WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Nie, po prostu w przyszłości pamiętaj, że jeśli chcesz rozmawiać to nie pij. Nie piję od pięciu lat i nienawidzę tego zapachu – nie żartowała, całkowicie zrezygnowała z alkoholu bo picie równało się z odstawieniem leków, a to piec lat temu skończyło się zostawieniem Lily na trzy dni i zwiedzaniem Włoch. A raczej sypialni Włocha, ale tego mu na pewno nie powie :lol: Chciała coś jeszcze dodać odnośnie stylowek ich córki, ale ten czuły jest sprawił, że się chwilowo zawiesiła, przymykając oczy na ten ułamek sekundy gdy jego usta musnęły jej skroń. Kurwa, dwanaście lat temu takie podejście to było wszystko czego potrzebowała, a teraz… teraz tylko mieszało jej w głowie, ale zdecydowanie wygrywał sobie tym brak agresji i dumnych zachowań z jej strony. Dzięki temu, że podchodził do niej tak delikatnie, Rosie była gotowa przetańczyć z nim całą noc i podczas tego tańca opowiedzieć absolutnie wszystko o małej. Tylko z tym kijem mógłby się jednak wstrzymać, bo jej aktualny chłopak miał trzynaście lat i bez kija dało się go zastraszyć. Zadbała o to, rzecz jasna! – Jeśli w to wejdziesz, to będziesz musiał zostać na całe życie. Mimo wszystko jest dzieckiem. Bardzo delikatnym dzieckiem – nie wiedziała nigdy czy ta delikatność wynikała z charakteru czy innych czynników (bo chad to coś z czym się mogła urodzić, a Rosie cholernie się tego obawiała), ale Lily choć pozornie twarda i raczej ironiczna, potrafiła mieć atak histerii który trwał godzinami. Po za tym, musiałaby go zabić gdyby złamał serce jej córce. – Chciałaby mieć rodzeństwo, ale drugi raz bym tego nie zniosła. Czuję się na to za stara – wywróciła oczami. Starała się jak najczęściej dawać Lily czas z dziewczynkami, żeby tylko się rozmyśliła od tematu młodszego rodzeństwa :lol:
– I co będziesz robił we Francji? Jadł ślimaki czy czytał książki na polach elizejskich? – nie wiedziała jak ma zareagować na ten pomysł, bo za dużo dobrych i miłych rzeczy dziś mówił. – Jak już się poznacie i wszystko będzie okej będziesz mógł zabierać ją do siebie na weekendy albo na jakiś fragment wakacji… – zaczęła wyliczać wszystkie okazje w jakich mógłby zabierać dziewczynkę, pod warunkiem że złapią odpowiedni poziom kontaktu. Stylowki były najmniejszym problemem, w końcu styl Rosie był bardzo podobny. A więc gdy jej dłoń znalazła się na jego policzku, wstrzymała na chwile oddech. Nie sadziła, że kiedykolwiek będzie mogła go w ten sposób dotknąć przy ludziach. – Czuję się dziwnie – powiedziała cicho, ale zaczęła delikatnie muskać jego policzek opuszkami palców. – Możemy już o tym nie rozmawiać? Nie psujmy sobie wieczoru – zaproponowała, bo faktycznie, było miło, po co wspominać chwile w których miała ochotę przez niego umrzeć? Chociaż teraz trochę tez miała widząc twarz brata, która nabierała chyba wszystkich możliwych kolorów.
– Connie, Tom, Kimberly, Alex. No i Jackson. Przepraszam – to nie tak dużo, ale tez za dużo jak widać. Nagle Jackson ruszył w ich kierunku, a Alex wykonał gest mający na celu ukazanie, że Chris za chwile zginie poprzez ucięcie głowy. Albo poderzniecie gardła. Tak czy siak brzmiało to chujowo. Pokazała mu środkowy palec, po czym złapała Chrisa za rękę i zaczęła ciągnąć w kierunku hotelu. – Jest stary, nie nadąży – mruknęła a potem zrozumiała ze są w jednym wieku i posłała mu przesłodki, niewinny uśmiech. Ach :lol: Po drodze wpadli na Tomka, który widząc ich razem uśmiechnął się delikatnie i zaproponował, ze zajmie się dziś Lily w nocy gdyby potrzebowała. Śmieszek. Tak czy siak, bieganie w długiej sukni było dość trudne, ale udało się jej nie wywrócić. Jackson za to miał więcej krzepy niż podejrzewała, wiec idąc przez długi korytarz łapała w którymś momencie za każdą klamkę w drzwiach żeby tylko wejść do jakiegoś pomieszczenia. W tym uciekaniu przed wkurwionym Russellem towarzyszyły im krzyki Alexa w tle brzmiące mniej więcej Kurwa, Jack No weź, to moje wesele, nie możesz mu zajebac przy gościach. Connie mnie zabije, proszę Cię :lol:

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Nie pijesz w ogóle? Mogę wiedzieć czemu? – uniósł brwi i spojrzał na nią, wyraźnie zaciekawiony. Pamiętał ją raczej jako imprezowiczkę, ktora kochała być w centrum uwagi. Oczywiście, widział, że z tego wyrosła, ale dziwiło go, że nie chciała wypić nawet lampki wina. Mimo to, pokiwał powoli głową, na znak że rozumie, przyjmuje do wiadomości i stosowania. Naprawdę te czułe gesty wobec niej totalnie naturalnie mu przychodziły i nie miał nic przeciw temu. Było to całkiem urocze, a że nie protestowała, to jednak Chris się czuł pewnie w tych gestach na tyle. Pokiwała głową, spoglądając w oczy szatynki.
– Wiem, ale to moje dziecko I jestem gotów wziąćza nie odpowiedzialność. Chcę być dla niej, dla was...– powiedział powoli. Doskonale sobie zdawał sprawę z tego, że jednak dziecko miało się na całe życie a nie tylko na rok czy na dwa. – Nie zawiodę jej ani Ciebie. Obiecuję, Rosie – powiedział cicho, spoglądając na nią z wyraźnym rozczuleniem i spoglądając jej w oczy, ale zaraz się zaśmiał pod nosem. – Ale rodzeństwa nie jestem w stanie jej zorganizować – rozłożył bezradnie ręce. Nie planował więcej dzieci, nie chciał być dziadkiem, który zmienia pieluchy w podeszłym wieku i sam pieluchy potrzebuje, gdy dziecko będzie szło do college'u. Całą miłość, zamierzał przelać na małą Lily.
