WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Oczywiście, że każdy potrzebował oderwania się od rzeczywistości, powrotu do beztroski i tak dalej. Wiedziała, że ten wyjazd, to połączenie przyjemnego z pożytecznym. Przyjemnego, bo jednak zakupy i to w dobrym towarzystwie, pożytecznego, bo jednak trzeba zatowarować sklep, a Nate miał muskuły, które mogły się do czegoś przydać. A przy okazji spędzą naprawdę miło ten czas, wspominając przeszłość, jedząc dobre naleśniki na stacji paliw i tak dalej.
-Jakbyś przedstawił ją komuś z biura, a nie robotnikowi, to może by to wypaliło...-zaśmiała się. Nie wierzyła, że jakiś księgowy, czy inny pracownik biurowy jest o wiele bardziej zaoferowany budowlanką niż sam właściciel firmy. Co prawda została ona zrzucona na jego barki, nawet jeszcze za życia Covingtona Seniora, ale i tak. Na pewno byli w jego biurze jacyś przyzwoici faceci! -Zapytam Kevina-powiedziała, może jej mąż będzie miał kogoś, kto mógłby się nadać dla Lavender. Jakby Kath miała jakiś oczywistego kandydata, to już dawno by ich sobie przedstawiła, a ewidentnie tak sie jeszcze nie stało.
-Najlepiej się słucha kłamstw, jeśli zna się prawdę-przytaknęła, uśmiechając się niewinnie. No wiadomo było, że tak tylko sobie żartowała, że nie będzie go jakoś specjalnie wpuszczać na minę, bo było to po prostu złośliwe, a to nie było w jej stylu. Była bardzo anielsko usposobioną osobą. Nie narzekała, nie krytykowała otwarcie i tak dalej.
-Załatwić opiekunkę dla Lydii, czy zaczniemy ją uczyć od młodego?-zażartowała. Obawiała się, że teraz tak tylko mówią, zaczną rozmawiać o terminie czy destynacji, a jak przyjdzie co do czego, to żadne z nich nie będzie mogło danego dnia, będą mieli inne plany, problemy i tak dalej. Nie jeden raz już tak się działo, gdy chodziło o wspólny obiad na mieście, a co dopiero w przypadku wyjazdu na weekend...

autor

B.

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

- Intelektualista jakiś, mówisz? Ale wiesz, pracownik fizyczny to z chęcią zrobiłby jej ten… remont, albo chociaż półkę jakąś przykręcił - wyszczerzył się, wyobrażając sobie losy przyjaciółki z którymś z ekipy budowlanej. Znając Lavender, nie dałaby mu szans. Taak, zdecydowanie bardziej pasował tu ktoś, kto chodził non stop w nieskazitelnie czystych, wyprasowanych koszulach niż we flaneli. - Dobry pomysł. I koniecznie podziel się rezultatem. A ja przyjrzę się chłopakom z biura - podobało mu się to małe knucie za plecami Lav. Aż sam ciekaw był efektów ich przedsięwzięcia, choć szczerze mówiąc, nie liczył na jakieś rewelacje.
- Taaak - przyznał przeciągle, jakby nie potrafił pozbyć się tej nutki niepewności, ale tak naprawdę całej tej rozmowy nie brał na poważnie. Kwintesencją przyjaźni było wyczucie, gdzie kończy się granica między niewinnymi żartami a takimi, które mogłyby wzbudzić niesmak czy kogoś urazić. Nie miał nic przeciwko wygłupom w granicach rozsądku.
- Szkoła przetrwania często wychodzi na dobre - parsknął śmiechem, ubawiony propozycją. - Choć najprędzej wylądowalibyśmy za to za kratkami. Coo… w sumie byłoby interesującym wydarzeniem. Zawsze musi być ten pierwszy raz - wzruszył nonszalancko ramionami. Do tej pory jakoś udało mu się uniknąć tej pełnej postrachu części komisariatu policji i zawsze zastanawiał się, jak tam było? Dobrze, że mieli znajomą prawniczkę. Gdyby nawet wylądowali w kiciu, Lavender na pewno by ich wszystkich wyciągnęła. A wspomnienia zostałyby na całe życie.
- To było dobre…. Jak myślisz, ile gwiazdek im przyznajemy? - zapytał, kończąc swoją porcję i wycierając usta chusteczką. Kiedy znów znaleźli się na drodze, playlista postawiła na piosenkę, na którą nie dało się zareagować inaczej. - You are my fire, the one desire, believe when I say... I want it that way! - Nate zaczął wyć i zgrywać się, udając, jak bardzo wczuwał się w tekst, machając przy tym wolną dłonią.

autor

Lyn [ona]

