WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

| outfit + po wszystkim

Przez ostatnie tygodnie życie Vittorii dokonało zwrotu o sto osiemdziesiąt stopni. Zamieszkała z Maxem - póki co zajmowali mieszkanie jej cioci, Thei, bo apartament, który kupił Russell był cały czas w remoncie. Poza tym zamieszkała z nimi jego młodsza siostra - czteroletnia Hayley. Fakt, że ją znaleźli przyniósł trochę ukojenia Maximillianowi, jednak nadal miejsce pobytu jego rodziców pozostawało olbrzymim znakiem zapytania, który spędzał chłopakowi sen z powiek. Poza tym do jej życia starał się też wrócić ojciec marnotrawny, próbując ją przekupić obiadkami w knajpach i nowym samochodem (chociaż znacznie ładniejszy dostała od ciotki Rosemarie). Nic więc dziwnego, że pomiędzy zajmowaniem się czterolatką, pracami domowymi, okazjonalnymi kłótniami z Maxem i nauką, ostatnimi czasy Vi nie była przyjaciółką roku. Miała z tego powodu lekkie wyrzuty sumienia, dlatego dzisiaj do apartamentu Ruti przyszła z całym arsenałem przekąsek - zaczynając od własnoręcznie usmażonych pancakesów z musem czekoladowym, a na chipsach i lodach kończąc. Sama ostatnio dość wyraźnie się zaokrągliła, ale nie było to spowodowane złą dietą - po prostu dziecko rosło coraz bardziej każdego dnia i chociaż kompleksy Tagliente z tego powodu rosły, to Max nie dawał jej szczególnie do zrozumienia, że mu to przeszkadza. Wręcz przeciwnie - widać było, że cieszył się szczerze z tego, że zostanie ojcem i oficjalnie przestał się jej wstydzić. Teoretycznie. Tak czy siak, zapukała kilkakrotnie, a gdy w drzwiach pojawiła się Ruti, uśmiechnęła się szeroko.
- Mam nadzieję, że masz ochotę na wieczór z milionem przekąsek i filmami - uśmiechnęła się szeroko i uściskała na powitanie dziewczynę, bo trochę się stęskniła. Mimo, że na pewno ze sobą pisały, to plotkowanie było nieco utrudnione, szczególnie że Ruti i Max za sobą nie przepadali, a Vi nie miała ochoty na jakąś nerwową atmosferę w domu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

~~005~~ Outfit Tego dnia Rutilla była w domu całkiem sama. Nie spodziewała się również żadnych gości, więc gdy usłyszała pukanie do drzwi nieco się zdziwiła. Jednak to uczucie już w następnej chwili, zostało całkowicie zastąpione przez radość, jaką poczuła na widok Tagliente. - Z Tobą zawsze! - Odparła bez cienia wątpliwości, przytulając ostrożnie przyjaciółkę, której od jakiegoś już czasu nie widywała. Pogłaskała także jej wyraźnie zaokrąglony brzuszek, a następnie, czym prędzej zabrała od niej wszystkie siatki i pomknęła do kuchni.
- Nie wolno Ci dźwigać głuptasie! - Zacmokała z wyraźną dezaprobatą, kręcąc przy tym głową. - Dobrze, że jesteś. Mam Ci tyle do powiedzenia...- Wydała z siebie ciężkie westchnienie, przekąski odkładając na kuchenny stół. - Coś Ci zdradzę, ale musisz mi obiecać, że nikomu nie powiesz. - Dodała, a kiedy otrzymała od Vi tak bardzo potrzebne jej potwierdzenie, kontynuowała swoją opowieść.
- Wyobraź sobie, że Froy Centineo od dwóch tygodni mieszka w tym domu..- Mruknęła z miną zdepniętego kota, potwierdzając owe słowa skinieniem głowy, widząc jak Vittoria przygląda jej się z niedowierzaniem. - Jego rodzice, musieli nagle wyjechać, a mój tatuś wspaniałomyślnie stwierdził, że przecież Froy na czas ich nieobecności może zamieszkać z nami, skoro nie ma zamiaru wyjeżdżać ze swoimi rodzicami. I tym sposobem dostaję po prostu szału, choć minęło dopiero zaledwie kilka dni! - Fuknęła, w międzyczasie nalewając do szklanek soku pomarańczowego. Jedną z nich podała przyjaciółce. - Najgorsze jest to, że ten chłopak ma spędzić tutaj cały rok! Wyobrażasz to sobie? - Nastolatka wyrzucała to wszystko z siebie, niczym torpeda. A najciekawsze w tym wszystkim było to, że tak naprawdę nie przeszła jeszcze do tej najważniejszej części.
- Och! Ale mów co u Ciebie mała? Bo z tego całego zamieszania, nawet nie zapytałam..- Ruti bardzo tęskniła za Vi i w tym zapewne trudnym dla nich obu czasie, bardzo potrzebowała jej obecności. Ciekawiło ją również to, jak układają się jej sprawy z Maxem?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Całe szczęście, bo już bałam się, że odeślesz mnie z kwitkiem – stwierdziła z delikatnym rozbawieniem. Naprawdę się stęskniła za Ruti, ale ze wszystkim, co działo się dookoła po prostu nie miała na to czasu. Machnęła niedbale ręką, słysząc słowa przyjaciółki na temat dźwigania. – Bez przesady, daleko do ciebie nie mam – odparła z uśmiechem, bo przecież wystarczyło przejść parę kroków i podjechać windą. Nie dźwigała przecież tych zakupów przez całe miasto! Wysłała do marketu Maxa, który spisał się na medal, serio. Ostatnio nawet dobrze się dogadywali. Po incydencie, jak nazywała Vi sytuację, w której Max odrobinę za mocno ścisnął jej twarz podczas kłótni i lekko poszarpał za ramiona, naprawdę się poprawiło. Zresztą, Maxie nigdy by przecież jej nie zrobił krzywdy… Prawda? Tak czy siak, pokiwała głową powoli, ciekawa sekretu, który miała jej wyjawić Guerra.
