WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#10

Przez ostatnie kilka dni nie kontaktował się z Marcy. Wcześniej wymienili parę wiadomości i spotkali się, aby Froy mógł odebrać od niej próbkę DNA. Później musiał pozostać skupiony na nauce, bo nadszedł koniec roku. Miał ostatnie chwile, aby ewentualnie postarać się o więcej ocen celujących. W końcu nadeszły wakacje i w pierwszy wolny dzień odebrał z poczty wyniki testu na pokrewieństwo. Natychmiast udał się z kopertą do Marcy.
Oboje zasiedli przed stolikiem. Poprosił o wodę, którą natychmiast wypił. Biegł przez całą drogę z poczty na przystanek autobusowy, a następnie z autobusu do domu kobiety. Był zgrzany i czerwony na twarzy.
Cześć Phinneas – zwrócił się do chłopca, który dosyć nieśmiało spoglądał na niego zza kanapy. W ręku trzymał pudełko z klockami lego. Froyowi wydawało się, że on również był podobny do Richarda i przez mu przeszło, że ich ojciec naprawdę posiadał dominujące geny. Z drugiej strony przez sytuację mógł po prostu instynktownie doszukiwać się podobnych cech wizualnych. Zapewne Marcy kazała dziecku pójść do pokoju, aby nie był świadkiem tego, co miało wydarzyć się chwilę później.
Położył już nieco zmiętą kopertę na stole. Położył na blacie łokcie, a zaciśnięte w jedność dłonie przybliżył do ust. Był zdenerwowany. Z jednej strony myślał o dobru swojej rodziny i o tym, jak to wszystko wpłynie na ich relacje, a z drugiej miał również na uwadze Marcy. Naprawdę zdążył ją polubić i często żałował, że żyła w nędzy - bez pomocy bliskich, do których mogła odezwać się o każdej porze dnia i nocy. Froy instynktownie czuł, że chciałby być dla niej kimś na kim będzie mogła zacząć polegać.
Jeżeli jednak okaże się, że nie jesteśmy rodzeństwem, to mam nadzieję, że przynajmniej pozostaniemy w jakimś kontakcie – powiedział szczerze. Przeszli zbyt skomplikowaną drogę, aby całkowicie zaprzepaścić tą relacje. – Nie ukrywam, że będę szukał kolejnej Marcy, która urodziła się 01.04.1992 w Seattle. Mam tylko nadzieję, że nie trafię na żadną wariatkę – spróbował zażartować, jednak wydawało się, że sytuacja była nazbyt napięta. W końcu głośno westchnął i pchnął kopertę w kierunku kobiety. – Na trzy? – zapytał, po czym zaczął odliczać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

11, jeszcze przed eventem

Musieli dać sobie chwilę odetchnienia i przemyśleń, a także oczekiwania na wyniki. Fakt, że Froy kończył szkołę, przyniosło jej pewną ulgę, ponieważ przez chwilę mogła zająć myśli czymkolwiek innym, a nie swoim potencjalnym bratem. Męczyło ją to. Nie mogła spać, w pracy była nieprzytomna, a inne zmartwienia tylko potęgowały beznadziejność ostatnich wydarzeń w jej życiu. Liczyła w końcu na jakiś koniec, odpoczynek i względny spokój. Planowała już jakieś wakacje dla syna, bo skoro Mason zaproponował im wyjazd, chciała skorzystać z niego jak najlepiej pod względem Phina. Nigdy nigdzie nie wyjeżdżają, więc najwyższa pora, by to zmienić. Okoliczności rodzinne pchnęły ją do większej chęci odetchnięcia z dala od Seattle.
Gdy tylko przyszły wyniki, umówili się. Dobrze się stało, że ma to miejsce po najważniejszych egzaminach chłopaka. Phinneas był przy niej, gdy otworzyła drzwi, ale nie do końca był przekonany do nowego znajomego mamy, więc wziął tylko prezent, w głębi duszy uradowany, bo marzył o klockach już od dawna. Miał ich trochę, ale niewystarczająco na jego nowe domki, które projektował wcześniej pod okiem wujka. Uciekł zaraz do swojego pokoju, gdzie zaczął zabawę, nie przejmując się dorosłymi.
Marcy usiadła przy stole, kolana podkulając, na których ułożyła brodę. Stresowała się wynikiem, bo od tego wiele zależało. Nie zamierzała ciągnąć pieniędzy od jego ojca, rodziny, czy samego Froya. Radziła sobie sama już tyle lat, że teraz nie zamierzała zniżać się do pokroju żebraczki, tylko dlatego, że jej brat jest dziany. Miała wokół siebie pomoc, osoby bliskie, którym zależało na niej i choć niechętnie pomoc przyjmowała, zawsze miała pod uwagę, że miała do kogo udać się w razie czarnej godziny.
- Więc mam nadzieję, że nie trafisz na żadną wariatkę, nigdy, nawet taką Marcy, jeśli wszystko okaże się... - urwała, zwilżając wargi. Nie była w stanie żartować, bo za małą rodzinę miała. Nikogo, nigdy nie miała nikogo, z kim mogła spędzić święta albo wyjechać na wspólne wakacje (choć to raczej kwestia pieniędzy), ani zadzwonić do siostry czy brata z nowiną, że jest w ciąży. Wszystko przeżywała sama, więc liczyła również, że znajomość z Froyem nie przepadnie, bo był naprawdę miłym chłopakiem.
Skinęła głową, chwytając kopertę i odetchnęła jeszcze głęboko.
- Na trzy - odparła. Po odliczeniu, rozerwała ostrożnie kopertę. Zerkała co chwilę na Froya, nie mogąc za bardzo skupić się na tekście. Wytłuszczona była jednak najważniejsza informacja, która ich interesowała. - Szanowny Panie, infor... bla, bla, to nie jest potrzebne, materiał jest zgodny - przeczytała szybko i ściągnęła brwi. Przekazała kopertę Froyowi, palce wsuwając we włosy. To oznaczało tylko jedno. - Czyli jesteśmy... jesteśmy rodzeństwem - szepnęła, wciąż będąc w szoku. Nie spodziewała się, że okaże się to wszystko prawdą. Więc miała brata. Gdzieś tam w świecie był również jej ojciec (który jej nie chciał), a może jej matka również wciąż żyje? Szaleństwo.
run too fast and you'll risk it all
can't be afraid to take a fall
felt so big but she looks so small

