WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Była sobota wieczorem. Wczoraj Oakley razem z Madlen i Willow byli na imprezie, na której to pierwsze i ostatnie mocno zaszalało. Niemniej, to co wydarzyło się później było zupełnie innym rodzajem zdarzeń. Summers nie rozumiał przy tym dlaczego Schultz wyskoczyła w podobny sposób na Fernandez. W końcu nie jej winą było, że straciła równowagę i wpadła do wody. Dlatego nie spodobało mu się, jak potraktowała Will, a później ich zostawiła. Oczywiście, to nie tak, że sam nie potrafił zająć się Willow. Niemniej, było to co najmniej nie w porządku. Kiedy więc zorganizował transport, aby odwieźć Will, napisał do mamy, że zostanie u niej na noc, a zaraz potem wyciszył telefon. Kumpel odwiózł ich do mieszkania Fernandez, a tam Oak położył dziewczynę do łóżka. Kilka minut później, po tym jak wziął prysznic, sam znalazł się obok niej. Poranek, który rozpoczął się grubo po południu nie był najłatwiejszy. Oakley miał równie dużego kaca, co Will. Tabletki przeciwbólowe, duża ilość wody i zamówione fast foody utrzymywały ich przy życiu. Dopiero w okolicach wieczora Oakey był w stanie faktycznie zwlec się z łóżka. Spokojnie mógłby zostać u Willow do jutra, ale obiecał pomóc rodzicom w restauracji i nie chciał zaspać. Wiadomo, przecież jak to jest – w podobnym towarzystwie przyciąganie łóżka było sto razy silniejsze. Dlatego w końcu zebrał się do domu i nadal lekko zmięty dotarł tam, żeby zaraz po otworzeniu drzwi usłyszeć znajomy głos Madlen. Zmarszczył brwi, wchodząc do środka i przeszedł do salonu, skąd dochodziły głosy.
- W końcu jesteś. Madlen czeka na ciebie już dobre dwadzieścia minut. Nie tak cię wychowałam. Punktualność Oak – skarciła syna pani Summer, wstając z kanapy i tarmosząc syna lekko za policzek.
- Przepraszam, mamo. Zapomniałem, że byliśmy umówieni – powiedział, patrząc na blondynkę i zastanawiając się, co tutaj robiła.
- To nie mnie przepraszaj, tylko Maddie – rzuciła kobieta i wyszła do kuchni. Kiedy zostali sami, Oakley skrzyżował ręce na klatce piersiowej, wbijając zirytowane spojrzenie w Madlen.
- Co tutaj robisz? – zapytał, a zaraz potem pokręcił głową. – Zresztą, niespecjalnie mnie to interesuje – dodał i ruszył w stronę schodów, po których zaczął się wspinać z zamiarem skierowania do swojego pokoju.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gra trzecia

Madlen ani trochę nie czuła tego jakoby, że miałaby przegiąć. Nie lubiła całej tej sytuacji – będąc w związku z dwiema osobami, czasami bardziej czuła się jak ich matka albo przynajmniej opiekunka, co nie należało do najprzyjemniejszych myśli. Nie mówiąc o tendencjach do przeginania z procentami. Zwłaszcza ze strony Willow. A co natomiast zrobił Oakley? Jeszcze dolał oliwy do ognia, orzekając na początku domówki, że bawią się do upadłego. Co najmniej, jakby ich dziewczyna potrzebowała do tego zachęty!
Co więc dziwnego w tym, że Madlen puściły nerwy? Przecież działo się to na co dzień! Niemniej nie w taki sposób. Fernandez zawsze pakowała się w kłopoty. Zawsze była damą w opałach. Owszem, zapewne tracąc kontrolę bawiła się zdecydowanie lepiej niż Mads. Tylko że blondynka nie mogła tego totalnie zrozumieć – nie lubiła tracić kontroli, być od kogoś zależna. No i najzwyczajniej w świecie Schulz czuła nie tylko niepokój (bo przecież troszczyła się o Willy!) jednakże również zakradła się tutaj zazdrość! Coś, czym Mads gardziła niemalże w taki sam sposób jak nieporadnością. W końcu ona? Miałaby być o cokolwiek zazdrosna? No proszę Was! A jednak! Dlatego też blondynka wróciła do siebie, mając z tyłu głowy myśl, że Oakley zajmie się Fernandez.
