WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<table> <div class="kp0">
<div class="kp2">
<div class="kp3">

<div class="kp4"> <input type="radio" id="kp4-1" name="kp4-gr" checked><label for="kp4-1"> me </label> <div class="kp5-a"><img src="https://i.imgur.com/VagXSxH.png"></div> </div>

<div class="kp4"> <input type="radio" id="kp4-2" name="kp4-gr"><label for="kp4-2"> about</label>
<div class="kp5"> <div class="kp5-t">about me</div> <div class="kp5-in">

<div class="kp5-info"> <h1>imie i nazwisko</h1> <h2>rev. abraham glass</h2></div>
<div class="kp5-info"> <h1>pseudonim</h1> <h2>abe</h2></div>
<div class="kp5-info"> <h1>data i miejsce urodzenia</h1> <h2>17-11-83, Mountlake Terrace, WA</h2></div>
<div class="kp5-info"> <h1>dzielnica mieszkalna</h1> <h2>poza miastem</h2></div>
<div class="kp5-info"> <h1>stan cywilny</h1> <h2>poślubiony Panu</h2></div>
<div class="kp5-info"> <h1>orientacja</h1> <h2>heteroseksualny</h2></div>
<div class="kp5-info"> <h1>zajęcie</h1> <h2>eks-kapelan wojskowy & stajenny</h2></div>
<div class="kp5-info"> <h1>miejsce pracy</h1> <h2>dom boży/stajnia</h2></div>
<div class="kp5-info"> <h1>wyznanie</h1> <h2>katolicyzm</h2></div>
<div class="kp5-info"> <h1>na(po)wracający</h1> <h2>w seattle od 3 lat</h2></div>
</div> </div></div>