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Katherine się tylko roześmiała. Doskonale wiedziała, co Nathaniel ma na myśli, jednak ona musząc w solidarności jajników trochę stanąć po stronie Lavender.-Taki może być dobry na jedną noc, przepchać rury i tak dalej, ale na stałe jednak widzę ją z jakimś mózgiem-zaśmiała się. Pewnie, jeśli Specter jest samotna i to tak bardzo, to zadowoli ją jedna noc. Jednak trzeba mieć świadomość, że jak osoby z pary są z dwóch różnych światów - czyli taki robol i pani prawnik, to może wynikać z tego wiele różnic, podejść do świata, życia i tak dalej. Nie jest to niemożliwe, nie trzeba studiować na tym samym uniwersytecie, ale jednak światy muszą być podobne, a przynajmniej nie z dwóch różnych końców.
-Jasne, wspólnymi siłami na pewno coś zdziałamy-tak, takie knucie było przyjemne dla osób knujących, ale dla osoby przeciwko której się to knuje, mogło mieć nieco gorsze wyniki... Miejmy nadzieję, że nic złego z tego nie wyniknie. Najwyżej nieco niezręcznie. Choć jak biorą pod uwagę tylko i wyłącznie znajomych, lub znane sobie/innym pracownikom mężczyzn, to może nie będzie tak łatwo trafić na jakiegoś mordercę, jak na tinderze.
-Ja wiem, że mamy Lavender i kasę na prawników, ale zdecydowanie wolałabym jednak nie wylądować nawet w areszcie-zaśmiała się. A już na pewno nie z córką, na której też by się to odbiło, jakby w trakcie wycieczki z matką i wujkiem Nate'm, wszyscy zostali z takiego, llub innego powodu zatrzymani przez złych panów policjantów.
-Myślę że cztery na pięć. Były naprawdę niezłe, ale nie idealne-zauważyła. A to i tak całkiem niezła ocena jak na przypadkową, przydrożną knajpę, która tak naprawdę nie musiała się starać, bo to nie jest miejsce, do którego specjalnie się ludzie wybierali i mogli wrócić albo nie.
-Tell me why-y-y-dołączyła do śpiewania, choć nie znała wszystkich słów tej piosenki. Pewnie ani wtedy, ani tym bardziej teraz, jednak to nie znaczyło, że ani sobie wcale nie radziła, bo przecież mogła improwizować. Mrucząc jakieś niezrozumiałe słowa pod nosem (albo dość głośno, że Nate wszystko słyszał i pewnie wyśmiewał na razie w duchu, a pewnie wkrótce na głos), sięgnęła po pudełko z płytą, bo tam mieli wypisaną całą playlistę. Już wiedziała, piosenkę spod którego numeru wybierze jako następną.-Tutaj w lewo-zawołała, zerkając trochę przypadkiem na gpsa. Cóż, wycieczka samochodem bez pomylenia drogi to nie wycieczka.

autor

B.

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

- Oh my God, Kath! Następnym razem proszę mniej obrazowo, dobra? - żachnął się ze śmiechem, bo jego wyobraźnia podziałała aż za bujnie, a że nie spodziewał się takich obrazów, to nie mógł się powstrzymać od skrzywienia. Na budowie był przyzwyczajony do takich żartów, ale Katharine teraz kompletnie go zaskoczyła. Poza tym Lavender znał za dobrze, żeby wiedzieć, że prawdopodobnie by się nie dała uwieść tak prostemu mężczyźnie (oczywiście bez urazy dla robotników klasy średniej, których w pracy szanował). Mierzyła wysoko i nie zadowalała się kimś przypadkowym. No, chyba, że ten przypadkowy typ był niezwykle przystojny i dobrze zbudowany. W innym przypadku Nate nie wyobrażał sobie dla niej szczęśliwego zakończenia.
- W końcu najpierw to my musimy stwierdzić, czy się nadaje do naszej grupy, bo chcąc nie chcąc, będzie spędzać z nami trochę czasu - zauważył żartobliwie, choć krył się za tym cień prawdy. Już Nate postara się o przeprowadzenie odpowiedniego wywiadu z domniemanym wybrankiem. Choć mało odpowiadała mu taka poważna męsko-męska rozmowa to czuł się do tego zobowiązany. Zależało mu na jej szczęściu, więc nie pozwoli znowu jej skrzywdzić.
- No fakt, nie wyglądałoby to zbyt dobrze w papierach. Na razie wystarczy tych skaz. - I nastąpił powrót na ziemię. Zabawa zabawą, ale prawnicy mogliby się go za to uczepić, skoro i tak podejrzewano go o wpływ na katastrofę mostu. Na razie więc musiał sobie odpuścić wpadnięcie za kratki za demoralizację dziecka.
W sprawie oceny przydrożnego baru był zgodny. Mocna czwórka, wysoka pozycja umocniona przez sentyment do starych, dobrych czasów i smaków, była naprawdę w porządku, jak na wymagające podniebienia recenzentów. Trzeba było pamiętać, żeby dodać odpowiednią recenzję w googlach.
Podróż przy głośnych hitach sprzed jakichś dziesięciu lat, którym towarzyszyło wycie, nieudolne udawanie zawodowców i wywoływany tym niepohamowany śmiech, mijała bardzo szybko. Aż niemal pobłądzili w uliczkach miasteczka, do którego ostatecznie dotarli. Widząc z daleka wzmożony ruch przechodniów w jednej z dzielnic, Nate zerknął na gps, który wskazywał na dotarcie do celu. Zaparkował gdzieś przy drodze i wyszli z auta, by po chwili znaleźć się wśród pierwszych wystawek przy posesjach. - Jesteś pewna, że uda nam się znaleźć coś ciekawego wśród tych rupieci? - zapytał ściszonym głosem, pochylając się nieco w jej stronę, żeby przypadkiem nie urazić sprzedawców. Sam nie był pewien, czego właściwie miał szukać, ale w końcu to był żywioł Katharine, więc miała wolną rękę.

