WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

| outfit

Christopher niby miło spędził czas, ale jednak Jack pewnie dawał mu gromiące spojrzenia na prawo i lewo, a rozstanie z Rosie sprawiło, że zamiast upić się na wesoło, to nawet zatrudniona dla Farewella striptizerka średnio go bawiła. Cóż. Potem panowie wyszli sobie kulturalnie na miasto i spotkali po jakimś czasie swoje pary. Tak więc kiedy Christopher zobaczył Rosie i ta stwierdziła, że wraca do hotelu, zaoferował – a raczej oświadczył – że ją odprowadzi. Całą drogę pewnie zagadywał, ona go zbywała, ale szedł twardo obok niej, bo jednak martwił się o nią i o Lily, tak? Grupka pijanych ludzi w Vegas była raczej średnim towarzystwem dla ciężarnej, nie? Tak czy siak, Christopher odprowadził Rosie do apartamentu i gdy zatrzasnęła mu drzwi przed nosem westchnął ciężko i oparł się o drzwi, ukrywając twarz w dłoniach. Nie wiedział, czy będzie go słyszała, ale i tak postanowił mówić.
– Rosie, nie wiem czy mnie słyszysz, ale ja naprawdę przepraszam, że jestem taką kurwą. Nie chciałem być – jękliwie przytulił policzek do drzwi i westchnął ciężko – Ale naprawdę cię kocham. I naszą córkę też. I wiem że nie odbierasz telefonów, ale to nasze dziecko i chcę być jego życiu nawet jeśli ty mnie w swoim nie chcesz – oświadczył zdecydowanym tonem i ponownie oparł się plecami o drzwi. Był cholernie pijany i tak mu się na wyznania zebrało.
– I wiem, że nie chcesz ze mną rozmawiać, ale może jednak porozmawiamy? Bo wiesz, ślub się zbliża, jesteśmy świadkami… – mówił dość głośno i miał nadzieję, że z nim porozmawia, no – jeśli nie dla niego samego to chociaż dla pary młodej!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Outfit


Rosemarie bawiła się całkiem dobrze z dziewczynami, ale ciąża nieco przeszkadzała jej w odpowiedniej celebracji tego wydarzenia. Póki Sarah, Connie, Vittoria i Allie były w miarę trzeźwe wszystko było w porządku, ale gdy alkohol wjechał, Rosie czuła się tam totalnie nikomu niepotrzebna. Laski się wygłupiały, zrobiły debilne tatuaże (chociaż dzięki Russell i tak Vittoria ominęła zjebany i zrobiła sobie serduszko, dzięki Bogu, choć jedna :lol: ), robiły pewnie trochę wieś na ulicach Las Vegas, a ona… ciagle myślała o tym, co zrobił Christopher. Mimo, że gdy przyjechał i pomógł przy ciele Davida Rosie naprawdę była mu wdzięczna, tak nadal nie na tyle, żeby umieć ze sobą rozmawiać. Cholernie bolał ją fakt jego całej zdrady wobec niej i jej rodziny, plus te zdjęcia, które znalazła, ale z drugiej strony… nie wyglądał, jakby tylko udawał, ze mu zależy. Przecież pierwszy wyznał jej miłość, to on chciał zamieszkać razem i w ogóle i to wszystko zupełnie się nie składało w całość. Kupiony pies był lekkim zbawieniem, a odzyskanie Christiana nieco poprawiało jej nastrój ale nadal po prostu cholernie tęskniła za Richardsem. Niestety jak wiemy, Russellowa duma to zło i tym razem było dosłownie tak samo. Niemniej jednak, faktycznie postanowiła iść do hotelu. Bolały ją plecy, nogi i głowa, a po za tym chyba nie rozumiała łączonych wieczorów kawalersko-panieńskich. I nie miała tez ochoty rozmawiać z pijanym Chrisem, który tak czy siak za nią lazł całą drogę. Jasne, na pewno było jej nieco raźniej niż jakby po nocy szła sama, ale jego marudzenie okropnie ją męczyło :lol: Dlatego gdy tylko weszła do pokoju w apartamencie, zamknęła za sobą drzwi nie wpuszczając go do środka. Czy słyszała co mówił? Co do słowa. Buzujące hormony sprawiały, że podczas przebierania się w piżamę sobie cicho popłakiwała. Jezu, nie mógł jej dać po prostu spokoju? Nawet na kąpiel nie miała ochoty. Miała ochotę umrzeć w tym momencie, bo brak leków tez dawał się jej we znaki. W końcu jednak nie wytrzymała i otworzyła z impetem drzwi przez co pewnie wpadł do środka.
