WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

dreamy seattle
Awatar użytkownika
32
170

malarka

cały świat

columbia city

Post

Charlotte zdawała się postrzegać sprawę nieco inaczej. O ile ręcznie wykonane kolczyki czy jakakolwiek inna biżuteria mogła służyć dzięki walorom estetycznym, o tyle malarstwo oraz pochodne tej konkretnej sztuki wymagały czegoś więcej niż tylko mocno subiektywnej opinii dotyczącej tego, czy coś się podobało, czy niekoniecznie oraz czy pasowało do danego wnętrza, czy wręcz przeciwnie - dodatkowo je szpeciło. Obrazy, ceramika, rzeźby - wszystkie te dzieła miały swoje drugie dno, duszę, którą dostrzec mogli jedynie wybredni znawcy, a której rozszyfrowanie wymagało dużo szerszej perspektywy i wiedzy. Interpretacja wciąż mogła być dowolna, ale zrozumienie intencji samego autora zdawało się być rzadkością, szczególnie w odniesieniu do dziedzin takich jak sztuka abstrakcyjna. Tam każda pozornie luzem narzucona na płótno linia miała swoją rolę i łączyła się z pozostałymi, tworząc całość dużo bardziej skomplikowaną niż urokliwy pejzaż górskiego otoczenia.
Na szczęście Charlotte wolała zajmować się właśnie tym drugim.
- W porządku. Wybiorę kilka i podeślę Ci zdjęcia do zaakceptowania - zapewniła, w tym konkretnym aspekcie woląc zawierzyć kobiecie, która na rynku pracowała dłużej niż Lottie. Jej pierwsze kroki stawiane były raczej po omacku, bardzo intuicyjnie i pewnie miało upłynąć trochę czasu nim nauczyłaby się, co dokładnie i z czym się jadło.
- Zastanawiałam się nad tymi albo podobnymi studiami - przyznała, kiwając głową w zrozumieniu. Szczerym, pozbawionym kurtuazyjnej uprzejmości. Jako młoda dziewczyna uwielbiała malarstwo, obrazy, liczne wystawy i wizyty w galeriach i to właśnie z nimi wiązała swoją przyszłość. Rady ojca o braku przyszłości skłoniły ją jednak do innych wyborów. Nie żałowała, ale miała wrażenie, że tych kilka lat przemknęło jej między palcami. - Malujesz? Albo zajmujesz się czymś innym? - zagaiła, chcąc dowiedzieć się czego więcej; o specjalizacji ze studiów, o jej ulubionych artystach, o osobach, na których się wzorowała, gdyby faktycznie wolny czas spędzała nad płótnem lub gliną.

autor

lottie

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Na pewno tak też było, przecież punkt widzenia Kath (a raczej mój) dotyczył zupełnie innego tematu, czyli sprzedawalności. Wszystko co jest małe i tanie, a także co się często zmienia lub rotuje, o wiele łatwiej było sprzedać, niezależnie od duszy, czy konkretnego stylu. Na pewno z obrazami było tak samo, bo przecież jak człowiek miał małe mieszkanie, gdzie nie da się danego obrazu powiesić, niezależnie od tego, czy by pasował stylem, kreską i kolorystyką, to się go po prostu nie kupi, bo trzeba by się pozbyć innego. Nie był to łatwy kawałek chleba, bo w wielu przypadkach sam talent to zdecydowanie za mało aby odnieść sukces, chodzi niemal o szczęście, o wygranie losu na loterii. Zarówno pejzaże, jak i sztuka nowoczesna miały swoich amatorów, jednak z pejzażami chyba było łatwiej, tam nie trzeba było doszukiwać się głębi, sensu sztuki - urokliwy widoczek o wiele łatwiej było docenić i uznać za naprawdę ładny.
-Jasne, pełna dowolność. Pomierzę przy pierwszej okazji ile mam jeszcze miejsca na ścianach-zaśmiała się, bo jednak jej sklepik był trochę zagracony. Jednak nie widziała problemu w odniesieniu czegoś chwilowo na zaplecze, aby zaprezentować coś innego. Nie musiała się martwić żadnymi marketingowymi chwytami, czy innym feng shui, aby wystawić towar tak, by sprzedał się najlepiej. Ona miała takie rady i praktyki gdzieś.
Tak, to były studia bez przyszłości. Praca w zawodach związanych z historią sztuki była bardzo ograniczona. Na pewno było to coś bardzo ciekawego, więc można było to wybrać jako drugi kierunek dla własnej przyjemności, ale osobiście Wheterby proponowałaby coś bardziej życiowego. Zwłaszcza, że jak już chodzi o jakieś zawody artystyczne, a niewymagające konkretnego talentu, to można mieć sporą wiedzę zdobytą bez studiów, a z własnej ciekawości. -Niestety, choć chęci mam, to talentu zdecydowanie mi brakowało. Teraz koloruje, rysuje czy lepię z córką czy też razem tworzymy ogródki dla wróżek. Ona zdecydowanie twierdzi, że nie mam talentu-zaśmiała się. Cóż, dzieci to prawdziwi krytycy, nie myślą, tylko mówią, co im ślina na język przyniesie. A jak sześciolatka ma w główce konkretny obraz np kwiatka, czy czegoś innego, to wszystko co narysuje matka na kartce będzie nie takie. Ach te uroki macierzyństwa...