– Będę jadł żabie udka i croissanty, a na polach Elizejskich będę sobie spacerował – powiedział cicho, z delikatnym rozbawieniem obserwując jej reakcję. – Moja rodzina na pewno ma jakieś interesy we Francji, którymi mógłbym się zająć, więc to żaden problem. Mamy jeden zamek w Prowansji, więc mógłbym ją tam zabierać... – uśmiechnął się szeroko, bo obstawiał, że chociaż nie były to klimaty dziewczynki, to jednak urządzi jej jakąś sypialnię z plakatami i gotyckim łóżkiem i pokocha to miejsce tak, jak on je pokochała. Pokiwał głową na znak, że rozumie. On także czuł się dziwnie ale przede wszystkim dlatego że wszystkie dawne uczucia, wszystkie emocje, które przy niej czuł, zaczynały mu się dawać we znaki. Mimo to, nie chciał faktycznie psuć wieczoru, więc po prostu nie skomentował.
– Opowiedz mi wszystko o naszej małej, możemy gdzieś iść, gdzie porozmawiamy? Kiedy w ogole wracacie? – zapytał, patrząc na nią z nadzieją, że nie będzie to dzień jutrzejszy czy następny. A potem się okazało, że wiedziało całkiem sporo osób, ale i tak był w szoku, że Alex się kiedy nie wysprzęglił w jego obecności, bo jednak sekretu utrzymywał równie marnie co Darwin. Miał nawet już coś komentować w temacie, ale jednak zobaczył gesty Alexa I czerwonego jak burak Jacksona który z wkurwieniem zaczął biec w ich stronę.
– Rosie, jestem w tym samym wieku – stwierdził, faktycznie spierdalając do hotelu, dość szybko to on zaczął ciągnąć za rękę ją, podczas gdy z oddali Jack wyzywał go od pierdolonych skurwysynów, Alex próbował go uspokoić, a oni uciekali między korytarzami, chociaż wszystkie drzwi, które próbował otworzyć były zamknięte, aż w końcu... składzik na miotły, kurwa bingo! Wcisnął się tam razem z Rosie, chociaż... Byli teraz tak blisko, a on oddychał głęboko, bo pewnie chwilę biegli w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby posłużyć za kryjówkę, a on... Niewiele myśląc ją pocałował, także tak.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Biorę na stałe leki – powiedziała, dmuchając w górę bo grzywka się jej nieprzyjemnie podwinęła. – Nie byłam zwykłą zbuntowaną nastolatką. Po ciąży zdiagnozowali u mnie chorobę dwubiegunową – wzruszyła ramionami, bo chociaż chciała tę kwestię pominąć to uznała, że ta świadomość i tak w jego życiu już nic nie zmieni, prawda? A tak przynajmniej mogła wyjaśnić pewne mechanizmy, które nią kiedyś kierowały. Jednym z jej idiotycznych pomysłów był tribal na lędźwiach który pewnie teraz miała przytuszowany jakimś ładnym, gustownym tatuażem. O ile jakikolwiek tatuaż w tym miejscu jest gustowny. – Przeżyję, jeśli mnie zawiedziesz. Ale jej tym możesz złamać serce – i życie, bo jednak większość niepowodzeń kobiet była efektem zjebanych ojców. Jak w przypadku Rosie. Po za tym, nie brała pod uwagę w tym wszystkim siebie – nie zakładała nawet, ze cokolwiek między nimi będzie, ale o Lily i jej uczucia bała się okropnie. – Możesz już zorganizowałeś tylko o tym nie wiesz? – zaryzykowała tym żarcikiem, zaraz jednak unosząc bezbronnie ręce w górę, żeby nie odebrał tego zbyt negatywnie. Posłała mu lekko rozbawione spojrzenie, bo docierało do niej, że mówił całkiem poważnie i chyba było jej coraz bardziej głupio, że w niego zwątpiła i nie powiedziała mu o ciąży, żeby mógł się tym wszystkim tak ekscytować od początku. – Macie zamek? A myślałam, że to moja rodzina jest zbyt ekstrawagancka – przewróciła oczami, muskając poszukano palców jego kark. – Później zapiszę Ci nasz adres, żebyś wiedział gdzie przyjechać – zamki rzeczywiście nie były klimatem Lily, ale Rosie była pewna, że przy odpowiednim nastawieniu Chris ją do nich przekona. Ogólnie czuła, że szybko złapią kontakt i chyba podświadomie się już szykowała na to, że tata będzie najlepszy a ona będzie pełniła role tej złej, ale takie uroki bycia matką :lol:
– Wszystko Ci opowiem, mogę podesłać Ci zdjęcia i filmiki z iCloud, ale ostrzegam, cholernie tego dużo. Joe opowiadał jej, że Thea była modelką i oprócz skórzanych kurtek mamy w domu motyw sesji zdjęciowych – aż westchnęła ciężko. Chciala mu zaproponować rozmowę u któregoś z nich w pokoju ale chyba przy ludziach czuła się… bezpieczniej? – Za cztery dni. Lily musi wrócić do szkoły, bo ma konkurs plastyczny w przyszłym tygodniu – jej dziecko zadziwiało ją swoimi zdolnościami i ambicjami. Ona w rym wieku lubiła po prostu drażnić braci :lol: Apropos braci, była totalnie przerażona bulwersem Jacksona i naprawdę nie chciała się mu dzisiaj tłumaczyć ani bronić Richardsa dlatego ucieczka nim rozpęta się piekło wydała się jej najlepszym rozwiązaniem. Przynamniej do momentu w którym Christopher pocałował, gdy znaleźli się w ciasnym składziku. Mimowolnie do niego przywarła, odwzajemniając pocałunek. – Nawet się nie znamy – wymamrotała spod jego ust, ale ani na moment się nie odsunęła. Tak jak w nim, te stare emocje w niej się tliły, szczególnie teraz gdy wrócili do punktu wyjścia – znowu chowali się przed innym, tylko teraz trochę z innego powodu. Inna sprawa, że w tej chwili nie wiedzieli o sobie praktycznie nic. Odruchowo wsunęła dłonie po jego marynarkę, zaciskając ręce na materiale koszuli i przyciągnęła go bliżej siebie. Krzyki Jacksona i Alexa nagle jakoś przestały mieć znaczenie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Ach, rozumiem– odparł tylko na słowa o lekach, bo... Naprawdę rozumiał.. Wyznanie o dwubiegunówce trochę go zszokowało, bo tego się nie spodziewał. Odrębną kwestią było, że w tym momencie to cholernie dużo wyjaśniało szczerze mówiąc, bo jednak jej zachowania były czasami cholernie irracjonalne, tak jak jej huśtawki nastrojów. Chad wszystko wyjaśniało. Westchnął ciężko, nieco zniecierpliwiony jej słowami. Czy myslala, że był w stanie złamać serce własnej córce? Naprawdę tak bardzo nisko o nim myślała? Trochę chujowo jednak.