– Możesz przestać? – zapytała, podpierając się pod boki. Nie zmyła makijażu, więc dowody zbrodni (czyli w Russellowym tłumaczeniu - płaczu :lol: ) były wyraźnie widoczne pod postacią rozmazanego tuszu do rzęs. – Ustalmy kilka rzeczy. Ani razu nie powiedziałam, że nie pozwole Ci na kontakt z Lily. Pozwolę, to przecież jasne, ale póki co, jest w moim brzuchu. A ja widywać się z tobą nie mogę i nie chcę – wytłumaczyła, siadając na ogromnym łóżku. W tych pokojach pewnie tylko łóżka i jakieś szafeczki były! – A to, że jesteśmy świadkami nie oznacza, że po za ślubem musimy ze sobą rozmawiać. I tak, jesteś kurwą. Nie dość, że przeruchales Naomi, to jeszcze omal nie zabiłeś Jacksona. Brałeś udział w zabiciu Tommy’ego i prawdopodobnie umawiałeś się ze mną tylko dlatego, że ktoś dał Ci takie zlecenie. O czym jeszcze chcesz porozmawiać, Chris? – nie krzyczała, mówiła tak spokojnie jak się dało i wpatrywała się w niego swoimi sarnimi oczami. To jasne, że tez go kochała ale w tym momencie to nie było takie proste.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chris doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego towarzystwo było Rosie wybitnie wręcz nie na rękę. On z tym żył, bo musiał z tym żyć, tak? Odetchnął więc głęboko, czując, że alkohol i wciągnięta wcześniej kokaina buzują w jego żyłach, chociaż aktualnie był chyba na lekkim zejściu – udręczony i umęczony. Tęsknił za nią. Beznadziejnie za nią tęsknił i jej potrzebował w swoim życiu, jak nigdy wcześniej nikogo. Dlatego chyba czuł się tak źle z tym wszystkim, co zrobił jej rodzinie, ale… Z drugiej strony naprawdę nie miał do końca wyjścia – to znaczy miał, ale jednocześnie trochę nie miał – bo był zaślepiony zemstą i fałszywym poczuciem, że Jack zabił jego żonę, a potem walił w chuja. Gdy drzwi się otworzyły, faktycznie wpadł do środka, głową lekko uderzając o podłogę i spojrzał na Rosie, leżąc na pół przed drzwiami, na pół w apartamencie. Odetchnął aż głęboko, widząc, w co była ubrana. Kurwa, no dawno seksu nie uprawiał, a ona w takiej piżamce mu tu wychodzi? Ehhhh.
– Nie mogę przestać – odparł, koślawo się zbierając z podłogi i w końcu stając przed nią, chociaż złapał się lekko drzwi, coby się nie wypierdolić prosto na nią, bo jednak nie chciał jej zrobić krzywdy. Ani Lily. Odetchnął głęboko i pokiwał powoli głową, ale chwycił ją za dłoń, delikatnie klękając przy łóżku, między jej nogami.
– Wiem, wiem ale chcę być częścią tego wszystkiego. Badań usg, chcę o ciebie dbać, Rosie, bo naprawdę cię kocham. I naszą kruszynkę – powiedział cicho, nachylając się nad nią i składając delikatnego buziaka na jej brzuchu. Nie było to jednak szczególnie nachalne – ot, delikatne muśnięcie ust. Spojrzał na nią i odetchnął głęboko. Życie byłoby prostsze, gdyby nie wyglądała tak zajebiście w tej jedwabnej piżamce.