– Froy? – powtórzyła, wyraźnie zaskoczona, gdy Guerra wyrzuciła z siebie tajemnicę – Jak do tego doszło w ogóle? Myślałam, że go nienawidzisz, czy coś – wywróciła lekko teatralnie oczyma, bo nie rozumiała zupełnie ich wzajemnej niechęci. Sama przyjaźniła się z Froyem, od zawsze uczestniczyli w różnych olimpiadach, świetnie się rozumieli i czasami Vi żałowała, że nie mogli normalnie spędzać czasu we trójkę, bo Centineo i Guerra pałali do siebie niechęcią.
– Rok? Jezu, to gdzie wyjechali jego rodzice? – zmarszczyła brwi, w tym momencie gdzieś wewnętrznie uznając, że koniecznie musi do niego zadzwonić i się umówić na jakąś kawę bezkofeinową czy cokolwiek. Mimo ciężkiej sytuacji przyjaciółki, domyślała się, że również Centineo nie miał teraz łatwo, bez rodziców i w zupełnie obcym domu. – Rozumiem, że nie jesteś zachwycona, ale Froy nie jest taki zły, Ruti. Może się w końcu polubicie i nie będziecie musieli się unikać na mojej szalonej osiemnastce? – zaśmiała się pod nosem, bo akurat mieli na to sporo czasu! Słysząc pytanie dziewczyny, westchnęła cicho.
– Och, nawet nie wiem od czego zacząć. Z najważniejszych rzeczy to już prawie ogarnęliśmy remont apartamentu, w którym mamy mieszkać, ale z pokoikiem dziecięcym chcę jeszcze trochę poczekać. Hales mieszka teraz z nami i jest absolutnie cudownym dzieciakiem, ale… Widać, że potrzebuje rodziców. No i nic nie wiadomo o rodzicach Maxa, nie ma po nich śladu – powiedziała ze smutkiem, bo w sumie trochę ją to martwiło. – I mój ojciec się odezwał. A moja mama się zaręczyła z Nickiem – dodała na koniec, bo postanowiła delikatnie pominąć awantury o Naomi, szarpaninę czy fakt, że na rodzinnym grillu Russellów ktoś postanowił ją ugodzić nożem. Wiedziała, że lepiej to przemilczeć, tym bardziej, że naprawdę minęło sporo czasu od tamtych wydarzeń, a po nożu została tylko mała blizna w okolicach żeber.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Mówisz, jakbyś mnie nie znała. Czy ja kiedykolwiek odmówiłabym sobie tak dobrego jedzenia w Twoim niezawodnym towarzystwie? Oczywiście, że nieee...- Zaśmiała się cicho pod swym nosem, pojazując przyjaciółce język. - Nie wiem, czy kiedyś Ci o tym wspominałam, ale nasi ojcowie znają się i przyjażnią od dzieciaka. Właśnie dlatego ciągle się widujemy. - Odparła nie będąc wcale zadowoloną z owego faktu. Froy od zawsze traktował ją z góry, jakby był kimś lepszym, lecz od chwili jego przeprowadzki, sytuacja między nimi mocno się zaogniła.
- Że co?! Nawet tak nie żartuj, Vi! - Zmarszczyła wyraźnie swoje brwi, a jej usta wygięły się w krzywym grymasie. W miedzyczasie Ru, wszystkie te przepyszne przekąski, stopniowo wypakowywała z siatek, a następnie lądowały one w miskach, czy na talerzach. - Zresztą...ja zrobiłam coś okropnego...- Odparła bardzo niechętnie, powoli przenosząc jedzenie do salonu. - Kilka dni temu, pod nieobecność mojego ojca, wślizgnęłam się w nocy do pokoju Froya, bo chciałam spisać od niego zadanie z biologii, z którym sobie nie radziłam. On spał i wszystko układało się super, ale że jestem prawdziwą ofermą, biorąc po ciemku zeszyt z biurka, przypadkowo strąciłam jego metalowy piórnik na podłogę. - odchrząknęła cicho, opadając ciężko na skórzaną sofę.
- Jak możesz sobie wyobrazić, on się obudził i stwierdził, że to co robię, to tylko wymówka, bo przyszłam do niego w zupełnie innym celu...- Na wspomnienie tych wszystkich bezczelnych insynuacji, Ruti ze wstydu poczerwieniała wyraźnie na twarzy.
- Nie wiem jak to się stało, ale pociągnął mnie tak, że wylądowałam w jego łóżku, a on...siedział na mnie. Zachowywał się tak dziwnie i mówił mi takie rzeczy, że ja naprawdę myślałam, że my, no wiesz...- Wywróciła wymownie swoimi błękitnymi oczyma, bawiąc się pierścionkiem, który miała na jednym z palców. - Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja...ja bardzo tego chciałam Vi...- No i w końcu Guerra przyznała się do czegoś tak dla niej wstydliwego i niedorzecznego. Do tej pory nigdy z nikim nie była i już sama świadomość tego, że chciała to zrobić właśnie z Froyem bardzo ją denerwowała.