– Nigdy jej nie skrzywdzę i nigdy nie dam jej skrzywdzić... – w głosie blondyna pobrzmiewało determinacja, bo jednak wierzył, że mógł być rycerzem swojej córki – tym, który nigdy, przenigdy nie da jej zrobić krzywdy, który będzie ją pocieszał i wspierał w ciężkich chwilach. Zaśmiał się i pokręcił głową. –Niemożliwe, po tym jak wyjechałem do Los Angeles miałem wypadek i nie mogę mieć dzieci, więc o ile nie zmajstrowałem jej starszego rodzeństwa, a raczej nie, bo byłem wierny żonie, to… - wzruszył nieznacznie ramionami. Przyzwyczaił się do tej myśli. Przyzywczaił się do tego, że nie będzie mógł mieć dzieci, a co najwyżej adoptować. Nigdy jednak nie ułożył sobie z nikim życia na tyle, żeby móc właśnie pomyśleć o adopcji czy czymkolwiek w tym rodzaju. Odetchnął ciężko i spojrzał na nią z rozbawieniem.
– Oczywiście, że mamy zamek. Nawet kilka – wzruszył ramionami niewinnie, bo trochę tak właśnie było. – W porządku – pokiwał głową, bo jednak naprawdę cholernie mu zależało na tym, by dziewczynka była zadowolona i by ją po prostu poznać jak najlepiej. Pokiwał głową z entuzjazmem, gdy zaoferowała, że może podesłać zdjęcia i filmiki z Cloud, bo jednak… Naprawdę miał nadzieję, że pomoże mu to lepiej zrozumieć ich nastolatkę.
– Tak, chcę to wszystko zobaczyć, Rosie. Naprawdę zależy mi, żeby ją poznać. Co to za konkurs? Rysuje, maluje? – uniósł brwi, bo jednak naprawdę był ciekaw, w którym kierunku była uzdolniona. Zupełnie szczerze, nie dziwiło go, że była tak ambitna. Mimo wszystko, Chris był bystrym obserwatorem. – Jest blisko z Maxem i Vittorią? – spytał jeszcze, bo tak mu się wydawało z tego, co obserwował na tym przyjęciu. Zupełnie szczerze, on sam był w cholerę przerażony Jacksonową reakcją. Mimo to, na szczęście udało się im uciec. Uśmiechnął się blado, wplatając dłonie w jej włosy i napawając się bliskością, której od lat nie miał okazji zaznać. Zaśmiał się pod nosem, gdy powiedziała, że się nie znają.
– Znam cię lepiej niż ci się wydaje, Rose – powiedział cicho, patrząc jej w oczy. – Ale jeśli sobie tego nie życzysz… – zaczął powli, bardzo cicho, ale zaraz przecież wsunęła dłonie pod jego marynarkę, a on zaczął całować ją tak, jakby jutra miało nie być, jakby Jack wcale nie chciał go zabić, a Alex wcale nie próbował tego załagodzić. Przez chwilę znów zaczęła się liczyć tylko ona i zupełnie nie narzekał, ba! Cieszył się tym, napawał chwilą. - Wyglądasz olśniewająco – sapnął jeszcze, zaczynając wędrówkę dłońmi po jej krągłościach, zachwycając się na nowo tym, jak cholernie seksowna i piękna była.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdy się dowiedziała, nagle zrozumiała dlaczego nie umiała dogadać się z całym światem; że ten wewnętrzny bunt który czuła przez większość okresu dojrzewania nie był oznaką chujowego charakteru (co w sumie każdy próbował jej wmówić) a objawem choroby. No i przede wszystkim mogła się teraz bronić tym, że nie była puszczalska tylko chora :lol:
– Dobrze. Ufam Ci – powiedziała tylko. Nie widziała go jako potwora, ale jednak… wiadomo. Miała do niego dość ograniczone zaufanie, ale gdzieś podświadomie żywiła nadzieje, że nie skrzywdziliby własnego dziecka, tym bardziej ze żadnego innego nie miał, a wiedziała, że jakieś chciał mieć więc… – Och, ale to może nawet lepiej – rzuciła bezmyślnie, po czym pacnęła się w czoło. – To znaczy… lepiej, bo… to zabrzmiało okropnie, przepraszam. – No przecież były w tym plusy, na przykład nie zrobi jej drugi raz dziecka, gdyby jednak się ze sobą przespali czy cokolwiek w tym rodzaju. Ale nie prześpią. Nie mogła tak o tym myśleć. Miała na końcu języka pytanie czy po tym wypadku tylko zdolności robienia dzieci zniknęła, bo jednak sporą stratą byłoby… uszkodzenie czegoś innego.
– I rysuje i maluje. Ale to zupełnie co innego, bo mają zrobić jakąś ogromną makietę o ratowaniu planety. – wzruszyła ramionami. Wstyd się przyznać, ale nie do końca wiedziała co to było. Ostatnio była cholernie zajęta pracą, a wesele Connie i Alexa trochę to utrudniło. – Kimberly jej pomaga, podobno już sporą część mają, tylko musi jeszcze wygłosić całą prezentację. W mojej szkole nie robiliśmy takich rzeczy – przewróciła oczami. Nie robili albo jej to nie interesowało bo chodziła do stricte prywatnej szkoły przecież, byleby tylko zdać. Pokiwała głową. – Tak, ale w tym momencie jej ulubionym człowiekiem jest Tommy. Zrobiła sobie z niego chyba substytut ojca – powiedziała, uśmiechając się przy tym dość smutno. Wiedziała, że to akurat jej wina i nawet jeśli Lily nie pytała, to na pewno chciała wiedzieć, jak każde dziecko. A to co w tym momencie robiła wydawało się jej jednak naprawdę głupie, ale nie mogła się powstrzymać – potrzebowała tych pocałunków, chociaż teraz odczuwała je zupełnie inaczej niż kiedyś. Ogólnie wszystkie gesty w tym momencie wypełniała ciepłem, którego kiedyś chyba po prostu w sobie nie miała – te kilka lat wcześniej była fanką szybkiego, ostrego seksu, bez zbędnych czułości i innych takich.
