WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

Ostatnio zmieniony 2022-01-25, 21:51 przez Dreamy Seattle, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#4

Maia Greaves zawsze była w biegu. Nigdy nie mogła niczego zrobić pięć minut wcześniej żeby mieć więcej czasu... nie, nie. Musiała wszystko robić na ostatnią chwilę, a później bardzo się spieszyć. To było dla niej takie typowe, że już się chyba z tym pogodziła. Może miała już tyle lat, że jakieś niechciane nawyki powinna powoli zmieniać, ale ech... to było ciężkie. Nie miała do tego głowy. Ciągle była zapracowana. Miała dwunastogodzinne zmiany w domu starców, gdzie praca nie była najłatwiejsza ani najprzyjemniejsza. Oczywiście Maia uczyła się przez lata jak pomagać ludziom, nie tylko tym starszym, wiedziała z czym wiąże się praca pielęgniarki i świadomie się na nią zdecydowała, dlatego dawała z siebie ponad sto procent, żeby jak najbardziej należycie ją wykonywać. Była dumna ze swojego zawodu, bo przynajmniej była pomocna i przydatna... nie to co taki Fred, który nie potrafił uszanować nawet swoich sąsiadów. Kto, by go potrzebował? Tak. Dalej jej nie przeszło, bo straciła zbyt wiele czasu na "pogawędkę" z sąsiadem, a później na próbę otworzenia drzwi od mieszkania... cały serial jej minął i musiała później szukać tego w internecie. No tragedia wielka!
Dzisiaj dzień miała dość intensywny. Najpierw pojechała rowerem do pracy, w której spędziła akurat tylko osiem godzin, bo tak jej wypadło. Później natomiast musiała odwiedzić rodziców, a wiadomo, że z nimi to nigdy nie było łatwo. Jej mama, która była nadgorliwą katoliczką starała się ją umówić na spotkania (bo randki, to takie okropne słowo), z różnymi chłopakami, którzy chodzili do jej kościoła. Chyba obawiała się, że jej córcia zostanie starą panną... całe szczęście, że już z nimi nie musiała mieszkać! Naprawdę odetchnęła z ulgą, gdy znów wsiadła na swój rower i pojechała do domu, oczywiście z koszykiem pełnym smakołyków, które dała jej mama. Wszystko zapowiadało się w porządku, jechała sobie ładnie mijając ludzi, którzy szli chodnikiem obok, do czasu aż jakiś jeden typ nie wszedł na ścieżkę rowerową, a ona zauważyła to za późno i chcąc człowieka w ostatniej chwili wyminąć straciła panowanie nad kierownicą i wywaliła się. Dobrze, że miała kask, to przynajmniej jej głowa nie ucierpiała. Chwilkę jej zajęło ogarnięcie co się tu stało i wtedy zobaczyła przez kogo wylądowała na ziemi... - Mogłam się domyślić, że to Ty będziesz czyhać na moje życie - warknęła wskazując na niego palcem, bardzo była zła! - Nie wiesz, że to droga dla rowerów!? - chciała być bardziej groźna, ale chyba średnio jej to wychodziło, jak tak się kręciła próbując jakoś zrzucić z siebie rower i wstać. Co niestety nie było łatwe, bo noga strasznie ją bolała i już widziała jak z kolana cieknie krew, tak samo jak z jej zdartych dłoni i ramienia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#9