autor

Lyn [ona]

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Jasne, Kath nie uwierzyła by nigdy, że takie stwierdzenie, powszechnie obecne w języku i nawet wcale nie takie obcesowe mogło urazić, czy zniesmaczyć Nathaniela. Z ich dwóch, to ona była ... hm, sztywna? No mniej zabawowa i używała bardziej stonowanego języka. Jedynym zaskoczeniem mogło być to, że to Wheterby użyła takiego języka - w jej stylu było bardziej uprawiać miłość, niż przepchać rury. -Już nie udawaj takiej cnotki, Covington-zaśmiała się, niczym dziecko, które użyło brzydkiego słowa przy rodzicach. A takie sytuacja niestety nie były jej obce...
-No wiadomo, że byle kogo dla niej nie znajdziemy. Trzeba zrobić test, taki jak w How I met your mother-zaśmiała się. Miała na myśli jak Marshall i Lily wyobrażali sobie przyszłość, czy partnerka Ted'a wciąż była z nim i czy na emeryturze potrafili się z nią dogadać, nie mówiąc o chęci wspólnego spędzania czasu. Dla Lavender nie ma co szukać kogoś na chwilę, tylko poważnego faceta już na zawsze.
Katherine nigdy nie wierzyła, że mógłby celowo doprowadzi do katastrofy. Mogła by uwierzyć, że coś przeoczył i tak dalej, ale taki fakt na pewno musiał być okolicznością łagodzącą. Z resztą, po co ktoś takiego miałby coś zrobić? Trzeba być naprawdę debilem, no ale... Cóż, nie znała się na tym, nie była w temacie i tak dalej. W każdym razie, musiał to być problem dla Nathaniela, bo chcący czy niechcący, nie mówiło to zbyt dobrze o jego firmie. Choć chyba tak czy siak, nie musiał narzekać na brak pracy?
-Oczywiście! Widzisz tą lampę tam?-wskazała wysoki mebel z ciekawym abażurem. Każdy mógł się domyślić, jaka będzie kontynuacja tego pytania-Ta jest co prawda paskudna, ale na takich targach da się prawdziwe perełki znaleźć-zażartowała, szturchając przyjaciela w bok, który pewnie takiej odpowiedzi się nie spodziewał, bo i dlaczego. Nie mniej jednak, było kilka książek, które przyciągnęły uwagę brunetki.

autor

B.

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Nate, kiedy potrzebowała tego sytuacja, też potrafił się zachować, ale jednak będąc w towarzystwie, w którym czuł się swobodnie, pozwalał sobie na takie… dokazywanie. I nakręcało go jeszcze bardziej, kiedy ostatecznie ktoś mu przy tym akompaniował. - Wiesz, to zupełnie inaczej śmiać się z chłopaków na budowie, a inaczej z przyjaciółki, którą traktuje się jak siostrę - próbował się obronić, jednocześnie wtórując jej śmiechem. Żartowanie z Katharine w ten sposób należało do rzadkości, ale odczuwał z tego powodu jakąś niezwykłą przyjemność.
- A jeśli zbierze się kilku potencjalnych kandydatów to może zorganizujemy zawody? Może nie pojedziemy do Szkocji, jak w Made of Honor, ale da się zrobić coś w amerykańskich realiach - zaczął gdybać, gotów wymyślać poszczególne konkurencje. To byłby dopiero plan! Wtedy z chęcią zostałby taką druhną, bo przecież nie musiał przy tym zakładać kiecki. Co prawda, swój ślub kiedyś planował i na razie nie zamierzał robić powtórki z rozrywki, ale dla przyjaciółki zrobiłby wszystko.
Cieszył się, że mógł mieć wsparcie w najbliższych, bo Katharine zdecydowanie do tego grona należała. Mimo wiszącej nad nim sprawy, na szczęście firmie udało się wygrać przetarg. Ktoś postanowił dać jej szansę, której nie zamierzał zmarnować.
Zmarszczył brwi, przez chwilę zastanawiając się, co chodziło Kath po głowie, bo osobiście z tej lampy nie zrobiłby żadnego pożytku. - Uff, bo już myślałem, że nastała jakaś dziwna moda i coś mnie ominęło - parsknął śmiechem. Jednak nie było z nim tak źle, jak uważał. Sam podszedł bliżej stoisk i ogarnął wzrokiem cały dobytek właściciela. Nie mogło umknąć jest uwadze pudło ze starymi płytami CD, które zaczął z zainteresowaniem przeglądać. - Po ile każda z płyt? - zapytał, gotów się targować, kiedy znalazł coś, co mogłoby uzupełnić jego i tak pokaźną już kolekcję. Państwo Covington lubowało się w płytach winylowych, a on… szedł z duchem czasu i zbierał te okrągłe, srebrne. Właściciel chyba nie rozumiał tego hobby, bo zaoferował mu cenę o wiele niższą, niż się spodziewał, dlatego już po chwili w kieszeni jego koszuli wylądowało kilka płyt kompaktowych. Kiedy napawał się zakupem, jego oczom ukazała się zakurzony, niepozornie wyglądający stojak na doniczkę. - Kath, zerknij na to - wskazał jej ruchem głowy, by sprawdziła znalezisko.

