WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
Constance naprawdę starała się balansować na krawędzi pracy, rodzicielstwa i bycia dobrą żoną. Co prawda nadal się nie nauczyła gotować, ale naprawdę dbała o dom, starała się dbać o Enzo i utrzymywać jakoś ich związek, ale jej mąż ostatnio traktował ją… Jak dodatek. Czuła się zupełnie zbyteczna w jego życiu i pomimo wszelkich prób ogarnięcia się w tym związku, Constance czuła się bardziej i bardziej przytłoczona, a chyba najgorsze (a może najlepsze?) było w tym wszystkim to, jak dobrze rozumiał ją Alex. Grace też ostatnio trochę się chyba od niego zdystansowała. Dzisiaj jednak Constance nie było już nawet przykro – była po prostu wkurzona. Załatwiła opiekę nad Vittorią, wcisnęła się w cholernie seksowną i koszmarnie niewygodną bieliznę i po co? Nie sądziła, że będąc w małżeństwie można zostać wystawionym, ale najwidoczniej można. Nawet nie zadzwonił. Po czterdziestu pięciu minutach spóźnienia napisał tylko, że przeciągnęło się w pracy i żeby najlepiej nie czekała. Więc nie czekała, wzięła z restauracji jakieś zajebiste steki i pojechała do Alexa, majc nazieję, że będzie reflektował na kawał mięsa i jej towarzystwo, jakkolwiek to nie brzmiało. Zapukała więc kilkakrotnie do drzwi olbrzymiej willi i kiedy stanął przed nią Alex, uśmiechnęła się blado.
– Hej, jest Grace? – spytała, nie chcąc przeszkadzać, jeśli akurat spędzał czas z żoną – Przepraszam, że tak bez zapowiedzi, ale mój mąż mnie wystawił, więc… Masz ochotę na steki? – spytała, machając mu pudełkami przed nosem i uśmiechając się lekko. Może nie powinna tu przychodzić, szczególnie, że pewnie w knajpie pozwoliła sobie na wypicie jednej czy dwóch szklaneczek whisky, ale obecnie jej to nie obchodziło.
-
– Hej, nie, wejdź – otworzył szerzej drzwi od razi gdy usłyszał o stekach. Mocno szanował ten motyw bo u nich w domu nie jadało się teraz mięsa – od dwóch lat starali się bezskutecznie o dziecko i podobno ta dieta miała mieć cel. Nie miała, jak widać. – Grace tez mnie dzisiaj olała, jak zwykle pierdolenie z Christine jest ważniejsze – machnął ręką i przeszli do kuchni. Wziął od niej pudełka i zaczął przekładać jedzenie na jakieś gustowne talerzyki. – Ale twoje towarzystwo może faktycznie będzie lepsze. Jedyne o czym Grace mówi to dziecko. Rzygam już tym – chciał dziecka, serio, ale od ponad roku rozmawiali tylko o tym i on jakoś tak nie dawał rady. Brakowało mu jego Grace z która mógł się wygłupiać, wypić wódkę, obejrzeć film…
-
– Nie przeszkadzam? Wyglądasz, jakbyś gdzieś wychodził – stwierdziła, przygryzając dolną wargę, bo chociaż byli blisko, to przecież ostatnie, czego chciała, to rujnowanie mu planów. – W razie czego, mogę się zawinąć do siebie i upić do nieprzytomności na kanapie, bo Vi jest u moich rodziców, a na Enzo mam nie czekać – dodała z delikatnym rozbawieniem, chociaż sam plan był raczej ponury, ale słysząc, że Grace go wystawiła, westchnęła mimowolnie i spojrzała na niego z troską, powoli idąc za nim do kuchni.
– Przykro mi, że cię wystawiła – powiedziała cicho, bo sama rozumiała, że ten motyw jest generalnie raczej słaby. – Przynajmniej nie czekałeś na nią w knajpie jak ostatni idiota. Mogłabym przysiąc, że kelnerzy robili zakłady, kiedy w końcu przestanę utrzymywać, że na kogoś czekam i zwolnię stolik – stwierdziła, wzdychając mimowolnie. Autentycznie, czuła na sobie te spojrzenia pełne politowania i okropnie ją podkurwiły. W dodatku w pracy miała ostatnio trochę ciężej, bo jednak była kobietą i musiała wszystkim udowadniać, że jest tak samo dobra, a przydzielili ją pewnie na ten moment do antyterrorystów, więc już w ogóle dramat.
