WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Okej – chociaż podejrzewał, że mu nie powie. Właściwie to na jej zachowanie wobec lekarza reagował tylko wywróceniem oczu, bo przecież facet nie mówił nic złego i nie musiał jednocześnie być współczujący wobec straty którą miała – jego zadaniem było dbanie o jej ciążę, a nie interesowaniem się resztą życia i Alex to mega rozumiał, dlatego gdy wychodzili, posłał mężczyźnie przepraszające spojrzenie. Cała droga do domu Constance przebiegła im raczej w ciszy, chociaż Alex miał naprawdę ochotę jakoś porozmawiać o tym wszystkim, wesprzeć ją, cokolwiek, ale póki co chyba postanowił jej dać czas na przetrawienie tych wszystkich informacji.
Po wejściu do willi, zamknął za nimi drzwi. Constance od razu poszła do sypialni, a on najpierw zrobił sobie kawę z ekspresu, napełnił dla niej szklankę jakimś świeżo wyciskanym sokiem pomarańczowym który przyniósł wcześniej od Marii i dopiero tak obstawiony powędrował do jej sypialni. Nawet nie pukał, po prostu wszedł do środka i gdy zobaczył Turner lezacą plackiem na łóżku, westchnął ciężko. Odstawił napoje na szafkę nocną, łapiąc Connie za nogę i przesuwając tak, żeby dla niego też było miejsce po czym się rzeczywiście obok niej położył. Jakby był u siebie :lol:
– Chujowo, co? – powiedział, chcąc jakąś zacząć i chociaż wcale jego zdaniem aż tak źle nie było, to próbował wpasować się w jej emocjonalny stan. – Ale może faktycznie bym Cię gdzieś zabrał? Sarah wspominała o tej Kubie przecież, to nie najgorszy pomysł. Odpoczniesz… nie będziemy tańczyć, ani śpiewać, ale zawsze lepiej jak nawet posiedzisz w hotelowym pokoju, otworzymy Ci okno, wpadnie trochę morskiego powietrza… – o ile można było tak nazwać powietrze na Kubie, ale wiadomo o co mu chodziło. Położył dłoń na jej plecach i zaczął ją delikatnie po nich głaskać. Nie wiedział co zrobić, no.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wiedziała doskonale, że nie powinna robić scen i to nie było wcale winą lekarza, że akurat spodziewała się bliźniąt. Tak samo, jak niczyją winą nie było to, że zginął Nick. Poza tym kutasem, który do niego strzelal i poza Nickiem, który osłonił Chrisa. Wiedziała, że zrobił to, co należało, ale miała wewnętrzny żal do ukochanego, że to zrobił. Że obiecał jej, że wróci, a zostawił ją samą, z dwójką dzieci, żałobą, olbrzymim domem i cholernym uczuciem pustki. Była smutna i wkurwiona jednocześnie, a teraz jedyne, co jej pozostawało – praca – miało zostać jej odebrane. Resztki normalności, które utrzymywały ją w ryzach zanikały i teraz nie była już w stanie się chyba bronić przed histerią, którą zaczynała odczuwać. Nie odzywała się. Trawiła te wszystkie informacje i gdy Alex odwiózł ją do domu, nawet mu nie podziękowała, zbyt mocno we własnych myślach, żeby zwrócić na niego uwagę. W gruncie rzeczy myślała, że po prostu pojedzie do siebie, ale wszedł do domu razem z nią, więc po prostu poszła do sypialni i położyła się na łóżku, wcześniej ściągając płaszcz i muszkieterki, które miała na sobie i rzucając je gdzieś w kąt sypialni. Uniosła brwi, gdy Alex przyszedł do niej i uniosła jedną brew, gdy przesunął ją i położył się obok.