autor

Lyn [ona]

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Oczywiście, że miało wielki wpływ to, z kim się żartowało i w jakiej sytuacji. Będąc w pracy nigdy by sobie na coś takiego nie pozwoliła, nawet jeśli sama była sobie szefową i nie była to żadna bardzo poważna posada. Wiedziała, że przy kim, jak przy kim, ale przy Nathanielu może sobie na taki tekst pozwolić. -Dobra dobra, na jedno przecież wychodzi-kiwnęła głową, jakby bez zrozumienia. Przecież chodziło o to, że dla Lavender taki pracownik Covingtona mógł się sprawdzić na jeden raz, a nie na związek. Niezależnie od tego, jakie słowa by użyć, taka była prawda. Nie ma się oszukiwać, jeśli w związku obie osoby są z zupełnie różnych światów, to jest to trudne. Nie trzeba być takim samym, czy pracować w jednej branży, ale jeśli się nie ma wspólnych tematów, zainteresowań i jeszcze na różne zmiany. O czym takie osoby mogą w ogóle rozmawiać?
-I dla odmiany pooglądamy jak faceci się atakują w kisielu?-cóż, nie da się ukryć, że nie zrozumiała tej aluzji. Musiała nie kojarzyć tego filmu, a może nawet nigdy go nie oglądała? Za to jeśli chodzi o dzieła disneya, czy inne filmy przewidziane dla publiczności 3+, to mogła wręcz cytować całe sceny. Mimo że nie pozwalała córce za wiele czasu spędzać przed telewizorem, to czasem jednak trzeba było. Jak brzuszek bolał, jak siedzieli w samolocie i tak dalej.
-Nie, to moda sprzed lat, nie pamiętasz tego-wyjaśniła. Ona nie do końca znała się na urządzaniu wnętrz, na trendach z przeszłości i historii wzornictwa, ale zdążyła się tak opatrzeć z różnymi wyrobami spotykanymi na targach staroci i w innych miejscach.
Cóż, płyty CD to było coś, czego każdy chciał się teraz pozbyć, a niemal nikt nie chciał tego kupować. Winyle miały swoją moc, sławę i tak dalej. Mówiono, że to zupełnie inny dźwięk i tak dalej. Czasy się zmieniły, teraz już nikt płyt nie słuchał, wszystko było elektroniczne, a jednak brakowało tego uwielbienia płyt, których czas się skończył. Nic więc dziwnego, że można było je kupić za grosze.
-OO, proszę, proszę. Całkiem ciekawe. Tylko czy brudne, czy odrapane?-zapytała, podchodząc do rzeczonego stojaka. Zaoferowała swoją torebkę na kupione płyty, nie przedźwignęłaby się. Zaczęła go oglądać z bliska, co wiadomo, że spowodowało, że dotychczasowa właścicielka podeszła, zachwalając daną rzecz. Oczywiście, że chciała się tego pozbyć.-Zmieści się do Twojego bagażnika?-upewniła się na wszelki wypadek. Raczej niemądrze by było, gdyby którakolwiek część musiała wystawć przez okno samochodu...

autor

B.

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

To prawda, różnice potrafiły czasem stanowić przeszkodę nie do przeskoczenia. Oczywiście, kiedy chodziło o jednorazową przygodę, zawód, wspólne zainteresowania i tematy nie miały większego znaczenia, a chwila rozrywki i pobudzenia swojego libido były niezwykle potrzebne dla odprężenia, poprawy humoru i ogólnej poprawy funkcjonowania w życiu. Bo przecież niezaspokojone kobiety potrafiły chodzić wkurzone jak osy i spinać się o byle co, za czym Nate nie przepadał, bo zawsze w takich przypadkach groziło mu oberwanie za cały męski gatunek albo po prostu za każdą drobnostkę, której w sumie nie był winien. Ale tak, potrafił to wybaczyć Kath czy Lavender, z wiadomych względów. I to tylko było kolejnym powodem, dla którego powinni wziąć się do roboty w sprawie poszukiwań obiektu do odreagowania, tudzież uczuć.
- Niee, chodziło mi o zawody, które mają na celu udowodnienie swojej siły i męskości poprzez rzucanie młotem, palem, pchnięcie kamieniem czy przeciąganie liny. Nie oglądasz czasem filmów romantycznych? - mocno się zdziwił, rzucając jej spojrzenie typu: jak bardzo nie przypominasz swojego gatunku? Po czym zaśmiał się z całej tej sytuacji. Kiedy jeszcze był z Zarą, albo chociaż przesiadywał u Maeve, wieczory przy tv wśród komedii romantycznych to był must have, którego nie mógł zbagatelizować. I choć się do tego nie przyznawał, to nawet niektóre filmy przypadły mu do gustu.
- Jestem na to za młody, rozumiem? Dozgonnie dziękuję za ten komplement, Kath - powiedział z nieco przesadną wdzięcznością, chwytając się za serce, żeby wyglądało to efektowniej, że aż tak go to poruszyło.
W kwestii winyli twierdził, że niektórzy zbierali je nie dla samego uwielbienia dla tych krążków i dźwięków z nich płynących, ale dla prestiżu, żeby pochwalić się towarzystwu. On za to nawet ze zwykłej płyty, dzięki specjalnemu sprzętowi, buforom i kilku innym wspomagaczom zamontowanym w różnych częściach jego mieszkania, potrafił wydobyć najlepsze brzmienie. Miał co do tego manię, której nie potrafił się oprzeć.
- Jasne, że tak. Mój pick up pomieści nawet fortepian - jego brwi zafalowały sugestywnie, a usta rozszerzyły się w zawadiackim uśmiechu. - Gdyby tylko udało się taki znaleźć… - westchnął, rozglądając się po otoczeniu, chociaż nie spodziewał się, że zaraz na takowy się natknie. Na takiej wyprzedaży osiedlowej nie można było spodziewać się cudów, aczkolwiek wprawione oko potrafiło znaleźć perełki. To dlatego przyjaciółka była tak podekscytowana na ten wyjazd.