- Czekaj, czekaj, co?! - Krzyknęła na wieść o zamieszkaniu z Maxem. Ru już sama nie była pewna, czy większym szokiem napawał ją tak ogromny postęp w relacjach Tagliente z przeklętym Russellem, czy fakt, że jej ojciec w końcu przypomniał sobie o własnej córce?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Nigdy – przyznała z szerokim uśmiechem. Faktycznie tak było. Rutilla zawsze stawała na wysokości zadania, kiedy Vittoria jej potrzebowała i vice versa. Dlatego szatynka tak bardzo ceniła sobie przyjaźń z Guerrą. Wiedziała, że zawsze mogą na siebie liczyć, a przy ciąży i wszystkich zawirowaniach życiowych naprawdę potrzebowała tego w tym momencie. – Ale to nie wyjaśnia, dlaczego aż tak się nienawidzicie – stwierdziła, unosząc jedną brew i spoglądając na przyjaciółkę z wyraźnym zainteresowaniem. Zupełnie szczerze, naprawdę była ciekawa, co było źródłem konfliktu pomiędzy Froyem a Ruti, chociaż za każdym razem, gdy próbowała to od nich wyciągnąć, to ją zbywali.
– Oj przyznaj że to całkiem zabawne – stwierdziła, poruszając brwiami i pakując do buzi kilka chipsów, które przed chwilą otworzyła. Po flow na czekoladę, przyszła jej teraz ochota na ostre, więc pewnie były o smaku jakiegoś chili czy czegoś w tym rodzaju. – To przecież nie aż takie złe? W sensie no każdemu się chyba kiedyś zdarzyło spisać pracę domową, nie? – westchnęła cicho, nie widząc do końca problemu w sytuacji, dopiero kiedy powiedziała o całej reszcie historii, to Vittoria zamarła z ręką pełną chipsów w pół drogi do ust i przechyliła głowę, trawiąc te wszystkie nowe informacje w głowie i próbując gdzieś tam to ogarnąć.
– Och… Czyli ci się podoba? Froy Ci się podoba, Ruti? – spytała nieco natarczywie, opuszczając dłoń i powoli, po jednym chipsie pakując sobie do ust i próbując ułożyć sobie w głowie, co w ogóle w takiej sytuacji można było zrobić, skoro niechęć Froya była raczej szczera. – Mogłabym z nim pogadać, wiesz… – poruszyła brwiami i uśmiechnęła się delikatnie. Mogła podpytać chłopaka, czy czuł podobnie i w ogóle… Przecież jego zachowanie też sugerowało, że jakaś tam chemia była. – Co was powstrzymało w ogóle? – zapytała zupełnie szczerze, bo wiadomo… Nastolatki, hormony, dziwne że tego nie zrobili. Inna sprawa, że rozumiała, że dla Ruti był to swego rodzaju big deal, bo przecież jeszcze nie miała za sobą pierwszego razu (chociaż jeśli miałby się skończyć tak jak jej własny, to może i całe szczęście).
– Ach, tak. Mama się zgodziła, żebyśmy z Maxem zamieszkali razem. To był w sumie jego pomysł, chciał być blisko mnie i dziecka. Właściwie to naprawdę zaczęło się układać, Ruti. Naprawdę go kocham i niedawno w sumie powiedział, że kocha mnie – uśmiechnęła się delikatnie, ale przeuroczo. Tak, związek z Maxem zdecydowanie był jedną z nielicznych dobrych rzeczy w jej życiu w tym momencie. Przynajmniej na ten moment tak się wydawało Tagliente.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Choć Rutilla uwielbiała ploteczki ze swoją najlepszą przyjaciółką, podczas których mogła do woli i bez choćby najmniejszych wyrzutów sumienia zajadać się przepysznymi przekąskami, czy swoimi ulubionymi lodami, to jednak teraz nie była w stanie skupić się na jedzeniu. Miała do przekazania Vittorii zbyt wiele informacji.
- Och Vi...- Mruknęła, wywracając przy tym swoimi błękitnymi oczyma. - Nie lubimy się praktycznie od zawsze. A stało się tak przede wszystkim dlatego, że Froy od samego początku, uważał się za kogoś lepszego. Tak jest nawet teraz, gdy chodzimy do jednej klasy. - Wyjaśniła ostrożnie dobierając przy tym słowa. Dziewczyna mimo wszystko, nie chciała od razu przechodzić do rzeczy.
- Mała on mi się nie podoba, ja...ja...się w nim zakochałam! - Przyznała bardzo niechętnie, zakrywając twarz poduszką. Było jej wstyd. Tym bardziej, że Vi doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jakie zdanie ma na temat Guerry sam zainteresowany. - Nie! - Dziewczyna krzyknęła niemalże od razu, gdy siedząca obok niej nastolatka, zasugerowała drobną pomoc. - Gdyby ten gnojek wiedział, że poczułam do niego miętę, zniszczył by mnie bez mrugnięcia okiem...- Choć brzmiało to okropnie, Ru naprawdę tak myślała i nikt nie wiedział, jak bardzo ją to bolało.