Fred musiał przyznać, że ostatnie dni nie stały się jakoś… mniej dziwne. I nie wiedział do końca co z tym faktem zrobić, czy się z tego powodu cieszyć, czy… czy nie. No nie wiedział, więc zrobił to co zwykle robił, zajął sobie głowę czymś innym! Najlepiej trochę pracą, a trochę romansem, bo jednak nie ma to jak dobre ruchanko po pracy! Nawet jeśli teoretycznie to była jego chwilowa szefowa! Okej, nie taka dosłowna szefowa, bo jednak była to po prostu kobieta, która organizowała całkiem fajną imprezę urodzinową w lokalu, w którym był managerem, ale płaciła mu za pracę, więc powiedzmy że była taka zależność. I właśnie się z tą kobietą żegnał, całusem bez zobowiązań, a potem pomachał jej, idąc przed siebie i tak, prawie został ZAMORDOWANY przez kogoś, komu najwyraźniej nie powinni powierzać nawet butów do chodzenia, co dopiero jakiegoś pojazdu! I kiedy zobaczył, że kobieta spada z roweru, to początko się przestraszył - o cholera, nic ci nie jest? - zapytał, zanim jeszcze się zorientował kto na tym rowerze w ogóle jest. A jak zobaczył, zmrużył oczy i westchnął ze znudzeniem - a, to ty. Może powinnaś zainwestować w ten taki rowerek z czterema kołami, skoro masz taki problem z poruszaniem się po mieście, co? - zapytał, przechylając lekko głowę- i koniecznie zainwestuj w jakiś dzwonek, ale noś go na co dzień, żeby ludzi uprzedzać o swoim przybyciu, żeby mogli odpowiednio szybko zwiać - zauważył, uśmiechając się krzywo. - Sama jesteś rowerem - i odpowiedział dziecinnie, ale halo! Oceniał, czy sobie przypadkiem czegoś poważnego nie zrobiła, bo AŻ TAKIM chamem nie był, ale nie chciał jednocześnie wykazywać ludzkich odruchów wobec niej. Bo duuuh, to nie była jego wina, że się wywaliła. Gdyby jechała wolniej, zdążyłaby wyhamować. W końcu była w parku, a nie na ulicy, tutaj bywali piesi, dzieci i zwierzęta!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Może powinieneś zainwestować w mózg z czterema kółkami, bo ten Twój nie odróżnia chodnika od drogi rowerowej - prychnęła, bo to ona tutaj była poszkodowana. Widać to było na pierwszy rzut oka, bo krew leciała jej z ręki i kolana i to wszystko było jego winą. Całe szczęście, że była pielęgniarką i krew źle na nią nie działała, bo inaczej to jeszcze, by tu zemdlała, a poznała juz Freda na tyle żeby wiedzieć, że nie ma co u niego liczyć na pomoc. Co prawda wysłała mu złośliwą walentynkę, ale sama też taką dostała i była w stu procentach pewna, że to ten tutaj był jej nadawcą. - Wystarczyłoby żebyś patrzył gdzie łazisz to, byśmy nie znaleźli się w takiej sytuacji - przynajmniej ona nie leżałaby na ziemi przygnieciona rowerem, spod którego się próbowała wydostać i gdy w końcu jej się to udało to spojrzała na swoje ręce i kolano lekko się krzywiąc, bo nie wyglądało to jakoś super. Spodnie miała rozdarte w kolanach i widać było, że pod spodem leje się krew. - W tym wypadku akurat się z Tobą zgodze i to była moja droga - prychnęła odwracając się w jego stronę i zmarszczyła czoło. - Jak to jest, że zawsze przytrafiają mi się jakieś złe rzeczy, gdy jesteś w pobliżu- okej ostatnio może była sama sobie winna, bo nie wziela kluczy z mieszkania, ale jednak szła grzecznie poprosić żeby ściszył muzykę, więc trochę to tez była jego wina!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Po co, ty bez sobie całkiem nieźle radzisz. Jak dostałaś ten rower, ukradłaś jakiemuś dzieciakowi, co? Może razem z kartą rowerową? - zapytał, chociaż ja nie wiem czy tam w stanach też takowe mają, ale nieważne, pocisk ładniej brzmi! I no, mimo wszystko nie zostawiłby jej samej na tym chodniku, bo nie był aż takim palantem przecież. Ona oczywiście o tym nie wiedziała.. i kto wie, czy się dowie.
