WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#11 - zaczęłam liczyć

Do domu wrócili wspólnie, chociaż oboje darowali sobie zbędne rozmowy. Froy już w progu zostawił Ru i udał się do swojego pokoju na drzemkę. Wstaw trzy godziny później, oświadczając, że niedługo powinni wychodzić. W drodze do Sary wstąpili do marketu, jednak w kwestii zakupów nie mogli dojść do żadnego porozumienia. On chciał słone przekąski, ona słodkie; on miał ochotę na czystą wódkę, ona na kolorowe drinki, dlatego w końcu się rozdzielili i zrobili zakupy osobno. Wyszli obładowani produktami, których w połowie prawdopodobnie nawet nie tkną. Froy wziął dla Ruti malinowe żelki.
Nie denerwuj mnie – powiedział to, co mówił do dziewczyny każdego dnia. Ostrzegał i przestrzegał, co w odniesieniu do rzeczywistości i tak nie miało większego znaczenia. Rutila była nieusłuchana i wbrew oczekiwaniom nadal robiła mu na przekór, chociaż przeważnie jej działania stanowiły kaprys przypadku.
Zanim weszli na posesję Sary, złapał Ru za rękę i odebrał od niej zakupy, które wcześniej sama musiała taszczyć. Impreza w ogrodzie trwała w najlepsze. Poza paczką z plaży znajdowało się tam wiele innych osób. Froy każdego kojarzył, jednak nie wszystkich określiłby mianem znajomego. Lilly i Gia rozmawiały z dwoma innymi brunetkami. Bobbie, który wciąż wyglądał na pijanego grzebał przy stole z przekąskami. Victor , Thomas, a także Mitch, Gregory, Eddy i Jasper siedzieli na trawie z czerwonymi, plastikowymi kubeczkami po brzegi wypełnionymi drinkami. Gdzieś w międzyczasie Froy również zrobił trunek dla siebie i Ru.
Twój tata będzie dzisiaj na noc w domu? – zapytał, nie mogąc sobie przypomnieć, czy Leonardo miał jakąś delegacje. Nie uprzedzili go, że wychodzą wspólnie na imprezę i prawdopodobnie wrócą dopiero nad ranem. Wolał uniknąć ewentualnych pretensji, które w większym stopniu odbiłyby się na Ru. Ojciec dziewczyny traktował go o wiele przychylniej.
Z głośników poleciał Watermelon Sugar x Seaside i zrobiło się jakoś przyjemniej. połowa osób wkroczyła na cześć ogrodu, która tego wieczoru miała pełnić rolę parkietu. Nawet Froy kołysał się w rytm piosenki, spoglądając na rudowłosą. W pewnym momencie złapał ją za rękę i okręcił dwukrotnie. Skoro i tak musiał dalej udawać, że stanowili parę, to zamierzał przynajmniej się dobrze bawić. Nawet w jej towarzystwie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

~~13~~ Resztę drogi powrotnej z plaży oboje przebyli w milczeniu. Dziewczyna nie miała siły na kolejną sprzeczkę, pomimo powodów, które miała. Dlatego całkowicie odpuściła i sama zaszyła się w swoim pokoju, gdzie zrobiła sobie dwugodzinną drzemkę. Po niej, nastolatka wskoczyła pod orzeźwiający pszysznic, który szybciutko postawił ją na nogi. Strój na imprezę miała gotowy już przed pójściem spać, więc po oświadczeniu chłopaka, wyrobiła się w zaledwie pięstnaście minut. W sklepie niestety napotkali kolejne na swej drodze przeszkody. Brak komunikacji między nimi, robił tutaj ogromną robotę. Dobrze, że Ruti wzięła taką ewentualność pod uwagę i zabrała ze sobą własną gotówkę.
Docierając na miejsce, niechętnie przekazała nastolatkowi swoje zakupy, aby ten mógł przy znajomych znów pozować na idealnego wręcz chłopaka - gówno prawda! Guerra sądziła, że impreza Sary będzie raczej kameralna i w niewielkim gronie. Zdziwiła się, dostrzegając masę zupełnie obcych jej ludzi. Odbierając od Froya wypełniony alkoholem kubek, Ru przez dłuższą chwilę bacznie przyglądała się zawartości i nawet powąchała ją, zanim wzięła pierwszy łyk.