autor

Lyn [ona]

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Na jednonocną przygotę też składa się wiele czynników i para (lub grupa?) musi do siebie pasować. W zupełnie innych aspektach, nie chodzi o podejście do życia, wspólne poglądy polityczne i tak dalej, tylko to co się lubi i tak dalej. To znaczy.... Tak się tylko Kath wydawało, bo tak naprawdę to ona nie miała zielonego pojęcia na temat tego, jak to wygląda, na co człowiek patrzy, gdy planuje jednonocną przygodę. Wheterby była w szczęśliwym związku od lat, wcześniej też nie miała takich przygód. Nate pewnie mógł więcej na ten temat powiedzieć, doradzić ich przyjaciółce i tak dalej. Z jednej strony, to tylko żarty, bo wiadomo że Lavender nigdy by na to poszła na to. A z drugiej strony... Chwila, była tu jakaś druga strona? Takie akcje miały na celu zaspokoić tylko potrzeby seksualne, nic więcej.
-Nie, ale jeśli chcesz sprawdzić moją wiedzę z kopciuszka, to pokonam Cię tak, że będziesz płakać-uśmiechnęła się. Pewnie, że oglądała komedie romantyczne, ale po co kazać sprawdzać czy facet jest w stanie wyrąbać drzewo w pięć sekund, skoro mieszkali w Seattle i o wiele bardziej przydatna jest umiejętność znalezienia miejsca parkingowego w godzinach szczytu.
Pewnie, że rzeczy, które się kolekcjonowało były rzadko używane po to, aby tego nie zniszczyć. Winyle na pewno łątwo uszkodzić, zadrapać, czy sprawić, że nie będą do używania. Pewnie mają niezły dźwięk, ale serio, czy to robi jakąś olbrzymią różnicę? Katherine się na tym kompletnie nie znała, bo większość muzyki puszczała albo z laptopa (co prawda dobrego, bo maca), albo w samochodzie. W dzisiejszych czasach to nawet się nie korzystało z wież, konsol i tak dalej. Chyba, że się to lubiło, ceniło... lub było hipsterem.
-Chcesz fortepian? Mogę Ci załatwić-uśmiechnęła się. Cóż, miała swoje wicie rozpuszczone po całym kraju i choć nie była w spółce z żadnym innym antykwariatem, to miała znajomości i czasem się rozglądała za czymś dla kogoś innego i oczekiwała tego od innych osób. -Dobrze, weźmiemy to. Zabierzesz do samochodu?-zapytała, wyciagając portfel z gotówką, aby zapłacić za lampę. Cóż, niech raz Covington się do czegoś przyda!

autor

B.