- Czemu na mnie zwalasz swoją niekompetencję? I czemu krwawisz, weź przestań, to niehigieniczne - rzucił, patrząc na jej kolano i marszcząc brwi. To był publiczny chodnik, czy raczej droga rowerowa, więc miło by było gdyby szanowała przestrzeń i na nią nie paskudziła! A potem nawet wyciągnął z kieszeni kurtki chusteczki higieniczne i podał jej je, czy raczej wyciągnął w jej stronę rękę z nimi, a ona mogła je przyjąć, albo i nie.
- Nie wiem, może po prostu los daje ci znaki, żebyś trzymała się ode mnie z daleka? I może nie wiem, w końcu z nich skorzystać i przestań mi się wtrącać w to jak żyje - zauważył, złośliwie, ale hola hola, najpierw psuła mu zabawę na imprezie, a teraz psuła mu spacer! No dla tej baby nie ma w ogóle wartości wartych szanowania, a potem się dziwi że karma ją dopadła! Powinno jej to coś zasugerować, że to jej się najbardziej w tym wszystkim obrywa, no i niech się cieszy, że walentynką nie był prawdziwy, złośliwy chomik, który by ją gryzł!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Tobie z przed drzwi, był jeszcze różowy, ale pomyślałam, że możesz za nim płakać - prychnęła, bo nie zamierzała się mu tutaj tak dawać. To jego wina, że wylądowała na ziemi i powinien ją chociaż przeprosić, a nie denerwować. Ścieżki rowerowe są od tego, żeby jeździły po nich rowery, a nie łazili ludzie. Najwyraźniej jeszcze tacy bez uszu i oczu, jak Fred.
- To nie ja nie rozpoznaje drogi rowerowej od chodnika - tak, to była jego wina i miała w stu procentach rację. Może gdyby to był ktoś inny to tylko, by się głupio uśmiechnęła, zabrała rower i wróciła do domu, ale że to był Fred to cóż, sytuacja stawała się z automatu bardziej skomplikowana. - Myślisz, że krwawienie to jakieś moje hobby? Przez Ciebie krwawię, jakbyś uważał gdzie chodzisz to by do tego nie doszło - rzuciła i schyliła się żeby sprawdzić jak źle to kolano wygląda, była pielęgniarką więc się na tym znała. Chociaż nie miała za bardzo czym tą ranę opatrzeć, całe szczęście Fred ogarnął chusteczki, do których Maia podeszła trochę sceptycznie, ale ostatecznie je przyjęła, bo nie chciała zakrwawić sobie całego ubrania, spodnie już i tak były do wyrzucenia, ale może buty się da jeszcze uratować.
- Może, pokazuje że przez Ciebie się wykończę, a skoro Ty jesteś problemem to jak się wyprowadzisz na drugi koniec miasta to nie będziemy na siebie wpadać, będę bezpieczna, a Tobie kupię ładny prezent pożegnalny- i odda mu tą dziwną zabawkę, którą jej kupił z okazji walentynek.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Jesteś beznadziejna w odbijaniu riposty - uniósł krytycznie brwi. - Powinnaś coś dodać, że zabrałaś spod drzwi, ale musiałaś obciąć motylki i brokatowe felgi, bo były zbyt babskie jak na Ciebie - poprawił ją, kręcąc powoli głową, bo co to była za amatorszczyzna w pociskach? Nie żeby czegokolwiek od niej oczekiwań, ale na pewno mogła na jego twarzy wyczytać teraz wielkie rozczarowanie.
- Tak, wyglądasz na kogoś, kto ma takie hobby. I kto kopie okoliczne pieski i kotki, jak znajdą się w zasięgu wzroku - przyznał, kiwając lekko głową. - Jak byłaś mała, to pewnie miałaś zwierzątko, które było pająkiem, zdechł, a ty dalej się nim bawiłaś - dodał, kontynuując analizę, jakby nigdy nic. Chociaż podzielił się z nią chusteczką, więc powiedzmy że jakiś mały promyczek człowieczeństwa się przebił przez jego zimną maskę drania.