– Nie – odpowiedziała cicho, muskając przy tym jego usta swoimi. – Nie przestawaj – dłońmi znajdującymi się pod jego marynarką zaczęła wyciągać koszule ze spodni. Marynarkę powoli zsuwala z jego ramion, ale chociaż teoretycznie czas ich naglił, to robiła to cholernie wolno. Zawsze się wszędzie spieszyli, a teraz… teraz nie chciała się spieszyć. Nie chciała szaleńczego seksu. Właściwie to nie była pewna czy w ogóle chce w tym momencie seksu czy po prostu czułości, ale jej ręce mimowolnie zaczęły rozpinać koszulę Richardsa, a gdy już wszystkie guziki były rozpięte, koszula dołączyła do marynarki na ziemi. – Tęskniłam za tobą – wyszeptała, przesuwając delikatnie paznokciami po jego barkach i ramionach.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Cóż, miało to naprawdę sporo sensu i właściwie Chris nigdy nie uważał, że miała chujowy charakter – po prostu uważał, że potrzebowała się wyszaleć, w końcu młodość rządziła się swoimi prawami. W tym momencie poczuł się jeszcze gorzej z tym, że wtedy to wykorzystał, ale przecież… Nie wiedział. Nie miał skąd wiedzieć. Uśmiechnął się i pokiwał głową.
– W porządku, jeśli mi nie ufasz. Zapracuję na to – powiedział cicho, patrząc jej w oczy. Naprawdę był na to gotów, bo wiedział, jak cholernie ją, siebie i ich córkę swoim zachowaniem zawiódł. Obwiniał się koszmarnie i nie był pewien, czy było to kwestią zwykłego guilt tripa, czy swój udział miało w tym również trochę alkoholu, który wypił na przyjęciu. Nieco niezręcznie spuścił wzrok słysząc jej słowa, ale machnął dłonią.
– To było niemal trzynaście lat temu, Rosie, nie masz za co przepraszać – powiedział cicho i spojrzał jej w oczy. Odetchnął cicho, bo chyba nie chciał się rozwodzić i rozckliwiać zbyt mocno tym tematem. A penisa miał sprawnego, więc nie musiała się martwić. :lol:
– Och, więc też interesuje się ekologią i w ogóle? Rośnie nam mała aktywistka – uśmiechnął się delikatnie, cholernie czule. Pokiwał delikatnie głową na słowa, że Kimmy jej pomagała – To wspaniale, że Kim i Tom ci pomagają. Mieszkacie z nimi czy macie coś swojego? – uniósł delikatnie brwi i spojrzał na nią pytająco. Naprawdę go to właściwie zastanawiało. – Bardzo mnei nienawidzą? – dodał jeszcze to pytanie, mając na myśli osoby, które… Wiedziały o tym, że był ojcem małej. – Kim i Tom nie mają swojego malucha, nie? – z najmłodszym Russellem miał najsłabszy kontakt, więc nie wiedział nic o jego życiu poza tym, że był z Kimberly. Zresztą, nie dziwiło go, że mała zrobiła sobie z kogoś substytut ojca, skoro własnego nie miała.
Nie tylko jej gesty były wypełnione ciepłem – jego również takie były. O tyle, o ile kiedyś ich seks był bardziej po prostu ostry, brutalny i niemal zwierzęcy, nie czarujmy się, tak teraz Chris odkrył, że sam takiego ciepła czy czułości potrzebował, szczególnie od niej, bo przecież… Kurwa, zależało mu na niej i to cholernie bardzo! Szczególnie, że była matką jego jedynego dziecka (o którym wiedział) :lol:
Skinął delikatnie głową na jej słowa, że ma nie przestawać. Widać było, że przestawać nie zamierzał - bo dostał przyzwolenie. Tak więc kiedy zsuwała marynarkę z jego ramion, on dość niespiesznie, nie zwracając uwagi na rozwścieczone krzyki na korytarzu, usta przeniósł z jej ust na szyję i żuchwę, obsypując je pocałunkami. Były one cholernie czułe. Jego dłonie natomiast wędrowały po ramionach, wąskiej talii, zbierając delikatny materiał sukni i podwijając go do góry, by odsłonić te cholernie zgrabne nogi. Nie zdzierał z niej majtek, po prostu gdy już jej nogi zostały odsłonięte, delikatnie zaczął po nich wodzić dłońmi, chcąc nauczyć się faktury jej skóry od nowa. Wcześniej nie cieszył się tym, nie delektował. Delikatnie chwycił ją w ramiona, by oplotła go nogami wokół pasa, coby nie musieć sę tak schylać i nadal ją całował. – Ja też – wyszeptał tylko w jej usta i spojrzał z czułością w oczy kobiety.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Prawda jest taka, że czy to zasługa choroby czy nie, Rosie chciała być wtedy przez niego wykorzystana. Za każdym razem gdy do czegoś dochodziło, chciała tego. Świadomie umiała przecież podjąć decyzje, że nie będzie sypiała z nikim innym. CHAD był bardziej odpowiedzialny chyba za to, że z niczego zrobiła sobie nadzieje – bo przecież nie mówił jej nic uroczego, nie głaskał po włosach po seksie, ani nie dawał buziaczkiem w czółko. No cóż, teraz za to na nikogo nadziei sobie już nie robiła. O tyle dobrze.
– Nie musisz. – posłała mu delikatny uśmiech, bo nie było żadnego powodu dla którego miałby zyskiwać jej zaufanie. Chciała po prostu żeby był dobrym tatą dla Lily skoro tak bardzo chciał być w jej życiu i tyle. Skinęła głową na znak, że rozumiała. Nie będzie drążyła tematu, chociaż teoretycznie jej kobieca intuicja chciała się dowiedzieć o co chodziło z tym wypadkiem ale nie dzisiaj. Zapyta kiedyś. – Nie, po prostu dzięki temu podniesie jeszcze bardziej średnią. Jest ambitna, ale nie szalona – przewróciła oczami, bo Lily z reguły chodziła na dodatkowe zajęcia po to, żeby mieć z czegoś wyższy stopień. Albo żeby się komuś przypodobać. Przebiegła po rodzicach, totalnie. – Od roku mieszkamy same – powiedziała, uśmiechając się całkiem szeroko w tym momencie, bo sama zarobiła na ten apartament, wiec miała być z czego dumna, nie? Pokręciła głową. – Tom był wściekły – powiedziała mu jakoś na początku, bojąc się najmniej jego reakcji z całej trójki starszych braci. – ale zrozumiał i nie poruszał tematu. Potem zabrał nas do siebie – wzruszyła ramionami. No i średnio dogadywała się jednak z Christine, więc mieszkanie z Jacksonem i jego żoną było trochę trudne. – Alex i Connie nie oceniają. Zresztą to akurat wiesz, przecież się przyjaźnicie z Alexem – co prawda chujowa przyjaźń, skoro Clarence zachował ten fakt dla siebie ale jednocześnie chciał bronić Chrisowi tym tyłek wiec może lepiej? :lol: – Kim jest świetnym chirurgiem. Dziecko chyba po prostu nie jest ważnym punktem w ich życiach – dodała, bo wiedziała ze Tommy na pewno by chciał mieć dziecko ale ich ambicje przerastały potrzeby wielkiej rodziny. Rozumiała to poniekąd. na pewno jednak nie zrozumiałaby tego, że mu na niej zależało, bo ona sama nie do końca była pewna czy te uniesienie to kwestia uczuć czy po prostu jakichś wspomnień z przeszłości. Wręcz wolała tego nie analizować, bo w szczerość jego intencji wierzyła raczej słabo, szczególnie ze jednak był wypity. Posłusznie objęła go nogami, uda zaciskając na jego biodrach i dalej wędrowała dłońmi po nagich ramionach Richardsa. Jego odpowiedź sprawiła, że nieco mocniej wbiła paznokcie w jego łopatkę, jakby pchnięta do tego przez jakiś niewidzialny bodziec. – Zostań dziś ze mną – wyrzuciła to z siebie, zupełnie bez żadnego przemyślenia. Sama zaczęła teraz muskać ustami jego szyje. – Lily ma osobny pokój – wymruczała, sunąc ustami wzdłuż lini jego żuchwy, aż w końcu zatrzymała się przy uchu. – Spędź ze mną noc… – szepnęła wprost do jego ucha, delikatnie przygryzając jego płatek. Tak, chyba tego potrzebowała – jego ramion na jedną, całą noc. Nawet jeśli następnego dnia miała się czuć całkowicie chujowo.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Mimo wszystko, informacja o jej chorobie była dla niego dość ciężka że względu właśnie na fakt, że poczuł się tak, jakby ją wykorzystywał. Było to okropne uczucie, chociaż istotnie, nigdy nie dawał jej fałszywych nadziei na związek czy cokolwiek w tym rodzaju. Sądził wówczas, że im obojgu zależało tylko na seksie, nawet jeśli potem i jemu zaczęło na niej trochę zależeć.