- Mamy końcówkę miesiąca, więc ojca nie będzie przynajmniej trzy do czterech dni. Zawsze tak się dzieje. Praktycznie co miesiąc rozpływa się w powietrzu i cholera wie gdzie i z kim jest...- Odpowiedziała bardzo niechętnie zdradzając Centineo kolejne nieznane mu do tej pory fakty z życia Leonarda. - Dlatego nie musisz się obawiać, nie połapie się w niczym...- Machnęła lekceważąco ręką i pisnęła, gdy brunet w następnej kolejności, począł obkręcać ją w rytm przyjemnej, lecącej z głośników muzyki. Może cała ta impreza wcale nie będzie do kitu?
Przy kolejnym obrocie, Ruti wpadła wręcz na swojego partnera, dłonie przez przypadek układając na jego torsie. Rude kosmyki długich włosów, zakrywały w większości jej twarz, więc dziewczyna potrząsnęła zabawnie głową, aby nieco okiełznać ten uroczy na swój sposób nieład. - Dlaczego mnie tutaj zabrałeś, Froy? Nie musiałeś tego robić. Mogłeś przecież wymyślić dowolną wymówkę, króra tłumaczyłaby moją nieobecność. - Zapytała nagle, przytaczając chłopakowi kilka istotnych faktów, które przy okazji wyłapała. Nie spuszczała przy tym z niego swojego bacznego wzroku. Jej zielone tęczówki świeciły dziwnym blaskiem, o którym ona sama pojęcia nie miała.
- Jak długo chcesz to ciągnąć? Udawanie, że jesteś zakochany we mnie po uszy, musi być strasznie męczące, czyż nie? - Dopytała, uśmiechając się zadziornie. W międzyczasie, obie swoje dłonie bez skrępowania, wsunęła do tylnych kieszeni jego spodni. Jak to mówią: Ząb za ząb. Oko za oko...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przytaknął, gdy Ru upewniła go, że Leonard nie wróci do domu. Dotychczas Froy wychodził i wracał o normalnych porach. W dodatku robił to bez towarzystwa jego córki, dlatego nigdy nie podpadł wujowi. Był dobrze traktowany, jednak zawsze mogło się to nagle zmienić. Niedawno przecież został uświadomiony, że Leonardo Guerra posiadał dwa oblicza - wyrozumiałe i to, które ukazywało się pod nieobecność gapiów w stosunku do Rutilli.
Podtrzymał dziewczynę, aby po ich chwilowym tańcu mogła odzyskać równowagę. Z jego ust wyrwał się krótki śmiech. Wpierw zacisnął dłonie na łokciach dziewczyny, a następnie przewiesił je przez jej barki. Nawet w oczach Froya wyglądała uroczo - taka roztrzepana i rozentuzjazmowana; taka beztroska i bezbronna.
Może chciałem dać ci szanse, abyś udowodniła, jak bardzo mnie kochasz? – zironizował, również przytaczając słowa, jakich użyła podczas dzisiejszej gry w butelkę. Drwił, balansując na granicy prawdy i fałszu. Rutilla jednak nie była świadoma, że mówił poważnie. Na plaży wcale nie odebrał jej wyznania, jako elementu ich krnąbrnej i coraz mocniej angażującej gry. Zdawał sobie przecież sprawę, że była w nim zakochana i czuł się dziwnie, słysząc to wszystko bezpośrednio od niej Mimo tego nie dał po sobie niczego poznać, chociaż przytłaczające zawahanie drgnęło jego sercem.
Zgadza się. Jestem poirytowany, ilekroć muszę cię dotykać, ale wiesz co? Mógłbym teraz z tobą zerwać i cię ośmieszyć. Uważam jednak, że byłaby to za słaba kara za to, że mnie wpakowałaś w tą sytuację. – Szczerość Froya nie pozostawała złudzeń. Nawet nie próbował ukryć swoich pierwotnych zamiarów, o których chyba wcześniej ją już poinformował. Zapowiedział zemstę i była ona jak najbardziej aktualna.