Rano obudziła się z niewielkimi (ledwo zauważalnymi) wyrzutami sumienia! Jednakowoż wiedziała o tym, że przy tym, ile przed jej wyjściem jej drugie połówki wypiły, domyślała się ile po… i wyobrażała sobie ich stan. Dlatego też ogarnęła się i wzięła za malowanie na płótnie. Obraz, a raczej jego zalążek przedstawiał na dany moment jedynie przejścia pomiędzy ciemnymi barwami – granatem, purpurą, ciemną zielenią, ciemnym brązem oraz czarnym. Aby urzeczywistnić swoją wizję, blondynka spędziła nad obrazem czas aż do wczesnego południa. Wtedy też po raz pierwszy spróbowała się dobić do Summersa – chciała się upewnić, jak on i Willy się czują, nawet jeśli była na nich zła. Później spróbowała jeszcze trzy razy, aż straciła cierpliwość! Dlatego też ogarnęła się i pojechała do domu państwa Summers. Jednakże przywitała ją matka Oakleya. Madlen nie chciała jej okłamywać, ale jakoś też nie zamierzała przyznać tego, że doszło do nieprzyjemnej sytuacji. Niemniej pani Summers nie pytała, a po prostu usiadła z nią w salonie, dotrzymując towarzystwa.
Słysząc wymianę zdań pomiędzy matką a synem, Madlen mimowolnie uśmiechnęła się łagodnie. Jakoś tak ją to rozczuliło ociupinkę. Jednakże w momencie, gdy pani S orzekła, że Oak powinien ją przeprosić, Mads przygryzła delikatnie dolną wargę. Bądź co bądź, wcale nie byli umówieni, a ona nie czuła potrzeby, aby jej chłopak zbierał za to baty. Wstała z kanapy i podążyła za pływakiem.
- Nie byłoby mnie tu, gdybyś odbierał telefon - XXI wiek, a mimo to ludzie wciąż mają problemy z tym, aby włączyć głos czy wibracje, nie mówiąc o odbieraniu połączeń, odczytywaniu i odpisywaniu na wiadomości. Blondynka powoli ruszyła po schodach za rówieśnikiem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Oakley uważał, że świetnie potrafił o siebie zadbać. Robił to zanim wylądował w trójkącie i teraz również nie miał z tym problemu. Nie mówiąc o tym, że wcale nie oczekiwał od Madlen zabawy w bycie tą rozsądną. Sama postanowiła obrać postawę opiekunki. Zupełnie, jakby próbowała udowodnić sobie, że skoro nie mogła mieć kontroli przy Noah, to zrobi to teraz. Tak naprawdę natomiast wcale nie musiała tego robić i gdyby przyjrzeć się temu bliżej, można by dojść do wniosku, że bała się odpuścić. Niemniej, Oakley nie był typem filozofa, który doszedłby do podobnych wniosków. Był za to zirytowany na Madlen za to, jak naskoczyła na Willow po tym, jak wpadła do basenu. Nie zrobiła, przecież tego celowo. Mogła jej więc odpuścić. Jednak nie. Zamiast tego musiała pokazać typową Madlen. Wkurzyło to Oakleya, który zazwyczaj był oazą spokoju i jeśli faktycznie o coś się irytował, to przechodziło mu szybko. Niemniej, nie tym razem. Kiedy obudził się skacowany, nadal pamiętał, co zrobiła Schulz i nadal nie był z tego powodu zadowolony. Dlatego nawet nie zerknął na swój telefon, a jedynie obrócił się w łóżku i przytulił do jeszcze śpiącej Will. Drzemka trwała jeszcze z dobrą godzinę, po której zaaplikowali leki przeciwbólowe i witaminy, i próbowali zdecydować się, co zjeść. Summers jednak nawet w tym czasie nie sięgnął po komórkę. Głównie dlatego, że był zbyt leniwy, skoro zamawiali przez laptopa, a po drugie? Złość podpowiadała mu, że Madlen raczej nie będzie próbowała się kontaktować, a jeśli nawet by chciała? Mogła, przecież zadzwonić do Willow. Spędził więc dzień na kacowaniu bez wyrzutów sumienia, bo niestety błogim leniuchowaniem nie dało się tego nazwać. Dopiero pod koniec dnia udało mu się dojść na tyle do siebie, żeby w miarę normalnym stanie pojawić się w domu, w którym uwierzcie! Ostatnią osobą, ktorej się spodziewał była blondynka.