– To musi być ciężkie, co? W sensie, że ciągle o tym mówi. Taka presja to nic dobrego – stwierdziła stając obok niego i lekko pogłaskała jego ramię. – Możemy o tym pogadać... Chyba że nie chcesz, jeśli nie chcesz, to nie musimy mówić ani słowa o dzieciach. Możemy się za to napić… Tequila? – poruszyła brwiami i pewnie ruszyła w stronę lodówki, bo jeśli miała pić, to najlepiej klasycznie – z limonką i solą! – Nie gwarantuje tylko, że będę potrafiła wtedy dotrzeć sama do domu, ale najwyżej zamówisz mi ubera albo wproszę się na noc do sypialni gościnnej? – uniosła jedną brew, wyciągając limonki z lodówki. To akurat przygotować potrafiła.
-
– Mi tez – wzruszył ramionami. Było mu przykro, ale żył z tym. Może to tylko chwilowy kryzys? Zmarszczył czoło. – No nie, bo umówiłem się z nią w domu i mieliśmy razem jechać. W takim razie Enzo zachował się zdecydowanie gorzej. Może powinno być razem? – zażartował. Wszyscy o znajomosci Enzo i Grace wiedzieli, nikt za to nie wiedział, co się za tym kryło ale tez nikt się nie domyślił – to ze ze sobą rozmawiali było normalne. Alex z Connie tez sporo gadał, tak?
– Trochę. Drze się na mnie ze powinienem nie palić, nie pic, nawet czerwone mięso jest jej zdaniem szkodliwe na spermę. Pojebana – wywrócił oczami. Nie powinien o niej tak mówić, naprawdę ją kochał i szanował ale to co robiła od dłuższego czasu… oszaleć szło. Ostatnio przestała być słodkim kwiatuszkiem i zrobiła się żywieniowa terrorystką Gdy poczuł jej dłoń na swoim ramieniu, uśmiechnął się i dopiero teraz zwrócił uwagę na to, w co była ubrana. – Wolałbym porozmawiać o tym, jak pięknie dziś wyglądasz. On nie wiedział, co? Gdyby wiedział, na prwno by Cię nie wystawił. Tylko szaleniec by to zrobił – zacmokal. Bez podtekstu, chociaż dziś wyglądała naprawdę świetnie – ogólnie uważał Cons za atrakcyjną dziewczynę, ale dzisiaj… zdecydowanie co innego.
– Dużo tequili – poprawił ją, podnosząc talerze. – Jemy w salonie? Top Gear się zaraz zaczyna – zamrugał niewinnie oczkami. Auta to życie, co poradzisz
-
– Ale dzięki temu ja nie muszę spędzać tego wieczoru sama, więc jestem jej trochę wdzięczna – dodała jeszcze półgłosem i uśmiechnęła się delikatnie do Clarence’a. – Może, najwidoczniej są siebie warci, skoro wystawiają dwie takie zajebiste osoby jak my – stwierdziła z rozbawieniem, sprzedając mu kuksańca w bok i jeszcze nie wiedząc, że faktycznie – Enzo i Grace to siebie warte kurwy. Tak czy siak, przygryzła dolną wargę, słysząc o tym, co wyczyniała Grace.
– Nie powinnam tak o niej mówić, ale trochę pojebana – przytaknęła, wywracając oczyma. – Ale dzisiaj robimy ci wolne od tych wszystkich restrykcji, a jeśli się dowie, to przyślij ją do mnie – zaśmiała się dźwięcznie, bo jednak nie bała się jakoś gniewu Grace. Może dlatego, że gdyby chciała jakiegoś catfightu, to Cons by sobie na bank z nią poradziła? – Zaraz zacznę się rumienić, Clarence, a wypiłam dwie szklanki whisky zanim tu przyjechałam – uśmiechnęła się przesłodko i westchnęła cicho. – Nope, nie widział i nie zobaczy, ani tego ze mnie nie zdejmie, więc jego strata – westchnęła cicho, bo faktycznie, bieliznę miała piekielnie seksowną, jakąś super koronkową i bardzo skąpą, więc… Takie życie, nie? – Ale ty też wyglądasz dzisiaj szalenie przystojnie – puściła mu oczko. Jak zazwyczaj w jego towarzystwie, nie mogła przestać się uśmiechać, co było przyjemną odmianą, bo w domu ciągle czuła się okropnie.