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Froy był tym typem człowieka, który nigdy nie stresował się wynikami sprawdzianów czy egzaminów. Zawsze dobrze się przygotowywał, stąd przepełniała go nietypowa dla innych pewność i spokój. Jednak tym razem sprawdzenie oceny go przerosło. Spojrzenie na opinię osób, specjalizujących się w DNA, stanowiło coś z czym Froy nie potrafił samodzielnie się zmierzyć. Potrzebował Marcy.
Nie od pierwszego dnia, ale na pewno od paru kolejnych, nawiązała się pomiędzy nimi dziwna, momentami podejrzana więź. Prawdopodobnie oboje to czuli, lecz z uwagi na sytuacje roztropnie podchodzili do dobierania gestów i słów. Wtedy wszystko stało pod znakiem zapytania, a jedynym wskaźnikiem moralnego zachowania była nadzieja. Froy pielęgnował ją w sobie odkąd lepiej poznał Marcy. Postrzegał ją jako wciąż młodą, rozważną kobietę, którą życie doświadczało niesamowicie niesprawiedliwie. Była sympatyczna, szczera i również coraz bardziej akceptowała myśl o zastaniu starszą siostrą. Bojąc się rozczarowania kolejną Marcy, pragnął aby wyniki jednoznacznie potwierdziły ich pokrewieństwo.
Na trzy – powtórzył drugi raz, jednocześnie mocniej nachylając się w kierunku kobiety. Z uwagą spoglądał raz na nią, a raz na zmiętą w jej dłoniach kopertę. Gdy zaczęła czytać opinię, przyłożył pięści do brody. Potem sam dwukrotnie prześledził tekst i w końcu entuzjastycznie się uśmiechnął. Wokoło dało się słyszeć jego ciężkie westchnięcie. W tamtym momencie wypuścił z siebie cały stres, który ustąpił miejsca euforii. Nadal miał wiele spraw do wyjaśnienia - szczególnie z rodzicami - jednak w tym momencie Froy znajdował się krok bliżej, aniżeli dalej. Miał Marcy.
Będę dla ciebie dobry, Marcy – wypalił znienacka, po czym odłożył dokument na stolik. – Wiem, że to dla ciebie jeszcze za szybko, ale będę naprawdę się starał być dobrym bratem. Pomogę ci we wszystkim w czym będziesz chciała – zdeklarował i intuicyjnie spojrzał w stronę drzwi za którymi zniknął Phinneas. Nie lubił dzieci, jednak w tamtej chwili nawet z nim poczuł tę absurdalną więź. On również był jego rodziną. Od teraz mógł nazywać siebie wujkiem, chociaż z uwagi na wiek chłopca, zamierzał poczekać z jakimikolwiek pochopnymi decyzjami na Marcy. To jej zadaniem było wyjaśnienie; uświadomieniem Phina, że do ich małej społeczności dołączył ktoś nowy, ktoś obcy.

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”