowe bransoletki na jej nadgarstku cicho zazgrzytały. - Po prostu dawno się nie widziałyśmy - wzruszyła ramionami, uśmiechając się pogodnie, bo taka była prawda, faktycznie ostatnio nie miały okazji się spotkać, ale cel tego spotkania był jednak inny. I Stella przeceniła swoje możliwości kłamstwa przy ciotce Dakocie, bo dosłownie chwilę później głośno westchnęła, rezygnując z tej wersji. - No dobra, jest jeszcze jeden powód - dodała ze złością, ale tym razem na samą siebie. - No bo... Niedługo mam urodziny i chciałam zaprosić znajomych, ale nie wiem czy mama mi pozwoli, wiesz jaka ona jest, no i wolałabym, żeby jej wtedy nie było, i może pomożesz mi ją przekonać, żeby pojechała do Chicago do Harrisona? Albo... nie wiem... gdzieś za miasto? Albo do ciebie może? To tylko jedna noc! - Wyrzuciła z siebie na jednym wdechu, przyglądając się uważnie ciotce, szukając na jej twarzy jakiegoś znaku, zmarszczki, drgnięcia powieki, czegokolwiek, co pomogłoby przewidzieć reakcję ciotki. - Proszę - dodała, nerwowo przygryzając wargę.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Phinney Ridge”