- Ja byłam przekonana, że my...ale on sam to przerwał. Powiedział mi, że to się nie stanie, że nigdy nie zwróciłby na mnie uwagi, ponieważ nie mam mu absolutnie nic do zaoferowania...- Te miażdżące słowa Froya, Ruti z całą pewnością zapamięta do końca życia. Mówiąc to, nawet nie patrzyła na Vi. Nie chciała przypadkiem dostrzec jakiejkolwiek litości w spojrzeniu Tagliente, to by ją dobiło. - Po chwili zadzwoniła jego mama, a ten widząc to, chciał wyrzucić mnie z pokoju jak jakiegoś psa. Nie wytrzymałam Vi. Coś we mnie pękło, zaczęłam się na niego drzeć i rzucać wszystkim, co tylko wpadło mi w ręce. Myślałam, że mnie uderzy albo coś, ale Froy...on mnie pocałował. - Jeszcze nigdy dotąd tak wiele intensywnych rzeczy nie działo się w życiu Ru jednocześnie. Zazwyczaj to Vittoria zawsze miała więcej do przekazania. Guerra czuła się dziwnie, gdy role nagle się odwróciły.
- Naprawdę?! Och, Vi strasznie się cieszę! - Odparła radośnie, czując jednocześnie, że jej podły humor, poprawia się. - Mam nadzieję, że on naprawdę mówi to co czuje. Jesteś świetną dziewczyną i zasługujesz na wszystko co najlepsze. Max nie może tego zjebać. A w razie, gdyby znowu mu coś odjebało, to teraz będzie miał ze mną do czynienia! - Ruti owe stwierdzenie, rzuciła z ogromnym przekonaniem. W tym samym czasie delikatnie gładziła dłonią, wyraźnie już zaokrąglony brzuszek przyjaciółki.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Vittoria starała się w tym momencie jak najbardziej zracjonalizować sobie całą sytuację, w której znalazła się Rutilla – zawsze tak robiła, starała się zebrać wszystkie informacje, zrozumieć wszystko dość dobrze, a potem dopiero zabierać się za jakieś złote rady. Inna sprawa, że sama nie miała za dużo doświadczeń, a kiedy je już mała, to… Wszyscy wiemy jak to się skończyło.
– Czyli tak naprawdę nie ma żadnego większego powodu. Może wcale nie uważa się za kogoś lepszego? Po prostu zawsze był bardzo ambitny i nauka była dla niego na pierwszym miejscu – przygryzła dolną wargę. Nie chciała tutaj Centineo wybielać, ale sama wiedziała, jaką presję na siebie nakładał i poniekąd to rozumiała – bo robiła dokładnie to samo. Kolejne słowa jednak sprawiły, że szatynka otworzyła usta, ale zaraz je zamknęła, po czym powtórzyła kilkakrotnie czynność, próbując przetworzyć informacje.
– Och – wykrzesała z siebie i zamrugała zaraz. Nie było się czego wstydzić, ale było to odrobinę… Zaskakujące. – Ruti, to nie tak, że by cię zniszczył. Może też coś do ciebie czuje, skoro cię pocałował? Poza tym wiadomo, że nie wywaliłabym do niego z tekstem „Ruti jest w tobie zakochana”, mogłabym go podpytać, czy mu się podobasz – poruszyła delikatnie brwiami, bo niezależnie od woli przyjaciółki, zamierzała to zrobić. Niewinnie i bardzo delikatnie, żeby jej nie zaszkodzić!
– Chciał być złośliwy, gdybyś mu się nie podobała, to by cię nie pocałował – stwierdziła, pakując do ust kolejną porcję chipsów, chociaż mózg Vi teraz zachrzaniał naprawdę na wyższych obrotach niż ktokolwiek mógł sobie wyobrażać. Odetchnęła mimowolnie i przygryzła dolną wargę.
– Mogłaś mi napisać, że tyle się działo, przyszłabym z tym zaopatrzeniem wcześniej – stwierdziła, patrząc łagodnie na przyjaciółkę, bo naprawdę tego wszystkiego było sporo. Inna sprawa, że Vittoria totalnie chciała dotrzeć do tego, jakie były prawdziwe intencje Centineo wobec Guerry.
– Ja też się cieszę. Jestem nadal trochę zazdrosna o tę szmatę Naomi, ale Max tyle razy mnie zapewniał, że nic między nimi nie ma, że powinnam mu trochę odpuścić – przyznała cicho, bo przez hormony zachowywała się trochę jak wariatka. – Wydaje mi się, że żadnej dziewczynie tego jeszcze nie powiedział, więc nie sądzę, żeby kłamał. I tak długo zwlekał – stwierdziła z delikatnym uśmiechem, bo taka była prawda. Inna kwestia, że najważniejsze, że się zdobył na odwagę, nie?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rutilla była tak cholernie rozemocjonowana, że ciężko przychodziło jej usiedzieć spokojnie w miejscu. Nosiło ją z tego wszystkiego, ponieważ czasami po prostu nie radziła sobie z tym, co tak nagle spadło na jej barki. Dziewczynie również nie łatwo było dzielić się owymi relacjami z Vittorią. Nie dlatego, że jej nie ufała. Problem polegał na czymś zupełnie innym. Nastolatka zwyczajnie bała się, że prędzej czy później Froy dowie się prawdy, a wtedy zapewne będzie naprawdę źle, może nawet gorzej, niż jest obecnie?
- Szeczerze? Nie wiem, jak na to patrzeć. Od piaskownicy spędzaliśmy ze sobą sporo czasu, ze względu na zażyłość naszych ojców. Wspólnie obiady, wypady, a czasami nawet wakacje... Jednak on nigdy nie chciał mnie poznać. - Przyznała szczerze i w końcu skusiła się na te lody, które zerkały na nią ze stołu.