A co z tobą, Ila? – Odgarnął pukiel włosów z szyi dziewczyny. Sine znamię szpeciło jej skórę. Kciukiem pogładził tamto miejsce, po czym zjednał ich spojrzenia. – Nie jesteś zmęczona udawaniem miłości do mnie? – prychnął i nachylił się, aby kolejne słowa skierować wprost do jej lewego ucha. – Czy ty nie udajesz? – szepnął. Następnie wyplątał się z uścisku Ru i ponownie dwukrotnie nią zakręcił. W jednej dłoni trzymał kubek, z którego wylała się 1/3 zawartości. Prędko dopił pozostałą część. Tańczyli przez dobre dziesięć minut, zanim Froy zapoczątkował przerwę. Napełnił swój kubek drinkiem i przysiadł na plastikowym krześle.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tylko nieliczni tak naprawdę zdawali sobie sprawę z tego, że Leonardo Guerra był jednym wielkim kłamstwem. Jeśli dziewczyna miałaby być szczera chociażby w stosunku do samej siebie, bo przecież otwarcie nigdy w życiu nie wydusiłaby z siebie czegoś takiego, to zmuszona była przyznać, że jej kochany tatuś, posiadał nawet wiecej, niż dwa oblicza, lecz o tym najlepiej zdawała sobie sprawę - Maria jego była żona i zarazem matka nastolatki, która jako jedyna odważyła się zbuntować przeciwko tyranii mężczyzny, z którym dzieliła wówczas swe życie. Niestety zapłaciła za to zbyt wygórowaną cenę...
- A Ty znowu o tym...- Prychnęła, wywracając przy tym oczami. - Przecież oboje wiemy, że kłamałam. Nie powinieneś brać tak dosłownie wszystkiego co do Ciebie mówię, to może być niebezpieczne...- Odparła enigmatycznie, uśmiechając się przy tym kącikiem ust. - Ach tak? - Mruknęła przeciągle, mierząc go wyzywajacym spojrzeniem. - No dalej, zrób to! Jestem nawet bardziej, niż pewna, że zaraz po tym, zaszyjesz się gdzieś w domu z Sarą, która byłaby nawet bardziej, niż chętna, żeby Cię pocieszyć...- Dodała, krzywiąc się przy tym niezmiernie. - Uuu...zabrzmiało groźnie. Powinnam się bać? Co zamierzasz mi zrobić? - Zapytała, kpiąc z niego otwarcie. Niedowierzała, że chłopak mógłby spełnić swoje groźby, odnoszące się do rzekomej zemsty.
Dziewczyna nieznacznie odsunęła się od Froya, gdy ten dotykał malinki na jej szyi. Nie chciała pokazać mu, jak bardzo działa na nią jego dotyk. - Udaję! I wbij sobie to w końcu do głowy! - Syknęła i sama odeszła, po to, aby w spokoju dopić swojego drinka. Rudowłosa dołączyła do bruneta dopiero po kilkunastu minutach, które wykorzystała skrzętnie na to, aby dojść ze samą sobą do ładu. Widząc, że nastolatek zajął miejsce na jednym z dostępnych krzeseł, Ruti wdrapała mu się na kolana, ponownie nakręcając napiąta atmosferę. W międzyczasie nastolatka dostrzegła pewnego przystojnego blondyna, który przyglądał jej się od chwili, w której zawitała na tej imprezie.
Chcąc zagrać na nosie Froya, rudowłosa nachyliła się nieznacznie, aby wyszeptać wprost do jego ucha: - Widzisz tego gościa, stojącego w niewielkiej grupce na tyłach ogrodu? - Zapytała, zerkając na niego kątem oka. - Zdaje się, że chciałby być na Twoim miejscu. Może powinnam sprawdzić czy całuje lepiej od Ciebie? - Zagadnęła znów prowokując Centineo. Co, jak co, ale ona naprawdę lubiła to robić...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Froy tajemniczo się uśmiechnął, po czym przytaknął. Zadziwiające, że kłamanie wychodziło Rutilli całkiem dobrze. Gdyby nie Vi, to prawdopodobnie nawet by się nie połapał, że była w nim zakochana. W obecnej sytuacji irytował się mniej, niż wcześniej. Bardziej bawiło go to częste, nieporadne zachowanie dziewczyny, na które w dużej mierze mogły mieć wpływ jej emocje.
Ach tak! Ach tak! – papugował, używając do tego piskliwego głosu. Po chwili jednak spoważniał. – Jesteś zazdrosna – stwierdził, po czym dmuchnął Rutilli powietrzem w usta. – Naprawdę jesteś zazdrosna, Ila. Przy każdej okazji wytykasz mi Sarę.
Sara nie interesowała Froya. Była ładna i inteligentna, jednak poruszał z nią jedynie neutralne tematy, jak szkoła i plany na wakacje. Imponowała mu samodzielnością, wysoką średnią oraz tym, że w podobnym stopniu nie dała zwodzić się emocjom - poza dzisiejszą sytuacją, gdzie skomentowała jego relacje z Rutillą.
Nie chodzę w ustronne miejsca z byle kim, Ila. Mieszkamy ponad miesiąc razem, a ty dalej niewiele wiesz i wysuwasz błędne wnioski. – Strzelił palcami w czoło dziewczyny, dając jej do zrozumienia, że powinna przestać myśleć o głupotach. – Dowiesz się w swoim czasie, ale będzie to dla ciebie za późno. Miej się na baczności, Ila.