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

W przypadku jednorazowych przygód Nathaniel miał trochę doświadczenia. W ciągu ostatnich kilku lat zdążył poznać kilka typów kobiet i po krótkiej rozmowie stwierdzić, do czego dążyły. Jasne, na początku nie miał żadnych wymagań, ale z czasem zrozumiał, że najlepsze one-night-standy wychodziły wtedy, kiedy płeć piękna miała do zaoferowania coś więcej, niż ciało. Rozmowa musiała intrygować i sprawiać, że chciało się odkryć, co kryło się za tym figlarnym spojrzeniem. Jednonocne przygody wypadały zwykle najlepiej, kiedy nie były zupełnie.... planowane. Podczas wypadów na miasto, w niewinnej rozmowie z przypadkowo poznaną dziewczyną, wystarczyło, że coś iskrzyło, a mimowolnie działał instynkt, który skłaniał ku kolejnym, spontanicznym następstwom. Nate był skłonny stwierdzić, że Lavender też mogła się tym kierować. Nic na siłę, tylko poddać się naturalnej kolei rzeczy.
- Kopciuszka? Pogadajmy o królu lwie! - zaśmiał się, przypominając sobie ulubioną bajkę z dzieciństwa. - Dobra, wiem, że to nieco średniowieczne kategorie, dlatego zaproponowałem, że możemy zrobić wersję współczesną, w amerykańskim stylu - wrócił do głównego tematu. - Jakie masz pomysły? - dodał, bo w sumie ciekawe był perspektywy Kath. A jeśli wymyśliliby coś tak oryginalnego, że trzeba byłoby to opatentować, by śmiałkowie mogli zjeżdżać na takie międzynarodowe zawody? Mogliby dzięki temu zyskać sławę. To była myśl!
Hipster… w sumie takie określenie pasowało do Nate’a, przynajmniej w tym konkretnym aspekcie. Właściwie to wszystko zależało od rodzaju zajęcia czy przekonań, bo w niektórych sprawach podążał z duchem czasu, ale były też okoliczności, które określały go jako staroświeckiego. Tak więc mógł szaleć, zawierać przypadkowe znajomości (no w sumie teraz ograniczył się z tym do minimum), a jednocześnie jeśli chodziło o sfinalizowanie związku, to uznawał zawarcie związku małżeńskiego, a wkrótce gromadkę dzieci.
- Żeby wszyscy przychodzili na recitale? Nie, nie, tę wyjątkową umiejętność zostawiam tylko dla swojej wybranki jako mój as w rękawie - poruszył zabawnie brwiami. Kiedyś nawet o tym myślał, bo byłby to dobry sposób na podryw, ale jednak wolał zaaranżować miejsce w mieszkaniu na salę do trenowania. W końcu, skoro dziewczynie udało się dotrzeć do jego lokum, to musiało to już o czymś świadczyć, prawda?
Posłusznie wziął lampę z ulgą, że nie musiał tyle dźwigać i w drodze pierwotnej jego uwagę przykuła kolejna rzecz. Zatrzymał się i przyjrzał się uważnie przedmiotowi, która leżała wśród przykurzonych misiów. Brudna lalka z nieco poplątanymi włosami, z niezwykle bystrymi oczami, wyglądała, jakby było jej bardzo przykro, że musi dzielić los z innymi zabawkami. Kiedy zapytał sprzedawcy, po ile ta lalka, ni stąd ni zowąd obok niego pojawiła się Kath. - Będzie idealna dla Lydii - uśmiechnął się chochlikowato.

autor

Lyn [ona]

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Czy to dobrze mieć takie doświadczenia w życiu? Dla jednego tak, dla kogoś innego nie. Kath nawet nie chciałaby myśleć o tym, jakby to była, gdyby była na powrót samotna. Czy to w innym wcieleniu, jako dwudziestolatka bez chłopaka, czy nie daj boże teraz, z dzieckiem po rozwodzie... Teraz tym bardziej nie decydowała się na jednonocne przygody, była poważną i dorosłą kobietą, odpowiedzialną za kogoś innego. Wheterby wydawała się pewnie silną kobietą, która pokona każdy problem na drodze, którą nic nie bije z tropu.... Jednak tylko dlatego, że miała takie zaplecze jakie miała. Wsparcie rodziny, męża, a także zaplecze finansowe. Co by było, gdyby to zniknęło? Trudno stwierdzić, ale raczej nie było by kolorowo, zwłaszcza, że teraźniejsze problemy, to nie takie, że nie ma butów odpowiednich do danej kreacji, potrafiły ją nieźle przetargać. Nathaniel o tym nie wiedział, nikt poza mężem o tym nie wiedział i brunetka na razie starała się zachować to dla siebie. I to nie dlatego że nie ufała swoim przyjaciołom. Są pewne rzeczy, do których trzeba dojrzeć.
-Lydia długo nie chciała oglądać króla Lwa. Wiesz, to dość traumatyczny film...-powiedziała. Dla kilkulatki oglądanie jak umiera główna postać było ciężkie. Dlatego też na przykład w Krainie lodu nigdy nie padło, że rodzice Anny i Elsy umarli. Oczywiscie wiadomo, co się z nimi stało, ale twórcy ubierali to w ładniejsze słowa. A taki kopciuszek? Tam nie ma traumy, po której możnaby pokazać morał historii.
-Jedyne co jest ważne, to to, aby dla niej był, nie ignorował jej, nie zdradzał jej i tak dalej-wzruszyła ramionami. Czy coś innego się liczyło? No reszta to już była dowolna, zależna od tego co Lavender potrzebowała, a czego chciała. A może wybranek posiadałby wspaniałe cechy, o których kobieta wcześniej nie pomyślałaby a są naprawdę fajne?
-Nie sądzisz, że dobrze by się wyrywało na to panienki? Czy jednak jest to już kompletnie niepotrzebne?-zagadnęła. Cóż, wspomniał o tej kobiecie, którą zaprosiłby na tego grilla organizowanego przez Wheterby'ch. Jej już podrywać nie musiał, prawda? Choć wiadomo, kobiety uwielbiają być adorowane i na to zdecydowanie zasługują.
-Nawet o tym, Covington, nie myśl-zaśmiała się, lecz wypowiedziała to tak, jakby jego nazwisko można było łatwo wymienić na słowo kurwa. Ta laleczka wydawała się być co najmniej okropna.

autor

B.

