WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

~~14~~
+ domek
Od traumatycznych wydarzeń na przeklętej po wsze czasy imprezie u Sary, zdarzyło minąć prawie dwa tygodnie. W danym momencie, Rutilla zachowywała się całkowicie normalnie. Gdyby ktoś nie był uświadom tego, co przeżyła, nigdy by się w tym nie połapał. Jedyną różnicę w zachowaniu nastolatki, stanowiły wcześniejsze powroty do domu. Po zmroku dziewczyna nawet nosa za drzwi nie wystawiła. Ponadto unikała alkoholu, jak ognia. Poza tymi drobnymi sytuacjami, wszystko było w jak najlepszym porządku i pewnie nadal by tak było, gdyby nie Leonardo i jego genialny pomysł.
Czego dotyczył? Odpowiedź na to pytanie, była nawet bardziej, niż prosta. Otóż biorąc pod uwagę to, że mężczyzna miał obecnie wyjątkowo intensywny czas w związku z prowadzonymi przez niego interesami i aż nazbyt częstymi wyjazdami, ten postanowił wysłać znajdującego się pod jego opieką chłopaka wraz ze swoją córką, na małe wakacje z dała od domu, posyłając tę parę nastolatków do słonecznego Madrytu. To właśnie tam mieściła się jedna z okazałych posiadłości, należących do Guerry.
Ostatni raz Rutilla odwiedziła kraj, z którego pochodził jej ojciec, na krótko przed rozwodem rodziców. Podobno tylko w tym miejscu, byli kiedyś szczęśliwi, choć Ru nie pamiętała, aby kiedykolwiek tak było...
Docierając na miejsce, rudowłosa ruszyła do swojego dawnego pokoju, w którym poczęła rozpakowywać swoje walizki. Przerwała jednak, gdy kątem oka zauważyła, opierającego się o framugę drzwi Froya, który przyglądał jej się w dziwny sposób.
- Co tym razem? - Zapytała, grzebiąc w swojej torbie. - Nie podoba Ci się pokój? To zadzwoń do ojca, niech przydzieli Ci inny...- Odparła znudzona, machając przy tym lekceważąco ręką.
- A nie... już wiem o co chodzi! - Pstryknęła palcami i w końcu na niego spojrzała. - Wściekasz się, bo Leonardo zakłócił Twoje wakacyjne plany i zmusił Cię do spędzania czasu ze mną. Och, nawet nie wiesz, jak mi przykro z tego powodu, Froy! - Prychnęła, lustrując go od góry do dołu wzrokiem pełnym rozbawienia i bezczelności.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#12

Dwa tygodnie minęły niezwykle szybko. Rok szkolny się skończył i wszyscy uczniowie mogli w spokoju zacząć celebrować wakacje. Froy w przeciwieństwie od Ru każdego dnia wracał do domu późnymi wieczorami, a nierzadko nawet w środku nocy. Czas spędzał ze znajomymi z plaży, korzystając z wszystkich uroków swojego nastoletniego wieku. Niedługo miał pójść do ostatniej klasy, a to wiązało się z ogromnym natłokiem obowiązków. Jego średnia była bardzo wysoka, lecz aby dołączyć do kadry studentów medycyny musiał w przyszłym roku zdobyć dodatkowe kwalifikacje - punkty za wolontariat, udział w środowisku lokalnym i współpracować z zespołami kół zainteresowań. Obrał wyjątkowo krętą drogę, jednak własne ambicje nie pozwoliłyby mu się zatrzymać.
Kilka razy zapytał Sarę o Nathana. Był go ciekaw, ale jedyne informacje jakie udało mu się uzyskać, to fakt, że chłopak nie pochodził z Seattle. Na imprezę przyjechał z kuzynem i prawdopodobnie półtora tygodnia temu wrócił do rodzinnej miejscowości. Froy nie opowiedział nikomu o tym, czego się dopuścił. Miał tylko pretensje do samego siebie, że tamtego wieczoru uderzył go zbyt lekko.
Nie ucieszyła go wiadomość o wyjeździe do Hiszpanii. Był kiedyś z rodzicami w Grenadzie, Walencji i Toledo, więc ten kraj nie był mu całkowicie obcy. Słyszał, że Madryt należał do wyjątkowo urokliwych miejsc i miał wiele form rozrywki dla turystów. Mimo tego wizja spędzenia wakacji z Ru nie była pokrzepiająca. Od imprezy w ogrodzie Sary praktycznie nie rozmawiali. Sporadycznie zamienili ze sobą parę zdawkowych zdań, które poruszały temat Leonardo lub zakupów. Pod wpływem narkotyku dziewczyna otwarcie przyznała się do swoich uczuć przez co dokuczał mu dyskomfort. Zachowywał odpowiedni dystans i naturalny chłód, lecz obrażanie jej przychodziło mu z trudem.
Uważaj na słowa, Ila – wciąż opierając się o framugę drzwi, skrzyżował ramiona. – Jesteśmy tu sami – zauważył, a te słowa brzmiały jak ostrzeżenie.
Wszedł do środka i zaczął rozglądać się po ścianach. Gdzieniegdzie wisiały pstrokate, kolorowe plakaty, a na półkach znajdowały się cudaczne maskotki oraz figurki, które zapewne zakupiono na hiszpańskim straganie jako pamiątkę. Zbliżył się do obszernego okna. Widok rozpościerał się na wodę. Jego pokój znajdował się z drugiej strony rezydencji.
Trzykrotnie stuknął w szybę.
Zastanawiam się, skąd ta nagła decyzja wuja. Mam cię teraz niańczyć? Nawet jeżeli do luksusowe miejsce, to czuję się jakby uwięziono mnie tu za karę – powiedział, po czym usiadł na łóżku akurat na jednej ze świeżo wypakowanych sukienek dziewczyny. Gdyby nie fakt, że przed dwoma dniami zadzwoniła do Froya matka i oświadczyła, że na prośbę Leonarda wykupili mu lot do Hiszpanii, to nigdy nie zgodziłby się tu przylecieć. Nie chciał sprawić przykrości rodzicom i udał, że ucieszył się z ich niespodzianki. – To tylko tydzień, prawda? – spróbował się upewnić.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rutilla, choć zachowywała się normalnie, w rzeczywistości bardzo cierpiała. Nie tylko przez wzgląd na napaść, jakiej padła ofiarą jakiś czas temu. Jej złe samopoczucie, miało inne podłoże. Dotyczyło Froya. Uczuć, jakimi ta zakochana w nim nastolatka, postanowiła go obdarzyć, jednocześnie skrycie marząc o tym, aby zostały one odwzajemnione. Niestety dziewczyna była na straconej pozycji. Centineo nie widział w niej nic wartego uwagi. Jakby tego było mało, znów postawił między nimi niewidzialny mur, którego Guerra za nic w świecie, nie potrafiła przeskoczyć. Kiedy już myślała, że może w końcu coś da się z tym zrobić, jeden wieczór przekreślił wszystko...