Rozeszli się w przeciwnych kierunkach. Zanim usiadł na krześle, wniósł toast z Victorem za żołądek Bobbiego, później wypił szybkiego szota z dziewczynami i zagrał w prawdę czy wyzwanie z Thomasem i Gią. Oboje byli mocno wstawieni. Dopiero po tym spoczął, aby chwilę odpocząć. W międzyczasie zaczął rozmawiać Vincentem ze starszej klasy, gdy niespodziewanie napatoczyła się Ru. Wpierw podniósł ręce, pozwalając jej rozsiąść się na swoich kolanach, a następnie jedną z dłoni umieścił na nogach dziewczyny. Vincent postanowił dać im chwilę prywatności i odszedł.
Froy napił się z kubka, jednocześnie spoglądając we wskazanym przez Ru kierunku. Gdy natknął się spojrzeniem na wzrok blondyna, ten natychmiast wrócił do pogawędki z pozostałymi towarzyszami. Mimo tego co jakiś czas zerkał w ich stronę.
Nie jestem tobą, Ila – uśmiechnął się butnie. – Nie będę zazdrosny. Chcesz, to idź, ale powinnaś wiedzieć, że z naszej dwójki, to ty fatalnie całujesz. – Zrzucił ją z kolan, po czym wstał. Znowu się rozstali. Froy podążył do stołu, aby dolać sobie trunku. Następnie dołączył do Vincenta i chłopaków, jednocześnie całkowicie ignorując Rutillę. Robił to z premedytacją. Nie patrzył na nią i nie zagadywał, czerpiąc radość z czasu spędzonego w męskim towarzystwie.
Czas mijał, a on bawił się coraz lepiej. Tańczył, rozmawiał i pił drinka za drinkiem. Stopniowo na jego twarzy zaczęły pojawiać się wypieki, a koordynacja ruchowa momentami zaczęła zawodzić. Było około dwudziestej trzeciej, gdy wszyscy przenieśli się do wnętrza domu Sary. Komary na zewnątrz stały się nazbyt uciążliwe, aby kontynuować tam imprezę. Zegar miał zaraz wskazać północ, kiedy do Froya podeszła Lilly i zakomunikowała, że widziała jak Ru wychodzi z jakimś chłopakiem. Natychmiast machnął ręką, lecz ta kontynuowała twierdząc, że wyglądało to podejrzanie. I być może by nie zareagował, aczkolwiek cała grupa zaczęła znacząco na niego patrzeć. Oczekiwali, że pójdzie sprawdzić, co działo się z dziewczyną; właściwie jego dziewczyną. Stracił ochotę na drinka i odłożywszy na bok kubek, udał się w kierunku wyjścia z domu, a następnie z ogrodu. Ulica tętniła pustką i tylko dwie postacie, oddalone od Froya o dobre piętnaście metrów, mocno rzuciły mu się w oczy. Przyśpieszył, a gdy dogonił Ru i jak się okazało wcześniej widzianego już blondyna, wyrwał z jego ręki nadgarstek nastolatki. Skórę w miejscu, gdzie obcy wcześniej trzymał łapsko, miała czerwoną, niemal siną.
Nie pomyliło ci się cos? – Obrzucił chłopaka gniewnym spojrzeniem. Ton miał surowy, choć w jego głosie słyszalne było chrapliwe, alkoholowe brzmienie. – W porządku? – zwrócił się do Ru. Zauważył zadrapania na jej kolanach.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To prawda. Rutilla była zazdrosna jak cholera i niestety coraz ciężej przychodziło jej ukrywanie tego faktu przed osobami postronnymi, a zwłaszcza przed Froyem. Sara już samą swoją obecnością, działała na nią, jak płachta na byka. Ru zwyczajnie nic nie mogła na to poradzić. Dlatego teraz dziewczyna nie skomentowała owego stwierdzenia wysnutego przez Centineo w żaden sposób, aby przypadkiem nie zdradzić się ze swoimi prawdziwymi uczuciami jeszcze bardziej, niż dotychczas.
Nawet jeśli słowa nastolatka ugodziły jej kobiecą dumę, to trudno było się z nim nie zgodzić. Ruti faktycznie nie była mistrzynią całowania. Nie mogła nią być, skoro do tej pory, całowała się przecież tylko i wyłącznie z nim. No, ale o tym brunet już wcale nie musiał wiedzieć, prawda?