- To nie tak, Vi. - Niemalże od razu zaprzeczyła, kręcąc przy tym głową. - Dla niego ten pocałunek nic nie znaczył. Chciał mnie tylko...uciszyć. Zresztą do tej pory, już kilka razy dał mi to wyraźnie do zrozumienia. Nie ma się co łudzić. - Machnęła tylko lekceważąco ręką, po czym wzięła do ust kolejną łyżeczkę truskawkowych lodów.
- Wiem mała, ale nie chciałam zawracać Ci głowy. Masz teraz znacznie ważniejsze sprawy, niż moje pierdoły. - Odparła, mając łyżeczkę w ustach, przez co brzmiała naprawdę śmiesznie.
- Podejrzewam, że nie jest Ci łatwo, ale przynajmniej postaraj się nad tym zapanować. Zazdrość to kiepski doradca. Sporo już osiągnęłaś w relacjach z Maxem, nie zmarnuj tego. - Doradziła przyjaciółce najlepiej jak tylko potrafiła. Żadna z nich nie miała łatwo, ale mimo wszystko zawsze miały siebie. - Jak to jest? - Zapytała nagle. - Wiesz...być z nim w związku, o którym wiedzą już wszyscy? Mieszkać razem?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Vittoria była w stanie to zrozumieć – były przecież tylko nastolatkami, jak miały się zachowywać, skoro te wszystkie sytuacje, z którymi się borykały tak na dobrą sprawę przechodziły po raz pierwszy? Nie miały doświadczenia życiowego, dlatego błądziły trochę po omacku szukając rozwiązań swoich problemów. Przygryzła delikatnie dolną wargę i westchnęła mimowolnie, słuchając przyjaciółki.
– Rozumiem, że to musiało być dla ciebie ciężkie. Może spróbuj z nim porozmawiać tak bardziej… Po ludzku? Pozwól mu się poznać od strony, od której znam cię ja, Ruti – uśmiechnęła się do przyjaciółki dość czule i sięgnęła po jej dłoń, którą siostrzanie, pokrzepiająco uścisnęła. Nie było tajemnicą, że Guerra była dla niej jak siostra i Vi by totalnie za niąs wskoczyła w ogień. Dlatego właśnie chciała jej jak najlepiej doradzić.
– Mógł cię uciszyć w inny sposób. Mógł cię złapać za twarz albo przysunąć ci dłoń do ust – przygryzła dolną wargę, bo przecież ostatnio z tego pierwszego sposobu skorzystał Max. Potem oczywiście przeprosił, chociaż przez jakiś czas Vittoria musiała makijażem zakrywać siniaki. Nadal jednak tłumaczyła sobie, że przecież było to jednorazową akcją, a ona siniła się jak brzoskwinia. Max wcale tak mocno jej nie złapał… Prawda? – Tak czy siak, wybadam teren i dam ci znać – oświadczyła stanowczo, uśmiechając się do przyjaciółki, by zaraz gwałtownie pokręcić głową.
– Nie. Zawsze będziesz ważna, okej? Zajmuję się teraz dzieckiem, domem i nauką – westchnęła, bo było w tym sporo prawdy. Hales była przecież uroczą czterolatką – Ale niezależnie od tego, jak bardzo jestem zajęta, zawsze znajdę dla ciebie czas, Ru. Niezależnie od wszystkiego. Na dobre i złe, halo! – uśmiechnęła się do blondynki bo naprawdę tak było.
– Po prostu ta laska mnie tak wkurwia. A on z nią jeszcze rozmawia i mnie to jeszcze bardziej wkurwia, nawet jak mówi, że kocha mnie, a ona go nie obchodzi to sam fakt, że Naomi oddycha w promieniu pięciu metrów od niego mnie nakręca – odparła z lekkim smutkiem, chociaż czuła jak krew w żyłach jej się gotuje na samo wspomnienie tej lafiryndy.
– Nie wiem jak jest z innymi, ale on… On jest najcudowniejszy na świecie. Mamy swoje problemy, jak każda para, ale dopiero uczymy się być w związku i chyba nie chciałabym nikogo innego jako ojca malucha. Mówiłam ci już? Będzie chłopiec. I chcemy dać mu na imię Thomas Jackson. TJ. Po ulubionym wujku Maxa i po jego ojcu – uśmiechnęła się mimowolnie i pogłaskała swój brzuch z czułością. - Chociaż czasami mam wrażenie, że to wszystko to trochę za dużo jak na nastolatkę, ale... Bardzo mnie wspiera i wierzę, że jakoś damy radę. Żadne z nas nie chce popełniać błędów naszych rodziców - westchnęła, bo nie było tajemnicą, że państwo Tagliente oraz państwo Russell nie należeli do najszczęśliwszych par, delikatnie mówiąc.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Największy problem Vi, polega tutaj na tym, że Ty nie znasz go tak dobrze jak ja. Dla Ciebie, Froy jest uczynnym chłopakiem, który świetnie się uczy i robi wiele dla szkoły. Owszem, zgodzę się z tym, ale niestety dla mnie taki nie jest...- Mówiąc to, Ruti wydała z siebie ciężkie westchnienie, grzebiąc łyżeczką w opakowaniu z lodami. Nie było jej łatwo, zwłaszcza gdy od tak dawna jest zakochana, ale taka była prawda i chyba już nic nie można było z tym zrobić. - Kiedy jesteśmy gdzieś razem, ja dla niego po prostu nie istnieje. Ostatnio wylądowaliśmy na wycieczce szkolnej. Przez całą drogę bawił się i śmiał z innymi, a zwłaszcza z tą blond szkapą, przewodniczącą samorządu uczniowskiego...- Prychnęła, wywracając ironicznie swoimi oczami. Cholernie ją to wściekało i w końcu mogła komuś to okazać i o tym opowiedzieć. Jak dobrze, że Guerra zawsze mogła liczyć na Tagliente. Nie poradziłaby sobie bez niej...