– Ale to że jesteśmy rodzicami już tak. Jak sobie wyobrażasz nasze rodzicielstwo? Wiem, że źle zrobiłem i spędzę resztę życia wynagradzając to twojej rodzinie. Wiem, że to chujowe, co zrobiłem, ja wiem… Ale potrzebuję cię, bo będziemy rodziną. A umawiając się z tobą, nie wiedziałem, kim jesteś, Rosie – mamrotał pod nosem, dłońmi gładząc delikatnie miękką skórę jej ud – wcale nie jakoś erotycznie, delikatnie, uroczo, jakby ten dotyk gdzieś tam go wewnętrznie uspokajał, koił nerwy, dawał jakieś poczucie komfortu, którego nie czuł, odkąd się wyprowadziła. Nagle zauważył, że miała rozmazany makijaż i jedną z dłoni objął jej policzek. – Płakałaś… – powiedział cicho, z troską i podniósł się nieco, by przyjrzeć jej twarzy, a kciukiem delikatnie głaskał aksamitną skórę, jakby chciał zetrzeć te resztki makijażu razem z zaschniętymi łzami.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Cudownie, w takim razie byli bardzo jednomyślni, bo Rosie tez za nim tęskniła jak szalona. Od kilku miesięcy przecież razem mieszkali, wcześniej tez przez pół roku miała go niemal ciagle gdy go potrzebowała i teraz było jej okropnie ciężko. Inna sprawa, że kwestią problematyczną było chyba tez mieszkanie w willi z Jacksonem bo Rosie w ogóle nie robiła się przy nim łagodniejsza :lol:
– Pomogę Ci, poczekaj – wyciągnęła pewnie do niego ręce, gdy zaczął się tak beznadziejnie koślawo podnosić, ale skoro sobie poradził to się odsunęła. To niezbyt dobry pomysł żeby w połowie piątego miesiąca ciąży podnosić wielkiego faceta, ale aż jej się go szkoda zrobiło ze był w takim stanie. Nie wyrwała mu dłoni, tylko uważnie na niego patrzyła podczas jego wypowiedzi.
– Ale ja nie chcę. Rozumiesz? Nie potrafiłam się do Ciebie przemóc po Naomi, a teraz to… nie wiem co mam zrobić – postanowiła powiedzieć mu to wprost, bo wcześniej próbowała delikatniej, nie chcąc go ranić (co było z jednej strony trochę zabawne). – Najpierw nie mogłam wyrzucić z głowy Ciebie z tą długonogą wywłoką, a teraz ciagle myśle o tym, co zrobiłeś Jacksonowi – niby to ona go zdradziła, ale i tak Naomi bolała ją okropnie… mimo to, gdy pocałował jej nagi brzuch, aż wstrzymała oddech. Wiedziała, że kochał Lily, chociaż oboje nie mieli jeszcze możliwości trzymać jej w rękach, rozumiała to, bo sama była w niej bezapelacyjnie zakochana; przerażało ją tylko to, że ta miłość wynikała w dużej mierze właśnie z miłości do niego – bo prawdopodobnie gdyby dziecko było Davida to strzeliłaby sobie w głowę. Mimowolnie wyciągnęła dłoń, gładząc delikatnie jego ramię. Hormony to straszna sprawa, serio, bo w tym momencie była pomiędzy pierdol się a pierdol się ze mną, tak o :lol:
– Wyobrażam sobie to tak, że będziesz mógł ją widywać kiedy będziesz chciał. Będziesz zabierał ją na weekendy i będziemy wspólnie o wszystkim decydować – próbowała brzmieć stanowczo, ale nie umiała. Głos jej drżał, podobnie jak całe ciało gdy ją dotykał. – Ludzie sobie jakoś radzą, prawda? Jesteś prawnikiem, znajdziesz na to jakieś zastosowanie prawne – wzruszyła ramionami. Nie miała pojęcia jak to rozgryźć, bo nie była do końca pewna jak będzie z nimi za te kilka miesięcy. Potrzebowała go, kochała, ale nie potrafila ułożyć niczego w swojej głowie. Chyba właśnie przez brak leków, szalejące hormony i bolące zebra bo Lily postanowiła być chyba piłkarzem. Spuściła wzrok.