Guerra poczuła się co najmniej dziwnie, gdy Froy tak po prostu zrzucił ją ze swoich kolan i zajął się sobą, kompletnie ją olewając. Nastolatka wiązała ogromne nadzieje z tą imprezą, bo w końcu jakby na to nie patrzeć, to on ją na nią zaprosił. Jakież ogromne było jej rozczarowanie, gdy okazało się, że tak naprawdę nastolatka jest w tym miejscu piątym kołem u wozu.
Nie chcąc robić niepotrzebnych scen, obiecała samej sobie, że wypije jeszcze jednego, góra dwa drinki i wróci do domu. Właśnie wtedy u jej boku, pojawił się tajemniczy blondyn, który wręczył jej kubek po brzegi wypełniony alkoholem. Niczego nieświadoma Rutilla, przyjęła oferowany jej alkohol i choć nie była zbytnio zainteresowana rozmową, czy zawieraniem nowych znajomości, ostatecznie poszła z chłopakiem. Zanim się spostrzegła, ten wciągnął ją do samochodu. Zszokowana nastolatka, próbowała się bronić, gdy blondyn pakował jej łapska pod spódniczkę, chcąc ją z niej zedrzeć, ale nie miała siły. Blokował jej dłonie, co tylko pogarszało tę tragiczną sytuację. Nie trudno było domyślić się, że w wypitym przez nią drinku, było coś jeszcze. W czasie tej rozpaczliwej walki, telefon tego gnojka rozdzwonił się na dobre, co skutecznie go rozkojarzyło i to na tyle, że Ruti mogła wydostać się z auta. Ostatkiem sił wysiadła z niego i nieporadnie, biegła przed siebie, byle jak najdalej od niego. Niestety, brak sił spowodował upadek brunetki, co tłumaczyło jej poobdzierane kolana. Niestety przez to blondyn dogonił ją i próbował zaciągnąć wyraźnie skłaniającą się na nogach dziewczynę w jakieś krzaki, znajdujące się nieopodal. Na całe szczęście, Froy pojawił się w porę i zapobiegł tragedii.
- Wiedziałam, że po mnie wrócisz...- Wyszeptała, wtulając się mocno w nastolatka. - Ten gnojek dolał mi coś do drinka...- Bełkotała zupełnie tak, jakby faktycznie była czymś odurzona. Z trudnością trzymała się na nogach, a to co wydarzyło się w aucie nieznajomego sprawiło, że trzęsła się niesamowicie... - Proszę, proszę zabierz mnie do domu. - Błagała, chcąc za wszelką cenę uniknąć konfrontacji między nimi...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Konfrontacji nie dało się uniknąć. Kiedy Froy upewnił się, że Rutilla była bezpieczna; kiedy w ten uporczywy sposób wtulała się w jego tors, objął ją jedną ręką i delikatnie przesunął w bok. Wówczas skryła się pod jego ramieniem, tuż przy lewej piersi. Prawą dłoń zacisnął pięść i zamachnąwszy się, uderzył blondyna w twarz. On również był pod wpływem alkoholu, przez co nie zdołał utrzymać równowagi i upadł na krawężnik. W momencie, w którym odzyskał rezon, usiadł i przetarł knykciem pękniętą wargę. Na jednej z kości policzkowych zaczął pojawiać się intensywnie fioletowy siniak.
Nigdy więcej! – huknął Froy, wytykając w stronę chłopaka palec. Przystąpił na przód, aby wymierzyć mu jeszcze jeden, sprawiedliwy cios, ale właśnie w tej chwili odczuł drżenie Rutilli. Spojrzał wpierw na nią, a później znowu na blondyna i głośno westchnął, próbując stonować nadszarpnięte nerwy. – Drań – rzucił zdawkowo. Chłopak jedynie prychnął coś pod nosem, jednak Froy zignorował tę zaczepkę. Odwrócił się, przykucnął i wziął Ru na plecy. Następnie podążył w kierunku domu Guerrów.
Droga zajęła im dwadzieścia minut. Godzina była późna. Wokoło szerzył się obraz mroku i trwogi. W większości mieszkań nie paliły się już światła, a okoliczne lampy nie zdołały odpędzić ciemności z wszystkich zakamarków ulicy. Dłuższą chwilę mocował się z drzwiami. Dziewczyna była wpółprzytomna, dlatego nie mógł położyć jej na ziemi, więc znalezienie kluczy i otworzenie zamka stało się nagle niezwykle żmudnym zadaniem. Kiedy w końcu się udało, weszli do środka. Froy natychmiast usadził Rutillę na kanapie i pobiegł do kuchni. Wokoło dało się słyszeć trzaskanie szafek oraz naczyń. Wrócił parę minut później ze szklanką po brzegi wypełnioną czarną papką.