- Niby dlaczego miałabym uważać? I co z tego, że jesteśmy tutaj sami? Nie pierwszy raz tak się stało. - Zapytała dość bezczelnie, wbijając w chłopaka swój uważny wzrok. - Zresztą oboje dobrze wiemy, że tylko dużo mówisz, a mało robisz. Rzadko Twoje słowa przeobrażają się w czyny...- Mruknęła, wzruszając przy tym ramionami. - Dlatego wybacz, że nie czuję się w żaden sposób zagrożona. Twoje niby groźby, nie robią na mnie wrażenia. Skwitowała, marszcząc wyraźnie czoło, gdy ten wlazł sobie do jej pokoju, jak do siebie. Westchnęła tylko ciężko, gdy brunet swoim tyłkiem usiadł na jej sukience.
- To bardzo proste Froy. Ojciec nie chciał, żebyśmy kisili się w domu w czasie jego nieobecności. To nic nadzwyczajnego. Nie doszukuj się tutaj, jakiś spiskowych teorii, bo takowe nie istnieją. - Dodała, układając swoje ubrania na pustych pułkach w szafie.
- Wiesz co? Czasami zupełnie Cię nie rozumiem... Jesteś w tak cudownym miejscu. Masz do dyspozycji ogromny dom ze wszystkimi wygodami. A ciągle coś Ci nie pasuje. Czasami zachowujesz się jak jakiś rozpuszczony dzieciak, któremu zabrano zabawkę. Masz 17 lat, czy może 5? Bo ja już powoli zaczynam się w tym gubić... Przyznała szczerze, kręcąc przy tym głową z niezadowoleniem. Choć to dziwne, Ruti była znacznie bardziej harda, niż zwykle. Nie bała się mówić otwarcie o tym co myśli. Tak naprawdę, miała też zupełnie gdzieś to, co Froy mógłby o tym myśleć. Jednak przyczyna jej bezczelnego zachowania, leżała gdzie indziej. W ciągu minionych dwóch tygodni, nastolatek był gościem w jej domu. Rudowłosa, była pewna niemalże w stu procentach, że swój wolny czas Centineo spędzał w gronie najbliższych przyjaciół, a także...Sary. Ach ta cholerna zazdrość...
- Nikt przecież nie przyłożył Ci noża do gardła i nie zmusił do wyjazdu. To była tylko propozycja, na którą przystałeś. Nie musiałeś ze mną jechać. Mogłeś zostać w Seattle. Nie zrobiłeś tego, więc przestań się boczyć, bo to robi się naprawdę męczące. Zresztą tydzień szybko minie...- Prychnęła, w międzyczasie wsuwając jedną ze swoich pustych już walizek pod łóżko.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pod tym względem Froy był naprawdę bezwzględny. Nie dał Rutilli ani razu odczuć, że w jakikolwiek sposób zależało mu na ich dobrych relacjach. Jednak po napaści czuł się nieco inaczej. Nawet jeżeli nie rozmawiali, to w domu częściej spoglądał w stronę drzwi do pokoju dziewczyny, a na zewnątrz przynajmniej trzy razy dziennie odwiedzał jej profil na Instagramie.
Nie prowokuj mnie, Ila. – Rzeczywiście w ostatnim czasie Froy zadziałał naprawdę niewiele. Poza dokuczaniem jej w szkole i momentami, gdzie w absurdalny sposób udawał zakochanego, łapiąc ją publicznie tu i ówdzie, powstrzymywał się przed innymi, krnąbrnymi czynami. Nigdy nie dopuściłby się zrobić Ru krzywdy cielesnej. Nie atakował w ten sposób dziewczyn, więc mógł tylko zadawać rany słowne, co zresztą wychodziło mu najlepiej. Trafiał w sedno, kiedy odwoływał się do swoich preferowanych kryteriów, do których Rutilla niestety nie pasowała.
Mówi to osoba, która wsiadła z obcym chłopakiem do samochodu. Tobie to na rękę, co Ila? Na pewno chciałaś mieć mnie wyłącznie dla siebie – powiedział pretensjonalnie, po czym prędko odwrócił się w stronę okna. Uniósł się zanadto, dlatego w dalszej części rozmowy zamierzał udawać, że wcale nie wiedział o jej uczuciach. Byłaby to broń masowego rażenia, której jeszcze nie zamierzał używać. – Przyjechałem tu ze względu na rodziców. Kupili mi bilet, nie pytając o zgodę – wyjaśnił pobieżnie. Potem wstał i wyszedł.
Kolejną godzinę spędził zamknięty w swoim pokoju. Leżał na obszernym łóżku ze słuchawkami w uszach i jednocześnie przyglądał się sufitowi. Kłócił się z Rutillą o każdą drobnostkę. Nieważne jaki temat był do dyspozycji, to i tak nie mogli znaleźć wspólnego języka. Z początku w ogóle mu to nie przeszkadzało, jednak po tygodniach spędzonych pod jednym dachem zaczynał uważać, że powoli stawało się to męczące. W samotności okazywał jej antypatię, a w towarzystwie zaciskał zęby i dołączał do fikcyjnej rzeczywistości, którą sami sobie zgotowali. Froy zdążył zapomnieć, jak wyglądały jego dni, kiedy brakło w nich obecności Ru; kiedy żył w swoim pedantycznym porządku i kiedy nie musiał ubierać obłudnego uśmiechu.
W końcu wyszedł. Najpierw przeszedł długim korytarzem, minął schody, nowoczesny salon i oszklone drzwi na minimalistyczne podwórze. Znajdował się tam kawałek sztucznie zasianej trawy, basen, leżaki i jacuzzi. Wpierw ściągnął bluzkę i spodnie, pod którymi ubrane miał kąpielówki. Następnie wcisnął guzik na panelu sterowania, a wokoło natychmiast zabulgotało. Ostrożnie zanurzył się w jacuzzi, spoglądając w stronę zachodzącego słońca.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Co to właściwie było? Im dłużej Rutilla zastanawiała się nad odpowiedzą, tym trudniej było jej w ogóle ją znaleźć. Tak, to prawda. Dziewczyna w danej chwili zachowywała się okropnie. Była niemiła, momentami wręcz chamska i do tego niewiarygodnie bezczelna. Nic nie mogła jednak poradzić na to, że od dobrych kilku dni, zżerała ją zazdrość już na samą myśl o tym, że Froy niemalże każdy dzień spędzał z Sarą. Pech chciał, że dziewczyna wybrała akurat taki sposób na odreagowanie i wyzbycie się z siebie tych nagromadzonych wewnątrz niej, negatywnych emocji.