- Sama się wyprowadź, nie ma mowy że opuszczę swoje piękne mieszkanie - prychnął wielce oburzony, bo już raz o nie walczył i wygrał, nie zamierzał teraz z niego tak o rezygnować. To było świetne mieszkanie! - A ty byś tylko zyskała, przeprowadzisz się do jakiejś meliny, poznasz nowych ludzi, którzy ćpają tyle, że uznają cię może nawet za interesującą - zauważył, optymista.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- A Ty jesteś beznadziejny w ... w byciu człowiekiem - powiedziała, bo nawet nie usłyszała żadnego przepraszam, a to przecież jego wina, że się wywaliła i będzie to powtarzać nawet przed sądem i pod przysięgą, bo Greaves była święcie przekonana o jego winie w tej sprawie. - Poza tym co jest złego w babskich rzeczach? Uważasz, że jestem za męska na motylki? Albo, że faceci nie powinni mieć nic wspólnego z motylkami? Co to za podwójne standardy Fredricku? - Okej nie miała pojęcia czy trak się rozwija jego imię, ale co tam. Przynajmniej śmiesznie brzmiało prawda? Prawda. Maia by się może nawet uśmiechnęła, ale za bardzo ją bolały rany i otarcia.
- Jesteś głupi czy tylko na takiego wyglądasz? - zapytała w odpowiedzi na jego cały wywód na temat jej krwawego hobby, którego nie miała! - Oj, obyś nie trafił na mnie przy pobieraniu krwi albo zastrzykach, bo skoro taka jestem znieczulona na krzywdę to wyobraź sobie co może Ci się przytrafić jak będę mieć igłę w ręce - a miała bardzo często, bo w końcu była pielęgniarką!
- To nie ja zakłócam sąsiadom spokój tylko Ty - powiedziała wzruszając ramionami - ponieś mi rower, bo przez Ciebie krwawię i nie dam rady z tym sama - rzuciła, może powinna go o pomoc poprosić, ale miała swoją dumę więc postanowiła spróbować mu rozkazać i wpłynąć na jego poczucie winy... chociaż do tego musiałby mieć jakieś sumienie, a Maia była przekonana, że z tym to u niego jest jakiś problem!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- A ty w ogóle jakimś jesteś? Bo wyglądasz jak ktoś, kto potwierdza teorie reptilian… - odbił piłeczkę, bo nie zamierzał sobie dać wchodzić na głowę. A już na pewno nie jej. Jedynie na rodzeństwo i na kuzynkę mógł przymykać oko, a ta wredna baba.. .no była wredna i zamierzał jej to uświadomić.
- To ty sugerujesz, że coś jest, pytając co jest złego - odpowiedział, chociaż tu już nie był tak pewny, czy aby na pewno mu się ta riposta udała. Ale czy zamierzał się tym przejmować? Mało czym się przejmował w życiu…
- A ty mnie stalkujesz, że wiesz jak mam na imię? Mam się bać? Zainstalowałaś jakieś kamery w mojej łazience? - tak, uznał że lepiej niż o męskich motylach, pogadać o głupotach. Bo kto mu zabroni.
- Jestem piękny, inteligentny i uroczy, ale ty po prostu za mocno uderzyłaś się w głowę - zauważył, prychając cicho, bo co to były za insynuacje? Fred nie miał problemu ze swoją samooceną, no i na pewno taka baba nie da rady mu jej podważyć!
- Wyobraź sobie, że nie dałbym ci do ręki patyka, a co dopiero igły w moim otoczeniu. Są jeszcze inne miejsca, gdzie można dostać zastrzyk - prychnął, bo co to za szantaż, gdzie przysięga Hipokratesa? Może ją powinien gdzieś za to zgłosić!
- Czy ty mnie właśnie prosisz o pomoc? - zapytał, trochę zszokowany - może naprawdę mocno uderzyłaś się w głowę, co? Wiem, że przed chwilą sam mówiłem, że na pewno to zrobiłaś, ale miałem na myśli takie bardziej uderzanie jako dziecko.. - zauważył, mrużąc lekko oczy. Poczucie winy? Nope, zero.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „South Lake Union”