WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
Pojawienie się Alexa wyraźnie poprawiło Connie humor - nie, żeby wcześniej miała jakiś zły, cieszyła się, że wychodzi za Nicka, ale widok przyjaciela zdecydowanie pomógł jej ukoić wszystkie nerwy i stres związany z przysięgami. Porozmawiali, Alex na pewno obiecał jej jakiś taniec, a potem poszedł zająć miejsce z resztą gości, wcześniej jeszcze na pewno ją przytulając, bo wiadomo! Tak więc Constance potem zeszła ze schodów, szła wzdłuż usianej płatkami kwiatów alejki do ołtarza i patrzyła tylko na Nicka. I zupełnie szczerze? Cały świat mógł zniknąć, bo w tamtym jednym momencie istniał tylko on i ona. Tym razem już nie Elvis, a prawdziwy urzędnik czy tam pastor udzielał im ślubu, pewnie przysięgi mieli absolutnie wspaniałe i wzruszające do tego stopnia, że nawet pani Turner uroniła łezkę, a potem... Potem przyszedł czas na świętowanie. Teraz na przykład dj ogłosił, że czas na pierwszy taniec i Constance uśmiechnęła się uroczo do swojego męża, układając dłoń na jego ramieniu i przytulając się pewnie do niego.
- Więc to już oficjalne, muszę zmienić nazwisko na Turner-Farewell? - poruszyła brwiami z rozbawieniem i spojrzała z miłością w jasne oczy mężczyzny. Kochała go, cholernie i było to chyba oczywiste dla każdej z sześciuset osób, które zaprosił tu Jackson. - A ty już się nie możesz rozmyślić, juz się nie uwolnisz - uśmiechnęła się do niego uroczo i pewnie przelotnie musnęła jego usta swoimi, poruszając się w rytm muzyki.
-
– Tak, to ten moment – powiedział lekko rozbawiony, obejmując ją w talii i prowadząc wedle muzyki. Patrzył jej w oczy i gdy usłyszał jej kolejne słowa, po czuł, że musi poruszyć temat Clarence’a bo inaczej zeżre go to od środka. – Nie zamierzam się wykręcać i mam nadzieje, że ty tez nie – zmarszczył lekko czoło. Widać było ze jest lekko zdenerwowany ale tez cała ceremonia tak stresowo na niego zadziałała. – Ale zdecydowanie powinnismy omówić temat Alexa i waszej… przyjaźni – mówiąc te słowa odrobine się schylił, żeby powiedzieć to bardziej do jej ucha i tak żeby nikt nie widział jego miny w tym momencie.
-
- Pani Farewell brzmi dobrze – zaśmiała się pod nosem i spojrzała mu w oczy z miłością. Na jego słowa pokręciła głową. – Chyba już trochę za późno, nawet jakbym chciała się wykręcić, nie? – puściła mu oczko, kojąco muskając palcami jego ramię - widziała jego zdenerwowanie i chciała go trochę uspokoić. Nie zamierzała się wykręcać w żadnym wypadku – właściwie mimo całego stresu związanego z ceremonią była pewna swojego wyboru, była pewna Nicka i tego, że go kocha, że chce z nim spędzić resztę życia, że chce założyć z nim rodzinę, stworzyć dom pełen ciepła i miłości. Zaskoczona odsunęła nieco twarzom jego twarzy i przechyliła głowę, nie do końca wiedząc, o co chodzi.
– Co z naszą przyjaźnią? – spytała wprost, marszcząc brwi. Autentycznie nie bardzo wiedziała w tym momencie, o co właściwie Nickowi chodziło. Miała tylko nadzieję, że nie był zazdrosny, bo jeśli miałaby znowu przerabiać temat jak przy Enzo… Cóż byłoby po prostu ciężko.