- Słucham?! - Zapytała tylko, czując jak z każdą kolejną mijającą chwilą jej złość narasta. - Dlaczego wciąż i wciąż insynuujesz mi coś, czego nie ma? - Syknęła, chwytając w dłoń, leżącą na łóżku poduszkę. Zanim chłopak na dobre opuścił jej pokój, ta zdążyła nią w niego rzucić. Ależ on podnosił jej ciśnienie!
Rudowłosa nie była do końca pewna ileż to czasu minęło, odkąd skończyła się rozpakowywać? W każdym razie zaraz po tym, stwierdziła iż uda się nad basen, aby tam spędzić przyjemny wieczór, wylegując się na leżaku. Z tą myślą, Rutilla wskoczyła w całkiem miły dla oka, czerwony strój kąpielowy. Po drodze Guerra zahaczyła również o kuchnię, gdzie przygotowała sobie szklankę przepysznie, orzeźwiającego soku arbuzowego z lodem. Jednak, gdy już miała wychodzić na taras, kątem oka zauważyła Froya, korzystającego w najlepsze z jacuzzi. Schowała się więc za szklanymi drzwiami i przez dłuższą chwilę, przyglądała mu się, uśmiechając przy tym kącikiem ust. Choć ciało nastolatka nie było jakoś szczególnie muskularne, to na Ru i tak jego widok robił spore wrażenie. Nastolatka czuła, że to będzie naprawdę bardzo długi tydzień. Przebywanie z brunetem sam na sam pod jednym dachem, stanowiło dla tej wzdychającej do niego dziewczyny prawdziwą torturę. Tym bardziej teraz, gdy doskonale już wiedziała, jak smakują jego pocałunki i co działo się z nią za każdym razem, kiedy znajdowała się w jego objęciach.
W końcu jednak rudowłosa wyszła ze swojej kryjówki, grzecznie zajmując miejsce na leżaku. Rozłożyła się na nim wygodnie ciesząc się cudną pogodą, oraz jeszcze lepszymi...widokami.
- Myślę, że powinniśmy z tym skończyć. - Odważyła się w końcu odezwać, aby w ogóle nawiązać jakąkolwiek rozmowę. - No wiesz, z tym udawaniem pary. Nie ma sensu tego ciągnąć. Zresztą Twoi znajomi pewnie i tak zauważyli, że coś jest nie tak, skoro przez ostatnie dwa tygodnie nigdzie nie pokazaliśmy się razem...- Stwierdziła, mówiąc to wszystko jak gdyby nigdy nic, choć w rzeczywistości wcale nie chciała kończyć tej gry. Przecież tylko w ten sposób, poprzez udawanie, Ruti mogła do woli przebywać w towarzystwie Froya i cieszyć się jego bliskością.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie odpowiedział absolutnie nic. uśmiechnął się tajemniczo i nieco zadziornie, po czym w milczeniu opuścił pomieszczenie, pozostawiając Ru samą z przemyśleniami. Jeszcze zanim wyszedł zdążył złapać poduszkę i odrzucił ją w kierunku dziewczyny. Zachowywali się niczym te małe, pięcioletnie dzieci, o których wcześniej wspomniała.
Ludziom nie zawsze podoba się osoba przez społeczeństwo uznawana za dobrze zbudowaną. Czasami uczucia mieszają nam w głowach i idealizują tych, których kochamy. Prawdopodobnie tak właśnie było w przypadku Rutilli. Froy natomiast kierował się kanonami powszechnie przyjętego piękna. Nawet jeżeli nie zamierzał przyznać się przed dziewczyną, uznając to za czyn niezwykle uwłaczający jego godności, to uważał, że była ona ładna. Miała przyjemną, delikatną buzie i smukłą, choć przeciętną sylwetkę. Gdy pojawiła się w zasięgu wzroku Froya, instynktownie zlustrował ją bacznym spojrzeniem. Czerwony, kusy strój podkreślił kształty Rutilli. W pewnym momencie po prostu odwrócił się ponownie w stronę panorami, sprawiając wrażenie obojętnego.
W końcu zaczynasz mówić z sensem – odpowiedział surowo. Nie obarczył jej swoimi oczami, a jedynie podciągnął się na rękach i usiadł na krańcu jacuzzi, prezentując rudowłosej swoje mokre plecy. Dłońmi przeczesał włosy, aby nieco je zwilżyć, po czym wyciągnął na wierzch jedną nogę i oparł się o nią łokciem. – To i tak zaszło za daleko.
Przez ostatnie dni szczególnie Lilly wypytywała o Ru, a Froyowi zaczynały kończyć się już wymówki. Nie chciał zabierać dziewczyny na wspólne spotkania, bo przez to, co się wydarzyło, obawiał się poczucia odpowiedzialności za jej bezpieczeństwo. Było to jednoznaczne z towarzyszeniem Ru niemal krok w krok. W dodatku musieliby dalej udawać, że są w związku, a to kompletnie nie szło w parze z relaksem i dobrą zabawą.
Chwilę siedział, patrząc w przestrzeń, aż znowu zanurzył się w jacuzzi. Zarówno woda, jak i temperatura otoczenia była ciepła. Rozpostarł ramiona na krańcu zbiornika i odchylił głowę. Wpierw patrzył w szarzejące niebo. W końcu zamknął powieki, jednocześnie dwukrotnie wzdychając.
Ukradłem ci pierwszy pocałunek? – zapytał nagle, przerywając powstałą pomiędzy nimi ciszę. Właściwie wcześniej go to nie interesowało, jednak nigdy nie słyszał ani bezpośrednio od Ru, ani od nikogo innego, aby z kimś się spotykała. – Byłaś kiedykolwiek w związku? – Tym razem odwrócił się do dziewczyny, aby po jej mimice spróbować określić, czy zamierzała kłamać. Akurat ona należała do tych osób, z których można było czytać, jak z otwartej księgi. Niejednokrotnie się o tym przekonał, kiedy w ten wariacki sposób prezentowała swoje emocje. Froy był inny.
Skoro i tak utknąłem tutaj z tobą, to zagrajmy prawda za prawdę. Po moim pytaniu masz prawo zadać mi jakieś swoje. – Wyszedł z jacuzzi i zniknął na moment w domu. Wrócił po niespełna pięciu minutach ze szklanką po brzegi wypełnioną wódką, gazowanym napojem oraz cytryną. Usiadł na leżaku obok. – Twoja kolej.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To nieprawda, że Rutilla idealizowała Froya, przez pryzmat niewiarygodnie silnych uczuć, jakimi go obdarzyła. Co, jak co, ale akurat ona jako jedna z nielicznych, dostrzegała całą masę wad tego nastolatka. Zarówno tych odnoszących się do charakteru, jak i takich, reprezentujących wygląd zewnętrzny. Jednak bez względu na wszystko, akceptowała je takimi, jakimi były. Dla niej Froylan stanowił ideał, choć w rzeczywistości daleko mu do niego było.