– Taki jest plan – oświadczyła, szybko krojąc limonki i ustawiając je na jakiejś desce razem z butelką tequili, solniczką i dwoma kieliszkami. – Och, a ja liczyłam na komedię romantyczną – wywróciła oczyma. – Top Gear brzmi dobrze – oświadczyła, przechodząc do salonu i stawiając na stoliku deskę z alkoholem, kieliszkami i limonką i zaraz usiadła na kanapie i odetchnęła głęboko. – Może najpierw się napijemy? – poruszyła brwiami i pewnie od razu, nie czekając na odpowiedź, nalała im po brzegi tequili do kieliszków.
-
– Imputujesz mi, że bym nie docenił dobrego, czerwonego miecha? Mam zjeść Ciebie żeby Ci udowodnić, że wiem co najlepsze? – poruszył brwiami z rozbawieniem. Trochę flirtował, ale całkiem niewinnie, bo zazwyczaj starał się ją w ten sposób podnieść na duchu kierowany zupełnym brakiem zrozumienia dla Enzo, który sprawiał wrażenie ślepego na wdzięki młodej żony. Idiota, wszyscy uważali, że Connie to świetna dziewczyna. Z Alexem na czele. – Powinniśmy ich wyswatać. A wtedy ty weźmiesz ślub ze mną, o – zaśmiał się pod nosem, dobierając sztućce, jednak ze w takich tematach był bardziej wyluzowany niż Jackson, wziął jakieś w ogóle nie do pary, wszystko od innego kompletu
– Wiesz co byłoby wolne od jej restrykcji? Seks nie na zawołanie – wywrócił oczami. Jasne, był facetem, przyjmował każdy seks ale jak w międzyczasie słuchał poerdolenia o tym, że w ciąże zachodzi się lepiej w innej pozycji niż akurat byli… ach. Czasem zaczynał zazdrościć Jacksonowi ze wpadli z Kryśką. Tez by chciał wpaść z Grace jak na to patrzył Musnął palcami jej policzek, JESZCZE nie zarumieniony! – Jeszcze Ci ktoś uwierzy, że taka skromna jesteś. Skromne laski nie zakładają takich sukienek, Cece – puścił jej oczko. To nie tak, ze rzucał jakieś komentarze nie wierząc we własne słowa. Gdyby nie miał Grace, ona Enzo i był trochę młodszy… zwróciłby na nią uwagę. Poznali się jednak trochę za późno, nie? – Może powinnaś mu wysłać jakiegoś nudesa. Na nas to działa, mówię Ci – chociaż jednocześnie miał pewne podejrzenia, że Enzo zdradzał Constance i obawiał się, że nudesy ogląda od innej koleżanki…
– Uważaj, bo sobie palec utniesz – rzucił z rozbawieniem gdy kroiła limonkę bo wszyscy znali zdolności gastronomiczne Constance Tagliente – Nie w tym domu. Komedie romantyczne to gowno – skomentował, a zaraz, gdy zajęli miejsce na kanapie pokiwał głową. Dobrym jedzeniem i dobrą tequilą nigdy nie gardził. Uniósł kieliszek w górę. – Za nas, wystawionych, w eleganckich ciuchach jedzących zimne steki i popijających je tequilą. Kto wie kiedy znowu nam się przytrafi taki wieczór – powiedział z rozbawieniem, a kiedy wypili, odstawił kieliszek. Tak, to był odpowiedni toast na ten wieczór.