- A może nie byłoby cię tutaj, gdybyś nas wczoraj nie zostawiła? – zapytał, otwierając drzwi do pokoju, do którego wszedł i usiadł na łóżku. – Co to w ogóle było Mads? – zapytał zirytowany.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Owszem, Madlen bała się odpuścić. Od małego lubiła czuwać nad sytuacją i w razie czego szybko reagować. Potrzeba ta wzmogła się pół roku temu w momencie, w którym zobaczyła, jak do szyi blondwłosej wywłoki przyssał się jej już były chłopak. Schulz najzwyczajniej w świecie bała się stracić to jeszcze raz. I nie, to nie tak, że nie ufała Oakleyowi czy Willow, a po prostu gdzieś tam głęboko w podświadomości zamieszkał strach i to nie tylko przed odrzuceniem. Jej kompleksy pogłębiły się, zrezygnowała z bycia cheerleaderką, a dodatkowo specjalnie zaczęła siać pogrom na szkolnych korytarzach, aby nikomu nie przyszło do głowy pocieszanie jej czy atakowanie tego, co zrobiła - towarzyska wymiana Fishera na Fernandez i Summersa. I zadziałało, ale najwyraźniej nie wszystko. I z całym szacunkiem - dobrze, że Oakley postanowił nie bawić się w filozofa, jeśli poruszyłby temat byłego chłopaka Mads, byłby to mocny strzał w kolano, a bomba atomowa Madlen Schulz wybuchłaby, siejąc rozpacz i zniszczenie w Ballard High School.
Słysząc odpowiedź Oakleya, blondynka zmarszczyła gniewnie brwi. Po pierwsze do niczego by nie doszło, gdyby nie została wyciągnięta przez dwie niewinne duszyczki na tę cholerną domówkę. Po drugie, również zapewne nie byłoby aż tak źle, gdyby Summers nie postanowił dać wszystkim dyspensy. Chociaż w drugą stronę - zapewne Willow i bez niej by przeholowała. Zanim jednak postanowiła cokolwiek powiedzieć, zamknęła drzwi za sobą. - To, co zawsze - odpowiedziała, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. - Willow przeholowała z alkoholem i postanowiła zostać gwiazdką nocy - zasadniczo zawsze tak było. I w końcu doszło do czegoś, przed czym Mads chciała ją chronić, naprawdę! I tutaj mam na myśli oczywiście Liama i jego niepohamowane odruchy. Fernandez zawsze to robiła, wystawiając się. Po alkoholu często robiła głupie rzeczy i nie zawsze mądre. - Zresztą to też po części twoja wina! - zarzuciła pływakowi, wbijając w niego palec w powietrzu. Bądź co bądź, często chodził na imprezy z Willy i zapewne nigdy nie próbował jej powstrzymać. Wspólny front może nie byłby wystarczający, ale na pewno byłby pomocny! A tak to, proszę bardzo! Kolejny drink, piwo czy inny rodzaj alkoholu… a zaraz potem taniec na stole i wypadek w postaci wpadnięcia do basenu. Kolejny wyczyn wieczoru! - Jak zwykle puściły jej hamulce i jak zwykle, zamiast stanąć po mojej stronie… - orzekła, mrużąc nieznacznie oczy. Bądź co bądź, gdyby może ten jeden raz jej przypilnowali i postawili… nie byli pełnoletni, a procenty się lały i lały, a niektórzy je w siebie wlewali i wlewali. Chociaż czy Mads powinna tak mówić, skoro nadal popalała papierosy?

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”