<div class="kp4"> <input type="radio" id="kp4-3" name="kp4-gr"><label for="kp4-3">story </label> <div class="kp5"> <div class="kp5-t">my story</div>
<div class="kp5-in">Obrazek
<br>
Dłonie Ojca kojarzą się z lasem, i pachną, także, jak las. Igliwiem i czarnoziemem, geosminą i wiatrem. Jak grządki za domem, szpadelkiem starannie wyrównane, jak krew zwierzęcia ubitego na wieczerzę, jak sznur jutowy do wiązania pakunków wysyłanych do rodziny z miasta.
<br>Skóra jego wrażliwa, z życiem tętniącym w tkankach wciąż-i-wciąż jak żywica, albo brzozowy sok... ale z wierzchu? Stwardniała na wzór drzewnej kory, odporna na gorąc, gdy kartofle gołą ręką przewraca w palenisku, i na chłód, gdy grudniowym świtem idzie narąbać drwa. <br>
I one są dobre. Dobre, jak Bóg i wszystko, co powołał na świat.
<br>
Tak nam mówią - mojemu rodzeństwu i mnie. Dłonie Ojca są dobre, nawet, jeśli karzą. I kartofle w palenisku, nawet, jeśli parzą. I chłód każdego kolejnego dnia w Mountlake. I każdy kolejny promień słońca - to Cud.
<br><br>
I za nie trzeba nam dziękować Panu.
<br><br>
Obrazek
<br>
Matka siedzi przy stole kuchennym i płacze, a zawsze gdy płacze, robi się bezbronna i brzydka. Ma na sobie odświętną sukienkę - infantylną, gdy dziś o tym myślę, zwłaszcza na ciele dorosłej kobiety: haft przy kołnierzyku na sztywno krochmalonym, zaszywki drobne, szczypane, wzdłuż cieniuteńkiej talii, długość żadna, bo ni to długie, ni krótkie. Typowa kiecka noszona na mszę świętą przez kobiety, co się stylu nie uczą z modowych żurnali.
<br>
Na podołku list trzyma, moją siostrę najmłodszą (jedną z czterech) i kopertę z pieniędzmi. Trzy w jednym, trójnia najświętsza: miłość, życie i śmierć.
<br>
Wystarczy, że spojrzę na nią raz, choćby z mojej chybotliwej, trzynastoletniej perspektywy i natychmiast wiem.
<br>
Strata jest wpisana w życie, tego się nie negocjuje - mówili. Bo z kim? Ze Śmiercią? Śmierć raczej nie słucha. <br>
Więc z Bogiem? Bóg zawsze ma rację. <br>
<br> Jak Ojciec nasz. Ale Ojciec nie żyje. <br> <br>
Obrazek
<br>
Jest taki kolor, który balansuje na granicy między miedzią, a złotem. W słońcu płonie jak ogień najżywszy, w ciemności skrzy się niczym futro lisie. Kolor grzechu miłości, która wieczność obiecuje.
<br>
I jest taki zapach - trawa świeżo skoszona, słodycz lipy rozkwietnionej, słońce wypalające znamiona i piegi w ledwie opierzonej skórze - co wszystkie inne zuchwale dominuje, w tkanki się wgryza, między włóknami duszy ubrania i ścięgien wszelkimi permanentnym lokatorem się staje.
<br>
I są takie takie błędy, jakie za siebie tylko popełnić można. I potrzeba. Jest taka cena, jaką każdy sam zapłacić musi. Za grzech pierworodnyszy.
<br>
Czy to jest szaleństwo? Czy prawo młodości?
<br><br>
Ten okres, gdy się wierzy, że pewne rzeczy są na zawsze. <br>
<br>
Obrazek
<br>
A konieczność? Czy synonimiczna jest z przymusem?
<br>
A nawet jeśli nie, to jak odróżnić jedno, od drugiego?
<br>
To nie tak, że nie chcę iść do Seminarium. To także nie tak, że chcę.<br>
Evangeline milczy, gdy jej mówię. Wiedziała, ale zapomniała chyba, że ja słów raz danych - zawsze dotrzymuję.
<br>
Matka za to cała się raduje. O tym nie przestaje mówić, jak to dobrze będę wyglądać w sutannie. Taki dorosły, dłonie duże, silne, co pracy żadnej się nie boją. Oczy ciemne i nad wiek poważne.
<br>