Hej – przytrzymał jej głowę. – To węgiel aktywny. Pomaga usunąć z organizmu toksyny. Musisz to wypić. – Przytknął do ust dziewczyny szkło i stopniowo zaczął wlewać jej substancje do gardła. Na pewno w smaku było to paskudne, jednak miał nadzieję, że dzięki temu szybciej wróci do zdrowia. Węgiel obniżał działanie wchłaniania innych leków i eliminował ewentualne zatrucia.
Sytuacja wymknęła się spod kontroli. Mieli wyjść jedynie na wspólną imprezę, spędzić miło czas ze znajomymi i wrócić bezpiecznie do domu. Tymczasem Ru prawdopodobnie otarła się o próbę gwałtu, co powinni prędko zgłosić na policję. Problem w tym, że oboje będąc nieletnimi spożyli dużą ilość alkoholu. Mogły wyniknąć z tego kłopoty, dlatego Froy jeszcze się wahał, co powinien zrobić. Ru była blada i słaba.
Poszedł po domową apteczkę, aby opatrzyć jej zdarte kolana. Rany nie były głębokie, aczkolwiek należało je przemyć octaniseptem i zakleić plastrem. Usiadł na przeciwko dziewczyny i ostrożnie zaczął wykonywać wszystkie czynności.
Sama do niego polazłaś? – zapytał, jednocześnie pryskając dezynfekującą substancją jej skórę. Następnie przyłożył wacik, aby wszystko wytrzeć.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby Rutilla była trzeźwa, to nigdy w życiu świadomie, nie wpakowałaby się w takie tarapaty. Niestety, dziewczyna podczas imprezy u znienawidzonej Sary, przeżywała jedno ze swoich największych, nastoletnich rozczarowań. Pomimo wcześniejszych obaw, Guerra wiązała ogromne nadzieje z ową imprezą, a wszystko za sprawą tego, że została na nią zaproszona przez Froya. To był pierwszy raz, kiedy chłopak sam od siebie, wykazał jakiekolwiek zainteresowanie jej osobą. I choć Ruti słusznie podejrzewała, iż miało to związek z grą, którą czynnie prowadzili od kilku dni, to jednak była cholernie podekscytowana tym wyjściem.
Nastolatka starannie dobrała swój strój. Chciała wyglądać ładnie, ale również czuć się dobrze i przede wszystkim, spodobać się Froyowi. Bardzo zależało jej na tym, aby zwrócić na siebie jego uwagę. Szkoda tylko, że jej przygotowania i zaangażowanie na nic się zdały. A co gorsza, sprowadziły na nią kłopoty.
Rudowłosa nie miała najmniejszego pojęcia, co ten gnojek dodał do jej drinka, ale niezależnie od tego, co to w rzeczywistości było, okazało się bardzo skuteczne. Na tyle, że dziewczyna nie kontaktowała. W prawdzie, wyczuła że jest gdzieś i przez kogoś niesiona, lecz nic poza tym. Odzyskała świadomość przynajmniej w jakiejś części dopiero, gdy znalazła się w swoim własnym domu.
- Coo? Ja nie...- Wyszeptała tylko niewyraźne, lecz próbowała pić to, co starał się podać jej nastolatek. Obrzydliwy smak sprawił, że cholernie się przy tym krzywiła, ale nie oponowała. Gdzieś podświadomie, Ru wiedziała, że to wszystko jest dla jej dobra. Poza tym, tak bardzo namieszała dzisiaj swoją głupotą, że nie chciała przysparzać brunetowi więcej zmartwień.
- Auuu...- Pisnęła, czując nieprzyjemne pieczenie. Usilnie starała się uniknąć rozmowy na temat dzisiejszych wydarzeń, ale wiedziała, że Centineo tak łatwo jej tego nie odpuści, więc zdecydowała się opowiedzieć mu o wszystkim.
- Tak. Poszłam z nim sama. Wiem, to było głupie, ale byłam zła na Ciebie za to, że mnie olałaś. Przyznała szczerze, krzywiąc się z bólu. - Ja tylko chciałam wrócić do domu. Nathan dał mi drinka, a potem zaproponował podwózkę. - Kontynuowała, jednocześnie starając się przypomnieć sobie jak najwięcej szczegółów, co wcale nie było takie łatwe.