– Chcę, Rosie. Jesteś matką mojego dziecka, bez zaufania nasza relacja będziepp prostu cięższa – wzruszył ramionami i westchnął mimowolnie. Cóż, cel w takim razie mieli jeden, bo on również cholernie chciał zostać po prostu dla Lily wymarzonym ojcem – tym, na którego czekała gdzieś podświadomie, tym, który będzie wszystkim tym, co chciała w swoim tacie widzieć i zamierzał taki dosłownie dla niej być. Twarz Chrisa rozjaśnił delikatny uśmiech, gdy Rosie powiedziała, że ich córka jest ambitna, ale nie szalona. Szanował to, bo on w szkole szedł raczej po linii najmniejszego oporu, dopiero na studiach wziął się w garść. – Wychowałaś ją na mądrą dziewczynkę – przyznał z rozczuleniem, bo... Naprawdę tak uważał. Już na weselu widział jak świetną rodzicielską robotę zrobiła Russell. Żałował tylko, że nie miał szansy brać w tym udziału. Skinął głową na słowa, że mieszkają same od roku.
– Rozumiem, że nie planujesz wracać do USA? – spytał ostrożnie – Nie tęsknisz? Wiesz, za Conns albo Jackiem? – spojrzał na nią wyraźnie tematem zainteresowany, bo jednak był ciekaw, czy było jej we Francji tak zajebiście... Słysząc wszystkie reakcję odnoszące się do jego ojcostwa, pokiwał jedynie głową i westchnął cicho. Co miał powiedzieć? Skoro żył i nikt się nie wygadał, to nie mogło być aż tak źle, prawda? Nie komentował też słów o Kim, bo w sumie to były prywatne sprawy między nią a jej mężem, right? Mieli jeszxze czas, a zawsze mogli adoptować jakieś dziecko z Kambodży.
Tym razem jego intencje były naprawdę szczere – Nie było w nich podtekstów ani skurwysyństwa. Potrzebował jej bliskości, ciała przy swoim ciele, głosu, jęków, pocałunków... Tego wszystkiego, co z nią się wiązało. Gdy objęła go nogami wokół bioder, mruknął wyraźnie zadowolony. Jego palce powoli kreśliły bliżej nieokreślone wzory, znacząc rozkoszną ścieżkę. Jego palce delikatnie w tym momencie zaciskały się na jej udach, usta pieściły szyję i powoli zsunął z niej ramiączka, by móc się zająć należycie także jej dekoltem i piersiami. Chciał jej wynagrodzić te wszystkie lata, przeprosić za to, co zrobił i najzwyczajniej w świecie z nią pobyć. Gdy usłyszał jej słowa, uniósł głowę i przesunął palcami po włosach kobiety, lekko je głaszcząc.
– Jesteś pewna? – uniósł brwi, zerkając na nią pytająco, a jego dłoń przesunęła się teraz z jej włosów na policzek, czułe go ujmując I skupiając się na jej ustach, które czuł teraz na żuchwie. – Jeśli chcesz, możemy też iść do mnie.... – zamruczał cicho do jej ucha, powoli zahaczając o jej bieliznę i delikatnie zaczynając masować jej kobiecość, póki co przez koronkowy materiał majtek.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie skomentowała jego słów, tylko pokiwała głową. Nie zamierzała niczego utrudniać, ani go piętnować. Właściwie to coraz bardziej miała ochotę udawać, że wcale nie złamał jej serca i że to wszystko po prostu tak wyszło. Nie chciała się kłócić, przerzucać negatywnej energii na Lily ani nic w tym rodzaju. Była gotowa zrobić wszystko, żeby dziewczynka go zaakceptowała jako tatę, a do tego potrzebowała jednak aprobaty Rosemarie – bo była jej najbliższa. Musiała więc wziąć w garść swoje emocjonalne zadry i być dobrą mamą. Nie zranioną nastolatką.
– Starałam się – puściła mu oczko. Lily nie była idealna, ale nawet była lepszym człowiekiem niż Rosie w jej wieku. – Mała lubi tam mieszkać. Świetnie mówi po francusku, ma dużo koleżanek, chłopaka – wymownie uniosła brew w górę. – Nawet jeśli miałybyśmy przeprowadzić się do Stanów to na pewno nie do Seattle. Nie widzę tu swojej przyszłości. Ani jej. – nie uważała tego miasta za szczyt amerykańskiego marzenia i pewnie celowalaby raczej w Nowy Jork, ewentualnie Los Angeles. – Po za tym to nie średniowiecze, samoloty latają często – zaśmiała się cicho, bo jasne, że tęskniła, ale z czasem zrozumiała, że każdy już ułożył sobie życie i wcześniej liczyła, że ona swoje może ogarnie w Paryżu, ale jak widać, udało się jej tylko na poziomie rodzicielskim i zawodowym. W sensie romantycznym nadal była w tym samym punkcie co dwanaście lat temu – niemal dosłownie. Wypięła w jego stronę klatkę piersiową, by dać mu do niej lepszy dostęp, odchylając się bardziej do tylu, na tyle, na ile pozwoliła jej chłodna ściana za plecami. Przepraszanie seksem za to, że potraktował ją wcześniej jak laske do ruchania gdzie popadnie to chyba nie był najlepszy pomysł, ale Rosie traktowała to inaczej – jako przypływ emocji. Bo przecież nią tez one targały. Drżała cała pod wpływem jego dotyku, a każde muśnięcie jego palców pozostawiało na jej skórze gęsią skórkę.