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Czy było się czym chwalić? Oczywiście, że nie. Ale faceci myśleli zupełnie innymi kategoriami i często chwalili się swoimi podbojami miłosnymi. Nate nigdy nie udawał skromnego w tej kwestii, ale też nie rozpowiadał o tym na prawo i lewo. Znał granice dobrego wychowania, w końcu nazwisko Covington zobowiązywało. W każdym razie było dla niego zrozumiałym, że inaczej podchodzili do pewnych spraw single, a inaczej osoby w związku partnerskim, a tym bardziej rodzice. Jako mężczyźnie w nowym, świeżym związku, jeszcze daleko było mu do etapu problemów, z jakimi zmagała się Katharine, na każdej płaszczyźnie rodzicielskiej. I zbyt dobrze znał postawę o nie dzieleniu się niektórymi sekretami z najbliższymi, by nie poczuwać się do krytykowania jej w przyszłości, jeśli ostatecznie będzie chciała się nimi podzielić.
- Wiem. Ale czy to nie dobrze, oswajać dzieci z takimi sytuacjami? - zapytał już poważniej, zastanawiając się, jak widziała to matka kilkuletniej córeczki. Oczywiście, dziecku należało zapewnić odpowiednio beztroskie dzieciństwo, ale jednocześnie czy należało mydlić dzieciom oczy, że wszystko zawsze było proste i miało szczęśliwe zakończenie? Takie wychowanie mogło prowadzić potem do głębokiego rozczarowania i wydobycia w sobie cynizmu.
- Którego księcia z bajki opisujesz? Bo wiesz, ciężko stwierdzić, czy aktualnie na świecie tacy mężczyźni w ogóle jeszcze istnieją. Większości raczej bliższa jest dewiza, że łobuzy kochają najbardziej - zwrócił uwagę rozbawiony. I może coś w tym było, dopóki oczarowana kobieta nie zrozumiałaby, że potrzebuje stabilizacji i mężczyzny, na którym naprawdę będzie mogła polegać. A wiedział z doświadczenia, że większość adoratorów płci męskiej uciekała przed tego typu wyzwaniami. Chociaż, skoro on się złamał, to może dla reszty nie wszystko było stracone?
- Na razie jakoś sobie radzę. Ale w razie czego będę pamiętał, do kogo się zgłosić, jeśli będę potrzebował pomocy - mrugnął do niej porozumiewawczo okiem. Ale faktycznie, Lava jeszcze nie słyszała, jak gra i pewnie niezmiernie by jej się to spodobało. Musiał kiedyś wykorzystać okazję.
- Czyż nie jest dla niej stworzona? - podjął temat, udając, że wcale się nie naigrywał i strzepnął z lalki trochę kurzu, dzięki czemu zabawka nabrała więcej kolorów. - Będę najukochańszym wujkiem na świecie - westchnął teatralnie. Oczami wyobraźni już widział, jak Lydia z radością go obejmowała za tak trafiony prezent.

autor

Lyn [ona]

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Cóż, nie było to nic chwalebnego, ale także nic bardzo kompromitującego. No chyba, że jedna ze stron wykorzystywała drugą, robiła coś bez jej (jej, w sensie osoby, a nie jej, jako kobiety) zgody i tak dalej. Nathaniel jednak nie wydawał się być takim skurczybykiem. Kath znała go jako przyjaciela, dobrego człowieka, ale wcale nie było to takie dziwne, jakby okazało się, że pokazuje tylko jedną stronę siebie, jedną z wielu swoich twarzy. Miał do tego prawo. Byli znajomymi, nie kopiami tej samej osobowości. To, że Nate lubił poderwać dziewczynę w klubie i uciec z jej mieszkania przed śniadaniem, wcale nie znaczyło, że jego mężata przyjaciółka będzie go potępiać. Tak samo, jak on nie powinien komentować tego, że ta jest w szczęśliwym związku od lat. No, bo nie zdawał sobie sprawy z tego, że w głębi duszy tak naprawdę nie układa im się zbyt dobrze... Jednak nie na tyle źle, aby nawet myśleć o rozwodzie, spokojnie. Książkowa para państwa Wheterby'ch nie rozstanie się, spokojnie. Chyba...
-Nie. Jak będziesz miał dziecko, które będzie bało się zasnąć w nocy, albo będzie się chowało za kanapą, gdy bajka leci, to pogadamy. -spojrzała na niego krzywo. Z resztą weźmy na przykład jakiś film animowany. Na przykład taki shrek. Bajka? Ano bajka, ale czy większość tekstów nie miało podtekstów, które dla dzieci były niby niewinne, a to dorośli się śmiali tam do rozpuku. Dotyczyło to też filmów disneya. Zdecydowanie nie wszystkie filmy nadawały się dla małych dzieci. Oprócz klasyków takich jak Kopciuszek, czy Królewna śnieżka.
-Ha, ha. Tacy istnieją-zaśmiała się. Czy naprawdę to były jakieś wygórowane wymagania, chęci i tak dalej? Nie, zdecydowanie nie. -Wiesz, łobuz kocha bardziej, ale Lavender powinna jednak ze swoim facetem spędzać czas w mieszkaniu, a nie na sali sądowej. -Cóż, była w końcu prawniczką, tak? No to oczywiste, że broniłaby swojego łobuza!
-Nawet się nie waż-powtórzyła po raz kolejny. Nie dało się ukryć, dziewczynka naprawdę byłaby zadowolona z tego prezentu i na pewno stałaby się ulubioną zabawką. To właśnie było okropne! Ta laleczka wyglądała jak z jakiegoś horroru, nie mogła przynieść niczego dobrego!

autor

B.