- Wydaje mi się, że oboje źle do tego podeszliśmy. Zamiast zrobić to z sensem, skupiliśmy się na tym, aby jak najbardziej uprzykrzyć sobie wzajemnie życie. Szczerze? Dziwię się, że do tej pory nikt nie zdemaskował naszego kłamstwa. - Odparła zgodnie z prawdą, zerkając momentami w stronę znajdującego się w jacuzzi chłopaka. Robiła to jednak w taki sposób, aby nie wyszło, że gapi się na niego, jak śliniący się do kiełbasy pies.
Gdy zapadła pomiędzy nimi cisza, dziewczyna skupiła się na samej sobie. Nie chciała na siłę prowadzić wymuszonej rozmowy, która i tak nie prowadziłaby do niczego. Kiedy jednak doszedł do Guerry sens wypowiedzianych przez nastolatka słów, z wrażenia aż przegryzła zębami kostkę lodu, która akurat znajdowała się w jej ustach. Rudowłosa skupiła się na rozpościerającym się przed nią widoku, w który wpatrywała się bez choćby mrugnięcia okiem, jednocześnie zastanawiając się, jak winna była postąpić?
W pierwszej chwili Ru rozważała kłamstwo, lecz nie była tchórzem. Po dłuższej chwili milczenia, ostatecznie zdecydowała się odpowiedzieć zgodnie z prawdą. - Chodzi Ci o tą sytuację z tamtej nocy w Twojej sypialni? - Dopytała, jakby dla pewności, wciąż bijąc się z własnymi myślami. - Myślę, że gdybyś o tym wiedział, nie całowałbyś mnie tak chętnie, nawet w celu podtrzymania autentyczności "naszego związku" - Ostatnie dwa słowa, rudowłosa wypowiedziała z dziwnym akcentem. Z całą pewnością nie była to też odpowiedź, jakiej oczekiwałby Centineo, ale Ruti nie mogła tak wprost przyznać się przed nim do niektórych rzeczy.
Następne pytanie, również okazało się strzałem w dziesiątkę. - Ojciec bardzo pilnuje z kim i kiedy się spotykam. Oczywiście, często go oszukuję, ale gdybym tego nie robiła, nie miałabym życia praktycznie wcale. - Ru zaczęła od drobnego wyjaśnienia, aby po chwili przejść do tego, co najbardziej interesowało bruneta. - Spotykam się czasami z różnymi chłopakami. Chodzę też na randki, ale to nie jest to, czego chce. Żaden z nich nie jest tym... właściwym. - W ostatniej chwili, dziewczyna ugryzła się w język, aby nie powiedzieć, że żaden z tych chłopców nie był Froyem. Guerra śledziła swym wzrokiem nastolatka, gdy ten kierował się w stronę wejścia do domu.
- Okej, czemu nie. - Rzuciła z entuzjazmem, zastanawiając się do czego ta "szczerość" ich doprowadzi?
Gdy Froy po chwili do niej dołączył, Rutilla już wiedziała o co go zapyta. - Dlaczego mnie nie lubisz? - Rzuciła tak po prostu bez żadnych wyrzutów. Skoro zdecydowali się odpowiadać zgodnie z prawdą, nastolatka chciała usłyszeć co się za tą niechęcią w rzeczywistości kryło. - Naprawdę całuję jak pokraka? - Dopytała, po czym roześmiała się dźwięcznie. Rozbawiło ją jej własne pytanie. - Skoro już pijesz, to może i mi byś coś zaproponował? Czuję, że na trzeźwo tej gry nie dźwignę...- Odparła pół żartem, pół serio, uśmiechając się przy tym zadziornie. Naprawdę miała ochotę na jakieś procenty. Przy Froyu nie musiała martwić się tym, że coś złego jej się przytrafi.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Każda para jest inna. Ludzie różnie podchodzą do okazywania sobie uczuć. Nikt się nie połapał, że oszukiwaliśmy, bo nie byliśmy wcale bardziej specyficzni, niż reszta – podzielił się swoim spostrzeżeniem. Poza obrzucaniem się zawistnymi spojrzeniami wcale nie odbiegali od definicji zakochanych. W towarzystwie toczyli przeciętne rozmowy, droczyli się ze sobą i niekontrolowanie całowali oraz dotykali. Wszystkie te czynności przesycone zostały złośliwością i chęcią zrobienia na przekór, jednak udało im się zatuszować ten fakt przed publicznością.
Dokładnie – przytaknął. W skupieniu wysłuchał całej odpowiedzi Rutilli, jednak nie mógł jednoznacznie stwierdzić, co miała na myśli. Chwilę się zastanawiał, aż nabrał głębokiego wdechu i kontynuował bardziej zgadując, aniżeli stwierdzając: – Czyli był to twój pierwszy raz. Na pewno inaczej sobie to wyobrażałaś.
Gdy napomknęła o właściwym chłopaku, odruchowo wyjrzał naprzód, tym samym zaprzestając patrzeć na dziewczynę. Poczuł chłodne macki konsternacji, które uporczywie ściskały jego sumienie. Słowa Rutilli, choć nie były otwarcie skierowane w stronę Froya, to w rzeczywistości odnosiły się do jego persony. Wiedział to, dlatego gdy odwrócił się ponownie do Ru, wyglądał na zatrwożonego.
Wuj trzyma cię na krótkiej smyczy, Ila – powiedział, siedząc już obok na leżaku. Nie zamierzał kontynuować tamtego tematu. Obawiał się, że mógłby usłyszeć zbyt wiele i wówczas nie wiedziałby, jak powinien się zachować. Na co dzień był bezwzględny, jednak odrzucenie uczuć Ru w momencie, w którym znajdowali się w prywatnej willi jej ojca, gdzieś na obrzeżach Madrytu i to w dodatku z daleka od bliskich, byłoby czymś bardzo nieodpowiednim. Wówczas resztę wyjazdu prawdopodobnie spędziliby zabunkrowani w pokojach.