– Tak – mógł wyczuć pewność nawet w jej głosie. Zdjęła jego dłoń ze swojego policzka i zaczęła składać na niej pocałunki – na wierzchniej stronie, na każdym opuszku palca… wiedziała, że większość kobiet uważało to za coś głupiego, ale Rosie nie miała problemu z takimi gestami. Podświadomie chyba w tym momencie zasypywała go takimi gestami, na jakie nie miała śmiałości kilkanaście lat temu. – Możemy nawet wynająć nowy, obojętne. Potrzebuję tego… – odrobine zachłysnęła się w tym momencie powietrzem, bo poczuła jego dłoń na swojej kobiecości. – I Ciebie. – dodała wsuwając dłonie pomiędzy ich ciała o zaczęła rozpinać jego spodnie, choć głos zdecydowanie miała już odrobinkę zachrypnięty przez głębsze oddechy. Spojrzała mu przez chwile w oczy, gdy całkowicie rozpięła jego spodnie z miną, która wcale nie mówiła przeleć mnie jak te kilkanaście lat temu; to było spojrzenie mówiące: Kochaj się ze mną, nawet jeśli na głos nie potrafilaby tego do niego wypowiedzieć.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Był jej za to naprawdę wdzięczny. Nie chciał być piętnowany, bo najzwyczajniej w świecie uważał, że jednak mimo chujowego zachowania względem Rosie, to z córką nie miał kontaktu nie tylko przez swoje własne czyny. To Rosie zadecydowała o tym, że nie będzie mu mówiła, chociaż był równie wkurwiony na Alexa, Toma czy nawet Cons, że nic nie powiedzieli, nawet jeśli nie było to ich miejsce. Odetchnął głęboko i uśmiechnął się do niej delikatnie.
– I nie poszło to na marne – stwierdził spokojnie, spoglądając na nią z uroczym uśmiechem. Potem usłyszał słowa o chłopaku, a jego brwi powędrowały w górę. Hę? – Chłopaka? Nie chcesz jej dać glanów, a pozwalasz jej na chłopaka? – spojrzał na nią z wyraźnym sceptycyzmem, bo jednak dwanaście lat wydawało mu się trochę młode na pierwszego chlopaka, ech... Już chyba powinien kupić młodej pas cnoty czy coś... :lol: – A LA? Zawsze uwielbiałaś miasto aniołów – wspomniała mu o tym pewnie kiedyś i tak mu utkwiło w pamięci, bo jednak chociaż lata temu jej gadanie czasami go wkurwiało, to jednak przywiązywał wagę do tego, co mówiła.
Nie komentował jednak słów o samolotach, bo przecież loty były najmniejszym problemem, ale już jet lagi i tak dalej były odrobinę bardziej chujowe. Mimo to, teraz skupiał się na jej idealnym niemal ciele, chociaż właściwie dla niego było ono idealne. Palcami zwiedzał na nowo każdy zakamarek, każdą bliznę, generalnie wszystko to było dla niego jednocześnie nowe ale znajome i nie umiał do końca opisać tego uczucia. Odetchnął cicho, napawając się jej nowymi perfumami, były absolutnie piękne i pasowały do niej. Czując jej pocałunki na swojej dłoni, uśmiechnął się przeuroczo i po chwili odetchnął sobie głęboko.
– Ja też... – mruknął cicho, patrząc w ciemne oczy kobiety I wzdychając sobie cichutko, traktował ją w tym momencie nie jak łaskę do przeruchania, ale jak kobietę z którą chciał się kochać przez całą nic, dlatego delektował się jej ciałem nawet tutaj, w ciasnym składziku na szczotki, pieścił każdy zakamarek jej ciała, a kiedy dobrała mu się do spodni, dość szybko i sprawnie zsunął swoje bokserki i jej majtki. Wszedł w nią powoli, niespiesznie, dozując przyjemność, składając na jej ciele pocałunki, cholernie potrzebując po prostu jej całej....
– Jesteś piękna – mruczał cicho do jej ust, składając pocałunki na jej ciele, twarzy i ustach, był w tym wszystkim tak czuły jak chyba nigdy wcześniej i... Cholernie mu się to podobało.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Małe dziewczynki nie powinny nosić glanów – stwierdziła, bo jakkolwiek uwielbiała rockowy styl, to jedna nie widziała kogoś o tak anielskiej urodzie w tak ciężkich butach. – Ona ma dwanaście lat, Chris. Nie uprawiają jeszcze seksu, a nawet jeśli będą mieli to wole żeby mi o tym powiedziała. A jak zabronię jej mieć chłopaka, to na pewno mi o tym nie powie i… uwierz, naprawdę wiem, co robić, żeby moje dziecko nie zostało gwiazdą porno – jasne, ze wiedziała. Po prostu nie zamierzała popełniać błędów swoich rodziców, głównie ojca, który wszystkiego jej zakazywał a im mnie mogła, tym bardziej chciała robić wszystkie zakazane rzeczy. Wolała zatem być z dobrych relacjach z Lily i pewnie już nawet rozmowę o seksie miały za sobą. Tak wydawało się jej bezpieczniej. – Ty mieszkasz w Los Angeles – powiedziała to tak, jakby było to idealnym powodem do nie mieszkania tam. :lol: Zanotowała jednak w głowie, że to zapamiętał i szanowała, bo w tamtym okresie mówiła do niego dużo, szybko i nie zawsze z sensem.
Mocniej zacisnęła palce na jego ramionach gdy w nią wszedł, wydając z siebie ciche jękniecie. Czuła różnice w jego zachowaniu i zdecydowanie to doceniała; wiedziała, że dużo tu robił ich wiek, wszelkie zmiany w życiach i chyba tez świadomość, że nie było teraz kumplem Jacksona i jego młodszą siostrą, którzy robią coś całkowicie zabronionego. Mieli razem dziecko, to wyglądało już znacznie lepiej. Chyba. Delektowanie ciałem Richardsa w składziku nie było jednak czymś, co w stu procentach ją zadowoliło i kiedy skończyli, upewnili się, że Jackson sobie odpuścił i przenieśli się do jej apartamentu. Bezpieczniej czuła się z myślą, że będą u niej, na wypadek gdyby nagle stwierdził, że to błąd albo cokolwiek w tym rodzaju. Wolała dmuchać na zimne, ot co! Niemniej jednak, noc rzeczywiście spędzili upojnie, chociaż w przerwach (bo jednak Chris pierwszej młodości już nie był, hehehe) pewnie zamówili jakieś jedzenie, ona mu coś jeszcze opowiedziała o Lily i generalnie na wesele już nie dotarli. Alex i Connie pewnie zrozumieją.