– Nie, cudownie. Całe życie kurwa marzyłam, żeby być samotną matką dwójki dzieci. Kurwa, przecież ich jest dwa razy więcej niż mnie, Alex. Dobrze, że to nie trojaczki, bo przecież nie mam trzech rąk ani nawet trzech cycków. Całe szczęście, że Vittoria jest prawe dorosła – wyrzuciła z siebie gestykulując bardzo żywo i nieco się podnosząc do pozycji siedzącej i opierając o wezgłowie olbrzymiego łóżka. Przetarła twarz dłońmi. – Alex… – pokręciła głową – Nie wiem. Nie mam ochoty wyjeżdżać. Nie mogę pracować, a teraz myślę tylko o tym, że będę sobie musiała z tym wszystkim poradzić. – stwierdziła, ale przysunęła się do niego mimowolnie i przytuliła, obejmując go w pasie. – Jak ja sobie z tym poradzę? Bałam się radzenia sobie z jednym dzieckiem, a dwójka? – zmarszczyła brwi, czując narastającą panikę i czując, że zaczyna się odrobinę hiperwentylować.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Alex doskonale rozumiał te wszystkie uczucia, bo początkowo czuł je do Grace gdy umarła – chociaż absolutnie wtedy nie mógł powiedzieć, że to była czyjakolwiek wina, ewentualnie jej beznadziejnych nerek i tak dalej, ale obwiniał przez kilka tygodni wszystkich wkoło, a potem… potem się z tym pogodził. Inna sprawa, że jego cierpienie było całkowicie bezużyteczne, biorąc pod uwagę to, że ta śmierć była jednym wielkim kłamstwem. U Connie było inaczej – wszystko było prawdziwe. Plusem było jego zdaniem to, że chociaż Nick nie wstanie z grobu i nie okaże się kłamliwą kurwą, co mógł potwierdzić, bo sam był przy tym wszystkim, nie?
– Cycka zawsze mogłabyś sobie dorobić, nawet jako atrapę – powiedział z lekkim rozbawieniem, ale zaraz westchnął ciężko. Wiadomo, żarty były lekko nienamiejscu w takiej sytuacji, ale chciał to wszystko jakoś rozładować – z lepszym bądź też gorszym efektem. Kiedy usiadł, sam nadal leżał, kładąc teraz dłoń na jej kolanie, ale bez większych podtekstów jak wiadomo. Gładził je delikatnie przez materiał rajstop czy co tam miała na sobie. – No więc może wyjazd to dobre rozwiązanie. Nie chcę żebyś siedziała tutaj i gniła w tym łóżku katując się emocjonalnie. Nie chcę, żeby było Ci jeszcze gorzej, okej? – gdy się przytuliła, objął ją silnie ramionami i pocałował w czoło. Nie było lepszego sposobu niż życie z tym wszystkim, ale jednocześnie wiedział jak bardzo trudne to było.
– Connie, wiem, że to wszystko to w tym momencie armagedon i koniec świata, ale… dasz radę. Pomogę Ci, wszyscy Ci pomożemy jak tylko będziemy mogli, dobrze o tym wiesz – jasne, że pomogą. Inna sprawa, że jego obietnice były lekko puste bo… przecież nie będzie z nią mieszkał. Prędzej czy później znowu wyjadą z Katie, bo nie wiedział już jak funkcjonować w jednym miejscu, po za tym to całe ryzyko… wiadomo. – Bałaś się, ale poradziłaś sobie świetnie. Teraz jesteś starsza więc będzie lepiej. I łatwiej bo masz doświadczenie – mówiąc to, ustami delikatnie muskał jej skroń, a ramieniem silnie obejmował jej talię.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Constance największy żal miała w gruncie rzeczy do samej siebie – bo mogła z nim iść. Albo powiedzieć mu wcześniej, że będzie ojcem. Może wtedy… Może by go nie straciła? To było okropne, bo przecież nie było w tym winy ani jej ani Nicka, ale… Nie miała zielonego pojęcia, jak się zachowywać, będąc jednocześnie zrozpaczoną i cholernie wkurzoną na cały świat, że postanowił jej odebrać osobę, która tak mocno ją uszczęśliwiała. Odetchnęła głęboko i spojrzała nieco morderczym wzrokiem na Alexa.
– Serio? – uniosła jedną brew i spojrzała mu w oczy, bo jednak nie czuła się w tym momencie na siłach na żarty, chociaż normalnie zapewne by ją rozbawiło. Inna sprawa, że teraz była zbyt zafiksowana w swojej głowie na punkcie dwójki dzieci, żeby przyjmować jakiekolwiek żarty. Odetchnęła głęboko, gdy zaczął tak gładzić jej kolano i spojrzała na niego.
– Myślisz, że tam się nie będę katowała emocjonalnie? – uniosła jedną brew, unosząc na niego wzrok, ale zaraz wtuliła się znowu w jego koszulę, pozwalając, by zapach jego perfum i silne ramiona, ponownie zaczęły koić jej zszargane nerwy. To było trudne. Cholernie trudne. Czuła, że jej sanity dosłownie wisiało na włosku i nie miała pojęcia, co zrobić, by w końcu nie wybuchnąć.