-
– To Farewell czy Turner-Farewell? – posłał jej czule spojrzenie. Jeśli nie chciała, nie musiała w ogóle zmieniać nazwiska chociaż musiał przyznać, że perspektywa noszenia wspólnego była dla niego znacznie przyjemniejsza. Po za tym, był w niej tak zakochany ze chciał żeby każdy o tym wiedział! – Teoretycznie zawsze można jeszcze ślub unieważnić ale zdecydowanie wolałbym tego nie robić. Wstyd jak siemasz – zaśmiał się pod nosem, nieco mocniej zaciskając ramiona wokół niej. Jasne, nie o sam wstyd chodziło (chociaż trochę tez, nie czarujmy się ) ale tez o to, że poczułby się okropnie zraniony gdyby Connie nagle wpadła na pomysł ze to bez sensu i mu uciekła. Spaliłby się nie dość ze ze wstydu to jeszcze z rozpaczy! Niemniej, zdecydowanie mniej go bawiła kwestia Alexa. Widać to było po nim i nawet nie była to kwestia wkurwienia tylko niezrozumienia. Odetchnął głęboko.
– Tego jak sobie ją okazujecie – wyjaśnił pokrótce, w tym momencie ją pewnie okrecajac wokół jej osi, a gdy wróciła z powrotem w jego ramiona, zlustrował ją wzrokiem. – Widziałem wasze przywitanie i rozumiem, że się dawno nie widzieliście, ale… nie uważasz, że to trochę niewłaściwe? Szczególnie w dniu naszego ślubu? – bardzo ostrożnie dobierał słowa, bo nie chciał rozwalać awantury, nie chodziło nawet o to ze dzisiaj ale ogólnie nie chciał się kłócić. Chciał po prostu jej przekazać swój punkt widzenia, na spokojnie bardzo.
-
– Zastanawiam się. Turner-Farewell też brzmi w porządku, a nadal, Vittoria chce zmienić swoje po osiemnastce, bo teraz Enzo by na to nie pozwolił – wywróciła oczyma. Dla Tagliente fakt, że jego córka nie chciała nosić jego nazwiska pewnie był okropną ujmą na honorze, więc Constance wolała nawet nie poruszać tego tematu, tylko dać zadecydować Vi. Uśmiechnęła się delikatnie. - Tak czy siak już jestem twoja. Od dawna – uśmiechnęła się czule, a kolejne słowa sprawiły, że wywróciła oczyma. – Żadnego unieważniania. Ślubowałeś mi wieczną miłość, ja cię z tego rozliczę, Nicholas – zaśmiała się dźwięcznie i musnęła ponownie, czule jego usta. Nie zamierzała go opuszczać i on też jej to ślubował, więc lepiej dla niego samego żeby obietnicy dotrzymał, bo Constance całkiem dobrze się posługiwała bronią.
Tak czy siak, kiedy temat zszedł na Clarence’a, przechyliła głowę. Widziała, że Nick starał się poruszyć kwestię bardzo delikatnie, wykonała więc zgrabnie obrót i uniosła brwi, szukając odpowiednich słów, by nie kłócić się ani nie rozpętywać burzy.
– Widziałeś? Nie wiesz, że pan młody nie powinien przychodzić do panny przed ślubem? O nie, widziałeś mnie w sukni, to przynosi pecha! – stwierdziła, mrużąc lekko oczy, ale zaraz złagodniała, bo wiedziała, że odbiegła od tematu. – A w każdy inny dzień byłbyś z tym okej? – spytała cicho, bo jednak coś jej się nie wydawało. – Ja i Alex… Przyjaźnimy się od lat, Nick. Między nami nic nie ma i nie było, po prostu… Tak już mamy. Nie wiem jak to wyjaśnić inaczej. Nigdy nie postrzegałam tego jako coś niewłaściwego – przyznała spokojnie, przygryzając dolną wargę. Brakowało jej Alexa, cholernie i nigdy nie widziała ich więzi jako niewłaściwej, nawet kiedy oboje byli w związkach. Tym bardziej, że ani Grace, ani Enzo nigdy się ich nie czepiali. Ciekawe dlaczego.