Gdy się obudziła, była wtulona w Chrisa tak, że nie jedna koala by jej pozazdrościła. Oczywiście, wstała pierwsza bo jako matka dziecka chodzącego do szkoły miała nawyk budzenia się dość wcześnie, ale nie ruszyła się z miejsca – przez dobre kilka minut przyglądała się mu jak spał, a potem (odrobine znużona takim nic nie robieniem) zaczęła muskać palcami jego tors i nawet na niego wlazła, zaczynając bardzo powoli obcałowywać jego szyję i okolice obojczyków.
– Jest ósma, wstawaj – szeptała mu do ucha, wracając zaraz do pocałunków. Generalnie to wiedziała, że Lily niedługo wstanie, a nie chciała ich poznawać… tak. Po za tym, dobrze rozpoczęty poranek gwarantował lepszy dzień, prawda? :lol:

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Chłopaków tym bardziej – mruknął pod nosem z lekkim rozbawieniem., bo taka była prawda! Pokiwał jednak głową, bo dziewczynka wydawała mu się rezolutna i jednak ufał osądowi Rosemarie. Jakkolwiek to nie brzmiało, bo dwanaście lat temu jego młodsza wersja jej osądowi by nie powierzyła nawet złotej rybki czy chomika. :lol: Uśmiechnął się słodko, kiedy tylko zauważyła, że to on w Los Angeles mieszkał. No czy to dużo nie ułatwiało? Tak, zdecydowanie ułatwiało.
Cieszył się jej ciałem nie tylko w składziku, ale również potem, gdy przenieśli się do jej apartamentu. Cholernie chciał ją posiąść, pożądał nie tylko jej ciała, ale również umysłu, chciał znów być w jej życiu, ale tym razem na poważnie. Kiedy mieli przerwę, spijał z jej ust każde słowo, zarówno mówiące o ich córce jak i o jej życiu, o Paryżu, karierze, wszystkim tym, co się stało w jej życiu na przestrzeni ostatnich dwunastu lat. Cała noc była wręcz magiczna, bo po raz pierwszy miał wrazenie, że nigdy się nie skończy. W najlepszym możliwym znaczeniu. Nawet nie wiedział, kiedy zasnęli, wtuleni w siebie.
Obudziły go delikatne pocałunki, które czuł na swojej szyi i aż się zaczął z wolna nakręcać. Otworzył jedno oko, potem drugi i uśmiechnął się lekko pod nosem. Przecież mieli dzisiaj wolne, więc uniósł brwi, zerkając jej w oczy.
– Przecież dzisiaj mamy wolne, Rosie – zamruczał pod nosem, zerkając jej w oczy I wzdychając cicho, napawając się jej zapachem. Przygarnął ją do siebie i czule ucałowała jej usta, a po chwili znalazł się nad nią i zaczął całować jej usta powoli, niespiesznie, dłońmi powoli ześlizgując się wzdłuż ramion i talii, aż do bioder. Jej ciało ponownie zaczął obsypywać cholernie czułymi pocałunkami, ale przerwał nagle i spojrzał jej głęboko w oczy, odgarniając zabłąkane kosmyki ciemnych włosów z jej twarzy. – Pozwolisz mi być w swoim życiu? – zapytał nagle, zupełnie poważnie. Wiedziała o co mu chodziło. Nie chciał istnieć w jej życiu tylko jako ojciec Lily... Chciał chyba czegoś więcej. Chciał jej. Chciał stworzyć z nią rodzinę. I ta noc I poranek mu to po prostu uświadomiły...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ułatwiało? Chyba jemu. Rosie nie była typem głupiej gęsi, która wyprowadza się gdzieś ze względu na faceta. Jego niedoczekanie, jeśli chciał być blisko to zapraszają razem z Lily do Francji. :lol:
Właściwie to Rosemarie nawet nie przypuszczała, że ta noc będzie taka… idealna. Spodziewała się, że skupią się na fizycznej stronie, potem pójdą grzecznie spać i tyle, ale w którymś momencie znowu załączyła się jej niekończąca się gadka i tym razem nie czuła, że to coś złego, bo… słuchał. I odpowiadał. Po całej nocy, gdy się mu chwilowo przyglądała nim postanowiła go obudzić, nie miała pojęcia jak to wszystko w sobie poukładać, bo… wcale nie była taka pewna, czy cokolwiek z tego będzie. Gdy usłyszała jego głos, przestała go na chwile całować, żeby móc wrócić wzrokiem do jego twarzy.
– Jako rodzic nigdy nie masz wolnego – przesunęła palcami po jego ustach ułożonych w uśmiech. Tak wiele razy myślała o tym, jak będzie się obok niego obudzić, że nie mogła przestać na niego patrzeć. Odwzajemniła pocałunek z cichym westchnieniem, rozciągając się zaraz pod nim tak, żeby miał lepszy dostęp do każdego fragmentu jej ciała. Objęła go nogami w pasie, lekko zmniejszając odległość między ich ciałami i nawet uniosła się trochę na łokciach w górę żeby dosięgnąć jego ust, ale… co? Zamurowało ją.
– Serio? – zapytała cicho, ale nie brzmiała raczej na zachwyconą i nagle pomyślała o tym, ze miał niezawodny talent do psucia wszystkiego. – Dlaczego? – przełożyła nogi tak, żeby dotknąć stopami do jego brzucha i płynnym ruchem go od siebie odsunęła. – Nie zrozum mnie źle, ale kilka godzin temu powiedziałeś, że tego wszystkiego żałujesz – usiadła, nakrywając się kołdrą jakby nagle nagość zaczęła być czymś dziwnym. Nie chciała w żaden sposób go obrazić, zranić ani być nie miła, ale to pytanie wydawało się jej całkowicie od czapy. Od wspólnej nocy było dość daleko do czegokolwiek innego. Szczególnie w ich przypadku. – Po za tym, nie jestem w tym najlepsza a ty chcesz być w życiu Lily i jeśli cokolwiek nie wyjdzie… – rozłożyła ręce. Rzeczywiście, nigdy nie była w poważnym związku. Nie umiała mieszkać z żadnym facetem, dbać o niego i tak dalej. W temacie związków była całkowicie upośledzona i chyba nawet do tego przywykła.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Był na to gotowy – na przeprowadzkę i poświęcenia związane z tym, że jednak był ojcem. Jemu prościej było się jednak dostosować do nich niż im do niego i nie zamierzał tego w zaden sposób kwestionować. Inna sprawa, że nadal nie podobało mu się, że jego mała córeczka randkuje z jakimś Francuzikiem.