To nie tak, że cię nie lubię. Wcześniej po prostu byłaś mi obojętna. Tolerowałem cię, kiedy nie musieliśmy wchodzić ze sobą w interakcje. Później musiałem z tobą zamieszkać i zaczęłaś mi przeszkadzać. Cenię prywatność i spokój, a ty w każdym możliwym momencie wchodziłaś mi w drogę – tu w zabawnym geście machnął rękami, jakby próbował zaprezentować ogrom eksplozji. Przez to wylał na trawę połowę zawartości szklanki. Resztę wypił na raz. – Byłaś ciągle nieuważna i upierdliwa. Czasami zbyt hałaśliwa i w dodatku w środku nocy próbowałaś ukraść mi pracę domową – przypomniał z pretensją w głosie. Teraz jak o tym wszystkim myślał, to było to nawet zabawne. Jednak w tamtym czasie bardzo się denerwował. Od zawsze dbał o swoją osobistą przestrzeń, a po zamieszkaniu u Guerrów czuł, jakby go z niej ograbiono. Ru wielokrotnie omyłkowo zjadła jego ulubiony jogurt, albo wypiła sok, zajmowała łazienkę o piętnaście minut za długo, za głośno zamykała drzwi, blokowała mikrofalę lub piekarnik. W dodatku czasami zapomniała kluczy i musiał na nią zaczekać, przez co zdarzyło mu się spóźnić na spotkanie.
On także wybuchnął nagłym, ale krótkim śmiechem. Szybko się opamiętał i odchrząknął.
Otwieraj trochę szerszej wargi i będzie w porządku. Dotkniecie twojego języka graniczy z cudem. – Wstał, odłożył szklankę pod leżak i rozciągnął ramiona. Następnie złapał się za boki i skinął na wejście do wilii. – Masz nogi? Zasuwaj sama – bąknął, udając obruszonego. Przez chwilę było nawet miło, jednak ponownie przywołał tą codzienną, zdystansowaną atmosferę. Nie trwała ona jednak nazbyt długo, bo wskoczywszy do basenu był gotów zadać kolejne pytanie:
Co chcesz robić w przyszłości? Będziesz zawodową baletnicą? – Froy nigdy nie wiedział występu Ru. Inni uczniowie, ci wtajemniczeni, czasami wspominali, że była dobra.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Właśnie dlatego myślę, że to jest dobry moment na to, żeby zakończyć udawanie. W prawdzie ja nie mam z tym problemu, ale widzę jak Ciebie to męczy. Nienawidzisz tego co robimy...- Bardziej stwierdziła, niż zapytała, po chwili biorąc kolejny łyk napoju ze szklanki. - Hmmm...- Mruknęła, wywracając przy tym zabawnie oczyma. - Jeśli już musisz wiedzieć, to tak. To był mój pierwszy raz. Chociaż te dwa pierwsze, to były tak naprawdę tylko drobne całusy. Dopiero tam na plaży całowaliśmy się tak naprawdę i to nie było kłamstwo. - Odparła z pewnością w głosie, uśmiechając się przy tym. - Nie wiem, co Ci odpowiedzieć. Nigdy jakoś szczególnie o tym nie myślałam. Dopiero, kiedy my się całowaliśmy, czasami porównywałam te pierwsze całusy z tymi późniejszymi.- Wzruszyła nieznacznie ramionami, po czym wypiła resztę napoju. - Ale wyluzuj trochę, bo wyglądasz, jakbyś miał za chwilę paść na zawał. Nie oszukujmy się. Nie jestem aż tak zajebista, żeby zwalić kogokolwiek z nóg...- Zażartowała swobodnie, jednak po chwili spoważniała, gdy Froy napomknął o Leonardzie.
- Choć nie mam stuprocentowej pewności, wydaje mi się, że to przez moją mamę. On często w złości powtarza mi, że wyglądam i zachowuję się jak ona. To pewnie dlatego mnie nienawidzi - Choć brzmiało to okropnie, Rutilla naprawdę tak myślała. Co więcej nie miała problemu z tym, aby podzielić się swoimi przypuszczeniami z Froyem. - Nawet mi tego nie przypominaj! To było przegięcie jakich mało! - Jęknęła żałośnie, że wstydu chowając twarz w drobnych dłoniach.
- Jezu Froy, daruj sobie te szczegóły! - Obruszyła się delikatnie, czując jak jej twarz pokrywa się purpurą. Zaraz po tym uciekła do domu, żeby zrobić sobie własnego drinka. Po chwili wróciła jednak trzymając w ręce butelkę tequili, oraz dwa kieliszki. Rudowłosa zajęła ponownie swoje miejsce, po czym rozlała do kieliszków wcześniej wspomniany alkohol. Następnie opróżniając własny kieliszek. - O cholera....mocne! Ale dobre! - Wyszczerzyła się zabawnie, z każdą kolejną minutą, rozluźniając się coraz bardziej.
- Bardzo bym chciała, bo kocham to robić, ale nie łudzę się, ponieważ Leonardo nigdy mi na to nie pozwoli. Gdyby wiedział, że nadal tańczę, pomimo tego, że mi kategorycznie zakazał, to pewnie miałabym szlaban do końca życia...- Prychnęła że złością, a jej zielone oczy, poczęły ciskać prawdziwe gromy. - Jak to z Tobą jest, co? Naprawdę zupełnie nie pociągam Cię, jako kobieta? Czy mówisz tak tylko dlatego, żeby zrobić mi przykrość? - Zapytała wprost i bez skrępowania. Dziewczyna liczyła na szczerą odpowiedź.
- No i wyłaź w końcu z tego basenu, bo nie będę pić sama! - Stwierdziła, biorąc się już za drugi kieliszek

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Więc oficjalnie zerwaliśmy – stwierdził, potakując samemu sobie. Z pewnością była to dobra decyzja, która uwolniła go od zobowiązań. Udawanie, choć z początku wydawało mu się czymś prostym, z czasem stało się po prostu patowe. Oboje zapętlali się w kłamstwach, niejednokrotnie wciągając do swojej gry publiczność - czyli znajomych.
Czy dziewczyny nie chcą, aby pierwszy pocałunek był wyjątkowy? To nie jest jak z pierwszym seksem? – zapytał. Nawiedziły go dziwne skojarzenia i im więcej o tym myślał, to był bardziej ciekawy. Dobrze pamiętał swój pierwszy pocałunek. Miał wtedy bodajże dwanaście lat i niefortunnie upadł na Olaye z równoległej klasy. Oberwał za to piórnikiem. Kolejny był w tym samym roku ze starszą córką sąsiadki. Chodzili ze sobą trzy dni, po czym stwierdziła, że nie podoba jej się związek z młodszym chłopakiem. Miała prawie szesnaście lat. Następny był na biwaku i jeszcze jeden z dziewczyną z kółka chemicznego. To wszystko wyglądało jednak jak niewinne całusy, bo w prawdziwy, namiętny sposób oddał swoje usta w wieku piętnastu lat, kiedy po raz pierwszy zaangażował się z kimś w relacje. Zrobił to wczesną jesienią pod wierzbą w parku. Później już więcej nie liczył, ponieważ nie sposób było wszystkie spamiętać.
Ogarnij się. Nie padnę na zawał. – Wywrócił oczami. – Na pewno zwrócisz uwagę jakiegoś ciekawego chłopaka. Będziecie całowali się w deszczu, czy coś. – Niedbale machnął w powietrzu ręką.