-
– Nie jestem pewna, czy dałbyś sobie ze mną radę, Clarence – poruszyła lekko brwiami. Czy ona flirtowała? Może trochę, ale też nie było to podszyte jakimikolwiek niecnymi zamiarami. Po prostu dobrze się czuła w jego towarzystwie i miło było w końcu nie czuć się jak ktoś, kto nie do końca mile widziany. Zaśmiała się dźwięcznie, trącając go lekko biodrem. – Uhuhu, czyli jak ja kiedyś nie będę miała już Enzo, a ty Grace, to mamy plan na życie? – uśmiechnęła się, patrząc na niego trochę wyzywająco. Oczywiście, nie przewidywała na razie rozwodu z Enzo, chociaż myślała o tym od czasu do czasu. Nie była pewna jednak, jak by sobie poradziła z pracą i Vittorią, bo było z tym wszystkim jednak sporo zachodu, tak?
– Aż tak, huh? Pomogłabym ci z tym problemem, ale oboje wiemy, że to nie jest dobry pomysł – stwierdziła, oczywiście pół żartem, bo jednak oboje byli zaobrączkowani i w ogóle. Zresztą, sama nie pamiętała, kiedy ostatnim razem Enzo ją dotknął, ostatnio był taki zimny… A jej trochę brakowało – i seksu i związanej z nim bliskości. Nic dziwnego, przecież była jeszcze cholernie młoda, no. Uśmiechnęła się delikatnie, kiedy musnął palcami jej policzek. – Nie wierzysz mi? Sugerujesz, że kłamię? Bo się pogniewamy, Alexander – pogroziła mu żartobliwie palcem, a gdy wspomniał o nudesie, uniosła jedną brew, bo jednak pewnie odkąd była w FBI, to robiła sobie co najwyżej softy, wolała być w tym temacie ostrożna. – Co najwyżej mogę mu wysłać softa, na nudesa nie zasłużył – puściła mu oczko i uśmiechnęła się delikatnie, wzdychając, gdy wspomniał o ucinaniu palca.
– Z krojeniem sobie radzę, z gotowaniem trochę gorzej, a jak będziesz miły, to potem mogę ci upiec jakieś zajebiste brownie – poruszyła brwiami, bo obstawiała, że nawet ciężko pijana, byłaby w stanie brownie upiec. Ogólnie, jeśli chodziło o wypieki to radziła sobie naprawdę dobrze. – Po prostu nie widziałeś dobrych komedii romantycznych – wywróciła oczyma. – Ale co twoim zdaniem oprócz Top Gear nie jest gównem? - spojrzała na niego z rozbawieniem, chociaż Top Gear też lubiła pooglądać. Stuknęła swoim kieliszkiem o jego i wychyliła kieliszek, zagryzając od razu limonką. – Może to dziwne, ale jakoś nie jestem zła że ten wieczór się tak potoczył – wzruszyła ramionami niewinnie i pewnie wzięła się za stek – bo przecież skoro już była w takiej knajpie to nie wzięła dla siebie jakiejś sałatki. W międzyczasie pewnie polała kolejną kolejkę, bo przecież nie będą siedzieć z pustymi kieliszkami, nie?
Kilka kolejek później Constance pewnie spojrzała na pudełko, które gdzieś leżało niedaleko i uniosła brwi, a kiedy Alex zaproponował, że może dać przepiękny diamentowy naszyjnik jej, uniosła brwi.
- Naszyjnik, który kupiłeś dla kogoś innego? - spojrzała na niego z lekkim rozbawieniem i wywróciła oczyma, koniec końców machnąwszy dłonią. - W sumie jest piękny - mruknęła, przesuwając palcami po drobnych, skrzących diamentach i odetchnęła głęboko. - Zapniesz mi go? Zobaczę, jak będzie na mnie wyglądał - stwierdziła, delikatnie biorąc go w dłonie i wręczając Alexowi, chociaż teraz był trochę niebezpiecznie blisko i czuła jego zapach perfum aż a dobrze, a w połączeniu z alkoholem, który buzował w jej żyłach... Cóż, nie było to najlepsze połącznie. Albo najrozsądniejsze. Obróciła odrobinę głowę w jego stronę i odetchnęła głęboko, próbując się otrzeźwić, ale pewnie nie pomogło.