Nie wie jednak, że zaciągnę się podwójnie: w szeregi, co na Boga ślubują, i w te inne, które Honor i Ojczyznę pod nieba wynoszą.<br><br> I u Śmierci zaciągnę się też mój największy dług.
<br><br>
Obrazek
<br>
Latem dwa-tysiące-pięć do domu na moment wracam. To ostatnia okazja, żeby się wycofać. Uszy po sobie położyć, ogon podkulić żałośnie i drogę obrać inną, łatwiejszą może, prostszą.
<br> Evangeline - choć z innym teraz się prowadza, po słowie będąc podobno, raz tylko do mnie przychodzi (butelkowa zieleń jej sukienki do dziś mnie w snach nawiedza): włosy kaskadą na ramiona opadłe, wzrok błagalny.
<br>
Już nawet nie o powołanie chodzi, co o pobór.
  • -Nie jedź - mówi.
    <br>Raz jedyny to od niej, wówczas, usłyszałem.
<br>
Ale nie to o mężczyznach Glassów zawsze się mówiło - a w tej linii rodziny mało nas, co kot przysłowiowy napłakał. W wieku dwudziestu trzech lat mundur więc wkładam, a podeń - koloratkę. Po jednej stronie broń, po drugiej - biblia. <br><br>
Krzyż o pierś bije; obok - nieśmiertelnik. <br><br>
Obrazek
<br>
Wcześniej myślałem, że widziałem biedę, teraz widzę ją naprawdę.<br>
I wcześniej myślałem, że wiem, co to głód, lecz teraz - go czuję. <br>
I w zuchwałym przeświadczeniu o słuszności wyborów mojego Kraju myślałem, że wiem, co dobre jest dla Świata. <br>
Teraz tracę o tym wszelkie przekonanie. <br>
<br>
Zaliczam cztery tury. Kabul, Kandahar, Jalalabad, i znów Kabul. W miarę, jak zyskuję wiedzę, tracę wiarę. <br>
W Boga, o którego wojny się wznieca. W Boga, który na te wojny pozwala. <br>
Zyskuję za to co innego. Realny wpływ na życie czyjeś i śmierć. Gdy dwudziestodwuletniemu szeregowemu ostatniego namaszczenia udzielam pod Karim Daad. Gdy afgańskim sierotom paczki krakersów Ritz, i maść Savlon na rany nie-do-zagojenia niegojące się, racjonuję. Gdy do matki dzwonię, kabel telefoniczny na palcu zawijając-odwijając-zawijając raz po raz, neurotycznie, by ją zapewnić, że wszystko jest w porządku.<br><br>
Nic nie jest w porządku, mamo.
<br><br>
Obrazek
<br>
Za to piasek? Piasek jest wszędzie. Pod paznokciami, pod powiekami, w snach. Pije się go w herbacie, w syropie na wysuszone gorącem gardło, w wodzie filtrowanej, racjonowanej hojnie, lecz rozsądnie - a więc tak, że wszyscy balansujemy na cienkiej granicy z permanentnym odwodnieniem. Jest pod koszulą, pod bielizną i pod sercem. W oczach mieszka, w uszach, w zębach chrzęści i skroń obciera, gdy człowiek Słowo stara się studiować, w mroku pochylony nad najważniejszą z ksiąg. Nawet na przepustkach, czy w oazach jakichś zabłądziwszy, o piasku się wciąż myśli i o burzach nagłych, sztormach bez ulew, które cały widnokrąg przykryć są czasem w stanie. <br>
A jednak kocham to. Ten rodzaj braterstwa, który tylko w podobnych warunkach daje się zawiązać. <br><br>Tę więź, co poza placem boju nigdy nie powstanie.<br><br>
Obrazek
<br>
Nie pamiętam.
<br>
Patrzymy na siebie, Mądry Doktor i ja. Nad nim - halo dyplomów do ściany gabinetu przytroczona, rejestr wszystkich doświadczeń i sukcesów potrzebnych, by trafnie postawić diagnozę. Aurerola bezpieczeństwa. Zaufania. <br>A ja?
<br>