Im dłużej przebywał w towarzystwie Rutilli, tym bardziej uświadamiał sobie, że jej rodzinne relacje były bardzo skomplikowane. Rodzice Froya zawsze otaczali go miłością i wsparciem. Nawet jeżeli sporadycznie przekomarzali się między sobą, albo nie mogli dojść do porozumienia, to nigdy nie odbijało się to na nim. Większość problemów załatwiali drogą dyplomacji. Rozmawiali i argumentowali podjęte decyzje. Właściwie nawet nie był pewny, czy kiedykolwiek w ich domu ktoś krzyknął. Problem w tym, że odkąd Froy odkrył, że Richard porzucił swoje pierworodne dziecko w przytułku, obawiał się o małżeństwo rodziców. Mimo tego razem z niedawno poznaną siostrą chciał doprowadzić do konfrontacji.
Albo ma wyrzuty sumienia i gdy patrzy na ciebie, to czuje się jeszcze gorzej. Nie masz pewności, co siedzi w jego głowie, Ila. Ludzie są skomplikowani. – Wzruszył ramionami. Dla niego Leonardo był zawsze serdecznym mężczyzną, który niejednokrotnie zbyt długo siedział w pracy. Próbował zagadywać, otwarcie go chwalił, a gdy był młodszy, to nawet zdarzyło mu się przytulić Froya. Nie chciał ocenić Pana Guerry zbyt pochopnie, chociaż na własne oczy widział w jak podły sposób potraktował córkę. Gdyby wtedy nie wkroczył, to Rutilla prawdopodobnie miałaby siniaka.
Nie uciekaj! Chodź pokażę ci jak to robić! – krzyknął żartobliwie, kiedy policzki dziewczyny zaszły rumieńcami i prędko wróciła do willi. Zaśmiał się i pokręcił głową.
Zawsze możesz spróbować połączyć pasje z jakimś innym zawodem. Nie musisz skupiać się wyłącznie na jednej rzeczy. Będzie trochę trudniej, ale powinnaś sobie poradzić. – Podpłynął do drabinki i złapał się jednego ze szczebelków. Basen nie był głęboki. Sięgał mu zaledwie do obojczyków. Następnie odbił się i dotarł do krańca, który znajdował się najbliżej Ru. Wyciągnął przed siebie rękę, aby podała mu kieliszek. Kiedy nachyliła się, aby wręczyć mu szkło, niespodziewanie złapał ją za nadgarstek i wciągnął do środka. Woda chlusnęła na boki rozpryskując się na trawie i leżakach, a oba kieliszki wylądowały na dnie.
Co zmieni moja odpowiedź, Ila?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Po wakacjach już nikt nie będzie o tym pamiętał...- To było kłamstwo, ponieważ Rutilla doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że ona ten udawany związek, który dał jej być może jedyną i niepowtarzalną szansę na to, aby być blisko osoby, którą kocha całym sercem, będzie pamiętała bardzo długo... - Ja...emmm...to znaczy...no w sumie...- Dziewczyna wyraźnie się zmieszała, nie bardzo wiedząc, jak wybrnąć z tej niekomfortowej dla niej sytuacji. Ostatecznie zdecydowała się na szczerość, bo kłamstwa w takiej sytuacji, jak ta zapewne na nic by się zdały. - Nie wiem, jak to jest, bo ja jeszcze nigdy...no wiesz. - Mruknęła cicho i czym prędzej, odwróciła od niego swój wzrok. Nagle cholernie zainteresowały ją pierścionki zdobiące jej palce. Wszystko, byłyby tylko nie musieć patrzeć na Froya.
- Szczerze? Zdecydowanie wolę pocałunki w wodzie. - Puściła mu oczko, nawiązując tym samym do ich ostatniego pocałunku na plaży. - Możesz mi wierzyć lub nie, ale mój ojciec nie wie co to są wyrzuty sumienia. Jest bezwzględnym gnojkiem, który zniszczy każdego, kto stanie na jego drodze. Tak jak zrobił to z moją matką, gdy mu się postawiła...- Rutilla do dziś pamiętała tę karczemną awanturę, która do tej pory jeszcze nie raz nawiedza jej sny.
- Wciąż myślę o tym, aby po szkole średniej, rozpocząć naukę właśnie ze ściśle powiązanym z tym kierunkiem, ale do tego jeszcze długa droga. W końcu, jakby na to nie patrzeć, mamy jeszcze ostatnią klasę przed sobą. - Zauważyła, po czym wstała ze swojego leżaka, opróżniła szkło jednym chłystem, krzywiąc się dosyć zabawnie, a następnie grzecznie podała brunetowi jego kieliszek. Niestety Ru nie przewidziała niecnego planu nastolatka i pomimo krzyków, wpadła do wody. Po chwili jednak wynurzyła się na powierzchnię i zdała sobie sprawę z tego, że Froy znajduje się cholernie blisko niej.
- Prawdopodobnie zmieni niewiele, albo nawet i nic, ale mimo tego chciałabym wiedzieć. - Odparła całkowicie szczerze, mówiąc szeptem. Zupełnie tak, jakby to ona miała zdradzić mu zaraz jeden ze swoich największych sekretów. Rudowłosa patrzyła chłopakowi przy tym prosto w oczy, licząc w duchu na to, aby ten jednak zechciał jej odpowiedzieć. To było dla niej cholernie ważne, nawet jeśli udawała, że jest zupełnie inaczej. Woda swobodnie spływała po jej twarzy i wzdłuż reszty ciała, które szybciutko musiało przyzwyczaić się do nagłej zmiany temperatury. Bliskość Froya nie ułatwiała dziewczynie klarownego myślenia, czy udawania, że ten wcale na nią nie działa...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To, że Rutilla nigdy nie uprawiała seksu, Froy wiedział już od dawna. Po pierwsze była zbyt nerwowa w jego łóżku, kiedy przyłapał ją na kradzieży zeszytu z biologii, a po drugie miała okazję temu zaprzeczyć na plaży. Wówczas, kontynuując ich irracjonalne kłamstwa, powiedział wszystkim, że zamierzał ją rozdziewiczyć. Był to żart, aczkolwiek Ru nigdy nie poruszyła tej kwestii, usiłując cokolwiek sprostować. Domyślił się, że nie miała ku temu powodów.
Jest – zawahał się – nieźle – odpowiedział zwięzłe. Postanowił nie rozwijać tematu łóżkowych schadzek. Uważał, że takie rozmowy powinny odbywać się wyłącznie pomiędzy osobami, które takowy akt namiętności połączył. Było to nazbyt intymne, aby opowiadać o wrażeniach komukolwiek innemu. Zresztą Froy sam posiadał niewielkie doświadczenie. Był w dwóch poważniejszych związkach, o ile tak można nazwać relacje w wieku nastoletnim i pod względem seksu nie należały one do wyjątkowo rozbudowanych.