autor

B.

dreamy seattle
Awatar użytkownika
32
170

malarka

cały świat

columbia city

Post

Kilka kiwnięć głową miało być jednoznaczną zgodą na takie rozwiązanie. Charlotte nigdy nie wykazywała skłonności do parcia na szkło, dlatego i tym razem podchodziła do pewnych kwestii z odpowiednią dozą dystansu i pokory. Wiedziała, że to, co robiła, wychodziło jej naprawdę dobrze, jednak życie artysty nijak wpasowywało się w listę umiejętności, którymi mogła brylować na korytarzach biurowca należącego do FBI. Tam liczył się spryt, logiczne myślenie, możliwość łączenia poszczególnych wątków i tworzenia różnorakich interpretacji, a ostatecznie skutek, jakim miało być uwięzienie sprawcy i zamknięcie śledztwa. W malarstwie nie było zbyt wiele miejsca na powyższe elementy. Liczyły się emocje i sposób ich zaprezentowania, ale także przeżycia nie tylko samego autora, a czytelnika. Ten mógł ocenić dzieło niezwykle krytycznie, nawet jeżeli połączenie kolorów dawało przyjemny dla oka obrazek. Przewidzenie reakcji postronnego obserwatora było niemożliwe i nie pomogłyby tu nawet zasięgnięte z policyjnego światka sztuczki.
- Więc czemu akurat takie studia? - zagaiła, unosząc brew. Być może padające pytania były zbyt bezpośrednie, ale naleciałości z poprzedniej pracy wciąż pozostawały widoczne. Charlotte miała nadzieję, że nowa znajoma nie odbierze tego w nieodpowiedni sposób, bo przecież ciekawość Hughes była dyktowana zamiłowaniem do sztuk wszelkiego rodzaju, nie zaś wścibstwem wynikającym z typowo ludzkiej, pełnej wad natury. - No tak. Sztuka to zdecydowanie coś dla dzieci. Ile ma lat? - dodała po chwili, raz jeszcze licząc, że wejście na ten prywatny, być może zakazany dla postronnych osób teren nie okaże się tragedią.
Charlotte sama nie lubiła, kiedy ktoś brał ją na spytki, szczególnie jeżeli te dotyczyły jej rodziny - raczej kiepskiej i zakrawającej o miano dysfunkcyjnej. Właściwie nie lubiła mówić o sobie w ogóle, dużo lepiej czując się w roli uważnego słuchacza.

autor

lottie

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Bycie artystą na pewno trzeba było podzielić na dwa odrębne aspekty - bycie dobrym, czyli malowanie w tym wypadku z dobrymi efektami, posiadanie weny, krytycyzm, ale także zadowolenie z własnej pracy. Bo ilu było artystów, którzy ciągle poprawiali swoje dzieła, aż w końcu były beznadziejne, przedobrzone i sztuczne i nie nadawały się do niczego. A malarstwo to nie grafika komputerowa, gdzie w każdym momencie można dać "wstecz", gdy stwierdzi się, że poprzedni efekt był lepszy. Druga sprawa, to promowanie swoich dzieł, bywanie w odpowiednich miejscach, prowadzenie galerii i tym podobnych. Mało było w tym artyzmu, dużo więcej potrzeba było sprytu, znajomości biznesu czy umiejętność w "social media". Tutaj trochę doświadczenie z FBI się mogło przydać. Niewiele i nie często, ale umiejętność przewidywania przyszłości i analizy na pewno było bardziej podobne, niż w samym procesie malowania obrazu.
-Bo nie miałam lepszego pomysłu na siebie?-zaśmiała się, nie mając problemu do przyznania się do pewnego rodzaju porażki. Nie była dzieckiem, które od 3 roku życia wiedziało, że chce zostać lekarzem, prawnikiem czy primabaleriną. Miała na siebie tysiące pomysłów, by w końcu nie potrafić stwierdzić nic. College to były 4 lata, gdzie można było zmieniać plan na życie, wymieniać jedne przedmioty na inne... A ona została z tym, co sprawiało jej przyjemność, a nie koniecznie dawało wielką karierę i pieniądze. Na szczęście nie musiała ponosić konsekwencji swoich wyborów, przynajmniej na razie. -Sześć. Uwielbia brokat-zaśmiała się, ale nawet dla kogoś, kto nie miał dzieci, brokat brzmiał jak groźba. Wiadomo, że wala się to wszędzie, klei do wszystkiego i trudno się tego pozbyć. A był to koszmar każdej pani domu.
-Jak będziesz miała chwilę, to wpadnij do sklepu, pokażę Ci ile miejsca mogę dać twoim obrazom, a je możesz podrzucić w dowolnym momencie-powiedziała po tym, jak chwilę porozmawiały na temat wykształcenia, sztuki i tym podobnych i zrobiło się dość późno. Katherine była już za stara, na spędzanie nocy w klubach, więc jednak postanowiła wrócić do domu, gdzie czekał na nią mąż - dziecko już pewnie spało.

/zt

autor

B.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Smalls Jazz Club”