- Jakby tego było malo, chcąc się zemścić na Froyu za to upokorzenie z tamtej nocy, wymyśliłam, że szantażem zmuszę go do tego, aby pomógł mi w nauce. Wtedy był to plan niemalże idealny. Dziś wiem, że zupełnie nietrafiony i niepotrzebny. Wszystko skomplikowało się jeszcze bardziej. Och, jestem do bani! - Krzyknęła beznadziejnie, znów chowając twarz między poduszkami, leżącymi na sofie. - Nie wiem, czy to dobry pomysł, ale jak chcesz...- Ruti ostatecznie skapitulowała, bo dobrze wiedziała, że nie będzie w stanie wybić tego z głowy Vittorii.
- Hmmm....ciężka sprawa. - Mruknęła w zamyśleniu, po chwili jednak ożywiła się, bo do głowy wpadł jej całkiem fajny pomysł. - Słuchaj, a może umówicie się w trójkę? Tak po prostu na jakiś wypad. Razem z Maxem zaproście Naomi. Niech Wam towarzyszy. W ten sposób, będziesz mogła na własne oczy przekonać się, ze między nimi nie ma niczego, poza zwykłą "koleżeńską" znajomością. Co Ty na to? - Zaproponowowała, gdyż w tym momencie tylko to miała w zanadrzu.
- TJ, to bardzo ładne imię. Podoba mi się! - Skwitowała z szerokim, acz cholernie uroczym uśmiechem. - Mi to mówisz? Ja nawet nie mam rodziców. Z mamą nie wolno mi się spotykać, a ojciec mnie nienawidzi. Czy mogłoby być gorzej? Szczerze wątpię...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Nie znam go od tej strony co ty. Po prostu. Dla mnie nigdy taki nie był, chociaż też znam go od lat- stwierdziła, zapychając się chipsami i odetchnęła cicho. Cała sytuacja była po prostu… Ciężka. I Vittoria naprawdę cholernie starała się to przeprocesować i znaleźć wyjście, które w jakiś sposób pomogłoby przyjaciółce. Szkoda, że żadnego nie widziała. – Czemu nie mówiłaś nic wcześniej? – uniosła jedną brew, bo doskonale wiedziała, że nie miała prawa jej tutaj oceniać – sama ukrywała dość długo fakt, że ojcem dziecka wcale nie musiał być Cabe. Po prostu była ciekawa, co powstrzymywało Rutillę.
– Zazdroszczę wam tych wycieczek – przygryzła dolną wargę, bo miała świadomość tego, jak okropnie dużo ją omijało przez ciążę i nauczanie domowe. Nie, żeby sobie z tym nie radziła, po prostu trochę za tym tęskniła – Och, pewnie byłaś zazdrosna? – uniosła brwi, bo rozumiała to aż za dobrze. Ją też krew zalewała, kiedy ktoś flirtował z Maxem. Pamiętała też, jaka była zraniona, gdy Russell przyprowadził Naomi na przyjęcie bożonarodzeniowe, zaledwie dzień po tym, jak się ze sobą przespali i przedstawił ją jako swoją dziewczynę. To dlatego tak bardzo nienawidziła typiary, chociaż zdecydowanie bardziej zjebał w tym wszystkim przecież Max.
– Jakim konkretnie szantażem? – uniosła sceptycznie jedną brew, coraz bardziej gdzieś wewnętrznie się załamując nad skomplikowaną sytuacją Ruti. Naprawdę chciała jej pomóc, ale wszystko było cholernie zagmatwane. – Tak, właśnie tego chcę – uśmiechnęła się przesłodko i nawet rozczochrała jej włosy z delikatnym rozbawieniem.
– Nie. Nie chcę jej u siebie w domu. Najlepiej niech zapadnie się pod ziemię. Poza tym Max z nią kiedyś spał. Skoro ja się nie widuję z Cabem, to on chyba może przestać widywać tamtą szmatę? Oczywiście wszystko komplikuje fakt, że to siostra Nicka. Nicka-narzeczonego-mojej-mamy-Nicka – westchnęła ciężko, bo szczerze nie miała pojęcia, jak da sobie radę na ślubie. Jak nic skończy się to jakimś wpierdoleń albo catfightem.
– Mój ojciec po miesiącach sobie o mnie przypomniał, a i tak wiem doskonale, że kontaktuje się z mamą niby w mojej sprawie, ale chce tak naprawdę zirytować mojego przyszłego ojczyma. Szczerze? Tysiąc razy bardziej wolałabym żeby to Nick był moim ojcem – zagryzła policzki do środka, bo serio Nicka uwielbiała. Ojca by najchętniej zmiotła z powierzchni ziemi razem z lafiryndą Naomi.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Właśnie to jest jego największy atut! Dla wszystkich wokół jest niewiarygodnie pomocny, uczynny i bardzo miły. Dla wszystkich....z wyjątkiem mnie. Ja niestety nie zostałam wpisana na tą zacną listę...- Odparła pół żartem, pół serio pokazując przyjaciółce język. Choć Rutilla śmiała się i żartowała z całej tej pokręconej do granic możliwości sytuacji, to w głębi duszy, było jej cholernie przykro. Jednak dziewczyna dzielnie starała się nie okazywać po sobie żadnych związanych z tym, negatywnych emocji. Bo i po co? One i tak niczego już tutaj nie zmienią, prawda? - A czy to nie oczywiste, Vi? - Mruknęła, uśmiechając się przy tym pokrzepiająco. - W ostatnim czasie, miałaś masę spraw na głowie. Nie chciałam się wcinać. - Przyznała szczerze, ale w jej głosie nie było smutku. Ru doskonale rozumiała, że jej najlepsza przyjaciółka ma teraz swoje własne sprawy o wiele ważniejsze od tych, które miała ona. Guerra rozumiała to.