Głupia – obruszył się. – Jak możesz mówić co wolisz, a czego nie skoro nie całowałaś się normalnie w innym miejscu? Nie bądź lekkomyślna – zganił ją półżartem, pół serio. – Więc wuj jest po prostu dupkiem. – Państwo Centineo byli świadkami rozstania rodziców Rutilli. Z początku Richard starał się przemówić im do rozumu, ponieważ wtedy nie znał całej sytuacji i wielokrotnie rozmawiał z mamą dziewczyny, aby się porządnie zastanowiła. Jednak decyzja została już podjęta, a konsekwencji tego nie dało się już uniknąć. Z czasem temat matki Ru zniknął. Ana i Richard nie wypytywali o nic Leonarda, uznając to po prostu za nietaktowne. Zapewne sami nie zdawali sobie sprawy z drugiej natury tego nonszalanckiego, butnego mężczyzny z którym spędzili większość wieczorów.
Zacznij się lepiej już uczyć. Może nadgonisz materiał – zadrwił. Nie byłby sobą gdyby tego nie zrobił.
Woda była zbyt przyjemna, aby wychodził na powierzchnie i znowu czepiał ostatnie już promienie. Słońce zanurzało się pod horyzont, ustępując miejsca księżycowi. Zaczynał on przebijać się na szarzejącym sklepieniu nieba. W pewnym momencie automatycznie zapaliły się ogrodowe lampy oraz oświetlenie basenu.
Froy trzymał Ru za łokcie, aby powstrzymać ją przed całkowitym zatopieniem. Była od niego niższa o głowę.
Nie – zawahał się. Zmielił ślinę i na moment odwrócił twarz, aby spojrzeć na panoramę. Było pięknie. – Jeżeli cię to usatysfakcjonuje, to uważam, że nie jesteś brzydka. – Nagle puścił sprawiając, że Rutilla całkowicie się zanurzyła. Jej rude włosy rozpostarły się naokoło i musnęły tors Froya. Prędko ponownie ją złapał i uniósł. Zrobił to na tyle niedbale, że teraz siedziała na przedramieniu chłopaka. Nagle jej głowa znalazła się ponad nim. – Czy ty ostatnio nie mówiłaś, że potrafisz pływać? – bąknął nieco zbulwersowany. Woda z twarzy Ru kapała mu na czoło i policzki.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Oczywiście Rutilla mogła pociągnąć Froya za język odrobinę bardziej, ale nie sądziła, aby był skory do jakichkolwiek zwierzeń, tym bardziej takich prywatnych. Ich relacja, była cholernie skomplikowana. Dlatego też dziewczyna, darowała sobie dociekanie i zadowoliła się tą zdawkową odpowiedzią, jaką otrzymała. Z drugiej jednak strony, jeśli Guerra miałaby być szczera chociażby w stosunku do samej siebie, to zmuszona była przyznać, iż nie miała zielonego pojęcia, o co mogłaby zapytać chłopaka, gdyby tej ostatecznie zdecydował się, uchylić jej nieco rąbka tajemnicy. Lepiej więc pozostawić to dokładnie w tym miejscu.
- Hej! - Fuknęła na niego zabawnie, gdy nazwał ją głupią. Nastolatka nie czuła do Centinego urazy, gdyż nie uważała tego za jakąś szczególną zniewagę. - No co? Przecież do tej pory całowałam się tylko z Tobą. Nie mam więc zbyt dużego pola do porównania. - Mruknęła, patrząc na nastolatka spod wpół przymrużonych powiek.
- Dupek, to zbyt delikatne określenie...- Wywróciła oczami, gdyż na jej język cisnęła się cała masa siarczystych wiązanek, jakimi mogłaby obrzucić własnego ojca. - Leonardo od zawsze pragnął mieć syna. Gdy moja mama zaszła w ciążę, ten nosił ją na rękach ze szczęścia, które skończyło się w momencie, kiedy ja pojawiłam się na świecie. Później przez bardzo długi czas starali się o kolejne dziecko, ale bezskutecznie. Wtedy ojciec począł bywać w domu coraz rzadziej. W końcu mama dowiedziała się, że ten wynajął sobie osobne mieszkanie, w którym spotyka się ze swoimi kochankami, bo było ich kilka... - Naprawdę ciężko przychodziło rudowłosej mówienie o tym wszystkim, ale chciała w końcu to z siebie wyrzucić, aby móc zamknąć ten przykry rozdział swojego życia. - Kiedy zagroziła mu rozwodem i skandalem, który zaszkodziłby mu w interesach, ten poprzysięgł, że ją zniszczy i tak się stało. Wydała z siebie ciche westchnienie, wspominając tą niesprawiedliwość, z jaką musiała mierzyć się Maria. Na tym jednak Ruti, zakończyła ten temat, aby nie zepsuć sobie humoru do reszty, bo co jak co, ale wieczór zapowiadał się całkiem interesująco...
- Szczerze? Dobrze to wiedzieć, ale nie satysfakcjonuje mnie ta odpowiedź, ponieważ tak naprawdę wcale nie odpowiada na moje pytanie. - Zauważyła, cmokając przy tym z niezadowoleniem, ale kiedy nagle wpadła pod wodę, odechciało jej się tego cmokania. W rzeczywistości, Rutilla umiała pływać, ale udawanie, że nie potrafi, było cholernie zabawne i korzystne dla niej samej, ponieważ dzięki temu, mogła mieć Froya tak blisko, jak tylko chciała. Nastolatce nie przeszkadzało to, że siedzi na ramieniu bruneta. Swoje nieco drążce dłonie ulożyła swobodnie na jego ramionach. Wtedy do głowy wpadł jej kolejny pomysł z serii tych sztańskich, których konsekwencje mogą być naprawdę ciekawe.
Czyżby Froy Centineo unikał odpowiedzi na niewygodne dla niego pytanie? - Mruknęła z zawadiackim uśmiechem. - Okej... Skoro łamiesz zasady własnej gry, to w takim razie, musisz ponieść karę...- W oczach Guerry, pojawił się dziwny blask. - Chcę, żebyś mnie pocałował. - Powiedziała nagle z pewnością w głosie. - Wzięłam sobie do serca Twoje wcześniejsze uwagi. Dzięki temu będę miała praktykę, której tak bardzo mi potrzeba, a Ty zrobisz coś, czego nie lubisz. - Rutilla przyglądała się twarzy chłopaka, chcąc cokolwiek z niej wyczytać. - To jak będzie? Przyjmujesz karę, czy tchórzysz Froy? - Dopytała prowokująco, patrząc na niego z góry. Czekając na jakąkolwiek reakcję ze strony chłopaka, Ru nieświadomie przygryzła zębami swoją dolną wargę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie jesteś tym dzieckiem, którego w głębi duszy pragnął – stwierdził ponuro, po czym zlustrował Ru i porównał ją do Marcy. Mimowolnie zaczął zastanawiać się, czy jego siostra była również na tyle nieidealna, że Richard postanowił z niej zrezygnować. W relacji rudowłosej i Leonardo definicją miłości okazała się płeć dziecka. Było to naprawdę niesprawiedliwe, wręcz podłe. – Dlatego wymykasz się z domu, aby się z nią spotkać? – zapytał, chociaż znał odpowiedz. – Dlaczego nie możesz po prostu zamieszkać z matką? – Froy nie był głupi. Zdawał sobie sprawę, że skoro dotychczas mieszkała z ojcem, to były ku temu powody. Znając zalążek ich rodzinnych sekretów domyślił się, że mogło to mieć związek z groźbami.