– Nie mów tak. Oboje wiemy, że koniec końców jestem zdana na siebie. I wiem, że mogę na wszystkich liczyć, ale do pewnego momentu. Nie mogę wymagać od kogokolwiek, by mi pomagał. Nie mogę liczyć na to, że ktoś mnie wyręczy przy stercie pieluch, nieprzespanych nocach, kolkach, pierwszych przeziębieniach. Mogę liczyć tylko na siebie – zacisnęła oczy, bo ta świadomość coraz bardziej w nią uderzała. Wiadomo, co chciała przez to powiedzieć. Wiedziała, że on też prędzej czy później wyjedzie. Raczej prędzej. Bo w gruncie rzeczy przecież nie dla niej pierwotnie zostawał – tylko dla Jacksona. A ona nie zamierzała go o nic prosić, a już na pewno nie o to, by narażał siebie i Katie.
– Ale miałam męża. I nie będzie łatwiej, nic nie będzie łatwiej – pokręciła głową, czując, że ponownie szloch wstrząsnął jej ciałem. Chyba na przestrzeni wyjazdu do Aspen i ostatnich tygodni płakała więcej niż przez całe swoje życie. Naprawdę nie miała pojęcia, jak to ogarnie. – Nie byłam wtedy w żałobie, cieszyłam się na Vittorię, a tutaj… Czuję się jak najchujowsza matka na świecie, bo nie umiem się z tego cieszyć. A chciałabym. Z drugiej strony jak mam się cieszyć, skoro mam żałobę? I skoro zostanę z tym sama? – zmarszczyła brwi, przytulając głowę do jego koszuli i pewnie w tym momencie trochę brudząc ją tuszem do rzęs, który razem z jej łzami zaczął spływać z jej oczu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Alex sadził, ze ta wiedza nic by nie zmieniła – czuł, ze to wszystko było tak zaplanowane, że tak czy siak prędzej czy później by Nicka dopadli. Obawiał się tylko, ze gdyby to Richards padł, łatwiej byłoby znaleźć sprawcę bo umówmy się, ze Rosemarie wtedy postawiłaby cały świat prawdopodobnie jako Russell. Nie żeby teraz nie szukali z zapartym tchem, ale wiadomo jednak ze z Russellami było inaczej. :lol:
– Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać – westchnął ciężko przez własną głupotę, ale mimowolnie takie żarty mu wypadały z ust w stresowych sytuacjach, nic nie mógł na poradzić! – Wiem, że będziesz, ale w domu… w domu wszystko jest wasze. Te zdjęcia, sypialnia… wiem po sobie, że to trudne. A jednak na wyjeździe będziesz mimo wszystko trochę od tego oderwana. Pomyśl nad tym, dobrze? Sarah będzie rezerwowała za kilka dni pokoje i będzie chciała znać naszą decyzje – chętnie by pojechał ale jednocześnie jakoś miał obawy przed zostawieniem Connie samej na kilka dni; nie wyglądała najlepiej, szczególnie teraz gdy na jaw wyszedł motyw posiadania już nie jednego brzdąca, a dwóch.
– To ty tak nie mów – oburzył się lekko, bo na pewno nikt nie zostawi jej samej sobie, ej. – Zatrudnimy Ci kogoś do pomocy, po za tym wszystkich masz blisko i na pewno wszyscy będą Cię wspierać. Ja tez, tak jak będę mógł – zmarszczył czoło. Jasne, może nie zamierzał zostawac ale nie sadził żeby Sarah Rosie albo Vittoria zostawiły Connie samą sobie, szczególnie w początkowym etapie rodzicielstwa.
– Tak tak, pamietam jak Enzo Ci pomagał. W klubach, z ciagle nowymi pizdami – nie robił tego pewnie jak Vittoria była tygodniowym dzieckiem, ale zaczął kombinować dość szybko, a nawet jeśli Connie nie zdradzał to jednak balował równo z Alexem i całą resztą chłopaków, co tu ukrywać. – Musisz się wziąć w garść Constance, bo jesteś twardą babką. Poradzisz sobie lepiej niż sądzisz, zobaczysz – chciał zabrzmieć jak jakiś motywator, chociaż jednocześnie wiedział, że nie brzmiał; cała ta sytuacja nawet jego emocjonalnie przerastała i rozumiał to co czuła ale… nie mogła się załamywać. Olał jej tusz całkowicie, koszule da się wyprać, nie?