A ja chciałbym wszystko opowiedzieć Mu - bo Bóg Ojciec już dawno przestał słuchać - ale zwyczajnie nie pamiętam. Śmierci moich przyjaciół. Drogi donikąd, z workiem jutowym na głowie zadzierzgniętym. Bólu. Batów czterdziestu, na wzór Jezusowyrystu, być może - lecz rachuba utracona razem z przytomnością, a odzyskiwana na raty. Nocy, gdy ze snu odartemu bezlitosną deprywacją, na krawędzi życia i śmierci jawy i mar balansować mi dane było, i z martwymi rozmawiać, kiedy na swoją stronę przeciągnąć mi chcieli. Dni świętych bez chleba i wody, w jedność brunatną, głodem przesyconą, z resztą tygodnia zlanych; wspomnień, w których matka i siostry, i Evangeline, i nawet ojciec, do mnie przychodzili. <br>
Byłem pewien, że umrę. I śmierci, także, bliski. Ale i tego nie pamiętam.
<br>
Pamięta za to moje ciało. Więcej niż jedno znaczenie ma mój fantomowy ból, i wszędzie go czuję czasem, nie tylko tam, gdzie to logiczne - w miejscu pod kolanem, co pustką głupią teraz zieje.
<br> Boli to, co utracone; nawet pamięć.<br><br>
Wszystko mnie boli zatem. I przez cały czas.<br><br>
Obrazek
<br>
To nie mój pierwszy powrót z misji, ale jedyny pierwszy taki.<br>
Bo w gazetach o nas piszą. Trzech ocalonych z trzydziestu. Dziesięciu procentach, którym - bo Los tak uznał, albo Bóg, albo Czas, lub zwyczajny zbieg okoliczności - przeżyć było dane. <br>
Dar. Dar, o który nie prosiłem.
<br>
Pierwsze miesiące spędzam w szpitalu. Po prostu - bo gdzieżby indziej? Zawieszony pomiędzy światami funkcjami, ani żołnierzem tu jestem, ani księdzem, ani pacjentem po prostu - bo, choć zdrowieć mam, nadal tym, co kiedyś, się param. Rad udzielam, pocieszam rodziny w bólu, choć mój własny jakoś osłabnąć nie może. <br>
Nie sypiam, ale tracę przytomność. Czasem budzę się (z jednego koszmaru w drugi), pod ścianą sali, w przerażenie współ-pacjentów wprowadzając. Wyję. Jakby ujść próbowało ze mnie to, co w ciele ułomnym, kalekim mieszka.<br>
<br>
Wychodzę wczesną wiosną, i siostra wiezie mnie do rodzinnego domu. Matka do miasta się przeniosła, żeby starość wygodniej przeżyć - mnie zatem stajnia ojcowska w udziale przypada. Te same dróżki, na których chodzić się uczyłem, to samo niebo, koronami jabłonek i grusz okolone. Jedna z naszych starych klaczy ojca nawet pamięta, choć źrebięciem była, gdy umarł. Ale mnie? Mnie przypomnieć sobie jakoś nie może. Jakby zupełnie inny mężczyzna, niż ten, którym byłem, z wojny powrócił.
<br><br>
Czasem myślę, że Ja sam nigdy tak naprawdę nie wróciłem.<br>
<br>
Obrazek
<br>
Mija lat parę, cieniutkimi kartkami w kalendarzu zrywanymi odliczanych. Rany fizyczne się goją, psychiczne - zasklepiają. To, co tętni we mnie nadal, przed światem skrywam skutecznie. <br>
Organizacja przyjmuje mnie z rozwartymi ramionami. Męczennika za naród, Bohatera. Oportunistę jebanego - przed niewłaściwymi wartościami głowę chylę, lecz siły nie mam jej podnieść, tak zwyczajnie. Jeszcze chwila, a świętym mnie uczynią. <br>
Abraham, Patron Hipokryzji.<br>
Spokój znajduję tylko, gdy kazań prawić nie muszę, i spowiedzi cudzej słuchać (słuchać własnej, wewnętrznej, wciąż nie mam odwagi). Najlepiej czuję się wśród zwierząt, dziwny i zdziczały w towarzystwie ludzi. Tam harmonia na mnie czeka, gdzie koński pot, co zmęczeniem pachnie, i wolnością. Wiatrem, umiłowaniem dla Przyrody, obojętnością względem świata człowieka.
<br>
Trwam w zawieszeniu, sam pewnym nie będąc, co jeszcze trzyma mnie przy życiu.
<br>
I myślałem, że odwrotnie będzie, ale im dłużej żyję, tym więcej pytań mam, a mniej odpowiedzi. <br>
Tylko, widzisz, małomówny się zrobiłem. <br><br>Pytać już nie chcę jakoś - bo jak, jeśli nawet On nie słucha?<br>
</div> </div></div>