– Bo jest mi przez Ciebie beznadziejnie – odpowiedziała szczerze, trochę jak małe dziecko. Warga zaczęła jej niebezpiecznie drzeć, więc wzięła kilka głębokich oddechów, powoli przenosząc na niego wzrok. – Powinieneś się położyć. Odprowadzić Cię do pokoju? – położyła dłoń na jego dłoni, którą trzymał na jej twarzy. W zasadzie, Rosie nie była na niego zła – była nim przeokrutnie rozczarowana. To chyba nawet gorsze.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chris po prostu chciał, żeby wróciła – nawet niekoniecznie do niego do łóżka – po prostu do domu. Zrobiłby jej oddzielną sypialnię, gdyby miała taką wewnętrzną potrzebę, kurwa! Nawet sam by własnoręcznie wybudował dom, gdyby nie chciała mieszkać w tym obecnym, chociaż na pewno się przeprowadził po tym, jak ona i Connie zajebały Davida. :lol: Machnął ręką, gdy chciała mu pomóc.
– Nie, nie, jestem ciężki, ale dam radę – trochę bez ładu i składu te słowa wypowiadał, ale co innego miał jej powiedzieć? Prawda była taka, że naprawdę nie chciał jej uszkodzić czy skrzywdzić – chociaż skrzywdził w sumie ją już dość dobitnie, niestety. Żałował tego każdego dnia, serio. Odetchnął głęboko i pokiwał powoli głową.
– Wiem, że nie chcesz, ale ja cię potrzebuję, Rosie. Jeśli nie chcesz mnie widzieć, zrobię ci osobny pokój, ale chcę ją widzieć, słyszeć bicie serduszka i być przy tym, jak się porusza, jak kopie i żartować, że będzie świetnie kopać piłkę i zostanie jakąś mistrzynią świata – uśmiechnął się czule, bo przecież kobiety też w piłkę nożną grać mogły i jego Lily też mogła to robić, ot co! – Wiem. To okropne. Jestem chujowy, ale kocham cię tak okropnie… Gdybym wiedział, że się w tobie zakochał, nie pozwoliłbym, żeby Jacksonowi spadł włos z głowy – stwierdził cicho, patrząc załzawionymi niemal oczami w jej oczy – mówił prawdę, nie pozwoliłby na porwanie, nie brałby w niczym udziału, gdyby przewidział, że się zakocha na zabój w małej Mi… Odetchnął głęboko i spojrzał na nią ze smutkiem.
– Ja wiem, że sobie radzą, ale to są ludzie, którzy się nie kochają, albo sobie wpadli. My się kochamy… – urwał, bo w sumie nie był do końca pewien, czy ona jeszcze go kochała po tych wszystkich rewelacjach, niepewnie dodał więc po chwili zawahania – …prawda? – uniósł brwi i spojrzał na nią z olbrzymią nadzieją, że potwierdzi, że nadal go kocha.
– Mi przez siebie też, jeśli mną gardzisz, to uwierz mi, że ja gardzę sobą bardziej – westchnął ciężko i spojrzał jej w oczy, a gdy tak jej warga zaczęła drżeć, delikatnie przesunął po niej kciukiem w czułym geście. – Nie, nie chcę być sam. Tamci imprezują… Mogę zostać? proszę, pozwól mi zostać – ostatnie słowa wyszeptał niemal, jedną dłonią nadal głaszcząc jej policzek, a drugą ostrożnie układając na jej brzuchu i uśmiechnął się delikatnie, bardzo blado, jakby z nadzieją, że mu pozwoli zostać na chwilę, na noc, na całe życie...

ztx2

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”