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Tak, jak już wcześniej było wspomniane, jakikolwiek Nate miałby stosunek do jednorazowych przygód, to w kwestii małżeństwa był tradycjonalistą. Mimo że nie wyglądał na takiego, który w głowie miał ustatkowanie się, założenie rodziny i spędzanie czasu z dziećmi, to kiedyś przecież o tym myślał, prawda? Doświadczenie z przeszłości dało mu po prostu pstryczka w nos i kazało myśleć, że jemu małżeństwo zwyczajnie nie było po drodze. Ale twierdził, że jeśli dwoje ludzi było dla siebie stworzonych, to powiedzenie sobie “tak” i wymiana obrączek były jak najbardziej na miejscu. Tak właśnie myślał o Wheterby’ch, bez prześmiewczych żartów. A zwieńczeniem ich miłości naturalnie była śliczna Lydia.
- To chyba mi nie grozi - stwierdził z opanowaniem. Nie przypuszczał, żeby w ciągu najbliższych kilku lat zdecydować się na takie zobowiązanie, albo czy kiedykolwiek mieć zamiar poważniej się nad tym zastanowić. Od dobrych kilku lat nie był w związku i jakoś nie spieszyło mu się z żadnymi przełomowymi deklaracjami. Miał do tego takie same podejście, jak do małżeństwa - niektórzy byli do tego stworzeni. A on był dobrym wujkiem i to mu wystarczyło.
- Okej, Twój mąż jest wyjątkiem - przyznał, unosząc wysoko brew z szerokim uśmiechem. Wiedząc tylko tyle, co widział, mógł śmiało przypuszczać, że Katharine naprawdę trafił się książę. Albo może to on trafił na księżniczkę? W każdym razie, idealnie się dopełniali. - Myślisz, że każda ich kłótnia kończyłaby się w sądzie? - zasugerował, znowu trochę sobie śmieszkując. - Najlepszym rozwiązaniem w takich sytuacjach jest seks - uznał z nonszalanckim wzruszeniem ramion. Seks na zgodę z Zarą zawsze się sprawdzał. Dopóki nie postanowiłla mu uciec sprzed ołtarza, czym wyświadczyła im obojgu ogromną przysługę. Żadne z nich nie było gotowe na tak poważny krok.
- Czemu? Co Ty od niej chcesz? Ma wszystko, czego jej trzeba. Nic dodać, nic ująć - powiedział, trochę podwyższając przy tym głos, by sprzedawca mógł usłyszeć ich rozmowę i wyszczerzył się w stronę Kath. Oj, bardzo to było dojrzałe.

autor

Lyn [ona]

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Jeśli Nate zmieniłby odpowiednią osobę, to zachciałby się związać na poważnie. Nie mówimy tu koniecznie o ślubie, bo to nie jest koniecznie do szczęścia potrzebne, ale o stałym związku. Czasem wystarczy poznać odpowiednią osobę, aby takie podejście zmienić. Ślub jest pomocny w przypadku spraw papierkowych, ekonomicznych, administracyjnych, podatkowych... Jednak to nie musiała być idealna decyzja dla każdego. Zwłaszcza, jak się nie planuje i nie płodzi dzieci. Bo na przykład nie dość, że przy pierwszym spotkaniu Wheterby i Katherine się wcale nie polubili, tak te siedem lat temu wcale dziecka nie planowali w tamtym momencie. Jednak los czasem sam decyduje, nie myśląc o kimkolwiek i ich planach.
-Czasem dzieci nie pytają o zgodę, Nate...-zaśmiała się, ale to był dość gorzki żart dla niej. Jakby Covington wpadł z kimkolwiek przez przypadek, a ona od miesięcy starała się aktywnie z mężem o drugie dziecko, to byłby to poważny cios w jej serduszko. Jednak wpadka to zawsze wpadka, ale bolałaby właśnie bardziej niż od planowanego dziecka, w przypadku znajomych i bliskich.
-Nie koniecznie ich, ale Lavender na pewno by go broniła przy każdej sytuacji-powiedziała. W końcu nie chodzi o bycie łobuzem w łóżku, a ogólne. Za to, że wybranek dałby klapsa Lavender przy zabawach, na pewno by przecież nie wylądowali na sali sądowej. Chyba. Choć kto wie, jakie podejście do tego miałaby ich przyjaciółka. Czy jako podgrzewanie atmosfery w sypialni, czy jako przemoc domową. -Nie zawsze-odpowiedziała, choć też znała instytucję seksu na zgodę. To z reguły nie miało miejsca tuż po, czy jeszcze w trakcie kłótni, a dopiero trochę po.
-Po prostu nie. Mam coś do powiedzenia jako matka.-powiedziała. Może i przesadzała, powinna była się śmiać razem z przyjacielem, ale jednak nie chciała, aby takie szkaradności stały się ulubioną zabawką jej córki.

autor

B.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Podróże”