- Wcale nie ma czego zazdrościć! - Uniosła się i poczerwieniała na twarzy ze złości już na samo wspomnienie tego, co tam przeżyła. - Graliśmy w podchody. Byłam w jednej grupie z Froyem i my...zgubiliśmy się w lesie na tyle, że musieliśmy spędzić tam całą noc! Wyobrażasz to sobie?! - Być może brzmiało to niewiarygodnie, tak właśnie było. Choć minęło już kilka dni od powrotu do domu, Ruti nadal przeżywała ten koszmarny, szkolny wyjazd.
- Nie! Wcale nie byłam zazdrosna! Ja? No co Ty gadasz, Vi! Pogięło Cię? - Roześmiała się, po czym rzuciła dziewczynę delikatnie poduszką, która znajdowała się tuż za jej plecami. Rutilla spoważniała jednak, gdy temat rozmowy znów zszedł na ten okropny szantaż, jakiego się dopuściła. - Ech, no dobra....powiem Ci wszystko. - Odparła bardzo niechętnie, ciężko przy tym wzdychając. - Chciałam się jakoś zemścić na Froyu na to ukoporzenie z tamtej nocy, więc powiedziałam mu, że jeżeli nie pomoże mi w nauce, to rozpowiem wszystkim w szkole, że jesteśmy parą i mieszkamy ze sobą. Tak wiem, to było strasznie głupie, ale tak jakoś wyszło...- Guerra nie miała nic na swoje usprawiedliwienie. Brunetka wstydziła się własnego postępowania, ale już nic nie mogła na to poradzić.
- To faktycznie kiepska sprawa...- Powiedziała w nawiązaniu do tego, ze Max spał kiedyś z tą całą Naomi. Faceci to świnie. Sypiają sobie z kim popadnie i tylko robią wokół siebie niepotrzebne zamieszanie. No po prostu idioci! - Pomyślała sobie, kręcąc przy tym głową z wyraźnym niedowierzaniem. - Ale wiesz, że gdyby Nick faktycznie był Twoim ojcem, to wtedy Naomi, byłaby Twoją ciocią... FUJ! - Roześmiała się w najlepsze do tego stopnia, że łyżeczka wypadła jej z ust, lądując z trzaskiem na podłodze. - W ogóle kiedy ma odbyć się ten ślub? - Zapytała z wyraźnym zainteresowaniem. Uwielbiała tego typu imprezy! Na nich zawsze się coś działo!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– To przykre, ale może coś się stało w przeszłości czy coś… – przygryzła dolną wargę. Zamierzała oczywiście wypytać Froya o wszystko. Jeśli nie dla przyjaciółki to z czystej ciekawości, bo ten ich odwieczny konflikt naprawdę nie dawał Vittorii spokoju. Westcnęła mimowolnie i wzruszyła ramionami. – Ruti, to że mam dużo na głowie, nie znaczy że cię nie wysłucham. Poza tym ostatnio czuję się… Sama nie wiem, trochę jak kura domowa. Wiem, że moja mama dawała sobie radę będąc młodsza niż ja, ale ona mieszkała z dziadkami i z moim tatą. Dlatego potrzebuję cholernie takiej dystrakcji, żeby nie zwariować – stwierdziła cicho. To nie tak, że nie uwielbiała życia z Maxem, bo uwielbiała, serio. Po prostu brakowało jej trochę… Bycia nastolatką. Czuła się, jakby ktoś nagle przerzucił ją w czasie o jakieś dziesięć lat.
– Nigdy się nie wcinasz. Zawsze znajdę dla ciebie czas – zapewniła spokojnie, a gdy stwierdziła, że nie ma czego zazdrościć, Vi mimowolnie westchnęła. Wiedziała, że Ruti – choćby bardzo się starała – nie była do końca w stanie zrozumieć jej sytuacji. Nie było w tym zresztą niczego dziwnego, bo sytuacja Vittorii była bardzo specyficzna. Odetchnęła cicho i spojrzała na przyjaciółkę. – Chyba nie było aż tak koszmarnie, skoro spędziliście ze sobą czas i się nie pozabijaliście, nie? – uśmiechnęła się delikatnie i uniosła jedną brew.
– Oczywiście, że byłaś, come on Ruti – nie musiała jej oszukiwać, ani tym bardziej siebie, skoro już przyznała się, że podkochuje się we Froyu. Złapała poduszkę i przycisnęła lekko do piersi, by westchnąć cicho, gdy usłyszała kolejną część historii. – Ruutii – jęknęła cicho, bo było to chyba ostatnią rzeczą która jakkolwiek mogła pomóc jej w ociepleniu relacji z Centineo. – Owszem, to było koszmarnie głupie, może po prostu go za to przeproś i przyznaj się do błędu? – spytała, unosząc jedną brew, bo było to jedno z niewielu rozwiązań, które przychodziły do głowy Vi.