- Zanim się zorientowałam wciągnął mnie do samochodu i..- Urwała na moment, bo naprawdę ciężko było jej o tym mówić. Rudowłosa czuła wstyd i złość na samą siebie. - Ja naprawdę tego nie chciałam Froy, przysięgam! Mówiłam mu o tym, prosiłam, ale on nie przestawał. - Guerra czuła ogromną potrzebę wyjaśnienia owego zajścia. Nie chciała, aby brunet pomyślał, że ta celowo sprowokowała Nathana, albo co gorsza, chciała tego, co jej robił. - Nagle jego telefon zaczął uporczywie dzwonić, co go rozkojarzyło. Wykorzystałam okazję i udało mi się uciec z auta. Biegłam ile mogłam, ale i tak mnie dogonił. Resztę już znasz...- Na tym dziewczyna zakończyła swoje wyznanie, szykując się na największą burę stulecia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie bądź beksą – bąknął z lekkim, przekornym uśmiechem. Opatrzenie kolan Rutilli zajęło mu niespełna pięć minut. Gdy oczyścił rany, zaczął delikatnie w nie dmuchać, aby przestało ją piec. Następnie przykleił dwa plastry z wizerunkami Minionków. Tylko takie znalazł w domu.
Usiadł na przeciwko na szklanym stoliku kawowym. Rozszerzył nogi, dzięki czemu kolana dziewczyny znalazły się pomiędzy jego udami. Słuchał wszystkiego w milczeniu, a jego żuchwa stopniowo stawała się coraz bardziej napięta. Nie był pewny, czy gniew narastał w nim przez naiwność Ru, czy przez to, że niewiele brakowało, aby nie zdążył z pomocą. Czułby się winny, gdyby rzeczywiście zbagatelizował słowa Lilly i nie wyszedłby na zewnątrz. Nawet jeżeli tego wieczoru nie zamierzał zostać bawidamkiem nastolatki, to do domu powinni wrócić wspólnie.
Ila, nie jestem twoim chłopakiem – przypomniał i choć słowa były czymś, co miało sprowadzić Ru na właściwy tok rozumowania, to mimo wszystko starał się brzmieć łagodnie. – Nie próbuj grać na moich nerwach, bo tylko sama sobie zaszkodzisz. Nie powinnaś ufać chłopakom, których ledwie znasz. Zresztą co to za pomysł z tą podwózką? On też był pijany – przypomniał. Spojrzenie Froya było karcące, jednak z uwagi na sytuacje nie zamierzał besztać jej bardziej, niż było to konieczne. Cudem udało im się uniknąć niebezpiecznych wydarzeń, które prawdopodobnie na zawsze odbiłyby piętno na psychice Rutilli. Zamiary Nathana nie należały do szczerych. Były niecne i niegodne, a dla kobiet wręcz destrukcyjne. To wystarczyło, aby przestrzec dziewczynę. Nie musiał dobijać ją własnymi spostrzeżeniami.
Okej, okej – westchnął. – Uspokój się, to nie była twoja wina, Ila. Po prostu następnym razem się nie oddalaj. Prawda jest taka, że nie chciałem nawet po ciebie iść. Wcześniej próbowałaś wzbudzić moją zazdrość i sądziłem, że celowo z nim wyszłaś. Mogło dojść do tragedii – ostatnie słowo dodał z należytą trwogą. – Chcesz to zgłosić na policje? – zapytał. Ostateczna decyzja należała do Rutilli. Nie zamierzał odciągać jej od tego pomysłu, wiedząc, że telefon na posterunek byłby w tej sytuacji najwłaściwszą opcją. Nie znał Nathana. Nie wiedział gdzie powinien go szukać i nie miał też pewności, że pozostali uczestnicy imprezy będą skorzy do współpracy. Tym bardziej, że to właśnie tam doszło do nadużycia alkoholu, środków odurzających i przemocy.
Powinnaś się przebrać i położyć – zauważył, zwracając uwagę na zakurzoną kurtkę dziewczyny. Pora też była późna, a minione wydarzenia nazbyt męczące, aby wspominać je do samego rana.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W tej chwili Rutilla nie miała najmniejszej nawet ochoty na to, aby wykłócać się z Froyem. Owszem, uwielbiała się z nim droczyć i prowokować go niemalże na każdym kroku, lecz w chwili obecnej, dziewczyna była kompletnie rozbita i marzyła tylko o tym, żeby położyć się do łóżka i zapomnieć o traumatycznych wydarzeniach dzisiejszej nocy. Nie czuła się dobrze. Środki odurzające w połączeniu z alkoholem, zrobiły ogromne spustoszenie w jej organizmie. Strach, jakiego się najadła również zrobił swoje, odciskając na niej swe piętno. Z całą pewnością, Ru w najbliższym czasie, wszelkie imprezy, będzie omijała szerokim łukiem.