-
– Wiem. Tak naprawdę to chyba jedyny argument dla którego nie cofnąłbym czasu – powiedział cicho, do jej ucha, zaraz delikatnie wargami muskając jej policzek. – Jeśli zakończenie tak wyglada, to znowu bym wszedł w to wszystko i znowu wybrałbym to zycie pomiędzy wszystkim. Jesteś wszystkim czego potrzebowałem całe życie – dodał, patrząc na nią z naprawdę szczerym uczuciem. Jasne, miał dużo mniejszych i większych miłości w swoim życiu ale to z Connie było po prostu strzałem w dziesiątkę. – Póki smierć nas nie rozłączy – poprawił, bo przecież jeśli któreś by umarło to nie mógło wymagać od drugiego wiecznego uwiązania, nie? Nieco przedłużył to muśnięcie ust które mu zaserwowała, zatrzymując się na środku parkietu. Wsunął dłoń pod jej włosy, przytrzymując ją nieco bliżej. Niestety, temat Alexa skutecznie popsuł klimat.
– Nie wiem czy to nas dotyczy, bo byliśmy już po ślubie przed tym jak Cię zobaczyłem w tej sukni – wywrócił lekko oczami, bo nie to było teraz w jego mniemaniu problemem. Odetchnął głęboko. Wiedział,’ze trochę wkłada kij w mrowisko ale nie chodziło tu o jakieś wielkie afery. Ot, chciał zrozumieć. – Ja uważam za niewłaściwe. W sensie, weź właśnie pod uwagę odwrotną sytuacje. Wchodzisz do pokoju w którym się szykuje do naszego ślubu i widzisz jakaś laske uwieszoną na mnie. Nie fajnie, prawda? – może w ten sposób będzie jej to łatwiej wyjaśnić?
-
– Wszystkie wybory nas doprowadziły do tego momentu, chociaż nadal trochę żałuję, że nie poznałam cię wcześniej – powiedziała z czułością, patrząc mu w oczy. Czasami łapała się na tym, że zastanawiała się, co by było, gdyby faktycznie to Nicka poznała przed Enzo albo gdyby Vittoria była jego. Oczywiście wtedy pewnie nie byłaby Vittorią i dywagacje były czysto teoretyczne, ale jednak… Wiadomo o co chodzi. – To w sumie nie zakończenie, to dopiero początek. Poczekaj aż przyjdzie czas na noc poślubną – uśmiechnęła się łobuzersko, ale w jej oczach pojawiła się czułość. W gruncie rzeczy żartowała z nocą poślubną, ale jednak naprawdę czekała na resztę ich życia – na przeprowadzkę do willi, na staranie się o dzieci – bo miała pewność, że ojcem będzie wspaniałym, nawet na podróż poślubną! To był dopiero początek całej reszty ich życia – Kocham cię, Nick – odetchnęła głęboko, bo on również był wszystkim, czego chciała i potrzebowała. Był nawet czymś więcej i była za niego cholernie wdzięczna losowi. – Tym bardziej. Masz nie umierać – oświadczyła, patrząc mu w oczy i faktycznie gdy przystanęli, objęła jego policzek, drugą dłoń wsuwając jego włosy i delektując się bliskością ukochanego. Potem niestety atmosfera trochę siadła.
– Oczywiście, że dotyczy, to jest oficjalny ślub. Ale zignoruję to, co zrobiłeś i wspaniałomyślnie ci wybaczę - uśmiechnęła się delikatnie i przygryzła dolną wargę. – Nie odpowiedziałeś mi na pytanie. Gdyby to nie był dzień naszego ślubu, to nie miałbyś z tym problemu? – powtórzyła, unosząc brew. – Jasne, poczułabym się trochę dziwnie… Z tym, że jeśli byś mi wyjaśnił sytuację i miałabym pewność, że między wami nic nie jest, to nie mogłabym się o to gniewać. Jeśli zrobiło ci się dziwnie, to mi przykro, ale ja i Alex… Tak to u nas po prostu zawsze wyglądało i przychodziło to zupełnie naturalnie. Nigdy nie pomyślałam, że ktokolwiek mógłby to odebrać jako nieodpowiednie - stwierdziła, wzdychając cicho, bo jednak… Naprawdę tak było i nie wiedziała, jak to wyjaśnić Nickowi.