<div class="kp4"> <input type="radio" id="kp4-4" name="kp4-gr"><label for="kp4-4"> flaws </label> <div class="kp5"> <div class="kp5-t">my flaws</div>
<div class="kp5-in">
<i>Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
  • - Na wieki wieków. Amen.


W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

  • - Bóg niech będzie w twoim sercu, abyś skruszony w duchu wyznał swoje grzechy. Amen!


Ostatni raz u spowiedzi świętej byłem siedem lat dni temu. Pokutę zadaną wypełniłem.
Obraziłem Pana Boga następującymi grzechami: <br>
<br>
- Pychą, gdy w kazanie na świstku papieru spojrzawszy pomyśleć sobie dałem, że być może z powołaniem nie minąłem się jednak. Butnością, gdy moim braciom i siostrom rady śmiałem dawać, rzekomą mądrością życiową się posiłkując.<br>
A słaby jestem, i głupi. I ułomny na umyśle i ciele. Nie mnie radzić - mnie tylko błądzić pozostało.<br>
- Zaniedbaniem względem ciała swojego, z sił dawnych odartego, gdy sam przed sobą się go wstydzę, na własne blizny patrzeć niezdolny. A mam ich czterdzieści - i - cztery, na plecach, ramionach i udzie. <br>
I wtedy, zaniedbaniem, gdy sen sobie odbieram, i od ust odejmuję, niegodny się czując, by żyć, jak żyłem przed wojną. <br>
I wówczas, gdy sam sobie karę, nadmiernym wysiłkiem fizycznym, wymierzam. <br>
- I zaniedbaniem względem swojej duszy, co na spokój nie zasłużyła. Ile to razy bowiem, zamiast położyć się choćby spróbować, godziny na ganku spędzam, w niebo bezchmurne wpatrzony i wszystkie błędy i grzechy wyrzucam sobie? Żałuję. Za wszystko, po stokroć, żałuję. I gdybym czas cofnąć mógł - a, oczywiście, nie mogę - wszelkie rzeczy w życiu zrobiłbym inaczej. <br>
- Nieumiarkowaniem w jedzeniu i piciu, które duchownym ponoć nie przystoi. Ale czy obłuda nie jest standardem naszym? A kłamstwo - nawet, gdyśmy w lico boskie wpatrzeni - powszechnością? <br>
A więc owszem, piję. Whiskey najchętniej, o zapachu dymnym, złotą i gęstą, jak metal szlachetny w płyn przemieniony. Czasem tyle, by już nie móc pamiętać, że zapomnieć nie mogę. <br>
- Zazdrością wobec tych, co sprawni są zupełnie na ciele i umyśle. Względem tego, co moją dawną miłość "żoną" czelność ma nazywać. Pod adresem owych, co wszelkich okropieństw jakie ja widziałem, oglądać nigdy okazji nie mieli.<br>
Choć czy wszystko to nie było mym własnym wyborem?
<br>Samemu sobie, temu sprzed lat, najbardziej zazdroszczę. <br>
- Lenistwem, które i mnie, choć podobno prawie święty, czasami dopada. I dnie całe nad książką jaką mi spędzać każe, zamiast na Biblii studiowaniu. Tym lenistwem, które na spacer wielogodzinny mnie wysyła, zgubić daleko poza linią ludzkiego wzroku się pozwala. Tym, co czas mój poświęca słuchaniu starego jazzu, i pisaniu listów bez adresata wciąż, i wciąż, na nowo. <br>
- Gniewem, zaciśnięciem szczęk nader gwałtownym wyrażonym, zwinięciem dłoni nagłym, w pięści samemu sobie ciosy gotowe wymierzać.<br> Mówią, że porywczy bywam, i rację mają. Że pod powłoką spokojną, co konsternację czasem tylko zmarszczką pojedynczą na czole obnaża, ogień wrze. I rację mają. Choć dziwny to płomień - blady i zimny. <br>
- Zwątpieniem w łaskę Bożą i w mądrość Jego. Bo co to za Bóg, który milczy, gdy giną tysiące? Co to za Król, co na królestwo własne cierpienie zsyła, i mękę? Co to za Pan, co poddanym swym ból tylko do cierpień dodaje, i co za Twórca, jeśli dzieło swego stworzenia bezustannie niszczy?<br>
W łaskę pańską zwątpiłem lata już temu - głowę popiołem i Solą posypać mi trzeba.<br>
Choć... cóż to za Ojciec, co Dzieci własnych nienawidzi?
<br><br>
Więcej grzechów nie pamiętam, za wszystkie serdecznie żałuję, postanawiam poprawę i proszę o naukę, pokutę i rozgrzeszenie.
  • - Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu!


Amen.</i>
</div>
</div></div>

<div class="kp4"> <input type="radio" id="kp4-5" name="kp4-gr"><label for="kp4-5">more</label> <div class="kp5"> <div class="kp5-t">and more</div> <div class="kp5-in">
<div class="kp5-c-info"> <h1>imię/ nick z edenu</h1> <h2>-</h2></div>
<div class="kp5-c-info"> <h1>kontakt</h1> <h2> pw </h2></div>
<div class="kp5-c-info"> <h1>narracja</h1> <h2>przeszły, trzecia </h2></div>
<div class="kp5-c-info"> <h1>zgoda na ingerencję MG</h1> <h2>niech się dzieje wola nieba</h2></div>
</div> </div></div>

</div></div>
<div class="kp1"> <h1>rev. abraham glass</h1> <h2>Niko Ohlsson</h2></div> </div></table>
Ostatnio zmieniony 2021-10-15, 11:41 przez rev. abraham glass, łącznie zmieniany 2 razy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

akceptacja!
Serdecznie witamy na forum, twoja karta została zaakceptowana. Możesz teraz dodać tematy z relacjami, kalendarz oraz telefon i cieszyć się fabularną rozgrywką, którą musisz rozpocząć w ciągu 7 dni.

autor

Zablokowany

Wróć do „Karty postaci”