- Doskonale o tym wiem. Nie musisz wciąż mi o tym przypominać! - Obruszyła się, ponieważ nawet przez jej wyraźnie zamglony umysł, przedarła się złość i żal, które rudowłosa odczuwała za każdym razem, gdy przypominała sobie słowa Centineo, odnoszące się do tego, że jako kobieta zupełnie go nie pociąga. Świadomość tego bolała ją znacznie bardziej, niż była to w stanie przyznać chociażby przed samą sobą.
- Szczerze? Kiedy decydowałam się na tą podwózkę, wcale o tym nie myślałam. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu. - Wyjaśniła, po czym dodała: - Skoro Nathan obserwował mnie od początku imprezy, pewnie zauważył, że się... rozdzieliliśmy i skorzystał z okazji, którą sama mu dałam. - Prychnęła, po czym chwyciła się za głowę. - Jezu łeb mi pęka! - Jęknęła żałośnie, próbując dojść że sobą do ładu.
- Nie! - Odpowiedziała niemalże od razu, gdy tylko dotarł do niej sens wypowiedzianych przez niego słów. - Nie chcę, aby ktokolwiek o tym wiedział. Wiem, że powinnam zgłosić tego gnojka, ale to i tak nie miałoby sensu. Na pewno by się wyparł. Poza tym wszyscy jesteśmy pijani, a to jest kolejny problem...- Stwierdziła, po czym wstała ostrożnie z sofy, powoli kierując się na chwiejnych nogach, do wyjścia z salonu.
- Najpierw pójdę do łazienki, muszę...muszę się umyć...- Postanowiła, jednak zanim wyszła, powiedziała coś jeszcze. - Gdybyś nie pojawił się w porę, a on faktycznie by mi to zrobił, nigdy więcej nie spojrzałabym Ci w oczy, Froy. Nie chcę, aby dotykał mnie jakikolwiek inny chłopak. Tylko Ty możesz to robić, bo to Ciebie kocham...- Odparła absolutnie szczerze. Gdyby Rutilla nie była naćpana jakimś gównem, to zapewne nigdy w życiu nie powiedziałaby brunetowi czegoś takiego. Na całe szczęście, jutro i tak nie będzie niczego pamiętała, a przynajmniej taką żywiła na to nadzieję...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Owszem, nie musiał Ru niczego przypominać, jednak odkąd poznał prawdę, instynktownie robił to coraz częściej. Jeszcze wczoraj planował wykorzystać uczucia dziewczyny, lecz w obecnej sytuacji nie był do tego przekonany. O ile wcześniej się wahał, to przez wzgląd na minione wydarzenia postanowił po prostu odpuścić. Z trudem wyobrażał sobie konsekwencję z jakimi musiałby się zmierzyć, gdyby rzeczywiście pozwolił swojej idei ujrzeć światło dzienne. Dzisiejszego wieczoru, całkowicie przypadkiem, doświadczył upodlenia Ru. Był to widok przytłaczający i bardzo przykry. Nawet dla kogoś tak aroganckiego i zawistnego jak on.
Masz nauczkę – odpowiedział zgodnie z prawdą. Nadal odczuwał złość, która skrzętnie starał się ukryć. W tym momencie myślał przede wszystkim o sobie i o tym, że naprawdę chciał zranić Ru. Gdyby nic go nie powstrzymało, nie byłby wcale lepszy niż Nathan. Oczywiście doszedłby do celu inna drogą, lecz finał wyglądałby identycznie. Na końcu czekał żal i rozczarowanie. Wówczas Froy okazałby się prawdziwym potworem. Czy to wszystko było warte triumfu? Już tak nie sądził.
Jesteś głupia. Mi też nie powinnaś ufać – zadrwił, a żółć podeszła mu do gardła. Przez słowa dziewczyny poczuł się jeszcze żałośniej. Napadły go wyrzuty sumienia i chcąc je uśmierzyć, odprowadził Ru do łazienki. Następnie poczekał, aż skończy się kąpać i wspólnie udali się do jej sypialni. Wciąż była pod wpływem środków odurzających, dlatego pomógł we wszystkich niezbędnych czynnościach, po czym nakrył ją grubym kocem i wrócił do salonu. Tam wypił dwie szklanki whisky z asortymentu Leonarda.

Zt.x2

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”