– Pomyśl o tym, że Nick zawsze przy was będzie. O tutaj – lekko palcem dźgnął punkt nad jej cyckiem lewym. – I na pewno zaczniesz się w końcu cieszyć, to normalne ze się przejmujesz i w ogóle. Dużo informacji na raz na Ciebie spada ale to nie znaczy ze jesteś chujową matką, skarbie – odetchnął głęboko, tuląc ją nadal do siebie. Nie był dobry w takich rozmowach, ale się mocno starał.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Constance nie wiedziała, mogła tylko się domyślać i odtwarzała w głowie moment ich pożegnania co najmniej milion razy, analizując każde wypowiedziane zdanie. Nie miała zielonego pojęcia, jak poradzić sobie z tą stratą – szczególnie, że była w ciąży i o tyle, o ile z jednym mogłaby sobie poradzić, tak dwójka… Myśl o tym ją paraliżowała.
– Takiego cię mam i akceptuję – uśmiechnęła się smutno i spojrzała na niego, bo doskonale wiedziała, że Alexowi zdarzały się komentarze totalnie od czapy, szczególnie, gdy się denerwował i bardzo mu zależało, by kogoś rozchmurzyć albo rozładować sytuację. – Może masz rację… Po prostu… Dziwnie się czuję, jadąc na wakacje, kiedy… mój mąż nie żyje. Odetchnęła głęboko, spuszczając wzrok i spojrzała na niego, gdy tak się oburzył. Wiedziała, że miał dobre intencje, ale… Musiała być realistką. Uniosła jedną brew i spojrzała na niego uważnie.
– Alex, mówię to z całą miłością do wszystkich osób, które o mnie dbają, w tym do ciebie… – zaczęła spokojnie, patrząc na niego załzawionymi oczami. – Wszyscy będą mnie wspierać do czasu. Jestem zdana na siebie i takie są realia. Nie mówię już nawet o wstawaniu, karmieniu i przewijaniu, ale będzie czas, że będę olbrzymia i nie będzie tu nikogo, żeby pomóc mi chociażby wstać z łóżka, o toalecie nie wspominając. Ani o czymkolwiek innym. Jezu, będę musiała się wprowadzić do mojej matki… – aż rozmasowała sobie skronie w tym momencie, bo ta myśl przyprawiała ją o zawroty głowy. Kochała swoich rodziców, serio, ale już w głowie słyszała pełen dezaprobaty głos odnoszący się do jej ciąży. Przygryzła dolną wargę. – I nie chcę od nikogo wymagać pomocy i nie zamierzam. Dam sobie radę, wiem, że dam, ale wiem też, że będzie mi ciężko, cholernie ciężko i chujowo i muszę przywyknąć do tych myśli. Do tego, że w ostatecznym rozrachunku naprawdę jedyną osobą, która będzie na moje zawołanie i na każdą zachciankę maluchów, będę tylko ja sama – westchnęła ciężko i przetarła twarz dłońmi. Musiała do tego podchodzić racjonalnie. Alex nie był tu na stałe, Rosie miała na głowie dwójkę dzieci, Sarah też była w ciąży, a Vittoria miała w tym roku maturę.
– Był beznadziejnym partnerem, ale ojcem dla Vittorii nie był złym i bardzo mnie wspierał, jak była mała – wzruszyła ramionami, bo faktycznie tak było. Gdy Vi pojawiła się na świecie, może i imprezował, ale też był w niej trochę zakochany. Jak wszyscy. – Chciałabym w to wierzyć – westchnęła, ocierając łzy wierzchem dłoni. Gdy powiedział, że Nick zawsze przy nich będzie, to jeszcze bardziej jebnęła szlochem.
– Wiesz, że jestem na niego wkurwiona? To chore, bo za nim tęsknię, ale jestem na niego zła, że dał się zabić. Że nie wrócił. Że mnie z tym wszystkim zostawił. Jak mam kurwa teraz żyć, skoro nawet nie mogę na niego nakrzyczeć, bo nie mam prawa być zła, skoro nie żyje? – spytała, patrząc na Alexa i odetchnęła głęboko. – Jakąś godzinę temu nakrzyczałam na ginekologa, bo powiedział, że będą bliźniaki, więc trochę się tak czuję. Tym bardziej, że on by się cieszył, a jego tu nie ma – zacisnęła usta i spojrzała na Alexa.

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”