Przed chwilą Froy był gotów powiedzieć, że Rutilla w ogóle mu się nie podobała. Jednak kusy, czerwony strój oraz prezentujące się w nim kształty nie uszły jego uwadze. Właściwie odniósł wrażenie, że po raz pierwszy spojrzał na nią inaczej - nie jak irytującą współlokatorkę, lecz dziewczynę. Nawet przestali się spierać, a to dodało jej atrakcyjności. Kiedy mu nie przeszkadzała, nie próbowała zrobić na przekór i kiedy nie zajmowała zbyt długo łazienki, wydawała mu się bardziej interesująca.
Nie jesteś brzydka – powtórzył to, co powiedział już wcześniej. Nie zamierzał zmieniać swoich słów, albo mówić celowo czegoś, co miało wydźwięk komplementu.
Wokoło na chwilę zapanował chaos. Woda chlapała na boki. Dopiero gdy udało im się opanować sytuację, zrobiło się nieco spokojniej, choć atmosfera stała się bardziej napięta. Wpatrywał się z uwagą w twarz Rutilli, która za wszelką cenę usiłowała go sprowokować. Jej dłonie spoczęły na jego ramionach, podczas gdy uda i miednica dziewczyny ciasno przylgnęły do skóry Froya. Opuścił ją nieco wyżej, trzymając oba przedramiona skrzyżowane pod jej pośladkami.
Ila – szepnął i nachylił się celując ustami w usta Ru. Widział zaangażowanie w jej zachowaniu, bo natychmiast rozchyliła wargi szerzej, niż zwykle. Wpierw patrzył na nią z zawziętością i czymś, co łudząco przypominało pożądanie, po czym przymknął powieki. Kiedy znajdował się zaledwie dwa, trzy milimetry od zwieńczenia pocałunku, niespodziewanie rozluźnił uścisk. Rutilla ponownie zanurzyła się pod tafle, lecz i tym razem odpowiednio szybko ją złapał - dla odmiany za łokcie, aby zachować komfortowy dystans. Zaśmiał się butnie. – Nie jestem taki łatwy, Ila. Przypominam ci, ze zerwaliśmy. Wymyśl coś innego – zironizował. Następnie popchnął ją w stronę drabinki, a sam wyskoczył z basenu bokiem.
Froy był odporny na wszelkie próby kokietowania. Byli sami, nie musiał jej całować, aby komukolwiek coś udowodnić. W obecnej sytuacji nazywanie go tchórzem nie robiło na nim żadnego wrażenia.
Poszedł do domu i wrócił z kolejnym kieliszkiem. Poprzedni wpadł do basenu. Nalał sobie i Ru tequili. Wypił swój trunek dwoma haustami.
Możemy jutro pojechać do centrum. Pokażesz mi stolicę – oznajmił, przygotowując kolejną turę alkoholu. – Zresztą muszę kupić kilka rzeczy. Nie zapakowałem czapek. – Opróżnił szkło, przy czym głośno syknął. Alkohol palił go w przełyku.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Najgorsze w tym wszystkim wcale nie jest to, że on mnie nie kocha, a cena jaką moja mama musiała zapłacić za jego widzimisię. - Przyznała absolutnie szczerze i nawet troszkę przy tym posmutniała, co niemalże od razu odbiło się na jej już nie tak rozpromienionej twarzy. - Chociaż ona tak naprawdę nigdy nic złego nie zrobiła, poza chęcią uwolnienia się z tego cholernego małżeństwa, to i tak wyszła na tym najgorzej. Nie wiem, jakim cudem, ale Leonadro przedstwił w sądzie sfabrykowane dowody, świadczące o rzekomych zdradach, którch dopuszczała się mama i uzależnień, jakie niby miała. Sąd orzekł więc, że stanowi dla mnie, jako dorastającej nastolatki bardzo zły przykład i przychylił się do jego prośby, odebrania jej praw rodzicielskich. - Na tym niestety zakończyła się ta smutna historia, która nigdy tak naprawdę nie ujrzała światła dziennego.
- Spotykałam...- Szybko go poprawiła. - Przy ostatniej awanturze, przy której mi pomogłeś, dowiedział się o wszystkim. To tylko jeszcze bardziej skomplikowało moje plany. - Przyznała, machając przy tym lekceważąco ręką. Dziewczyna nie sądziła, że Froy po raz kolejny wywinie jej taki numer. Naprawdę pragnęła tego pocałunku całą sobą, a zamiest niego, ponownie wpadła do wody. Lecz tym razem, gdy chłopak złapał ją za łokcie, zwinnie mu się wyrwała, pokazując tym samym, że pływać jednak potrafi.
- To było chamskie, ale bardzo w Twoim stylu. - Odparła żartobliwie, aby jakoś z twarzą wyjść z tej sytuacji, ale jednocześnie było jej przykro, co starała się odpowiednio zamaskować. - Tak naprawdę nie zerwaliśmy, bo nigdy ze sobą nie byliśmy Froy...- Sprostowała, po czym wygramoliła się w końcu z basenu. Stała tak przez chwilę tyłem do chłopaka, starając się jakoś zebrać do kupy. Kiedy jej ciało odciekło wystarczająco z wody, Ru wróciła na swój leżak, na którym wygodnie się rozłożyła, popijając przy tym ulubioną tequilę.
- Jasne, nie ma sprawy. - Rzuciła tylko zdawkowo na wzmiankę chłopaka, odnoszącą się do jutrzejszego wypadu na miasto. - Nie będę już nic więcej wymyślała. Jaki ma to sens, skoro i tak zapewne i z tego się wywiniesz? - Stwierdziła, zerkając na Centineo kątem oka. W tym samym czasie, rudowłosa zdążyła dolać sobie alkoholu. - Teraz jest Twoja kolej. Pytaj...- Zachęciła go, czekając na kolejną bombę, która mogłaby zwalić ją z nóg.

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”