– Nienawidzę suki, serio. Kiedy ją widzę to szlag mnie trafia – przygryzła dolną wargę i spojrzała na Ruti z wyraźnym smutkiem. Naprawdę nie miała zielonego pojęcia, co robić. – Nie mam pojęcia, mama mówiła, że nie zamierzają się z tym spieszyć, więc obstawiam że nieprędko – wzruszyła nieco obojętnie ramionami. Nie wtrącała się w to, chociaż miała nadzieję, że nie postanowią zrobić ślubu jeszcze jak będzie w ciąży. Naprawdę chciała się ubrać w jakąś uroczą sukienkę i w ogóle!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Dla mnie najgorsze w tym wszystkim jest to, że naprawdę staram się symulować, że go nienawidzę, ale z każdym kolejnym, mijającym dniem jest coraz ciężej. Wcześniej nie wiedziałam, jak smakują jego usta. Teraz wiem i chciałabym więcej, znacznie więcej... - Przyznała z rozbrajającą wręcz szczerością, czerwieniąc się przy tym na twarzy. Mając przy sobie najlepszą przyjaciółkę, nie musiała niczego udawać. Ru w końcu mogła być sobą i otwarcie mówić o swoich uczuciach. Nastolatka poczuła się o wiele lepiej, mogąc to wszystko z siebie wyrzucić.
- Co jest ze mną nie tak, Vi?! Weź mnie palnij w łeb, bo chyba zaczynam wariować! - Roześmiała się, po czym dolała szatynce napoju, gdy tylko zauważyła, że jej szklanka jest już pusta. - Wiem mała, ale sytuacja troszkę się zmieniła. Teraz potrzebujesz więcej spokoju, więcej Maxa, a ja i on w jednym pomieszczeniu, równa się z katastrofą. - Odparła pół żartem, pół serio. Uśmiechając się pokrzepiająco w kierunku Tagliente. Przyjaźń tych dwóch nastolatek zawsze będzie cholernie ważna, lecz wkrótce każda z nich pójdzie w zupełnie inną stronę. Rutilla jednak się tym nie przejmowała. Co więcej, była wręcz pewna, że niezależnie od okoliczności ta relacja przetrwa wszystko.
- Przeprosiłam Froya, ale chyba na niewiele się to zdało. - Mruknęła, że skutkiem przyglądając się swoim pobladłym dłoniom. - A Ty? Jesteś absolutnie pewna, że w Twoich relacjach z Naomi już nic się nie zmieni? - Zapytała, przyglądając się przyjaciółce z zaciekawieniem. Nigdy nie miała okazji poznać tej "suki" więc momentami ciężko jej było się w tym bajzlu połapać. - Oby pobrali się po porodzie. Wtedy będziesz mogła wcisnąć się w jakąś zabójczą kieckę i sprawić, że w oczach Maxa, Naomi odejdzie w zapomnienie! - Poruszyła zabawnie brwiami, uśmiechając się przy tym iście diabelsko.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Ciężko jest ukrywać swoje prawdziwe uczucia, Ruti – przygryzła delikatnie dolną wargę, spoglądając na przyjaciółkę z troską. Doskonale o tym wiedziała, przecież sama wypaliła z wyznaniem miłości Maxowi tuż po tym, jak się z nim przespała. Nie był to najszczęśliwszy moment w jej życiu i konsekwencje były dość przykre, a przecież ona i Max mieli świetną relację – zawsze fantastycznie się dogadywali. – Rozumiem. Szczególnie, że teraz mieszkacie pod jednym dachem i nie jesteś w stanie go unikać – dodała, wzdychając cicho. Rozumiała przyjaciółkę chyba nawet aż za dobrze. Przygryzła delikatnie dolną wargę i spojrzała jej w oczy.
– Wszystko z tobą okej, po prostu się zakochałaś – zaśmiała się pod nosem i pokręciła głową, by upić odrobinę napoju ze szklanki. – Wiesz, że kiedyś będziecie musieli się zacząć dogadywać, prawda? Dla mnie. Nie mówię, że macie się uwielbiać, ale chociaż być w stanie usiedzieć razem w pomieszczeniu – uśmiechnęła się lekko i spojrzała na przyjaciółkę. – Poza tym nadal, zawsze znajdę dla ciebie czas – dodała zupełnie poważnie. Mimo, że miała teraz sporo obowiązków, to nie zamierzała zaniedbywać ich przyjaźni.
– Bo był poirytowany. Zranione męskie ego jest najgorsze – skrzywiła się delikatnie. Coś o tym wiedziała, bo z Maxem było bardzo podobnie. Kiedy się wkurwiał, najlepiej było poczekać do następnego poranka, żeby z nim na spokojnie porozmawiać.
– Po prostu nie chcę jej w pobliżu, Ruti. Sam jej widok działa na mnie jak płachta na byka, poza tym ona jest wysoką, szczupłą blondynką. Idealnie w typie Maxa. Z nogami do samego nieba, a ja mam nogi tylko dotąd – stwierdziła, prezentując długość swoich nóg. Może i były zgrabne, ale na pewno nie były do samego nieba, biorąc pod uwagę wzrost Vittorii. Po prostu czuła się przy niej taka… Nic nie znacząca i brzydka. I chociaż wiedziała, że Max ją kochał, to nie mogła na to nic poradzić.
– A to na pewno. Myślę, że serio niezbyt prędko będzie organizowała ten ślub. Dopiero co się rozwiodła z ojcem – wzruszyła ramionami. Zresztą, nawet jeśli chciałaby się pobrać szybciej, to nic by się nie stało – Vittoria serio była absolutnie za Nickiem i miała nadzieję, że będzie się im układać.

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”