Faktycznie, ta noc była idealną i Richards śmiało mógł stwierdzić, że nigdy z żadną kobietą mu się coś takiego nie przydarzyło. Sądził zawsze, że te magiczne noce pp prostu zdarzają się w firmach, serialach czy książkach, a nie w prawdziwym życiu. Tak więc kiedy w końcu zasnął, zasypiał że świadomością, że on i Rosie obecnie byli.... Dobrze zgrani? Chyba tak. Chyba oboje tego potrzebowali i kiedy tak go obudziła i uyszal, że od bycia rodzicem nie ma wolnego, uśmiechnął się i powoli pokiwał głową.
– Wiem I nie mogę się doczekać aż będę mógł być rodzicem tak naprawdę, a nie tylko w swojej głowie – mruknął z rozbawieniem, bo przecież wiadomo, że zabrzmiało to zabawnie, ale wiedziała o co mu chodziło! Nie mógł się doczekać tego prawdziwego rodzicielstwa, ze wszystkimi trudami, wzlotami i upadkami. Nie mógł się doczekać, aż będzie nie tylko ojcem, ale przede wszystkim jej tatą. Potem jednak znalazł się nad Rosie I westchnął cicho, kiedy go od siebie odsunęła. Zresztą jej mina sugerowała, że nie była zachwycona.
– A dlaczego nie? – odbił piłeczkę, posłusznie przekręcając się na plecy, ale zaraz uniósł się na łokciu i zlustrował jej twarzyczkę wzrokiem, rozumiał w sumie jej obiekcje, bo faktycznie powiedział, że żałował, ale chyba jednak trochę kłamał i nie tylko ją. Samego siebie również.
– A co jeśli wyjdzie, Rosie? Co jeśli uda nam się stworzyć małej dom, pełną rodzinę i wszystko, o czym pewnie gdzieśtam marzy, widząc kolegów że szkoły? Nie mówię, że mamy ze sobą zamieszkać od razu, ale po prostu... Spróbować. Jesteśmy to chyba sobie winni. Lily też. – westchnął cicho, patrząc w jej oczy z nadzieją, że zrozumie, o co mu chodzi, chociaż chyba on sam zaczynał rozumieć, że dla niej to było jednonocne rodeo, a on jak baba zrobił sobie nadzieję...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Byli zgrani. W seksie. Rosie nie uważała, żeby w życiu tak było, bo nawet nie mieli okazji nigdy tego sprawdzić – i nie będzie pokazywała palcem czyja to była wina. Natomiast sama w sobie nie idealizowała tego wydarzenia aż tak bardzo i dzięki bogu, że nie była Edwardem Cullenem bo prawdopodobnie by się zestresowała i spaliła ze wstydu gdyby posłuchała jego myśli.
– Po tygodniu w jej towarzystwie zwątpisz we wszystko – stwierdziła z lekkim rozbawieniem, bo Lily była kochana, ale potrafiła być cholernie nie znośna, ale ewidentnie odziedziczyła to po obojgu rodzicach, co Rosie zrozumiała gdy widziała jego aktualne zachowanie. Może nie był nie znośny, ale zachowywał się zupełnie jak ich córka – coś sobie założył i próbował przekonać do tego cały świat. Chyba nawet zrobiło się jej przykro, że musiała go wyprowadzić z błędu.
– Dlaczego? – powtórzyła, tym razem za jego pytanie i pokręciła z lekkim niedowierzaniem głową. – Rozmawiamy ze sobą pierwszy raz od ponad dwunastu lat, Chris. Przez dwanaście lat nie zamieniliśmy ani jednego słowa. – naprawdę widziała w tym problem, tak duży jak on widział kiedyś w jej wieku. – To jak pójście do łóżka z kimś po poznaniu się w klubie. Nawet jeśli kiedykolwiek jeszcze się spotkacie to nie do końca wiesz, czy coś z tego wyjdzie. – patrzyła na niego z dość sporym grymasem na buzi, bo zupełnie nie rozumiała skąd mu przyszedł do głowy taki pomysł. Nie żeby był jej obojętny w tym momencie, bo nie był, ale nie była nim też zainteresowana na tyle, żeby się określić. Zmarszczyła czoło gdy słuchała jego słów.
– Więc gdzie jest pierścionek? – zapytała, krzyżując ręce na piersiach. – Bo rozumiem, że w takim razie weźmiemy ślub, kupimy piękny dom w LA, przygarniemy psa i adoptujemy jakieś dziecko, żeby Lily nie czuła się samotna i będziemy udawać, że nigdy nic się nie wydarzyło? – coś w jej spojrzeniu się autentycznie zmieniło i po tej całej nocnej czułości nie było w sumie już śladu gdy powiedział, że są sobie coś winny. – Nie jestem Ci nic winna. – syknęła, podnosząc się z łóżka i owijając od razu w kołdrę. Złapała w rękę jego spodnie i nimi w niego rzuciła. – To ty mnie nie chciałeś i potraktowałeś jak totalną dziwkę. To ty powiedziałeś, że żałujesz że coś między nami było i to przez Ciebie Lily nie miała ojca. Nie przeze mnie – wycelowała w niego palcem, choć w pierwotnym założeniu miała tego nie robić. – Nie mogłam Ci nawet powiedzieć, bo jeszcze byś wyskoczył z tekstem, że się będzie wstydził. Boże, teraz to ja żałuję, że w ogóle zaczęłam z tobą rozmawiać, bo jesteś najbardziej chujowym człowiekiem na tym świecie! – pod koniec swojej wypowiedzi zaczęła na niego krzyczeć, zaczynając rzucać w niego jego wszystkimi rzeczy. – Wynoś się. Z tego pokoju, mojego życia i w ogóle kurwa zniknij. Chcesz Lily? To sobie załóż sprawę w sądzie! – dostała autentycznej furii bo z powrotem weszła na łóżko i zaczęła go okładać bezmyślnie rękoma. Jak mógł w ogóle zasugerować, że jest mu cokolwiek winna? Kurwa, wiedział, że miała dziecko, od zawsze na pewno i się nie zainteresował. Nie zadzwonił. A teraz mu się nagle na amory zebrało?

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”