-
– To zdecydowanie ułatwiłoby nasze życia – westchnął. Tak, może wtedy nigdy nie byłby w żaden sposób zaangażowany w ten świat? Chociaż z drugiej strony to wszystko było całkiem naturalne dla każdego z dobrze znanych nam panów – prawdopodobnie nie istniała żadna siła która by ich przed tym powstrzymała. A może faktycznie Connie byłaby dobrym powodem żeby przestać póki była ku temu okazja? W końcu, rodzina Nicka i tak miała kupę kasy przez hotele. Biznes z Russellami nie był aż tak potrzebny, nie? – A masz bieliznę w kolorach panny młodej? – zaśmiał się pod nosem, palcami muskając jej łopatkę. Nie widział jej pewnie jeszcze w niczym białym jeśli chodziło o bielizne typowo hot także chętnie popatrzy Ale tak, coś w tym było. – Ja Ciebie też, Constance – wypowiedział jej imię w najczulszy sposób w jaki potrafił; wiedział ze przedtem pełne imię kojarzyło się jej tylko z Enzo który wypowiadał je dość oschle, ale on w sumie lubił tak do niej mówić.
– Na pewno gdybym nie zobaczył tego dzisiaj, w innych dniach problem byłby mniejszy, ale odpowiedz w obecnej sytuacji brzmi: nie. Podejrzewam, że teraz już zawsze będzie mi to tak tyci przeszkadzać – pokazał palcami rzeczone tyci, które w jego głowie było pewnie wielkości Australii ale nie chciał robić zadymy o kilka przytulen. Chciał to wyjaśnić naprawdę normalnie, z nadzieja ze się w ogóle tak da – Nie, nie gniewam się. Po prostu chciałem Ci powiedzieć, że raczej nie będę fanem bliskości w waszej relacji. Nie samej znajomosci, oczywiście, ale myśle ze bliskość moglibyście nieco zmniejszyć. A nawet znacznie. Proszę? – uśmiechnął się do niej, robiąc słodkie oczka. Miał nadzieje, ze Connie doceni jak się starał w tym momencie pozostać cutie
-
– Najważniejsze, że teraz jesteśmy razem – odparła z czułym uśmiechem, kompletnie w niego zapatrzona. Uśmiechnęła się słodko na pytanie o bieliznę. – Będziesz musiał się przekonać – zamruczała, przygryzając lekko płatek jego ucha, ale oczywiście, że miała na sobie białą bieliznę, no przecież czarnej pod suknię ślubną nie założy. Uśmiechnęła się przesłodko, gdy usłyszała swoje imię. Ten jego czuły ton sprawiał zawsze, że całkiem polubiła się z pełną jego formą. Może wcale nie chodziło o konkretne imię ale właśnie o sposób, w jaki było wypowiadane? Pokiwała delikatnie glową na jego słowa.
– Tyci? – uniosła jedną brew i odetchnęła głęboko, bo nie bardzo wiedziała, jak powinna to rozwiązać. Nie chciała, by Nick odczuwał dyskomfort ale z drugiej strony była do tego wszystkiego cholernie przyzwyczajona przez te wszystkie lata, które trzymała się z Alexem. – Postaram się, w porządku? – przygryzła dolną wargę i zerknęła mu w oczy. – Chodźmy się napić. Czy to pan Russell…. Z Twoją siostrą?! – wytrzeszczyła aż oczy i pewnie poszli się przywitać, chociaż Connie trochę przytkało.
ztx2